Tania, zdaję sprawę sobie z tego, że gdzieś na świecie jest garstka ludzi, która w to uwierzyła, nawet stworzyła grupki wzajemnego wsparcia i jeszcze to będą zaraz rozdmuchiwać 🤔
Skoro kiedyś mogli uwierzyć czy "uwierzyć" w inne kłamstwo, to uwierzą i w to. Obecnie np. w Kanadzie większość ludzi - i to nie motłoch, a profesorowie uniwersyteccy wierzą, że to Polacy wybudowali Auschwitz i mordowali Żydów. Jeżeli komuś z Polski tego nie mówią, to tylko z powodu political correctness.
Np.:
http://historia.wp.pl/title,Prof-Witold-Kiezun-dla-WPPL-100-tys-warszawiakow-zostalo-skazanych-na-kare-smierci,wid,16753214,wiadomosc.html?ticaid=1131adZauważ, że w przypadku naszego Tupolewa wersja oficjalna jest taka, że to był wypadek komunikacyjny. Rosja nie była w konflikcie zbrojnym z Polską - a nie ma żadnego materiału z miejsca katastrofy nakręconego przez BBC czy inną goebbelsowskę szczekaczkę. A tu - rejon konfliktu zbrojnego, latają cywile i regularna armia z karabinami - a reporter "niezależnej stacji" - nie pamiętam już której znalazł czarną skrzynkę.
Portal "w Polityce" pisze "relacja na żywo z ewakuacji stacji rakiet" - a ilustracją jest materiał z Youtube, kilkunastosekundowe nagranie nie wiadomo skąd i kiedy zrobione. Dalej: "rozmowy", które pokazują w mediach może spreparować prawie każdy, kto ma pojęcie o montażu video. Dalej - podobno amerykańcy wojskowi wiedzą jak było i że doszło do zestrzelenia. Dwie godziny później Merkelowa mówi, że są poszlaki. Poszlaki to nie jest wiedza - to oznacza, że ona z Murzynem Nr 1 ustala jak było, czyli ustala, co było w przeszłości. Nie bada, jak było - tylko czeka na wersję, w którą mamy uwierzyć.
Jest oczywiste, że to nie jest ten sam samolot i zaginięci wtedy nie czekali na dzisiejsze zdarzenia - chodzi o to, że poziom załgania mediów i polityków jest taki, że ta wersja jest tak samo prawdopodobna, jak każda inna. Nikt z nas nie ma dostępu do radarów, satelitów, kanałów transmisji - a jeżeli ma, to dostęp wycinkowy. Żadna ze służb nie przedstawi dowodu tego, co wie, ponieważ ujawniłaby jakimi narzędziami dysponuje. To oznacza, że w każda wersję będzie trzeba uwierzyć bez dowodu.
Z jednej strony mamy informacje, że separatyści nie dopuszczają nikogo do miejsca katastrofy - a z drugiej mnóstwo zdjęć i ludność cywilną, która bierze udział w akcji poszukiwawczej. Ktoś w to wierzy, że zwykli ludzie idą na miejsce, gdzie agresywni, uzbrojeni członkowie grup paramilitarnych pilnują dostępu? I spokojnie sobie chodzą? Któraś z tych informacji musi być nieprawdziwa.
Samolot mógł zestrzelić każdy - bo tam potencjalnie każda ze stron konfliktu dysponuje dostępem do takiej broni. Piszę "zestrzelić" - co też nie jest pewne, podobnie, jak ewentualny sposób zestrzelenia - a na ten brak pewności wskazuje pewność takich ludzi, jak Sikorski, czy dziennikarze - którzy wiedzieli to już w chwili katastrofy, jak było.