"Nie ogarniam jak..."

Facella, rozumiem aspołeczność (chociaż ja jestem bardzo społeczna 😉) ale jednak wtedy tym bardziej należy nad tym pracować, żeby kiedyś potrafić pracować w zespole - trzeba trochę poznać ludzi i tym bardziej, gdybym była aspołęczna, próbowałabym iść do pracy.
W dzisiejszym świecie i w dzisiejszej pracy umiejętność pracy z ludźmi to chyba jedna z najważniejszych dobrych cech, jakie można nabyć!
To samo radzenie sobie z klientami, z szefami, z współpracownikami. Bez tego... ciężko.

Stąd też wiem, że nie byłabym w stanie pogodzić szkoły z pracą w pełnym wymiarze godzinowym i jeszcze domowymi obowiązkami, bo ja mam taki charakter.


Ale co to znaczy w pełnym wymiarze godzinowym? Jaki to wg Ciebie jest ten pałny wymiar? 🙂

Pracować za zupełnie darmo nie będę - jak coś robię, to chcę mieć tego namacalny skutek. Samorozwój w kierunku pracy sprzątaczki czy kasjerki mnie interesuje mniej niż średnio, wolę ten czas poświęcić na rozwijanie się w innym kierunku - co zresztą robię. Nie będę pisać co i jak, bo to nie wasz zakichany interes.


Nikt nie mowi o pracy za darmo! Za darmo można iśc na praktyki w kierunku, który nas interesuje. Sprzątanie czy praca kasjerki jest opłacane 😉
I co miałabym zrobić z Facellą, gdyby zgłosiła się do mnie do pracy ?
Chciałaby zarabiać godnie ale Offica uczyła się w szkole.
Lubi mieć jasno powiedziane, co ma zrobić a ja potrzebuję człowieka, który pomyśli "co mogę jeszcze zrobić".
Meczą ją ludzie a tu trzeba pracować w zespole.
Wydajność rośnie po przesiedzeniu do popołudnia w domu lub choćby godzinki spędzonej na nicnierobieniu za co ja oczywiście zapłacę żeby zwiększyć tę wydajność.
Pewnie po okresie próbnym musiałaby szukać nowej pracy ale ........poduczyłaby się Offica, poznała jak funkcjonuje firma, poznała programy jakich używa się w firmie.
W następnej pracy przydałoby się jak znalazł.
Zafundowałabym jej szkolenie za które płacę ja - niestety w kwocie małogodnej 🙂
I dlatego nie zatrudniam młodych ludzi. Już nie.
szemrana, to też mnie wkurza, kilku takich przyjdzie, narobi złej opini młodym pracownikom i pracodawca się zraża 🙁
Facella   Dawna re-volto wróć!
28 sierpnia 2014 17:43
szemrana, miałam raczej na myśli jasno określony zakres obowiązków. I że jak dostaję np. kubki do ułożenia, to mają być ułożone wg kolorów, a nie wielkości - tak dla przykładu. Napisałam o godzinie nicnierobienia - ale nie w pracy czy szkole  🤔 Przesiedzeniu pół (nie do!) popołudnia w domu - nie w pracy! Ja potrzebuję czasu dla siebie W DOMU, żeby się zresetować, odpocząć - i pisałam to w kontekście godzenia szkoły z pracą. I od początku piszę, że płaca nie ma dla mnie kluczowego znaczenia. Jasne, większa byłaby dla mnie hmmm przydatniejsza?, ale na takim etapie życia, na jakim jestem, bardziej mi zależy na satysfakcji z wykonywanej pracy. Bo nie mam konia, domu, rodziny na utrzymaniu, więc fura forsy nie jest mi potrzebna. ALE za darmo pracować nie chcę. Za realne szkolenie, owszem.
Facella, nie napisałaś mi co masz na myśli mowiąc o pełnym wymiarze godzin? Przecież dziewczyny Ci napisały, że nie trzeba zaraz brać całego etatu 😉 1/4 etetu to są ok 40 godzin pracy w miesiącu, to tak dużo? A taka hostessa to są juz w ogole 3-4 akcje w miesiącu i bierzesz ile możesz, jak nie możesz to nie bierzesz 🙂
ale na takim etapie życia, na jakim jestem, bardziej mi zależy na satysfakcji z wykonywanej pracy.


więc przestaw myślenie na następnym etapie - w pracy mam się nauczyć pracować.
Nie możesz mieć z niej satysfakcji ponieważ nic nie umiesz. Jeszcze nie umiesz.
Musisz się jej nauczyć.
I niech Ci pozostanie w głowie świadomość, że ktoś tę naukę finansuje.
Jak już się nauczysz to porozmawiamy o satysfakcji.
Na szczęście są i tacy pracownicy, którzy odczuwają satysfakcję ucząc się nowych rzeczy za minimalną kwotę brutto (to optymistyczny wariant) lub pracując na czarno za konkretną kasę lub za nędzne wynagrodzenie.
i robiąc cokolwiek masz już co wpisać w CV. Nikt nie każe Ci się szkolić na sprzątaczkę , ale każda praca to jakieś doświadczenie.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
28 sierpnia 2014 17:59
szemrana, ale nie wszystkie ludziki takie są 😀 Są też ambitne, chętne, ogarnięte. Ale tych fajnie szukać w organizacjach studenckich na przykład, bo tam działają ludzie, którym się chce i którzy z własnej inicjatywy zajmują się różnymi działkami i próbują różnych rzeczy. Nie żebym jakoś usilnie chciała promować moją, ale ją najlepiej znam (choć ostatnio rozpoczęliśmy współpracę z innymi organizacjami studenckimi, żeby robić jeszcze fajniejsze rzeczy i wymieniać się doświadczeniami).
http://www.nzs.org.pl/projekty.html


Ja na stażach i wolontariatach dużo się nauczyłam i są wolontariaty na które wracam co rok. Mimo, że grosza za to nie dostaję, a muszę kombinować jak to pogodzić ze studiami i pracą.  Nie dostawałam za to pieniążka, ale zyskiwałam doświadczenie, uczyłam się wielu rzeczy, poznawałam nowe branże i łapałam kontakty. To mi się często przydaje. I teraz, może mało profesjonalnie, może nieudolnie, ale buduję swoją siatkę kontaktów.
Obecnie mam płatny staż, ale też kokosów. Pracując przez wakacje w stajni, zarobiła bym 4 razy więcej. Ale w stajni pracuję na co dzień. A na pełen etat w "korpo" jeszcze okazji nie miałam. I nie w takiej branży i nie pracując w taki sposób. I na ten wpis w CV bardzo się cieszę.

Ale prawda jest taka, że na poważnie zaczęłam o tym myśleć na studiach, jak dostawaliśmy co rusz pogadanki od wykładowców o tym, że jak się jest na poliloli, to trzeba samemu wziąć sprawy w swoje ręce, bo nikt za nas tego nie zrobi.


Wiem też, że na forum jest masa osób, która jest w temacie zawodowym aktywna, ich kariery śledzę i sobie też podbieram z ich pomysłów, z ich doświadczenia, spojrzenia na pracę. ostatnio nawet jedna z revoltowiczek  mi wysłała kontakt do osoby, która poszukuje pracowników w działce którą się interesuję, tak po prostu o mnie pomyślała <3


Ps. Nie uważam, że każdy musi brać dział w "wyścigu szczurów" i robić wszystko z kalkulacją na robotę. Można nie chcieć, nie lubić, nie odczuwać potrzeby. Ale jojczenia nie rozumiem.

Ps 2. Kurcze, przypominam sobie moje zdanie sprzed chyba nawet nie tak dawnego czasu i było chyba zgoła odmienne. Trochę wtopa 😀
Strzyga - i chyba o to chodzi.
O tę chęć, aktywność.

Mój syn jak zaczynał pracować, to parzył kawę w jakimś koofecośtamcośtam na czarno, za nędzny grosz.
W międzyczasie szukał innej pracy.
Potem był kelnerem przez prawie rok. W międzyczasie szukał innej pracy.
Potem był informatykiem z minimalnym wynagrodzeniem bo g... umiał. W międzyczasie szukał innej pracy.
Potem był informatykiem z niezłą pensją ale na czarno. Nadal g...o umiał  ale tam nauczył się wszystkiego co wiedzieć i umieć powinien.
W międzyczasie szukał innej pracy.
Potem duża firma i dwukrotna średnia w Polsce. Kursy, certyfikaty, szkolenia.
Chciał podwyżkę ale nie dali więc w międzyczasie szukał innej pracy.
Teraz jest świetnym fachowcem z bardzo wysokimi zarobkami.
Zajęło mu to 12 lat.
Jak go znam za 4-5 lat w międzyczasie będzie szukał innej,ciekawszej i lepiej płatnej pracy.

I jeszcze do Facelli
szemrana, miałam raczej na myśli jasno określony zakres obowiązków. I że jak dostaję np. kubki do ułożenia, to mają być ułożone wg kolorów, a nie wielkości - tak dla przykładu.

a ja bym chciała, żebyś wymyśliła sama fajny kolaż kolorystyczny z kubków.
Nie jestes pewna czy będzie fajnie ? Ustaw jak Ci się podoba i  przyjdź do mnie i mi ten kolaż pokaż.
Może mi się spodoba a może nie ale z pewnością docenię Twoją aktywność.
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
28 sierpnia 2014 18:12
żabeczka , ja nie wiem , ja kończyłam 8 klas 🙂


ja tyż  :emota200609316:  dlatego ,, nie ogarniam jak..." 😉
i robiąc cokolwiek masz już co wpisać w CV. Nikt nie każe Ci się szkolić na sprzątaczkę , ale każda praca to jakieś doświadczenie.

O tak, doprawdy pracodawca na rozmowie kwalifikacyjnej się cieszy, jak mu powiesz, że byłaś sprzątaczką. Oczywiście, że każda praca to doświadczenie, ale nie każdy pracodawca takie doświadczenie szanuje. Ja np. chciałam po liceum zrobić sobie rok przerwy, żeby się "namyślić" co robić, zarobić jakiś grosz i nazbierać doświadczeń itd. Zawsze to człowiek bardziej ogarnięty niż świeżo po liceum. Od znajomych zza granicy wiem, że tam cześć młodzieży taki system stosuje i chwalą to sobie. Rodzice wyperswadowali mi, że żal roku czasu - poszłam na zaoczne + praca. No, jak każdy chyba na rv - prawie 2 lata przy koniach, co ładnie nazwałam "wolontariatem", potem jakiś czas pracy w sklepie, na czarno rzecz jasna - też na rozmowach nazywam to wolontariatem. I wolontariat przy adopcjach. Jak trzeba było dorywczo pomóc na uczelni, np. przy ankietach - też zawsze byłam chętna, bo uważam, że każe doświadczenie się liczy. I myślałam sobie, że to może ładnie będzie wyglądało, że "się staram" i nie jestem leniwa. Aha i nauczyłam się w międzyczasie angielskiego - piszę równie szybko co po polsku, z mową ciut słabiej, bo nie mam z kim ćwiczyć. Niby nie żałuję tego - przynajmniej się czegoś nauczyłam, wiem jak jest w sklepie i stajni(pozbyłam się pewnych złudzeń, i dobrze!), nauczyłam się języka. Ale co? Przychodzę na rozmowę kwalifikacyjną i co słyszę? To pani dwa lata w stajni pracowała to czemu pani aplikuje na pomoc biurową?" itd. 🤔 No jejku, nie po to studiowałam, żeby siedzieć całe życie w stajni! Albo "tu stajnia, tu zoologiczny,  tam adopcje, to co pani u nas szuka". Skończyło się na tym, że wywaliłam to z CV. I mam spokój, ale nie mogę się pochwalić, że próbowałam coś na własną rękę. Czasem jak wyczuję klimat rozmowy, to zaryzykuję i powiem, że nie wpisałam tego w CV ale... itd. No ale to znowu nie jest "doświadczenie" potrzebne do zdobycia tej pracy... 🤔 Więc nic to nie zmienia 🤔 No jeśli szukam pracy umysłowej, to guzik to pracodawcę obchodzi, że wywalałam gnój. Kolega zaś wywalił z CV roznoszenie ulotek, z tego powodu co ja - widać szukając pracy w branży IT nie wypadało mu dorabiać za czasów studenckich przy dorabianiu ulotek. No nie jest lekko, niestety. Ja jestem chętna do nauki, choć też lubię mieć jasno wytyczone cele. Zawsze mnie chwalono, że jestem solidna i nie trzeba mnie zaganiać do pracy... Na moim zadupiu ciężko znaleźć pracę, bardzo ciężko. I też mam problemy ze względu na brak doświadczenia właśnie. Oh przepraszam, odpowiedniego doświadczenia. A widząc jak ludzie patrzą na moją "poprzednią przedsiębiorczość", to serio "kolejnego " doświadczenia np. jako sprzątaczka nie mam zamiaru nabierać... Żeby nie marnować czasu zaczęłam się uczyć następnego języka - tym razem niemiecki. Cieszę się, że mogę sobie na to pozwolić. Cóż, może się kiedyś przyda.
Jakieś jest dziwne parcie społeczne - jak ktoś tylko powie, że nie umie znaleźć pracy to zaraz jest leniem, nie dość się stara itd. A prawda jest taka, że pracodawcy też święci nie są - bezrobocie wysokie, więc mogą wydziwiać takie wymagania, jakie im się tylko zamarzy.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
28 sierpnia 2014 19:17
Chainsy, ale może masz problem z rozmowami kwalifikacyjnymi i nie umiesz odpowiednio przedstawić swojego doświadczenia?
Ja o pracy jako w stajni mówię zawsze, że konie uczą odpowiedzialności, ciężkiej pracy, sumienności i opanowania. tego, że obojętnie jaki ma się humor, trzeba zrobić swoją pracę.

Praca w sklepie uczy radzenia sobie z ludźmi, z sytuacjami stresowymi, i tak dalej i tak dalej i tak dalej.
U mnie w CV zapunktowały jedne miesięczne praktyki za darmo w kancelarii + to, że potrafiłam dobrze przedstawić swoją ówczesną pracę (kelnerowanie=szybkie decyzje, praca pod presją czasu, odpowiedzialność za papiery i gotówkę). Teraz już jest rok jak pracuję w jednym miejscu - biurze. I wiem, że to zapunktuje - długi czas w jednej firmie też się ceni.
Z mojego punktu widzenia - osoby, która pracuje od niedawna i nadal studiuje - jeśli ktoś szuka pracy w młodym wieku, to trzeba "brać co dają" - zaczęłam w call center i szybko (po 3 tygodniach) zmieniłam na kelnerowanie. Kelnerowałam 1,5 roku - zmieniłam na biuro. Wydaje mi się, że sens ma to, o czym pisze szemrana - wspinanie się po takiej drabince, zawsze dążenie do zmiany na lepsze. Co z tego, że zaczniesz od "szitowej" pracy czy darmowych praktyk, ważne żeby w tym nie utknąć i zmieniać jeśli przestaje mieć dobry wpływ na karierę. Pod tym względem praca w gastronomii jest uzależniająca - zawsze płacą lepiej niż biuro na niskich stanowiskach 🙁
Strzyga masz rację, zawsze "zachwalam" poprzednią pracę, mówię mniej więcej to co napisałaś. Przecież nie powiem wprost "ach no wywalałam gnój" 😀  Więc mówię o odpowiedzialności, sumienności i tam inne bajery ale... oni chcą kogoś "na gotowe", kogoś kto przyjdziee i już umie wszystko. Po prostu mało komu się chce "ryzykować" i inwestować w przypadkową osobę - tak jak szemranej, jak sądzę. Cóż, mają takie prawo. Kiedy ja serio chciałabym się czegoś nauczyć (może być i za najniższą krajową, byle legalnie), tylko jakoś ciężko znaleźć pracodawcę ,który chce inwestować. Cóż, jeśli mają doświadczenie z leniami, to nawet i ciężko się dziwić... Jakoś to będzie, na szczęście mam co jeść i gdzie mieszkać... ale bardzo bym sobie samoocenę poprawiła, gdybym poszła do pracy 🤔
Tak trochę obok dyskusji, ale jednak w temacie. Miałam dzisiaj w szkole u siebie cały dzień dziewczynę na treningu. Teoretycznie odbyła już kilka godzin treningowych wcześniej. I właśnie siedzę nad jej formularzem z oceną..i nie wiem co wpisać, bo dziewczyna po prostu..niesamodzielna. Nie umiem pracować z kimś od-do, w określonych liniach. Ma powiedziane, że odprowadza dzieci na muzykę i przyprowadza dzieci z muzyki do klasy, ma powiedziane, że może wybrać, czy zrobi im przerwę na toaletę przed zajęciami, czy jak odbierze dzieci. Ok, mówi, że rozumie. Dzieci wracają z muzyki i po 3 minutach się zaczyna 'mogę iść do toalety..?', więc mówię, że nie, że mieli przerwę. Na co dzieci, że nie, nie miały. Pytam laskę 'no nie, nie zrobiła, bo JA jej NIE POWIEDZIAŁAM kiedy ona ma być' 🙄 To samo z ksero, miała zrobić po 50 odbitek jednego wzoru, w kilku kolorach, jasnych, jakie jej będą pasować. Przyniosła białe-25 sztuk i...kremowobiałe, 25 sztuk. Mając jeszcze do wyboru jasny żółty, różowy, czerwony, niebieski, fioletowy, zielony, każdego koloru po kilka odcieni. I nie wiem, czy może ja jakoś dziwnie rozumiem pojęcie 'różne kolory', może powinnam powiedzieć 10 sztuk żółty, 10 zielony etc.. Ale w mojej pracy właśnie nie ma czasu na takie pierdoły, od tego mam osobę, która ma czas, żeby to ogarnąć. Miałam jej jeszcze dać do zrobienia jeden komplet zawierający po 10 odbitek mandali do kolorowania, ale zwątpiłam, diabli wiedzą jakby to zszyła 🙄 U nas nauczyciele zostawiają pakiet kserówek i piszą na małej karteczce np. '10 copies, bb, stapled'. I trzeba to rozszyfrować i użyć mózgu, jak to zszyć, żeby uczniowie łatwo korzystali.

I reasumując, taka osoba pewnie by chciała mieć taką pensję, jaką mają osoby pracujące długo. I nie zrozumie, że nie będzie takiej mieć nigdy na starcie, bo zwyczajnie od początku będzie nam bardziej ciążyć niż odciążać. Że my zainwestujemy swój czas i siebie, żeby taką osobę wdrożyć.

Nie ogarniam tego pokolenia, co wchodzi na rynek pracy, to po prostu w większości jakieś ameby 🤔
zen - ja jestem tym pokoleniem. i niestety się zgadzam. w pracy jest nas 5 studentów na stałe na pół etatu, którzy ogarniają. co chwilę przychodzą teoretycznie na cały etat, normalnie do pracy ludzie już na/po 5 roku i nie potrafią nic i trudno ich czegokolwiek nauczyć. od razu chcieliby zarabiać i dostawać ciekawe zadania, kiedy trzeba ich uczyć obsługi ksera 🙁
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
28 sierpnia 2014 20:01
Chainsy, no to dawaj na staże, praktyki i wolontariaty, skoro kasy Ci nie potrzeba bardzo.
Nie wiem skąd dokładnie jesteś, ale w większych miastach zazwyczaj dużo się dzieje, a jak się dzieje, potrzebni są wolontariusze 😀
_Gaga, chyba trafiłaś w sedno. Ja nie mam motywacji. Praca pracą, kasa kasą - nie jestem w takiej sytuacji, że desperacko potrzebuję jednej czy drugiej. Fajnie by było dorobić, tylko ja chyba nie mam na co dorabiać. Nie mam potrzeb. To co mam mi wystarczy. W sumie to po przeczytaniu Twojego postu nie wiem, po co ja chcę pracować... I dotarło to do mnie teraz. Jak sama piszesz, da się, ale się zajechałaś. Ja nie chcę się zajechać dla samego faktu posiadania jakiejś pracy...


W takim razie nie marudź. Skoro nie masz motywacji - na pewno nie znajdziesz pracy - bo i po co...?
Zajechałam się pracując 5 miejscach na raz - Tobie proponowałam jedno - w takim trybie się człowiek nie zajedzie , z tym że trzeba chcieć pracować - i to - jak już napisała halo - na warunkach pracodawcy. Na własnych można pracować będąc wybitnym fachowcem w jakiejś dziedzinie...
Ja z siebie jestem dumna. Dałam radę, chociaż początkowo sytuacja wyglądała na prawdę tragicznie. Pomogły słowa wsparcia na re-volcie i kilka pomysłow na poszukiwanie zajęcia  :kwiatek: Przy okazji dowiedziałam się o sobie tyle, że przy odpowiedniej motywacji jestem na prawdę w stanie wiele zrobić  🙂 Co zo zajechania się- życie moich koni jest tego warte 😉
Nie ogarniam tego 😉 ale tematy o pracy są jednymi z moich ulubionych na tym forum.  Zawsze można wyczytać coś przydatnego 🙂
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
29 sierpnia 2014 08:32
Nie ogarniam "promowania" tych wszystkich Konczit, Tralalali i teczy. Nie ogarniam, czemu takich ludzi zaprasza sie do telewizji. Nie ogarniam, czemu faceta w damskich ciuchach traktuje sie jak rzecz naturalna.
Nie ogarniam.
czemu kobiety w meskich ciuchach nie budza takich kontrowersji? 😉
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
29 sierpnia 2014 09:06
Jak dla mnie te wszystkie twory mogą sobie żyć i funkcjonować, ale bardziej wkurza mnie to, że w związku z tym, że sa odmienni przeginają pałę w funkcjonowaniu w tym świecie. Zamiast sobie po prostu żyć to robą show, wzbudzają sensacje i przekraczają granicę dobrgo smaku i przyzwoitości - uważają, że im wolno. A jeśli ktoś uważa, że nie to jest homofobem.

Fu. Ice bucket challenge w wykonaniu Rafalali jest brzydliwy. Wylewa na siebie garnek z wodą, polewając sobie klatę (oczywiście w jakimś koronkowym wdzianku), piszczy jak nastolatka po czym odwraca się tyłem do kamery, zadziera to wdzianko i pokazuje majtki i kuca. Fu.
Matko bosa i łojcze bez butów. Gdzie takie bezeceństwa można zobaczyć ?
JARA, nie ogarniam, po co to oglądasz i włączasz filmiki z Rafalalą, skoro Cię to obrzydza, nie akceptujesz tego i ogólnie jesteś na "nie"? Ja nie lubię takich osób, nie interesuję się, nie wnikam, jak trafię w tv to przełączam i po prostu nie zatrzymuję się nad tym, co mnie wkurza. Włączam sobie kanał o zwierzątkach i wszyszyscy happy (no, może oprócz Impali 😉...)
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
29 sierpnia 2014 09:46
Tak się składa, że nie mam nic przeciwko gejom, transseksualistom czy transwestytom. Znam takich. Póki żyja sobie jak normalni ludzie. Irytuje mnie robienie wszystkiego na pokaz i manifestowanie swojej odmienności na każdym kroku, "skandalizowanie" tym, przerysowywanie zachowań. Niektórymi zachowaniami przekraczają normy społeczne i uważają, ze oni mogą, bo oni są inni i w dzisiejszch czasach trzeba ich tolerować. A jak ktoś uważa inaczej, zwraca uwagę, że zachowania są przesadne to jest homofobem. Tego nie ogarniam.

A co do Rafalali nie wiedziałam kim on jest póki nie obejrzałam splasha. Nie jestem masochistką.

Szemrana chociażby tu: http://www.kozaczek.pl/plotka.php?id=56212

😁
Strzyga Pytam zawsze, czy jeśli nie na etat, to może na staż kogoś nie potrzebują - też nie ma chętnych... Ale o wolontariat spytać - nie przyszło mi do głowy. Fakt, mogłabym np. iść na wolontariat za darmo choćby na kilka miesięcy (lepiej mieć chociaż doświadczenie niż ani doświadczenia ani kasy 😀 ) jednak warunek, że dostałabym jakieś zaświadczenie o wolontariacie, żebym to legalnie mogła wpisać do CV. Ciekawe, czy tak się da zrobić... Tak czy inaczej dzięki za pomysł i już skrobię do Ciebie PW!  :kwiatek:

JARA Zupełnie się z Tobą zgadzam.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
29 sierpnia 2014 10:05
Chainsy, nie, nie, nie, w firmie wolontariat to nie. Szukaj imprez, kulturalnych, sportowych, gospodarczych. Jednym z moich ulubionych wolontariatów jest forum energetyczne, które się co roku odbywa w Sopocie. Przyjeżdża dużo ludzi z zagranicy, politycy, ministrowie, 2 lata temu był Jerzy Buzek i nawet go poznałam, co było dla mnie przeżyciem, bo bardzo go szanuję. Ja siedzę zazwyczaj na recepcji, a tam się dużo, dużo dzieje. No i mogę przy okazji chodzić na debaty i prelekcje.
Szemrana na poprzedniej stronie rozwaliła system swoim wpisem o pracownikach, a zen udoskonaliła to rozwalenie wpisem o amebach.
Mogę tylko kobitom podać rękę, bo niestety ale mam dokładnie takie same doświadczenia.
A ja jeszcze mam gorzej, bo ja zaczynam od razu rozmowę z LEKARZEM, to nic, że nie wie, z której strony kot ma odbyt, ale on skończył studia i jest LEKARZEM. Więc chce 5 na rękę.
Zanim taki LEKARZ wygeneruje taki zysk na siebie + ZUS i srus, to lekko rok mija.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
29 sierpnia 2014 11:50
Słuchaj Pok ... ja mogę udawać lekarza i wiem gdzie kot ma dupę. Ale o kotach wiem tylko tyle 😁 Nie choruję, nie urlopuję, nawet sprzątam po sobie, każdy pracodawca był ze mnie mega zadowolony. No, a ze względu na brak wykształćenia wezmę tylko dwa koła na rękę 😂

Tylko byśmy dużo żarły 😂
JARA, ja cię dokształcę szybko w zakresie pysk/dupa u kota i możesz wołać  3 :P
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się