Darolga nie odsypia, darolga pracuje, bo tym bardziej jest teraz na kogo i na co 😉
Skorom już wywołana do tablicy, to tak jak już
ash napisała :kwiatek: Korabek po długiej nieobecności wrócił dzisiaj w nocy do domku, czuje się dobrze i najważniejsze, że udało się zakończyć te kilkumiesięczne potworne cierpienia, jakie tak dzielnie znosił. Oczywiście kresu leczenia jeszcze nie widać, przed nami kolejne trudne miesiące i długa droga, ale też i niemały kawałek już za nami :-) Zdążyłam pod jego nieobecność naładować baterie i odespać dziesiątki nieprzespanych, a spędzonych pod boksem nocy, dlatego też już ze zdecydowanie bardziej optymistycznym nastawieniem uczymy się razem odnajdować w tej nowej, a niełatwej sytuacji.
Klinika w Psucinie to naprawdę wyjątkowe miejsce i najlepsze w jakie mógł trafić, a niezastąpiony zespół z panią Martą Warzechą na czele zrobił wszystko co w ludzkiej mocy i dołożył wszelkich starań, by pomóc Korabowi oraz sprawił, że czuł on się tam dobrze, otaczając go najwspanialszą opieką – nie tylko w ujęciu weterynaryjnym.
Choć efekt tej długiej walki minął się dalece z tym, na jaki tak naiwnie liczyłam i w jaki tak bardzo mocno wierzyłam kiedy to wszystko się zaczęło, to jest on najlepszym, jaki mogliśmy osiągnąć i walkę mimo wszystko uważam za wygraną – bo może i szczęścia by uratować jedno oko zabrakło, ale wystarczyło go na drugie.
Dziękując wszystkim, którzy przyczynili się do tego sukcesu i służyli pomocną dłonią oraz wszystkim, którzy tak wytrwale trzymali za nas kciuki, przesyłam Korabkowe pozdrowienia jeszcze z trasy, bo z racji swoistej ochraniaczowej cenzury zdjęcie jako jedyne nadaje się do publikacji.