Jazda za prace- uklady i obowiązki

BlueHorse, dlaczego nie chcesz nikomu... zapłacić za pracę? Może źle skalkulowałaś opłacalność całości?
Dość czarno to widzę: bo dziś, kto ma trochę oleju w głowie za darmo pracować nie chce, a gdy w głowie pusto - po co ci ktoś taki? Zapłacić - i problem z głowy. Ten ktoś będzie chciał u ciebie jazdę, trening - zapłaci tobie. A jeśli nie - to "dostaniesz" czas na ważniejsze/bardziej opłacalne z twoich zajęć.
Z tego co wiem ja nie jestem szalona a dzięki układowi jaki proponuje mam wszystko co dziś osiagnełam (odnzaki, starty w zawodach, dwa tytuły instruktora, doświadczenie i jakieś umiejętności mimo braku jakiegoś tam specjalnego talentu jeździeckiego) mimo, że absolutnie nie było moich rodziców stać nawet na 4 jazdy w miesiącu gdziekolwiek na dojazdy już w ogóle - na wszystkie moje jazdy, treningi i konie dane mi do opieki uczciwe zapracowałam "pomagając".

Liczę na to, że kogoś znajdę jak nie to cóż... Będę pomagać sama sobie od rana do nocy - jakoś przeżyje.
BlueHorse, Dość czarno to widzę: bo dziś, kto ma trochę oleju w głowie za darmo pracować nie chce, a gdy w głowie pusto - po co ci ktoś taki?


Hmmm nie uważam się za jakoś wybitnie głupią a pracuję na takich zasadach.. Tak jak BlueHorse napisała nie jest to praca za nic tylko ZA JAZDY. Jeżeli instruktor przykłada się do ich prowadzenia i nie traktuje Cię jak jakąś gorszą to taki układ mi jak najbardziej odpowiada. Masz określone godziny pracy i za to trening i tyle.
BlueHorse przeprowadzaj się do Warszawy a chętnie się zgłoszę 🙂
Po prostu widzę, jak takie układy (do niedawne norma) "zdychają z dnia na dzień" i ile z nimi kłopotów. W miastach - więcej chętnych, ale i możliwości konkretnego zarobku więcej. Na wsiach - wąski wybór osób.
Przecież pieniądze to nic innego jak umowny zapis co ile jest warte. Jakieś przeliczenie być powinno, a dlaczego prowadzić je w punktach czy jednostkach czasu, czy innych jednostkach a nie w PLN-ach - nie bardzo rozumiem, skoro to zawęża wybór.
Jak ktoś chce być "poprawny skarbowo" to barter też powinien być opodatkowany a wolontariusz - ubezpieczony (na koszt oferującego wolontariat).
Jakieś przeliczenie być powinno, a dlaczego prowadzić je w punktach czy jednostkach czasu, czy innych jednostkach a nie w PLN-ach - nie bardzo rozumiem, skoro to zawęża wybór.


Ale przecież tak jest (przynajmniej w moim wypadku). Właściciel stajni zakłada, że godzina mojej pracy to 10 zł, trening 50 zł(te sumy akurat wymyliłam, ale to akurat mało istotne ile dostaję za godzinę i ile płacę za treningi), więc za pięć godzin pracy mam jazdę i mogę to dowolnie przeliczać. Chodzę tyle czasu ilę mogę a później mam za to tyle treningów ile "zarobiłam". Pomijamy tylko moment zapłacenia mi pieniędzmi za pracę, bo i tak za chwilę musiałabym zapłacić za trening.

więc w sumie wszystko jedno czy płacą mi pieniędzmi czy treningami jeśli te mi odpowiadają 🙂
BlueHorse szkoda, że mam do Owczarni ok.60km i zajęte weekendy na uczelni. Szukam właśnie miejsca, gdzie za pomoc/mam uprawnienia i.r.r. mogłabym trenować pod kątem ujeżdżenia. W tygodniu mam wolne, ale to za daleko na dojeżdżanie tzn. za drogo paliwo by wyszło.
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
18 listopada 2013 17:45
BlueHorse ja miałam najwięcej odpowiedzi i skutecznie znalazłam pomoc na Tablica.pl, tu nie każdy zagląda a tam zawsze ktoś wypatrzy, jak nie sam zainteresowany to jakiś jego znajomy. Dość długo szukałam pomocniczki, nie jest to takie proste, zwłaszcza jak się ma konkretne oczekiwania wobec takiej osoby. Ale próbuj, ogłoszenie nic nie kosztuje tylko warto napisać czego konkretnie oczekujesz i co oferujesz.
Wiem, że takie układy są czasem trudne do ogarnięcia sama już z autopsji ale nie wierze, że byłam ufoludkiem-odludkiem i tylko mi taki układ pasował... Wiem, ze na takiej współpracy obie strony mogą BARDZO dużo zyskać, ja pomoc a osoba pomagająca - doświadczenie także nadzieja matka głupich ale ja mam takową, że znajdzie się ktoś chętny z zapałem 😉

Dzięki za propozycje na pewno uderzam już na tablicę 😉
Ktoś wie gdzie teraz można się podjąć pracy za jazde  🙂 ? wrocław, legnica albo okolice legnicy?
Facella   Dawna re-volto wróć!
28 lutego 2014 18:34
A umiesz cokolwiek? Nikt Ci w ciemno nic nie powie.
u mnie można pracować za jazdę, ale też mam jakies swoje warunki, jakby co to zapraszam na pw
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
01 marca 2014 08:33
whiskyy , zamieść ogłoszenie (oczywiście w ogłoszeniach nie w tym wątku), napisz gdzie i czego szukasz, co oczekujesz, co oferujesz, czy masz jakieś doświadczenie, jakie umiejętności.
O, ja już dawno na taki układ bym "poleciał"- ale uroki życia w Mławie(33tyś. mieszkańców), a w okolicy żadnej stajni takiej jaka jest np. gdzieś pod Warszawą(oczywiście nie mówię o swojej wspaniałej stajni, bo ona jest cudowna 😉 )i tu raczej nie ma takich układów. Ale muszę kiedyś przysiąść, uzgodnić o z rodzicami i no...szukać i szukać 🙂 Bo praca za trening bardzo by mi odpowiadała 🙂 Ah, takie układy to uzgodnić z instruktorką, czy z właścicielami? 🙂 No chyba że z obiema stronami 🙂
Znów szukam kogoś na wakacje i jak co roku pełna lipa  😕
Co prawda wróciła moja "stra" luzaczka - skończyła studia i ma trochę wolnego, ale od razu zapowiedziała że to tylko do czasu znalezienia pracy 🙁
Za to niektóre odpowiedzi na ogłoszenia powalają na kolana... Ostatnia: praca za jazdy OK pod warunkiem, że zapłacę za dojazdy komunikacją 360 zł/mc... kurcze mi tyle nie wychdzi za dojazd autem, poza tym są przecież sieciówki  😵 Jak doliczyłam sobie koszt treningów musiałabym wydać na takiego luzaka z 600 - 700 zł/mc. Pracy na niespełna godzinkę dziennie, może nawet mniej czyli wychodzi prawie 22 zł/godzinę pracy przy czyszczeniu konia  😵
Albo: będę przyjeżdżać raz w tygodniu - OK, ale wówczas bez jazdy, lub jazda raz na 6-7 tygodni - bo tak wyjdzie przeliczenie praca / trening - to już nie specjalnie...
Generalnie chociaż nie jestem zaskoczona - jestem załamana  🙁
A ja co? Szukam szukam i jak znajduje to zawsze na wakacje a po wakacjach pewnie będzie kaszana jak znam życie... :/ Chociaż dziewczyny blisko to liczę na jakąś pomoc potem... Ale generalnie tez wtedy kiedy nie wiedziałam za co się zabrać i nie miałam czasu a jazd w pip i koni mega dużo to nikogo... A teraz wakacje, mniej koni bo dzierżawia, kupili i nawet nie ma na czym jazd prowadzić za bardzo... :/ MASAKRA....
BlueHorse, jeśli cierpisz na nadmiar pomocników - chętnie kogoś przygarnę 😉
Kurczę, gdybym miała te "parę" lat mniej to na skrzydłach bym do Ciebie Gaga przyleciała za samą możliwość przebywania w stajni, z końmi. Nie wspominając o jazdach w zamian za pracę- to już luksus, o którym mi się nawet nie śniło. A ja musiałam łazić po stajniach i BŁAGAĆ o możliwość wywalenia gnoju 😵
Gaga jak czytam o takich sytuacjach to jestem w ciężkim szoku. I zastanawiam się czy to kwestia większej dostępności, tego że ogólnie wszystko łatwiej przychodzi?
Pamiętam jeszcze nie tak dawne czasy (10-15 lat temu?), jak w stajni, w której pracowałam za jazdy był wręcz casting na opiekunów koni. I jak już ktoś dostał prywatnego konia pod opiekę, to było naprawdę coś. Nawet nie koniecznie musiałam na nim jeździć, ale samo to, że mogłam go wyczyścić, zadbać i popatrzeć jak z nim pracuje właściciel to już była frajda. A jak jeszcze można było wsiąść...?

A teraz widzę dokładnie odwrotną sytuację i to z każdej perspektywy. Tzn. widzę konie, które stoją 5/7 dni w tygodniu, bo właściciel nie ma czasu, a nie wpadnie na to, by po prostu znaleźć koniowi opiekuna, nawet na te 2-3 dni. Sama z resztą rozglądałam się za opcją, w której nawet mogę płacić za treningi, a przy okazji zająć się koniem, zadbać o niego i wspomóc właściciela oferowanym czasem. I znalezienie takiego sensownego układu okazało się niewykonalne.

Libella dokładnie! Pamiętam dokładnie to samo zjawisko ze swoich czasów jazdy za pracę. Jak była potrzebna osoba do pomocy, to się kolejki ustawiały - szefostwo miało nawet listę chętnych  😉 Dostać konia pod "osobistą opiekę" to był nie lada wyczyn, nawet szkółkowego, a już prywatne - matko... Możliwość występowania prywatnego konia po jeździe to było coś, a jak czasem się trafiła opcja, że konia trzeba było ruszyć, bo właściciel np. na urlopie, to po prostu szczęście do nieba.
I wszystko robiłyśmy, od czyszczenia i siodłania koni do wywalania obornika i noszenia siana czy słomy z transportu do stajni. Cały dzień, nie ma, że boli.
I korony nam z głów nie pospadały.
Nie, no moje konie chodzą. Mam trochę treningów, sama jeżdżę
Ale w sezonie: raz , że sporo sędziuję - przy WKKW nie ma mnie jednak te 4-5 dni, dwa: tez chciałabym mieć czasami dzień wolny choćby na zakupy jakieś... Z pracy wychodzę o 15, ze stajni ok 19 (przy opcji: posprzątać boksy 30 min, wyczyścić i pojeździć Darco: 1,5 h, poprowadzić trening: 1,2 h, wyczyścić sprzęt, generalnie zadbać o konie (kopyta, jedzenie, etc.). W domu jestem ok 20 - 21 - na zakupy / cokolwiek nie mam już ani czasu ani sił, a weekendy na zawodach najczęściej 🙁
Jak mam to szczęście i jestem w weekend w domu, to ogarniam mieszkanie , pranie jakieś, cokolwiek - oczywiście w stajni też wówczas jestem...

Ostatnio z przeziębienia zrobiło mi się zapalenie oskrzeli i 3 dni mnie w stajni nie było, potem wyjazd na targi do Niemiec (praca) i kurs FEI w Stzregomiu - tym trybem konie nie chodziły porządnie praktycznie 2 tygodnie 🙁 a oba takie typy, że chodzić muszą... wrr

A pracy generalnie nie ma jakoś dużo. Stoję od roku w pensjonacie - nie ma opcji rozładunku siana czy słomy. Sprzątają mi boksy raz w tygodniu (sobota), zatem sama sprzątam codziennie. Przy takim trybie - zajmuje mi to 30 min (2 boksy). Reszta obrządku kolejnie 15 - 20 min (przygotować posiłki, dolać wody bo moje konie nie przepadają za poidłami). To w sumie godzina, którą można by zaoszczędzić mając pomocnika.

Mieć kogoś do stępowania przed/po treningu - bajka  😉

Edit: fakt faktem, ze jak jest moja "stara" luzaczka, to stępuje i przed i po  😀 i mi drugiego konia siodła kiedy jeżdże pierwszego  :kwiatek:
Libella, ja ze znalezieniem osoby do wsiadania nawet za darmo miałam mega problem. I było tak: a to nie bo hali nie ma, a to za daleko, a to konia przenieść do innej stajni (na która mnie nie stać a oczywiście ta osoba co chciała jeździć by sie do niej nie dokladala no bo przecież oferowalam jazdy za darmo). I tak było... 2 lata!
W końcu zaczęła wsiadać jedna z dziewczyn ze stajni w której stoimy i jest cudnie 😉. Jakby chciała na niej trenować to ma ode mnie zielone światło bo bardzo mi sie podobają jazdy prowadzone przez trenera z którym jeździ jej siostra.
Ja stoję w stajni z halą... i nadal nic 😉
Półdzierżawca jednego z koni mi zrezygnował z dnia na dzień (tak to bywa, chociaż umowa mówi coś innego) zatem na prawdę ciężko wszystko czasowo ogarnąć 🙁
Wczoraj miała przyjechać potencjalna nowa dzierżawczyni - nie przyjechała, nie zadzwoniła, telefonów nie odbierała...  😵
Ja pier ten teges aż szkoda gadać normalnie
Trzeba podać jak na tacy albo błagać a najlepiej to takie osoby chcą mieć własnego konia ale za niego jak najmniej płacić 😉
Takie realia 🙂

A u mnie dzieciaki przychodzące być kiedy im akurat pasuje co któryś weekend albo odwoływać zapowiedzianie przyjście bo coś tam ale jeździć regularnie 😉
MASAKRA

Najlepiej polegac na samemu sobie tylko gdzie ten czas na to aby samemu wszystko robić?!  😵
Toć polegam sama na sobie, przez co konie chodzą mniej niż powinny 🙁 stąd potrzeba znalezienia luzaka
Po sezonie nie będzie wyjazdów, czyli problemów
A wolnego nie miałam już od tylu lat, że oj tam...
Kotlet no widzisz, czyli chyba po prostu chodzi o to, żeby osoba z koniem trafiła na osobę z czasem i chęciami 😉

Ale wiecie, jakby ktoś szukał sumiennego opiekuna w Mazowieckiem... 😉
Libella ja szukam takiego opiekuna 😀
Libella ja szukałam w zeszłym roku i g....ucio. Na początku szukałam dzierżawcy, potem dzierżawcy za połowę ceny, potem kogokolwiek... Od września/października znowu będę szukać.

Największym problemem jest odległość i brak dojazdu do stajni czymś innym oprócz samochodem. W sumie rozumiem, skoro jednokrotny wyjazd do konia trwa pół dnia, to zazwyczaj rodzice są przeciwni. Nie bez powodu na Bródnie dziewczynek kręci się masa i wydawało mi się, że też są chętne do opieki jakiejkolwiek (przynajmniej tak było jeszcze jak tam stałam), a w Iskierce czy GH nie było ich wcale.

Aaa, jeszcze BRAK MOŻLIWOŚCI SKAKANIA. Siwemu no nie przetłumaczysz jak, za to może skrzyżować nogi w każdej możliwej kombinacji, ale to się nie liczy. Wśród dziewczynek lat 13-16 niestety nadal królują skoki... Jak tym razem nie znajdę nikogo to cóż, koń znowu pójdzie na łąki... 🙄
Wiecie z czego to wynika?  Bo ja nie mam pojęcia. Myślę, że te wszystkie dzieciaki tak grymaszą, bo mają taką opcję...Ja bym się zabił, żeby mieć to co one, z ręką na sercu. Chłop ze mnie taki, że wszystko bez grymaszenia zrobię- nie muszę jeździć, czy skakać, samo rozstępowanie da mi frajdę. W ogóle sam fakt, że komuś pomagam w szybszym zebraniu się w treningach itp. to już by mi skrzydeł dodawał...
Chyba już tacy nie istnieją :P
Albo są gatunkiem na wymarciu 😉

Przychodzi do mnie wczoraj rodzic 12-13 letniej dziewczynki (oczywiście początek wakacji trzeba sobie znaleźć "przedszkole" dla dziecka na wakacje) i pyta o sprzątanie za jazdy. A ja, że w wakacje nie potrzebuje ale może sobie przychodzić do mnie na jazdy normalne w szkółce i zostawać ale nie biorę żadnej odpowiedzialności za to co się stanie/dzieje w stajni. Bo tez nie raz dzieci błądzą po stajniach i na głupie pomysły wpadają. Kiedyś pozwoliłam trzem dzieciakom na trawę z końmi W RĘKU pójść... Skończyło się na złamanym nadgarstku bo dziewczynka stwierdziła, że sobie wsiądzie na oklep na kantarku przy szumiącym lesie - przecież to grzeczny szkółkowiec nikt się nie dowie... MASAKRA

A propo rodzica: naprawdę mam wrażenie, ze szukają sobie żłobka dla dzieciaka... Byleby się pozbyć z domu i mieć święty spokój...
Bartekl1, przeprowadź się do Szczecina 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się