"Nie ogarniam jak..."

To na Podkarpaciu można marzyć o 5k na rękę pracując u kogoś? Mogłam zostać lekarzem... 😀

Wymienione przez pokemon wpisy dziewczyn idealnie pasują do sytuacji w moim obecnym miejscu pracy. Owszem, szef nie jest święty i gdzieś zarobił na te wszystkie auta (zarobił czyt. zaoszczędził na pracownikach), ale jak przychodzi chłopak prosto po obronie i chwali się, czego to się na studiach nie nauczył, a potem dają mu zadanie z kodu strony - zaczyna się "eee... bo ja stawiam strony... to znaczy eee robię strony... ale lepiej się orientuję w grafice niż kodzie", ok, idą mu na rękę i dają Photoshopa. Po dwóch godzinach chłopak wciąż ma minę ma mniej więcej taką -  🤔 a ekran pusty, więc dają mu zapełnianie stron zapleczowych w końcu, a tu tekst roku "nie po to studiowałem 5 lat informatykę, żeby teraz robić to, co każdy głupi potrafi" - wychodzi z firmy i nigdy nie wraca. Sytuacja powtarzała się po obronach lipcowych i już robimy zakłady, ile po wrześniowych takich ameb się u nas zjawi 😀
pokemon,  a jeśli to nie jest tajemnica. Jakie są REALNE zarobki początkującego weterynarza przy małych zwierzętach? ma on szanse na rozwój i wyższe zarobki w cudzej lecznicy, czy jeśli chce zarabiać więcej to musi iść na swoje? Lek Wet zatrudniony u kogoś w lecznicy ma pensję zależną od ruchu?
Powinnam dac to do przeczytania wszystkim tym znajomym, którzy namietnie studiuja juz x lat (beda na garnuszku rodziców) i twierdza, ze z moim licencjatem (jeszcze nie obronionym :P) to za daleko nie zajade. Moze i pozaluje, ze nie poszlam dalej, ale w sumie... dzisiaj w wieku 25 lat jestem dumna z moich 4 lat doswiadczenia zawodowego (nie liczac prac dorywczych od liceum do konca studiów). tego nikt mi nie zabierze. a na studia zawsze moge wrocic 😉

a co do postaw, ktore opisuja dziewczyny... nie wiem, moze mialam wyjatkowe szczescie, bo od poczatku pracy w mojej pierwszej powaznej firmie (a przyszlam zupelnie zielona) bardzo "zagralo"- mimo, ze dostalam obowiazki o których pojecia nie mialam, zupelna abstrakcja dla mnie. Ale mialam taka chec pracy i radosc z tego, czego kazdego dnia sie ucze, ze... z wlasnej woli siedzialam codziennie nadgodziny (nieplatne), doslownie nie lubilam weekendów i czekam z uteksnieniem na poniedzialek. Po 3 latach sie wypalilam, wiec rozstalam sie z nimi- w bardzo przyjazdnej atmosferze, wszystko na spokojnie dogadane, wyplacone, przekazane. Plakalam jak bóbr jak odchodzilam 🙁
W Warszawie dostanie 1500. U mnie w pierwszym miesiącu dostanie tylko 2, ale jeżeli jest ogarnięty i samodzielny, to potem ma 3, jeżeli będzie robił chirurgię, to ma 3 + % od każdego zabiegu. Jest to wynagrodzenie bardzo dobre. Tylko żaden matoł zaraz po studiach nie jest w stanie przełknąć tej dwójki przez pierwszy miesiąc. Ja przez 6 miesięcy zarabiałam niecały 1000, a płaca minimalna od tamtej pory się nie zmieniła za wiele.
I tak szukam pracownika i nie mogę znaleźć.
Teraz mam idealnego, ale wkrótce idzie na swoje.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
29 sierpnia 2014 12:27
JARA dokładnie napisała o co mi chodzi.
Pokemon te kwoty dla typka że specjalizacja czy tylko po studiach?
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
29 sierpnia 2014 12:32
pokemon, zaskoczyłaś mnie bardzo. 1500 zł w Warszawie dla kogoś kto skończył długie i ciężkie studia, to bardzo mało. Nawet jeżeli osoba ta nie ma doświadczenia... Niecały 1000 zł, który Ty zarabiałaś przez 6 miesięcy, to już w ogóle śmiech na sali. Przecież za to nie da się samemu utrzymać nawet na minimalnym poziomie.
Tylko po studiach. Kwota zarobków w Warszawie też jest jak najbardziej prawdziwa 😉
Ale zerknijcie sobie na vetcontact - wszyscy szukają pracy w Warszawie lub Krakowie. W ostateczności we Wrocławiu.
Bo tam to weteryniarnia niechybnie wygląda niczym doktorhałz. A na takim zadupiu, jak moje miasto, to tylko sprzedaję tabletki na robaki.

Edit - to nie jest śmiech na sali. Po prostu popyt robi podaż (albo odwrotnie). W Wawce jest zatrzęsienie absolwentów. Myślicie, że mając gabinet w Warszawie dałabym żółtodziobowi po studiach 3 koła? W życiu! Miałabym 20 na jedno miejsce.
We Wro z tego co wiem to samo - uczelnia na miejscu i wysyp wetów - a w związku z tym ludzie łapią za najmniejszą kasę, byleby w zawodzie siedzieć. A u pok, jest jak jest, bo ludzi do pracy niet.
Fantastycznie się czyta takie posty ucząc się do egzaminu z anatomii zwierząt domowych 😉 kiedy to znajomi podróżują po świecie i bawią się w najlepsze....

Ps. Zaraz mi ktoś wyskoczy z tekstem ze trzeba się było uczyć do sesji, więc uprzedze- egzamin w pierwszym terminie zdało u nas ok 10%, więc nie tak łatwo było zostać tym wybrancem.

A wie ktoś co trzeba zrobić żeby pracować np na północy? Jakieś dodatkowe papierki czy tylko nauczyć się języka?
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
29 sierpnia 2014 12:55
Ramires, trzeba było nie iść na studia 😂
Kolega ma tak właśnie, że przyłażą za darmo. Przecież nie opłaci 10 lekarzy w osiedlowym gabinecie.
No ale przyłażą. Więc ma jak w Chinach tanią siłę roboczą.
Bo tam się nauczą.
A gość robi mniej zabiegów ode mnie, bo ma pierdyliard konkurencji i uczelnię na miejscu.
No ale taka jest mentalność.

Ramires z papierkiem wrocławskim i warszawskim możesz pracować wszędzie, tylko język.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
29 sierpnia 2014 13:00
Wychodzi na to, że ze względów finansowych lepiej szukać na początku pracy w małych miejscowościach, ale znowu wtedy trudniej o rozwój. I tak źle i tak nie dobrze.
edit. teraz doczytałam, że z tym rozwojem to też niekoniecznie.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
29 sierpnia 2014 13:00
Ramires, u nas w Gdańsku na północy, jedni lepiej, drudzy gorzej, ale wszyscy się językiem polskim posługujemy 😀
Jara przynajmniej bym się z Wami napila tydzień temu  😁
Poszłam na studia bo chce to robić, ale przytlaczajacy jest fakt, że kończąc edukację na liceum mogłabym zarabiać bardzo podobna kase. Nie wiem tylko po cholerę w ostatnich latach otworzyli 2 kolejne wydziały wety, jeżeli i tak jest przesyt...
Chyba trzeba będzie stąd zmykac jak najprędzej

Strzyga  😂 mi tu chodzi o te kraje za błękitnym Bałtykiem gdzie się ponoć miliardy na truskawkach zarabia
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
29 sierpnia 2014 13:06
Ramires, przecie i Pomorze nad Bałtykiem, a kaszubskie truskawki i w UE promowane były 😀
Pokemon- na pocieszenie- w Krakowie koleżanka szuka lekarza weterynarii i też nikogo sensownego nie może znaleźć.
Jak weźmie kogoś zielonego i bystrego i nauczy to on za dwa lata się otworzy za rogiem z własną lecznicą. I jeszcze na pożegnanie listę klientów zdmuchnie. Jak weźmie zielonego i barana to sobie opinię popsuje i natraci pieniędzy i czasu.
Są jeszcze tacy zieloni i bystrzy co mówią: to ja tu postażuję (nauczę się) ale cały czas szukam pracy za granicą.
My też się powoli rozglądamy za internistą ale to marzenie ściętej głowy.

Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
29 sierpnia 2014 13:17
Tania, ale też nie ma co się dziwić, że ludzie chcą złapać doświadczenie, a później iść na swoje. Tym bardziej jeżeli mogą zarobić o wiele więcej.

edit. Zauważyłam za to, że mega problem z dobrymi wetami jest na wsiach i w małych miasteczkach. Są albo weci, do których mogę spokojnie jechać z psem co najwyżej na szczepienie, albo tacy, którzy wiedzę mają dużą, ale brakuje im sprzętu, albo tacy którzy sprzęt mają, ale obsługiwać go już nie koniecznie potrafią.
W tym momencie nie zarobią więcej.
Gówniarzernia otwiera gabinet robiąc taki dumping cenowy, że głowa mała. Kupuje chińskie nici na allegro i robi zabieg kastracji kota na sedazinie za 50 zł. "Klyjęt" zadowolony, bo ma taniej, a powikłania po zabiegach "mejdinczajna" to wina kota.
W tym momencie mogę wyliczać ile znam zamkniętych gabinetów, bo jednemu z drugim "się wydawało".
Czarna dupiasta polska rzeczywistość.
Pokemon dzięki za odpowiedź, przeoczylam. Czyli jednak Wrocław był lepszym wyborem niż Poznań, bo przynajmniej  mam otwarta furtkę.
Chociaż ciekawa jestem czy jest w ogóle szansa ma zatrudnienie po naszych uczelniach

Tania, ale też nie ma co się dziwić, że ludzie chcą złapać doświadczenie, a później iść na swoje. Tym bardziej jeżeli mogą zarobić o wiele więcej.
(...)

Hm... no wiesz... otwieranie konkurencyjnej firmy i zabieranie bazy klientów obok kogoś, kto ci zaufał i cię uczył to jednak coś innego. A wokół lecznicy mojej koleżanki powstały w ten sposób trzy gabinety. Zatrudniła, uczyła, płaciła, ufała a potem... 😵 I ja się zawsze temu będę dziwiła.
Jednak oliwa sprawiedliwa i takie pożal się Boże "firmy" padają jak muchy. Pozostaje niesmak i niechęć do zatrudniania.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
29 sierpnia 2014 13:29
Tania, ok, nie zrozumiałam :kwiatek: Myślałam, że chodzi o gabinet w tym samym mieście, a nie całkiem po sąsiedzku.
Tak się składa, że nie mam nic przeciwko gejom, transseksualistom czy transwestytom. Znam takich. Póki żyja sobie jak normalni ludzie. Irytuje mnie robienie wszystkiego na pokaz i manifestowanie swojej odmienności na każdym kroku, "skandalizowanie" tym, przerysowywanie zachowań. Niektórymi zachowaniami przekraczają normy społeczne i uważają, ze oni mogą, bo oni są inni i w dzisiejszch czasach trzeba ich tolerować. A jak ktoś uważa inaczej, zwraca uwagę, że zachowania są przesadne to jest homofobem. Tego nie ogarniam.

To sa zawodowcy, ktorzy robia biznes na modnym temacie, gdzie sukces jest gwarantowany jakakolwiek jakosc bys nie prezentowal, a to wlasnie dlatego, ze jest jakis % odbiorcow, ktory wie co nalezy aby byc trendy i bedzie sie tym zachwycac aby zostac namaszczonym tolerancyjnoscia i postepowoscia 😉 A to, ze owi zawodowcy robia przy okazji antyreklame swojemu srodowisku, to juz szczegol. Z powodu takich wlasnie tralalal, kiedys moj "kochajacy inaczej" znajomy zamiast w marszu rownosci w KRK szedl na czele pochodu wszechpolactwa 😉

Co do pierwszej pracy, ja wiem, ze czasami zdarzaja sie tepaki i obiboki ale rowniez czesto sa to takie brzydkie kaczatka, ktorym potrzeba troche wsparcia na poczatku. Ponoc dobry szef jest w stanie wiele wykrzesac z poczatkujacego pracownika. Tu mi sie przypomina historia goscia, ktorego tepakiem nie da sie nazwac, ani leniem. No ale w pierwszej pracy od razu wtopil z pierwszym, absolutnie banalnym zadaniem. Dostal do korekty dlugi dokument w ktorym trzeba bylo zastapic jedno slowo, drugim. No wiec rzucil okiem na kilka pierwszych akapitow i doszedl do wniosku, ze wystrczy uzyc funkcji "zastap" w kilku deklinacjach i juz. Niestety nie wystarczylo, bo trzeba bylo dokument rzetelnie przeczytac, zeby nie bylo bykow gramatycznych i stylistycznych. No wiec nastepnego dnia rano zastal na biurku wydruk z wasnorecznie przez szefa poprawionymi na czerwono wszystkimi bledami. Delikwent myslal, ze ma juz pozamiatane, tymczasem szef potraktowal cala sprawe zartem i prosil o wieksza rzetelnosc na przyszlosc. No i ten koles mowil mi potem, ze najwieksze wrazenie zrobilo na nim to, ze nie dostal ochrzanu, bylo mu glupio i juz bardzo nie chcial tego szefa zawiesc. Sam zreszta zrobil potem spora kariere, zostal dyrektorem w tej firmie, a potem w kolejnych dwoch.
Łał bobek i czemu ta historia ma służyć? Mamy się pokajać, upaść na kolana i dawać każdemu jak leci najwyższą krajową, a samemu zapierdalać i żreć mlecz, bo na życie dla pracodawcy nie wystarczy?
Sory, ale ja pracuję dla SIEBIE, a nie na kogoś. Potencjalny pracownik ma zarabiać NA MNIE. Bo jak mi jest dobrze, to jemu przy okazji też.
Nie jestem Ochojska.
Obruszyłam się, bo w kontekście ostatnich wypowiedzi, Twoja zabrzmiała, o patrzcie, Wy źli i niecni i w ogóle, inni przecież mogą  😉

A teraz czekam na autystyczny komentarz, bo też w sumie se autystycznie pojechałam  😁
Łał bobek
Sory, ale ja pracuję dla SIEBIE, a nie na kogoś. Potencjalny pracownik ma zarabiać NA MNIE. Bo jak mi jest dobrze, to jemu przy okazji też.


Łomatko - cudnie i dosadnie.
Pracownik ma generować zyk.
Młody ludź go nie generuje, bo się uczy roboty.
I za to chce na start 3 kafle zapominając, że pracodawca musi w niego włożyć własny czas i pracę, żeby kiedyś ten zysk generował.

ps.
Do zdjęcia szwów, zrobienia zastrzyku wystarczy technik. Nie jest potrzebny LEKARZ.
pokemon, no forum, to sie dziele. Ja tak mam, ze zawsze na druga strone medalu patrze i wiem, ze nie zawsze pracownik tepy i leniwy, tylko czesto tepy i leniwy jest wlasnie szef. I jeszcze jednym sie podziele. W moje pierwszej pracy, jak przyszlam to bylam jedna z dwoch zatrudnionych i pracowalam w domu prywatnym wlascicieli firmy, w zaadaptowanym na biuro pokoiku. Nikt sie nie wymadrzal bez sensu tylko tlumaczyl co ma jak byc zrobione, a na pierwszej rozmowie po przyjeciu uslyszalam "prosze pani prosze sie nie martwic, my wiemy ze pani NIC nie umie bo sami pamietamy ile umielismy zaraz po studiach". Ale z biegiem czasu sie to zmienilo, wlasciciele zaczynali jezdzic po nowych pracownikach bo im nie stanelo kompetencji i to samo robili inni pracownicy, chyba z kompleksow i dla przyjemnosci, atmosfera zrobila sie wybitnie ch.. A pracownikow nowych przewinely sie rzesze bo po pierwsze firma sie szybko rozwijala i zatrudniala, a po drugie byla tez calkiem spora rotacja wiec wiem, ze niektorym sie dostawalo sprawiedliwie, a niektorym za zywota. I wiem tez z wlasnego doswiadczenia, ze z niektorych tych mlodych dalo sie zrobic super pracownikow, tylko trzeba bylo minimum zaangazowania i zrozumienia.

Moglabym podzielic sie doswiadczeniem szefoskim mojej siostry bo ona akurat robi w takiej dzialce, ze po prostu ZOO, przewija sie przez rozmowy kwalifikacyjne (a czasem bierze sie kogos bo ma plecy i trzeba potem pracowac za niego, a na koniec wywalic) ale narzekania na pracownikow juz dosc bylo w watku.

Co zas sie tyczy pieniedzy, to zgadzam sie z toba, ze oni zarabiaja na ciebie i ty masz miec z nich zysk, a nie zgryzote. Nigdzie nic innego nie napisalam wiec nie ma sie co ciskac.
Oj szemrana, nie przesadzaj, nie w każdej pracy trzeba być geniuszem, zazwyczaj wystarczają 1-3 miesiące w zależności od potencjału nowo przyjętego pracownika  na wdrożenie się, przynajmniej w takim stopniu, by tych strat pracodawcy nie przynosić. Nie każdy jest debilem, jest sporo fajnych, ogarniętych ludzi, którzy CHCĄ pracować, tylko trzeba dać im tę szansę.
Nie ogarniam za to jak można skakać z radości pracując na czarno za minimalną krajową  🤔
busch   Mad god's blessing.
30 sierpnia 2014 00:45
motyl, spokojnie, zawsze może być gorzej 😁. Sting na przykład kazałby Ci jeszcze zapłacić za możliwość popracowania u niego w winnicy 😀
http://tvn24bis.pl/informacje,187/sting-szuka-pracownikow-ale-to-sobie-kaze-placic-za-zbieranie-winogron-w-swojej-posiadlosci,463098.html
Ale czaaad  😍 żyć, nie umierać ;-) Fantastyczny widok na Toskanię z pewnością zrekompensuje burczenie w brzuszku ;-)
kujka   new better life mode: on
01 września 2014 13:54
Chainsy, troche mylisz pojecia. Wolontariat to bezplatna, dobrowolna praca w organizacji lub instytucji dzialajacej na rzecz ogolnie pojetego dobra spolecznego.

Zapierdzielanie w supersamie na kasie za darmola, to nie jest wolontariat. Mozna to od biedy nazwac praktykami, moze stazem.

To tylko tak na marginesie, zeby sie czytajacym pojecia nie mieszaly.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się