Singiel, związek - wybór czy konieczność?

Kastorkowa   Szałas na hałas
04 sierpnia 2015 15:42
No to na dużego czarnego Cane Corso się da potęguje zainteresowanie praktycznie każdego  😀

Wojenka   on the desert you can't remember your name
04 sierpnia 2015 18:13
Moja skromnej urody,wredna suka słabo się nadaje na podryw  😁 .
Ożesz, mój owczarkowaty kundelek też nie.... Wprawdzie ma przepiękne orzechowe oczy, ale cała reszta psa wzbudza raczej uczucia wesołości.... 😁

Kastorkowa, No mnie byś wyrwała na Cane Corso! Uwielbiam! 😍
Hehehe, moze po prostu mezczyzni nie sa zainteresowani poszukiwaniem kobiet z psami 🙂 Ja jak mialam psa, to tez jakos nie poznalam absolutnie nikogo. Za to na silowni 😎 😎 A na zajeciach z boksu.. 😎 😎 A jak sa zmiany na sali i np. wchodzi sekcja bjj lub zapasow, to mozna dopiero oczy zgubic 🙂
Tak się nad tym psim wabiem zastanawiam. Można chyba przyjąć, że posiadanie psa (zwłaszcza zadbanego, zadowolonego z życia) świadczy o właścicielu. O sumienności, opiekuńczości, rzetelności. Czy nie są to cechy, które kobiecie przypisuje się domyślnie? Tzn. że nie musi ich sobie psem uzewnętrzniać? Albo inaczej - pies jej tu nic nie dodaje do "fajności".
Za to mężczyzna... I pies, i dziecko dobrze zmiękczają wizerunek. A może nie zmiękczają, a dodają cech pożądanych a nieoczywistych?
Dla mnie ogólnie posiadanie zwierzęcia "dodaje do fajności" - na pierwszy rzut oka przynajmniej, potem jeszcze trzeba poznać to zwierzę, zobaczyć, jak jest wychowane, jak się zachowuje i może się okazać, że jego posiadanie wręcz "odejmuje od fajności".  😉
Ale tak analizując kwestię psów - wydaje mi się, że mężczyźni mogą dlatego niekoniecznie lgnąć jakoś bardziej do kobiet z psami, że pies jest - poniekąd - męski. Do wychowania psa trzeba mieć w pewnym sensie męskie cechy - stanowczość, konkretność, umiejętność egzekwowania posłuszeństwa, nierzadko tzw. "silną rękę". A to nie są raczej cechy, których mężczyźni szukają u kobiet.
Stereotypy! Czy skoro ja mam tylko koty, a moja pani tylko psy, to z tego wynika, że to ona jest mężczyzną..?  😜

Ostatnio zresztą szwagierka (in spe...) zacytowała jakiś internetowy bon mot, wedle którego kobieta, to taka istota, której przeszkadzają brudne naczynia w zlewie - a mężczyzna, to ktoś, komu przeszkadza, że nie może złapać uciekających spod brudnych naczyń w zlewie karaluchów, bo potyka się o śmieci z poprzedniego Sylwestra.... Otóż, biorąc to do kupy, żadną miarą mężczyzną nie jestem! Nie tylko mam wyłącznie koty, ale na dodatek - w ogóle nie mam brudnych naczyń w zlewie. Wszystko zmywam od razu, ani na chwilę nie zostawiając. Odruch jeszcze z akademika - kuchnia była wspólna, więc nie dało się niczego zostawić, choćby na chwilkę...
jkobus jasne, że stereotypy, ale ludzie zupełnie nieświadomie posługują się takimi stereotypami w ocenie całego świata wokół siebie. Mamy to jednak zakorzenione w naturze.
Co nie zmienia faktu, że oczywiście wielu ludzi nijak do tego nie pasuje. Sama jestem totalnym zaprzeczeniem większości stereotypów dotyczących tego, jaka jest/powinna być kobieta, więc wiem coś o tym  😉
[quote author=Murat-Gazon link=topic=7238.msg2400921#msg2400921 date=1438672986]
Psiarze to chyba niekoniecznie. Z czasów posiadania psów zostało mi wrażenie, że o ile wśród właścicieli psów małych/średnich przeważają faktycznie kobiety, o tyle właściciele psów dużych lub ogólnie ras obronnych niezależnie od wielkości to częściej chyba jednak mężczyźni. Jak spotykało się np. pudla czy jamnika, to częściej była z nim kobieta, ale jak dobermana, rottweilera, amstaffa - zazwyczaj mężczyzna.
[/quote]

U mnie jest na odwrót :P Mój facet woli małe psy, typu york, shih tzu... bleh, a ja duże: owczarek podhalański, kaukaski 🙂 duże i puchate  😍  tak samo jak lubię duże konie 170+ i auta (choć tutaj bardziej niż lubię duże to nie lubię małych. Sedan jest ok). Nie wiem czy rekompensuję sobie coś małego....  😉 biuściasta nie jestem, ale płaska też nie. Co by nie było, nie jest to moim kompleksem 🙂 ale jest wyjątek... nie lubię dużych kotów, wolę małe  🤔wirek:
o nasze "ja" potrafi nieźle zaskoczyć nas samych.
Dodofon
piszesz, że ciężko być sobą a ja dodam, że "niebycie sobą" jest łatwiejsze.
Nikt na świecie nie jest zainteresowany, tym żebyśmy byli sobą. To kłopotliwe i niewygodne dla otoczenia.
Póki nasze samopoczucie zależy od tego, jak nas widzą inni będziemy wiedli życie nieszczęśliwe, jałowe i byle jakie.
Trzeba odwagi ale przede wszystkim trzeba wiedzieć czego się chce a czego się nie chce.
Bez tej wiedzy to tylko szamotanina wyjdzie. Serce i głowę łatwo sobie można poobijać.
Ta samowiedza, to najważniejszy moim zdaniem punkt programu.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się