faith, gratulacje! Ślicznie wyglądałaś! 😍
U nas było cudownie. Ślub zorganizowany w niecałe 2 miesiące od podjęcia decyzji o nim, z odległości 850 km. Rządziły nami setki małych przypadków i zbiegów okoliczności - teraz widzę, że to dzięki temu pozornemu chaosowi było niemal idealnie - począwszy od daty, przez USC, miejsce przyjęcia, listę gości, a na plenerze i wyborze fotografa kończąc. Zamiast mieć przyjęcie w jakiejś małej restauracji w moim mieście, mieliśmy dworek z końskimi motywami, konie za oknem, park, hotel nad salą i mnóstwo innych rzeczy, które spadły nam jak z nieba. Lepiej bym sobie tego nie wymarzyła. Razem było tylko 21 osób, ale bawiliśmy się świetnie. Nawet pierwszy taniec, ogarnięcy na podstawie lekcji na youtube w kilka dni, wyszedł nam bardzo fajnie.
Zaskoczyły nas prezenty, wszyscy przesadzili, a moi rodzice już zupełnie, pokrywając niemal dwukrotnie koszty za całokształt.
Jeśli czegoś żałuję, to tego, że nie schudłam ze 4kg przed zajściem w ciążę (ślub planowaliśmy wcześniej na październik i uznałam, że mam czas... 🤔), do tego troszkę zdążył mi już urosnął mi brzuszek więc czułam się i wyglądałam jak baryłka.
Mam już kilka zdjęć dzięki rewelacyjnej Lagunie (ewastachowiak.pl) :kwiatek: 😍
Strasznie szczęsliwa jestem 😀
Lista moich nieprzypadkowych przypadków:


Mój mąż pierwszy raz w życiu na koniu, nie chcieliśmy go wsadzać ale uparł się i już.
Nawet gwiazdka konia wpisała się w temat 😍






