Depresja.

Averis   Czarny charakter
23 czerwca 2016 12:29
Muchozol, ok, rozumiem. Ja z kolei też mówię o swojej depresji, ale wtedy, gdy temat wypłynie w rozmowie. Obcym ludziom tego nie mówię, bo po co? Zwłaszcza takim, którzy mnie krzywdzą. Np. nie wyobrażam sobie powiedzieć mobbingującemu mnie szefowi, by przestał to robić, bo się leczę. To tylko dawanie im oręża. Tak samo jak nie mówię obcym o problemach w związku i braku pieniędzy. Z ludźmi w stajni rozmawiam o koniach 😉 Z pracy o pracy a z przyjaciółmi to inna para kaloszy. Nie wstydzę się depresji, ale mimo wszystko jest to dla mnie intymna sprawa, tak jak np. ciąża.

Maz inaczej i ok, tylko właśnie ten wątek mówienia "tym złym" o chorobie. Bo to nie prowadzi do niczego dobrego. Mało tego, też tak zrobiłam kilka razy i czułam po tym źle, jakbym ich zbytnio wpuściła.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
23 czerwca 2016 12:40
Ja rzeczach mowię dosc swobodnie, ale to dlatego, ze podejmuje taka decyzje świadomie, biorąc na bary konsekwencje.
.
Averis, to poczucie przekroczenia swojej granicy? Jakbyś sie rozebrała przed kims obcym? Tez kiedyś miałam taka sytuacje. Od tamtej pory bardzo uwazam jak sie czuje, gdy cos mowię. I jeśli chce powiedzieć to ze złości, poczucia bezradności lub strachu... Zaciskam zęby i kopie sie w kostkę.
.
Averis ze sporą częścią zerwałam kontakt. Np. mój mąż ze względu na mnie całkowicie zerwał kontakt ze swoją rodziną. Pracę mam fajną. Najgorzej w stajni, ale tu już nic nie poradzę. Chociaż w tym kierunku staramy się o własną stajnie. Ale to spora inwestycja, a nie chcemy brać kredytu.
Inna sprawa, że ja robię trochę na odwrót niż większość ludzi - tzn. publicznie mówię o problemach (np. nie ukrywam swojej depresji, tak mi lepiej), a nie chwalę się jak to mi jest super. To drugie zachowuję dla bliskich. Stąd też może być takie wrażenie. Że w kółko mi źle, bo o tym mówię 😉. To co mi wychodzi zostaje dla mnie i bliskich.
Na terapii przerobiłam sporo rzeczy, głównie to, że świata nie zmienię, ale mogę zmienić swoje podejście do świata, np. olać.

Często bywa tak, że po leczeniu, w trakcie, kiedy puszczą wszystkie blokady, to wtedy ludzie dostrzegają ile tej agresji w nas jest. Ciekawie zobaczyć różnicę w mowie werbalnej i mowie ciała, to bardzo często rzuca się w oczy tak od razu. Jeden to będzie tolerował, a drugi postawi granice, a wtedy o konflikt bardzo łatwo.

"Nie pomaga mi, że często najpierw zrobię, później myślę" - a to się nazywa kreatywne myślenie🙂
Mówienie wprost to też efekt bardzo pożądany, choć oczywiście nie w społeczeństwie, które postępuje odwrotnie. Przemilcze, ale dołoże w postaci biernej agresji.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
23 czerwca 2016 13:03
olorin669, zależy jak sie mowi i co sie mowi. Można powiedzieć cos szczerze, oczywiście w sposób przemyślany i budujący, a można powiedzieć cos szczerze, wlasnie z agresja/złością/krzywdząco. I to wcale, a wcale pożądane nie jest. Szczerze to nie zawsze dobrze. A nauka jak mowić szczerze, zeby nie krzywdzić, to wcale nie jest prosta sprawa.
Co więcej, tak czy siak, trzeba sie przygotować na rozne reakcje, a nie płakać, ze świat jest zły. Bo ma sie wybór i jak sie wybiera cos, to trzeba ponosić tego konsekwencje.
olorin669, zależy jak sie mowi i co sie mowi. Można powiedzieć cos szczerze, oczywiście w sposób przemyślany i budujący, a można powiedzieć cos szczerze, wlasnie z agresja/złością/krzywdząco. I to wcale, a wcale pożądane nie jest. Szczerze to nie zawsze dobrze. A nauka jak mowić szczerze, zeby nie krzywdzić, to wcale nie jest prosta sprawa.
Co więcej, tak czy siak, trzeba sie przygotować na rozne reakcje, a nie płakać, ze świat jest zły. Bo ma sie wybór i jak sie wybiera cos, to trzeba ponosić tego konsekwencje.

Prawda to. Chodziło mi raczej o to, że można szczerze, bez strachu o reakcje, powiedzieć komuś, że postępuje źle, nieuczciwie, czy narusza nasze granice, choć ma uśmiech na twarzy i z tego co mówi wynika, że chce dobrze. Druga sprawa to ta, że to co dla jednego krzywdzące nie jest, to dla drugiego będzie, bo tak został nauczony, wychowany. Warto mówić szczerze wtedy, gdy bronimy siebie i swoich granic, wszystko inne może być prowadzone na drodze "negocjacji"😉
.

Oj nie, nie 😉. To przynosi więcej szkody niż pożytku. Jak ktoś mnie zna, to nie ma problemu.

Oj tak, tak😀 To że przynosi więcej szkody niż pożytku, to jedno, ale tak właśnie działa ta część mózgu, która odpowiada za kreatywne myślenie - jest PYK! Brak analizy, bo druga półkula jest wolniejsza i walisz prosto z mostu co do głowy wpadło, tu brak tylko hamulca😉


Większość uwielbia oceniać, żeby się dowartościować i uwielbia zwracać uwagę i pouczać. Ja tam wolę skupić się na sobie i pracować nad sobą. Oceniać innych jest łatwo, pouczać tak samo. Popracować nad sobą i dostrzec u siebie błędy już trudniej.

🙂
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
23 czerwca 2016 13:33
olorin669, nieprawda. Przyczyn mówienia bez kontroli, moze byc wiele. Większość raczej dobra nie jest.
.
olorin669, nieprawda. Przyczyn mówienia bez kontroli, moze byc wiele. Większość raczej dobra nie jest.

Mówienia to i owszem. Nawet napisałem coś takiego: " tu brak tylko hamulca"😉

... A może w końcu się uda.

Uda się, w końcu. Jak mocniej oberwiesz to i nauka będzie skuteczniejsza;D
.
Jak oberwałam tak, że miałam rozwaloną wargę i nos i tak chodziłam do szkoły, to nie pomogło 😁. Widać wolno się uczę.

Albo dodatkowo jesteś masochistką;D
.
olorin669,
o rodzinie napisałem w kontekście odpowiedzialności za chorobę najbliższej osoby, bo bardzo często jest tak, że za stan w którym ta osoba się znalazła odpowiadają opiekunowie (rodzice).
Najczęściej to środowisko, w którym żyje chory nie pozwala mu wrócić do zdrowia
[quote]Część psychiatrów uważa, że depresji Nikt nie jest winny.
Trzeba by było dodać tej jej rodzajów, która idzie z genów bądź jako skutek uboczny przyjmowania leków. Reszta rodzajów depresji mają podłoże w środowisku.
[/quote]
jeśli chodzi o osoby chore na depresje to dobrze by było aby jak najszybciej uwolniły się od osób, które to im zrobiły
Najczęściej rodzina, która jest odpowiedzialna za stan chorego (rodzice)
Tak właśnie jest, stan chorego jest winą najbliższego otoczenia
Za to osoby, które chorują, zazwyczaj łapią depresje przez swoich najbliższych
nie znam ani jednego przypadku, w którym za stan danej osoby nie odpowiadało by  otoczenie (rodzina, praca, znajomi).

Nadal nie wiesz gdzie pisałeś?
Chodzi o to:
Cytuj
[quote]Przecież to ty twierdzisz, że "zawsze winni są inni (rodzina znaczy)"
.
Po raz kolejny coś twierdzisz i jeszcze wstawiłaś to twierdzenie w cytat. To ze mnie? Weź mi podrzuć dane postu, w którym tak twierdziłem[/quote]

To teraz odszczekaj zarzut nieuzasadnionego twierdzenia.

Drugi temat:
Ty ewidentnie mylisz skutki choroby z osobowością człowieka. Chory może postępować właśnie w ten sposób, bo ...bo jest chory.
następnie:
To w takim razie nie, nie modyfikuje osobowości w sposób trwały. (depresja)

[quote]Tak, mogę się mylić, każdy ma do dyspozycji własne doświadczenia, przecież nie cudze - ale jeszcze nie spotkałam osobnika depresyjnego (w nasileniu objawów), który by nie był Totalnym Egoistą.

Bo to jeden z objawów depresji, a raczej faz depresji, ja pierdykam, pomyśl chwile - czy człowiek chory na depresje jest temu winien?[/quote]
Fajnie pozostawić to osobie decydującej się na krok skończenia ze swoim życiem
Nie wszystkich da się wyleczyć z takich chorób, choćby z depresji do której linkowałeś. Choć jak Cię czytam to wydaje mi się, że Ty jesienną depresje mylisz z zaburzeniem funkcjonowania przekaźników synaptycznych. Czasem pomóc nie można, wyleczyć nie można. Ale, Ty masz ciągoty do więzienia takich osób w świecie cierpienia, bo przecież ono uszlachetnia.
itd.

Czyli, podsumujmy: Chory nie odpowiada za to, co gotuje innym, bo "jest chory", tak? Jednocześnie jest w pełni odpowiedzialny (ale nie za chorobę, ani jej objawy), tak? I dlatego najlepiej, żeby sam decydował, że "chce zakończyć własne cierpienia", tak? Nieistotne, że sprowadza na innych (bliskich) straszny ból, tak? Czyli może krzywdzić, bo jest chory, tak? Jednocześnie depresja nie modyfikuje osobowości w sposób trwały, tak? Czyli chory w depresji ma jednak osobowość, tak? Jednocześnie nie można o nim mówić, że krzywdzi, tak?

Wybacz, to nijak nie jest logiczne. Logiczne to może być wyłącznie wg Kalego.

Jednocześnie:
I nie zrozumieją, bo są napędzani strachem i własnymi słabościami. Jak się nadarza okazja do tego aby odwrócić od siebie uwagę i poczuć się lepiej, to "kopią"
To nadal co do "logiki inaczej". Depresyjni nie są napędzani strachem i własnymi słabościami?

Halo,
na prośbę koleżanki Strzygi przeniosłem się tu:
http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,68388.90.html
Odkopię wątek...
Poszukuję dobrego psychoterpeuty w Poznaniu, musi to być kobieta, raczej starsza (około 50tki). I żeby ceny za terapię indywidualną miała przystępne (do 100zl).
Byłabym bardzo wdzięczna, gdyby ktoś z poznaniaków mi kogoś takiego polecił  :kwiatek: Google jest pełne ofert, ale to jak szukanie po omacku, łatwo się sparzyć.
Odpisze ci w poniedziałek jak będę przy kompie. Znam wydaje mi sie konkretna osobę.
Ok, dzięki.
Po pół roku zdecydowałyśmy z moją psychiatrą o zejściu z leków. Jestem ciekawa jak to będzie, trochę się boję  🙁 Nie wiem czy czuję się gotowa czy nie.
Po pół roku zdecydowałyśmy z moją psychiatrą o zejściu z leków. Jestem ciekawa jak to będzie, trochę się boję  🙁 Nie wiem czy czuję się gotowa czy nie.

Może być ciężko, mózg musi nauczyć się radzić "sobie" z otoczeniem bez wspomagaczy. Trzymaj się dzielnie. Jakby co, to zawsze można poprosić lekarza o pomoc.
.
Nie wpatruj się w siebie, nie wsłuchuj. Bo każde wahanie nastroju, gorsze samopoczucie wyłapiesz i zaraz będziesz się wkręcać, że "choroba wraca". Nie wraca! Myśl sobie, że każdy zdrowy człowiek miewa gorsze momenty, gorsze dni, jakieś doły, niepokoje itd itp. Czuj się zdrowo. Nie myśl o jakichś dolegliwościach. Po prostu żyj, tak jak żyłaś ostatnio. A jakbyś się chwilami gorzej czuła, to olej i pomyśl, że "do leków zawsze zdążysz wrócić jakby co". I nie myśl o tym więcej.
Przy odstawianiu leków, nastawienie gra OLBRZYMIĄ rolę!
.
Będę schodzić o 5 mg co dwa tygodnie, więc mam nadzieję że mną nie trzepnie. I oczywiście nadal jestem w terapii, więc wsparcie mam i mieć będę. Chciałabym dać radę! Dzięki dziewczyny za kciuki!
Muchozol- masz systematyczną terapię? Czy tylko na lekach jedziesz?
.
Averis   Czarny charakter
26 sierpnia 2016 08:08
Muchozol, no ale nie konsultowałaś zmniejszania z nikim?

infantil wcale nie szybko, tylko zwyczajnie. Ja też leki odstawiłam po pół roku i też ciągle jestem w terapii, więc dobrze, że masz taką możliwość. Bez niej pewnie bym wróciła do nich. Moja lekarka też zaznaczyła, że pewne rzeczy mogę wyprowadzić tylko z psychologiem. Same tabletki naprawiły mi działanie mózgu, ale jego zawartości leki nie zmienią. Mnie dały siłę do zmiany a teraz muszę się ogarnąć sama. Nawet chciałam na nie wrócić, ale terapeutka i lekarka nie pozwoliły 😉 I miały rację. Wiem, że nie dałyby mi więcej niż do tej pory. Także bądź dobrej myśli i po odstawieniu myśl o sobie jak o kimś zdrowym, komu może przydarzyć się gorszy czas. Mnie też się przydarza, ale to dni lub godziny - nie tygodnie i miesiące. A mózg sobie poradzi, mój w końcu zaczął działać normalnie, super uczucie 🙂

.
Averis- napisałaś wszystko, co chciałam napisać. Leki regulują te przekaźniki. Tylko tyle. Jeśli ktoś MUSI brać leki dłużej niż kilka lat, to albo a) ma tzw ciężką depresję endogenną i będzie musiał brać leki do końca życia, albo b) ma problemy z osobowością, charakterem, zdarzeniami losowymi,reagowaniem na stresy, świat,bla,bla,bla. I w tym drugim przypadku i pacjentowi i lekarzowi powinno zależeć by maksymalnie skupić sięna TERAPII, bo leki charakteru nie zmienią.
Jeśli jedna terapia jest na tyle nieskuteczna, że nie można odstawić leków, to w interesie chorego powinno być pójście na kolejną terapię.

I moim osobistym zdaniem, nie sztuka dobrać pacjentowi leki przeciwdepresyjne. Sztuką jest leczyć go tak, by móc je w końcu odstawić!
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się