Sprzedaż konia

julia, ja bym się cieszyła, że koń nie trafił w takie ręce. Myślę, że na każdego konia znajdzie się amator. Zdecydowanie taki koń jest za dobry na "zajeżdżacza".
Jak będę kiedyś szukać kona to zgłoszę się do Ciebie 🙂
margaritka   Cantair HBC, a Nerwina na emeryturze;)
09 września 2011 13:44
oj ciezko z tym sprzedawaniem, dajac ogloszenia cialge sie zastanawiam, ale kurcze mlody dopiero dzis skonczyl 3 lata, zanim zacznie startowac itd minie sporo czasu i chcialabym kupic cos doswiadczonego na czym moglbym startowac. chociaz z drugiej strony mlodego znam od jego pierwszych godzin, sama wszystkiego nauczylam, wiem o nim wszystko i szkdoa strasznie... 🙄 🙄
margaritka: skoro młody ma trzy lata to za rok mogłabyś zacząć powoli startować a to przecież nie tak długo 😉 Jakkolwiek postanowisz życzę powodzenia i nie zazdroszczę, bo wiem , że ciężko sprzedać surowego młodziaka. No i ciężko też ze względów emocjonalnych... 🙁
moze rozwiazaniem przejsciowym byloby wydzierzawienie konia do startów, a chowanie mlodego jesli jest obiecujacym materialem. sama chce dla siebie zrebaka, ale z drugiej strony, ogiery które mnie interesuja kosztuja w okolicach 1000-1500 zl za skok<ew za dwa jak się uda dogadac> , potem suplementacja kobyly, potem 3 lata utrzymywania zrebaka... a za cene takiego krycia mam odsada. a patrzac po cenach, kto mi kupi zrebaka ze swietnym np hanowerskim lub hanowersko-holsztynskim<badz oldenburskim badz zangerscheide> rodowodem, jesli zmienię zdanie i zachce kupic cos starszego? za cenę adekwatną i będąca prawidlowa ceną<zakladajac dobry ruch i zadatki sportowe ewentualne> takiego malca nikt go nie kupi, a sprzedaz za 1500 czy 2000 jest nieoplacalna, bo koszty "produkcji" bylyby wyzsze... i tak sie teraz zastanawiam, czy oplaca mi się taka opcja, bo wole sie ubezpieczyc przyszlosciowo...
Rozwiązanie z dzierżawą konia do sportu wydawałoby się świetnym, z tym że margaritka pisała, że nie stać jej na utrzymanie trzech koni.
Ciężko sprzedać źrebaka a tym bardziej korzystnie, czyli tak żeby zwróciły się koszta krycia, suplementacji klaczy i utrzymania źrebaka, ale może 😉
margaritka   Cantair HBC, a Nerwina na emeryturze;)
09 września 2011 14:49
amazonka koszty sie nigdy nie zwroca bo mlody zawsze mial wszystko czego potrzebowal, pasze suplementy witaminy - wszystko przystosowane dla mlodych koni - a to kosztuje. najgorsze jest to, ze tak na prawde to nie wiem jak ma potencjal skokowy bo nawet nie ma gdzie tego sprawdzic- nie mamy ogrodzonego terenu, ruch ma fajny - bardzo obszerny step (po matce) obszerny galop i sprezysty klus, a ze mnie ujezdzeniowiec zaden.
Gillian   four letter word
09 września 2011 16:32
margaritka, tak Ci się spieszy do kariery sportowej, że wolisz sprzedać konia, którego wychowałaś od narodzin? Podziwiam chyba.
Ja bym tak nie potrafiła. No ale co człowiek to priorytet, dla jednego koń to kumpel a dla drugiego sprzęt sportowy 😉

PS. Czy to już zaraz się znowu zacznie nagonka, że bla bla bla koń to tylko koń i srata tata ludzie zmieniają konie itd itp?
Gill, to zanim sie zacznie nagonka, myslę o pokryciu mojej klaczy, chce miec od niej zrebaka, jak pisalam wczesniej, ale jesli nie spelni oczekiwan, to nie bede miala problemu go sprzedac. i nie uwazam, ze jestem okrutna itp 🙂 czasem do niektórych koni nie pała się miłoscią, i nie uwazam to za naganne. 🙂

jak chlopak ma 3 lata, wiesz ze dobrze odchowany, to faktycznie szkoda, bo rzadko jest szansa miec dobrze od poczatku ulozonego mlodego konia, a tak, mozesz zrobic pod siebie, i byc moze niedlugo juz zaczac starty i razem się piąć 🙂
Gillian   four letter word
09 września 2011 16:48
ale ja nie mówię o pałaniu miłością, tylko o stawianiu swojej kariery ponad sentyment do własnego źrebola. Ale to też NIE jest naganne. Każdy robi to, na co ma ochotę. Jak margaritka będzie chciała to przywiąże go w lesie i zostawi, co nam do tego. Tak się ino głośno zastanawiam nad priorytetami i wyrażam swoje własne osobiste prywatne zdanie 🙂
pewnie, tak maly off top zrobię. znajoma ma klacz, za małą dla niej, po problemach nożnych, najlepiej na pastwisko, albo stępiki. czasy mamy takie, że malo kogo stac na utrzymanie kilku koni. wiec pytanie:czy odmówic sobie jazdy zupelnie praktycznie na te przynajmniej 10 lat, bo kon ma 15, czy lepiej oddac ją na pastwiska dla towarzystwa a sobie kupic konia na którym mozna realizowac się jezdziecko? czy zatrzymac przez sentyment, ale czuc ze czegos brak i czuc sie coraz bardziej sfrustrowanym? wiem, zupelnie inna sytuacja, ale sa rozni ludzie 🙂 i kazdy ma wlasne sumienie 🙂

a uwazam, że margaritka jakos rozwiaze sytuację 🙂
margaritka   Cantair HBC, a Nerwina na emeryturze;)
09 września 2011 16:53
gillian, mam konia, ktorego nigdy nie sprzedam, bedzie miala i mnie dozywocie i zielone laczki za pare lat. duzo hodowcow ma konie, ktore u nich rosly i jakos je sprzedaja i zyja. mlody nie byl zbytnio planowany tzn na poczatku byl, ale jak sie okazalo, ze jednak Nerwina nie zaskoczyla to wyszlo calkiem co innego. i sory bardzo ale tak, chce startowac, chce sie rozwijac, a skoro mam mozliwosci to czemu nie? stac mnie na kupno lepszego konia ale nie stac mnie na utrzymanie 3. w zyciu trzeba dokonywac wyborow. nie oddaje mlodego na rzez, nie sprzedaje do handlarza, w byle jakie warunki. nie kupie nastepego konia dopoki nie bede miala pewnosci, ze mlody pojdzie w dobre rece. wiec sory ale nie wiem w ogole po co te "podziwiam chyba"  🙄

EDIT: gillian tak juz na pewno przywiaze go do drzewa, zrobie wszystko, zeby go szybciej sprzedac  i kupic dobrego konia... gdyby wszyscy swoje kupione konie zostawiali sobie i kupywali nastepne to by na prawde szybko zbankrutowali. bez przesady!
Gillian   four letter word
09 września 2011 16:59
margaritka,  - kompletnie nie zrozumiałaś, co napisałam. Szkoda.

margaritka   Cantair HBC, a Nerwina na emeryturze;)
10 września 2011 06:35
Zrozumiałam jak najbardziej. Po prostu chce sprzedać zrebaka, od mojej kobyly, który się u mnie wychowal, bo chce kupić konia doświadczonego obskakanego po zawodach bo chce się rozwijać. Co w tym złego? Mam jednego konia przyjaciela, któremu wiele zawdzięczam, wiele mnie nauczyła, wiele razem przeżylysmy i to ona będzie miała u mnie dożywocie.
Gillian   four letter word
10 września 2011 10:28
Nic w tym złego.
Ale to też NIE jest naganne. Każdy robi to, na co ma ochotę (...) Tak się ino głośno zastanawiam nad priorytetami i wyrażam swoje własne osobiste prywatne zdanie

a moze oddasz go w dzierżawę załóżmy 3 letnią, on nabierze oglady, Tobie odpadną koszta utrzymania, a gdy minie ten czas, to moze juz sytuacja finansowa pozwoli na utrzymanie  trójki koni, w tym dwóch do startów 🙂 sprzedac sie zawsze zdazy🙂
No, ale kto wydzierżawi surowego konia? I może go jeszcze zajeździ?
Za takie rzeczy to się raczej PŁACI, a nie przyjmuje pieniądze 😉
anestria , wcale nie, wiele takich dzierzaw widziałam, sama miałam, choć z unktu widzenia osoby która wydzierzawiła i ujeździla konia to pewnie ryzykowny biznes, ale nie dawno nawet rzucilo mi się w oczy ogloszenie ze dziewczyna i to z jakims papierem bodajże, weżmie w dzierżawe takiego mlodziaka surowego....Tak,że  temat do zrealizowania.
.
margaritka   Cantair HBC, a Nerwina na emeryturze;)
11 września 2011 18:20
muchozol dzieki! mam nadzieje, ze  z mlodym bedzie tak samo, gdzie dawaliscie ogloszenia?



bemyself, tak jak pisze amnestria nie sadze, zeby ktos poszedl na taki uklad...
gdzie tam, jesli podpiszesz z kims umowę na 4 lata, to znajda sie chetni, bo zrobia sobie konia pod siebie. poważnie. tylko bardzo dokladnie wybieraj miejsce gdzie ma isc.

teraz ogólnie się ciezko sprzedaje konie. chyba ze bardzo tanio, albo bardzo dobre😉
.
kujka   new better life mode: on
11 września 2011 20:08
No, ale kto wydzierżawi surowego konia? I może go jeszcze zajeździ?
Za takie rzeczy to się raczej PŁACI, a nie przyjmuje pieniądze 😉


zgadzam sie. nie sadze by ktokolwiek kto ma odpowiednie umiejetnosci i wiedze zeby poprawnie przeprowadzic zajazdke i dalszy proces szkolenia chcial isc na taki uklad... nie dosc ze naraza swoje zdrowie pracujac z cudzym mlodym, surowym koniem to jeszcze ma za to placic... a potem oddac gotowy produkt wlascicielowi z papierka. nie widzi mi sie to i koniec. w najlepszym wypadku trafi sie jakis laik bez pojecia co konia wezmie i "zajezdzi" byle jak.
nie jest tak źle, sama dałam konia prawie surowego w dzierżawe i zostal zajezdzony i uzytkowany, nie przez fachowca, ale przez osoby które poprostu wsiadały i jechaly, bo koń jeźdźca przyjąl, dalej to byla kwestia zeby sie przyzwycajał.
Myśle ze tak zeby ktos tego konia do sportu ujeździł to nie mówie, ale zeby go wogóle ujeździl to spokojnie da się znaleść,
Co do oceny czy dana osoba jest dobra czy nie, to juz najlepiej wsiasc na jej konia, bo wiecej krzywdy może zrobic pseudosportowiec co go poupina we wszytskie patenty na raz, niż ktos kto wie mniej, ale bedzie konsekwentnie na koniu jeździł.
julia, to widać mamy różne podejście, bo mój koń, któremu daleko do miana sportowego, od początku miał być zajeżdżony prawidłowo.
Bo dla mnie - wsiąść i jechać - to brzmi... bylejako. A moim zdaniem każdy koń, bez względu na to czy rekreant, czy sportowiec powinien mieć solidne podstawy.

Takiego kogoś, kto tak "zajeździ" konia jak piszesz, to rzeczywiście może i można znaleźć do dzierżawy. Pytanie tylko po co? Żeby mieć potem kiepsko ujeżdżonego konia? Żeby użerać się z podstawami-podstaw i naprawiać co zepsute?

Nie sądzę by margaritka była zainteresowana taką opcją i wydaje mi się, że doskonale zdaje sobie sprawę z realiów 😉
julia, Wiesz no, większość koni przyjmie siodło, ludź wsiądzie i pojedzie, ale.... czy te konie będą fajnie ujeżdżone? Albo przynajmniej - w porządku? Nie muszą być zrobione do GP przecież. 😉 Tu nie wiadomo na kogo się trafi. Ty trafiłaś w porządku, bo koń wrócił "jakoś tam" zajeżdżony i nie było przy tym ekscesów, ale teraz pomyśl, że koń trafił do jakiegoś Jegomościa albo Jejmości, która szorowała nosem po suficie i "zajeździła" tak, że wrócił do Ciebie znerwicowany, wystraszony zwierzak, który zrywa się i ucieka na sam widok siodła. :/

Swoją drogą, akurat przypadek Margaritki jest dla mnie bezdyskusyjny - Nathan, mimo całego swojego uroku i wdzięczności, pochodzi z dzikiego krycia -> nikt nie przewidział kosztorysu utrzymywania jeszcze jednego konia, więc, jeśli Margaritka nie jest krezusem i nie da rady utrzymać tylu koni, opcja sprzedaży wydaje mi się całkiem rozsądna. Oby tylko mały znalazł dobry domek!
"wsiąść i jechac" to wcale nie znaczy że sie konia popsuje, mam konie rekreacyjne, zajeżdżane czesto na tej zasadzie, lonża, na lonży koń chodzi w 3 chodach na komendy glosowe, łącznie z opcja wolny stęp- szybki step, wolny kłus- szybki kłus, stój. Nauka ustepowania. W siodle wygląda t tak że wsiadasz i na głos kon zmienia chody, z zastosowaniem pomocy, tak długo az kon bedzie rozumial znaczenie łydki itp.
Nie stosjemy, gum, czmbonów czy innych patentów, na etapie zajezdzania. potem to tylko kwestia zeby kon był jeżdżony systematycznie, do celowo koń chodzi w 3 chodach ze zmianą tempa. skręca, zatrzymuj się, jest rozluźniony i ni spokojny.
Nie uwazam by był zajezdzony "byle jak".
Taki koń ktory będzie sobie chodził, na lekkim kontakcie, bez skoków i innych elementów, o roku nadaje sie do dalszej pracy i wcale nie jest popsuty....
Będzie chodził w tereny, dzieki czemu rozbuduje sie, bedzie miał czas na wypracowanie mięsni i lepszy wzrost.

Zdecydowanie wiecej nieszczęść przytrafi się koniowi ktory będzie od początku upinany, skakany, z próbami zbierania. Jesli kon ma w przyszlosci skakac to  wcale mu sie talent (jeśli go ma) nie cofnie, przez to ze nie był skakany czy "patentowany" w wieku 3 lat.

Wczoraj widziałam kobyłkę która spedzila całą młodosc jako matka i koń rekreacyjny, także szkółkowy, wczoraj walczyła o mistrzostwo regionu juniorów....Kilka lat spędzonych na rodzeniu i kiepskich jazdach nie popsuło konia.



Sankaritarina, ja jak najbardziej jestem za sprzedażą, nie lubie dzierżaw z wielu względów  a w swoim zyciu i brałam i dawałam konie w dzierżawe.
Ktoś tu zaproponowal dzierżawe  a ktoś inny ja zanegował, ja sie wypowiadam pod wzgledem tego ze sie da.
No i powtarzam ze na naszym forum było ogloszenie ze jakas nie byle jaka (z opisu) osoba, bodajże zawodniczka, weźmie konie surowe w dzierżawe z mozliwoscia startów.
julia, Ok, ok, tylko.... czemu się tłumaczysz? 😉 Patenty nie są złe same w sobie. Złe może być tylko podejście ludzi. Znane się przypadki typu "bierze konia w teren po miesiącu stania i galopuje przez 3 godziny" albo "zbiera konia za pomocą majzlowania w pysku i w akompaniamencie wrzasków, krzyków, kopnięć i strzałów z bata". I tu i tu nikt nie stosuje patentów, a konie raczej dobrze ujeżdżone wówczas nie są.
nie tyle się tłumaczę co podaję siebie jako przykład, dokladnie zdaje sobie sprawe z tego co piszesz, tyle ze mnie bardziej chodzi o fakt że konia dostanie ktos bez aspiracji sportowych, kto przez rok czy 3 bedzie jeździl dla przyjemnosci, wiakomo ze taka osobe nalezy sprawdzić, nie dawac konie pierwszej lepszej osobie.
niestety mam taki swój pogląd ze wiecej jest takich ludzi co im sie zdaje ze wszystko potrafią i robia krzywdę koniowi, jak juz pisalam wczesniej o oglądaniu mojej klaczy, na której jeżdżą dzieci, bez kopania, zagalopowują same, mało tego uczę na niej pierwszych galopów bez lonży, a wsiadła mądra pani co zajeździla w swoim puki co krótkim jeszcze życiu wszytskie konie w co najmniej jednym wojewodztwie, i zeby ruszyc zawaliła kopa, a do zagalopowania uzywala bata z rozmachem na pół kilometra, gdzie kon zrywał sie wystraszony, z poślizgiem zadu...... a na koniec pani stwierdziła ze koń nic nie umie i sie nie nadaje dla poczatkujacych.....
Biorąc pod uwagę rzeczy jakie zdarza mi się oglądac, to wrecz cięzko znaleść kogoś kto umie uzytkowac konia dla wspóknej przyjemnosci, wiekszosc pseudosportowców, znęca sie nad końmi nazywajac to treningiem, właśnie stosując sto patentów.
Jak najbardziej nie twierdze ze patenty są zle bo czasem sama ich używam, zwlaszcza mając konia starszego, popsutego, natomiast patenty na młodziaka w trakcie zajeżdzania podstawowego to totalna głupota.
Robiąc małego OFFa, śmiem twierdzić, że akural patent typu czambon u młodziaka jest może nie konieczny, ale wskazany...
Nie chce mi się czytać całego wątku, ale.. sprzedać jest bardzo trudno. Ja znalazłam dla rocznej klaczki dobre ręce cudem. Pójdzie do znajomego, ale zanim wpadłam na to żeby się odezwać do niego to przez miesiąc odbierałam tel czy kobyłka już zajeżdżona (wiek dokładnie 14 m-cy), a jak mówiłam, że nie, że za wcześnie to spotykałam się z hasłami, że przecież jakby pochodziła pół dnia w zaprzęgu lub przy orce to nic by się nie stało. "Przecież nikt by na nią wtedy nie wsiadał"  🤔wirek: Dostawałam szału, jakich fajnych ludzi mamy w tym kraju. Jeden facet tak się do mnie na gg przyczepił, że ostatnio poszło na ostro z nakazem wykasowania mnie z listy kontaktów bo sobie nie życzę i że kobyłka sprzedana. Także życzę powodzenia w sprzedaży w dobre ręce.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się