Ostrożości nigdy dość.

Dziwne, ze Cie tak olali  🙄
jak przyjechalam do szpitala po tym jak dostalam od Mlodziaka szyja w szczeke i szyje, to mimo, ze nie bylam jakas masakrycznie popuchnieta zaczeli od kompletu przeswietlen (chyba z 10 mi zrobili), a potem zawineli mnie w kolniez ortopedyczny i kazali tak tydzien chodzic.
Oczywiscie kolniez zdjelam nastepnego dnia rano bo nijak nie dalo sie w nim prowadzic samochodu. Dobrze, ze nic mi sie nie stalo.

Nie moge tego watku czytac, bo dostaje paranoi :/ zaraz sie bede bala do Kaprioli nawet podejsc
Dziwne, ze Cie tak olali  🙄
(...)
Nie moge tego watku czytac, bo dostaje paranoi :/ zaraz sie bede bala do Kaprioli nawet podejsc


Też się dziwię, u nas na pogotowiu jak słyszą, że ktoś spadł z konia, to od razu robią komplet prześwietleń i w ogóle jest masa szumu, bo konie to przecież zabójcy.
Jak był strajk, to przyjęli tylko gościa ze złamanym kręgosłupem i mnie - bo miałam wypadek przy koniach; dziewczynę ze skręconą kostką odesłali gdzie indziej  🙄

A przypomnieć sobie od czasu do czasu, jaki niebezpieczny sport uprawiamy to akurat nikomu nie zaszkodzi - oczywiście bez popadania ze skrajności w skrajność, bo zbytnia nerwowość czy strach przy koniach na pewno w niczym nie pomoże.

Z moich przypadków i wypadków:
Od kiedy dorobiłam się papierów i własnego konia to oczywiście woziłam się bez kasku, bo przecież koń spokojny, nie wierzga, nie zrzuca... ale jak się okazuje może się potknąć i zrolować, a w dodatku wstawać depcząc po jeźdźcu, który inteligentnie trzyma dalej wodze w ręce. Do tej pory mam gulę w kolanie i bliznę przy oku po zaryciu głową w zmrożoną zaspę.
To mnie nauczyło jeździć w kasku i ostrożniej - co nie zmienia faktu, że jakieś pół roku później znowu wydzwoniłam w terenie i to tak, że rozbiłam kask, a na biodrze miałam przez dwa miesiące na biodrze gigant-krwiaka i odbity napis "eurostar" i fakturę materiału bryczesów  😵 Kobyła po prostu się poślizgnęła zadem, dobiła mnie do ziemi i pojechała dalej.

Z resztą, choćby nie wiem, jak się pilnować, zawsze może się coś zdarzyć - raz moja Sahara oganiając muchy z klatki piersiowej wzięła w zęby jedną wodzę, i wpadła w taką panikę, że wpakowała nas tyłem w drzewo i krzaki ostrężyn; dobrze że ja miałam kask, a ona owijki... Innym razem przed siodłaniem miała kantar założony na szyję, ja zdążyłam się tylko odwrócić po ogłowie, a ona w tym czasie schyliła głowę tak, że nachrapnik od kantara znalazł się w jej pysku - oczywiście panika i odsadzanie się, zanim sięgnęłam po końcówkę uwiązu zdążyła nieźle poharatać sobie pysk  😫
Nie, ja naprawde nie moge tego czytac, bo znow zaczne schizowac, zaczne sie bac galopowac nawet  🙄 bo jeszcze sie kon potknie

Jasne, wypadki chodza po ludziach (a ludzie po wypadkach nie koniecznie), ale jakos to ze ktos inny mial wypadek nie motywuje mnie do zmian  🤔wirek: za to wprowadza mnie w paranoje.
branka, a gdzie byłaś na pogotowiu?
spadlam z konia na mega zmarznieta ziemie

faktycznie, ostrożności nigdy dość...  🙄 rozumiem, że nie obejmuje to konia  😵 🤔
Kate-to akurat do "nie wizytom w szpitalu", przeczytaj do konca 🙄
przeczytałam do końca, ale nie znalazłam powodu dla którego jeździłaś po grudzie. Jak dla mnie skrajna bezmyślność, żeby nie powiedzieć głupota i ograniczenie umysłowe  😵  🤔
a gdzie ja napisalam, ze jezdzilam po grudzie? 😀
uwierz mi, zeby poleciec na zmarznieta ziemie jest wiele mozliwosci i nie spinaj sie tak...
sama napisałaś, że "spadłaś z konia na mega zamarzniętą ziemię"- to wytłumacz mi, jak to jest możliwe, że koń chodził po rozmarzniętym, a Ty spadłaś na mega zamarzniętą?
bo dla mnie to jest jakoś nielogiczne.

Akurat internet nie budzi we mnie aż takich emocji, wiec daruj sobie komentarze.  🙄
ale przeciez glownym problemem grudy nie jest to, ze jest twarda tylko to, ze jest nierowna  🙄
branka, a gdzie byłaś na pogotowiu?



Na Traugutta.
Zrobiłam prześwietlenie dziś rano, nie ma pęknięcia ale krwiak jest imponujący, nie mogłam dziś wcisnąc jeansów, poszłam na egzamin w dresie bo nie mam innych spodni niż dresowych albo jeansowych 😁 Na szczęście to taki pisemny gdzie nie trzeba ładnie wyglądać. Boli mnie nadal, jestem zła bo akurat miałam kilka dni kiedy mogłam poświęcić więcej czasu koniowi... No ale trudno, poboli i przejdzie, ważne że to nic poważnego.
dokladnie tak jak pisze Kaprioleczka-zmarznieta ziemia nie rowna sie gruda, z reszta po grudzie najzwyczajniej nie da sie jezdzic

"koń chodził po rozmarzniętym, a Ty spadłaś na mega zamarzniętą"-to jest mozliwe, np w lesie w zimie, gdzie jedne sciezki zamarzaja a drugie nie, a ze mialam pecha i wcelowalam w zamarznieta to juz inna bajka 😉
dziewczyny, jak boli to dobrze 😉 nie boli = umarlas 😉

A to bardzo niedobrze by bylo.  :kwiatek:
nie zamierzam z Tobą dyskutować, bo jak widzę mija sie to z celem. Gratuluję rozżutu, koń idzie po rozmarniętej a Ty spadasz na inną dróżkę, która akurat pechowo zamarzła. Musiałaś mieć długi lot-  😵

Kaprioleczka, to rozumiem, że jeździsz po betonie? niby twardy, ale równy  🙄 czyli główny problem grudy wyeliminowany...  😵
ja tez nie, eot skoro i tak wiesz lepiej 😉
trzynastka   In love with the ordinary
14 lutego 2010 11:43
kate ja nie rozumiem o co Ty się rzucasz.
Nie jechałaś nigdy zimą po ścieżce? Jechać się da, bo śnieżek i trawka pod spodem tworzą przyjemne podłoże dla konia jednak jak spadasz to czujesz się jakbyś walnęła o beton, bo ziemia jest zmarznięta, a trawka i śnieżek nie zamortyzują upadku.
Co do rozmarznięcia to jeśli nawet pierwsze 5-10 cm ziemi jest rozmrożone to głębiej jest skała i tak samo jak wyżej.
_kate, jest zima, mróz trzyma już b. długo i to normalne, że ziemia jest zamarznięta... może się wydawać, że jak się spadnie na śnieżny puszek to jest miekko ale guzik prawda. Poza tym zawsze niefortunnie można spaść na odśnieżony, oblodzony kawałek ziemi którego wcześniej niezauważyliśmy... Kilka lat temu jeździłam sobie po osnieżonej łące i niestety spadłam akurat w miejscu gdzie wcześniej stał lonżujący i wydeptał kółko, efekt-przemieszczone kości śródręcza.
Prawda jest taka, że wszyscy którzy jeżdżą zimą na śniegu są narażeni na to, że jak łupną na ziemię to niestety będzie ona twarda, zmrożona czy oblodzona...

edit: nie zauważyłam wypowiedzi ninevet
nie, ja nie jezdzę jak jest gruda. Szkoda nóg i za duże ryzyko kontuzji.
Może to tylko ja mam hopla na punkcie zdrowia mojego konia, ale.../patrz tytuł wątku/.
Kate- ja myślę, że gruda to gruda. Jak jest gruda na ujeżdżalni, to się nie wyjeżdża koniem i już. I to chyba jasne. Gruda, w moim rozumieniu,  nie dość, że jest twarda, to jest nierówna. Nikt kto dba o nogi konia na grudę raczej nie wyjedzie.

Ale wyjazd w teren wiąże się z tym, że zwykle nie jeździmy po IDEALNYM podłożu jak na najlepszej ujeżdżalni, nie?  😉 Czasami trzeba przejechać i po twardej zamarzniętej ziemi pokrytej śniegiem, i po kamieniach i po żwirze i po asfalcie. Czasami trzeba podkłusować po twardej ziemi. Bo tak akurat wypada w danej chwili. A czasami trzeba przebijać się przez piach. Takie minusy terenu. Wiadomo, że nikt celowo nie będzie galopował po asfalcie, czy kłusował po ewidentnie zamrożonej nierównej ziemi, na której koń utyka co któryś tak z kolei krok.  😲

Ale teren to teren. Nie da rady wybierać samego idealnego podłoża. Ja bym nie demonizowała. Zwłaszcza nie widząc tak naprawdę po czym faktycznie jechała Le Favola.
Aczkolwiek uczulać należy. Tylko może nie tak ostro.  😉
[quote author=_kate link=topic=5596.msg484873#msg484873 date=1266168884]
nie, ja nie jezdzę jak jest gruda. Szkoda nóg i za duże ryzyko kontuzji.
Może to tylko ja mam hopla na punkcie zdrowia mojego konia, ale.../patrz tytuł wątku/. [/quote]

a kto mówi o jeździe po grudzie? to, że po grudzie sie nie jeżdzi nie uchodzi chyba żadnej wątpliwości 🙄  zdaje się, że dziewczyna napisała, że spadła na zmarzniętą ziemię (która nie jest równa grudzie :cool🙂 a to, że tak niefortunnie poleciała nie musi od razu oznaczać, że codziennie jeżdzi na swoim koniu po takiejże twardej ziemii 🤔
Popatrz na zdjęcia w wątku "Zdjęcia Naszych Koni" ... 90% zdjęć to zdjęcia z jazd po śniegu... czy tu gruda? -NIE... czy w razie upadku miękki biały puszek uratuje nas przed niemiłym zderzeniem ze znajdującą się pod nim zmarzliną? -NIE... - będzie bolało jak cholera bo ziemia ma to do siebie, że przy minusowych temperaturach twardnieje na kość i jak spadniemy z impetem to śnieżek się pod naszym ciężarem usunie i dotrzemy do twardej prawie jak beton ziemii!

i tak dla przykładu: http://images44.fotosik.pl/248/686f67ab3e8b1a59med.jpg  to chyba zdjęcie Twojego konia, wstawiłaś je do któregoś z wątków... więc chyba nie masz nic przeciwko jeśli wstawie tutaj do niego link.  Nie wydaje mi się aby twój koń stał na grudzie, a jednak mam wrażenie, że gdybyś z niego poleciała na takim podłożu to nie byłoby miękkiego lądowania 😉

yhmmm, mój koń stoi tu na cieniuśkim śniegu. Na pewno nie jest na nim jeżdzony  🤔 moim zdaniem to różnica.
Poza tym, napisałam, o co mi chodzi, nie chce mi sie powtarzać
Ja tylko jeszcze powiem coś. Odnośnie tego zdania- "mój koń stoi tu na cieniuśkim śniegu. Na pewno nie jest na nim jeżdżony  ke"
Wiesz Kate, czasami jak czytam o Waszych podłożach, o narzekaniu na złe podłoża na ujeżdżalni, to dochodzę do wniosku, że w moim mieście po prostu NIE MA ani jednej stajni gdzie podłoże byłoby takie jak opisujecie. (fakt, że nikt tu nie jeździ ujeżdżenia, do którego podłoże, z tego co wiem musi być dużo lepsze niż do skoków, nie?) Żeby zapewnić koniowi idealne podłoże trzeba by konia przenieść do zupełnie innego miasta.
Ujeżdżalnie są piaszczyste, krzywe, grząskie, ze stojącą wodą podczas opadów, czy błotem. Albo trawiaste z górkami i dołkami.  Nie ma ani jednej stajni z halą. Najbliższa dostępna stajnia z halą jest 35 kilosów za miastem, ale konie NIE są tam padokowane i stoją całe dnie w boksach, więc stajnia odpada. Innych hali nie ma. Czasami jazda w teren jest jedyną sensowną opcją żeby poćwiczyć coś z koniem.
W związku z tym konie chodzą po tym, po czym muszą chodzić. Nie ma innego wyjścia. Chodzą i po twardym i po nieco grząskim i muszą tak żyć.
Nie zawsze życie jest idealne.
I to na czym Twój koń stoi i "na pewno nie jest jeżdżony" jeśli nie jest mega ubitym lodem, to w moich stronach byłoby piękną ujeżdżalnią po której jeździliby wszyscy.  😉
Jasne, że jak się ma wybór to lepiej jeździć konia po podłożu idealnym. Ale jak się nie ma wyboru, to co zrobić? Nie jeździć wcale?  😉
czasami życie jest sztuką wybierania mniejszego zła. Mam możliwość jeździć na hali, to to robię. Tor mnie kusi, bo śnieżek wygląda zachęcająco, ale strzeżonego Pan Bóg strzeże i nie jadę. Miejscami jest lód pod spodem, mimo że pod spodem latem jest trawa.
Jak stałam w zeszłą zimę w stajni bez hali, to tylko przychodziłam go poczyścić i pogłaskać. Zaczęłam wsiadać jak było rozmarznięte.

może przesadzam. Może. W tą zimę poczułam po raz pierwszy strach, że coś jest nie tak z nogami i nie mam ochoty tego czuć znowu.

ps. Barki stał tam na wyjeżdżonej drodze, na którą wszyscy zakładają hacele, żeby nóg końskich nie połamać  😉
Kate- ja wszystko rozumiem.  🙂 I pewno na Twoim miejscu robiłabym to samo. Po prostu moim zdaniem ciutek za ostro wyszedł Ci pierwszy post.  😀
Znalezione w necie: http://www.nto.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20100911/POWIAT08/270408607 aż ciarki przechodzą, bo dla mnie to w sumie codzienność jeśli jadę w teren..

W związku z tym konie chodzą po tym, po czym muszą chodzić. Nie ma innego wyjścia. Chodzą i po twardym i po nieco grząskim i muszą tak żyć.
Nie zawsze życie jest idealne.



Akurat różne podłoże jest bardzo dobre dla końskich kopyt i nóg 🙂
Tylko poruszając się po urozmaiconym , czasem nawet trudnym podłożu koń będzie miał zdrowe nogi i znakomitą równowagę- rzecz jasna wszystko robione z głową.

Mało czytam ten wątek , bo nie jestem ostrożna 😉
Ale oglądałam niedawno w TV  program o pracujących psach , przy czym jeden pomagał  pani poruszającej się na wózku , ale przy koniach.
Pani ta złamała kręgosłup w czasie jazdy konnej.
I było pokazane jak wsadzają ją na konia, przywiązują stopy do strzemion( stopy bez czucia) , strzemiona do popręgu i pani w średnim wieku ,  z gołą głową  ( zgroza :lol🙂  kłusuje samodzielnie na koniu i nawet galopuje skróconym  oczywiście galopem.
adriena, przeczytaj komentarze pod artykułem..
heee ...... a ja już prawie płakałam.
adriena, przeczytaj komentarze pod artykułem..

Dopiero teraz doczytałam...  😂
Averis   Czarny charakter
15 września 2010 12:21
Jako opolanka mogę z całą pewnością stwierdzić, że nasza lokalna prasa jest na ujemnym poziomie merytorycznym i gramatycznym.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się