stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...
A po co się męczyć i czekać aż kogoś zabije taki koń. Gdzie indziej by pewnie uśpili i do destrukcji wysłali, tam przynajmniej do czegoś się przydał (kiełbasy). Co za różnica co się z mięsem stanie.
ElaPe, daj na luz, widac, że dziewczynie jest przykro
ElaPe, daj na luz, widac, że dziewczynie jest przykro
przecież to nie jej koń był
koń nie musi byc twój, aby było ci przykro z powodu jego śmierci
A czy ja mówię że nie przykra? Każda śmierć jest przykra. Się uczepiłaś ty z kolei. To że nie zjadły go psy/koty a ludzie to co za różnica.
Mam problem z galopem. Nie tyle co ja jako osoba tylko koń na którym mam przyjemność jeździć. Zacznę od początku bo jest to dość zawiły dla mnie problem.
Klacz (7lat, późno zajeżdżana) w trakcie pierwszych minut jazdy zachowuje się jak normalny dobrze zrobiony koń. Gorączka zaczyna się przy pierwszej próbie zagalopowania. W kłusie jest luźna, przejścia kłus-stęp są okej. Wystarczy, że tylko zagalopuje normalnie jak na każdym innym koniu, kobyła wpada w szał: tupie, gubi od razu kontakt, zmienia nogi co 2 kroki, przyspiesza, zwalnia. Zatrzymywanie kończy się albo w choinkach, albo po prostu po kilku kółkach. Robienie wolt w celu zatrzymania możliwe jest tylko na suchym podłożu, bo przez szał wywraca się przy ostrzejszym zakręcie. Nie była zajeżdżana w naszej stajni, podobno robi tak dlatego, że od początku chodziła tylko na czarnej wodzy w komplecie z ostrogami. Trener mi również dawał czarną bo na niej było lepiej - dawało się pogalopować zanim ogarniał ją szał. Ja nie jestem zwolenniczką czarnej bo po prostu się jej boje, od czasu do czasu ok, ale nie co jazda :O Są dni, jednak występują sporadycznie, że tego problemu nie ma. Kobyły nie da się prowadzić w parkurze, bo po prostu jej tempa nie da się ogarnąć.. Myślałam, że nakręca się na widok przeszkód bo przy skokach bardzo ciągnie. Ale w terenie jest dokładnie to samo : ) Jak i na placu gdzie przeszkód brak.. testowaliśmy różne wędzidła, jednak tu też nie mają specjalnego znaczenia - jedynie dało się pojeździć na gumowym pelhamie. Zęby ma ok. Dodam, że luzem galopuje normalnie - może ma problem z plecami, to jedyna rzecz która nie była sprawdzana. Miał ktoś z was podobny problem?
jakiś problem zdrowotny może to być - reakcja na ból pleców np. (niedopasowane siodło?)
Ja miałam podobny,
Myśle że coś co pomozze:
Zero czrnej. Nie ma sensu, bo może być jeszcez wieksza panika.
Szybki kłus przed galopem.
Beez wolt zakrętów. Galop na długiej ale znanej koniuchowi prostej.
Galop pod koniec dopiero, kłus, drągi jakieś duperele.
Jak już zmęczony koniuch, kubki kłus lekko zwolnić i galop w kontakcie. Bez stresu musi być "łyda do galopu na Twoim wydechu". Luz. Bez pośpiechu. Jeśli koń odwala to zaraz przejść na kłus. Dać czas i znów
A w galopie na lonży z siodłem jak sie zachowuje ?
Ja zgadzam się z EląPe - coś musi byc nie tak z plecami, coś musi sprawiac koniowi ból, bądź dyskomfort. Sprawdzaliście, czy siodło pasuje? Wzywaliście speca od pleców?
Jeżeli byłby to dyskomfort to dlaczego koń chodzi dobrze w kłusie.
Takze to jest wykluczone
ja już nie będę tłumaczyc, co i jak, bo mi cierpliwości zbrakło
lussi
Niekoniecznie niekoniecznie, po prosty tłumacze to z czym miałam do czynienia i jaki to był koń, ten akurat nie miał problemów z dyskomfortem :]
ikarina
Wzywaliście speca od pleców?
😂 😂 😂
Takiego szpeca pewnie nie wzywali.
Jakby pomoc na forum miała wyglądać tak, że ktoś przedstawia problem a Ty sie nie znasz i każdego do jakegoś szpeca wysyłasz to ja dziekuje za taka pomoc. Już lepiej nie pisać tylko od razu weta wzywać.
Meta napisała wyraźnie "czy ktoś miał podobny problem?"
Jakby pomoc na forum miała wyglądać tak, że ktoś przedstawia problem a Ty sie nie znasz i każdego do jakegoś szpeca wysyłasz to ja dziekuje za taka pomoc. Już lepiej nie pisać tylko od razu weta wzywać.
No, w końcu zauważyłaś swój problem 😂
[quote author=Zmora link=topic=7002.msg2002927#msg2002927 date=1391551474]
Jakby pomoc na forum miała wyglądać tak, że ktoś przedstawia problem a Ty sie nie znasz i każdego do jakegoś szpeca wysyłasz to ja dziekuje za taka pomoc. Już lepiej nie pisać tylko od razu weta wzywać.
No, w końcu zauważyłaś swój problem 😂
[/quote]
mój?!
Ach no tak tak zawsze odsyłam do "speców" powymyślanych... zaaapomnialam jaki to jest niby ten mój problem.
A Ty za to swojego nie widzisz nigdy, powodzenia w niesieniu pomocy !
😂 😂
edit: dobranoc
Ech, nie mam już ochoty zniżac się do poziomu... 🥂
Zmora, porównaj sobie prace ciała konia w kłusie i w galopie, a znajdziesz odpowiedź dlaczego problemy z plecami mogą pojawić się w wyższym chodzie.
Jeszcze tak mi się nasunęlo, że może trening za długi, w nieodpowiednim ustawieniu, na za krótkich wodzach powoduje, że po "rozgrzewce" plecy wysiadają i koń chce się uwolnić. Przyczyn może być bardzo dużo, a my nie potrafimy wróżyć z fusów.
Wstaw film z jazdy (tak wiem, nie ma komu kręcić, nie masz aparatu a poza tym REvolta jest głupia).
Wstaw film z jazdy (tak wiem, nie ma komu kręcić, nie masz aparatu a poza tym REvolta jest głupia).
oj tak 😁
Jakby pomoc na forum miała wyglądać tak, że ktoś przedstawia problem a Ty sie nie znasz i każdego do jakegoś szpeca wysyłasz to ja dziekuje za taka pomoc.
No, dlatego się wypowiada i wysyła do speców 🤣
Ikarina, sory, ale.. nie znasz się, zostaw to ekspertom 😎
Już lepiej nie pisać tylko od razu weta wzywać.
No patrz ! 😅
Zmora, ile ty masz lat dziewczyno.. 😵
edit: a wracając do tematu, Meta, pomyśl nad tym sprawdzeniem pleców jednak, tak jak whisperer13 napisała, bez obejrzenia tego nikt nic nie pomoże, bo gdybanie że może to, a może co innego nie ma sensu, ale plecy trzeba sprawdzić zawsze. Pogdybam - może miała jakąś kontuzję, coś naciągnęła? Po kontuzji nogi (lekko naciągnięty mięsień) jak wsiadałam to do galopu było wszystko ok, a w galopie właśnie sztywność, taki sprężynowy, nie do wysiedzenia wręcz chód.
lussi, po co się wypowiadasz, przecież my nic nie wiemy 🥂
Już pomijając fakt, że niektórzy revoltowicze układają już plan, jak mi paczki do pierdla wysyłac, jak już zastrzelę... kogoś :nunchaku:
Zmora, ile ty masz lat dziewczyno.. zemdlal
Tyle ile Esencja i esencja powraca... czyli w porywach z 15 😉
lussi, po co się wypowiadasz, przecież my nic nie wiemy 🥂
właśnie dlatego się wypowiadam - biorę przykład z tych "mądrzejszych" 😀
Już pomijając fakt, że niektórzy revoltowicze układają już plan, jak mi paczki do pierdla wysyłac, jak już zastrzelę... kogoś :nunchaku:
To co ci wysłać? 😎
]
Tyle ile Esencja i esencja powraca... czyli w porywach z 15 😉
Pewnie z 20letnim doświadczeniem 👍
jak już będę siedziec, to ci powiem
To może być coś z nogami, stawami itd. Amnestria miała ze swoim Duchem odwieczny problem w galopie, nie chciał galopować, brykał itp. Koń na przestrzeni ostatnich 3 lat od kiedy go ma, miał bardzo często problemy zdrowotne. Poczytaj wpisy Amnestrii, dość dokładnie wszystko to opisujące. Suma sumarum koń jej miał stwierdzone coś z trzeszczkami, czyli problem z nogami.
Ja bym sprawdzila przede wszystkim dopasowanie siodla, jesli z siodlem wszystko ok - to zlecilabym wetowi przebadanie plecow. Czesto nadwyrezenie miesnia ledzwiowego daje takie objawy, podobnie jak za waski kanal miedzy panelami siodla - wtedy najgorzej jest w galopie i na lukach, poza tym kon moze chodzic normalnie.
Zgadzam się z EląPe.
Jeśli to nie siodło czy problemy z plecami to zastanowiłabym się nad tym, czy z nogami konia wszystko ok.
Znałam kobyłę, która odkąd pamiętam miała problem z galopem na jedną stronę. Na drugą nogę było w miarę ok, chociaż zawsze galop to był jej najsłabszy punkt.
Przy próbie zagalopowania na tę gorszą stronę brykała, co chwilę urywała fulę, lub wręcz przeciwnie ruszała szaleńczo do przodu prawie, że nie wyrabiając na zakrętach, usztywniała się i próbowała wyrwać wodze z ręki.
Oprócz tego przez kilka lat nie było żadnych innych objawów- więc każdy uznawał, że to kwestia jezdności, a nie zdrowotna.
No a potem się okazało, że ma postępujące zwyrodnienie w stawie kopytowym...
Wyszło kiedy zaczęła kuleć na zakrętach, potem już nawet na prostych.
Okazało się, że w związku z tym zwyrodnieniem, które postępuje pewnie już od wielu lat jedną stronę ma dużo słabszą niż drugą.
Co w połączeniu z jakimś tam bólem tej nogi dawało takie problemy z galopem.
No więc właśnie. Zdrowy koń któremu nic nie dolega fizycznie, pracujący pod siodłem już jakiś czas (w sensie nie dopiero zajeżdżany), z w miarę ogarniętym jeźdźcem na sobie, nie będzie ot tak sobie ni z gruchy ni z pietruchy nagle brykał, wierzgał, barany strzelał, szczególnie gdy te złe zachowanie objawia się tylko jak w tym przypadku w galopie.
Czasem może to być drobnostka (niedopasowane, uciskające siodło) ale też (odpukać) może to być coś poważniejszego.
Niestety znowu muszę odwiedzić ten wątek.
Mam problem z koniem w terenie. Właściwie pojawia się on jak jesteśmy same, tzn. bez innego konia.
Sama w tereny nigdy nie chodziła, zawsze w wiele koni, ok. 10 (duża stajnia, dużo chętnych na jazdy, organizowane rajdy), później po jej kupnie koni w teren było mniej, ok. 5 (choć nie wiem czy ma to jakieś znaczenie).
Później przez 3 miesiące u znajomej było najlepiej - koń czuł się bezpiecznie ale tylko z innymi końmi. Jak szedł za innym koniem (25 letnia klacz i 15sto letni wałach - obydwa bardzo spokojne, ułożone, bez skłonności do spłoszeń, i jeszcze 2.5 latka którą braliśmy na tereny w ręku) był spokojny, głowa w dół, uszy skierowane w moją stronę.
Ale zarówno w poprzedniej stajni, u znajomej, i teraz u mnie problem pojawia się, jak koń ma iść w teren tylko ze mną.
Cały czas podnosi głowę do góry, uszy oczywiście bardzo do przodu, jest bardzo ciekawska - to oczywiście nie znaczy, że źle ale jeśli chodzi o mnie - boję się tego. Że nagle będzie "dzida".
Przepraszam, że kręcę ale właściwie problem pojawił się dziś. Ciekawa jestem czy to był jednorazowy wyBRYK, czy będzie się to powtarzało.
Byłam w terenie - ja jechałam na koniu, obok nas szedł narzeczony. Szliśmy stępem (zboczeniozawodowi 😉), jakieś tam zdjęcia robiliśmy, koń był w miarę spokojny, czasem podniósł głowę, czasem gdzieś spojrzał w bok. Dziś nie było tragedii jeśli chodzi o to.
Jednak problem pojawił się, jak ruszyłam galopem.
A właściwie ruszył koń, ja chciałam najpierw zakłusować parę kroków, a później przejść w galop.
Było mniej więcej tak: Sygnał do kłusa, dwa kroki kłusa, i się zaczęło, koń wyrwał do przodu, zaczął wierzgać zadem (a to da się czym innym?), ciągnął głowę w dół - nie wiem jak to się fachowo nazywa. Trwało to może minutę.
Utrzymałam się, już kiedyś miałam taką sytuację, po palcacie na zad, ale to opisywałam wcześniej.
Wykluczam spłoszenie - to był po prostu bunt. Niechęć do innego chodu niż stęp.
No i teraz nie wiem co mam robić - nie chodzić w tereny? Ale właściwie dlaczego? Lubię to robić, mam dać koniowi satysfakcję?
Stopniowo ją przyuczać? Można właściwie uczyć konia chodzenia w teren? Przypominam, że koń dość dużo w tereny chodził.
Dodam jeszcze, że przy każdej przeprowadzce do stajni najpierw wszystkie okolice zwiedzaliśmy w ręku, nigdy na hura na koniu nie jechałam w nieznane.
W niektórych wątkach bardzo dużo jest odpowiedzi - Trener.
Ale jaki? Kto? Co? Jak może pomóc?
I czy w ogóle można.
Będę wdzięczna za każdą odpowiedź :kwiatek:
Strzemionko największym problemem to tutaj chyba nie jest koń tylko twój strach. Koń to koń. Nawet najspokojniejszego może najść chętka na pobieganie albo radosną serię baranków. Nie koniecznie jest to coś złego. Większość koni które wyjdą same w teren jest bardziej czujna i skora do płoszenia czy innych niekontrolowanych zachowań. Taka natura stadna. Pewniej się czują w grupie.
Boję się, to fakt. A może inaczej - kiedyś bardzo się bałam, teraz mój strach jest na tyle mały, że coś mnie jednak ciągnie żeby wyjechać poza teren padoku.
Z tym że jednak nie jest to coś normalnego - zazwyczaj za takie zachowania wyciąga się konsekwencje. Tylko jakie?
Co zrobić po takiej sytuacji?
jak ruszy galopem to dać koniowi pogalopować, rozprostować kości. Jeśli jedziesz sama, nie ma w tym niczego złego. Koń po kilku fulach się uspokoi i nie będzie taki nerwowy/ podniecony. Po pewnym czasie, bedzie sie pewniej czuł sam w terenie. Potrzeba troche czasu i cierpliwości 😉