Młode Konie

dzionka, ash, dziękuję 🙂
efka, Havana Alexandria jest po ogierze Taunus, z matki po Ligusterze 🙂
efka   CEL - zadanie, które wyznaczamy naszym marzeniom
23 lipca 2011 12:08
fajnie wygląda 🙂 ja jadę w środę do młodego i już się nie mogę doczekać 🙂😉 nie widziałam go dwa miesiące!
ja myślałam, że zejdzie mi się z zakupem konia.. planowałam dopiero za jakieś 2 lata kupić drugie konisko, aż tu w rozmowie z koleżanką wyszło, że mają na sprzedaż dwa fajne roczniaki, niedrogo, dobre papiery. No i po dosłownie kilku dniach namysłu i rozmów pojechałam kawał drogi i przywiozłam takiego dzikuska 🙂
Nie miałam nawet tej przyjemności w przebieraniu ogłoszeń, oglądaniu, testowaniu.. pojechałam-obejrzałam i załadowaliśmy 🙂
efka, Twoje też piękne 🙂 ale chyba starsze od mojej?
efka   CEL - zadanie, które wyznaczamy naszym marzeniom
23 lipca 2011 19:20
aniaagre, niom, mój ma dwa lata 🙂 i też była szybka decyzja, ale nie zdecydowałam się kupić zanim nie zrobiłam TUV no i został sobie póki co tam na łąkach 🙂 w każdym razie gratuluję 🙂
Może, ktoś z Was będzie mi w stanie coś poradzić... jedna z moich podopiecznych (jeździ ze mną średnio raz w tyg, wtedy też siadam na jej konia na "chwilę", a dopiero diwe jazdy odbyłyśmy) ma konia, który jest... mega tępy na pomoce, nie idzie do przodu za nic... siedząc na nim czuję się jakbym stała na ziemi w rozkroku... wszystkie znane mi metody, na tak krótką metę zawodzą...

Piszę tutaj ponieważ koń jest młody - ma 4,5 roku aczkolwiek dość "nieujeżdżony" i zepsuty przez właścicielkę...

Jak sądzicie... jest jakaś "racjonalna" metoda czy po prostu powiedzieć, że koń ma przyjść min na miesiąc do mnie i dopiero możemy coś poważniej myśleć o jeżdzie na nim? bo mnie ręce opadają...

znam konie nieelektryczne, ale ten jest jak to mawiają na śląsku "załupiony"...
Kornelia, on najprawdopodobniej nie jest "załupiony" tylko - mega wystraszony. Niektóre konie tak reagują na stres - jakby "wrośnięciem w ziemię", "zalaniem smołą". Przywrócić radość życia, ruchu, wykształcić pewność i ufność jest dosyć trudno, ale to warunek wstępny do dalszego "podjeżdżania" (bo o ujeżdżeniu jeszcze mowy być nie może). Teoretycznie (a nawet praktycznie) można to zrobić z siodła, ale wymaga to jeźdźca dysponującego wyczuciem (doświadczeniem) kiedy i ile cierpliwości trzeba wykazać, ile i na co koniowi dać czasu. Dodatkowa trudność polega na tym, że o ile większość młodych koni fajnie budzi się/rozwija w terenie, to konie o tym stylu reagowania - NIE (bo teren bywa dodatkowo przerażający). Czyli - pracę trzeba by zacząć od początku + zapewnić doświadczonego konia przewodnika.
aniaagre
No, no fajna pannica ! Mam nadzieję, że będziesz regularnie wstawiała jej zdjęcia  😍

Kornelia
Moja była mega mułkiem w wieku 3 lat, od samego początku, a była w bdb łapkach. W tym roku 90% jazd odbywała w terenie - zmieniła się nie do poznania, bardzo otworzyła, zrobiła się pod siodłem wesoła, tak pozytywnie, bo grzeczna i spokojna jest nadal 🙂
Jak sądzicie... jest jakaś "racjonalna" metoda czy po prostu powiedzieć, że koń ma przyjść min na miesiąc do mnie i dopiero możemy coś poważniej myśleć o jeżdzie na nim? bo mnie ręce opadają...

Ja także brałabym konia w teren, z drugim, doświadczonym koniem.
aniaagre, bardzo! mi się podoba Twoja dziewczyna 😜 Osz, kurde - aż poczułam ukłucie zazdrości 😀

efka, kiedy odwiedziny u Krzysztofa? Kiedy możemy spodziewać się zdjęć?


A u nas pojawił się problem z galopem/zagalopowaniami na lonży na lewo. Konik generalnie chodzi ładnie i jest grzeczny, choć na lewo kombinował od zawsze. O dziwo, pracuje znaaacznie lepiej niż na prawo, jest chyba lepiej wygimnastykowany, rozluźnia się szybciej, pracuje pleckami. Zresztą myślę, że dzięki temu łatwiej o niesubordynację, która u niego polega na gwałtownym zatrzymaniu i zwrocie.

Ale nie o tym chciałam - przy zagalopowaniach niestety pojawiło się też dość intensywne brykanie, ewentualnie uciekanie gdzie pieprz rośnie. Wcześniej galopował bardzo chętnie, problemy pojawiły się po upadku, który miał miejsce ze 2 tygodnie temu. Koń zagalopował na złą nogę, wkurzył się, stracił równowagę i się wywrócił. Po "rehabilitacji" wrócił stopniowo do pracy. Myślicie, że wywrotka może mieć związek z niechęcią do zagalopowań? Na prawo galopuje chętnie, zagalopowania robi niemal od razu po komendzie.

I kolejna sprawa - co z tym zrobić? Chwilowo jestem bez naszej pomocy, choć myślę, że udałoby mi się znaleźć doświadczoną osobę w razie czego. Myślałam, żeby przegonić go luzem po lonżowniku, żeby zobaczył że fajnie jest galopować na lewo, że się da. Niechby się wybrykał, wybiegał.

A może wręcz przeciwnie, nie odpuszczać, żadnego biegania luzem - regularna praca, pilnowanie zadu i "iścia" do przodu, żeby mu nawet przez łeb nie przeszło, że można się odwrócić.

Żeby nie było, nie jestem quniareczką, jak sobie nie poradzę to nie będę psuć konia dalej tylko oddam go doświadczonej osobie. Duszko jest generalnie miły, nie stwarza zagrożenia, ot - jest dość inteligentny i dość szybko się uczy. Dobrych i złych rzeczy 😉
efka   CEL - zadanie, które wyznaczamy naszym marzeniom
24 lipca 2011 10:31
amnestria, odwiedziny u Krzysztofa za dwa dni. 🙂

Co do duszkowych wywrotek to powiem Ci że powoli zaczyna mnie to zastanawiać. Czemu tak często.. no ale może przesadzam..

Myślę że ostatnia wywrotka na pewno ma związek z jego niechęcią. Może po prostu coś go boli?
efka, mnie też niestety 🙁 choć na dobrą sprawę wywalił się jak do tej pory 2 razy, nie wiem czy to powód by już panikować. Za pierwszym razem wpadł w dziurę w dość konkretnym galopie biegając luzem, za drugim przy zagalopowaniu na złą nogę. Podłoże było mocno średnie bym powiedziała.

Jeżeli chodzi o bolesność to raczej ją wykluczam, bo był badany przez weterynarza i leczony, także nie działałam na własną rękę. Ale nie jestem nieomylna.

Wracając do upadków - co mam z tym zrobić? Problemy z błędnikiem? Ale czy wtedy nie wywalałby się też np na padoku? Jak to badać? W sensie jaki wet? 😁
A moze krzywizny? Na to stawiałabym bardziej. Chwilowo mam kryzys finansowy, ale myślałam o wezwaniu Kasi Żukiewicz, może coś by się wyjaśniło.

Sorrki za 🚫
amnestria, ja bym go w ogóle nie lonżowała galopem tylko wypracowała mu porządną równowagę w kłusie (edit). Koń z równowagą nie wywala się na lonży z taką częstotliwością. Wiem, bo jak kupiłam Dzionka miałam identyczny problem, a miał 5,5 roku a nie 3-4. Wywalił mi się raz na lonży w galopie i raz na ciasnym zakręcie na hali. Odpuść galop po kole, widocznie to go przerasta, a brykanie i zwiewanie to BARDZO typowe tego objawy. Jak koń jest sztywny na jedną stronę tak właśnie często się dzieje. Dzionek robił dokładnie to samo - czyli wywoził mnie z baranami przy próbie mocniejszego skrętu w prawo w galopie. Ja to rozwiązałam tak, że przez miesiąc czy dwa w ogóle nie galopowałam, tylko go gimnastykowałam w niższych chodach. Potem problem nie wrócił, swobodnie galopował na lonży w obie strony. Good luck 🙂
amnestria, jeśli to było "mocno średnie" podłoże, to masz odpowiedź. I doświadczonym koniom się zdarza rozjechać w galopie, zwłaszcza na lonży (bo jak rozumiem obydwie wywrotki były podczas lonżowania?)
Dzionka, może masz rację :kwiatek: Równowagi jakiejś super na pewno nie ma, biorąc pod uwagę ile on w swoim życiu pracował 😉
Tylko uściślę, żeby nie było - ćwiczyliśmy zagalopowania, Duszek nie robi 20 kółek galopu 😉

No i dodam, że na prawo wygląda to dobrze - koń robi się okrągły jak kuleczka i tak sobie swobodnie biega. Ale to chyba jest częste, że jak koń (niewiele pracujący) jest lepszy na jedną stronę w kłusie to w galopie jest gorszy. I odwrotnie? 😉

quanta mocno średnie, bo chyba niestety przerosło mojego młodego konia (nierówne, bo to nie był plac do jazdy tylko padok na dobrą sprawę - cóż, mazurskie warunki). Plułam sobie w brodę, bo żałowałam, że mnie podkusiło, ale czasu już nie cofnę. 😡 Generalnie był obolały, a w zasadzie "tkliwy". Przeszło po 1 dniu - powtórzę po wizycie weta/leczeniu. Mimo wszystko odstawiłam go od jakiejkolwiek pracy.

Pierwsza gleba była dość poważna. Bolesność była bardzo duża, ale on mi wtedy niemal przekoziołkował. Wywrócił się podczas biegania luzem (ale nie na padoku), gdy zaczął dokazywać. Dość mocno się rozszalał, a że wpadł w dziurę (która w sumie była dość dobrze zakamuflowana, niestety) to nieszczęscie gotowe. Również był pod opieką weterynarza (już pierwszego dnia)

Dlatego napisałam efce, że póki co nie panikuję. Inna sprawa, że może się wydawać, że z moim koniem jest coś nie tak, bo jemu CIĄGLE coś się dzieje i CIĄGLE jest odstawiany od pracy. Ale te sprawy nie są nijak ze sobą powiązane, wywrócił się jak do tej pory 2 razy.
Dziękuję bardzo 🙂 miło mi, że moje młode się podoba 😉
to jeszcze jedno na smaczek 😉
postaram się robić regularnie fotki i was nimi zarzucać skoro się podoba 😉
amnestria, w zeszłym roku mój młody przewrócił się na lonży. To akurat nie była kwestia równowagi, tylko zagapienia (na kobyły). Błagam - nie ryzykuj, bo skutki wywrotki mogą być nieodwracalne. U nas na szczęście tak nie było, ale przywracanie sprawności trwało bardzo długo, a pewne są odczuwalne jeszcze dzisiaj (słaby galop z prawego zakrętu). Nam weterynarz -fachowiec zalecił maksymalne do zorganizowania ilości stępa. Powiedział, że tylko stęp "wyprowadza" z urazów okolic zadu. I stępowaliśmy godzinami. W ręku, potem pod siodłem, w terenie i na placu. Gdybym nie dostała tej rady - dziś maiłabym konia kalekę 🙁
Nie da się stworzyć szybko równowagi konia.
Domyślam się, że u was nic takiego poważnego, ale unikałabym starannie wszelkich "okazji" do wywrotek.
amnestria, nie znam tej zasady z dobrym kłusem i złym galopem na jedną stronę, ale z całą pewnością jest tak, że na jedną stronę koń zawsze jest lepszy niż na drugą, o czym z pewnością wiesz 🙂 dlatego nie dziwi mnie, że na drugą nogę galopuje dobrze. Tak jak pisałam, u mnie zadziałało super ćwiczenie równowagi w kłusie i stępie plus dużo wyginania na gorszą stronę. Galopowałam tylko po dużych kołach i prostych, a naprawdę była u mnie masakra, włącznie z wyskoczeniem przez płot, bo koń nie dał rady skręcić :] Ja myślę że małe kółko (czyli lonża) plus wypięcie to za dużo dla Duszka i nie dziwię mu się, że sobie czasem nie radzie, jak jeszcze podłoże nie współpracuje - nie widzę niczego niepokojącego 🙂

edit: no i zgadzam się z halo - mi po drugiej wywrotce odechciało się dawania okazji do następnych i stąd decyzja o szlabanie na galop na parę tyg.
halo wiem 🙁 i o ile za pierwszym razem myślę, że nie mogłam upadku przewidzieć, o tyle za drugim zadziałałam bezmyślnie 😡 (ale też nie wyobrażajcie sobie Bóg wie czego, kretynką taką straszną nie jestem, niemniej jednak mogłam odpuścić 😉) Oczywiście, że nie chcę by za moje błędy płacił koń, ale teraz już za późno by to rozpamiętywać. Myślę, że wyciągnęłam wnioski. W każdym razie ostatni upadek to było takie "pac" na bok - koń dobrze wyhamował zanim upadł (plus nie zdążył się "rozpędzić"😉.

Pierwszy upadek był poważniejszy. Ale tak jak mówię byliśmy od samego początku pod okiem weta (3h po upadku) plus sprawa była konsultowana z dr Kuleszą.

W obu przypadkach stępowaliśmy dużo 🙂 Na Mazurach to nawet bardzo przyjemne było 😀 😉
teren to bardzo fajna alternatywa dla "placu", sama ze swoim koniem  - w podobnym wieku, sporo jeżdżę poza ujeżdżalnią żeby jak najbardziej mu urozmaicić pracę... polecę jazdę w terenie podopiecznej, ale pracując z koniem raz w tyg ciężko jest zrobić cokolwiek tak jak bym chciała o czym z resztą na wstępie powiedziałam właścicielce...
AleksandraAlicja   Naturalny pingwin w kowbojkach ;-)
24 lipca 2011 11:53
Ja z młodą klaczą, która też miała schiza z galopem, przez pół roku jeździłam tylko stępem i kłusem, gimnastykując się. Po pół roku zaczęłam galop w terenie na prostej, potem na ujeżdżalni na prostej i okazało się, że problem "znikł"  😎
Witajcie! Jestem tu nowa 👀 Przedstawię Wam moją 2 letnią klacz -Temidę  😍

Jej ulubionym zajęciem jest oczywiście 24 h pasienie się na pastwisku  😀iabeł:
Mam też 3 letnią Dakotę i 4 letniego Aksela oraz już powiedzmy dorosłego kucyka 7 letniego  Pioniera 😁 😉
Kornelia, a może konkretnie pomogłyby wam z głową wprowadzane drążki? Drążki najczęściej budzą, ale jak dany koń zareaguje, jak trzeba go "oswajać", żeby efekt był in plus, żeby nie tracił tempa - tylko wręcz przeciwnie - zyskiwał swobodę ruchu, to już sama musisz sprawdzić/dopilnować.
milusia   czas na POZYTYWNE zmiany!!!
24 lipca 2011 15:47
aniaagre-ogromne gratulacje!sliczna jest  😀
amnestria-ja w pierwszej kolejnosci wezwalabym na konsultacje Kasie Ż. Bedziesz miala pewnosc co sie dzieje i mam nadzieje, ze to uraz psychiczny i strach przed galopem a nie fizyczne dolegliwosci.Moze trzeba go ponastawiac?Trzymam kciuki.
efka   CEL - zadanie, które wyznaczamy naszym marzeniom
24 lipca 2011 16:19
amnestria, wydawało mi się że się więcej razy wywalił ale skoro tylko dwa razy to ok 🙂 to jakieś moje dopowiedzenie - nie wiem skąd mi się wzięło 😉

Zrezygnuj po prostu z lonżowania na śliskim - ja nawet wyjadacza Ritka nie lonżowałam na złym podłożu, aby uniknąć "odjechania nóżki" czy innych rewelacji. Niestety podłoże u Was jest "naturalne" co sprawy nie ułatwia..
amnestria, Dziewczyny dobrze mówią, nie prowokuj sytuacji przez podłoże. Z resztą, wiem co mówię - też mam "naturalne" podłoże i z lonżowania zrezygnowałam na dzień dzisiejszy w ogóle. Jeździć ok, ale do lonżowania na patentach przydałoby się podłoże a'la blat stołu.
Poza tym - może on jest taki "zawalaty", nie panikuj. 🙂 Pallas się wyłożył ostatnio na śliskim, bo mu się wygłupiać zachciało. Prawie mi serce stanęło jak to widziałam, zapobiegawczo zapytałam na forum co ludzie robią z końmi i śliskimi padokami, ale zostałam uspokojona, że jak koń wstał, nie kuleje i się nic nie dzieje, to nie trzeba się przejmować. Będzie ostrożniej chodził...i faktycznie, potem przestał się wygłupiać tylko uważał na to miejsce! Ale znam ten strach - we wrześniu z powodu wyłożenia się na padoku byliśmy na L4, także nie dziwię się, że się boisz. :kwiatek:

Uch, spamuję jeszcze zdjęciami w tym wątku puki mogę 😉
Pallasiu z dzisiaj:
"taaak, dobry koń". 😁


Precel:


Nie ma to jak znosić jajka w siodle:


Uchhh.... a mogłam se profesora kupić. 😁 Schodzę po jeździe mokra od stóp do głów wręcz. Tam gdzie jajko znoszę, już nie mogłam.
milusia,  dziękuję bardzo 🙂
amnestria
Uważaj. Naszej 4-latce się zdarzyło zaliczyć tydzień temu glębę na lonży, po serii baranków i odnowić starą "sprawę" 🙁 Nigdy nie lubiłam młodziaków lonżować, a teraz to mi chyba przejdzie zupełnie 🙁
Sankaritarina, ale mu pięknie w tym padzie! Wreszcie jakieś wesołe kolorki, które do niego super pasują🙂!

zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
24 lipca 2011 20:46
aniagre  łapie za oko 🙂 piękna jest 🙂


Moja księżna i zakochana w niej po uszy  pańcia 🙂
Przede wszystkim dziękuję kochane za odzew :kwiatek: Bardzo mi pomogłyście, dużo sobie przemyślałam i jeszcze dziś będę myśleć.

Po dzisiejszej lonży podejrzewam, że jednak wiem co "dolega" mojemu koniowi. Dziś takie głupoty były w każdym chodzie (tzn bez galopu, nie galopowaliśmy) i na każdą stronę. A w międzyczasie były podskoki i harce, i mina zawadiaki. Ewidentnie chce mu się biegać (nie ukrywam, że jest dość interaktywnym koniem, a nasze padoki są dość... nudne 🙁), na co pozwolić mu nie mogę, bo po tym jak skończyliśmy lonżowanie rozpadało się na dobre i podłoże (trawiaste) będzie jutro dość śliskie. Ale może na dniach ogarniemy jakieś "głupoty". Mam nawet pomysł jak.

Niemniej jednak, żeby nie było, że upraszczam - Kasię Żukiewicz pewnie zawezwę. Za jakiś czas, ponieważ w tym miesiącu finansowo nie stoję najlepiej. Nawet jeśli nic nie wykryje, masaż to dobry prezent dla konia 🙂

A co do lonżowania samego w sobie - nie jestem jakąś wielką zwolenniczką lonżowania (ale też nie jestem przeciwniczką, bo widzę ile dobre lonżowanie może zdziałać). Natomiast, Duszko wciąż jest na dobrą sprawę zajeżdżany. Nie wyobrażam sobie go nie lonżować, zważywszy na to, że pod siodłem to on chodził 15 razy? Może ciut więcej. Choć zdecydowanie pod siodłem jest przyjemniejszy - nawet na dużym kole, nie występują żadne problemy jakie pojawiają się na lonży. Tak czy owak, mam zamiar jeśli pogoda będzie łaskawa i podłoże takoż - jutro wsiąść.

Sankaritarina, jeszcze odniosę się do Twojej wypowiedzi i porównam ją z naszą sytuacją: Duszek za każdym razem (2 razami :hihi🙂 wstawał sam, bez większych problemów, nie kulał, co więcej jak sprawdzałam go w kłusie - szedł fajnie rozluźniony. Bolesność pojawiała się po 3? 4? godzinach. Za pierwszym razem D. dodatkowo spuchł, ale wtedy było średnio fajnie, choć wet był generalnie zadowolony szybkością z jaką następowała poprawa. Za drugim razem był tkliwy, nie spuchł, przeszło po 1 dniu.
Nie zmienia to faktu, że drżę na myśl, że miałby mi się jeszcze kiedyś wywalić. 🙁

A teraz co do Twojego konia - wyładniała Ci bestia 🏇 Dawaj więcej z jazd!

efka heh, widzisz, bo myśmy w międzyczasie mieli reakcje uczuleniowe (i spuuuchniętego Duszka), ropę w kopycie, delikatne podbicie i te 2 wywrotki. I fakt, że Duch jak przystało na Dziada Wagarowicza non-stop pauzował, być może sprawił, że wydawało Ci się, że gleb było więcej :kwiatek: Oby tfu tfu tfu nic się nie działo teraz, bo mam do Ciebie deala i mam nadzieję, że coś się z tego urodzi 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się