W górach jest wszystko, co kocham - wątek dla łazikantów

amnestria   no excuses ;)
14 maja 2018 10:53
Eee ja uwielbiam każde góry 😉 Od arcydzikich Gorganów, przez mocno mieszane Fogarasze, po zielone 3-tysięczniki Kaukazu otoczone 5-tysięcznymi kolosami.
Ale Tatry to Tatry 😀 I to, co jest w nich innego, to co je wyróżnia (bo przecież Alpy i Himalaje wyższe, w rumuńskich też są turnie bardzo podobne do naszych) to wspaniała historia ich zdobywania. A to dla mnie nierozerwalnie się wiąże ze ścianą, skałą, z granitem ostrym jak żyleta.

Zawsze chciałam być taterniczką, właśnie po to, żeby móc te Tatry lepiej poznać. Żeby móc wchodzić tam, gdzie spotykam się sama z górą (to jest w sumie piękne, gdy stoisz pod ścianą Cubryny, na dole w Moku tabun ludzi, a Ty widzisz tylko kruki lub kozice) 😡

Co nie zmienia faktu, że lubię doliny, te nasze wartkie potoki. Bujną roślinność, trawy, które zmieniają kolor w zależności od pory roku. Ale, że ciągnie mnie tam wysoko to też inaczej na to patrzę. Dolina jest dla mnie "dojściowa". A przygoda zaczyna się powyżej schroniska 😉

Ale takie klimaty też mnie porywają. A to wszak nie strzeliste turnie, tu akurat okolice Opalonego Wierchu (podejście od strony Moka właśnie) w kierunku Miedzianych. Swoją drogą to czerwiec, dzień później spadło śnieg.


To, wraz z potężnym Żlebem Marchwicznym również widać z dołu, od strony Morskiego Oka. I moim zdaniem warto zobaczyć choć raz w życiu.
Przepięknie o tym piszesz!
Czuć taką prawdziwą pasję!
😀
amnestria   no excuses ;)
14 maja 2018 11:05
:kwiatek: 😡 😡

Bo kocham nad życie 😉 Czasem o sobie mówię "nizinna góralka". Serce zostawiłam w górach 💘
Ilekroć jadę w Tatry, ilekroć je oglądam to zawsze przebiegają mnie dreszcze, zawsze jestem podekscytowana tak samo, zawsze tak samo przejęta. A przecież widzę się z nimi (prócz "sezonu ogórkowego" czyli maj lub późna jesień, kiedy nie ma za bardzo warunków ani na turystykę, ani na wspinanie) przynajmniej raz w miesiącu. A jak zdrowie, czas i pieniądze pozwalają to i w każdy weekend.
Pamiętam jak zaczynałam jeździć konno. Wszystko było takie nowe i fascynujące. Stęp! Kłus! GALOP! Teraz już spowszedniało. Kiedyś marzyłam o terenach, teraz "wiatr we włosach" średnio mnie ekscytuje. To normalna kolej rzeczy. Ale z górami wszystko jest dla mnie takie jak za pierwszym razem (ok, może właśnie spacer po dolinie już mnie tak nie fascynuje). I tak samo lubię chodzić turystycznie, jak się wspinać.

Dlatego cieszę się na każdą aktywność górską znajomych i ludzi w ogóle. I jaram się, że Becia ma takie plany na czerwiec 😀 Autentycznie mnie to cieszy! 😀
Natomiast zgodzę się co do jednego, termin wyjazdu jest kluczowy. Oczywiście góry mają w nosie urlopy i pogoda bywa różna, ale jeśli np. wybierasz się na Boże Ciało (31.05 bodajże) to spodziewaj się DZIKICH tłumów. Ja unikam wyjazdu w długie weekendy, bo to jednak katorga jest 🙁
amnestria Piękne <3 

Nie mogłam wytrzymać do sierpnia i wymusiłam te trzy dni wolnego w maju, żeby jeszcze jakieś góry zahaczyć 🙂 Najbardziej mnie cieszy, że cała rodzina się jara. Gdy wczoraj pokazałam Frankowi gdzie się wybieramy wykrzyczał do taty "mama wymyśliła najlepszą wycieczkę świata!". Niech to trwa, a kiedyś razem pokonamy i trudniejsze szczyty 🙂 I czuję się właśnie jak na pierwszych jazdach w siodle, bo gdy byłam mała moja miastowa rodzinka co roku wyjeżdżała nad morze. I cieszy mnie to, że mam tyle do odkrycia wraz z moimi najlepszymi mężczyznami 😀

A wracając do wyjazdu: możecie troszkę doradzić jak w takim razie ubrać i przygotować się na wejście na Czerwony Wierch?
amnestria   no excuses ;)
14 maja 2018 11:27
Atea, Czerwone Wierchy to proste góry, kopiaste (o ile nie zaskoczy Was mgła, o dziwo CZ.W. zebrały większe żniwo niż Tatry Wysokie 😉) stąd niczego nadzwyczajnego nie potrzebujesz. Wszystko zależy od tego, jaka będzie pogoda. A tego raczej nie przewidzisz. Zasadniczo zapewne zgrzejecie się na podejściu, a potem to się już idzie w zasadzie bez żadnego wysiłku.

Maj bywa jeszcze dość zimny, a czerwiec deszczowy 😉 Najlepiej ubierać się na cebulkę 😉 Bawełna się raczej nie sprawdza. Ja mam jeden system bez względu na pogodę.
Termokoszulka (na wiosnę/lato wystarczy jakaś z krótkim rękawem, najprostsza "a la decathlon", nadadzą się ciuchy na fitness, bieganie itp.) - ze względu na to pisałam wyżej, rozważyłabym dwie. Jedna na siebie, druga do plecaka. Jak się spocisz na podejściu, to na górze się przebierzesz (ja taki striptiz robię regularnie). Do tego polar/powerstrecth (docieplenie), na wierzch kurtka membranowa (coś jak plandeka na konia, nie musi być turbo goretex, coś przecwideszczowego, ale beż ocieplenia). Ja mam zawsze (latem też) jakiś puch na docieplenie. W razie "w".
Spodnie trekkingowe, można rozważyć wzięcie gatków termicznych (kalesonów :P ), fajnie jeśli mają odpinany dół.


ps. Franek, już go uwielbiam 😍
Z doświadczenia sprzed lat (bo dawno w górach nie byłam, tęsknię strasznie, ale pewnie nigdy już nie pójdę dalej niż do dolinki  😕 ) dodam, że zawsze miałam wodę (co oczywiste), ale też ciepłą herbatę w termosie i coś słodkiego oprócz kanapek - zwykle czekoladę. Moi rodzice w jeszcze bardziej zamierzchłych czasach (prehistorycznych wręcz) nosili glukozę - do zjedzenia łyżką w razie spadku energii, a zdarza się to całkiem często.
Averis   Czarny charakter
14 maja 2018 11:58
Atea, Czerwone Wierchy są super 🙂 Piękne widoki i można sobie zahaczyć o Kasprowy 😉 W ten weekend spotkałam tam 4 osoby i 4 razy więcej kozic. A przy zejściu czerwonym szlakiem w stronę Doliny Kościeliskiej nie było nikogo 🙂 Ale to zejście było długie, więc musicie ocenić możliwości i czas 🙂
amnestria   no excuses ;)
14 maja 2018 12:11
SzalonaBibi, masz rację :kwiatek: Ciepła herbata to jest podstawa akurat 😉 Z cukrem. Tym zresztą poczęstują ratownicy, jak przyjdą ratować (oby nie, ale herba jest jednym z elementów stałego wyposażenia)

Glukoza jest spoko, można kupić w tabliczkach. Obrzydliwa, ale nam na Kaukazie ratowała życie, jak zaliczaliśmy zjazd. Jednak w przypadku Cz.W. poszłabym w tradycyjną czekoladę. Można jeść bez oporów, nie przytyje się 😉 Do tego polecam bakalie, orzechy itp. To najlepiej zjeść na starcie, żeby organizm zaciągał energię z tłuszczu (starczy na dłużej). A czoko/batony/banany w trakcie marszu na "doładowanie".

Czerwone to dobry wybór dla rodziny z dzieckiem. Nie są przesadnie męczące, a dostarczają naprawdę pięknych wrażeń. Uważajcie tylko na załamania pogody - we mgle tam się może zrobić naprawdę ciężko (momentalnie zimno i ciężko orientacyjnie; a to przez ukształtowanie, szczyty są kopiaste, ale za to mogą się niespodziewanie kończyć urwiskami, jak się nie wie, w którą stronę pójść to można wyjątkowo źle skończyć.). Mapa, kompas, GPS, na wszelki wypadek :kwiatek: Przy pięknej pogodzie to niesłychanie piękna wycieczka, brak ekspozycji, więc nie ma się czego przestraszyć.

Jeśli pójdziecie w drugą stronę czyli w stronę Kasprowego, można pokusić się o wycieczkę na Beskid, w stronę Pośredniej Turni i Świnicy (do tych dwóch dojście może być jeszcze zaśnieżone, więc nie zapędzajcie się za daleko). Ale do Beskidu jest jeszcze bardzo łatwo.



Atea, jeszcze 4U (to tekst mojego instruktora taternictwa, Piotra Sztaby):
Tatry w kwietniu i maju mają taką specyfikę jak Alpy w lecie, w dzień upały, potem rozgwieżdżone niebo i od 1500 npm mróz w nocy, który ścina cały śnieg na lód i trzyma zamarznięte bardzo twarde zlodowaciałe śniegi do wczesnego popołudnia, potem robi się z tego lodu sorbet szczególnie na słonecznych wystawach i wzrasta zagrożenie lawinowe czy też wzrasta zagrożenie spadającymi wytapianymi kamieniami. Dlatego wchodząc rano na śniegi o tej porze roku trzeba doskonale chodzić w rakach, świetnie posługiwać się czekanem i schodzić wystawami z mała ilością słońca albo po suchej skale. Jak tego nie umiecie, albo nad wami są ludzie którzy tego nie umieją to rano nie wchodźcie na śniegi bo na dole żlebów są kamienie i nie można stracić kontroli !
Zawsze jest alternatywa np: niskie wycieczki do 1800 m npm o wystawach południowych i zachodnich gdzie śniegu już nie będzie i popołudniowe poruszanie się po śniegu w mało nasłonecznionych wystawach, kiedy śnieg już trochę rozmięknie.


[...]

Smaczku całej majówce w Tatrach dodadzą gwarantowane jak co roku majowe popołudniowe burze i finalnie może zrobić się nerwowo jeżeli znajdziecie się w miejscu gdzie szlak jest twardym lodem, do tego jest zatłoczony a Wy chcecie zdążyć przed burzą. Planujcie rozważnie działalność kierując się głową a nie emocjami.
Becia23   Permanent verbal diarrhoea
14 maja 2018 18:31
ale zawsze można pójść do Pięciu Stawów, potem przez Szpiglasową przełęcz domknąć pętelkę nad Morskim. Ale to już jest wycieczka dość długa

Potrafisz przybliżyć, ile taka trasa by zajęła? Taka tatrowa dziewica jak ja sobie poradzi i się nie zgubi? 👀

Będę w Tatrach 14 do 18 czerwca (czwartek-poniedziałek), więc chyba jeszcze nie szkolne wakacje, no i skoro na weekendach taki tłok, to te bardziej oblegane miejsca zaplanuję na dni robocze.

amnestria, piękne zdjęcia, i jeszcze piękniej opisujesz, Twoja miłość do Tatr aż bije ze wszystkich słów :kwiatek: dzięki wielkie za wszystkie wskazówki (skorzystam i z tych dla Atei), i za przypomnienie, że gdzieniegdzie może jeszcze być śnieg, sama bym na to nie wpadła 😜 pewnie jeszcze się tu odezwę bliżej pobytu :kwiatek:

W którymś wątku mi mignęło, że zamierzałaś się na wypad z Paputem, masz to już zaplanowane? 🙂
kittajka   yellow power
14 maja 2018 18:41
Atea, przed wyjściem na Czerwone Wierchy sprawdź też w prognozie jak silny będzie wiatr. W majówkę niestety nadziałam się na bardzo silne podmuchy wiatru przy podejściu na Kopę Kondracką, a że nie było się gdzie schować, to jedynym rozwiązaniem był odwrót.
amnestria, czuć pasję do gór w Twoich słowach. Nie myślałaś żeby pisać bloga/ artykuły o tematyce górskiej? Naprawdę świetnie się Ciebie czyta.

A ja już po majówce w Tatrach. Było świetnie. Akumulatory naładowane na długi czas, chociaż już tęsknie za górami. Co prawda za dużo sobie nie pochodziłam, bo trafiałam na fatalną pogodę (wiatr, burze, deszcze), a później zaliczyłam glebę i zbiłam sobie kolano i piętę, ale przynajmniej odpoczęłam sobie psychicznie. No i udało mi się trafić na morze chmur na Kasprowym 😍
Ogólnie tak zakochałam się w Tatrach, że już planuję kolejny wyjazd. Pewnie wcześniej niż w październiku lub listopadzie się nie uda, ale jesienią też pewnie będzie pięknie. Tylko muszę znaleźć jakiegoś przewodnika, bo niestety jesień podejrzewam będzie zbyt trudna na samotne wyprawy. Możecie polecić jakiegoś spokojnego przewodnika od którego można się czegoś o górach nauczyć, i który nie przegoni mnie tempem wyścigowym, byle tylko odbębnić trasę?  👀
Lotnaa   I'm lovin it! :)
14 maja 2018 20:35
kittajka, amnestia pisała bloga, co prawda oszczędnego w postach, ale coś widzę, że nie działa  🙁
Piękne zdjęcia!

amnestia, ja Ci trochę zazdroszczę tych "Tater". Tzn w takim sensie, że znasz ja już tak dobrze, każdą przełęcz, górkę, skałkę (wiem, że upraszczam). Ja nie mam takiego ulubionego rejonu w Alpach, wciąż przerasta mnie ich rozległość (i mówię tu tylko o DE i A), więc zawsze mam wrażenie, że mogę ich jedynie liznąć i nigdy tak naprawdę nie poznaję. Mnie zapadają więc bardziej do serca poszczególne chwile i magiczne momenty, choć oczywiście wiele jest miejsc, w których się zakochałam i gdzie chcę wrócić.











I chyba jedno z najbardziej magicznych spotkań w moim życiu - wierzę, że stał tam tylko dla mnie  😍
amnestria   no excuses ;)
15 maja 2018 11:01
Becia23 nie pogubisz się 🙂
Tu jest mapka
mapka
(ps. polecam tę stronkę)

Inna sprawa, że połowa drogi jest cały czas pod górę. Ale po drodze jest schronisko w Pięciu Stawach z najlepszym żurkiem w Tatrach i dobrą szarlotką 😉 Podejście pod Szpiglasową Przełęcz ma łańcuchy. Jest malutka ekspozycja, więc trzeba mieć to na uwadze. Natomiast (!) trudniejsze miejsca (to jest raptem parę metrów) zawsze lepiej pokonywać pod górę. Czyli wersja od pięciu stawów do moka jest tą łatwiejszą. Łatwiej jest się zaprzeć o skałę z łańcuchem w ręku i podchodzić do góry, niż na odwrót. Ale jak mówiłam to kawałek płyty, poza tym jest cudnie widokowo 😉 (w sumie to najgorsi są turyści, którzy blokują ten kawałek) Ze Szpiglasowego Wierchu (z 5 minut od Szpiglasowej Przełęczy) masz absolutnie fantastyczny widok na grań Liptowskich Murów, ze Świnicą, Zawratem i Stawami, a z drugiej strony na Cubrynę, Zadniego Mnicha i Mięgusza Wielkiego, od wschodu Miedziane. To jedna z lepszych panoram w Tatrach. Gwarantuję, że zapomnisz o tym łańcuszku 😉

Zejście ze Szpiglasowej Przełęczy jest banalne, bo to jest tzw Ceprostrada (kiedyś chcieli tam asfalt położyć), idziesz łągodnymi trawersami (zakosami) aż do Moka. Zejście z Morskiego Banalne nawet po ciemku, bo po jezdni. Jednak warto sprawdzić kiedy odjeżdżają busiki z Palenicy Białczańskiej, chyba że będziecie autem.

Co do wyjazdu z Papim, nic nie mam jeszcze ogarnięte 😀 Bardzo interesuje mnie parę dróg wspinaczkowych w Dolinie Złomisk (a w zasadzie wschodnia ściana Wysokiej czyli Rumanowa Dolinka) więc pewnie Paput będzie musiał tam pocisnąć 😀iabeł: W popradskim plesie można nocować z pieskiem (4 euro za noc), więc to mi nawet byłoby na rękę.

W ogóle Becia, jak coś to pisz, postaram się dopradzić jak mogę 😍


kittajka, :kwiatek: pisałam bloga górskiego, ale jakoś tak straciłam zapał 😉 w sumie to po wypadku taternickim w ubiegłym roku uznałam, że rzucam góry. Domenę mam nadal wykupioną, więc kwestia "siąścia i odpalenia", bo na razie go wyłączyłam.
Morza chmur zazdroszczę. NIGDY nie widziałam go w Tatrach, w Alpach co rano, a u nas w PL ani razu! Więc mega zazdro. A co się stało, ze taka gleba poważna? No niestety ja majówkę traktuję jak przedłużoną zimę. Tylko jeszcze taką mocno niebezpieczną. Kiedy zima przechodzi w lato i śniegi topnieją. I ani raków, ani butów. W sumie nic nie trzyma. Tak samo nie jeżdżę w listopadzie/grudniu. Zasadniczo trzymam się tego, że tylko w solidną zimę jeżdżę, jak już śniegi się "uleżą" (czyli też nie tuż po opadach, bo wtedy wszystko wyjeżdża) i w lato, kiedy skała jest już sucha i nigdzie nie zalega śnieg (nie licząc żlebów, bo tam to i w lato może leżeć) no i jesienią (czyli do października).

Ps. kittajka ja przewodnika nie polecę, ale mogę odradzić na pewno jednego, unikaj Marka Pokszana. Jak ognia 😉 Widziałam, ze sporo lasek poleca kobitkę Klaudię Tasz. Marcisz Endrju jest na pewno super, ale on zapier****. Z taką Klaudią to nawet na mnicha (drogą przez płytę, czyli jeszcze nie wspinanie, ale już trzeba mieć szpej) wejdziesz. A na spacery jak będziesz się wybierać to też zawsze możesz się odezwać do mnie, może będę w okolicy 😉

Lotnaa uwielbiam to ostatnie zdjęcie 🙂 Lasko ja Ci Alp zazdroszczę, pociskałabym sobie 4K 😀 a tak to wyprawa za każdym razem.
Averis, To przez Ciebie wybrałam to miejsce, poważnie! Zastanawiałam się gdzie się wybrać na ten weekend i akurat wrzuciłaś piękną panoramę z Czerwonego 😀 Dziękuję! Najchętniej też bym sobie walnęła długą trasę, ale za wszelką cenę nie chcę zniechęcić młodego do gór, więc na zejście zaliczymy kolejkę z Kasprowego.
amnestria, Bardzo, bardzo dziękuję, wszystkie rady biorę sobie do serca i się zastosuję 🙂 Domagam się reaktywacji bloga, bo ja nawet nie zdążyłam zajrzeć. Proszę, proszę, proszę! ... Co to znaczy brak ekspozycji ? 😡
Lotnaa, Coś niesamowitego, przepiękne foty, a ostatnia zapiera dech w piersiach!
kittajka, Sprawdzę, dzięki  :kwiatek:
amnestria   no excuses ;)
15 maja 2018 11:29
Atea, jak coś to pytaj, polecam się :kwiatek: Jeszcze mało wiem, ale postaram się doradzić, jak mogę.
Ekspozycja to "wystawienie" na otwartą przestrzeń. Sytuacja, gdy formacja tak jest ukształtowana, że stajesz oko w oko z przepaścią 😉 Czasem się mówi, że szlak jest powietrzny, bo masz uczucie, że jeden krok i tyle cię widzieli  😀 Ale taka ekspozycja jest na np. Grani Mięguszowieckich (grań taternicka), na Orlej Perci też jest ekspozycja, ale nie aż taka (w zasadzie to daleko jej, ale dla średnio wprawnego turysty na pewno i tak robi wrażenie).

To nie muszą być nie wiadomo jakie urwiska, ale wystarczy, że właśnie masz płytę najczęściej połogą (czyli kładącą się, przeciwieństwem jest przewieszenie, które nachyla się na ciebie niejako) i z jednej strony skały, a z drugiej - nic. To już jest ekspozycja. Kościelec jest dość eksponowany właśnie, bo jest płytowy. A do tego nie ma żadnych ubezpieczeń jak np. Orla Perć. Dlatego dostał zaszczytne 0+ w skali trudności (dla porównania wspinanie w Tatrach rozpoczyna się od trudności III)

Tu w miarę widać (rzadko robię zdjęcia w eksponowanym terenie 😀 a ostatnio taki trafiłam na Tepej podczas wspinaczki drogą żebro Galfy'ego)
Grań Liptowskich Murów, trzeba iść ostrzem noża:



Albo tu (grań Opalony-Miedziane):

amnestria Ale czad  😜 Dziękuję za wyjaśnienie  :kwiatek:

Jeśli mogę wykorzystać jeszcze Waszą wiedzę to jeśli chcę zakończyć wycieczkę na Kasprowym i zaliczyć piękne widoki z Czerwonego Wierchu to jaką trasę wybrać? Jaki obrać punkt początkowy? Może wejść od strony Doliny Kościeliskiej? Chociaż sugerując się mapką turystyczną to Kościeliską lepiej zostawię na następny dzień ze zwiedzaniem jaskiń, bo podejście będzie chyba za długie dla juniora. Wobec tego - którędy? 😉
amnestria   no excuses ;)
15 maja 2018 11:50
Atea, Czerwone Wierchy to masyw 😉 Składa się z 4 szczytów: Kopa, Małołączniak, Krzesanica, Ciemniak. Pytanie czy chcesz zobaczysz je wszystkie (bardzo, bardzo łatwa wycieczka, ale długa - dla dziecka) czy jakiś konkretny. Najbliżej Kasprowego jest Kopa, z wejściem z Kondratowej (ps. uwielbiam schronisko w tej dolinie 😍 ).
Na Małołączniak można wejść niebieskim szlakiem z Doliny Małej Łąki, ale odradzam (a już absolutnie nim nie schodźcie, nawet Włodek Cywiński pisał, że tam jest wówczas trudno), dlatego że to są piarżyska (nie daj boże będzie ślisko 😉 a i tak o uraz nietrudno) + jest tam łańcuch (płytka do pokonania). Swoją drogą, jeśli się nie mylę to jedyny łańcuch w Zachodnich po polskiej stronie.

Zielony szlak z Kościeliskiej jest minimalnie eksponowany (Czerwony Żleb), lepiej więc iść magistralą czyli szlakiem czerwonym, jest praktycznie pozbawiony trudności.

Ps. Becia, na zachętę. Widok ze Szpiglasa z ośnieżonym Kozim Wierchem (na pierwszym planie niejako), na lewo od niego mały pipek to Zamarła Turnia, potem Zmarzła Przełęcz, następny szczyt to Mały Kozi (z lewej ośnieżony), ośnieżony Zawrat (przełęcz), potem Zawratowa Turnia, taki śmieszny wystający pipek to Niebieska Turnia, potem Gąsienicowa Turnia i wreszcie Świnica. W prawo od Koziego: Granaty, Orla Baszta (taki wystający pipek , a potem "płasko"😉, to płasko to Buczynowe Czuby, i to co wyrasta to Wielka Buczynowa Turnia.
amnestria Tyle, że masyw to ogarniam 😉 Tylko nie do końca wiem, co najbardziej warto, albo co jesteśmy w stanie w jeden dzień zobaczyć. Zaraz obczaję na Mapie Turystycznej ile by nam zeszło, nie chciałabym, by czas samej drogi przekraczał 6-7 godzin, bo mały zwyczajnie nie wyrobi. Ogarnę sobie, przeanalizuję i najwyżej jeszcze do Was uderzę 🙂
amnestria   no excuses ;)
15 maja 2018 12:41
Wybacz więc :kwiatek: Zasugerowałam się tym Czerwonym Wierchem - nie ma czegoś takiego :kwiatek:

To jest ze 20 km, nie chce być krócej. Jeśli Kościeliska czerwonym przez Ciemniaka, na Kopę, Kasprowy i do Kuźnic to imho z 10h marszu netto. (krócej jeśli zjeżdżacie kolejką)
Mapka pokazuje mi 5:26 z Kuźnic na Kopę Kondracką->Kasprowy->Zjazd kolejką.

Można też wjechać kolejką na Kasprowy i iść w stronę Kościeliskiej. Dystans długi, ale nie macie przewyższeń (bo podejście załatwiacie wjazdem kolejką) - sprawdziłam profil takiej trasy i wychodzi wówczas zaledwie 800m podejść na całej trasie, to tyle co nic 🙂 Jest to myślę do rozważenia z dzieckiem, widko cudne, trasa długa, ale sił powinno być więcej 😉
Można też wjechać kolejką na Kasprowy i iść w stronę Kościeliskiej. Dystans długi, ale nie macie przewyższeń (bo podejście załatwiacie wjazdem kolejką) - sprawdziłam profil takiej trasy i wychodzi wówczas zaledwie 800m podejść na całej trasie, to tyle co nic 🙂 Jest to myślę do rozważenia z dzieckiem, widko cudne, trasa długa, ale sił powinno być więcej 😉


Tę opcję wypróbowaliśmy, jak moja siostra chyba miała coś koło 7 lat, dała radę spokojnie, więc myślę, że z dzieckiem to może być naprawdę dobra opcja. Tylko że nie wiem, czy moja siostra, to dobry wyznacznik, bo my od małego przez tatę wywożone w Tatry i nie ma, że boli 😀
kittajka   yellow power
15 maja 2018 19:24
Lotnaa, dzięki. Ostatnie zdjęcie mega 😍
amnestria, o widzisz nie wiedziałam o blogu. Jak kiedyś będziesz miała wenę i go odpalisz, to koniecznie daj znać, chętnie poczytam. A co do gleby, to w sumie głupota roku. Wracałam Ceprostradą do schroniska w Moku i przez gapiostwo poleciałam na obluzowanym kamieniu. A że jestem wybitnie uzdolnioną łamagą, to przy wstawaniu noga mi się jakoś niekontrolowanie zgięła i wywaliłam się drugi raz, tym razem na kolano 😵 Szczęście w nieszczęściu, że miałam kask na głowie i nie potłukłam się bardziej. Niestety po zimie na szlaku było mnóstwo obluzowanych kamieni, spływająca woda musiała je podmyć.
A co do morza chmur, to też właśnie pierwszy raz na nie trafiłam w Tatrach. I to był totalny spontan, bo w ramach urodzin sprawiłam sobie wycieczkę kolejką na Kasprowy (wszelkie kolejki i pociągi to moje zboczenie zawodowe :hihi🙂. No i dostałam prezent od Tatr 😍 w ogóle z kolejki wyglądało to niesamowicie, tak jakby wagoniki znikały we mgle.
Dziewczyny, szczególnie te wybierające się pierwszy raz czy z dziećmi.
Kocham pasję jaka jest w amnestrii, ale tak troszkę dzielcie na pół to kiedy ami pisze "łatwo" "zaledwie". Ami jest wspinaczem, jest zaprawiona wysiłkowo i gdzie tam nam do jej umiejętności i kondycji. To są jednak góry, wysokie, ze zmienną pogodą, ze śniegiem. Wiem, że wyjazd w Tatry nie zdarza się co tydzień i chciałoby się tych gór "nachapać" na zapas, ale lepiej sobie stopniować trasy, lepiej się trochę "ponudzić" na jednym, drugim szlaku niż przecenić swoje umiejętności. 
Wybaczcie, że w takim tonie się wcinam, ale to z troski. Właśnie widziałam wywiad z TOPRowcami i jakoś tak... Nie chciałabym, żeby ktoś z re-voltowiczów kiedyś znalazł się opałach.
amnestria   no excuses ;)
16 maja 2018 09:29
Ej ale ja dałam kilka propozycji wycieczek 😀 I gdzie ja tam zaprawiona 😂 Plus często wysyłam moich początkujących znajomych lub sama z nimi chodzę i raczej nikt nie narzekał. Przy czym, fakt, zdarzały się modyfikacje na bieżąco. :kwiatek:

Może powiem co ja uważam za podstawę - ocenę własnych możliwości + zaplanowanie dróg zejściowych. Czyli w razie draki, zmęczenia, dobrze jest wiedzieć gdzie jest najbliższy szlak zejściowy. Moim zdaniem bezpieczną wycieczką jest wejście na Kopę i przejście się w stronę Kasprowego (tam można zdecydować czy schodzić, czy skorzystać z kolejki). Na całych Czerwonych Wierchach widziałam sporo rodzin z dziećmi, ale tak jak mówię, lepiej jest iść magistralą (czerwonym szlakiem) bo jest najłatwiejsza. Ale też najdłuższa. Szlaki zejściowe (niebieski/zielony) mają już trudności i to spore.

kittajka, witaj w klubie, ja też z tych łamag 😀 Kask? Planowaliście jakąś granióweczkę? 🙂
Ascaia Spokojnie, własnej mózgownicy też staram się używać 😉 Dużo też przecież zależy od tego na jaką pogodę trafimy, dlatego też sprawdzam sporo opcji.

Jeśli chodzi o trudność, to dla mojego dziecka lepiej jak krócej, ale trudniej  😂 Wtedy się lepiej bawi i czuje zew przygody. Oczywiście nie możemy też przesadzić dlatego tak upierdliwie pytam.

My na 3 dni planujemy 2 trasy, z czego jedna do jaskiń, z pominięciem Mylnej, bo z tego co czytałam to jest dość hardcorowa. Podoba mi się Wąwóz Kraków i Smocza Jama, po drodze jest przygotowana (ponoć trochę za bardzo) pod zwiedzanie Mroźna, ale myślę, że dla dziecka na początek wystarczy, być może dotrzemy do schroniska, być może zawrócimy wcześniej. Tam z tego co widziałam to niestety tą samą trasą musimy wracać, jeśli nie chcemy za długo iść, prawda? Trochę szkoda.

Jeśli chodzi o Kopę, to chyba właśnie wybierzemy się z Kondratowej na Kopę i potem na Kasprowy. Z Kasprowego kolejką w dół, ze względu na atrakcję dla młodego. Chciałoby się więcej, ale to może zostawimy na samotny wypad 🙂 Do Kondratowej jakie jest dojście?

O moje dziecko się nie martwię, bo ciężko go zmęczyć, lubi góry, a my jesteśmy normalni i nawet jeśliby się zdarzyło, że będzie marudny, to na pewno nie będziemy go na siłę ciągać 😉

W dzień wolny od łażenia pójdziemy chyba na Gubałówkę, tam jest jakiś Park Przygód i poza tym relaksik. Plan znając nasze możliwości - dobry. Jeszcze tylko, żeby pogoda dopisała 🙂



Ascaia, bez przesady, jako czlowiek z niklym pojeciem o gorach (lubie widoki poogladac 😉 ) i kondycja ogorka kiszonego 😁 zrobilam spora czesc tych polecanych tras (plus porownywalne po slowackiej stronie granicy) i jak czlowiek na biezaco wykazuje sie logicznym mysleniem to nie jest to zadne wyzwanie.

Chociaz fakt ze "w miare latwe" to kwestia subiektywna, raz sie dalam wyciagnac na w miare latwa 😉 trase w Alpach i sie okazalo, ze to tylko 1800 metrow przewyzszenia w 99% po piarzyskach, polkach skalnych etc do tego miejscami z konkretna ekspozycja. Doszlam do wniosku, ze gory to jednak wole ogladac z dolu 😉 chociaz super bylo zobaczyc kozice z mlodymi no i bycie samemu posrodku gor to mega piekne uczucie, jest w tym cos mistycznego 🙂
amnestria   no excuses ;)
16 maja 2018 11:53
Z tymi określaniami to też jest subiektywnie, wiadomo. Słynne "łatwo" Włodka Cywińskiego w jego przewodnikach najczęściej w praktyce jest kwitowane serią bluzgów 😉

Atea, podejście pod Kopę Kondracką z Kuźnic jest piękne 🙂 Bardzo widokowe, trochę się idzie lasem, ale na Hali robi się cudnie.
Tutaj przedsmak (te chałupki :kocham🙂


Jest pod górę, mozolnie, bardziej wymagająco robi się o schroniska na szczyt. Nie niebezpiecznie, ale można się zmęczyć - w sam raz dla młodego 😉
Koniecznie zatrzymajcie się w schronisku, jedno z fajniejszych w Tatrach 🙂 Zupki mają smaczne!
Lotnaa   I'm lovin it! :)
16 maja 2018 12:59
Ascaia, ostrożności nigdy nie za wiele, ale w tym gronie chyba naprawdę nie ma jakiś nieodpowiedzialnych ludzi i nikt się w japonkach na Giewont nie wybiera.

kokosnuss, bo w Alpach to nawet na 1600 m potrafi być ciekawie  🤣 Wysokość nigdy nie jest wyznacznikiem trudności, trzeba czytać opisy tras.

Atea, a ile Franek ma lat? Ciekawe, jaki będzie mój narybek pod tym względem. Póki co miewamy sceny "leżę na ziemi i płaczę", kiedy trzeba dojść 100m z parkingu do domu  😤
No o japonkach w tutejszym gronie to nawet nie pomyślałam.
Aczkolwiek nigdy nie wiadomo kto podczytuje, choć się może w życiu słowem nie odezwał. Zawsze mam z tyłu głowy, że internet to jednak takie "wiadro" wiadomości. Więc chyba nic złego w takim przypomnieniu tak "ku przestrodze" - nawet jak macie na mnie fukać. 😉 😉 😉 Z czystej troski i pro publico bono. 😉

amnestria, miałam identycznie wręcz skadrowane zdjęcie tylko z okresu letniego. 🙂 Tam jest bardzo urokliwie.



kittajka   yellow power
16 maja 2018 18:57
amnestria, w planach był Szpiglasowy Wierch, a że warunki były jeszcze wiosenno- zimowe, to wolałam założyć kask. Zwłaszcza, że było kilka miejsc z mocno topniejącym śniegiem, a w kilku miejscach zamiast szlaku był strumień. No i do tego sporo obluzowanych kamieni, więc znając moje dwie lewe nogi 😁 to wolałam jakoś głowę zabezpieczyć.  Swoją drogą, kask w górach, nawet na łatwych trasach, może być przydatny. Dzień później widziałam jak starsza kobieta wywinęła orła w Dolinie Jaworzynki, już praktycznie w łatwym terenie. Niestety upadła pechowo na kamień i rozwaliła łuk brwiowy.
Becia23   Permanent verbal diarrhoea
17 maja 2018 21:42
amnestria, jaka świetna mapa 😜 dzięki wielkie! Na wolnym dokładnie się przyjrzę wspomnianym przez Ciebie trasom i pewnie jeszcze zadam 100 pytań. Jestem ogromnie wdzięczna za całą Twoją pomoc, powinnam Ci chyba flaszkę kupić czy coś 👍 :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek:
amnestria   no excuses ;)
18 maja 2018 09:58
Nie musisz - wystarczająco mi pomogłaś przy psie. 😀 Wczoraj na spacerze przypomniały mi się Twoje słowa - "i co z tego, że masz takiego psa? że się ciska?" i dzięki lajtowemu podejściu minęłyśmy 10 psów bez szczekania i 1 ze szczekaniem (co olałam totalnie 😉 ) 
🚫





Także jeśli mogę pomóc z górami to wiesz, gdzie mnie szukać 😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się