Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

Julie ale fajną nutkę mi przypomniałaś 😉
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
18 września 2013 21:11
bera7, Moj Jasiek urodzony 11 maja 😉 bardzo dobru termin- w ciazy omina Cie upaly, a dziec przyjdzie na swiat jak cieplo juz i lato za pasem 🙂

Mam nadzieje, ze ten zab, ktory probuje wykonczyc moje dziecko i mnie przy okazji, wreszcie wyjdzie, bo przysiegam, ze zwariuje albo conajmniej nerwicy dostane... Dzis dzien zaczelam od melisy, skonczylam piwem... po cichu licze na lepsza niz wczorajsza noc...
Bonusowo moj Tomek wyjechal sluzbowo na 2 tygodnie dzialac w operze w Bydgoszczy i nie mam porannego wsparciq...
opolanka   psychologiem przez przeszkody
18 września 2013 21:15
Isabelle, Julka też tak robi, jak Twoja Nika 🙂 fajnie tak jak dwie dziewczynki możemy sobie "porównać" i się powymieniać doświadczeniami.
A ja dziś kupiłam tran w kapsułkach i będę zazerać 😉
Szafirowa współczuje. A co on u nas w operze będzie robił?
kasbeg, A Ty co tu robisz? Zarazić się chcesz? 😉

szafirowa, Nie chcę Cię martiwć, ale mi się od 4 miesięcy czasem wydaje że Słodziowi wychodzą zęby, a tu nadal nic. No ale objawy nie są upierdliwe.
Za to wczoraj w nocy miałam pobudki co 15-30 minut, bo się zaraził od kolegi sąsiada katarem i budziło go zaglutowanie. A do noska wsadzić sobie nic nie da. Ani gruszki, ani Fridy, którą dziś nabyłam. 😀 Próbowałam mu robić odczulanie, tak jak koniom, ale za mądry jest na to i za ruchliwy. Kropelek Nasivin, ani tej hipertonicznej wody też nie umiem mu zapodać. Wczoraj około 4 w nocy Adamowi się udało, tak "o". Tylko w nim nadzieja w razie dalszego ciągu zaglutowienia.
No cóż. Na razie od 20.00 normalnie śpi i nie słyszałam zatkanego noska jak zaglądałam chwilę temu.
A tak w ogóle, to kocham moją przychodnię i jej cały personel. Po raz kolejny Gabryś został przyjęty bez żadnego umawiania i czekania na nic. Do tego wszyscy go już znają, z powodu wiecznego zacieszu. 😉
AleksandraAlicja   Naturalny pingwin w kowbojkach ;-)
18 września 2013 22:06
Szafirowa, pamiętam że swego czasu pisałam na fb, że jeśli Wojtusiowi się ząb nie wybije, to sama mu go wybiję  😜 Współczuję, ale trzymaj się, to przejdzie  🙄
co do książki- jestem strasznie jej ciekawa, bardzo dobrze się czyta, tyle, że od poniedziałku zdołałam przeczytać ledwie kilkanaście stron. Ogólnie książka jest wydawnictwa MIND, które to wydawnictwo ma w ofercie bardzo ciekawe rodzicielsko książki, a dotyczy miłości bezwarunkowej. Sama idea jest mi bardzo bliska, od narodzin Wojtusia mam takie przemyślenia, które, jak się okazuje, wpisują się w nurt miłości bezwarunkowej  😉 Czyli bardzo denerwują mnie teksty typu: "grzeczny chłopczyk", "ale nie wolno rozrzucać zabawek"- w kontekście 10-miesięcznego dziecka, "ale jesteś niedobry", albo: "jak podniesiesz krzesełko, to Cię wezmę na rączki" oraz emocjonalne karanie dziecka za to, że np. przed chwilą w złości ugryzło (tym bardziej, że moje dziecko nie jest jeszcze na etapie rozwojowym, który pozwala odczuwać empatię czy robić coś na złość komuś, on może zrobić coś w złości, albo dla zabawy- np. ugryźć, bo wtedy mama fajne odgłosy wydaje). Nie zaprzeczam, że jak np. dostałam dwa razy pod rząd garnkiem w głowę, to się zirytowałam  😎 na tyle mocno, by spowodować ryk (rozczarowania, że matka zabrała garnek) u Wojtusia i miałam moment, gdy nie chciałam go wziąć na ręce, chociaż płacząc domagał się tego, ale trwało to dosłownie sekundę, bo ja nadal automatycznie mam wdrukowaną reakcję na dźwięk płaczu mojego dziecka. No nie potrafię go zignorować czy odepchnąć w takiej sytuacji, bo mi go szkoda, bo widzę, że on w takich sytuacjach potrzebuje wiedzieć, że go kocham, a że go kocham, to nie mogę mu tego nie okazać. Nawet, jak jestem zła.
Natomiast nie potafię jeszcze do końca zrozumieć tego, że dzieci nie powinno się chwalić. Bo że nie powinno się nagradzać, to jestem w pewnym zakresie w stanie zrozumieć, ale dlaczego nie chwalić? Że wybudował piękną wieżę, że udało mu się cośtam... No ciężko mi to pojąć, tym bardziej, że ja chwalę automatycznie. Po psach mi zostało  😉 No ale nic, czytam dalej, zobaczymy, czy to do mnie przemówi, to całe niechwalenie.
Mamuski, pytanie o fotelik😉
Dzisiaj pojechalismy do sklepu na przymiarki, po udzieleniu szeregu informacji typu model autka, rok produkcji, czy isofix itp, okazalo sie ze do naszego Corsiaka bedziemy sie przymierzac z dwoma fotelikami-Maxi Cosi Mobi i tylem do kierunku jazdy Britax Max Way. Niestety Mobi wyszedl  rano, a Britaxa trzeba zamowic i we wtorek jedziemy sie juz "dopasowywac" 😉 Corsiak mały, bez isofixu wiec duzego wyboru nie było, a w sklepie od cholery fotelikow(  a myslałam, ze Olek sie wysiedzi w róznych fotelikach  :oczy2🙂.
Bardzo chciałabym Britax'a( tyłem do kierunku jazdy :konik🙂, ale obawiam sie, że Olo moze zastrajkowac i co ja wtedy zrobie  ( to cudo kosztuje cos ponad 1100zl-juz widze jak zzeram tynk ze scian, szkoda, ze sezon letni sie konczy-bylaby chociaz zieleninka z łąki do tego  :wysmiewa🙂, dlatego zastanawiam sie nad Mobim( jak uda sie go zamontowac-chyba Juliee cos pisala o jakis prowadnicach i dopasowaniu). Koszt Mobiego to ok 900 zl ..Moglabym zamowic na Allegro, ale chce miec pewnosc, ze bedzie idelanie dopasowany i przymocowany( no i licze na wyklad z montowania tego cuda).
Pytania-
1. Kto am Mobiego albo Way'a? Prosze o plusy/minusy..chetnie poczytam, w koncu jeden z nich bedzie juz w przyszlym tyg w naszym posiadaniu
2. Mimo zapewnien, boje sie o wygode Olcia-pamietam Ktoras Mamuska pisala, ze jej synke jezdzi nadal ( ma 4-5lat?) i zadowolony, a pamietam, ze Szurka po kilku akcjach szybko szukala zastepczego-przodem do kierunku jazdy- dla Lwa  😎 wiem, wiem..nei zgadne co to bedzie.. 😎
3.no i jakies inne rady/wskazowki...nie jestem juz nic w stanie sensownego napisac/o cos dopytac..jednak wstawanie o 5, dojazd ponad godzinny, praca, ogarniecie domu, obiadu( wracam ok17, bo karmie piersia  i wychodze wczesniej, jak przestane karmic bede w domu ok19!) to sporo..a do tego musze zrobic chyba badania krwi czy cos, bo jestem ciagle zmeczona, kreci mi sie w glowie.. A moj Olo jak na sylwestowego syna przystalo zasypia o 22 ..nawet ucinanie mu drzemki nie skutkuje..mimo ostaniej drzemki do ok15-16 , pada juz ok18-19, ale po kapaniu wstepuje w niego diabel i potrafi galopowac po mieszkaniu, skakac w lozeczku( osttanio podlapal, ze trzymajac sie barierek w lozeczku mozna sie przemieszczac i nacieszyc sie tym nie moze biedak), wdrapywac sie o doslownei wszystko!?
W pt zasnal o 20! nie moglismy uwierzyc..w nocy wstal o 2!( pierwszy raz w jego prawie 9mcznym zyciu) i twierdzil, ze sie wyspal az do5 rano..dobrze , ze to byla sobota 😉, jak zasypia o 22-23, spi do ok3, potem przenoszenie do nas i cycanie( w lecie mial czestsze pobudki, bo pic mu sie chcialo), potem spi do 6-7( o 6 przychodzi Niania i zazwyczaj Olo spie albo sie przebudza, dostaje butle i zasypia)

dobranoc😉

podsumowujac-napisze mi ktos cos madrego o tych fotelikach? jak wam sie uzywa?no cokolwiek :kwiatek:

dalej bije sie z myslami-chcialabym fotel RWF, ale...moze jednak od razu tego Mobiego( jak oczywiscie bd pasowal, bo jak nie, to mam problem z "glowy".. )
agulaj79 po cesarce już ćwiczysz? Myślałam, że przez pół roku nie wolno. Może ja się za mocno pieszczę sobą, ja tylko uprawiam marsze stosunkowo długie, ok. 6km i idę szybko. Ale na brzuch nic nie robię.  Co ci lekarz powiedział? Jeśli mogę zapytać
kasiulkaa25,  macie własne króle? chciałam kilka królików na odpas wziąć i później stworzyć mięso, ale boję się, że nie zarżnę 😉 tzn nikt nie zarżnie 😉 jakie macie dla nich warunki?co jedzą? jakie rasy? może w jakimś wiejskim wątku byś odpowiedziała, jeśli tu nie pasuje? (wątek o futerkowcach jest, ale... tak nie na miejscu o mięsnych tam pisać 😉 )


Odpisuję po czasie, nie bardzo wiem gdzie odpisać to napiszę tutaj  😉
Osobiście nie mam królików ale P. ma u siebie około 50-60 sztuk(z młodymi). Trzymane są częściowo w klatkach, reszta w zagrodach po świniakach  😉
Latem jedzą głównie trawę, zboże (z własnych upraw), na noc i zimą dostają siano, ekologiczne bo z łąki bez nawozów(tu akurat kwestia ekonomiczna, bo dobra ziemia i łąka wilgotna, więc trawa ładnie rośnie bez sztucznych nawozów - późną jesienią nawożona jest obornikiem końskim).
Dostają też marchew, od czasu do czasu chlebek. Spokojniejsze wypuszczane są do woliery/przenośnych klatek i tak "pasą się same" (o ile sprzyja pogoda).
Na przekąskę mają gałązki (głównie brzozy bo na nieużytkach rośnie ich sporo).
Większość jest rasy olbrzym belgijski i jeszcze inne (chyba mieszańce).
Jakby co mogę podpytać o mięsko  😉 wiem, że kilka osób kupuje dla dzieciaczków i chwalą sobie bardzo.

Sama u siebie nie trzymam, choć bym mogła... ale za bardzo się przywiązuje   🙄 i miałyby z pewnością dożywocie  😁  😡
Nie lubię nawet patrzeć, który ma być przeznaczony na mięsko...
Jedyne co mogę wykarmić i przeznaczyć do konsumpcji to koguty  😡

Ma też u siebie indyki i kozy.
Jajka mam swoje, bo kupione było 12 młodych kurek, pasze dostawały tylko w okresie przejściowym - teraz już jedzą gniecione zboża, mieszane z całym ziarnem plus to co wygrzebią  😉 a chodzą gdzie chcą(przez co w poślizg wpaść można na kupie :lol🙂.

Aby całkiem nie był  🚫 to usmarkałam się wraz z Krzysiem  🙄
Ile można podać łyżeczek miodu dziecku? jaki najlepszy? zakładając, że będzie to miód prawdziwy z pasieki(nie wiem jaki kupić).
Natomiast nie potafię jeszcze do końca zrozumieć tego, że dzieci nie powinno się chwalić. Bo że nie powinno się nagradzać, to jestem w pewnym zakresie w stanie zrozumieć, ale dlaczego nie chwalić? Że wybudował piękną wieżę, że udało mu się cośtam... No ciężko mi to pojąć, tym bardziej, że ja chwalę automatycznie. Po psach mi zostało  😉 No ale nic, czytam dalej, zobaczymy, czy to do mnie przemówi, to całe niechwalenie.

Z tego jak ja to rozumiem, nie chwalac umozliwiasz dziecku wyrobienie tzw. autorytetu wewnetrznego i zapobiegasz uzaleznieniu sie od autorytetu zewnetrznego. Zamiast chwalic uczestniczysz w radosci z wybudowania wiezy ale nie oceniajac. Zadajesz pytanie czy podoba mu sie jego wieza. Jak sie powiedzie to w przyszlosci szef nie bedzie mogl mu placic pochwalami zamiast pieniedzmi bo pochwaly szefa beda dla niego niewiele warte - sam bedzie wiedzial czy jest dobry czy nie i ile jest wart. A jak mu ktos powie, ze sie do czegos nie nadaje, to on to oleje bo bedzie przyzwyczajony oceniac swoje mozliwosci sam. Wg tej teorii dziecko ma dosc motywacji, zeby bez chwalenia osiagac cele i rozwijac sie. W sumie fakt, niemowle nie uczy sie przeciez chodzic dlatego, ze je chwalimy. Nasze pochwaly sa zbedne w tym procesie, a wszyscy rodzice wiedza ze czego jak czego ale naturalnej motywacji maluchom nie brakuje. Podobno jak sie chwali to sie zakloca ten proces, odwraca uwage od osiagania celu, wprowadza niepotrzebne napiecie (dostane czy nie dostane pochwaly). No i manipuluje sie malym czlowiekiem, daje do zrozumienia, ze ma robic rzeczy dla nas albo tak jak my tego chcemy, a nie dlatego ze sam tego chce. W sumie to jest ciekawe podejscie ale mam mieszane uczucia.
Kami   kasztan z gwiazdką
19 września 2013 06:38
Agulaj mój mąż robi sam masło - wstawiamy mleko na zsiadłe do kamionki. Po paru godzinach/na następny dzień zbiera się śmietana, którą zdejmujemy i do słoika do lodówki schłodzić. Dostaliśmy od teściów taką jakby górę od maselnicy nakręcaną na słoik, no i W. jedzie +- 40 minut i trzepie masło  😉 Tylko, że mnie to masło kompletnie nie smakuje, mam odruch wymiotny na sam zapach  🙄

U nas niestety ostatnio z mlekiem bieda, bo jedyna okoliczna krowa nie daje już tyle mleka co w lecie i jest deficyt  🙁
Ja chwalę moje dziecko non stop! Może to błąd ale tak czuję. Nie rozumiem dlaczego to miałoby być złe!

Olesniczanka my też szybko przesadziliśmy Filipa przodem. Wiem, że tyłem byłoby bezpieczniej, ale...on się tak darł że ja nie byłam w stanie z nim jeździć. A że jeździłam z nim sporo sama to było to nie do ogarnięcia. Byłam tak zestresowana że robiłam głupoty za kierownicą. I to było bardziej niebezpieczne. Przesadziliśmy przodem i luzik. A jak już kupiliśmy maxi cosi priori to w ogóle był luksus. Dziecko uśmiechnięte i zadowolone i żadnych wrzasków.
Ale nie namawiam do fotelików montowanych przodem. Tylko piszę jak było u nas.

szafirowa u nas też nocki ostatnio słabe. Zamiast coraz lepiej to jest gorzej. Może to zęby, może  co innego ale jestem zmęczona. Dobrze że w dzień jest Adaś uśmiechnięty i zadowolony.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
19 września 2013 07:28
Moim zdaniem trzeba chwalić, ale "mądrze"- czyli nie za wszystko i wszędzie, ale naprawdę za rzeczy warte pochwały. Bo czasem zamiast stwierdzenia "jestem z Ciebie dumna!" lepiej powiedzieć "cieszę się, że Ci się udało/że osiągnąłeś swój cel". Tak mi na warsztatach tłumaczyli- bo wtedy nie chwalimy dziecka za sukces, ale za to, że samo coś osiągnęło. I tłumaczyli też, że ważne jest, żeby nie chwalić dziecka np. po to, żeby mu przykro nie było. Żeby to nie było tak, że mamusia zawsze i wszędzie, niezależnie od wyników pochwali dziecko- np. za rysunek. Czyli żeby zwyczajnie mu nie kłamać 😉 I jeśli rysunek naprawdę jest kiepski(tu raczej o starsze dziecko chodzi) albo nam się nie podoba nie musimy mówić tego wprost, ale inaczej skierować uwagę dziecka- "podoba Ci się Twój rysunek? Jeśli tak to się cieszę!". Tylko to jest ciężkie, bo chyba większość matek woli pochwalić dziecko niż widzieć smutną minę 😉
No właśnie wg tego co bobek pisze, to jakby to od małego stosować, to by smutnej miny nie było =) i dziecko by nie uzależniało swojego humoru od naszego zdania w takich sytuacjach.
No dokładnie. Takie chwalenie za wszystko i wszędzie może mieć zły wpływ. Chodzi o to, żeby nie chwalić bezmyślnie. Dobrze to wyjaśniła bobek.

Olesniczanka, My jesteśmy z Mobi zadowoleni, ale montowało się go ciężko i teraz fotel pasażera jest nie do ruszenia. Ja mogę wsiąść z przodu, ale ktoś większy ode mnie już nie. (Mamy Hondę Civic.)
Moim zdaniem powinniście koniecznie przymierzyć fotelik do samochodu i do Olutka. Bez mierzenia bym nie kupowała.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
19 września 2013 07:40
Jak sie powiedzie to w przyszlosci szef nie bedzie mogl mu placic pochwalami zamiast pieniedzmi bo pochwaly szefa beda dla niego niewiele warte - sam bedzie wiedzial czy jest dobry czy nie i ile jest wart. A jak mu ktos powie, ze sie do czegos nie nadaje, to on to oleje bo bedzie przyzwyczajony oceniac swoje mozliwosci sam.


Ja się troszkę tego boję. Żeby nie wychować dziecka, które zwyczajnie zdanie świata i innych ma gdzieś. Miałam taką koleżankę w szkole- ona właśnie miała gdzieś to, czy ktoś ją chwali czy nie. I niby z jednej strony to było dobre, bo faktycznie potrafiła sama wiele osiągnąć, ale z drugiej jeśli naprawdę robiła coś źle albo się do czegoś nie nadawała to żadne sugestie nic nie dawały- bo ona wiedziała lepiej, czy się do czegoś nadaje czy nie. Oczywiście wiem, że to jest przykład trochę przerysowany, ale zwyczajnie nie lubię takiego całkowitego odwracania się do świata odwłokiem- "wy róbcie swoje, a ja mam wasze zdanie gdzieś".

Tak jeszcze w kwestii wychowania- mój Konrad jest taki, że zdanie świata i okolic ma w 4 literach. Jak go proszę, żeby np. ściszył muzykę, bo ludzie za ścianą mogą sobie nie życzyć dupstepowego hałasu o 8 rano w niedzielę, to on ma to gdzieś- co go obchodzą ludzie za ścianą? Albo gdy idziemy ulicą i proszę, żeby dajmy na to nie szedł po ścieżce rowerowej tylko po chodniku- on ma to gdzieś, jego rowerzyści nie interesują. Bardzo mi się nie podoba takie podejście, ale co zrobię...? I boję się, że jednak Rajka będzie z niego to podejście "wysysać"- bo jednak jak by nie patrzeć taki człowiek ma łatwiej w życiu. Nie interesuje go opinia publiczna, nie interesuje go to, co ktoś powie, no nie interesują go obcy ludzie, to nie ma się czym przejmować i stresować. A ja nie chciałabym, żeby mała była tak obojętna na opinię wszystkich...

A, no i witam nowe mamuśki!  😅 😀
I dlatego moim zdaniem należy to spróbować wypośrodkować - nie chwalić bezmyślnie, z góry, za wszystko.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
19 września 2013 07:45
Julie dokładnie 😉 Tylko jak to zrobić? 🤣

Nie wiem, czy Wy też tak macie, ale ja sobie wiecznie teoretyzuję, rozmyślam i zastanawiam się, a jednak jak przychodzi co do czego to działa instynkt, a całe rozmyślanie mogę sobie do kubka wsadzić 😎
Ale poczytać i pomyśleć nie zaszkodzi! 😀
opolanka   psychologiem przez przeszkody
19 września 2013 08:13
[quote author=_kate link=topic=74.msg1878751#msg1878751 date=1379545411]
agulaj79 po cesarce już ćwiczysz? Myślałam, że przez pół roku nie wolno. Może ja się za mocno pieszczę sobą, ja tylko uprawiam marsze stosunkowo długie, ok. 6km i idę szybko. Ale na brzuch nic nie robię.  Co ci lekarz powiedział? Jeśli mogę zapytać
[/quote]
Ja ostatnio zupełnie niechcący pobiegałam po mieście, bo się spieszyłam i żyję 😉 Wszystkie niefajne efekty po cc mi minęły, tzn nic nie boli i skóra mnie nie piecze (miałam taką tkliwą). Ale boje się robić brzuszków, chociaż chętnie bym już zaczęła. Od października się wybieram na basen.

bobek, bardzo fajnie ujęłaś kwestię chwalenia.

Ale to znaczy, że nie mam już chwalić mojego dziecka, bo ładną kupkę zrobiło?  😁 Ze mnie wszyscy grzeją, bo jak młoda zrobi kupę, to dla mnie prawie jak Sylwester  😜
Juliee, Muffinka dziekuje :kwiatek:
Juliee, aby dopasowac idealnie fotelik do naszego Corsiaka z 2001 r bez isofixu, pojechalismy wlasnie do  Wrocka do mega madrego Pana z tego blogu http://osiemgwiazdek.blogspot.co.uk/ i zaproponowal nam do naszego grata wlasnie MC Tobi(przodem) i Britax my-way( tylem). We wtorek umowieni jestesmy na mierzenie i dopasowanie do autka.  Powiedzialam, ze mam byc mega bezpiecznie, dobrze byloby tylem do kierunku jazdy( te foteliki potrzebuja miejsca, niby do mniejszych autek jest wlasnie ten wspomniany britax) no i cena nie ma znaczenia( tak, zaszalalam heh, to  wkoncu bezpieczenstwo mojego Serduszka, a ze auto stare, to niech chociaz fotel ma porzadny).W sklepie mam multum fotelikow-pomyslalam, posiedzi Olo, pomierzemy do autka, tylko wiekszosc to na isofix, albo do naszej Corsy po prostu ( jakby to ujac" "za duze". Nawet z Mobim bd wsio na styk, z czym sie liczylam. Bylam przekonana, ze wybor bedzie wiekszy jednak,ale moje "warunki" i ograniczenia naszego auta, nie daja nam niestety/stety duzego pola manewru.NO coz..zobaczymy, moze jeszcez skocze do ASKOTa i umowimy sie na przymiarke..
wracam pracowac, bo mnie wywala  😎
opolanka   psychologiem przez przeszkody
19 września 2013 08:31
Aaaa i w ogóle to moje dziecko kończy dziś 3 miesiące  😅 😅 😅

A jeszcze tak niedawno to było, gdy nieśmiało zaczęłam czytać ten wątek 😉
AleksandraAlicja   Naturalny pingwin w kowbojkach ;-)
19 września 2013 08:37
bobek, dzięki, no właśnie coś takiego pisze, tylko ja jeszcze nie dotarłam do rozdziału o alternatywach dla chwalenia i dlatego tego "nie czuję", bo mam wrażenie, że coś mi zabierają, nie dając nic w zamian  😎 Zobaczymy, na razie czytam.
opolanka, gratulacje  😅

A ja wczoraj ostrzygłam dziecko- żal mi było okropnie, bo ja uwielbiam te jego włoski, ale z tyłu miał już gniazdo, a z przodu właziły mu do oczu. No więc za pomocą nożyczek i maszynki ciachnęłam go na krótko i wreszcie nikt go nie pomyli z dziewczynką  😉 A włoski sobie spakowałam do torebki  😜
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
19 września 2013 09:04
[quote author=AleksandraAlicja link=topic=74.msg1878687#msg1878687 date=1379538372]
Natomiast nie potafię jeszcze do końca zrozumieć tego, że dzieci nie powinno się chwalić. Bo że nie powinno się nagradzać, to jestem w pewnym zakresie w stanie zrozumieć, ale dlaczego nie chwalić? Że wybudował piękną wieżę, że udało mu się cośtam... No ciężko mi to pojąć, tym bardziej, że ja chwalę automatycznie. Po psach mi zostało  😉 No ale nic, czytam dalej, zobaczymy, czy to do mnie przemówi, to całe niechwalenie.

Z tego jak ja to rozumiem, nie chwalac umozliwiasz dziecku wyrobienie tzw. autorytetu wewnetrznego i zapobiegasz uzaleznieniu sie od autorytetu zewnetrznego. Zamiast chwalic uczestniczysz w radosci z wybudowania wiezy ale nie oceniajac. Zadajesz pytanie czy podoba mu sie jego wieza. Jak sie powiedzie to w przyszlosci szef nie bedzie mogl mu placic pochwalami zamiast pieniedzmi bo pochwaly szefa beda dla niego niewiele warte - sam bedzie wiedzial czy jest dobry czy nie i ile jest wart. A jak mu ktos powie, ze sie do czegos nie nadaje, to on to oleje bo bedzie przyzwyczajony oceniac swoje mozliwosci sam. Wg tej teorii dziecko ma dosc motywacji, zeby bez chwalenia osiagac cele i rozwijac sie. W sumie fakt, niemowle nie uczy sie przeciez chodzic dlatego, ze je chwalimy. Nasze pochwaly sa zbedne w tym procesie, a wszyscy rodzice wiedza ze czego jak czego ale naturalnej motywacji maluchom nie brakuje. Podobno jak sie chwali to sie zakloca ten proces, odwraca uwage od osiagania celu, wprowadza niepotrzebne napiecie (dostane czy nie dostane pochwaly). No i manipuluje sie malym czlowiekiem, daje do zrozumienia, ze ma robic rzeczy dla nas albo tak jak my tego chcemy, a nie dlatego ze sam tego chce. W sumie to jest ciekawe podejscie ale mam mieszane uczucia.
[/quote]

zgadzam sie , o ile mmówimy o zachowaniach samonagradzajacych. Nauka chodzenia, mówienia, posługiwania sie przedmiotami daje dziecku wymierne i niemal natychmiastowe korzyści. Nauka chemii organicznej czy historii starozytnego Rzymu juz niekoniecznie. Pewnie, że można tak prowadzić jęcia,że część dzici zakocha sie w dziejach Rzymu czy związkach węgla, ale część  i tak nie polubi. Kupę rzeczy, które opanuwuje dziecko  nie wiąże się z beśpośrednią nagrodą.
AleksandraAlicja, zawsze, jak patrzę na zdjęcia Wojtusia, to nie mogę pozbyć się wrażenia, że oni są bardzo podobni, mimo że inni "w typie". Milan ma to samo na głowie - z przodu długa grzywa, z tyłu lokowane siano (vel gniazdo 😀 ). Chciałabym mu obciąć włoski, ale mój A. się sprzeciwia, nie wiedzieć czemu...



Ja bardziej boję się wychowania dziecka, którego nie obchodzi to, co sądzą inni, niż dziecka uzależnionego od zdania otoczenia. I też będę go chwalić, chwalić i jeszcze raz chwalić za wszystko, co zrobi starając się, co zrobi z pasją, co zrobi twórczo i nie widzę nic złego w tym, że mi, jako matce, będzie się podobać nawet czerwony maziaj narysowany  na białej kartce. Kiedyś zrozumie, że mama chwali go, bo go kocha i podoba jej się wszystko, co wytworzy, a otoczenie nie musi być tak zawsze i wszędzie zachwycone. To jest również składowa zrozumiania miłości przez dziecko.
AleksandraAlicja   Naturalny pingwin w kowbojkach ;-)
19 września 2013 09:20
kenna, ja się długo sprzeciwiałam, bo zakusy na włosy miała już w wakacje moja mama i siostra, a jak się poskarżyłam mężowi, to powiedział, że źle by nie zrobiły Żadnego wsparcia  🙄  😉
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
19 września 2013 09:21
może to skrótowo napisałaś, ale chwalenie aby dziecko zrozumiało "że mama go kocha" tez ma krótkie nogi. Bo niesie przekaz, że jak nie chwali to nie kocha. Czyli to co zwolennicy teorii "niechwalenia" wspominają.
Założeniem jest tak prowadzić dziecko, żeby wiedziało, że jest kochane bez względu na to, czy zrobił cos dobrze czy źle, że nie oceniamy i nie chwalimy JEGO, że oceniamy i chwalimy CZYNY. Lub też nie pochwalamy tych czynów, nadal jednak kochamy samego sprawcę.
Super Wojtuś wygląda!!!
Zdolniacha mama 😀
Ja się nie umiem powstrzymać od chwalenia, bo autentycznie jestem zachwycona 🙂 Nie oceniam też jego zachowania non stop jak np moja mama  typu: ładnie zrobiłeś, lub nieładnie. Wychodzi mi to sponicznie. Chętnie bym tę książkę przeczytała 🙂

Aleksandra Ignac ma krótsze włosy niż Wojtuś a nigdy nie miał obcinanych 😉 ciekawe kiedy mu urosną. Kenna bo Milan to dopiero grzywacz 😉
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
19 września 2013 09:40
Zet, efekty specjalne w Halce i Rusalce

AleksandraAlicja, albo to przejdzie, albo ja przechdze na neospazmine :/
Julie, ja mam nadzieje, ze tym razem to juz na pewno to, bo o ile marudzenie to ja przezyje (byl czas przywyknac...) o tyle takiej opcji jak wczoraj- lapy w buzi i co chwile spazmatyczny ryk takiego najwiekszego kalibru, to obawiam sie, ze moge nie zdzierzyc. Odpukac, dzis jest o niebo lepiej.

Za to w nocy pan Jan Stefan wyglaszal oredzie do narodu... o 2:30 konkretnie je wyglaszal, z zapalem gestykulujac i artykuujac co wazniejsze kwestie. Po jakiejs pol godzinie mysle nakarmie to pewnie padnie. Pffff. Ide po niego, a ten zaciesza i trzepie w kolko rekami i nogami. Nakarmilam, usypiam, a ten na mnie pacza i pacza. No to odlozylam do lozeczka, pogadal jeszcze troche, pokotlowal sie i zasnal. Liczylam, ze pospi ciut dluzej. Gdzie tam- 5:45 :/ Przy okazji kolejny raz stwierdzam, ze kolderka na suwaczki to genialny wynalazek- jak by nie rozrabial- zawsze przykryty i absulutnie nie da sie jej naciagnac na glowe. Do tego jest leciutenka, wiec nogi moga wariowac i schnie blyskawicznie.

Odnosnie chwalenia- ja pamietam, ze moim wielkim dziececym autorytetem byl dziadek- jak mu pokazywalam obrazek konika, nad ktorym reszta rodziny 'ochala i achala', on mowil 'ladnie, ale zobacz- ta noga to nie tak, musisz popracowac nad tym i nad tym i wtedy bedzie jeszcze lepiej'. Pracowalam godzinami i nowych obrazkow nie pokazywalam juz innym, tylko dziadkowi, a on mowil co sie poprawilo, a co trzeba dopracowac. Chawalil- jak widzial, ze slucham i staram sie. O i tu jest dla mnie pies pogrzebany- co ze staraniami, probami dziecka, ktore nie wychodza lub nie dosc wychodza- nie ma wiec automatycznej nagrody, jest- zniechecenie. Przy odpowiednim wzmocnieniu pozytywnym, pochwaleniu za jakis kroczek, ktory sie udal i wskazaniu sposobu, jak moze sie udac  wiecej i wiecej, uzyskujemy motywacje. Inaczej dziecko zaczyna podejmowac tylko najprostsze wyzwania- bo wie, ze sie udadza. Idac dalej- mozna u dzieka rozwinac zaburzenie po nazwa prokrastynacja. O tym akurat wiem sporo, bo przyszlo mi z tym zyc i do teraz czasem sie z tym zmagam. Z innej strony -  na tym polegaja zdrowe relacje spoleczne, ze liczymy sie ze zdaniem innych ludzi, lubimy byc chwaleni i to nas motywuje, lubimy spawiac przyjemnosc bliskim, jestesmy 'fajnymi' ludzmi. Jak mamy innych zdanie w d.. to mamy zachowania jakie przejawia K. Czarownicy, dla mnie- nie do przyjecia
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się