Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

Lanka_Cathar   Farewell to the King...
06 lipca 2018 23:58
Meise, w sumie chyba wyszłam. Od kilku lat plecy się nie odzywają. TFU TFU, odpukać w niemalowane. Chyba, że się przeforsuję na działce. A było tak, że chodziłam, jak kaczka, wygięta w chińskie osiem, bo nie byłam w stanie się wyprostować. U mnie kręgosłup sypnął się po glebie zakończonej rotacją kręgów. Wcześniej trenując łyżwiarstwo nabawiłam się "tylko" rozwalonego kolana, achillesa i biodra. Jedyne co mi zostało, to drętwiejące palce u stóp. Muszę mieć mega miękkie i szerokie buty. Miałam jeden model sztybletów, w których mogłam chodzić bez problemów. Firma zawiesiła produkcję tego modelu. I jeżdżę, mega profi, w adidasach.

Tunrida, jak kiedyś odkopię wyniki, to napiszę, co to za zmiana.
Hej, kończy się 2 tyg urlop męża połączony z remontem, gdzie nie gotowałam, tylko zamawialiśmy pizze i kebsy. Wieczorem coś słodkiego.... ogólnie odpoczynek od diety. Od poniedziałku od nowa walka. Na szczęście przytyłam pół kg. Na wadze -18 kg. Na pewno jeszcze 10 kg chcę zrzucić, a potem to już na spokojnie 🙂
Ja przez weekend zjadłam trochę rzeczy, których normalnie nie jem, np. domowe tosty z białego chleba czy na obiad odsmażane pierogi. Ale byłam u siostry to nie chciałam odmawiać 😀 mimo, że zjadłam ze smakiem to widzę, że nie są to już moje klimaty, nie ciągnie mnie do takiego jedzenia, nie czuje się po nim dobrze, jakoś tak ciężko.
Miałam dziś zabiegany dzień ale poćwiczyłam w domu. Trzymam się mniej więcej na tym samym poziomie wagowym i wizualnym. Chciałabym dalej nabrać trochę mięśnia ale póki co nie mam melodii na zagłębianie się w tematy białek i konkretnych ćwiczeń żeby to ogarnąć, może kiedyś będę miała więcej zapału. Póki co staram się jeść zdrowo, lepiej się czuję, jestem sprawniejsza i to jest ok. Chociaż ostatnio trochę się zafrapowałam bo wymieniałam teściowa siostry w opiece nad siostrzenica i usłyszałam potem od siostry, że jej suszyła głowę o to, że jestem za chuda i źle wyglądam na buzi. Siostra stwierdziła, że nie wyglądam źle tylko po prostu tesciowka zawsze tak gada jak ktoś schudnie . 😁 w sumie nie interesuje mnie jej opinia ale sama siebie nie umiem obiektywnie ocenić, a nie chciałabym osiągnąć obozowego wyglądu.
Jutro jadę na całodniowy teren , rano chyba zrobię sobie jogę żeby mięśnie przygotować na szaleństwa. A w piątek zaczynam swój krótki, 5 dniowy urlop i jadę na rajd dwudniowy 😍 już się nie mogę doczekać bo sezon urlopowy i w pracy zapiernicz
Wizja   Skąd wziąć siłę do dalszej walki...?
08 lipca 2018 10:30
cierp1enie - świetny wynik ! Jesteś na jakiejś konkretnej diecie ?
Mniej żreć szczerze mówiąc, jem małe porcje, ale nie liczę makro ani kalorii. W weekend pozwalam sobie na coś super 🙂
Wróciłam z weekendu u dziadków.
Na wadze +3,5 kg.

Przecież to jest CHORE! Byłam tam 2 dni /: ale oczywiście jadło się non stop... jak nie pierogi, to grill, jak nie grill, to inna forma obżarstwa rano, wieczór i w południe.

Dziękuję wszystkim za rady odnośnie pleców, w tym tygodniu ogarnę lekarza. Jest ciutke lepiej. Nie biegałam, spałam na plecach, mało siedziałam.
Ja po pierwszej wizycie u mojej fizjo i jest już różnica. Mam umówione jeszcze w środę,czwartek i piątek. Może dzięki temu uda się w następnym tygodniu wrócić do jakiejś aktywności
Nie palę już 3 ci dzień. Bez wspomagaczy. Czasami aż mnie skręca tak bym se zapaliła, ale daje radę.
Dziś pierwszy dzień diety pudełkowej.
Jest ok.
A ja się ociupinę wyłamię 😉 Bo ostatnio mam duży problem z plecami, a w szczególności z barkami (z prawej strony). Ból jest na tyle silny, że zakres ruchów mam o 80% mniejszy (nie mogę obracać szyją). Ostatnio przeszło samo, w czwartek ubiegły znów wróciło. A pech chciał, że miałam wspinaczkowy wyjazd (w ramach sekcji, więc nastawienie na ciśnięcie). Pojechałam, uznałam, że najwyżej będę asekurować. W nocy budziłam się z bólu.

No i co. Jurka, ciepełko (słońce grzało), wstawiłam się w proste rzeczy. A potem się okazało, ze plecy puszczają. Wieczorem czułam ból minimalny (ale taki naprawdę mikry), dzień później jak zdrowa. Wydaje mi się, że u mnie to była kwestia spięcia (zauważyłam, że "spinam" się w samochodzie, jak prowadzę na długich trasach; jestem młodym kierowcą więc podświadomie nie jadę na luzie). Bałam się, że po 10h wspinania następnego dnia będzie katastrofa, a tu proszę.

Więc trzeba bardzo, bardzo holistycznie patrzeć. Tak jak pisze magda, to niekoniecznie jest ból "od pleców". Fizjo to zawsze dobry pomysł, aczkolwiek nie jestem święta i parę kontuzji rozeszło mi się po kościach - bo mimo wszystko ćwiczyłam dalej. Ale parę razy się fest załatwiłam 😉


W ogóle to się pochwalę, a co. Rosną mi plecki 😀
Spięcie to najprostsza do ogarniecia sprawa, jeśli jeszcze jesteśmy w stanie sięgnąć tam rekoma i wiemy jak rozmasować. Ja małpuję masowanie barków po tym jak wiem, czuję jak to robi fizjo. I w trakcie wyjazdu motocyklowego nieźle sobie sama je rozmasowywałam.  Bo byly mocno bolesne od napinania od trzymania steru. A zwłaszcza  lewy bark od ciągłego  wciskania klamki sprzegla. No ale już pleców nie dałam rady. Bo zbyt spięte i samo masowanie to tam za mało.
Fajne plecy, widziałam już fotki w wątku o wspinaniu.
To prawda, ja miałam trudności, zeby sięgnąć (mimo małpich rąk) 😉 Ale słońce grzejące na plecy + ruch "dobrej jakości" i puściło samo 🙂
Dzięki tunrida, miło to słyszeć w szczególności od Ciebie 😡 :kwiatek:
busch   Mad god's blessing.
09 lipca 2018 20:00
amnestria, plecy super, w ogóle to wspinanie jeszcze bardziej super i strasznie podziwiam. Tym niemniej... podpowiadanie ignorowania utrzymującego się bólu osobie ze skłonnościami autodestrukcyjnymi (wybacz Meise ale nie tylko Averis to zauważyła  :kwiatek🙂 to taki nie do końca dobry pomysł 😉. Żadna z nas nie wie co jest Meise (łącznie z Meise 😉), więc takie podpuszczanie nie jest ok. Nawet jeśli to tylko spięcie mięśni, to można sobie zrobić krzywdę poprzez nieumiejętnie dobrane ćwiczenia, zwłaszcza jeśli są forsowne. To świetnie, że Tobie pomogło - pewnie to też świadczy o Twojej świadomości swojego ciała, dobrej formie i ogólnie o samych fajnych rzeczach. Jednak ja bym nie ryzykowała, szczególnie gdybym nie była takim dzikiem jak Amnestria  🙂
Ale ja nie podpuszczam, tylko nie diagnozuję przez neta  :kwiatek: nie chcę zebyś mnie źle zrozumiała. Fizjoterapeuta to zawsze dobry pomysł, bardziej chciałam pokazać drugą stronę medalu. Że jednak czasem ruch sprzyja. Choć sugerowałabym basen niż bieganie :P
Do tego dodałam, że wielokrotnie sobie zaszkodziłam. Urwałam kiedyś rozcięgno, bo się uparłam na bieganie 😉 a dzikiem nie jestem, tunrida to dzik, ja sobie amatorsko dłubię 🙂

A wspinanie polecam, bardzo atrakcyjna forma ruchu 🙂 i pieknie rozbudowuje ciało 🙂
Pływaniem też się można dobić  😉
Przy problemach z plecami nie zawsze pływanie jest wskazane. Najpierw zdiagnozowanie problemu, potem dopiero konkretne działania.
Łopatkę ciężko sobie samemu rozmasować. Fizjoterapeuta umówiony  😵
Nie!!!!! Dziki nie wyglądają w ten sposób!!   😁
Efekt tygodnia jedzenia przed urlopem z powodu spadku odporności i tendencji do infekcji. A potem jeszcze 2 tygodni żarcia na wyjeździe.
Nawet po operacji tarczycy nie wyglądałam tak źle. W sumie to nie pamiętam kiedy wyglądałam aż tak źle. To nie jest napełniony brzuch obiadem. To jest pusty wygłodzony brzuch.
Ciekawe ile czasu zajmie mi powrót do akceptowalnego ciała. Bo to co mam, jest dla mnie nieakceptowalne. Czuję się obrzydliwie i już. Ale zrobiłam to z premedytacją, to był mój wybór. Nikt mi na wyjeździe nie kazał żreć.

Zaczynam 2 dzień diety.



Moim zdaniem wrócisz do swojej akceptowalnej formy raz, dwa 🙂


Żeglarz, tak? Nie wiedziałam 🙂 Tzn forsując to i pewnie grając w rzutki można się dobić, ale ja na problemy (potężne, przygotowywana byłam do operacji kręgosłupa) plecowe miałam właśnie zalecenie basenowe (rekreacyjne). Po złamaniu giry też pływałam, ale to akurat oczywisty rodzaj "rehabilitacji" 🙂
No ja niestety może faktycznie mam skłonności autodestrukcyjne, bo nie wytrzymałam i zrobiłam wczoraj 10km i to w dobrym tempie. Nie pomogło mi to raczej, ale ratunek jest blisko.
Mam mnóstwo kontaktów do świetnych specjalistów, oni mnie naprawią i powiedzą, czy mogę biegać (robić cokolwiek innego czy nie). Nie jestem zdiagnozowana, więc nie wiadomo, czy mogę biegać, czy nie. Nie wyprzedzajmy faktów. Może już w tym tyg. uda się umówić. + jutro mam masaż też.

Wiem, że źle zrobiłam, ale czuje się fatalnie po tym weekendzie. Jestem słomianą wdową przez cały tydzień, szwagier przyjechał i tak wyszło.

Z dobrych rzeczy to zaczęłam notować ile piję i pomaga mi to wypijać więcej w ciągu dnia. Póki co cel to 6 szklanek wody (po ok. 300ml). Wczoraj osiągnięty i to 9. Po biegu musiałam wypić 3 tak mnie suszyło od tej duchoty.
Dla mnie to ogromna sprawa, bo potrafię calutki dzień wypić tylko 2 filiżanki kawy i absolutnie nic więcej.

amnestria, kozacka fota. Ja się póki co na tą OP nie wybieram. Pewnie kondycyjnie bym dała radę, ale boję się swojej reakcji na taką ekspozycję. Nie jestem pewna czy nie mam lekkiego lęku wysokości  👀

tunrida, zbita jesteś, to szybko wrócisz do formy. Co innego wracać, a co innego zaczynać tą wyboistą drogę...

Znajoma miała jakiś problem z kręgosłupem przy którym lekarz odradził pływanie. Zabij, ale nie pamiętam co to było i nie mam możliwości w tej chwili się dowiedzieć. Też byłam zdziwiona.
Ja za to pływaniem chyba sobie właśnie dobiłam bark i łopatkę  😉
Meise, bieganiem to akurat możesz się zarżnąć, w mojej ocenie to bardzo kontuzjogenny/obciążający sport. Przed kursem taternickim miałam przykazanie spacerować (nie biegać), dłuuuugie spacery i dużo (żeby nasmarować kolanka 😀 ). Moi instruktorzy mówili, że za duże ryzyko przy bieganiu. Rower mniej obciąża stawy, ale na plecy to akurat mocno niewskazany. Z wodą daj znać jak Ci idzie, bo niestety też jestem takim wielbłądem. Nie lubię pić 🙁 Może też powinnam zacząć wciskać w siebie wodę. Póki co mam niestety odruch wymiotny 🙄

Słuszna decyzja z OP. Nie zaczyna się przygody z górami od Everestu 😉 😉 Pamiętaj, że w razie czego mogę doradzić co do wycieczek :kwiatek:

Żeglarz, nie spieram się, pewnie masz rację :kwiatek: U mnie na razie tfu tfu bark ok, ale już wróciłam do 8h pracy i czuję, że się zaczynam usztywniać 🙄 Dziś mam trening, liczę że łapy rozruszam 😀 I puści to, co zaczyna się spinać 🙂
Na pewno pływanie żabka nie pomoże przy nadmiernej lordozie. Głowa ponad taflą wody spowoduje jeszcze większe wygięcie kręgosłupa i spięcie i tak spiętych mięśni. Ja mam pospinane jak w nadmiernej lordozie i nie wybieram się nigdy na żaden basen. Zwłaszcza że mam sztuczne rzęsy i się odkleją w wodzie.
Wcale to pływanie na plecy nie jest takie dobre. Chyba na że wiemy jak mamy pływać.
Tak samo jak trzeba wiedzieć jak mamy biegać. Mi dopiero fizjo wyjaśniła jak w trakcie biegania prostować odcinek lędźwiowy kręgosłupa by nie prowokować bólu.
Powtarzam- DOBRY FIZJO A NIE WYMYŚLANIE SAMEMU
Samemu to można jeśli jesteśmy młodzi lub zdrowi lub tylko delikatnie zabawiamy się ruchem.

meise- sorry, będzie wprost. Nie reaguję od teraz na żadne twoje wpisy i żale odnośnie bólów. Bo zachowujesz się jakbyś była totalnie głupia. Szkoda pisania. Przepraszam, ale tak to widzę.
" Laski... Mam wrzoda żołądka, o Jezu jak boli, Jezu jak boli. Nie wezmę tabletek na wrzody, nie zastosuje diety, nie pójdę do lekarza..no może za tydzień pójdę. Ale teraz to se zjem kwaśne jabłko na czczo i zapije wódą. Jezu jak boli, Jezu jak boli"
amnestria, ja dziś pewnie pójdę na długi spacer, podoba mi się określenie "nasmarować kolanka". Aż poczułam jak moje kolana się naoliwiają po takim spacerze  😁
Odezwę się na fb w sprawie wyprawy w Tatry  :kwiatek: strasznie mnie ciągnie! Ale na początek coś łatwiejszego 🙂

Co do picia, to polecam Samsung Health, albo dowolną prozdrowotną aplikację, można monitorować ilość wypitej wody/kawy 🙂 ja już wypiłam dwie szklanki. Teraz chyba nagrodzę się kawą <:

Tunrida, no właśnie ja mam lordozę (tzn każdy ma 🤣 to się chyba hiperlordoza nazywa) i zalecano mi właśnie żabę 😀 Ale to też było dawno temu, może inne podejście było. Pamiętam po prostu te kilometry na basenie wojskowym jako dzieciak (nie przepadałam wtedy za pływaniem, bo Ci żołnierze-ratownicy strasznie krzyczeli na wszystkich 🤣 ), właśnie "na kręgosłup". Przy czym wszystko poszło do przodu, może teraz by się popukali w czoło i kazali pływać grzbietowym. Ale wtedy cisnęłam klasycznie i o ile np. nie umiem pływać kraulem to żabką pływam nieźle 😉 Inna sprawa to, co piszesz dalej, być może kluczową rolę odegrała dobra technika.

Ale to takie dywagacje :kwiatek: 
Na pewno technika ma znaczenie kluczowe. Z pewnością pływanie wzmacnia mm pleców. Z pewnością tak samo wzmacnia je trening na siłowni. Jednakże i pływaniem i siłownia możesz nabawić się jeszcze większych dolegliwości tych pleców. Żeby je poprawić trzeba wiedzieć co tam mam nie tak i jakie ruchy są wskazane, jakie przeciwwskazane i kiedy i na co mam szczególnie uważać.
A tego sami się nie dowiemy. Od tego jest fizjo.

Amnestria a poczytaj co piszą o pływaniu żabka przy nadmiernej lordozie. Jak prosty człek se pójdzie na basen, wygnie glowe do góry, brzuch na dół i będzie z takim wygiętym kręgosłupem naginał długości basenów, bo tak normalni ludzie pływają żabka, to jak ma się mu polepszyć? Pewności w tym temacie nie mam, ale logika się tu kłóci.

Technika. Tak jak bieganie. Biegałam latami normalniej. Lędźwiowy nawalał. Okazało się z miałam za bard,o wygięte plecy w odcinku lędźwiowym i moja fizjo w ogóle nie była zaskoczona, że mnie nawala. Pokazała jak prostować odcinek lędźwiowy, jak zmniejszac lordozę w tym miejscu, najpierw na leżąco, potem na siedząco, potem to samo robić podczas biegania. Nie jest to wygodne. Ale odkąd używam tej techniki co ileś tam kroków, z plecami duuuuuuuzo lepiej.
Tunrida, ale ja tylko mówię, że ja tak miałam pływać. Też mi się to wydaje nielogiczne 😀 Przy czym u mnie nie tylko to było, więc pewnie trzeba byłoby szerzej spojrzeć (i to było 20 lat temu 😀 ). Oczywiście pływałam klasycznie, czyli z głową zakrytą.
amnestria, tunrida dobrze prawi, zabka przy hiperlordozie to dosc kiepski pomysl 🙂 Obecnie odradza sie w ogole plywanie na brzuchu przy spieciach w dole plecow, mnie tez na hiperlordoze meczyli wszelkimi kombinacjami stylow grzbietowych. Ofkors jak nic powaznego sie nie dzieje to zabka z dobra technika (zwlaszcza wynurzania) moze pomoc wzmocnic ten gorset miesniowy tak ogolnie i efekt bedzie in plus, no kwestia osobniczego przypadku.

Ze swojej strony powiem, ze najlepiej na plecy robi mi pilnowanie uzywania wlasciwych miesni przez caly czas, tak off duty 😉 i zadne cwiczenia tego nie zastapia, choc oczywiscie pomagaja. A przy intensywnej jezdzie konnej i pracy fizycznej to plecom sie jednak obrywa.
Spytałam moja fizjo. Odpisała " Nieee!!!!!!!!"
I wszystko. Ja na prawdę dużo wiem, sporo przerabiałam i głupia nie jestem.

kokosnuss zgadza się. Mam od fizjo zalecenia 2 sposobów pilnowania napięcia mm. Na prostowanie lordozy i na walkę z moim wałem mięśniowym od skoliozy. I takie codzienne życie z napinaniem tego co należy co jakiś czas jest najlepsze.
busch   Mad god's blessing.
10 lipca 2018 18:46
Ale ja nie podpuszczam, tylko nie diagnozuję przez neta  :kwiatek: nie chcę zebyś mnie źle zrozumiała. Fizjoterapeuta to zawsze dobry pomysł, bardziej chciałam pokazać drugą stronę medalu. Że jednak czasem ruch sprzyja. Choć sugerowałabym basen niż bieganie :P
Do tego dodałam, że wielokrotnie sobie zaszkodziłam. Urwałam kiedyś rozcięgno, bo się uparłam na bieganie 😉 a dzikiem nie jestem, tunrida to dzik, ja sobie amatorsko dłubię 🙂


Może sformułuję moją myśl inaczej: ćwiczenie z bólem niewiadomego powodzenia to działanie ryzykowne, podobnie jak np. seks bez zabezpieczenia. I jako taki typ zachowania uważam że warto być dosyć jasnym w przekazie na publicznym forum internetowym, chociażby dlatego że osoby piszące to tylko część odbiorców Twojej wypowiedzi (i to nawet część dosyć daleka od większości). Seks bez zabezpieczeń nie zawsze jest głupotą (np. w monogamicznym związku dwóch lesbijek), ale co do zasady pokazywanie takiego zachowania jako sensownej alternatywy rzeszy osób w różnym stopniu ogarnięcia życiowego jest... nie za fajne. Uważam że jest pełna paralelność do ćwiczeń z bólem; są przypadki gdzie ma to sens bo przyczyna jest znana, rodzaj ćwiczenia i sposób jego wykonywania mają sens itd., natomiast jeśli ktoś spełnia te warunki, to nie potrzebuje sprawdzać z Internetem czy może ćwiczyć (lesbijki też raczej nie mają wątpliwości). Więc co do zasady możemy traktować wszystkich poszukujących informacji na ten temat jako osoby, które NIE MOGĄ ĆWICZYĆ do czasu sprawdzenia tego z fizjoterapeutą lub innym specjalistą.
Owszem, moje wczorajsze bieganie było głupotą totalną i bardzo dobitnie się o tym przekonałam CAŁY dzisiejszy dzień. Nie będę pisać, że plecy nie przestają mnie boleć ani przez sekundę, żeby nikogo już nie wku...rzać. Ale pokarało mnie. Tak jak osoba na diecie skusi się na pączka, osoba niepaląca na papierosa, tak ja wczoraj skusiłam się na to zasrane bieganie.

Ale.. jutro idę na masaż (porządny, leczniczy). A w piątek, sobotę, niedzielę i poniedziałek mam serię zabiegów u najlepszego specjalisty w tym mieście (i regionie), który specjalizuje się w bólach pleców/kręgosłupa.

Także nie cyganiłam z tym, że coś zrobię. Zaczęłam działać.

Ja trochę fiksuję pracując w trybie home office. Ja, osoba wybitnie socjalna, głośna, towarzyska. I to bieganie wcale nie jest na poprawę sylwetki. Jest na głowę...

I bardzo dobrze, że jesteś umówiona. Ja krzyczę, bo nie lubię gadać bez sensu 3 razy. Bo mnie to wkurza. Więc się wkurzylam.
Ale ja rozumiem wewnętrzny przymus bycia aktywnym. I rozumiem nawet zarzynanie się bez sensu kosztem własnego ciała. I bagatelizowanie rozsądku. Bo ja to wszystko przerabiałam na sobie. Nie raz.
Dlatego też wiem, że na dłuższą metę to bez sensu.
I dlatego że to rozumiem, to odsylam do fizjo a nie do ortopedy. Bo postawienie diagnozy na fundusz bedzie trwało miesiącami ( prywatnie tygodniami)  i nie da szybkiego efektu. A fizjo ci da szybki efekt. Diagnozy zrób na spokojnie.
Przepraszam za mój wybuch i przykre słowa.
tunrida, wcale nieprzykre, napisałaś to bardzo łagodnie, serio  😉

Ja się strasznie cieszę, że mogę się w tym wątku udzielać i czuję się związana z Wami. I tak naprawdę to WY, a nie ludzie z mojego realnego świata, zmobilizowałyście mnie do podjęcia decyzji i działania w kierunku podreperowania własnego zdrowia.

Już nie mogę się doczekać piątku. I jutrzejszego masażu. Będzie boleć, ale ten ból mi daje... ukojenie.

Zdrówko dla wszystkich  :kwiatek:

Ja dziś ubiegalam 45 minut w lesie. Bardzo trudno się podrzuca dodatkowe kilogramy. Bardzo to czuć. I bardzo to nieprzyjemne. Ale zrobiłam. Moje plecy spoko.
Jutro rano planuje bardzo lekki trening wdrażających. Potem mam fizjo, potem planuję biegać. Ale bieganie traktuje obecnie jako  aeroby. Więc aby 45 minut i tempo takie by uzyskać odpowiednie  tętno. A jak wyjdzie, to zobaczę.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się