Kto/co mnie wkurza na co dzień?

CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
08 marca 2014 16:38
Mam to samo w pracy. Podczas zakupów muszę zapytać o reklamówkę, poinformować o zwrotach i wymianach, potem zapytać o kartę payback a teraz jeszcze o kod do ankiety 😵 I teraz weź to wszystko powiedz, gdy klient kupuje np. gumę do żucia czy żelki 🙄 I oni są centralnie wnerwieni, nie raz nie dwa klient mi cały czas przerywał pytaniem "ILE PŁACĘ?!" a ja musiałam odpowiadać "zaraz Panu/Pani powiem" czy "tyle i tyle" po czym ciągnąc formułkę :/ Mnie samą też to bardzo denerwuje, ale co zrobić?
Też nam wprowadzili produkt dodatkowy. Bo to zwiększa statystyki i sprzedaż. Więc do tego całego paplania dochodzi jeszcze pytanie o pastylki do kąpieli czy gumę... na szczęście nie musimy tego wciskać na siłę, wystarczy zapytać raz a jak klient nie chce to nie ciągniemy tematu.
Ircia   Olsztyn Różnowo
08 marca 2014 18:52
Wkurzają mnie ludzie co odpisują na konkretne odpowiedzi... Acha... 😵  i po co ja się produkuję  🙇 
Wkurza mnie, że ktoś wykorzystał moje prywatne zdjęcie (z moją twarzą, etc.) do stworzenia czegoś na rodzaj zdjęcia z głęboką prawdą, które krąży teraz po necie. 😤
Maea - może zgłoś to do administracji danych stron?  😲
Jak się rozeszło po sieci, to już może być za późno :/
Alten, zgłaszałam, zgłaszam, jak widzę, ale właśnie chyba może być za późno.
Niby nie jest to wykorzystane negatywnie, ale nie wiem, co za gówniarz kopiuje zdjęcie z prywatnego profilu i je sobie przerabia, tak ot! 😤
Mój przyjaciel zupełnie przypadkiem natknął się na swoje zdjęcie z imprezy przerobione na mem "typowy ateista"... Aż strach się bać wrzucać cokolwiek do sieci.
Wkurza mnie moja rodzina. Dziś na obiedzie był u nas mój brat ze swoją żoną i ich miesięcznym dzieckiem. Co piętnaście minut słyszałam tekst "no weź go na ręce" "no ponoś go" "mogłabyś się zainteresować i go ponosić?" "mogłabyś łaskawie wziąć go na ręce?" Wytłumaczyłam raz, że nie, bo się panicznie boję małych dzieci i po prostu  nie wezmę go na ręce, bo będą mi się cholernie trzęsły, ja będę w potwornym stresie a jakby broń boże to dziecko się ruszyło w panice pewnie bym je rzuciła na łóżko/gdziekolwiek. Wytłumaczyłam drugi raz, trzeci... Nie dotarło do nikogo. I co chwila ten sam tekst. Nikt nie raczył mi odpuścić i w takiej miłej atmosferze spędzałam urodzinowy obiad... to nie był dobry dzień.
infantil - Skąd ja to znam o.O Pomijając, że nie lubię dzieci, to jeszcze niechcący bym mu coś zrobiła  🙄
Dziecko to nie szklanka, serio🙂 trzeba byc wyjatkowo utalentowanym inaczej zeby je uszkodzic podczas noszenia🙂 a z drugiej strony - bardzo, bardzo byloby mi przykro gdyby moja wlasna siostra nie wziela nawet na chwile mojego dziecka na rece albo nie okazala jakiegos zaiteresowania . mlode jestescie dziewczyny ale trzeba tez zrozumiec ze dla kogos ten szkrab to jest najwaxniejsza istota w zyciu.
faith, to raczej coś w rodzaju fobii, takie coś ciężko zrozumieć. Nie odbierzcie tego źle - to tak jak z pająkami, ptakami i innymi. Dla jednego straszne, dla innego normalne.
To po prostu brak obycia🙂 nie mam dzieci, zeby nie bylo😉 ale mam siostre, najlepsza i najukochansza na swiecie, ktora ma 2ch synow🙂 mialam 21 lat jak urodzila pierwszego, tez sie balam i tez bylo mi dziwnie ale po trochu ogarnelam, no bo to dzieci MOJEJ siostry przeciez. Dzisiaj znajomi sie smieja ze na nianie mozna mnie wynajmowac bo kazde malenstwo wyniuniam😉
osobiście uważam, że fakt, że nie wzięłam tego dziecka na ręce nie oznacza, że nie okazuję zainteresowania. bo okazuję. I nie widzę po prostu sensu w robieniu tego na siłę (dla mnie oznaczałoby to stan przedzawałowy, dłonie mi latały jak staremu pijakowi na samą myśl) a tym bardziej zmuszania mnie do tego przez cały dzień wprowadzając niemiłą atmosferę. Ale ja się dzieci, takich noworodków, boję dotknąć nawet, to już zupełnie inna bajka.  😵
Dworcika   Fantasmagoria
09 marca 2014 08:13
ja będę w potwornym stresie a jakby broń boże to dziecko się ruszyło w panice pewnie bym je rzuciła na łóżko/gdziekolwiek.


Już odbijając od reszty, bo rozumiem, że nie każdy lubi dzieci, można się bać, że im się zrobi krzywdę. Ale to mnie rozwaliło. Bo czym innym jest obawa, że się dziecku zrobi krzywdę jakąś swoją niedelikatnością, przypadkiem, a co innego jak się panikuje, bo dziecko się rusza (tu mi się przypominają ci panikujący ludzie, którzy pierwszy raz na koniu siedzą - "On się RUSZA!"😉 i uważa się, że by się je wtedy rzuciło gdziekolwiek 🤔
Teraz takie czasy, liczy się ja, ja, ja, moje, moje, moje. Dla mnie to niepojęte, żeby nie potrzymać chwilę dziecka najbliższej mi osoby, skoro wiem, że to dla tejże osoby jest ważne. 'Zajebiści egoiści' 😉
E tam, ja nie lubię obcych - i mega małych dzieci brać na rece. Takich niemowlaczków.
A zainteresowanie mozna okazać w inny sposób, pogłaskać, polulać w wózku czy po prostu pogadać - wypytać o dziecko, okazać emocje.
Ale zeby zaraz brać na ręce? Czemu to ma służyć?? To 5 min na rękach??
Kurcze czemu to znowu takie ważne? Nie chcę to nie. Krzywdy tym mu nie zrobię, a trzymając je czułabym się bardzo niezręcznie... Już niezręcznie mi jest, jak jest małe dziecko w towarzystwie, wszyscy się zachwycają, a ja nic nie mówię (czuję ten wzrok ludzi na mnie), a jak mówią "ale X jest śliczny, prawda?" a ja "Yhym"... No nie potrafię się przełamać do małych dzieci...
To samo - wiem, że dziecko płacze, brudzi się... Norma. Ale nie ukrywam, strasznie mnie brzydzi jak jakieś dziecko umaże się jakimś czymś, a rodzice to wycierają (nie daj boże ręką), a jak jakieś płacze (tu chodzi o te kilkuletnie) np. w sklepie, to mam ochotę je strzelić (spokojnie, spokojnie, nie zrobiłabym tego) :/ Także ja wolę unikać kontaktu z dziećmi  🙄
Dworcika   Fantasmagoria
09 marca 2014 08:45
Dodofon, ale chyba nie uznasz za normalne, że ktoś uważa, że by to dziecko rzucił gdziekolwiek, jakby się ono poruszyło?

Pal licho, nie chce brać, to idiotyczne jest takie zmuszanie i dla mnie niezrozumiałe. Ale te zdanie mnie generalnie zaskoczyło, bo w miarę rozumnej osobie, jaką jest 17-letni człowiek raczej nie przyszłaby do głowy taka ewentualność.

Mnie zwyczajnie śmieszy takie gadanie o tym, jak to ktoś się boi dziecko dotknąć. Można nie lubić, można się obawiać zrobienia krzywdy takiemu maluchowi, ale NORMALNA osoba w przynajmniej licealnym wieku raczej ogarnia świat na tyle, żeby umieć się w takiej sytuacji zachować i takich idiotyzmów nie opowiadać.
No chyba, że ci wszyscy "bojący się dotknąć" cierpią na jakąś "dzieciofobię"? (ceterinfanofobia? pedofobia?)

Alten, z tym, że to, co napisałaś jest już akurat całkiem naturalne - niczym dziwnym jest to, że dla obcego człowieka obrzydliwym może być umazane dziecko innej osoby, albo wkurzającym wrzeszczący kilkulatek. Tylko Ty miałabyś ochotę takiego palnąć, ale wiesz, że byś tego nie zrobiła. A Infantil twierdzi, że pewnie by tym niemowlakiem majtnęła gdziekolwiek.
Raczej glupio-madre tlumaczenie sie. nie trzeba palac miloscia do niemowlat ale dla mnie rodzina jest swieta, najwazniejsza i to sa osoby najblizsze mojemu sercu. A dziecko siostry brata to nie zaden kosmita tylko owoc jej milosci i kolejny malutki czlonek tej rodziny. Wersje dodo jeszcze rozumiem, mozna to branie na rece czyms zastapic. ale taka totalna olewka albo niechec bo to niemowle fuj i komiec? Na miejscu brata strzelilabym gowniare przez leb, serio.
Dla jednych rodzina jest święta, dla innych nie.
Czyli wszyscy mamy byc "pod linijkę" nie krytykować, nic nie mowić, nie miec własnego zdania?
Tylko - wszyscy cieszą sie dzieckiem - to ja tez (pomimo, ze mam w d.) wszyscy idą do kościoła to ja tez (pomimo, ze mam w d.)
To rodzi zniewolenie. Brak własnego zdania.
Potem są ludzie manipulowani, bo robią jak wszyscy... owczy pęd.

Mi to przypomina gadki na imprezach rodzinnych i zaszczuwanie młodych ludzi: a kiedy dziecko, a kiedy bobas, a bo wy nie chcecie dzici, ta dzisiejsza młodzież, a kiedy potomek: i założę sie ze większość par chciałaby wrzasnąc:
Odpierd.ol sie stara klempo, jesteśmy po 10 in vitro, po setkach badań stara popier.dolona ruro, dziesiątkach prób, kilkomatrach w aucie jeżdżąc od szpitala od szpitala.
Ale nie... bo rodzina, i to łeb w kubeł i sie znosi gadki starych pierników.
Heh😉 co kto lubi, ale u mnie szacunek dziala w 2 strony. o relacje trzeba po prostu dbac, tyle z mojej strony. I nie, nie trzeba byc pod linijke, ale warto umiec cieszyc sie ze szczescia najblizszych i widziec cos poza czubkiem wlasnego nosa.
A takich nie chciałybyście ponosić?  😀 😀

CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
09 marca 2014 10:20
Ale czemu ktoś ma mnie zmuszać do wzięcia jego dziecka na ręce? 🤔 Z jakiej racji? Nie chcę to nie, moja sprawa, to że ktoś jest rozanielony swoim dzieckiem nie oznacza, że inni też będą. W życiu nie wciskałam swojego dziecka ludziom na ręce i nie wyobrażam sobie, żebym miała to robić 🤔 Dla mnie to jest totalny brak wyczucia i ignorancja.
Teraz takie czasy, liczy się ja, ja, ja, moje, moje, moje. Dla mnie to niepojęte, żeby nie potrzymać chwilę dziecka najbliższej mi osoby, skoro wiem, że to dla tejże osoby jest ważne. 'Zajebiści egoiści' 😉

Dzięki, ale powinnaś powstrzymać się z osądami na temat mojej osoby, z obrażaniem mnie i nazywaniem egoistką. Bo co? Bo nie wzięłam dziecka na ręce? Serio?
A fakt, że byłam w szpitalu w odwiedzinach jako nieliczna z naszej rodziny i to nie z przymusu, a z własnej chęci też świadczy o moim egoizmie? To że się interesuję, że dopytuje o to dziecko, że odwiedzam brata, że nie mam dziecka w d. też o tym świadczy? Jestem egoistką bo nie wzięłam dziecka na ręce, ok, cudowna definicja egoizmu.

Dworcika przecież wiadomo, że nie wzięłabym tego dziecka jak piłki i nie rzuciłabym nim w dal na drugi koniec mieszkania  🤔 Myślałam, że to co napisałam będzie zrozumiane tak jak ja to rozumiem, ale skoro nie to napiszę inaczej. Z opowieści wiem, że ten dzieciak jest silny jak na noworodka i dosyć aktywny. Wierci się, wygina na rękach. Ja z moimi rozdygotanymi rękoma i tendencją do upuszczania wszystkiego pewnie bym go upuściła(rzuciła)na kanapę/cokolwiek nad czym bym stała (łóżko,fotel etc.)

Faith totalna olewka? Piszę już drugi raz, że nie mam w d. tego dziecka, bo akurat interesuję się nim zdecydowanie bardziej niż większa część naszej "rodziny". Boję się go wziąć na ręce, to nie jest równoznaczne z "mam dzieciaka gdzieś..." Nie mam problemu z pojechaniem do brata i pójściem z nimi na spacer, z pogadaniem do tego malucha itd. To jest totalna olewka?


edit: dopisek.

Dla mnie egoista to ten co zmusza cały świat do patrzenia na jego dziecko tak jak on patrzy. I ten co wymusza na innej osobie kontakt fizyczny z jego dzieckiem. Ja bym owszem zainteresowala się tym dzieckiem w rodzinie z czystej grzecznosci. A reszta rodziny z czystej grzecznosci uszanowalaby moją niechęć do kontaktu z ich dzieckiem i już. Jeśli by było inaczej to zwyczajnie bym wyszła i miała to gdzieś. Zen uważam ten tekst za mocne przegiecie.
escada, nie napisałam, że każdy musi się zachwycać. Ale minimum zainteresowania można okazac i powstrzymać się od tekstów, że się rzuci dzieckiem 😉

infantil, doprecyzowałaś i ok.
Dworcika   Fantasmagoria
09 marca 2014 11:11
infantil, no i upuszczenie chyba nieco różni się od rzucenia? 😉 Teraz cała wypowiedź ma zupełnie inny sens.

Jakie to szczęście, że mój świat jest inny. Tu nikt nie dopytuje nikogo o to, kiedy będzie ślub/dziecko etc. Jak te dzieci są to owszem, zdarza się, że się kogoś poprosi o popilnowanie, potrzymanie dziecka, ale nikt nikomu dzieci nie wciska na siłę. I przede wszystkim nie ma zbiorowego zachwycania się dziećmi i oczekiwania, że reszta też będzie się tak jarać.
Wylęgły mi się takie spekulacje, uruchomione nickiem infantil 🙂 Z cyklu "co by Freud powiedział" . Że noworodek jest dla infantil dużą konkurencją 🤣
Dodofon, nie rozumiem, czemu dręczeni przez innych ludzie (dręczący nie wiedzą, że dręczą, dopytują się w dobrej wierze) nie odpowiedzą raz a dobrze. Jest świetny tekst w takich przypadkach: "Niestety, dotychczas Bóg nie pobłogosławił 🙁".
edit: aż zapomniałam po co zajrzałam. Ludzie mnie wkurzają. Dokładnie to, że im bardziej nie w porządku ktoś postąpi, tym bardziej później szkodzi - żeby siebie wybielić. To jest podłość.

Mnie zwyczajnie śmieszy takie gadanie o tym, jak to ktoś się boi dziecko dotknąć. Można nie lubić, można się obawiać zrobienia krzywdy takiemu maluchowi, ale NORMALNA osoba w przynajmniej licealnym wieku raczej ogarnia świat na tyle, żeby umieć się w takiej sytuacji zachować i takich idiotyzmów nie opowiadać.
No chyba, że ci wszyscy "bojący się dotknąć" cierpią na jakąś "dzieciofobię"? (ceterinfanofobia? pedofobia?)



ja znam dziewczynę, która NIGDY swojej córki sama nie wykąpała.. boi się panicznie że jej coś zrobi i skrzywdzi.. zawsze robi to jej matka za nią i tak zostało.. kocha tą małą ponad życie, ale ma takie spaczenie, a że babcia wyręcza w kąpielach to się problem rozwiązał... no i co..? "zajebi*ta egoistka"...?zen jak coś palniesz to ręce opadają.. równie dobrze mogę nie rozumieć jak kochająca mnie osoba (siostra) może mnie zmuszać do czegoś czego się boję, zamiast poczekać aż się powoli oswoję z tematem.. dziżas, nie każdy człowiek to dzieciofil i będzie wszystko niańczył na rękach - sama odmawiam jak ktoś mi chce wcisnąć obcego niemowlaka na ręce...
Ludzie sa rozni, natomiast dla mnie osobiscie to jest kosmicznie dziwne i tyle 🙂
Ale jak widze rozne bywaja uklady.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się