Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
24 listopada 2012 06:24

Julie
napisałam często, a nie na ogół 😉 Bo są i kobiety, które widzą to tylko w czarnych barwach(jak moja teściowa- gdy słucham jej wspomnień z pierwszej ciąży i opieki to żyć się odechciewa... 😵 ). A z takich ciekawostek to K. chciał koniecznie córkę Raisę, a ja syna... Gabriela 😁 I żadne inne imię nie wchodziło w grę, bo albo mi się nie podobało, albo miałam złe skojarzenia 😁

  Gdybym ja źle znosiła ciążę, to pewnie albo ryczałabym jak bóbr przez całe dnie, że nie chcę tego dziecka, albo rzucała inwektywami we wszystko... a nawet na początku był taki moment, że straszliwie żałowałam, iż jestem w ciąży. I pamiętam, że jak mi lekarka powiedziała, że będzie dziewczynka, to byłam rozczarowana i to chyba widocznie, bo nawet ona zwróciła na to uwagę i spytała, czy się nie cieszę. A teraz... jakoś tak nie wyobrażam sobie, żebym miała w domu siedzieć z chłopcem 🤔wirek:
Ja też liczyłam, że będzie dziewczynka a jednak drugi chłopak. Ale jakoś mnie to nie załamało, byle by zdrowe było. Tylko teraz wszyscy mówią, że za trzecim razem będzie dziewczynka. Na to wszystkim odpowiadam, że ja nawet nie dopuszczam myśli o kolejnej ciąży, w wariatkowie bym wylądowała chyba..
W środę miałam taką sytuację: godz 20😲0 przyjeżdża teściowa. Zadowolona, uśmiechnięta przyjechała do wnuka. Zdziwiona, że u nas łóżka do spania przygotowane, zabawki się sprzątają. Wypala tekst: a co wy spać idziecie? Ja jej na to, że tak, że wieczór i pora ciszy, spokoju i odpoczynku. A ona to, że ja przecież całe dnie siedzę w domu to chyba większość czasu leżę i odpoczywam. No myślałam, że się zagotuję. Odpaliłam, żeby sama posiedziała kilka całych dni sama z chorującym 3 latkiem i niech sobie w tym czasie poodpoczywa! Jeszcze raz mnie wkurzy a dostanie kilka soczystych słów i dłuuugo się do mnie nie odezwie.
Przekleństwo mieszkania blisko.. Na początku myślałam, że mieszkając kilka domów dalej to przynajmniej będę miała pomoc. A teraz to już nawet nie proszę jak mam coś pilnego, od razu zawożę kilkanaście kilometrów dalej do swojej mamy, tam się nigdy nie nasłucham ile ma do zrobienia i jak jej nie na rękę ta godzina z Kubusiem..
Kiedyś myślałam, że teściowe z kawałów to bujda.. teraz wiem, że nie  :emot4:

Już się niedzieli doczekać nie mogę, cały dzień na paradzie, odpocznę, zresetuję się i spotkam ze znajomymi  🏇

In, Ty już na końcówce.. a mi zostały 2 miesiące i nie wiem jak to zniosę, bo mam praktycznie podobne odczucia.. Kupiłam wielkie lustro przed ciążą, ale na ścianie zawiśnie jak urodzę i dojdę do siebie.. też nie mogę patrzeć na siebie, więc wystarcza mi mój pysk w lustrze w łazience..
Trzymaj się, już niedługo poczujesz się lepiej 🙂 A rodzice przylatują do Ciebie na dłużej, żeby pomóc czy tylko tak w odwiedziny?
Kotbury, współczuję przeżyć w trakcie i po upadku.. Mi raz na podwórku pies wpadł pod nogi i się przewróciłam z synkiem na rękach i prawie na kamień upadł, normalnie ze strachu aż się popłakałam.. od tamtej pory byłam przewrażliwiona.. teraz już jest duży i na rękach raczej mało bywa 😉

Zaraz będę miała 3 godz dla siebie, a właściwie dla koni i na sprzątanie padoków i lonżowanie, bo siostrę wmanewrowałam do zabawy z Jakubkiem 🙂

Ciężarówki, głowa do góry 😉
Moje dziecko ma dzisiaj drugie urodziny.
Moje! To, co to się urodziło przedwczoraj!
my_karen   Connemara SeaHorse
24 listopada 2012 08:30
akzzi, ja rodziłam 350km od domu i wracałam tam z dwutygodniowym szkrabem. W szpitalu zostałam poinformowana dokładnie co i jak, o tym, że muszę się zgłosić do położnej śr i co załatwiać w przychodni (zabij mnie, ale nie pamiętam teraz jak to było, ale coś z karta szczepień chyba, że musi po prostu być zarejestrowany w przychodni jakiejś żeby ją dostać(?). Mama mi go rejestrowala a ja później musiałam tam biegać i wypełniać oświadczenie, że proszę o jej przesłanie do mojego stałego miejsca zamieszkania). Miałam w każdym razie dokladnie wszystko powiedziane.
A tak baj de łej, to ja tez marzyłam o dziewczynce 😉 mąż również. Ja jakoś cieszyłam sie na synka prawie od początku, mąż natomiast był zawiedziony lekko aż do porodu, teraz kocha syna najbardziej na świecie i mówi, że pojęcia nie ma czemu chłopaka nie chciał. Ma juz plan na nastepnych kilka(naście) lat co i kiedy będą robić 😉 Czasem tylko wspomina, że fajnie, jakby teraz była dziewczynka, i fajnie, że będzie miała starszego brata 🙂 Zobaczysz, że za chwile świata nie będziesz widziała poza swoim synkiem. Trzymaj sie cieplo, zobaczysz będzie dobrze :kwiatek:

Chaff, dostałaś moje PW?

A ja wróciłam wreszcie do pracy i wszystko jest super poza tym, ze szlag jasny mnie trafia jak widzę co sie dzieje z moim Darkiem. Spędził kilka dni z teściowa i poźniej miałam 2 dni płaczu, bo tam miał dosłownie wszystko na najmniejsze pierdnięcie za przeproszeniem, noszenie na rączkach i w ogóle. Grrr. Teściowa wiem, że zadba, jest zawsze w razie potrzeby, wiem, że mu sie tam krzywda nie stanie ale cholera, wychodzę chyba na straszna matke która na nic swojemu dziecku nie pozwala i wkurza mnie później taki tryb 'rozwydrzonego bachora' po powrocie do domu. Mój synek ma być szczęśliwy i mieć wszystko w granicach rozsądku, ale i pewne granice są.
Natomiast druga niania pod tym względem ok, za to doprowadza mnie do białej gorączki to, że dostarczam jej dziecko ubrane normalnie, odbieram w dwoch parach rękawiczek, wełnianej czapie i dodatkowym sweterku (ma synka 5 lat starszego od Darka więc ciuchów pod dostatkiem). pokemon chyba o tym pisała (nie było mnie kilka dni a tu naprodukowane tyyyle stron że cięzko nadążyć). Temperatura plusowa, moje dziecko zawsze ma czapke, teraz lekki szaliczek, ciepłą kurteczke, zawsze sprawdzam, czy mu czasem nie chłodno. Ale nie bo marznie. To nic, że moje dziecko prawie rok swojego życia spędziło w Irlandii i PRzEŻYŁO tamtejszy klimat i zwyczaje bez nawet kataru. No i jest druga kwestia - karmienie. Dziecko u niej dostaje tylko kaszki, żadnego obiadku, nic. Jej synek w wieku 6 lat nie je właściwie nic poza nimi.
Może sie czepiam, może to jakis kryzys bo Darek pierwszy raz beze mnie zostaje, a mąż dalej w delegacji. Dół chyba jakiś taki. no ale nie odpowiada mi to i juz. No, to sie wyżaliłam 😉


edit:
pokemon, wszystkiego naj dla Agnieszki! wstawisz zdjęcie w kole dla chomika?  😎
pokemon, wszystkiego najlepszego dla córeczki!  :kwiatek:
Zdjęcia w kółku będą, bo Łukaszowi się udało zrobić 🙂 Kółko ma w ogóle wiele zastosowań się okazało!
Pytam się Agi "kto ma dzisiaj urodziny?" - a ona, że dodo (czyli kot).
W ogóle ten kot to chyba z nami zamieszka.
Będzie tort i prezenty 🙂
akzzi, widzisz, u mnie mimo pielęgnacji od samego początku i tak rozstępy się pojawiły. milion rozstępów. wszędzie. na łydkach i udach z tyłu za kolanem, na udach u góry, na tyłku, na bokach, na brzuchu mam sieć rybacką, na piersiach, pod piersiami, pod pachami. Wydałam tysiące na pierdyliard środków przeciw rozstępom i co? I nic. Boję się pomyśleć co by było, gdybym w ogóle nic nie robiła. Stratowałam z wagą 58kg i mimo, że od czasu kiedy się dowiedziałam, że jestem wciąży moje nawyki żywieniowe zmieniły się na lepsze (fastfoody i pychoty ociekającze tłuszczem zmieniłam na ważywa i owoce, przestałam jeść słodycze) i pozostałam aktywna tak długo, jak długo mi kręgosłup i kolana na to pozwalały (+/- do 7m-ca) 10 dni temu ważyłam 93,8kg. Kręgosłup i kolana już mi dawno siadły, zawsze miałam z nimi problem, jak raz w życiu przytyłam do 80kg to już miałam z tym problemy, więc teraz to już w ogóle nie daję rady. Dzięki temu nie mogę się ruszać, bo mnie boli tak bardzo, że nie wierzę, że coś może bardziej boleć. Więc ze sprzątaniem jest BARDZO ciężko, przez co czuję się już kompletnie bezużyteczna, bo facet ciężko pracuje 6 dni w tygodniu, a ja nawet nie mogę umyć naczyń, bo ryczę z bólu. Do tego jeszcze ten pokój nieskończony (tfu, nie zaczęty nawet!), siedzę w domu non stop sama, bo poza TŻtem tu nikogo nie znam (w ogóle w całym UK nie mam żadnych znajomych) i nawet nie mam z kim pogadać.
Do wtorku muszę mieszkanie wysprzątać na błysk, bo rodzice przylatują. Nie mam zielonego pojęcia, jakim cudem uda mi się to zrobić.


In a Twoja mama miała rozstępy? Moja nie miała (rozstępów dostała dopiero parę lat temu jak mocno przytyła), babcia ponoć miała, ale minimalne, więc ja jak zauważyłam u siebie na piersiach owe paskudztwa byłam bardzo niemiło zaskoczona, bo podobno ich wystąpienie zależy od genów.

Ze złym samopoczuciem się wcale nie dziwie, skoro tyle przytyłaś i wszystko Cię boli. Natomiast nie przejmowałabym się tym, że Ty musisz wysprzątać dom na tip top bo rodzice przyjeżdżają- no właśnie- przyjadą to pomogą co nieco. Chyba zauważą od razu w jakim jesteś stanie. No i będziesz wreszcie miała z kim porozmawiać.

Też startowałam z wagą 58kg, obecnie (30 tydz.) ważę 64,5kg (jak dla mnie to i tak dużo, bo waga 58kg była moją wagą maxymalną jaką kiedykolwiek osiągnęłam), ale wiem, że na to się składa waga dziecka, itd. Niemniej jednak teraz dopiero ta waga się będzie podwyższać. No i bez słodyczy to ja bym zdechła chyba, one są nieodłączną rzeczą przez całe moje życie  🤣

Pokój dla małego nie gotowy? oj tam! Chociaż masz dla niego miejsce, bo ja nie mam, podjęliśmy decyzję, że zostajemy w tym mieszkaniu gdzie obecnie mieszkamy, a tu nie ma nawet miejsca w sumie na łóżeczko  🙄 ale jakoś to będzie- kilka mc się przemęczymy. Oprócz tego to my sobie pożyjemy trochę "na walizkach": miesiąc tu, potem tam. Ja przyzwyczajona do takiej formy- dzieciak będzie musiał polubić podróże  😎

halo czyli jednak jest to wykonalne, bo mnie wszyscy mówią w koło, że nie dam rady przejechać z noworodkiem, w sumie zaraz po wyjściu ze szpitala 400km (jako pasażer). Upieram się, że dam radę. Jakoś wizja nawet 5h podróży mnie aż tak nie przeraża, gdyby to miało być 20h to co innego...

Julie
z Twoich postów nie wywnioskowałam, że nie czujesz radości, może po prostu piszesz o swoim stanie w sposób zdecydowanie łagodniejszy niż ja.
Nie zgodzę się jednak z tym, że to jakie uczucia w nas siedzą zależy od naszego nastawienia i fizycznej sprawności. Czuję się jak na ciężarną ok, owszem męczę się szybciej i plecy mnie bolą, a po wysiłku brzuch doskwiera. Ale generalnie najgorzej nie jest (i bardzo mnie zbulwersował fakt, że pan doktor kazał mi leżeć i tę luteinę brać!) i psychicznie nie mogę jakoś się ogarnąć. Emocje obojętno-negatywne jak to In określiła.

I też nie wiem jak w logiczny sposób wytłumaczyć czemu jestem taka zawiedziona, że to będzie chłopczyk a nie dziewczynka. Mojemu mężowi było obojętne czy chłopiec czy dziewczynka. A ja byłam nastawiona tylko na płęć żeńską  😤

my_karen to znaczy, że mam się w takim układzie jeszcze nie stresować. Tylko zorientować w ewentualnych lekarzech-pediatrach by mąż w razie czego mógł dziecko zarejestrować. Myślę, że dokładnie dowiem się wszystkiego już w szkole rodzenia.


Pokemon
najlepszego dla małej  :kwiatek:

Julie z Twoich postów nie wywnioskowałam, że nie czujesz radości, może po prostu piszesz o swoim stanie w sposób zdecydowanie łagodniejszy niż ja.
Nie zgodzę się jednak z tym, że to jakie uczucia w nas siedzą zależy od naszego nastawienia i fizycznej sprawności.


Ale ja nigdzie nie napisałam, że samopoczucie zależy od nastawienia i sprawności fizycznej.
Tylko, że zależy od nastawienia w niewielkim stopniu.
Wmawianie sobie, że jest zajebiście i czuję się bosko, gdy czujesz się wujowo na nic się nie zda 😉
Sprawność fizyczna...? Też nie. Większość z nas - koniar - jest ogólnie rzecz biorąc sprawna fizycznie.
Wydaje mi się najwięcej zależy od zmian hormonalnych i nie tylko, w organiźmie.
Nie mamy wpływu na to jakie ilości jakich hormonów i innych czynników w ciąży na nas zadziałają, czy będziemy mieć nudności, bóle głowy, brzucha, pleców...

Ja wiem jedno - w moim niezmiennie fantastycznym samopoczuciu ogromy udział ma basen.
Dwa miesiące temu, zanim zaczęłam pływać, myślałam że umrę po przejściu się z koleżanką po centrum handlowym. Po 10 minutowym spacerze czułam, jakby mój brzuch ważył 50 kg i jakby kręgosłup miałby mi się złamać na pół, do tego zadyszka i ból stóp.
A teraz?
Wczoraj przepłynęłam 24 baseny żabką i kraulem (razem 600 metrów), a pod wieczór łaziłam bite dwie godziny po sklepach, z czego godzinę w "świecie dziecka" stałam po kolei przy każdej półce i oglądałam wszystko szczegółowo. Mogłabym jeszcze godzinę  💃
Jestem pewna, że gdybym nie pływała co drugi dzień, nie byłabym w stanie.





A co do chęci i niechęci do płci dziecka, to tak sobie j jeszcze myślałam wczoraj i w sumie to wiem, czemu ja tak chciałam chłopca!  😀
Ja sama jako dziecko uważałam towarzystwo i zabawy dziewczynek za (delikatnie mówiąc) nieciekawe.
I do tej pory mam nieodparte uczucie, że to w co się bawią, robią i interesują się dziewczynki jest... kretyńskie. Po prostu totalnie obce dla mnie.
Te lalki, wózki, zabawa w dom, kucyki pony, wróżki, księżniczki, różowe ubranka... rzygać mi się chce na samą myśl.
Oczywiście nie wszystkie dziewczynki mają takie zapotrzebowanie i zainteresowania, ale jednak większość.
Tak samo teraz - typowe babskie tematy są dla mnie kompletnie obce.
Zawsze wolałam towarzystwo chłopców i do tej pory bardziej interesują mnie tematy i zabawki męskie.
Nie kumam gadania o kosmetykach i urodzie (mimo że jestem dyplomowaną kosmetyczką), a do niedawna rozmawianie o prowadzeniu domu i wychowywaniu dzieci powodowało u mnie agresję i chęć ucieczki. Nawet nie mogłam słuchać.
I jeszcze jeden powód wymyśliłam: Tak kocham mojego mężczyznę i jestem tak zaborcza, że trudno mi wyobrazić sobie drugą kobietę między nami, nawet taką malutką. A chłopiec, to tak jakbym miała jeszcze więcej jego.
Także, jak widać, to raczej ja jestem nienormalna  😜

<edit>
Przepraszam, zapomniałam dodać:
Wszystkiego co najlepsze dla Twojej córeczki pokemon!  :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek:


pokemon sto lat dl Agnieszki!!!! 😉 Czekamy na fotki z urodzin.
Poki wszystkiego najlepszego dla Agi! 😅 😅 😅
Julie sorki, źle przeczytałam Twój post i stąd moja wypowiedź. W takim układzie zgadzam się z Tobą. Nie mamy wpływu na to jak się czujemy, tzn może w minimalnym stopniu.

Zawsze wolałam towarzystwo chłopców i do tej pory bardziej interesują mnie tematy i zabawki męskie.

W świecie, gdzie stereotypem jest, że facet myśli tylko o jednym to zdanie mnie bardzo rozweseliło. Julie Twój partner musi mieć z Tobą w takim razie albo dooobrze, albo być zazdrosny o przeszłość 😉

Hmm..Ty chociaż znajdujesz jakieś wytłumaczenia dlaczego chciałaś chłopca, ja mimo wszystko nie potrafię tego wytłumaczyć  🤔wirek:
Pokemon 100 lat! 😀


Ja wam powiem szczerze, ze jak rwalam sobie wlosy z glowy, ze w ciaze zaszlam, tak teraz lubie ten ciezarny wyglad w lustrze, te ruchy, ktorych nie zapomne do konca zycia, to uczucie, ze rosnie we mnie mezczyzna mojego zycia.

Oczywiscie boli mnie wszystko, ruszam sie jak stara babcia, nie mam sie w co ubrac, boje sie, czy dam sobie rade sama z malym (o dziwo porodu sie nie boje), czy bedzie zdrowy, czy wszystko bedzie ok. Jednak mysle, ze jakos damy rade. Wlasnie jestem w trakcie prania i segregowania rzeczy - strasznie przejmujace uczucie. Kto by pomyslal, ze tak mi sie odmieni? Mam nadzieje, ze ta potworna deprecha z polowy ciazy juz nie wroci...

In wiem, co czujesz. Ja tu nie mam ani meza, ani rodziny. Nikt do mnie nie przyjedzie po porodzie, by pomoc. Nawet nie wiem, z jaka czestotliwoscia bedzie szanowny tatus przyjezdzac... ale coz, moj szkrab nie jest temu winien. Bedzie ciezko, ale mam nadzieje, ze jakos damy rade 🙂
Trzymaj sie, glowa do gory!!  :kwiatek:

Julie ja chyba bym nie dala rady wychowywac dziewczynki...te cale rozowe badziewiarstwo, te wlasnie barbie, koniki itd... ja grala mw pilke i wisialam na drzewie, a gdy kolezanki chcialy bawic sie w dom, to uciekalam gdzie pieprz rosnie 😉
Scottie   Cicha obserwatorka
24 listopada 2012 11:38
Julie, jeeej, jak Ty trafiłaś na kosmetologię (?) w ogóle nie interesując się kosmetykami itd? Ale jesteś zakręcona! 🙂
Eee.. a ja mam odwrotność. Te niebieskie ubranka (ble! niebieski!), te samochodziki, dinozaury, roboty, pistolety... 🤔wirek:
Ja się nie bawiłam za wiele lalkami (za to wraz z koleżanką) trenowałam całymi dniami skoki przez przeszkody z psem (lub zaprzęgałam w sanki zimą), łaziłam po drzewach, jeździłam rowerem bawiąc się np w taxówkę, a w wieku szkoły podstawowej to już całymi dniami w stajni siedziałam.
I córka fajnie by było, żeby poszła w moje ślady, za to chłopak...już nie wiem co lepsze czy ten nieszczęsny boks po tatusiu, czy konie po mnie... Facet koniarz..oj może lepiej nie  😉
akzzi, niektóre i niebieskie są ładniutkie 🙂 Ja Kubę lubię w żywych kolorach, jak malutki był to najwięcej miałam beżu, beżu z brązem 🙂
Pokemon, sto lat dla córeczki 🙂
No niektóre tak, zwłaszcza z połączeniem z jakimś innym kolorem, np granat. Ale takich całych niebieskich nie lubię. Za to brązy i beże pokochałam już miłością wielką  😁

kujka   new better life mode: on
24 listopada 2012 12:00
heej, re-matki i re-ojcowie, nie macie moze ubranek albo butkow po swoich pociechach do oddania?  :kwiatek:
http://voltopiry.pl/forum/index.php/topic,89947.0.html
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
24 listopada 2012 12:25
Julie, No wiesz co! Do 'swiata dziecka' i nie dalas znac, ze jedziesz! 😉

Co do tego, ze zobaczycie, jak po porodzie sie odmieni, to chyba nie do konca zawsze ta wyglada. Mam przyjaciolke, urodzila rok i 4 miesiace temu. Ciaza byla chciana, planowana, sama czula sie po pierwszym trymestrze super- wozila konie w te i wewte, pracowala, w 8 miesiacu mi konia przywiozla 😉 Nastawienie miala super. Teraz natomiast nie opuszca jej frustracja. Ze juz nigdzie nie jest na 100%, ze pracuje 'troche', jezdzi konia 'bardzo troche', no i matka tez jest tylko na czesc etatu ( na cale szczescie ma cudowna nianie i ojca dziecka, ktory z nim siedzi wieksza czesc dnia). I nie jest szczesliwa, nie rzyga tecza i gdyby mogla podjac decyzje jeszcze raz, to pewnie bylaby inna. Ale syna kocha, jest swietny, od poczatku niemalze spi 10-12h, nie marudzi, nie ryczy bez sensu, rozwija sie szybciej niz przecietne (ma duzy zasob slow juz), przesliczny. Ja to bym go ukradla z miejsca. W wieku 6 miesiecy chodzila z nim na basen, na angielski (!) i jeszcze gdzies tam. Mimo wszystko... Wiec nie zawsze jest tak, ze po porodzie dziecko staje sie w naturalny sposob centrum wszechswiata i matka przymuje  jako oczywista oczywistosc, ze jej zycie zmienilo sie bezpowrotnie.
Julie, jeeej, jak Ty trafiłaś na kosmetologię (?) w ogóle nie interesując się kosmetykami itd? Ale jesteś zakręcona! 🙂


Interesuje, ale nie fascynuje. Skończyłam dwuletnie studium kosmetyczne, zawsze lubiłam robić manikiury i pedikiury. W sumie dalej bym lubiła, ale gdyby nikt mi nie przeszkadzał. O! Nieboszczykom mogłabym robić!  😁
Interesuję się, wiem jak dbać o skórę, kiedy, co i dlaczego stosować... ale nie mam potrzeby gadania o tym godzinami. Wiem jak zrobić dobry makijaż i robię sobie sama depilację woskiem (ostatnio nauczyłam mojego Adama i on mi robi nogi 😉 ) i tyle. Bardzo przydatne umiejętności. Nie muszę wydawać kasy na kosmetyczkę i nikogo się radzić w tych tematach.
Przestałam pracować w tym zawodzie dawno temu, bo... mnie baby denerwują!  😀iabeł: Wolę z końmi gadać, albo krzyczeć na uczniów 😉
Nigdy w życiu nawet nie weszłam na żadne forum typu wizaż czy coś.


boje sie, czy dam sobie rade sama z malym (o dziwo porodu sie nie boje), czy bedzie zdrowy, czy wszystko bedzie ok. Jednak mysle, ze jakos damy rade. Wlasnie jestem w trakcie prania i segregowania rzeczy - strasznie przejmujace uczucie. Kto by pomyslal, ze tak mi sie odmieni?

Mi się ostatnio porobiło tak, że strasznie mnie wszystko wzrusza i targają mną przejmujące uczucia.
Za każdym razem jak do akcesoriów Gabrysiowych dochodzi coś nowego (np. takie słodkie pluszako-smoczko-grzechotki wczoraj), poukładam to i usiądę, to ryczę  😁
Nie ze smutku, tylko z jakiegoś takiego przejęcia i wzruszenia + gdzieś tam się przebijają jakieś głupie myśli o tym, co będę czuła jeśli coś pójdzie nie tak w kwestiach zdrowia Gabrysia...
Na szczęście nic poza tym mnie nie złości i nie smuci. Tylko jakoś tak... strasznie emocjonalnie do wszystkiego podchodzę. Jak tylko mi się łzy zbierają w oczach, to natychmiast sobie powtarzam "spokojnie, to tylko hormony!"  😉

Julie, No wiesz co! Do 'swiata dziecka' i nie dalas znac, ze jedziesz! 😉

A bo to taki spontan był. Chciałam jechać tylko po zakupy spożywcze, ale jakoś tak mi się niechcący pojechało.
Adam na mnie nakrzyczał przez telefon, że następnym razem tylko zostawi mi jedzenie w lodówce, ale wszystkie pieniądze i karty mi zabierze jak gdzieś będzie musiał jechać 😉


A mnie zaczyna przerażać jedna rzecz...ponieważ przejścia z cyckami miałam spore po porodzie, zapalenie, potworny ból przy karmieniu (do dziś uważam, że skurcze porodowe to było nic z bólem jaki towarzyszył mi podczas karmienia/dotyku/mycia cycków) to teraz mocno swój biust obserwuje. Od jakiegoś czasu boli mnie już mocno, nie mam szans dotknąć się do brodawek a jak niechcący zrobię to podczas ubierania stanika to gały wychodzą mi z orbit 😉 Jedna pierś (ta w której wtedy zaczęło się zapalenie) jest już dużo większa, gorąca, boląca, napięta. No koszmarek
Nie wiem czy mam szansę coś już z nimi robić aby szykować je na nadchodzącą laktację🙂? jakoś hartować?
Bo niestety już czarno widzę moje karmienie piersią 🙁
Nie wiem czy mam szansę coś już z nimi robić aby szykować je na nadchodzącą laktację🙂? jakoś hartować?

Mastijet Fort!  😉

Doświadczenie mam zerowe, ale czytałam i pytałam panią gin o to - że absolutnie nie powinno się robić czegoś takiego jak mechaniczne "hartowanie" sutków.
Jednie naprzemienny zimno-ciepły prysznic.
Jak tak boli, to pewnie to już jest stan zapalny, wymagający leczenia farmakologicznego...? Przecież musi być coś w rodzaju Mastijet Fortu dla ludzi...  👀
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
24 listopada 2012 13:37
Muffinka, kurcze, bylebys nie miala 'powtorki z rozrywki'... Moze kup sobie masc do cyckow Perfecta mama (specjalna do cyckow), ona ma za zadanie, oprocz zapobiegania rozstepom, lagodzic bole i napiecia (ma m.in. wyciag z kapusty itp), do stosowania w ciazy i potem podczas karmienia. Mi bardzo pomogla jak moje cycki uskutecznily taki skok wzrostowy, ze bolaly 'same z siebie' juz, nawet bez dotykania.


Anka, nie korcilo Cie, zeby chociaz na jakis czas do PL wrocic? Do rodziny, znajomych, ktorzy zawsze pomoga, pogadaja? Chociaz z drugiej strony-ojciec dziecka tam, wiec to tez patowo.

akzzi, ja tez bylam chlopaciara za dzieciaka. Na drzewach, na trzepaku, na drabinkach, rowerze, rolkach, z wiecznie obitymi lokciami i kolanami, umorusana jak nie wiem. Sukienek mi wlasciwie nie zakladali, bo tylko przeszkadzaly 😁 Lalek nie lubilam, za to pluszaki i tory dla zdalnie sterowanych samochodow (u kolegow, sama nie mialam) to bylo to! Ale- jakbym miala moc wyboru, to chcialabym corke 'na pierwszy ogien', tak jakos, bo tak... I na pewnoi nie byloby to dziecko wychowane jak moje kolezanki z dziecinstwa 'ale ja sie nie moge brudzic'. A jak bedzie chlopak, to bedzie! TŻ sie ucieszy 😉
Pok - najlepszego dla Agnieszki!!!  🏇 😅 czekamy na fotki

Anka - i takie nastawienie mi się podoba, dzielna mamuśka z Ciebie 🙂  :kwiatek:
In.   tęczowy kucyk <3
24 listopada 2012 13:58
aniaagre 2 miesiące temu wcale się lepiej nie czułam :P no, może trochę, bo "jest jeszcze czas" a teraz czasu nie ma. Przylatują na tak długo, na ile mogą sobie pozwolić - tata na tydzień, mama na dwa. Akurat tak teraz, żeby mi pomóc się ogarnąć, bo depresję poporodową to ja mam jak w banku.


akzzi moja mama rozstępów nie miała, w ciąży przytyła 12kg, odrzucało ją od fajek (już wspominałam wcześniej, że mnie wręcz ciągnie zamiast odrzucać) i w ogóle całą ciążę przechodziła zupełnie inaczej niż ja... Jakby tylko mama przyjeżdżała to bym się nie przejmowała, bo choćby i chlew tu był to by tylko westchnęła i pomogła ogarnąć, gorzej jak się od taty mam nasłuchać, to już wolę na kolanach dywan prać choćbym miała rodzić w między czasie... Pokój mały będzie dzielił z nami, tj. nasza sypialnia będzie miała dodatkowe łóżeczko i przewijak :P Muszę mieć osobny pokój, bo w drugim jest pies TŻta (pies, którego nienawidzę całym sercem. nigdy się nie spodziewałam, że może istnieć zwierzę, którego nie będę lubić, a tego kundla nienawidzę tak bardzo, bardzo mocno...) i albo pies nie ma wstępu do pokoju, gdzie dziecko śpi, jest kąpane, przewijane i gdzie są jego ubrania, albo pies robi wylot. TŻ psa nie odda, więc albo drugi pokój, albo pies ląduje w kuchni. W kuchni, gdzie ja jak jestem sama, to się o własne nogi plączę, bo jest taka malutka. Szlag by mnie trafił, gdyby jeszcze ten cholerny pies miał tam być. Poza tym w kuchni nie ma ogrzewania a zima idzie, a choćbym nie wiem jak bardzo tego psa nienawidziła to przecież jej tam nie zostawię, bo zamarznie.

Anka dzięki :kwiatek: Ja w całym mieście znam dwie osoby- przyjaciela TŻta i jego partnerkę. Obydwoje ładnie po 30tce, bezdzietni. Kompletnie nie mamy o czym rozmawiać.

Dzięki dziewczyny za wsparcie, mi dużo lepiej jak się wygadałam, a po waszych postach samopoczucie mi się trochę poprawiło  :kwiatek:

Ja doskonale wiem, dlaczego nie chcę chłopca - zawsze faworyzowałam płeć żeńską (mówię o zwierzętach, ludzi nie lubię z założenia) i uważam, że chłopcy są obrzydliwi - zależnie od osobnika mogę tolerować takich, co skończyli 18-20 lat. Babskiego gadania też nie lubię, kompletnie mnie nie interesuje i strasznie mnie nudzi.

pokemon najlepszego dla córy! 🙂

Tak samo teraz - typowe babskie tematy są dla mnie kompletnie obce.
Zawsze wolałam towarzystwo chłopców i do tej pory bardziej interesują mnie tematy i zabawki męskie.




Oj mam to samo... w pracy głównie faceci, gadanie z kobietami mnie nudzi... i od kiedy jest Olo czuję, że jakoś.... wolę jego  😡
In oj tam, no to najwyżej się nasłuchasz od taty. Trudno. Przecież Cię nie zbije, bo nie posprzątałaś. Tym bardziej, że jesteś u siebie!
Moja mama też inaczej przechodziła ciążę. I ona nie miała takich negatywnych uczuć jak ja (chociaż w sumie ponoć płakała na myśl, że może mieć chłopca) mimo, że mój ojciec nie angażował się w ogóle w jej ciążę, a wręcz przeciwnie tylko sprawiał kłopoty i serwował nerwówki.



Oglądając "Ukrytą prawdę" z pewną historią zaczęłam się zastanawiać jak to możliwe, że facet nie poznał, że jego żona w przeszłości (młodości) urodziła dziecko. I naszło mnie bardzo osobiste pytanie  😡 Jeśli któraś by się odważyła mi na nie odpowiedzieć to będę wdzięczna. Oczywiście nie musi to być odp publiczna. Czy tej blizny po nacięciu krocza nie widać w takim układzie "z zewnątrz"??  😡
a ja po całym dniu w szkole,moje nogi wołają o masaż  🙄
kupiłam M jak mama i jest o szpitalu madalińskiego artykuł🙂
i uważam, że chłopcy obrzydliwi  - zależnie od osobnika mogę tolerować takich, co skończyli 18-20 lat.



Kochana to jak Ty w ciążę zaszłaś 😉

Julie stanu zapalnego raczej nie ma bo niby skąd? Laktacja się jeszcze nie zaczęła. Zapytam gina następnym razem.
szafirowa spróbbuję tą maść.

Karina jest coś ciekawego w tym artykule o Madalińskiego?
tak według tego co wyczytałam,to:
-porody rodzinne są bezpłatne,
-wszystkie sale porodowe są pojedyńcze,jedna jest tylko dwuoosobowa)
-w kazdej sali łazienka,w niektórych salach są wanny.
-można rodzić w pozycji wertykalnej,
-znieczulenie zewnetrznooponowe jest mozliwe na zyczenie i jest bezpłatne,
-po porodzie mama jest cały czas z dzieckiem,system rooming-in
-w części wyremontowanej sale poporodowe są dwuodobowe i mają osobną łazienke,
-na odziale pediatrii są miejsca do spania dla matek,mają do dyspozycji łazienke z prysznicem,aneks kuchenny,
akzzi, po pierwsze nie musi być blizny/nacięcia. Po drugie po kilku latach ciało jakby wraca do "pamięci kształtu" 🙂

Co do podróży - miałam gorzej, bo jechałam w 6 dniu po porodzie jako kierowca (!), z noworodkiem w samochodzie. Drugim samochodem mąż. Nie pamiętam, z kim jechały starsze dzieci - chyba ze mną. Zasadniczą część drogi jechaliśmy (celowo) nocą, żeby towarzystwo przeważnie spało. Niestety, wyszło bardzo długo - aż do świtu, stan dróg, remonty, błądzenie, konieczne przerwy, no i wcześniej odwiedzaliśmy znajomych po drodze - też celowo, bo ciężarówka z rzeczami odjechała w południe, i co - mieliśmy w pustych ścianach siedzieć do wieczora?
Jeśli masz łatwą trasę, to przemieścisz się w 6-7 godzin i nawet nie zauważysz. A jeśli autostrada wchodzi w rachubę, to już w ogóle.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się