Nasze upadki z koni.

ostatni upadek skończył się tak jak widać na poniższym zdjęciu,rozwalona torebka stawowa,skręcona kostka,liczne krwiaki,siniaki,zadrapania,krew w policzku,mikro pęknięcie szczęki,noga na 2 tygodnie do gipsu. Zdecydowanie bardziej po tym incydencie szanuję siebie i swoje życie  😉
Djarumm matko jak to się stało? :O
Trzymaj się tam dziewczyno 🙂
anita333 - żałuję że nie mam lepszego zdjęcia,ale niestety gdzieś przepadło,może uda mi się je wstawić wieczorem 😉 Wywiozłam sobie  konia na wakacje,w sierpniu wsiadłam sobie na oklep z zamiarem powożenia tyłka na kantarze i uwiązach (oczywiście bez kasku,mój błąd),zamiast bacika wzięłam gałązkę,koń albo wystraszył się tej gałązki albo po prostu mnie poniósł bez powodu,galop wysiedziałam bez problemu,zatrzymałyśmy się na płocie i już byłam pewna ze to koniec,chciałam zawracać gdy kobyła zrobiła w tył zwrot i przeciorała mnie po korzakach,czułam tylko jak obrywam gałęziami po buzi,aż nagle na horyzoncie pojawił się konar z orzecha,przywaliłam w niego twarzą i to w sumie on mnie zrzucił 😀 . Byłam w takim szoku ,że połamana byłam w stanie dojść do domu,(niedaleko,bo to się stało na wybiegu obok ) potem szpital,myśleli że jestem po wypadku samochodowym,noga do gipsu,na twarz nic nie poradzli,ale miałam to szczęście że goiło sie na mnie jak na "psie" 😉 po 2 tygodniach ściągnęli mi gips,chodziłam w opasce uciskowej i o kulach .po jakiś 3 tygodniach chodziłam już normalnie,powoli ale stawiałam nogę na ziemię ,następnie odstawiłam kule i próbowałam sama,po miesiącach byłam już w stanie nawet podbiec kawałek, a w październiku wzięłam już udział w hubertusie. Ale naprawdę,taki wypadek daje do myślenia mimo wszystko...Żałuję,wiem,mój błąd,byłam głupia,ale taka nasza ludzka natura,uczymy się na błędach.
Załączam jeszcze zdjęcia 😉
Djarumm, na pierwszej fotce wyglądasz trochę jak ta dziennikarka, którą prawie skatowali parę miesięcy temu.
Mój jeden z najfajniejszych upadków był z szetlanda, koniś przeszedł sobie pod linką, zostawiając mnie na tej lince. 😀 To było 3 lata temu, a znajomi nadal się śmieją :P
chodziłam w opasce uciskowej

I jeszcze żyjesz? 😁 (Tak, wiem, że chodziło pewnie o elastyczną, ale śmiesznie zabrzmiało 😉).
Ja pierwszy raz spadłam chyba w maju, po 3 miesiącach jazdy.  😜 Galopowaliśmy w lesie, w sumie nawet nie wiedziałam że ma być galop w terenie bo bym w życiu się na to nie pisała. Wcześniej galopowałam raz na lonży, i to przez chwile, zero równowagi, klepanie dupskiem o siodło, no ale wiadomo - pierwszy galop. W dodatku jeździłam na najspokojniejszym koniu ze stajni, jednocześnie moim ulubionym.
Wracając do samego terenu - raz galopowaliśmy, było okej. Drugi raz, tez jakoś dałam radę. Nawet nie wiem czy ja tez galopowałam, bo byłam w szoku, więc mógł to być po prostu wydłużony kłus, ale pamiętam to jak przez mgłę.
Trzeci raz..klacz naprawdę zagalopowała. Ja w ogóle równowagi nie miałam, telepałam się w siodle. W pewnym momencie lewa noga wypadła mi ze strzemienia, i zaczęłam się zsuwać na lewą stronę. Nagle poleciałam jej na szyje, i trach - na ziemię. Widziałam tylko jej kopyta, jak goni resztę koni. Instruktorka jechała pierwsza i taki huk był, że nawet ona - będąca kilka metrów w przodzie - usłyszała mój upadek. Podleciała do mnie, niby okej. Skończyło się na poobijanych żebrach, miałam problemy z oddychaniem, bolał mnie tył głowy. Później miałam uraz do galopu, i strasznie się bałam, choć niby niepozorny upadek, to jednak coś w główce pozostało, jednak jak już się do galopu przekonałam, to później i skoki, i różne kombinacje, więc już jest wszystko w porządku.  😉
Drugi upadek to było eleganckie zsunięcie się. Stęp końcowy, kilka minutek do końca lekcji. Stępujemy sobie, nogi miałam w strzemionach, zupełny luz..no właśnie, ciut za bardzo się wyluzowałam.  🤣 Koń się spłoszył, i odskoczył w bok, a ja się zsunęłam, trzymałam się szyi..jednak nie udało mi się wczłapać, i chlup, w błotko.  😁 Wyobraźcie sobie reakcje osób w autobusach, jak wracałam cała ubłocona do domu.  😀iabeł: Przez następne kilka dni strasznie bolała mnie szyja i coś jeszcze, niby nic, a jednak się trochę potłukłam.
Poza tym, wcześniej na lekcji czułam że coś jest nie tak dzisiaj, było parę incydentów, porywów - ale dawałam radę się utrzymać, aż tu nagle..  😀
Wybaczcie, rozpisałam się.  😜
vero, co do terenu, to gratuluję nieodpowiedzialności instruktorce 🙁 Dobrze, że nic poważnego Ci się nie stało 😉
sumire heheh,żyję  😎 tak,tak chodziło o elastyczną :P
Freska   Trakeńska Szczęśliwa Miłość
09 marca 2014 20:08
Komentarz do zdjęcia chyba zbędny  👀
Freska, o matko, nic Ci nie jest? : o
To i ja się pochwalę 🙂
Jechałam sobie z moją siwą w teren (kobyła 2 raz poszła sama ze źrebakiem).Wszystko było elegancko,po kolei minełyśmy wielkie kałuże,błota,trawy i krzaki...Drepczemu sobie dalej ścieżką przez pola,mijamy budynki gospodarskie, zjeżdzamy na drogę do mostku i tu zaczyna się cyrk 🙄
Dojechałyśmy do tego mostku,chciałam zejść żeby ją przeprowadzić w ręku(wiadomo-młode to to to i nie wiadomo co do łba przyjdzie).Zatrzymanie,źrebie koło matki,ja nogi ze strzemion,a ta mi dawaj na pole i takie barany zaczeła walić 😵 Nie zdążyłam nawet nóg spowrotem wsadzić w strzemiona,ze 4 potężne barany wysiedziałam i nagle czuje,ze "kurcze,ja lece 🤔" i walnełam szanownym siedzeniem prosto w zaorane pole 😵
Jak kobyła poczuła luz na grzbiecie,to tylko zobaczyłam jej kopyta obok siebie i za chwile jej siwe dup... uciekające razem ze źrebakiem...Tak gnała,że źrebie ledwo nogami przebierało 🤣
Miałam 1,5 km spacer powrotny z buta...
A kobyła cała stała pod stajnią,źrebie sobie spokojnie ssało i tylko straty w wodzach,bo porwane 😤
Na drugi dzień siedzenia nie czułam,ale już jest spoko 😁
carmelka   Extremly photogenic... potato
09 marca 2014 20:20
Freska mam nadzieję, że nic Ci nie jest... :/
Ja ostatnio spadłam podobnie tzn. wpadłam przy zeskoku pomiędzy przednie, a tylne nogi konia. Próbował mnie ominąć, ale i tak uderzając o ziemie uszkodziłam sobie rękę, a do tego dostałam dość mocnego kopa w biodro tylnymi nogami. Cóż... Nie zaliczam tego zdarzenia do przyjemnych 🙂
Freska   Trakeńska Szczęśliwa Miłość
09 marca 2014 20:23
Libeerte, carmelka Na szczęście nic  😅 tylko trochę pobijana byłam  😉 Ale stracha wszystkim i sobie też napędziłam. Dziwne było to, że kobyła się nie zatrzymała przed okserem, no ale cóż, mam nadgorliwego konia  😁
Dorzucam się z innej fazy (było podobne, ale z drugiej strony i już leżałam)
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
10 marca 2014 07:24
nie zrozumcie mnie źle ale zazdroszczę Wam tych upadkowych zdjęć. Ja nie mam żadnego, a szkoda... bo wyszedł by fajny kolaż 😉 i jedno zdjęcie by było oryginalne - człowiek stojący na głowie obok konia 😀
libeerte współczuję upadku i jeszcze na zawodach.  😵
gratuluję nieodpowiedzialności instruktorce 🙁


Dokładnie. Przecież dobrze wiedziała na jakim jestem poziomie, litości.  🙄
pirat30, następnym przejazdem wygrałam, jest co wspominać chociaż 😀
Wojenka   on the desert you can't remember your name
10 marca 2014 19:24
Ja dziś leciałam stylem "na Morgensterna"  😁
mój najśmieszniejszy "upadek"- nie wyciągnęłam jednej nogi ze strzemienia przy schodzeniu i gruchnęłam na plecy z 1,70 m  😜
Facella   Dawna re-volto wróć!
23 marca 2014 18:09
Aluś, to ja tak samo "spadłam" przy wsiadaniu. Błoto + śnieg + szyblety z płaską podeszwą = noga wylatująca ze strzemienia  🤣 Kobyła-wariatka niesamowicie mnie zaskoczyła, wylądowałam jej pod brzuchem, ona powinna spanikować i mnie podeptać... Ani drgnęła  😍
A ja przy wsiadaniu, nie zdążyłam wleźć na konia a już leżałam. Wsiadam zawsze z taboretu ( taboret pomalowany farbą olejną)  było błoto ze śniegiem, buty ubrudzone, stanęłam na nim, nogę podniosłam do strzemienia i poleciałam jak długa, bo taboret okazał się śliski jak zjeżdżalnia 🤔 
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
23 marca 2014 21:00
Z moich śmieszniejszych:
Ćwiczymy skoki na brązową odznakę. Jadę na klaczy, skoczyłam ostatnią przeszkodę (okser), ustawioną na na 1/3 długości hali i połowie szerokości. Po dojechaniu na krótką ścianę miałam jechać w lewo. Ale klacz po wylądowaniu galopowała na prawą nogę więc myślę: ,,no dobra, to pojedziemy w prawo". Po kilku skokach galopu -bach!- klacz zmieniła nogę na lewą : ,,no dobra, to jednak pogalopujemy w lewo". Tuż przed ścianą klacz zmieniła nogę na prawą i pogalopowała w prawo, ja poleciałam na lewą stronę  😂
Dementek, kobieta zmienną jest 😁
margaritka   Cantair HBC, a Nerwina na emeryturze;)
26 marca 2014 10:31
Margaritka stanął na ciebie?  Czy tylko położył nogę i zabrał? Bo ze zdjęć ciężko to wywnioskowac.
margaritka   Cantair HBC, a Nerwina na emeryturze;)
26 marca 2014 11:31
Stanął😉 jak vede w domu dodam zdjęcie odcisnietej podkowy na oficerce😉
margaritka, pierwsza myśl: jaka ilustrowana instrukcja, że nie wolno trzymać wodzy przy spadaniu 😁
A nie zmiażdżył ci nic oprócz buta i twarzy?  😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się