Nic mi nie wychodzi!!! czyli dla "zdołowanych"

Mam dosyć przebojów z moim zdrowiem 🙁 Neurochirurg dziś stwierdził, że jest pogorszenie, wystraszył jakie objawy mam obserwować czy się nie pojawią i zapakował z powrotem w kołnierz 🙁 min na 2 tyg (jak do tego czasu będzie jak jest, to powtórka badań), potem rehabilitacja. Na konia nie wsiądę co najmniej z miesiąc. To nie jest dla mnie przerwa w uprawianiu hobby - to utrata zarobków, bo z tego żyję (strugać oczywiście też nie mogę). W zeszłym tyg musiałam odmówić wzięcia nowych koni do pracy - bo nie wiem kiedy do niej wrócę. Dopiero co poczułam, że się rozwijam, że coś się dzieje pozytywnego i... teraz dupa, nie wiadomo na jak długo. Jest wiosna a ja stoję w miejscu. Przez jedno głupie kopnięcie, nawet nie było silne  😵 a ciągnie się już 6sty tydzień i najwyraźniej jeszcze się pociągnie.
Inna sprawa, że mogę mieć też pretensje do siebie bo prawdopodobnie za szybko wróciłam do pracy - ale miałam zielone światło od lekarzy na to, żeby pomału zacząć wracać do zwykłej aktywności. Tylko chyba lekarze nie zdają sobie sprawy na ile to siłowa robota, a ja mogłam ich pewnie bardziej uświadomić...Więc jestem zła - w tym na siebie. 
Tyle dobrze, że mogę prowadzić jazdy i ogólnie mogę się lekko ruszać - krótkie spacery, lekkie prace domowe itp. Wykorzystam ten czas by się doszkolić teoretycznie - ale to tak naprawdę tylko takie poprawienie sobie nastroju, że "coś robię". Ech.

Jeden plus to zobaczyłam, że mogę liczyć na moich rodziców. A myślałam, że nie będę mogła po tym jak nie spodobało im się pare moich decyzji(np to, że się nie obroniłam). Teraz po raz pierwszy nie kwestionują  mojego zawodu, nie wtrącają sie, bo widzą jaką sama dostałam nauczkę, choćby względem ubezpieczenia i że wyciągnęłam wnioski. Wspierają, nie dopiekają. I dają wolną rękę w życiu.
branka, przepraszam, bo jestem trochę nie w temacie ale co Ci się stało? Wracaj szybko do zdrowia :kwiatek:
Koń mnie kopnął w głowę. Niby nic poważnego, owszem wstrząśnienie mózgu, ale żadnych niepokojących zmian w obrębie głowy - ale przy okazji oberwała też szyja (odgięcie w tył) i to ona teraz głównie przysparza problemów.
Najgłupsze jest to, że to koń z którym zawsze baaardzo uważałam, bo wiedziałam że kopiący, więc przestrzegam przy nim zasad bhp jak nigdzie indziej i nigdy nie było problemów - ale niestety, koń jest szybszy od człowieka. I nawet nie wiem czemu kopnął, bo praktycznie nie pamiętam samego zdarzenia. No cóż - ryzyko zawodowe 😉
branka, jej, kopniak w głowę brzmi groźnie. Koniecznie wylecz to do końca. Lepiej przesiedzieć 2 tygodnie dłużej niż później co chwila mieć z tego tytułu jakieś kłopoty. Życzę dużo zdrówka i uważaj na siebie!
Dzięki  :kwiatek: Teraz już jestem zdeterminowana doprowadzić się do porządku zanim wróce do pracy, niemniej zła jestem na sytuację jak osa  😤 Sam kopniak nie wydawał mi się silny, ale niestety we wrażliwe miejsce. No ale wyżaliłam się i już mi lepiej.
branka, co się stało to się nie odstanie. Spróbuj wykorzystać wolny czas na odpoczynek. Z każdej sytuacji można wyciągnąć dla siebie coś pozytywnego
Averis   Czarny charakter
25 marca 2015 08:20
Mam nadzieję, że chodzisz w kołnierzu? Po upadku na głowę nosiłam go trzy tygodnie a przez miesiąc nie byłam jeszcze w stanie patrzeć w górę i na boki.
Nosze ale miałam juz pozwolenie zeby nie nosić w zeszłym tyg. Ale pojawilo sie drżenie i drętwienie rak wiec powrót do kolnierza, ale na szczescie miękkiego - za 2 tyg kontrola i decyzja co dalej.
Kiedys chodziłam 2 miesiące w kolnierzu sztywnym i potem miesiąc w miękkim, wszystko akurat latem - ale wtedy to byl zupelnie inny uraz i inaczej sprawial dyskomfort (wtedy byl właśnie upadek na głowę).
branka, Witaj w klubie kopniętych w głowę. Ja pod koniec sierpnia miałam wypadek - też dostałam kopa, tylko w żuchwę z przedniego wyprostowanego kopyta... pieprznęłam o asfalt głową aż zahuczało. Koń, którego robiłam bez niczego nagle oszalał, nie wiadomo dlaczego stanął dęba i sięgnął. Blizna niestety została, ale idę we wrześniu do plastyka na korekcję. Zęby zadzwoniły, ale wszystkie całe, głowa też  szyja też. Chociaż na początku miałam ślad od górnej wargi przez brodę aż do obojczyka. Wyglądałam jak murzyn po botoksie.
branka miałam poważniejsze wypadki z głową i kręgosłupem szyjnym. Umów się do dra Mularczyka (Poradnia Leczenia Bólu), powiedz, że jesteś po wypadku, to Cię może wcisną gdzieś (normalnie się czeka 3 mce), koszt ok. 140 zł za jedną wizytę, ale jedna wystarczy.
tajnaa - no widzisz ja z kolei sladu prawie nie miałam, a dolegliwości się utrzymują 6ty tydzień. Fakt, mdlalam 2 razy po samym zdarzeniu ale tak poza tym czułam sie nie tak zle - w zasadzie dopiero 2-3 dni później poczułam sie gorzej i tak mnie trzyma do dzis (z krotka przerwa na lepsze samopoczucie w zeszłym tyg). Swoja droga ze stawem żuchwowo -skroniowym tez cos mam i byc może to po tym urazie, w piatek ide do stomatologa, bo zdaniem neurochirurga szumy i dzwonienie w uszach moge miec od tego stawu.

espana - bylam tam na 2 zabiegach od tego urazu - poprawa byla minimalna, ale teraz jest znowu gorzej. Zawsze mi osteopatia pomagala, chodzę regularnie raz na kilka miesięcy z różnymi rzeczami - ale na to nie pomoglo..

Ja tez juz miałam poważniejsze wypadki - ale zawsze bylo tak ze to co najgorsze to bol. A tu to co mi utrudnia funkcjonowanie to przede wszystkim zawroty, mdlosci i dzwonienie w uszach - nigdy w zyciu nie miałam takich dolegliwości, wiec teraz mnie mecza. Nie mówiąc o tym ze strach wiele rzeczy zrobić jak sie w glowie kreci.
No to współczuję. Ja to cyborg jestem, mnie złamania nie bolą.
No ja ze złamaną nogą jeździłam na uczelnię, do pracy i spacerowałam ze swoim koniem o kulach. Pamiętam, że choć przytyłam wtedy i trochę marudziłam, bo plecy mnie bolały od kul, to jednak jakoś tak było ok.
Po wypadku jak koń stanął dęba i się na mnie przewrócił też wiele miesięcy nie siedziałam na koniu - ale było jakoś inaczej, po prostu bolały mnie mocno plecy i wiadomo było o co chodzi. Rok po tym jak ciągle mi dokuczały poszłam właśnie pierwszy raz do osteopaty i bardzo mi to wtedy pomogło.

A teraz - nie boli (poza głową, ale obecnie tylko po wysiłku i rano), więc jakoś tak trudniej usiąść na tyłku i faktycznie odpoczywać, bo skoro nie boli to człowiek sobie myśli, że pojedzie do pracy - no ale jak próbowałam w zeszłym tyg to się okazało, że niestety bardzo to zdradliwe. Co z tego że nie boli jak ziemia robi się miękka jak z plasteliny i ugina pod nogami... albo jak coś sie zrobi, kładzie sie potem do łóżka i czuje że się leci do góry albo odjeżdża do tyłu.. śmieję się, że nie muszę pić, bo jestem jak wiecznie pijana  😁 do tego uczucie jakbym nurkowała - ciśnienie w uszach, dzwonienie. i właśnie te zawroty mnie dobijają, bo przychodzą bardzo niespodziewanie, nagle, po np 8 godz super samopoczucia i trzymają godzinę, czasem dwie, czasem są cały dzień, a czasem wcale w ciągu dnia i np tylko w nocy przez 10 min. Przez to w ogóle nie mam poczucia stabilizacji, albo że jest lepiej lub gorzej, bo każdego dnia jest inaczej... I też nie wiem skąd nagle drętwienie i drżenie rąk, skoro szyja w ogóle mnie nie boli, jest ruchoma... (choć zdaniem lekarza jest mocno spięta, badanie to potwierdziło - tylko czemu ja tego nie czuję? zawsze jak z szyją było coś nie tak to mnie strasznie bolała..).
Dlatego się wkurzyłam i zdołowałam - bo nie wiem o co chodzi, nie wiem kiedy wrócę do pracy i nie umiem wsłuchać się w organizm, bo wysyła sprzeczne sygnały.
Ehhh dolaczam do wątku. Jestem zdołowana i na razie malo do mnie dociera.
Właśnie się dowiedziałam ze moja siostra cierpi na rzadka chorobę genetyczna ( i nie ma na to leku ) i na 90% również i ja.
Juz nie wspomnę o naszych dzieciach.
O kurcze,trzymam kciuki
aszhar, Ojej, dopiero co czytałam ospie Kubusia, a teraz taka wiadomość.
Pamiętaj, że medycyna idzie do przodu. Jeśli u nas leków nie ma są poza PL. Trzymam kciuki!
aszhar - trzymaj sie  :kwiatek:
aszhar, ode mnie też uściski :kwiatek: najważniejsze, że wiecie. Jak się zna przeciwnika to łatwiej stawić mu czoła. Życzę dużo siły i zdrowia
BASZNIA   mleczna i deserowa
08 kwietnia 2015 18:29
Komp sie wysypal.
oczywiscie zly wybor pana naprawiacza.
oczywiscie mialam burdel, to co bylo porzadnie poukladane-uratowane, to co wisialo i czekalo na sprzatanie-przepadlo.
oczywiscie mialam stary system i DZIS windows przestal go wspierac aktualizacjami itp-nie wpuszcza mnie przez to nawet do programu ksiegowego, bo pan naprawiacz nie byl laskaw odpalic i zaktualizowac co sie dalo, a wczoraj byl ostatni dzien.

nie wierze...

a najbardziej jestem wkurwiona, ze znowu trafilam na czlowieka, ktory bierze sie za cos, na czym sie zna jak ja, tylko ze ja uwazam, ze sie nie znam w ogole.
Ludzie, jak tak mozna.


BASZNIA, nie poddawaj się. Znajdź fachowca i ratuj. Wszystko nadal jest na dysku, nawet gdy ci sformatował (a nie sądzę, coś mi się zdaje, że tylko przywrócił czystą kopię rejestru), chyba, że dużo wgrywałaś. Co się przejmujesz aktualizacjami??? Na XPku nie korzystam od lat ze strony Microsftu.
Gdybyś potrzebowała np. SP 3 - nadal da się znaleźć w sieci.
Pewnie "stary" pulpit ci przepadł, co?
BASZNIA   mleczna i deserowa
08 kwietnia 2015 19:47
Dokładnie, stary pulpit szlag trafił. Nadpisal systemu na tym dysku..
przysięgam, że przy Waszych problemach, mój to nic, ale przysięgam, że jeżeli jeszcze jedna osoba na mnie dzisiaj nawrzeszczy to eksploduję  😤
Kaprioleczka, to nie daj ludziom na siebie wrzeszczeć! 🍴
leżę w łóżku z anginą i nawet nie mam siły się odgryźć... antybiotyki dopiero wczoraj naprawdę zaczęły działać, ale nadal mam 38* stopni gorączki i jestem naprawdę wykończona wszystkim... a oni jeszcze na mnie krzyczą  🙁
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
09 kwietnia 2015 22:47
Kaprioleczka, w sensie zapalenia migdałków?
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
10 kwietnia 2015 09:50
Przecież angina to nie tylko zapalenie migdałków  😉 Fakt, 38 stopni to niewiele jak na anginę, ale tym lepiej dla chorej  😉
Anginą i ogólnie całą sytuacją w domu. A 2 dni miałam najpierw 39*, więc nieźle mnie to przemaglowało 🙁 dziś już co prawda mam 37, ale na dodatek nabawiłam się dość mocnego kaszlu, więc całą noc nie mogłam spać i teraz cały czas bardzo kręci mi się w głowie.
cóż, jeśli umrę to zapraszam na pogrzeb  😉
mam załamkę, bo... stracę prace
już dostałam wypowiedzenie
z końcem kwietnia
  😕 
E., głowa do góry. Wierzę, że gdzieś po prostu czeka na Ciebie jakaś lepsza posada :kwiatek:
lepsza nie
inna tak  :P
w sumie mysle, że szybko ogarnę coś nowego
wiec pewnie przez pare tygodni będzie kicha, a potem jakos to ogarnę 🙂
ale dziękuje za miłe słówko  :kwiatek:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się