PSY

ushia - kiedyś wszystkie rasy były bardziej użytkowe niż wystawowe.
To co widzimy w bullterierach teraz wynika z lat selekcji na wygląd.
Dla mnie stare typy były nieporównywalnie ładniejsze - szczuplejsze, zgrabne i na pewno sprawniejsze i zdrowsze psy to były.
Dzionka Czarny najpierw dostawał 14 dni antybiotyk, a jak się okazało, że po odstawieniu antybiotyku wszystko wróciło to dostawał theospirex, brał ponad 3 tyg i jakoś był spokój...aż do teraz  😵 także chyba tym razem już nas czekają inhalacje bo trochę to za często... dodam że był szczepiony na górne drogi oddechowe a i tak ciągle coś mu się plącze....
MoniaaA, ano chyba że tak. Postępować pewnie będzie, ale życzę żeby to było naprawdę minimalnie.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
06 listopada 2012 07:51
Wczoraj na wrocławskiej stacji był reportaż o stosowaniu komórek macierzystych i osocza w leczeniu dysplazji i zwyrodnień u psów 😉 Chyba gdzieś na wschodzie to stosują i leczą psy z Polski, ale i zza granicy 😉
W Warszawie też już to stosują
chociażby tu www.wesolypies.com.pl
JARA, u nas w Lublinie też mamy klinikę, która to stosuje. Ale taka kuracja kosztuje 2tyś, nie wiem więc czy faktycznie warta forsy.. I czy jest sens stosować to w takim stadium czy jak się pogorszy. W zasadzie to nie wiem nic 😉
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
06 listopada 2012 14:14
JARA, u nas w Lublinie też mamy klinikę, która to stosuje. Ale taka kuracja kosztuje 2tyś, nie wiem więc czy faktycznie warta forsy.. I czy jest sens stosować to w takim stadium czy jak się pogorszy. W zasadzie to nie wiem nic 😉

No właśnie było o tej klinice w Lublinie! 🙂 Cena faktycznie około 2tysięcy, a podobno działa 😉
ushia   It's a kind o'magic
06 listopada 2012 17:17
ushia - kiedyś wszystkie rasy były bardziej użytkowe niż wystawowe.
To co widzimy w bullterierach teraz wynika z lat selekcji na wygląd.
Dla mnie stare typy były nieporównywalnie ładniejsze - szczuplejsze, zgrabne i na pewno sprawniejsze i zdrowsze psy to były.


a to ja wiem, najbardziej mnie porażają ON eksterierowe z podwinietym zadem  😵

a to zdjecie mnie osobiscie "tyknelo" bo od poczatku mowie psiapsiole ze bula sobie wziela, a ona nie chce wierzyc 😉
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
06 listopada 2012 18:08
Na bula to trzeba miec cierpliwosc i pieniadze. Niestety.
Jak wroce to wstawie artykul o bulkach.

A ja wlanie 2,5h stoje w kolejce z psem do dermatologa. I jeszcze jakies 1,5h przede mna.


edit:
Niestety autorka artykułu (osoba opowiadająca o bulkach uważała to za istotny problem, a osoba piząca artykuł już nie) pominela kwestie zdrowia, szkolenia i tego ze. niekoniecznie musza toerowac inne psy.
Mój Pies 11/2012 Zanim kupisz bulteriera cz I
Mój Pies 11/2012 Zanim kupisz bulteriera cz II
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
07 listopada 2012 07:14
U was też tak długo czeka się do specjalistów? Ja wczoraj siedziałam 6,5h w kolejce, do gabinetu weszłam przed 23  😵 Za to wizyta była tym razem krótka, powiedziałam jakie pies ma objawy, co jest przyczyną i dostałam Cortavance i Colcort 6.
Jara U nas w lecznicy nikt nie czeka tyle godzin na wizytę do specjalisty, pomimo tego, że akurat do dermatologa nie umawiamy na konkretny termin. A musze powiedzieć, że mamy masę pacjentów dermatologicznych. Jeśli z kolei chodzi o konsultacje u ortopedy to faktycznie umawiamy na konkretna godzinę, ale też nie zdarzyło się, żeby ktoś tyle czekał. Czasami trzeba troszke poczekać, ale no nie tyle godzin  🤔
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
07 listopada 2012 08:28
Masakra, wiedziałam, że zawsze się czeka. Pierwszy raz razem z wizytą zajęło mi 4h, drugi raz tylko 2,5h, a wczoraj to wysiedziałam prawie drugi etat. O 23 wyszłam, a po mnie było jeszcze z 9 psów.

Była babeczka z weimarem, który jest uczulony na wszystko, na każde mięso, na każde zboże, na nabiał. Ma-sa-kra. A ja myślałam, że Zivy atopia jest taka kłopotliwa. Karmią go kaczką, bo w 4 stopniowej skali kaczka uczula go tylko na 2. I jej mąż był już w kolejce o 12:30 i był już 8! Gdzie wet przyjmuje dopiero od 15  🤔wirek:
a kto jest taki oblegany?
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
07 listopada 2012 10:14
dr Jarosław Popiel 😉
Samo to, że ma dyżur tylko raz w tygodniu sprawia, że kolejki są długie.
fachura, a po za tym jak pamiątam z ambulatorium świetny gościu
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
07 listopada 2012 11:00
Świetny wet i świetny człowiek. Wiem, że warto stać te godziny w kolejce. Ma ogromną wiedzę i ciągle się uczy, wprowadza nowości do leczenia, ściąga leki zza granicy. Nie naciąga przy tym na kasę, zwierzaki bada od czuba nosa, po koniec ogona. Nie leczy na chybił trafił i nie podaje sterydów jeśli nie jest to konieczne i nie ma innego wyjścia. A zanim poda to wszelkie badania. Pod telefonem odpowiada na wszystkie pytania.
Jak pierwszy raz tam poszłam to czułam się jakbym była u Dr Housa. Mówię: pies ma czerwone łapy, wylizuje je, łuszczy się skóra. A on: ma do tegu rumień na pysku (inny wet twierdził, że pies jest po prostu różowy, bo jest ciepło), rumień w uszach (inny wet: kontaktowe w sensie pies drapie, gdzie Buła łapą do ucha nie dosięgnie), naciek między palcami (inny wet: zakłucie trawą), brak sierści na szyi (inny wet: wytarte od obroży). 😉

Szkoda, że takich ludzi jest tak mało w Polsce.
Podpisuje się pod słowami o dr. Popielu ręcami i nogami  😍 moimi i mojej suczy, którą miejscowi veci lecząc alergie doprowadzili do pięknego wybujałego grzyba! Doktor pięknie wszystko wyleczył i sucz postawił na nogi! 😅
Polecam umawianie sie z doktorem w inne dni niż dyżur, na konkretną godzinę, wtedy wizyty są w przerwach między zajęciami, nie trzeba czekać w kolejce  i nie ma tłumu studentów w gabinecie. Jedyny minus to to, żeby do doktora się dodzwonić to trzeba mieć dużo czasu i cierpliwości  😉
wzrośliśmy w siłę 😉

Hej,

Jako osoba, która całe życie miała koty, potrzebuję paru rad doświadczonych właścicieli psów. Otóż, rozważamy z facetem wzięcie szczeniaka DON-ka - ale im więcej czytam na necie, tym bardziej mam wrażenie, że - mimo szczerych chęci -  zupełnie się do tego nie nadajemy 🙁 bo chyba trzeba by mieć dom wytapetowany gazetą i nie pracować, żeby szczeniak miał odpowiednie warunki i nie był samotny i nieszczęśliwy...
U nas warunki są następujące:
- mieszkanie 4 pokojowe - na podłodze parkiet. Miejsce na ew. kojec jest. Kuchnia otwarta na salon, salon otwarty na przedpokój. 3 piętro bez windy, po wyjściu z klatki schodowej trzeba jeszcze przejść jakieś 30m żeby wyjść na najbliższy trawnik.
- pracujemy oboje na pełen etat - także piesek musiałby de facto siedzieć te 8h sam niestety. Przed i po pracą oczywiście byśmy się nim zajmowali, oboje jesteśmy aktywni więc na pewno byśmy z nim sporo latali, do tego na pewno poszłabym z nim na tresurę a potem być może jakieś agility - no ale tych 8h nie przeskoczymy, a rozumiem, że dla szczeniaczka to wieczność.

Także- czy jest w ogóle sens brać szczenię, jak się normalnie pracuje? Miałam nadzieję, że natknę się na necie na jakieś pozytywne posty, ale wszystkie traktują o tym jak to a) szczeniak cały dzień piszczy jakby go obdzierano ze skóry więc poprawne stosunki z sąsiadami idą bye bye; b) szczeniak roznosi wszystko naokoło siebie na strzępy, wliczając w to pogryzione ściany i framugi itp; c) szczeniak za nic nie może się nauczyć załatwiać na gazety i roznosi odchody po całym domu. A najczęściej to wszystko w pakiecie i to nierzadko do 1,5roku życia.

Nie chciałabym brać pieska, żeby potem się okazalo, że jest smutny, znudzony i nieszczęśliwy - czy da się tego uniknąć? Jak długo musiałoby trwać przyzwyczajenie pieska do zostawania samemu w domu - bo miesiąca urlopu na to też raczej nie będę mogła wziąć.
Jak wspominałam, nie mam żadnego doświadczenia z psami (na szczęście mój facet miał dużego psa przez 19lat, ale w kwestii szczeniaków też nie jest super 'opcykany' 😉), dlatego też proszę o wyrozumiałość i poważne odpowiedzi 🙂


Hiacynta, a nie myślałaś, żeby wziąć już podrośniętego psa, takiego koło roku -dwóch? Ja z premedytacją wzięłam ze schroniska starszego (no dobra, starego) psa, właśnie po to żeby uniknąć tych wszystkich problemów szczenięcych, typu sikanie i sr**ie po mieszkaniu 🙂 Dla szczeniaka 8 h (a pewnie de facto 9-10 razem z dojazdami i zakupami po drodze) to faktycznie wieczność, ale z drugiej strony- tak się wychowuje większość szczeniorów i żyją i mają się dobrze.  Ja bym jednak na waszym miejscu celowała w już trochę ogarniętego i odchowanego psa. Zdarzają się takie w hodowlach, trzeba polować.
Hiacynta, ja 10 lat temu wzięłam małego ONka i to był czas idealny, bo byłam po operacji i długo nie pracowałam. Nie zdecydowałabym się na szczeniaka w takich warunkach jak Twoje. Ja mojego przyzwyczajałam stopniowo + latałam 5-6 razy dziennie na długie spacery, bo młode Onki potrafią być bardzo żywiołowe. Bruno nic nigdy mi nie zniszczył, nie wył, nie piszczał, a po paru miesiącach zostawał sam na więcej godzin. W ogóle jest psem cudownym i idealnym, ale w pierwszych 3 latach jego życia poświęciłam mu mnóstwo czasu, w tym dwa szkolenia.

Rzecz w tym, że to jak szybko się nauczy zależy indywidualnie od psa, a u malucha trudno przewidzieć jaki będzie w tych sprawach.

Może przemyślcie wzięcie jakiegoś podrostka z DT, gdzie już jest sprawdzony i wiadomo jak się zachowuje w konkretnych sytuacjach?
Hiacynta a nie będziecie mieli jakiegoś urlopu 2tyg chociaż? Ja wzięłam szczeniaka jak miałam dwa tyg wolnego, ale potem normalnie siedziała sama przez 7-8 godzin i nie działo się nic złego. Na początku zdarzało jej się siknąć na gazetę, ale bardzo szybko zaczęła wytrzymywać aż wrócimy do domu.
większość psów czeka te kulka godzin na właściciela i żyje także myślę, że te 8 godzin to nie jest coś, co uniemożliwia Wam wzięcie psa.
Ważne żeby  przed Waszym wyjściem miał możliwość się wysikać i po powrocie jakiś dłuższy spacer. I pies powinien być szczęśliwy🙂
Na początku nauczcie go sikać na gazetę a potem nauczy się wytrzymywać.

A co do zostawania w domu, to jak mówiłam Kora miaka 2 tygodnie z nami a potem musiała sobie radzić. Wydzielalam jej kojec w łazience i dopoki zdarzało jej się coś pogryźć to tam zostawała. Potem było super już.
Hiacynta, wg mnie spokojnie możecie mieć psa ale poważnie rozważyłabym zmianę wyboru rasy na coś mniej aktywnego, mniej pobudliwego, o mniej wymagajacym intelekcie.Z owczarkiem może być po prostu ciężko przy Waszym trybie życia ale już z czymś innym może się okazać, że obie strony będą szczęśliwe.W przypadku owczarka, uważam, będzie to jeden wielki kompromis polegający na wymaganiu ustępstw ze strony psa a to może nie być takie proste(patrz: wycie, niszczenie, frustracja itp.)Może się udać bezproblemowo ale nie musi po prostu i trzeba się z tym liczyć.

Co do tych ośmiu godzin, nie demonizujmy, kupa ludzi pracuje w ten sposób i ma w domu czekające cztey łapy 🤣


Zmieniając temat-gmeram na stronie olsztyńskiego schroniska i znalazłam męskiego sobowtóra Maszy-już w swoim nowym domku szczęśliwie ale osłupiałam, czy nie jest podobny?



a tu kolejny cudak-jak nic półkrew bulla!


EDIT:

"malinois" też był...Ten pies na 100% ma w sobie krew malinoisa, wszystko w nim jest tak strasznie typowe.I nawet wiem skąd się mógł wziąć....


Co za cudeńka można odgrzebać w schroniskach....
maleństwo   I'll love you till the end of time...
08 listopada 2012 06:26
A w olsztyńskim to już w ogóle najlepsze 😉
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
08 listopada 2012 06:33
Wypisz, wymaluj Maszulin! Może to jej padre albo brat! Trochę daleko Opalenica od Olsztyna, ale rzeczywiście identyczne 🙂
bajaderka-zorro   But who to fuck am I to dare to accept?
08 listopada 2012 09:03
Hiacynta, powiem szczerze, że ciężko Ci pomóc. Musisz zaryzykować. Każdy pies jest inny uczy się szybciej lub wolniej. Ja chciałam np. dużego psa, ale właśnie z braku czasu (8h w pracy i 1h na dojazd) kupiłam sobie małego, z którym wychodzę 4 razy dziennie (3 x po 10-15 min i raz staram się iść na te 30-40 min, żeby sobie pobiegał za piłką czy fresbee). Z nauką załatwiania się nie było jako tako problemu, ale wziełam szczeniaka 7 miesięcznego i pomagała mi siostra (nauka trwała raptem dwa tygodnie, ale tu duzym plusem jest rasa (cavalier), który jest bardzo posłuszny). Mój chłopak w tym samym czasie kupił amstaffa (3 mc), niestety on, brat i ojciec pracują po 8-10 h i nikt nie miał czasu uczyć psa czystości jak i wychodzenia na dłuższe spacery. Pies się zemścił, zdemolował całe mieszkanie (poobgryzała i wydrapała dziury w ścianach, futrynach i drzwiach), dodatkowo załatwiała się w domu przez okrągły rok (pomimo tego że później znalazł się czas na wychodzenie, robiła tak że sikała na dworze, po czym wracała do domu i po 10 min załatwiała się w mieszkaniu). Niestety pomimo tego, że wcześniej też miał asta to ten jest zupełnie inny, w ogóle nie jest karna. Z owczarkami trzeba pracować, żeby były posłuszne bo też potrafią narobić wiele szkód. Z drugiej strony wiele osób wychowała szczeniaki nie mając dla nich za wiele czasu.
Wojenka   on the desert you can't remember your name
08 listopada 2012 10:14
Fajnt ten bul półkrwi  🤣

Hiacynta, wszystko się da 😉. Ale może rzeczywiście coś troszkę mniej wymagającego? Np. chodsky pes  ❓ Trochę mniejszy format DONka, chętnie sie uczy, ale nie jest oszołomem.
Ale fajoski ten chodsky pes!!! 🙂 Strasznie sympatyczny i do tego super oryginalny, aj lajk 😉

Dzięki za wszystkie odpowiedzi!

Generalnie wygląda to tak, że po prostu chcielibyśmy sobie pieska od małego przysposobić - ja naprawdę mam zerowe doświadczenie z psami i dorosłych psów się nierzadko zwyczajnie boję, dlatego pies po przejściach chyba nie byłby najbezpieczniejszym wyborem, przynajmniej tak mi się wydaje. A z maluchem na pewno łatwiej byłoby mi się oswoić (hehe, śmiesznie, żeby mówić o oswajaniu się człowieka ze szczeniakiem, nie na odwrót... 🙂😉 A co do małych piesków - to niestety nie przepadamy za takimi (za wyjątkiem Jacków of kors, bo ich się nie da nie kochać 😀)

Co do urlopu - no to tydzień na pewno moglibyśmy na początek wziąć, a potem ewentualnie pracować z domu, dwa dni ja, dwa dni mój facet - i tak przez kilka tygodni może by się dało pociągnąć. Do tego Jacol placuje blisko domu (jakieś 10min z buta), więc w nieco późniejszym okresie mógłby wpaść przynajmniej ten raz dziennie i się psem zająć. Mam szczerą nadzieję, że skoro byśmy się nim dobrze zajmowali w czasie wolnym - czyli chodzili na długie i atrakcyjne spacery, poświęcali mu uwagę i rozsądnie go wychowywali (przedszkole, potem szkolenie)  - to dałoby się sprawić, żeby wyrósł z niego mądry i fajny pies.

A co powiecie o kwestii szczeniaka na panelach? No i - czy sądzicie, że ewentualnym dobrym rozwiązaniem byłby kojec, w którym maluch by pod naszą nieobecność siedział - głównie po to, żeby uniknąć właśnie tych poobgryzanych ścian? Meble w mieszkaniu są nasze, także przebolejemy jak coś pogryzie, ale mieszkanie jest wynajmowane, więc hardware'u lepiej nie dewastować.
Aha, w sobotę prawdopodobnie spotkamy się z hodowcą - oczywiście zadam tej pani wszystkie nurtujące mnie pytania, bo nie podjęliśmy na razie żadnej decyzji, póki co aktywnie sondujemy temat 🙂
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
08 listopada 2012 15:50
Szczeniak przez 8h waszej nieobecności naleje 20 razy, siki wsiąkną i po panelach. W klatce będzie lał pod siebie.
lepszą opcją będzie zabranie podrośniętego/dorosłego psa. Co nie oznacza, że zostawiony na 8h sam w domu nie zgłupieje z nudów
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się