Pomożcie mi wybrac ???

Lepiej do dziadka, bo mniejsze prawdopodobieństwo, że będzie oszczędzał na jedzeniu dla Twoim koniu
To tylko na dolnym slasku sa tanie, dobre konie  😁 ?


Myślę, że to jest kwestia okazji i tego , czego się od konia oczekuje.
Jeśli ktoś chce kupić profesora do sportu to rzeczywiście trzeba się na 15-20 tys a nawet czasami więcej nastawić.
Jeśli chce się konia, na którym można sobie rekreacyjnie pojeździć (to też oczywiście zależy co przez rekreacje rozumiemy) , koń nie jest niesamowicie wyszkolony ani uzdolniony. Porusza się, jest spokojny, coś tam skoczy to myślę, że do 10 tys. znajdziemy.
Każdy potrzebuje konia do czegoś innego i myślę, że to na jakim poziomie wyszkolenia, z jakimi predyspozycjami jest koń decyduje o jego wartości.
Ale znowu załóżmy, że ktoś ma fajnie wytrenowanego konia, zdrowego i z powodzeniem startującego i sprzedaje go za 10 tys. bo sprzedać musi i to jak najszybciej. I co? Nie kupicie tylko dlatego, że taki koń nie może tyle kosztować?
Wszystko zależy od tego jaka okazja nam się trafi.. Konie naprawdę z różnych powodów są w różnych cenach sprzedawane.
Rynek jest jaki jest i za 5 tys. konia można kupic. Tylko wtedy musimy brać pod uwagę, że z nim może być coś nie tak. Nie wszystkie konie muszą być idealnie zbudowane i uzdolnione. Niektórym nie jest to zupełnie potrzebne.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
03 stycznia 2015 22:53
Dla mnie koń do rekreacji to koń, który coś umie, na którym można poprowadzić lonżę i nie trzeba się siłować i zamachać batem na śmierć, to koń którego można dać człowiekowi, który z lonży zejdzie i człowiek ten będzie BEZPIECZNIE  podróżował, zatrzymywał się, skręcał, to koń który obskoczy bez mrugnięcia okiem parkurek z brązowej odznaki, na którym można pojechać w teren bez obawy o utratę życia, którego może poczyścić dziecko i dalej mieć wszystkie kończyny, na którego może usiąść facet, a koń się nie będzie uginał, który się nie spłoszy, bo wiatr, bo gołąb, bo traktor, bo siatka. Koń, który chce współpracować, który jest przyjaźnie nastawiony i który lubi ludzi. Na pozór nic, a jednak =)

Ach, no i koń, który się nie rozsypie po pół roku fizycznie czy psychicznie.
Strzyga dlatego napisałam, że zależy co kto rozumienie przez pojęcie "rekreacja" . 🙂 Ty napisałaś o koniu, który jest wyszkolony i nauczy czegoś osoby, które na nim jeżdżą. Jak dla mnie to jest właśnie profesor, o którym napisałam jako pierwszym. I takiego konia rzeczywiście można szukać w granicach 15tys albo i więcej.
Ja piszcząc o rekreacji miałam raczej na myśli właśnie wożenie sobie tyłka na koniu, który o po prostu idzie do przodu i nie potyka się o własne nogi, jest zdrowy, spokojny. (Nie uważam rekreacji za wożenie tyłka ale nie wiedziałam jakim słowem tą rekreacje zastąpić. )

edit. Oczywiście kupują tego niewyszkolonego konia za niecałe 10 tys. można go doprowadzić do takiego stanu, żeby sprzedać jako porządnego konia do rekreacji. Na tym ludzie zarabiaja.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
03 stycznia 2015 23:11
Sonkowa, dla mnie profesor do sportu to zwierze, które spokojnie, bez większego stresu przewiezie przez N, C juniora, człowieka, który chce zacząć starty na tym poziomie.
Zgadzam sie z Sonkowa 😉

Problem polega tez na tym, ze aby kupic tanio dobrego konia, trzeba wiedziec czego i jak szukac, czyli znalezc kogos doswiadczonego i zaufanego. Ja za kazdym razem polegałam na opinii trenera, bo nie ufałam sobie w wyborze. Nie sadze zeby bohater naszego watku mial pojecie w tym temacie...
Strzyga tak, jak najbardziej ale takiego konia rzeczywiście się w granicach 20 tys. szuka jak nie więcej.
Porządnie wyszkolony koń dla rekreanta to też nie byle co. Musi nauczyć, ale przy tym też sporo wybaczyć i takie konie też tanie nie są.

Mam nadzieję, że w miarę jasno napisałam..
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
03 stycznia 2015 23:18
Sonkowa,  no właśnie o to mi chodzi. Ludziom się wydaje, że jak koń do rekreacji, to to byle trup może być. A to tak nie jest, jeśli chce się, żeby rekreacja była porządna, a nie sennym koszmarem, który często można oglądać... I takiego konia naprawdę za 5 tysięcy... można trafić, tak jak można kupić bezpieczny, dobry, mało palący, działający samochód za 5 tysięcy 😀
Gillian   four letter word
03 stycznia 2015 23:57
A ja tak czytając wypowiedzi niektórych serio nie ogarniam. Naprawde posiadanie konia tak bardzo zniszczyło wam życie, było najgorsza decyzja jaką mogliście podjąć? Nie wiem .. Może to było pisane na potrzeby tego wątku w każdym innym wypadku nie ogarniam.. Ja mam konia od 16 roku życia i jakos miałam czas na wszystko. Gdybym miała jeszcze raz podjąć decyzje o kupnie konia to bym kupiła. Naprawde dziwi mnie to co niektórzy ludzie tutaj wypisują..


Pierwszego konia mama mi kupiła jak koń miał niecałe 3 lata a ja 12. Nie było pensjonatów, koń stał w warunkach urągających, ja jeździłam samopas w dresach po polu bo o ujeżdżalni nawet nie marzyłam. Kopyta miał robione może raz na pół roku, pamiętam że zawsze leciała krew ale tak miało być, znaczy że kowal na schwał. Siodło na szyi, ze 3 rozmiary za małe, wędzidło na zębach. Żył? żył. Potem doszedł jeszcze jeden koń, kulawy na 4 nogi, z ochwatem. Weterynarz siedział na snopku i doczytywał w książce co to może być za choroba i co się robi. Diagnoza - zastrzelić natychmiast.
Konie do pensjonatu poszły jak miałam lat 20. Przez pierwszy tydzień nie odwiedziłam ich ani raz, nie mogłam nacieszyć się wolnością. Jezu co to była za ulga nie musieć dymać piechotą 3km polną drogą z workiem owsa na plecach w śnieżycy! albo gnoju przewalać, z wiadrami latać! przez całe liceum nie byłam na żadnej imprezie, moje koleżanki miały chłopaków i ekstra ciuchy a ja odciski od wideł i śmierdzące włosy. Chryste, jak wracam myślami do tamtych czasów to aż mnie wzdryga... :/ teraz to jest luksus. Hotele dla koni, pasze, kliniki z mądrymi wetami, poidła automatyczne, internet (!).
I w sumie tak, mam poczucie zmarnowanego życia. Przez konia nie poszłam na studia jakie chciałam, napisałam beznadziejnie maturę, moje życie socjalne to nieporozumienie. Gdybym mogła cofnąć czas to bym uciekała ze stajni jak najdalej i wróciła do koni mając więcej lat, wiedzy i ogarnięcia 🙂
A.   master of sarcasm :]
04 stycznia 2015 08:04
A. To jak nie masz to po co się wypowiadasznie mówimy tu o koniach do zawodów



Uuuuu, to faktycznie nie ten przedział cenowy, do zawodów to nawet 15 tys nie pomoże  😁 No, chyba ze to będzie 15 tys GBP  😁
Na tym wątku jest mowa o koniu do rekreacji a nie do zawodów czytaj uważnie
To ty lepiej naucz się układać poprawne gramatycznie zdania, a nie nam mówisz o czytaniu ze zrozumieniem  🙄 bo jak pomijasz przecinki i spacje to zdania zmieniają swój sens..
Czytam ten watek od dłuższego czasu i... nic nie rozumiem. Sama mam 7 koni , typowe rekreacyjne konie. Najdrozsza była Fryzia , pozostałe konie to przedział cenowy od 1000 zł do 8000 zł.  Nie uwazam ich za jakieś narwiste , niebezpieczne konie. Owszem wymagały i wymagaja pracy ale bez przesady. Spokojnie więc mozna do celów "tuptania" po lesie znalesc konia ponizej 5000 zł. Dalej uwazam , ze u dziadka majacego gospodarsteo koń nie mialby zle. Sama miałam dziadka i sama pochodzę ze wsi. Sa rolnicy ktorzy wiedzą jak trzeba zajmowac się koniem i wiedzę tę mają od pokolen czasem wiedza wiecej i lepiej od wielu "panienek kofajacych konisie"? Co do chorob koni , no niestety konie jak i kazde zwierze może chorować ale odkladanie pieniedzy na ewentualne leczenie konia jest... chore. Bo niby co ? To ja majac 7 koni jak wysoki powinnam mieć taki fundusz?        Ps-z góry przepraszam za błędy pisze z telefonu i nie za bardzo sobie z tym radzę.
Rudzik   wolę brzydkiego konia, niż piękną sukienkę
04 stycznia 2015 10:07
donkamilos uświadom sobie jedną rzecz. Można kupić konia nawet za 2 tysiące zł i nawet jeśli na pierwszy rzut oka wydaje się ok, to:
- będzie to zapewne koń o niewiadomym pochodzeniu, bo krycie licencjonowanym ogierem kosztuje
- niewiadome pochodzenie może łączyć się z chorobami, które są przekazywane dziedzicznie
- nawet całkiem zdrowo wyglądający koń może mieć chipy, rozwalone trzeszczki, przebyty ochwat, COPD i wiele innego świństwa, które na dobrą sprawę będą czynnikiem predestynującym konia na łąki, a nie do rekreacji. No chyba, że jesteś tak wspaniałym ekspertem, że jesteś w stanie w ciągu godziny (bo mniej więcej tyle czasy będziesz potencjalnego konia na sprzedaż oglądać) ocenić czy owe choroby u tego egzemplarza występują, czy nie.
- będzie to prawdopodobnie koń zajeżdżony w młodym wieku (co ma destrukcyjny wpływ na zdrowie), byle jak i nic nie potrafiący. Ja nie wybrałabym się w teren na koniu, który nie odpowiada na pomoce.
Ot takie wnioski nasuwają mi się, po wstępnym przeglądnięciu ofert sprzedaży na portalach ogłoszeniowych, z Twojego przedziału cenowego. Trzeba mieć dużą wiedzę, doświadczenie żeby w takim natłoku odróżnić ziarno od plew.

Moje dziecko dostało konia w wieku 9 lat. Koń przed zakupem miał zrobiony TUV i sprawdzony był przez doświadczonego jeźdźca. Konia wstawiłam do pensjonatu, gdzie szereg doświadczonych osób służyło radą i pomocą. był w regularnym treningu, tak żeby nie zabił mi dziecka. Nadal szkolę się, uczę i zdaje sobie sprawę, że niewiele wiem i długa droga przede mną. Nigdy nie zdecydowałabym się na rozwiązanie, które sobie Mariuszu wymyśliłeś. Jest to ogromne ryzyko, które może Cię kosztować tak wiele, że obrzydzi Ci konie do końca życia.

Moje dziecko ma dzieciństwo tylko dlatego, że każdą sraczką, gorączką, szczepieniem, kowalem zajmuję się ja. Ja wyrzucam gnój, dokładam siana, pilnuję szczepień, układam dietę, wzywam trenerów. Ja stresuję się czy wet dojedzie na czas, a przez każde kaszlnięcie i smarknięcie nie śpię po nocach, po to żeby moja córka mogła spać spokojnie i cieszyć się dzieciństwem z kucykiem.

Nie wyobrażam sobie, że w wieku 15 lat będziesz spędzał całe noce na czuwaniu w stajni bo koń kolkuje, albo będziesz dojeżdżał 40-50 km do najbliższej kliniki, albo przez najbliższe 20 lat zrezygnujesz z wakacji, bo koń musi mieć opiekę codziennie.

Gilian, TheWunia i Sonkowa Szczerze współczuję Wam i rozumiem, jak było ciężko pozostać samemu z tak ogromną odpowiedzialnością na barkach. Czasem realizacja życiowego marzenia pociąga wielkie konsekwencje i kosztuje nas ogrom wyrzeczeń.
Nigdy nie zostałam z tym sama i nie żałuje, ze konia kupiłam. Nigdzie tak nie napisałam.
Rudzik rzeczywiscie mam 2 konie Nn , zdrowe , cudowne , grzeczne ,spokojne. Moja Bajeczka , mój kochany "melepet" to NN. Nie przeszkadza mi to i myślę , że większość "wozi dupkom" to nie przeszkadza. Ja nie mam koni z przeznaczeniem na ambitną rekreacje , ja mam konie dla siebie , do spędzenia z nimi miłego odpoczynku po ciężkiej pracy. Jeśli autor tego tematu , tez chce konia tylko dla siebie , tylko do przejażdżek to starczy mu Nn i uważam ,ze spokojne Nn , a przy pomocy dziadka da radę utrzymać konia i to w dobrej kondycji.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
04 stycznia 2015 11:31
Autor tematu pisał na początku wątku o koniu-profesorze 😉
Dla mnie to nie każdy koń może być profesorem i nie widziałam takich koni za 4 tys. (nie mowie tutaj o koniach, które ktoś próbuje z racji wieku czy chorób opchnąć)
Nie ,konia profesora za 4000 zł nie kupi. Ale spokojnego , całkiem fajnie ujezdzonego 9 -16 letniego konia spokojnie. Jest mnostwo handlarzy oferujących takie konie w przystępnej cenie. 
Faza , jeśli mogę spytać- badałaś swoje konie przed zakupem?
donkamilos uświadom sobie jedną rzecz. Można kupić konia nawet za 2 tysiące zł i nawet jeśli na pierwszy rzut oka wydaje się ok, to:
- będzie to zapewne koń o niewiadomym pochodzeniu, bo krycie licencjonowanym ogierem kosztuje
- niewiadome pochodzenie może łączyć się z chorobami, które są przekazywane dziedzicznie
- nawet całkiem zdrowo wyglądający koń może mieć chipy, rozwalone trzeszczki, przebyty ochwat, COPD i wiele innego świństwa, które na dobrą sprawę będą czynnikiem predestynującym konia na łąki, a nie do rekreacji. No chyba, że jesteś tak wspaniałym ekspertem, że jesteś w stanie w ciągu godziny (bo mniej więcej tyle czasy będziesz potencjalnego konia na sprzedaż oglądać) ocenić czy owe choroby u tego egzemplarza występują, czy nie.
- będzie to prawdopodobnie koń zajeżdżony w młodym wieku (co ma destrukcyjny wpływ na zdrowie), byle jak i nic nie potrafiący. Ja nie wybrałabym się w teren na koniu, który nie odpowiada na pomoce.
Ot takie wnioski nasuwają mi się, po wstępnym przeglądnięciu ofert sprzedaży na portalach ogłoszeniowych, z Twojego przedziału cenowego. Trzeba mieć dużą wiedzę, doświadczenie żeby w takim natłoku odróżnić ziarno od plew.

Moje dziecko dostało konia w wieku 9 lat. Koń przed zakupem miał zrobiony TUV i sprawdzony był przez doświadczonego jeźdźca. Konia wstawiłam do pensjonatu, gdzie szereg doświadczonych osób służyło radą i pomocą. był w regularnym treningu, tak żeby nie zabił mi dziecka. Nadal szkolę się, uczę i zdaje sobie sprawę, że niewiele wiem i długa droga przede mną. Nigdy nie zdecydowałabym się na rozwiązanie, które sobie Mariuszu wymyśliłeś. Jest to ogromne ryzyko, które może Cię kosztować tak wiele, że obrzydzi Ci konie do końca życia.

Moje dziecko ma dzieciństwo tylko dlatego, że każdą sraczką, gorączką, szczepieniem, kowalem zajmuję się ja. Ja wyrzucam gnój, dokładam siana, pilnuję szczepień, układam dietę, wzywam trenerów. Ja stresuję się czy wet dojedzie na czas, a przez każde kaszlnięcie i smarknięcie nie śpię po nocach, po to żeby moja córka mogła spać spokojnie i cieszyć się dzieciństwem z kucykiem.

Nie wyobrażam sobie, że w wieku 15 lat będziesz spędzał całe noce na czuwaniu w stajni bo koń kolkuje, albo będziesz dojeżdżał 40-50 km do najbliższej kliniki, albo przez najbliższe 20 lat zrezygnujesz z wakacji, bo koń musi mieć opiekę codziennie.

Gilian, TheWunia i Sonkowa Szczerze współczuję Wam i rozumiem, jak było ciężko pozostać samemu z tak ogromną odpowiedzialnością na barkach. Czasem realizacja życiowego marzenia pociąga wielkie konsekwencje i kosztuje nas ogrom wyrzeczeń.          Mi mamusia gnoju.nie musi wyrzucać zrobię to sam i osoby której teraz jeżdżę tez robie to sam wszystkie wakacje spędzam z końmi, a jeśli nie z nimi to pomagam tacie albo dziadkowie nie leżę na leżaku albo nie Szwedami się całe wakacje po mieście. I tu się mylisz bo bym się martwił jak kon by kolkowal nie znasz a oceniasz inaczej jest jak kupisz konia sam tak jak ja chcę to zrobić a inaczej tak jak ty kupiłaś swojej córce to będą wydane pieniądze raczej będę się martwił i dbał o niego bo jak nie to szkoda było wydawać 5tys
darolga   L'amore è cieco
04 stycznia 2015 11:56
raczej będę się martwił i dbał o niego bo jak nie to szkoda było wydawać 5tys


I w tym jednym zdaniu zawiera się całe Twoje podejście. 10 tys na operację kolki też Ci będzie szkoda, tym bardziej, kiedy nie będzie wiadomo czy w ogóle przeżyje.


I przestań tak się podniecać tym, że sobie uzbierałeś sam na konia, bo to nie powód do braw. Jak się ma zachciankę, to normalne, że trzeba sobie ją samemu spełnić. Jakbyś rodziców w tak młodym wieku utrzymywał - inna sprawa, szacun, a tak?... Sorry, chłopie, wiele osób w Twoim wieku uzbierało sobie na konia i to z innego przedziału cenowego, a start w życie miały taki sam.
Rudzik   wolę brzydkiego konia, niż piękną sukienkę
04 stycznia 2015 12:12
sonkowa, nie chciałam nikogo urazić, to nie było kierowane personalnie do Ciebie. Po prostu wiem ile własny koń może przysporzyć zmartwień. Osobiście takich zmartwień chciałabym mojemu dziecku oszczędzić.

Faza oczywiście że jest wiele nn-ek zdrowych, spokojnych i fajnych, ale jak napisałam trzeba potrafić odróżnić ziarno od plew. Ty posiadasz wiedzę, doświadczenie i jesteś świadoma ryzyka jakie może nieść kupno konia nn. Autor wątku takiej wiedzy i doświadczenia nie posiada.

Nie posiada też samokrytycyzmu, ani nie dopuszcza do siebie żadnej argumentacji, że koń wymaga ogromu odpowiedzialności i poświęcenia. Drogi Kamilu/Mariuszu czy w wieku 15 lat zdecydował byś się na dziecko? Bo posiadanie konia jest porównywalne do posiadania dziecka, wiąże się z tym podobne obciążenie psychiczne i finansowe.

Z mojej strony koniec walenia głową w mur niezbitych argumentów najmądrzejszego 15-latka na świecie.
Rudzik dlatego wcześniej wielokrotnie pisałam o tym, że jesli jest się niepełnoletnim to rodzic powinien podjąć decyzję o kupnie. To on będzie konia utrzymywał i to on musi wiedzieć czy podoła. Ja o tym, że dostanę konia nie miałam pojęcia. Spokojnie sobie dzierżawiłam innego a rodzice mojego przywieźli z drugiego konca Polski i dopiero jak był u nas w stajni mi o nim powiedzieli. Więc była to tylko i wyłącznie ich decyzja. Byli świadomi na co się porywają, wiedzieli, że chcę studiować i konia sprzedać nie będę chciała i wywiązuję się cały czas z tego.
To, że Ty kupiłaś córce konia i Ty się nim zajmujesz jest również dla mnie zrozumiałe, bo to również była Twoja decyzja a nie widzimisie dziecka.
A podejście autora wątku jest dla mnie śmieszne. Co z tego, że uzbierał na konia. Tak jak darolga napisała, to nie jest problem. Problemem jest później tego konia utrzymać i jak osoba niepełnoletnia może się tego podjąć skoro uważa nawet, że na obóz ani na trenera nie warto kasy marnować a 100zl na pensjonat to majątek. Juz nawet nie wspominając, że nigdy bym się nie porwała na to, aby mieć naście lat i trzymać konia przy swoim czy dziadka domu. Załóżmy nawet taką sytuację jak mam teraz, pojechałam na święta do domu, koń jest na drugim końcu Polski , został beze mnie na 3 tygodnie. Ale ma opiekę, ma go kto nakarmić, nawet regularnie ktoś na nim jeździ. W przydomowej stajni byłoby to niemożliwe. Co innego jak jesteśmy dorośli, świadomi swoich decyzję, budujemy przydomową stajnię i opiekujemy się koniem.
ushia   It's a kind o'magic
04 stycznia 2015 13:31
nie tak dawno temu szukałam konia - pomine ze byly konkretne wymagania co do wzrostu, ale w przedziale 4-5tysiecy to ALBO mlodziaki surowe lub ledwo co podjezdzone ALBO wytyrane konie kolo dwudziestki ALBO takie krzywulce ze rece opadaly
a gotowa bylam jechac po konia z malopolski na pomorze

ja szukalam konia dla osoby ktora oprocz "jade mniej wiecej tam gdzie trzeba i nie spadam" ma wiedze i doswiadczenie nie tylko w klepaniu tylka jako takim, tylko utrzymaniu i opiece nad konmi - wiec mozna bylo sobie pozwolic na konika ktory np nozek nie bardzo podaje, bo sobie to przepracuja, takiego ktory bedzie ciut weselszy albo niewiele bedzie umial

ale w przypadku kiedy nowicjusz ma miec konia? - zapytajcie chocby TheWunie ile faktycznie kosztuje "tani" kon z ktorym trzeba potem dojsc do ladu...
wiec blagam, nie piszcie ze za 4tysiace to dzieciak kupi fajnego, zdrowego, poukladanego konia co to wsiadasz i jedziesz
i jeszcze powozi rodzenstwo, ciocie, dziadka i pol wsi obok

albo bedzie to jakas bida kontuzjowana albo szczypior ktorego trzeba uczyc
zreszta nawet zrobiony kon wsiadany non stop byle ile "sie popsuje"...
A.   master of sarcasm :]
04 stycznia 2015 13:43
Na tym wątku jest mowa o koniu do rekreacji a nie do zawodów czytaj uważnie


A ty nie odwracaj kota ogonem i weź do rączki słownik języka polskiego oraz naucz się interpunkcji  😂
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
04 stycznia 2015 13:48
ushia, o to wlasnie chodzi.
ushia, dobrze mówisz. Najdroższy mój koń kosztował 3 tys, najtańsze dostałam za darmo, każdy z nich  mniej lub bardziej poza innymi rzeczami kwalifikuje się teraz do wożenia czyjegoś tyłka po lesie. Tylko zanim przyszło to teraz w każdego z tych koni zostało włożone sporo kasy, czasu i pracy. Ja się mogłam tego podjąć, bo sama sobie je rehabilituję, szkolę, strugam, kupuję pasze i suplementy etc, ale gdybym miała komuś za to zapłacić, to bardziej opłacałoby mi się kupić konia +15 tys  😉

A tutaj dzieciak bez wiedzy, bez umiejętności, i co najgorsze - bez grama pokory chce się porwać na konia, który też g*no będzie umiał 🤔wirek:
Z tego wynika ,że popsułam swoje konie. Nie mam żadnych ambicji poza nie spadaniem i nie krzywdzeniem konia. Ot tyle. Mam byc nam obojgu fajnie w terenie. Moja Bajka kosztowala mnie równo 4000 zł.  Jest koniem ktorego spokojnie mogę dać początkującemu. Nie bryka , nie zrzuca , czasem jak to koń spłoszy się i poniesie...10 metrów.  Jest (tfu , tfu) zdrowa. Jedynie co jest przy niej robione to kopyta ,odrobaczania i szczepienia.Wiem ,że jak szuka się konia to ciężko utrafic , szukaliśmy ostatnio z kolegą i nie znaleźliśmy ale gdy nie potrzebowalam konia to okazje same "się trafiały" to taka przekora losu.
Faza, czy Ty swoje konie kupowałaś jako 15 latka??
Czy w wieku 15 lat dałabyś sobie radę finansowo z Sonią (śp)?
Czy w wieku 15 lat podołałabyś Machowi?
Czy kupisz dziś konia profesora za 4 000 zł z transportem i podstawowymi choćby badaniami?

Nam i to się w wątku rozchodzi. Założyciel ma już sprzęt (nie mając konia), który na pewno będzie pasował, nie będzie korzystał z trenera (15 latek!) bo jest w tym świetny. Sam sobie konia wybierze i kupi...
I tak to zrobi, chociaż kilka osób próbuje go przekonać aby nie kupował. Pyta się jedynie gdzie konia postawić.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się