Do powzruszania się

21 zdjęć przywracających wiarę w ludzkość.
http://www.buzzfeed.com/expresident/pictures-that-will-restore-your-faith-in-humanity

Przyszedł mi namyśl cytat z jednego z przedstawień,w których grałam: "Ludzie...chyba ich lubię".
Poryczałam się no.         
madmaddie   Życie to jednak strata jest
26 czerwca 2012 22:36

wzruszyłam się 😉
duunia   zawiści nożyczki i dosrywam z doskoku :)
26 czerwca 2012 22:49
Poryczałam się no.     

kurde
ja też 🤔
Żadne kurde, to dobrze 😉. A przy filmiku do dwudziestolatka nieraz łezkę uroniłam...
Poryczałam się, czasem zapominamy jak wiele możemy zawdzięczać życiu, przy takich filmikach moje problemy stają się błahostką.



piękne!
Horciakowa   "Jesteś lekiem na całe zło..."
29 czerwca 2012 20:48
ankers, własnie o tym samym filmiku pomyślałam żeby wstawić. Jest rewelacyjny 🙂
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
29 czerwca 2012 21:14
Uwielbiam ten filmik Pixar'a... w ogóle ta wytwórnia fajne filmiki robi. Ja zawsze płaczę na pierwszych scenach "Odlotu"...
Ktos moze ma cos jeszcze w stylu 'Drogi Dwudziestoletni..'? Baardzo m isie spodobal  😉
Wchodzi człowiek rano na fejsa, patrzy, a tam podziękowania za te kilka lat bycia razem w klasie... 
yga   srają muszki, będzie wiosna.
12 lipca 2012 15:53


od 1😲0 minuty nie wytrzymuje z powstrzymaniem łez..
madmaddie   Życie to jednak strata jest
02 sierpnia 2012 12:07
Horciakowa   "Jesteś lekiem na całe zło..."
16 sierpnia 2012 22:39
Nie wiem czy faktycznie wzruszające, ale chyba pasuje do tego wątku 🙂
[url=
#!]Tonący koń na spływie Parsętą[/url]


Wzruszył mnie facet, który odnalazł ukochaną po 50 latach. Myślałam, że takie rzeczy to tylko w filmach 😀

Może nie wszystkich to wzruszy ale dla mnie to piękne gdy ktoś tak dąży do realizacji marzeń
fin, ajjj ciężkie 🙁
Zawsze byłam bobrem słuchając piosenki
ale po tym to już...  😕 http://www.youtube.com/watch?feature=endscreen&v=TaJBbDXv5L8&NR=1 Taka przyjaźń to piękna sprawa
popłakałam się: [[a]]http://kwejk.pl/obrazek/1420004/wspania%C5%82a-historia.html[[a]]
Zawsze byłam bobrem słuchając piosenki
ale po tym to już...  😕 http://www.youtube.com/watch?feature=endscreen&v=TaJBbDXv5L8&NR=1 Taka przyjaźń to piękna sprawa

Nie,nie mogę ryczeć,współlokatorki są w pokoju no...
ash   Sukces jest koloru blond....
21 listopada 2012 09:56
„Kiedy wróciłem tamtego wieczoru do domu, moja żona przygotowywała kolację. Wziąłem ją za rękę, spojrzałem w oczy i powiedziałem: Musimy porozmawiać. Usiadła i po cichu zaczęła jeść posiłek. Po raz kolejny w oczy rzucił mi się ten ból w jej oczach. Nie potrafiłem wycedzić z siebie ani jednego słowa. Ale w końcu musia
łem powiedzieć to, o czym tak długo myślałem. Chciałem rozwodu. W końcu to z siebie wyrzuciłem. Ku memu zdziwieniu nie rozpaczała, zamiast tego zapytała o powód.

Starałem się zmienić temat. To ją zdenerwowało. Chlusnęła we mnie wodą ze szklanki i stwierdziła, że nie jestem mężczyzną. Tamtej nocy w ogóle już ze sobą nie rozmawialiśmy. Cały czas płakała. Wiedziałem, że chciała usłyszeć ode mnie co się stała z naszym małżeństwem. Ale nie chciałem dać jej prawdziwego powodu a nic innego mi do głowy nie przychodziło. Straciła mnie na rzecz Jane. Już jej, po prostu, nie kochałem. Było mi jej żal, nic po za tym.
W poczuciu winy, podpisałem wcześniej przygotowany pozew rozwodowy, oddając jej dom, nasz samochód i 30% w akcjach mojej firmy. Rzuciła tylko na to okiem i podarła dokument. Osoba, która poświęciła mi 10 lat życia, stała się nagle zupełnie obca. Żal mi było jej straconego czasu, energii i poświęcenia, ale moja miłość do Jane była zbyt duża, no i kości zostały rzucone. W końcu jej płacz zmienił się w rozpacz, nabrał na sile, czego się spodziewałem. Prawdę mówiąc w tym momencie ulżyło mi. Pomysł rozwodu, który chodził za mną od tygodni, ciążył niczym kamień, w końcu zaczął wydawać się rozsądnym i prawidłowym rozwiązaniem. Utwierdziłem się w tym rozwiązaniu.

Następnego dnia , wróciłem do domu bardzo późno, zobaczyłem ją piszącą coś przy stole. Nie chciało mi się przygotowywać sobie kolacji, więc udałem się prosto do łóżka. Sen zmógł mnie momentalnie, byłem tak wykończony niesamowitym dniem spędzonym z Jane. Kiedy się obudziłem, zobaczyłem ją nadal przy stole, piszącą. Prawdę mówiąc nie obchodziło mnie to, więc obróciłem się na drugi bok i usnąłem.
Nad ranem przedstawiła mi swoje warunki rozwodowe: Nie chciała ode mnie niczego, ale potrzebowała miesiąca czasu, wtedy da mi rozwód. Poprosiła również, że podczas tego miesiąca oboje zrobimy wszystko, żeby żyć ze sobą jak normalniej się tylko da. Jej powód był prosty: Nasz syn miał egzaminy za miesiąc a ona nie chciała, żeby rozpad małżeństwa rodziców wpłynął na jego naukę i wyniki.

To były warunki do zaakceptowania. Ale poprosiła o jeszcze coś. Poprosiła abym przypomniał sobie, jak przeniosłem ją przez próg sypialni w dniu naszego ślubu. Poprosiła, abym każdego dnia w ciągu tego ostatniego miesiąca naszego małżeństwa, niósł ją w ten sposób z naszej sypialni aż pod drzwi wejściowe. Pomyślałem, że jej odbiło. Ale chcąc doprowadzić do końca nasze małżeństwo i rozpocząć życie z Jane, zgodziłem się.
Opowiedziałem Jane o warunkach rozwodowych mojej żony. Śmiała się i powiedziała, że to absurd. Powiedziała również, że bez względu na sztuczki, jakie wymyśli moja żona, w końcu będzie musiała się pogodzić z końcem jej małżeństwa.

Moja żona i ja nie mieliśmy żadnego kontaktu cielesnego od bardzo dawna. Nawet zwykły dotyk był nam obcy. Więc kiedy, po raz pierwszy od dnia naszego ślubu, wziąłem ją w ramiona i przeniosłem z sypialni pod drzwi wejściowe, oboje czuliśmy się nieswojo i niezdarnie. Nasz syn wtórował całej sytuacji oklaskami. Patrzył na nas z uśmiechem i radością. Sprawiło mi to trochę bólu wewnątrz, wiedząc co się stanie za miesiąc. Trzymając ją tak w ramionach przeszedłem 10 metrów, zatrzymując się przed drzwiami wejściowymi. Ona spojrzała na mnie, zamknęła oczy i wyszeptała, abym nie mówił ich synowi o rozwodzie. Kiwnąłem głową, czując wewnątrz jakiś dziwny ból. Postawiłem ją na nogi, po czym pozwoliłem odejść na autobus, którym jechała do pracy. Sam pojechałem do swojego biura.
Drugiego dnia, poszło nam o wiele łatwiej. Wślizgnęła mi się na ręce, opierając się o klatkę piersiową. Zapach jej perfum momentalnie uderzył moje nozdrza. Zdałem sobie sprawę, że przez lata, wiele szczegółów umknęło mi , przestałem patrzeć na nią jak na kobietę. Zauważyłem, że nie była już tak młoda. Jej twarz otaczały zmarszczki, włosy u podstawy posiwiały. Nasze małżeństwo wyraźnie zaznaczyło swoje ślady na jej ciele. Przez moment, zacząłem się zastanawiać, co takiego jej zrobiłem.
Czwartego dnia, kiedy ją unosiłem, poczułem przez chwilę ten błysk intymności pomiędzy kobietą a mężczyzną, niczym przed laty. Patrzyłem na kobietę, która poświęciła mi 10 lat swojego życia. Szóstego dnia zacząłem coraz bardziej komfortowo czuć się, mając jej ciało blisko siebie. Jakby zatracona intymność zaczęła powracać z otchłani zapomnienia. Nie powiedziałem o tym Jane. Z każdym dniem, robiłem to z coraz większą łatwością i swobodą. Być może była to jakaś forma ćwiczenia, przez co stawałem się silniejszy fizycznie.
Pewnego ranka, zobaczyłem ją, jak wybiera co na siebie włożyć. Wybierała z pośród wielu sukienek, ale nie mogła się zdecydować. W pewnym momencie westchnęła i powiedziała jakby do siebie: Wszystkie moje sukienki zrobiły się za duże. Zdałem sobie sprawę, że strasznie straciła na wadze, dlatego z taką łatwością nosiłem ją każdego dnia. W końcu to do mnie dotarło. Nosiła w sobie tyle żalu, smutku i bólu. Jakby podświadomie moja dłoń sięgnęła jej głowy.
W tym momencie wszedł nasz syn i powiedział: Tato, czas abyś zaniósł mamę do wyjścia. Dla niego widok ojca niosącego jego mamę do drzwi wyjściowych stał się nieodłącznym rytuałem dnia. Moja żona przyciągnęła go do siebie i mocno przytuliła. Odwróciłem głowę, bojąc się że moje emocję puszczą i zmienię decyzję. Wziąłem ją w ramiona i zszedłem z nią te 10 metrów pod drzwi wyjściowe naszego domu. Czułem jak jej dłoń oplata moją szyję. Trzymałem ją w ramionach pewnie ale nie za mocno. Nagle poczułem jakby czas się cofnął o 10 lat.

Ale jej wątła sylwetka mnie zasmuciła. Ostatniego dnia, kiedy trzymałem ją w ramionach, poczułem jak każdy krok stawiam z trudem. Nasz syn już dawno był w szkole. Trzymając ją tak w ramionach, spojrzałem na nią i powiedziałem, że zdziwiło mnie jak brak intymności pomiędzy kobietą a mężczyzną wpływa na ich związek. Pojechałem do biura. Wszystko działo się tak szybko. Wyskoczyłem z samochodu, nawet go nie zamykając, nie chciałem dopuścić do siebie żadnych wątpliwości. Wszedłem na górę. Jane otworzyła mi drzwi. Spojrzałem jej głęboko w oczy i jakby wiedziała, co za chwilę powiem. Powiedziałem jej, że jest mi bardzo przykro, ale nie chcę rozwodu. Spojrzała na mnie, niczym porażona. Dotknęła mnie, jakby sprawdzając czy nie mam temperatury. Wziąłem ją za dłoń i odsunąłem ją. Powtórzyłem, jak bardzo mi przykro i, że się nie rozwiodę. Dotarło do mnie, jak wiele poświęciła dla mnie żona, jak brak dotyku i intymności wpłynął na relację między nami i jak zaniedbałem nasze małżeństwo, kobietę, która była przy mnie przez 10 lat, dała mi na świat syna. I być może zrozumiałem to dopiero teraz nosząc ją przez ten miesiąc na rękach. Dlatego będę pracował nad sobą i naszym małżeństwem i zrobię wszystko co w moich siłach, aby nosić ją do końca naszych dni, tak jak sobie przyrzekliśmy przed ołtarzem, w dniu naszego ślubu. Jane jakby oprzytomniała i poczułem silny plask na swoim policzku. Zamknęła za mną drzwi i słyszałem jak płacze. Zszedłem na dół i odjechałem. Po drodze zatrzymałem się w kwiaciarni i zamówiłem bukiet kwiatów dla mojej żony. Sprzedawczyni zapytała mnie co ma widnieć na karteczce przy bukiecie? Uśmiechnąłem się i napisałem : „Będę Cię nosił w ramionach każdego ranka aż śmierć nas nie rozłączy”.
Tego dnia wróciłem szybciej do domu, trzymając bukiet w dłoni. Byłem strasznie szczęśliwy, czułem uśmiech na mojej twarzy. Wszystko nabrało zupełnie nowych, niesamowicie świeżych barw. Wbiegłem po schodach na górę. Leżała na łóżku. Nie ruszała się. Była martwa. Jak się okazało, moja żona chorowała na raka od wielu miesięcy. Walczyła z tą straszną chorobą, przegrywała, będąc w stadium termalnym. Byłem tak zajęty swoim życiem i Jane, że tego nie zauważyłem. Wiedziała, że jej czas się kończy, dlatego sprawiła mi swój ostatni dar. Chciała mi oszczędzić reakcji syna, jego poczucia winy względem mnie i naszych relacji w przyszłości. Wiedziała, że gdyby rozwód doszedł do skutku, nasz syn znienawidziłby mnie. Przynajmniej w oczach naszego syna, nadal byłem kochającym ojcem… do samego końca.

Najdrobniejsze szczegóły naszego życia, te detale, są tym co jest najważniejsze w związku. Nie chodzi o posiadłość w której mieszkacie, samochody, domek letniskowy, konto w banku. One mogą jedynie stworzyć warunki w których żyjecie szczęśliwie, ale nie samo szczęście.
Więc nigdy nie traćcie z zasięgu wzroku najprostszych gestów. Dotyku, intymności, wzajemności. To one wpływają na jakość waszej relacji.
Ash - ryczę nad tym za każdym razem


ja dziś poryczałam się czytając to - http://demotywatory.pl/3975472/Matczyna-milosc
kujka   new better life mode: on
23 listopada 2012 23:03
gad, dziewczyny, a juz zapomnialam o tym temacie... niecierpie go, bo zawsze rycze jak wchodze w te wasze linki...
[[a]]http://kwejk.pl/obrazek/1547965/powr%C3%B3t-do-zdrowia.html[[a]]


to, czego jednocześnie najbardziej na świecie nie mogę zrozumieć i to, co powoduje u mnie największe wzruszenie  😡
galopada_   małoPolskie ;)
09 grudnia 2012 15:16
ale po tym to już...  😕 http://www.youtube.com/watch?feature=endscreen&v=TaJBbDXv5L8&NR=1 Taka przyjaźń to piękna sprawa

Obejrzałam i się popłakałam. Nie znam dobrze tego zespołu, ale zawsze wzruszają mnie takie odruchy. Jednak muzycy to wyjątkowi ludzie, nie umiem tego wyjaśnić, ale wszystkie emocje przez nich przekazywane działają na mnie mocniej niż normalnie. Tak samo za każdym razem mam łzy w oczach przypominając sobie to:
"Dopiero po kilku dniach od wypadku podano formalną przyczynę zgonu. Cliff Burton poniósł śmierć, gdyż autokar, który go przygniótł, zmiażdżył mu klatkę piersiową. Później okazało się, że tuż przed wypadkiem basista zamienił się łóżkiem z Kirkiem. Do dziś tatuaż płonącej talii kart z podpisem "Carpe Diem Baby" na ramieniu Hetfielda przypomina o partii rozegranej między Cliffem, a Kirkiem, w której zwycięski Burton mógł wybierać miejsce do spania.
I nie umiem sobie wyobrazić co Kirk myśli o tym wypadku, bo na pewno ma świadomość, że wystarczyło kilka innych kart i to mógł być on...


Żeby nie było takiego odbiegania od tematu, znalazłam ostatnio taki link:
http://9gag.com/gag/6041784
I jakoś zatęskniłam za moimi psami, chce wrócić do domu i je wyprzytulać 😡
słuchowisko "Rytuały pogrzebowe w czasach rozwiniętego barbarzyństwa" , teraz na radiowej trójce... Mocne
Zu   You`ll ride my rainbow in the sky
23 grudnia 2012 16:03
Krótki rozdział z ukochanej książki:




Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się