kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy

Ulalala moja też tak kiedyś robiła... walczyliśmy najpierw z zawieszaniem się nad przeszkodą, teraz ćwiczymy moją pewność siebie, bo kobyła wyczuwa od razu każde moje zawahanie i robi stopa. A jak jest dobrze to i 110 skoczymy na luzie ;P

Nie wiem, jak z Twoim koniem, ale nam pomogło bardzo:

- na zawieszanie się miałam ustawione takie coś: drąg, stacjonata 70cm, drąg x 5, oxer 70cm, drąg. Oczywiście wszystko na galop i to skrócony (między przeszkodami było ok 18m). Później tą samą odległość jechałam na 4 drągi, a po dwóch treningach bez drągów. Koń przestał się zawieszać.

- na zatrzymywanie... no cóż, u nas liczy się precyzyjny najazd na wprost. Nie mogę jej rzucić na przeszkodę (czyli np tak najechać, że jesteśmy ciut po skosie albo mamy tylko 1-2 foule na wprost). U nas to jest prawie pewniak, że nie skoczymy. Drugie i bardzo ważne jest tempo. Koń musi chcieć skoczyć, a nie człapać sobie ledwo co do przeszkody...


Obecnie zgrałam się z koniem na tyle, że jak jest dobry najazd, tempo i pewność siebie to nie ma mowy, żeby nie skoczyła. Dla porównania. Moja koleżanka na nią wsiadła i koń prawie całkowicie odmówił skoków. Czemu? Bo koleżanka się bała. A jeździ lepiej ode mnie i skacze na swoim koniu wyżej niż ja  🤔

Niestety nikt z nas nie widział Twojego konia, więc nie wiemy, dlaczego wyłamuje. Ja bym jednak ćwiczyła szeregi na tempie i drągi w galopie w kombinacji np. kilka drągów i stacjonata. Był u nas koń, młodziutki, który też nie chciał skakać wyższych przeszkód. Jednak po półtora roku regularnych ćwiczeń skacze do 100 cm. Więc ja bym się nie załamywała, tylko ćwiczyła, ćwiczyła, ćwiczyła 😉 Jak będziesz całkowicie pewna siebie i konia na 70, to spróbuj 75 itd 🙂
Powodzenia!
halo tylko i wylacznie wylamuje, jedzie jedzie i przed sama przeszkoda albo skreca w lewo albo w prawo.  W terenie wiem ze naturalne przeszkody dosc sporawe (spore szerokie zwalone drzewo np ) skacze.  Ogolnie jest koniem ktory czasem cos wymysla, byle nie pracowac. Na plasko juz nic nie odwala, jest ok.  O wlasnie, najazdy z klusa pomagaja , , moze to dlatego ze czuje nad nim wieksza kontrole . Bez problemu pokonywal m.in okser do pewnie ok 60 z klusa, ale wyzsze boje sie ze sa za wysokie na klus , to i ak dosc spore obciazenie. 
Tak jak mowilam na poczatku byc moze jest w tym tez moja wina, bo nie jezdze swietnie, wiec moze jakies szczegoly maja na to wplyw. No i jest tez tak ze pojedyncza przeszkode np skoczymy ale jak przychodzi parkur to juz na ktorejs,kilku, wylamuje. Ale ogolnie w calym moim zyciu to chyba najlepiej skaczacy kon i najwygodniejszy . Czyli co ? Probowac na mozliwie najwyzszych, stopniowo coraz wyzej, i cwiczyc raz na jakis czas zatrzymania przed przeszkoda, aby wiedzial ze to ja mam kontrole?
asiek13 dzieki, szeregi tez bede cwiczyla i dragi 🙂
szukajka mi nic nie wypluła a w zasadzie tak mnie zastanowiło... dlaczego w wyższych klasach ujeżdżenia jest OBOWIĄZEK jazdy na munsztuku? 🙂
Kahlan, nie ma obowiązku. Nawet GP możesz jechać na wędzidle.
Munsztuk jest obowiązkowy w niektórych przypadkach - ale nie zależy to od trudności konkursu a od rangi zawodów (np. mistrzostwa)
a to nie wiem co mi się dziwnie uroiło.

dzięki epk :kwiatek:
Ulalala my skakaliśmy nawet metra z kłusa ;D no może nie do końca z kłusa, bo leżał drąg przed stacjonatą i na drąg miał być naskok 🙂 ćwiczenie co prawda mega trudne, ale 70-80 spokojnie się da 🙂

Jeśli chodzi o parkour to zaczęłabym od całkiem małego, bardziej na zasadzie galopu z małymi hopkami (40-50) i zmianami kierunku.
Może w tym przypadku chodzi też o kondycję konia? U nas są osoby, które po jednym kółku galopu przechodzą do kłusa, bo nie mogą więcej (zmęczenie) i wtedy taki koń mając do pokonania 8-10 przeszkód w galopie po prostu opada z sił.

Moja taka była  😲 odkąd zmieniłam trenera to na treningach jest nawet pół godziny galopu (z małymi przerwami oczywiście). Ale koń kondycję ma taką, że hoho. Często ja jestem bardziej zmęczona i spocona ;D  🏇

Trzymam kciuki za Was 😉
asiek13, Kondycję ma dobrą, jeszcze jakiś czas temu, miesiąc (?) miał tyle energii, że robiłam na nim bardzo dużo kółek galopu dla samego spuszczenia z pary bo był tak nakręcony, jechałam tyle ile sama dałam radę, bo ja wymiękałam pierwsza, on nadal chciał. Teraz od kilku jazd zrobil się bardzo spokojny, aż trochę zaczęło mnie to niepokoić;p Zawsze zapierniczał czy to kłus czy galop, a teraz idzie strasznie spokojnie, aż zanadto . Chyba że to przez próby jechania na kontakcie, wcześniej to był półkontakt.

No cóż, będę próbować różnych ćwiczeń, poradzę się jeszcze pomocy z ziemi i może będzie ok😉
Ulalala - nie masz jeszcze oka do odległości i podejrzewam, że nieraz koń musiał Cię ratować bo mu wypadło za blisko lub za daleko. Przy małych wysokościach każdy koń się wybroni, przy większych zaczynają się wahać. Konie to nie maszyny, które bezmyślnie przeskoczą wszystko i z każdym na grzbiecie. Im wrażliwszy i ambitniejszy koń, tym łatwiej go zaciąć w ten sposób. Najazd może być dobry, ale jak zostaniesz z ciałem, albo złapiesz równowagę ciągnąć za wodze to po kilku takich skokach koń zacznie Ci odmawiać i tyle. Sama przyznałaś się, że się boisz - może nawet nie wiesz, że przy dojeździe kulisz się, zamiast mocno dojechać wyprostowaną sylwetką do przeszkody? Najlepiej by było, żeby na tego konia wsiadał co jakiś czas ktoś, kto wie o co chodzi w skokach, widzi odległości - żeby koń przestał się bać skakać, a zaczął utrwalać sobie schemat w głowie - widzę przeszkodę, muszę ją przeskoczyć. Koń pewniejszy siebie, swojego ciała będzie wybaczał Ci błędy, a ty będziesz mogła skupić się na doszkalaniu siebie. Na naukę odległości nie ma nic lepszego niż skoki, skoki i jeszcze raz skoki. Bardzo często w stajniach panuje taki układ, że na konia ucznia co jakiś czas wsiada trener, żeby go ,,podrasować'', pokazać mu, że jeździec na grzbiecie nie boli. Wtedy ten koń na fali jazdy z trenerem jest milszy dla ucznia. I jakoś to funkcjonuje, aż jeździec dorośnie do swojego konia.
Ustawianie wyższych przeszkód,zatrzymywanie konia przed przeszkodą i karne kopy łydką w skoku - nawet nie będę tego komentować. To wszystko bardziej zniechęca tego konia do skakania, niż współpracy z Tobą.
Ulalala, jak tak to wersja pierwsza 🙂 Maksymalna, ale jeszcze "pewna" wysokość - ale wszystko koniecznie krzyżaki/koperty, okserki też takie - tylko dalszy drąg poziomy. i dużo, dużo naskakania tak. Szeregi gimnastyczne, ale też takie - centrujące, pojedyncze, fragmenty parkurków. Ćwiczyłabym niedużo skoków ale często. No i tempo musi być. Nie mniejsze niż 300. Chyba twój koń jeszcze "nie przejechany przez wędzidło". Czyli najważniejsze to: praca ujeżdżeniowa, centrujące przeszkody, trzymanie tempa.
Fajnie też jest jeździć sobie pozorniki parkurów - dokładną, bardzo dokładną trasą, dokładnie na środek, bez przejeżdżania osi przeszkody, w tempie, wszystkie zakręty bardzo poprawnie, wszystkie drągi pokonane "pasująco" ale bez zmiany rytmu. Zatrzymywania przed nie ćwiczyłabym w żadnym wypadku!

asiek13, z bardzo osobistej ciekawości: Co z tego macie? Jakie są rezultaty treningu? Tj. jak wysokie parkury aktualnie jeździcie na zawodach po kilka razy bez żadnej stopy?
figura,  byc moze masz racje, a na pewno w czesci.  Nie sa to kopy, to raczej odstawienie na kilka mm i mocny impuls, jesli to tez jest zle to ok, moj blad. Zatrzyman przed przeszkoda nie robilam, wywnioskowalam taki sposob z wypowiedzi halo. Raczej nie ma mozliwosci aby dodatkowo wsiadala moja "trenerka" poniewaz nie ma juz na to czasu. Dziekuje za opinie, rowniez jest pomocna 😉
Edit. Halo jesli chodzi o nie przejechanie , to mimo jego wolniejszego tempa trzymac kontakt i wymuszac szybsze , odpowiednie tempo? Dziekuje za rady
asiek13, z bardzo osobistej ciekawości: Co z tego macie? Jakie są rezultaty treningu? Tj. jak wysokie parkury aktualnie jeździcie na zawodach po kilka razy bez żadnej stopy?



Na zawody ciężko nam się wybrać jak na razie. W maju miałam uraz stop, pod koniec czerwca kobyłka miała usuwanego sarkoida z szyi, więc na dwa miesiące wypadłyśmy totalnie z jazd, a wcześniej nie byłam gotowa na zawody (z obecną trenerką trenuję od stycznia). Rok temu na zawodach doszłam do drugiej przeszkody w pierwszym przejeździe (dwie odmowy skoku) i trzeciej przeszkody (w LL), po czym był odwrót w stronę rozprężalni.  Ale my mamy problemy trochę innej natury 😀 kobyła mega boi się obcych miejsc. Pojechałam z nią tydzień temu na pierwsze zawody od roku. MiniLL. Chodziło mi tylko o to, żeby ją przepchnąć przez cały parkour. To nam się udało, więc na następne zawody pojedziemy coś wyższego. Chociaż nie obyło się bez prób ucieczki, bo na parkourze były KWIATY (KJ Osadkowscy, Jakubowice, jakby ktoś chciał zerknąć). Kobyłka nie bała się zabudowanych przeszkód ani nic w tym stylu, bała się taczki postawionej koło doniczek, doniczek i wszystkiego, czego na parkourze jej zdaniem nie powinno być ;D

W domu na jednym treningu przejeżdżam parkour 70-100 (najpierw niższy, później wyższy) łącznie koło 6 razy? Nie umiem powiedzieć, bo wszystko zależy od tego, jak nam idzie. Niestety nie mam hali, więc zdarza mi się nie mieć treningu przez 3 tygodnie jak pada deszcz i jest ciapa  😵 zimą myślę, że mega nadgonimy (mam nadzieję - idziemy do stajni z halą) i wtedy pokażemy, co potrafimy 🙂

Moja potrafiła się na 70 na luzie zatrzymać jak coś było nie tak 😀 ostatniego stopa i glebę zaliczyłam dwa tygodnie temu, ale całkowicie z mojej winy. Nie najechałam na wprost. Jakoś nie pomyślałam o tym. No i kobyła mi przypomniała, jak się jeździ  😡
Ulalala, "przejechanie przez wędzidło" oznacza w sumie, że koń prawidłowo reaguje na półparady - nie tyle utratą tempa, co magazynowaniem energii. Tempo masz mieć takie, jakie potrzebne do danych przeszkód, ale przy mocniejszym "zamknięciu" konia nie może maleć, koń ma wkraczać głębiej a ie odstawiać zad i zaczynać się wlec.
Mówi się jeszcze, że koń "ma być przed łydką" - ma wyraźnie iść sam, dobrym tempem, ty sprawujesz kontrolę, nie "jedziesz za konia". Jeśli musisz pchać konia (a koń w parkurze ma być na kontakcie) to nie pojeździsz sobie specjalnie 🙁 Całkiem możliwe, że z powodu narastających obaw/braku pewności sama zwalniasz konia do zbyt małego tempa jak na wyższe przeszkody, i jeszcze dajesz "luz" w ostatniej chwili. Najpierw ustal bezproblemowe tempo i "kierownicę"/kontakt, do tego pozorniki przeszkód są bardzo dobre, potem myśl o skokach.
Na koniu, którego trzeba pchać i/lub kierować się nim nie da nikt nie zajedzie daleko.

asiek13, nie dręczę cię bezpodstawnie 🙁. Po swoich ostatnich doświadczeniach jestem sceptyczna co do "kariery skokowej" twojego konia. Nie wiem, na ile masz ambicje, ale ostrzegam: nie inwestuj w konia więcej (serca i zaangażowania) niż on daje od siebie. Fajny koń, taki na którym jeździec może się rozwijać a nie uwsteczniać, na 70 cm nie powinien się zatrzymać neva-eva. Z żadnego(!) powodu. Treningiem można rozwiązywać wiele, wdrożenie w pracę i zawody też wiele daje, ale nic nie da koniowi serca do skoków, jeśli tego w koniu NIE MA. Z niczego - wydobędziesz najwyżej NIC (to cytat z czegoś). Ktoś (wrotki?) kiedyś Dzionce dobrze napisał: na metrowym parkurze koń ma jeźdźcowi POMAGAĆ, to jest konia "dżob", żeby skakać takie wysokości, nie ma to-tamto. Bo wiesz, potem jest płacz i zgrzytanie zębów. Nie chodzi mi o to, żebyś odpuściła sobie skoki, bo życie zna różne przypadki, ale ostrzegam przed rozczarowaniem i INWESTOWANIEM w konia nadmiaru uczuć, nadziei, oczekiwań. Tyle "inwestuj" ile koń odpłaca.
halo wiesz, ja nie mam parcia, żeby jeździć na zawody, robić karierę jeździecką itd 😉 za stara jestem. Szczerze to szczytem moich marzeń byłoby zrobienie na tym koniu licencji 😉 może kiedyś, jak JA się nauczę naprawdę dobrze skakać, to kupię sobie dobrego konia skokowego, a Misia pójdzie na zasłużoną emeryturę 🙂

moja Gruba serce do skoków ma. Czasem przez parkour to dosłownie idzie jak burza i jest w stylu: pokaż mi, co mam teraz skakać. Problem jest w tym, że ona całkowicie na mnie polega, a to ja byłam na początku za cienka i się bałam. Stach nas gubił.. Złudzeń nie mam, mistrzami świata to my nie zostaniemy 😀 ale satysfakcję mam z tego, że skaczemy i jesteśmy coraz lepsze. Po cichutku tam sobie coś myślę, że pojechać P byłoby zajeb.. na niej. W tej chwili jesteśmy coraz bardziej zgrane i wierzę w to, że jak pokonamy już wszystkie lęki to będzie tylko lepiej. A jak nie będzie lepiej i będę widzieć, że to szczyt możliwości konia to na tym zostaniemy.

A serce jej sprzedałam już dawno - jak tylko ją pierwszy raz zobaczyłam, to wiedziałam, że musi być moja (fot. 1 - pierwsze spotkanie) 🙂

A żeby nie było nudno to parę fot ze skoków z tego roku 😉
halo, Jeśli chodzi o galop, to jest w miarę ok, tyle że nie pędzi, w pełnym siadzie póki co, na moją "prośbę" mamy wolniejszy ale pełniejszy i równiejszy galop (ćwiczę to więc czasem coś się nie uda), galop w lekkim siadzie również na napiętej wodzy tj. na "kontakcie"(w cudzysłowie bo to raczej nie książkowy kontakt), galop jest szybszy, ale nie pędzący , choć minimalnie do przeszkód mógłby być szybszy. Nie używałam długo bata dla zaakcentowania łydki, bo wcześniej nie był mi potrzebny zupełnie, teraz raz próbowałam do niego wrócić , ale chyba zapomniałam jak się go trzyma, bo nie potrafię mieć nadgarstka z nim w górze, co bardzo mi przeszkadza.  W żadnym wypadku nie jest koniem "do pchania" , no chyba że w kłusie kiedy jadę na kontakcie, ale myślę że jeden sygnał batem za łydką i przywołałby się do porządku. Być może to też trochę przez zmianę mojego środka ciężkości, bo wcześniej jeździłam pochylona do przodu, teraz siadam głębiej i w miarę prosto. Jeżdżę na nim od roku i uważam że i tak jest spory progres jego i mój też, bo ja się cały czas uczę. Zresztą  nie wiem czy pamiętasz, jakiś czas temu wstawialam zdjecia i film do interperacji zdj, kiedys kon moze i szedl bardzo szybko, ale nawet na nie do końca napiętej wodzy szedl  z mega żyrafią szyją non stop nią machając. Teraz sam momentami wydaje mi sie że szuka kontaktu. Nie wiem czy jest sens dalej zajmować wątek, bo mój temat zajmuje już prawie chyba 3 stronę:P

edit. dla zobrazowania jak wygląda mniej więcej obecnie moj poziom nauki. I cały czas powtarzam, uczę się uczę , wiem że robię błędy. Ale jakoś trzeba się nauczyć...
Mam takie pytanko: klacz jest 11 miesiecy w ciazy to doczytalam, a jak dlugo moze chodzic w siodle i potem po ozrebieniu jak dlugo nie moze chodzic w siodle? Czy sa bardzo nerwowe niz zwykle w ciazy i po ozrebieniu jak jezdza pod siodlem?
W mojej szkolce wlasnie sie dowiedzialam, ze trzy klacze sa juz bardzo okragle i zostaje jeden kon do jazdy, ale strasznie sie zrobila nerwowa mimo, ze nie jest w ciazy. Chyba mnie czeka zastoj w jezdzie 🙁
Aneczka80, jeżeli nie ma przeciwwskazań to jeździć się powinno do samego wyźrebienia - oczywiście bez skoków czy szaleństw, ale regularny lekki ruch służy zdrowiu klaczy i źrebięcia i ułatwia sam poród. Najczęściej ostatnie 2-3 miesiące jeździ się na oklep, bo zwyczajnie siodło już nie pasuje 😉
Ulalala, to ucz się "centrowania" konia i precyzyjnego prowadzenia.
asiek13, nie chodzi o to, czy koń "skacze jak burza" i ma możliwości pojechać 100 (to wcale nie mało) czy 110. Chodzi o to, czy "po drodze" nie pozbawia cię pewności siebie i nie wywołuje lęków. Czyli - zapewne pojedziesz na niej kiedyś 110 🙂, ale przydałby ci się też koń, przynajmniej od czasu do czasu, który "przewiezie" cię ZAWSZE.
Pewno, że gdy dawno straciłaś serce, to "przepadło" 🤣
Co zrobić, jeżeli koń za cholerę nie chce wylądowac po kawaletkach na lewo? Nie ma problemu na pojedynczych przeszkodach, jedynie na szeregach/ w liniach/ na kawaletkach zawsze laduje na prawo. Jedyną opcją na wylądowanie na lewo jest rozpoczęcie zakrętu w lewo juz na przeszkodzie... Ale wtedy nie ma opcji zeby juz go naprostowac, bo leci w ten zakaręt.

Jeszcze jedno - moj kon jest baardzo delikatny w pysku, wręcz za delikatny. W zwiazku z tym czesto ucieka od kontaktu, chowa sie. Zastanawialam sie od dluzszego czasu nad tym, czy nie pomoglaby nam zmiana wedzidla - do tej pory jezdzilam na miedzianym podwojnie lamanym, sredniej grubości. Konsultowalam sie z kilkoma lepszymi jezdzcami i wszyscy mowili ze nie mam zmieniac na delikatniejsze wedzidlo bo kon juz w ogole nie bedzie sie mial na czym oprzec i nigdy nie osiagniemy rownego, stalego kontaktu. Jednak cos mnie strzeliło i bedac w sklepoe jezdzieckim kupilam zwykle, proste, gumowe wedzidlo. I od tego czasu zaliczylismy moze 3 jazdy i jest coraz lepiej. W stepie i w klusie kon opiera sie na wedzidle, jest rowny, w koncu nie musze obchodzic sie z nim jak z jajkiem, zeby panicza nie urazic i zeby sie nie spiął. Jedynie mam problem w galopie... On strasznie sie buja gora-dol, wiec koszmarnie rzuca lbem i mimo tego, ze mam luzne lokcie i podązam za pyskiem, nie potrafie wziac go na kontakt... Co chwile albo mnie wyciąga, albo sie spina i leci na lamie, to ciągła walka. Domyslam sie, ze gdyby w koncu usiadl na zadzie, to bujanie by ustalo. Udalo nam sie to osiagnac raz, po czym pojawila sie kontuzja i jest jeszcze gorzej. Jak cwiczyc w tym galopie? Jak zachecic konia do przeniesienia ciezaru ciala? Wiem ze to za trudne zagadnienie do wytlumaczenia przez forum, ale moze ktos ma chociaz jakis pomysl na cwiczenia, ktore moglabym wykorzystac...
arivle   Rudy to nie kolor, to styl życia!
27 września 2014 12:26
Ramires, PRZEJŚCIA! Galop-kłus-galop-stęp, dużo przejść. A potem sadzać na zad półparadami na dwóch wodzach podpartymi łydką. No i oczywiście, ale to powinnaś wiedzieć, do kontaktu trzeba dojechać, kontakt nie zrobi się od samego trzymania wodzy, dojechać trzeba szczególnie jeśli koń się chowa, napchnąć go na to wędzidło po prostu.
kujka   new better life mode: on
27 września 2014 12:36
Do rad arivle dodalabym jeszcze przejscia w ramach jednego chodu, dodania i skrocenia etc.
Ramires, po doświadczeniu z moim chowającym się koniem, zmiana wędzidła na delikatniejsze jest jak najbardziej wskazana! I to na stabilne (ciężkie lub właśnie proste) Jestem zaskoczona, że ktoś Ci mówi, że to bez sensu. Plus to co dziewczyny piszą 😉
Jeżdżąc w starej stajni pochylalam się bardzo do przodu, teraz stajnie zmieniłam i każą mi się odchylać do tylu.  Niestety moja mama (laik kompletny) powiedziała mi ze teraz prawie leżę na tym koniu i wg niej wtedy było lepiej. Wiem ze pochy lanie się jest zle tak samo jak zbytnie odchylanie.  Instruktorka mówi mi że mam się odchylać ale czasem zwraca też uwagę na to ze robie to za bardzo.  Problem polega na tym ze ja tego nie czuje. Co mam zrobić żeby być w pionie tak jak powinnam? Po tej ostatniej jeździe ked tak się odchylać am bolały mnie plecy w odcinku lędźwiowym.  Nie wiem więc czy czasem nie robię tez kaczego kupra :/
A ja mam pytanie z innej beczki. Czy wasze konie się "rozciągają" ? Kilkaktornie widziałam, że mój koń wyciąga daleko za siebie w stój tylne nogi, albo jakby to powiedzieć, ganaszuje się i napina szyje i grzbiet. A wczoraj zauważyłam, że po wyjściu ze stajni wyciągnął przed siebie przednie nogi i tak jakby przysiadł na zadzie, coś na kształt bardzo zaawansowanej pozycji ochwatowej lub niektórzy robią tak ukłon. Czy to jest normalne końskie zachowanie ?
TheWunia, tak, jest to calkowicie normalne zachowanie. Moje najczesciej sie przeciagaja po wyjsciu z boksu albo po wstaniu po tarzaniu/drzemce.
Zielona Herbatka   Miłośniczka zielonej herbaty! :)
27 września 2014 15:50
Mam pytanie... Co się właściwie dzieje z końmi w zakładach treningowych dla ogierów/klaczy? Kiedy koń jest tam posyłany? Kto jest jego właścicielem? Na jakich warunkach? 🙂
TheWunia, tak, jest to calkowicie normalne zachowanie. Moje najczesciej sie przeciagaja po wyjsciu z boksu albo po wstaniu po tarzaniu/drzemce.

Moje identycznie, przy czym jedna zawsze wzdycha/jęczy.  😉
TheWunia, tak, jest to calkowicie normalne zachowanie. Moje najczesciej sie przeciagaja po wyjsciu z boksu albo po wstaniu po tarzaniu/drzemce.

Przypomniało mi się, jak ściągnęłam z pastwiska konia, który spędza tam całe doby (schodzą tylko na karmienie), miał przerwę od siodła, no i w boksie go osiodłałam, potem poszłam do boksu obok pomóc małej dziewczynce z koniem. Moja kobyła zdążyła tam już przysnąć, jak wszyscy byli gotowi, to wyprowadziłam ze stajni i pod stajnią wsiadłam. W drodze na plac, nie zrobiła jeszcze nawet kilku kroków i tak się rozciągnęła ze mną na grzbiecie. Już miałam jakieś czarne wizje, tym bardziej, że podobnie jak koń Być., zaczęła przy tym mruczeć 😂 Tylko ona jedna w stajni tak robi, ale dość często jej się zdarza 😉
Mój czasem trochę tak, nie wiem jak ten głos nazwać, stęka ? wzdycha ?  😁 jak go zamkne na noc to zawsze tak sie rozciąga, a jak sam sobie stoi w stajni to czasem po jakiejś dłuższej drzemce tak ma 😉
Po drzemce i owszem, dłuższej. Siwa za nim wstanie to najpierw wywali przed siebie przodu i poobserwuje otoczenie. Podciągnie się z jękiem, aby zaraz pochylić do przodu (znowu reakcja dźwiękowa) i...
Otrzepuje się.
A mój nigdy nie wstaje odrazu tylko siada tak w połowie, idzie przodem pół koła i sie tarza na drugą stronę  🤣 robi to o wiele czesciej niż taki zwykły obrót, a czasem to w ogóle siada i dupą trze, z jednej, drugiej, w koło i takie minki przy tym robi, przednią wargę tak troche do przodu i porusza  😂 nawet już myślałam, że zarobaczony, bo aż niemożliwe, ale nic mu, tak poprostu lubi  🙄
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się