Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

No to ja już po swoich 10 km  😜
uda nadal spuchnięte po wczorajszych rowerach, czekam aż z nich zejdzie
Ja zaliczyłam fajne spadki w obwodach i trochę na wadze  😅

Dzisiaj znowu wyjeżdżam na cały dzień, na zawody, więc pewnie z dietą będzie kaszana. Ot, cała ja.

Wczoraj zawaliłam pierwszy raz od kiedy trzymam dietę tak całkowicie, czyli od miesiąca. Chciałam zrobić cheat day, ale nie można tego tak nazwać 😁 masakra! Ale dzisiaj jedziemy dalej 🏇
mundialowa sektor finansowy- zabezpieczanie życia i inwestycje. I może do tego kawałek networkingu, pożyjemy zobaczymy.  🙂 Dziękuję  :kwiatek:

No i wygrał  🙂
Scottie   Cicha obserwatorka
03 maja 2016 08:52
Wczoraj zawaliłam pierwszy raz od kiedy trzymam dietę tak całkowicie, czyli od miesiąca. Chciałam zrobić cheat day, ale nie można tego tak nazwać 😁 masakra! Ale dzisiaj jedziemy dalej 🏇


Robi się cheat meal'e, czyli tylko jeden posiłek spoza diety jest dopuszczalny!! A Tobie może faktycznie wyszedł... cheat day.

Dziś, tak jak zen, mam zamiar wrócić do diety i choćby nie wiem co- będę się jej trzymać!!
Quendi, A kto to jest?

Ja tylko pozdrawiam, melduję że waga cały czas idzie powoli w dół i pędzę dalej. 😀
Julie mój trener i najlepszy przyjaciel, wspominałam niedawno że wraca do startów 🙂
Scottie, a czemu "robi się"? To jest jakiś odgórny zakaz i nakaz co można robić w swojej diecie? Owszem, spotkałam się z przeciwnikami cheatów, ale nikt, kto nie wie nic o moim żywieniu, nigdy nie mówił mi co jest dopuszczalne a co nie w kwestii mojej diety 🤣 są ludzie którzy podjadają w większych ilościach słodycze czy inne majonezy i nie nazywają tego cheat mealem tylko wpadką, a moje jednorazowe przegięcie pod postacią zjedzenia normalnych, niedietetycznych posiłków, jakie jadałam zazwyczaj, z poprzesuwanymi godzinami nazywasz niedopuszczalnym, no trochę mnie to bawi 😁
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
03 maja 2016 11:31
Scottie, a czemu "robi się"? To jest jakiś odgórny zakaz i nakaz co można robić w swojej diecie?


No właśnie, też nie bardzo rozumiem o co chodzi  👀


Czy któraś z Was ma może legginsy z SFD? Takie z siateczką po bokach?  🙂
Scottie   Cicha obserwatorka
03 maja 2016 12:21
maiiaF, szczerze, to nie bardzo nawet wiem, na jakiej "swojej diecie" jesteś i co robisz ze swoim ciałem. I nie bardzo mnie to interesuje😉 sama nazwałaś wczorajszy dzień cheat day'em, więc nie bardzo rozumiem... o co ci chodzi? po prostu podkreślam, że całodniowych cheatów się nie powinno robić, jeśli chce się coś osiągnąć 🙂 a chyba chcesz, skoro jesteś w tym wątku.

No ale tak, zazwyczaj w diecie np. redukcyjnej czy na masę masz jakieś nakazy i zakazy w stosunku do określonej żywności i posiłków 🤣 I kurcze myślałam, że to chyba normalne i logiczne, że jak trener mówi max 50g węgli dziennie, to więcej się nie je 😉 Przecież to też odgórny nakaz/zakaz. I jak nie chcesz spartolić efektów diety, a mimo to ciągnie ochota na coś spoza diety, to się robi cheat meal.

No ale fakt, może w ogóle nie powinnam tego komentować, rób co chcesz 🤣
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
03 maja 2016 12:48
Scottie przecież nawet zawodnicy po starcie potrafią zjeść pizzę, kilka burgerów, czekoladę itp jednocześnie, to ma być jeden posiłek i jest ok, czy to już "cheat day" i nic nie osiągną?  😉 Najgorszym wrogiem budowania sylwetki jest zamknięcie się w jakimś schemacie, jakimkolwiek. Każde ciało jest inne i każdemu co innego służy a co innego szkodzi. Dla jednych ten "cheat meal" raz w tygodniu jest ok, a ktoś inny będzie wolał nawpierdzielać się jak głupi przez jeden dzień w miesiącu i też może być to dla niego ok. W końcu dla odchudzania i tak najważniejsze jest to co mamy w głowie a nie aktualnie w żołądku.
Scottie   Cicha obserwatorka
03 maja 2016 13:01
smarcik, ale mi tego nie musisz tłumaczyć 🤣 🤣 Jednak w tym wątku nie ma jeszcze żadnego zawodnika i niestety większości z nas tutaj zebranych daleko do zawodników 😉 Więc może zamiast mówić "nawet zawodnicy żrą po startach" to i ja też mogę- myślę, że zawodnicy przed startami trzymają rygorystyczne diety i raczej nie pozwalają sobie na cheat meal, a co dopiero cheat day! I właśnie dlatego startują w zawodach i je wygrywają 🙂

Moim zdaniem każda dieta to jakiś tam schemat, chociaż powinien być indywidualnie dopasowany.
Wichurkowa   Never say never...
03 maja 2016 13:08
Ja mam cheat day codziennie :hihi
Dziś poszły w ruch nogi,dobrze weszło bo odkryłam że mega fajnie się czuje po tłuszczowych śniadaniach i tak oto będę już jeść  🏇

Zdjęcia z dziś :-)
Gangster team z moimi trenerami,główna moja mentor to Pani w czarnym, w żółtej bluzce Pani trener zastępcza jak nie ma guru hehe
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
03 maja 2016 13:15
Scottie nikt nie napisał, że nawet zawodnicy mogą to i ja też mogę. Jedynie, że mówienie komukolwiek "nie możesz robić cheat daya bo nic nie osiągniesz" jest bez sensu.


Wichurkowa  😍 Obie trenerki są sylwetkowe? Są.. ogromne  😜
Scottie   Cicha obserwatorka
03 maja 2016 13:28
smarcik, a moim zdaniem nie jest bez sensu 😉

Wichurkowa, ale tyłek Ci się poprawił!! Mega 😀
Scottie, raczej do głowy pomysł by mi nie wpadł, żeby dążyć do takiej sylwetki, by startować w jakichkolwiek zawodach. A jeśli według Ciebie "nie powinno się robić jeśli chce się coś osiągnąć", to wychodzi na to, że moje zrzucenie ponad 15kg jest niczym 🙁 😁 spoko luz! Nie zawodnicy też żrą, skąd by się brało tylu otyłych ludzi? 😁

Wichurkowa, ekstra jak zawsze, co tu dużo gadać, już się powtarzasz tak jak i Zen 😁
Wichurkowa, piekna forma! Nadal masz ten trening mniejszym ciezarem ale do zmeczenia, czy juz cos sie zmienilo?

Do cheatow ja sama nie mam dla siebie przekonania, bo ja w sumie nie jestem typem, ktory jakos tam teskni za czyms do jedzenia. Za to raz na jakis czas chetnie zjem kawalek pizzy czy tez paczke chipsow. Lub sloik masla orzechowego 😁  Ale uwazam, ze dla wiekszosci osob zwlaszcza na poczatku drogi, to cheat cokolwiek - day czy meal, jest jakims malym krokiem w tyl lub przestojem, ale sporo osob tego po prostu potrzebuje, zeby wytrwac. I uwazam, ze powinni tak robic, jesli to ma im pomoc wytrwac. Wtedy taki jeden posilek czy nawet dzien tak naprawde w ogolnym rozrachunku nie znaczy az tak wiele. Ale trzeba miec swiadomosc, ze mozna po tym dniu miec problem z powrotem na dobre tory i ze nas to troche spowalania i troche krecimy naszym organizmem.

Zawodnik to jednak zupelnie inna sprawa niz osoba na redukcji i rzezbiaca czy masujaca. Moj Motywator szykuje sie teraz do zawodow i tez nie moze sobie pozwolic na wyskoki, mimo, ze przepala tyle kalorii, ze jemu naprawde bezkarnie wpadaja wszystkie posilki, ale sam mowi, ze nawet jesli po sylwetce nie widac zmiany, to on sie zle czuje po takim ladowaniu ostrym czy to malo dietetycznego jedzenia czy picia, poza tym musi miec wage co do grama, zawsze to stres jak jedzie na wazenie, bo czasem sie okazuje, ze jestes wyzylowany i suchy jak wior, a masz o 200 g za duzo i co wtedy... tzn. ja wiem co wtedy, ale nie jest to mile dla organizmu jak sie ma godzine, zeby dojsc z waga do ladu..

Moj powrot do diety jest bolesny konkretnie. Chodze glodna. Organizm mialam nakrecony treningami ostrymi, piece sie uaktywnily do spalania i teraz ciezko mi idzie wyhamowanie tego procesu..
Scottie   Cicha obserwatorka
03 maja 2016 13:44
maiiaF,  😵 przeczytaj jeszcze raz to, co napisałam, ale może ze zrozumieniem...  😁
To może po kolei

raczej nie pozwalają sobie na cheat meal, a co dopiero cheat day! I właśnie dlatego startują w zawodach i je wygrywają 🙂

No nie pozwalają i wygrywają-ok, ale ja nie chcę startować i wygrywać, to chyba logiczne, że nie będę miała takiego treningu, diety i rygorów jak oni?

całodniowych cheatów się nie powinno robić, jeśli chce się coś osiągnąć 🙂 a chyba chcesz, skoro jesteś w tym wątku.
(...) I jak nie chcesz spartolić efektów diety, a mimo to ciągnie ochota na coś spoza diety, to się robi cheat meal.

Odebrałam to jako sugestię, że jeśli już się robi te cheaty, to raczej ciężko coś osiągnąć. No to napisałam, że skoro tak, to chyba mój sukces nie jest zbytnim osiągnięciem według Ciebie, bo tamten okres u mnie to był jeden wielki brak w kwestii zbilansowania diety. Poza tym jest Wichurkowa, która sama otwarcie pisze o tym, że pozwala sobie nie pilnować diety, a wygląda jak wygląda, godnie pozazdroszczenia.

Poza tym nie opisałam jak wyglądał mój cheat day, nie pisałam nic o wielce kalorycznych posiłkach i słodyczach, nazwałam go cheatem, a potem zaśmiałam się, że nie wiem czy można go tak nazwać, bo pierwszy raz od miesiąca totalnie nie przypilnowałam pór posiłków, wstałam o 5 a śniadanie zjadłam o 11, nie dopilnowałam picia wody, a na kolacje, o zgrozo, zjadłam pszenną bułę 🤣
Dla mnie koniec tematu 🙂
Scottie   Cicha obserwatorka
03 maja 2016 14:29
maiiaF, no faktycznie, koniec tematu, bo zacytowałaś to, co nawet się nie odnosi do ciebie (cytat nr 1). Skoro Cię tak to ubodło, to ok 😀
Moj organizm nie daje mi spokoju 😤 Jak sie nie ogarnie za chwile, to bedzie lipa. Zladowalam go wlasnie porcja wafla ryzowego z miodem, moze sie odczepi 😵

W ogole mam ochote na tluszcze, pewnie @ za moment sie pojawi..

Cale szczescie, ze juz jutro do pracy, przynajmniej z posilkami bedzie juz spokoj, wszystko zaplanowane plus trening, nie ma opcji na podjadanie i nie bedzie czasu na myslenie czy jestem glodna czy nie 🙂 Troche mi brakuje tego mojego rezimu i sztywnych zasad..

Wichurkowa   Never say never...
03 maja 2016 14:42
Smarcik obie atletyczne są, i fakt kupę mięśni mają :-)

Scotie no właśnie dawno się mu nie przeglądałem ani nie fociłam i tak patrzę i faktico coś się zmienia:-) Ale cellulit mnie mimo to jeszcze nie opuścił do końca...

Zen jeszcze maj lecę ten sam trening co w kwietniu,tylko coraz większym ciężarem ale nie jakimiś mega i Powtórzeń 10-14 zależy od ćwiczenia. No i od maja juz cardio 4x w tyg po 30minut puki co  😵
Scottie   Cicha obserwatorka
03 maja 2016 15:50
zen, mnie również ciężko wrócić na właściwe tory z jedzeniem, chociaż odpuściłam na krócej niż Ty. Dlatego dla mnie nawet myślenie o cheat meal powinno być zakazane 😉 Właśnie zjadłam mój mikro obiadek, ciągle jestem głodna, a do końca dnia jeszcze jeden posiłek- dwa jajka na miękko  😵
Ehh po cudownych wakacjach i fantastycznym weekendzie zostałam sama, w deszczowo przybijającej rzeczywistości...potrzebny mi kop na rozpęd 🙁

dziewczyny powyżej, bez kwasów tu proszę, zwykle nieporozumienie miedzy wami. Zjedzcie snckersa 😉

Quendi, powodzenia z firmą! Trzymam kciuki i kibicuje 🙂 młoda, ładna, z rodziną i firmą - 4 razy TAK! 👍

zen, o rany, myślałam ze jedziesz pocieszyć się Motywatorem na trochę dłużej! Kiedy następnym razem sie widzicie? Super że tych kilka dni się udało, mam nadzieję że czas wykorzystany najlepiej co do minuty 🙂

Quendi, wow, gratuluje! I trzymam kciuki! 😅

Wichurkowa, o, to masz podobnie jak ja, tylko ja mam jakos inaczej ilosc serii i powtorzen teraz ustawiona, robie rozgrzewkowy mniejszy ciezar 2 serie, a pozniej dobijam ciezszym.

Scottie, lacze sie w bolu, ja sie nie moge ogarnac i chyba po prostu zakoncze ten dzien McFlurry lub innym shitem lodowym. Nic i tak mnie jakos szczegolnie dzisiaj nie cieszy i nie bawi, wiec moze chociaz podniesiona insulina mnie jakos utuli..

sienka, no niestety tak to na razie musi wygladac. Oboje jestesmy aktywni zawodowo plus mamy swoje obowiazki i musimy sie cieszyc tym, co mamy :kwiatek: Widzimy sie za 6 tygodni znowu, umre do tego czasu z tesknoty 😵 ale pozniej moze spedzimy czesc wakacji razem. To dosc skomplikowane jest na ten moment. Duzo sie zmian sie szykuje teraz, wprawdzie dlugoterminowych, ale bycie z Motywatorem wywrocilo moje zycie do gory nogami 😉 Mi tez jest potrzebny solidny kop, ale taki naprawde oporowy, bo sie rozpadam i to dosc mocno..
zen- ja cie kopac nie bede, za to moge przytulic. Tak wiec wirtualnie mocno i cieplo przytulam.
Nie rozpadaj się zenek. Rozumiem ciężką sytuację, sama żyję tydzień/dwa sama, tydzień/dwa z mężem. A okres polowa czerwca - początek września osobno cały czas. Ale wszystko ma też swoje plusy. Bardzo doceniam wspólną codzienność 🙂 poza tym, możemy za każdym razem zrobić efekt WOW!

Tulę, kopię, wspieram!

I sama staram się zebrać w sobie. Najtrudniej się ogarnąć i zacząć. Wrócić na dobre tory. Potem już leci 🙂
zen, widzę, że nawet rozpadamy się w tym samym momencie, tylko u mnie to raczej dół 'przedspotkaniowy' niż 'pospotkaniowy', bo widzimy się tylko na 3 dni a potem znowu nie wiadomo ile rozłąki i nadal nie wiadomo jak długo to potrwa, nienawidzę takiego zawieszenia. Jedyny plus to taki, że znów biegam i może wrócę do lepszej kondycji... Przytulam wirtualnie.
busch   Mad god's blessing.
03 maja 2016 20:11
zen, trzymaj się  :kwiatek:. Aż za dobrze znam Twój ból, sama byłam w związku na odległość 3 lata... i też bywało że się po 6 tygodni nie widzieliśmy. Niby miałam co robić cały czas, a i tak tęskniłam non stop, jakbym miała taki proces bezczynności ustawiony w swoim procesorze  👍 U mnie się naprostowało w końcu, chociaż wymagało ogroooooomnej cierpliwości i takiego naprostowania i Tobie życzę  :kwiatek:. Może tylko trochę szybszego  😀. Wiadomo, na odpowiednią osobę po prostu trzeba czekać i nawet się nie myśli o łatwiejszym rozwiązaniu  🙂

maiiaF, nie martw się, każdy ma własną drogę i dieta to nie jest całe nasze życie, więc jak kiedyś nie jest pociśnięta na 100%, to nie ma sensu się umartwiać  🙂
Dziekuje dziewczyny, kochane jestescie :kwiatek: :grupa: Musze dac sobie czas na poukladanie tego w glowie, wczoraj byl dramat, ale dzisiaj to jest jakies dno i wodorosty 😕 Wiem, ze za chwile juz sie opanuje, zejdzie ze mnie to napiecie, wroce na swoje tory i wskocze w swoj rytm. Oby tylko przetrwac te pierwsze kilka dni. Ale jest masakrycznie, no naprawde nie wiedzialam, ze az tak mna to wszystko wstrzasnie. Kim jak kim, ale mna, cyborgiem? 🤔wirek: 😉

Brakuje mi go na jakims kosmicznym poziomie.. Teraz widzielismy sie 4 dni, ciezko jest mega znalezc wiecej czasu. Tym bardziej, ze w gre wchodza weekendy, ktore on ma zajete trenowaniem lub zawodami, wiec ja latam. Bo to nie jest zaden problem, ze on trenuje, bo idziemy na trening razem, a na zawody z przyjemnoscia z nim pojade. Ale on tez by chcial przyleciec do nas. I takie troche kolo sie robi, po ktorym zaczelismy biegac. Wiadomo, ze to przerwiemy i zamieszkamy razem, pytanie tylko gdzie.

Opowiem wam troche o jedzeniu tam, bo to ciekawe dosc 🙂 Pomijajac juz calosc zycia z zawodnikami, bo wiadomo, ze oni to troche inna grupa. Ale uderza mnie to, ze niestety wiekszosc koksuje. Moze specyfika kraju, a moze poprostu wiekszosc tak ma..? Ale wracajac do jedzenia: kazdy sklep, nawet ten najdziwniej wygladajacy jest super zaopatrzony w owoce i warzywa. Mango 3 sztuki, soczyste, pyszne, kupisz za 2 €. Porcje kokosow 100g za 1 €. Idealne, male opakowania na wynos kuchni azjatyckiej, kubeczki z ryzem i algami, awokado: 2-3 €. Pelno salatek, swiezo wyciskanych owocow i warzyw, kanapek, zup i co mnie cieszylo najbardziej - mikrofalowki w sklepach gotowe do podgrzania posilku 👍 Tazke dalo rade na luzie skomponowac idealny posilek pod wzgledem makro skladnikow. No i pilam do woli sprite zero, cole cherry zero, obled dla mnie i raj 😜

Sporo spacerowalismy, jedlismy na powietrzu, mega duzo ludzi wychodzilo na skwery i sie zajadalo czyms, sluchalo muzyki. Troche inny klimat i inny swiat, rowniez pod wzgledem podejscia do treningow (oddzielajac gruba kreska tych, co pizgaja jakis syf). Obie sale treningowe, w ktorych bylismy, byly dla mnie bardzo dobrze wyposazone, zwlaszcza druga. Ogromne sale, duze przebieralnie, fajny system szafek- zero jakiejs pani za lada wydajacej kluczyk, tylko trzeba miec przy sobie 1 € i tym sie odbezpiecza szafke i wychodzi kluczyk. Szafki do wyboru pojemnoscia. Obszerne prysznice, suszarki z roznymi koncowkami dyfuzorow czy cos 😁 A, no i wjazd na silownie jednorazowy to 6 €, ale juz karnet na miesiac 25 €. Ceny porownywalne do znanych mi z Warszawy, a nawet o ok. 30 zl nizsze, a jakosc, no bez porownania. Plus oczywiscie zachodnie zarobki, szkoda, ze znowu musialam przyznac, ze Polska to jeszcze ma sporo do ogarniecia i przycinanamy sami siebie na kase. Sala treningowa Motywatora dosc specyficzna klimatem, bo to typowy klub dla fighterow, bylam jedyna kobieta i troche sie czulam dziwnie wsrod samych facetow. Za to treningi oblednie wyczerpujace, na koniec robilam z Motywatorem parter i tak sie zajechalismy, ze nie mialam sily sie ruszac, w ogole wrocilam cala w siniakach, wygladam jak ofiara przemocy domowej.

Wiec moja dieta wygladala w ten sposob: bardzo duzo tluszczy i wegli z owocow. Mniej bialka niz zwykle. Za to nie moglam sie nawodnic dobrze.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się