Nie sądziłam, że kiedykolwiek, a na pewno nie tak szybko, będę musiała wypowiadać się w tym wątku. Ale to zawsze przychodzi niespodziewanie i zbyt wcześnie.
31 lipca odeszła moja ukochana Siwa. Nie zdążyłam jej odkupić, ale ostatnie miesiące życia spędziła w nowym domu, takim, na jaki zasługiwała od zawsze - i to jest najważniejsze. Po kilku latach rozłąki zdążyłam jedynie złożyć jej w kwietniu życzenia w dniu 17-tych urodzin. Nie spodziewałam się, że będą one ostatnimi. Wybierałam się w odwiedziny za tydzień, nie zdążyłam.