Dzieci jeżdżące konno

No , miałem z nimi trochę doczynienia . Chyba miałem kontakt z większością tych znanych w sporcie  🤣 Regularne zamulanie żadnemu nie służy, zawsze musi być ktoś kto po jazdach tych maluchów trochę je poprawi. Chyba że dziecko ogarnięte i samo da radę ,ale to nie w tym przypadku. 😉
widzisz nasze konie chodzą dość sporo pod dobrze jeżdżącymi osobami i jakoś dziwnym trafem doskonale wiedzą kto na nich siedzi!
Jesli chodzi o tą konkretną stajnię, to kuce są przez 5 dni w tygodniu padokowane, a tylko 2x w tygodniu chodzą pod siodłem po jakieś 2-3 godziny. Pani instruktor ma około 20 lat, tylko wyglada tak młodo 😉
widzisz nasze konie chodzą dość sporo pod dobrze jeżdżącymi osobami i jakoś dziwnym trafem doskonale wiedzą kto na nich siedzi!


To nie wiem , u nas to działało. Na konie rekreacyjne wsiadali trenerzy lub badzo doświadczone dzieci z grupy sportowej  i jakoś to funkcjonowało , potem te konie fajnie w rekreacji chodziły , a dzieciaki sportowcy mieli frajdę . 😉

P.S Czyli jeszcze dodatkowo są rozleniwione nieróbstwem padokowym . A o p. Instruktor chodziło że malutka a nie o jej wiek

I jeszcze tak z dawien dawna- pierwsze kłusy ( jakoś 3 lata miała )
http://marysia550.wrzuta.pl/film/8oeShDvHKm0/90405175950

Przykro mi to pisać (bo ja Cię forumowo "znam" i lubię)... ale to jest obrazek, którego nie toleruję i jako instruktor nie uprawiam.
To jest robienie koniowi krzywdy. Siodło na łopatkach, dziecko się telepie jak "żyd po pustym sklepie", szarpiąc za pysk i klepiąc tyłkiem o siodło.
No sorry, takie są fakty.
Wiele dało by się naprawić ogólnie dostępnymi, prostymi pomocami takimi jak podogonie, wytok i/lub wypinacze, żeby chronić konia.
+ Oczywiście niespuszczanie z lonży dopóki dosiad nie jest ustawiony lepiej i ręka bardziej świadoma i stabilna.

Natomiast brzezinkowa Julka i Fiona, to już bardzo przyjemny widok.
Dopasowany sprzęt, świetnie wyszkolony kuc i świetnie ustawiony dosiad.

[quote author=Ktoś link=topic=96325.msg2210897#msg2210897 date=1414493482]
jako MATKA tez w zasadzie zgadzam sie z Juli...jako SPORTOWIEC juz niestety nie...
12 latki na swoich MP jeżdżą parkury 120cm i L kowe krosy w wkkw...
Znaczy sie,ze swoją "karierę"w sporcie zaczynały jako 8-10 latki...
[/quote]
Dlatego podkreśliłam, że piszę z perspektywy instruktora szkolenia podstawowego, pracującego w rekreacji.
Sport, w sensie profesjonalnie przygotowanych kuców/koni i trening z dobry trenerem, mającym do dzieci cierpliwość i podejście... to inna sprawa.
Ja nie cierpię uczyć 5-cio latków jeżdżących raz w tygodniu. Wśród 6-7-cio latków jeżdżących raz w tygodniu zdarzają się wyjątki zdatne do konktretnych ćwiczeń prowadzących do rozwoju. Ale najczęściej, tak jak mówiłam... mogłabym się nagrać i odtwarzać to w kółko. Nic się nie zmienia.
Moim problemem jest to, że jestem (w pracy) perfekcjonistką. Nie lubię się produkować bez sensu. 😉
Do ZABAW z dziećmi są hipoterapeuci, nianie i przedszkolanki. Nie lubię wciskania mnie w którąś z tych ról. Bawić się to ja mogę (i uwielbiam) z moim synkiem, w domu, po pracy.
strzemionko Postawę to ma dobrą w miarę. Jak jeździliśmy codziennie to właśnie była jak na tym własnie kucu. A teraz zrezygnowaliśmy całkowicie z wędzideł i jeździmy tylko na futrzastych kantarach.

A co do filmiku z subtelnymi łydkami to ja po pierwszej jeździe zrezygnowalabym. Trochę szacunku do konia.

Z dziećmi jest tak że szybko się nudzą co do ćwiczeń to co raz coś nowego trzeba wprowadzać 🙂 Chociaż mój MAti to lubi jeździć na gołej ujeżdżalni powtarzać tysiąc razy to samo 🙂 i za każdym razem sprawia mu to radość 🙂

Ogólnie mamy od groma zdjęć. Zapraszam na stronę www 🙂

Także nie popieram czegoś takiego , jak jużto może uwiąz chociaż na szyje lub rączka przy siodle. Widać , żekoń niechętnie idzie do przodu. Ja właśnie zrezygnowałam z wędzideł dlatego by ni zostały szarpane nawet przypadkowo,ale jednak nie chce. To ma być jakaś i przyjemność dla nich.
strzemionko Postawę to ma dobrą w miarę. Jak jeździliśmy codziennie to właśnie była jak na tym własnie kucu. A teraz zrezygnowaliśmy całkowicie z wędzideł i jeździmy tylko na futrzastych kantarach.


To jeszcze im buciki obciągnij misiem i zwiąż sznurówkami  pod brzuszkiem konia!!!

P.S Co ty palisz ????  😲

Natomiast brzezinkowa Julka i Fiona, to już bardzo przyjemny widok.
dopasowany sprzęt, świetnie wyszkolony kuc i świetnie ustawiony dosiad.


Julie , dziękuję, :kwiatek: miło mi to słyszeć.

A tak to wyglądało na początku 🙂
kucyk oaza spokoju, na codzien ma doczynienia tylko z dziecmi, poza tym ja zawsze jestem obok🙂 tylko nie chcial nam pozowac do zdjec.
Rudzik   wolę brzydkiego konia, niż piękną sukienkę
29 października 2014 07:27
Moja latorosl jest na etapie nauki jazdy na kontakcie. Zaczyna powoli wyczuwac kiedy kon idzie oparty na wedzidle. Uczymy sie przejsc step-klus i zatrzyman bez wyjscia z ustawienia. Pracujemy tez nad rownowaga w galopie.


Takie podejście mi się podoba i od tego dzieci powinny zaczynać prawdziwą jazdę konną. Wszystko co dzieje się przed tym etapem to tylko zabawa.

Brzezinka złoty kuc, rozluźniony, co pewnie pomagało Małej. Więcej zdjęć, chcemy więcej brzezinki i brzezinkowej córy. Jesteście dla Nas inspiracją.

Julie może zbyt ambitnie podchodzisz do swojej pracy. Większość dzieciaków zadowala się wyłącznie utrzymaniem się w na koniu i nie ma parcia na więcej. Niewielki odsetek dzieci chce się uczyć czegoś więcej niż młynki i pijani kowboje.
Ja nie wiem czy lubię uczyć dzieci. Uczyć - lubię, ale straszliwie się o nie boję na jeździe  😁 Moi teściowie swego czasu organizowali obozy dla dzieci od 6 do 12 lat, z przewagą tych młodszych. Ekipa właściwie co roku niewiele się zmieniała, więc mogłam obserwować jak wiele daje rok różnicy w rozumieniu, koncentracji, postrzeganiu jeździectwa jako takiego. Z drugiej strony, biorąc pod uwagę, że te dzieciaki nie jeździły w ciągu roku szkolnego w ogóle - te jazdy naprawdę wywierały wpływ na ich postawy i reakcje co do koni w następnych latach. Zupełnie inaczej siedział 8 - latek, który jeździł już trzy lata na obozy, a inaczej (gorzej!) nawet 11 latek pierwszy raz siedzący na koniu.

Chodzi mi o to, Julie, że to nie jest bezsensowna robota. Może i z maluchem przez pół roku wałkujecie to samo, ale budujecie solidne fundamenty pod dobrą równowagę, wyczucie jeździeckie, prawidłowe podejście do konia! Dziewczynka, która zaczynała u nas jako 6 - latka panicznie bojąca się koni, jeździła u nas do 10 roku życia, a teraz jeździ w typowej kucykowo sportowej stajni. Startuje z takim zacięciem, że jej nie poznaje! 😀

Poza tym z maluchem można wiele robić, zaczynając od prostych ćwiczeń woltyżerskich, do nauki prowadzenia w łydkach i z wodzami w stępie, różne pony games, a nawet spacery stępem w ręku po lesie z różnymi zjazdami i podjazdami. Ja też nie mam idealnych siodeł dla takich maluchów (marzę sobie o nich nieskrycie) ale dokładnie widzę na podstawie swojego doświadczenia, że każda jazda ma znaczenie. Każde wyczyszczenie konia, podniesienie kopyt, pogładzenie po grzywie, każda rozmowa o tym jakie konie są i jak reagują ma znaczenie. Bo dzieciaki łapią w mig.

Jest coraz więcej stajni z odpowiednim sprzętem dla maluchów (i koni, i dzieci). Uważam, że to bardzo ważna praca, choć trudna i pewnie niewielu pofesjonalistów przy niej zostaje, choćby z takich powodow, które wymieniła Julie. Ja też podejrzewam, że powoli będę odchodzić od maluchów. Głównie ze strachu, że coś się dzieciakowi stani mimo dopilnowania wszelkich szczegółów. Nie zmienia faktu, że tacy instruktorzy są potrzebni. Tacy, którego bakcyla na punkcie różowych jednorożców przerodzą w prawdziwą pasję na całe życie.

I "moje" dzieciaki:



Rudzik, nie chcę zaśmiecać wątku dużą ilością zdjęć. Jeżeli ktoś ma ochotę to zapraszam do mojej revoltowej galerii 😀 Tam jest dużo zdjęć naszej kucykowej pary.
http://re-volta.pl/galeria/moja/album/4950
Atea, to prawda strach paraliżuje. Ja mam obawy za każdym razem jak córka wsiada na konia, z czasem coraz mniejsze ale zawsze są. Szczerze powiem, że trudno by mi było uczyć cudze dzieci, właśnie ze względu na ten strach, że coś złego się wydarzy.  🙄

No , miałem z nimi trochę doczynienia . Chyba miałem kontakt z większością tych znanych w sporcie  🤣 Regularne zamulanie żadnemu nie służy, zawsze musi być ktoś kto po jazdach tych maluchów trochę je poprawi. Chyba że dziecko ogarnięte i samo da radę ,ale to nie w tym przypadku. 😉

Odnośnie poprawiania albo nawracania na dobrą drogę. Nasza kucka miała na sobie może ze dwa razy osobę która miała za zadanie ją postawić do pionu. Mam filmik, było zabawnie  😂 😁
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
29 października 2014 09:51
brzezinka zaczęłam przeglądać Twoje filmy na yt i ten jest dobry 😉

Wiecie co, mówcie co chcecie ale ja nie znam grzecznego kucyka, który by sobie nie bryknął pod jeźdźcem. Jeździłam kiedyś na jednym, malutki (tylko na chwilę no...) ale motorek w dupce to on miał. Oczywiście udało mu się mnie zrzucić bo małe to i nie idzie się utrzymać.
Inny, większy kucyk - przed drążkami zmienił zdanie, wolał iść w lewo...

Kucyki są fajne jak się je trzyma i oprowadza 😀
Inny, większy kucyk - przed drążkami zmienił zdanie, wolał iść w lewo...

strzemionko Ale serio? Wszystkie kuce dyskwalifikuje to, że ty nie mogłaś najechać na drążki?

Z kucami jest ten problem, że na ogół są inteligentne, a rzadko dobrze wyszkolone. My nie mamy kucy, bo zwyczajnie nie byłoby komu ich zajeździć, a już nie wspominając, że na wszystkie konie czasem wsiadam i poprawiam to i owo. Ja polecam hucuły. Dobrze zajeżdżone i wychowane są naprawdę fantastyczne do pracy z dziećmi. Natomiast jakbym znała dobrego jeźdźca 45 kg, to pewnie skusiłabym się na kuce. Proporcje ważna rzecz.

strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
29 października 2014 10:02
Atea napisałam jeszcze o jednym kucu, który brykał sam z siebie 😉 Pominęłam jeszcze 2 całkiem malutkie, które nie chciały iść do stajni i próbowały "uciec z uwiązu".

Każdy kucyk, którego miałam okazję poznać był niegrzeczny - może to ja tak na nie działam?  😁
dlatego ja nie mam takich całkiem małych kucy tylko tak powyżej 130 cm. na takiego konia może wsiąść jeździec ponad 50 kg i da radę normalnie pracować.
Nie ulega dyskucji, że koń dla dzieci MUSI być dobrze ujeżdżony i posłuszny i że będzie wymagał korygowania.
Jednak POMIMO TO dzieci miewają problemy z dogadaniem się z koniem Bo SĄ DZIEĆMI i dlatego instruktor powinien być w stanie zapanować nad całością z ziemi.
mila   głęboka rekreacja
29 października 2014 10:26
A ja zazdroszę waszym dzieciom 🙂 Pokazujcie ich postepy czesciej!
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
29 października 2014 10:49
A ja zazdroszę waszym dzieciom 🙂 Pokazujcie ich postepy czesciej!



zdecydowanie tak 🙂

Fajny wątek się zacząl 😉
Julie może zbyt ambitnie podchodzisz do swojej pracy. Większość dzieciaków zadowala się wyłącznie utrzymaniem się w na koniu i nie ma parcia na więcej. Niewielki odsetek dzieci chce się uczyć czegoś więcej niż młynki i pijani kowboje.

"Wyłącznie utrzymanie się na koniu" robi temu koniu krzywdę. Nie podchodzę zbyt ambitnie, tylko lubię i szanuję konie, więc jak widzę telepanie się po siodle i szarpanie za wodze, to mnie krew zalewa. Nie dopuszczam do tego.
Jak się dziecko chce bawić, to niech je mama weźmie na plac zabaw. Jak chce na koniu robić tylko młynki i martwe indianiny, to niech je mama zapisze na oprowadzankę stępem, której nie musi prowadzić instruktor. Ja na lonży lubię uczyć jazdy konnej, a nie zabawiać dzieci.
Jakbym chciała się bawić z dziećmi, to bym została przedszkolanką, a nie instruktorem. 😉

Atea, 8-mio i 11-sto latki to już spoko. Ja nie widzę sensu i unikam jak ognia uczenia jazdy konnej 5-6-cio latków.

Moja szefowa kupiła wczoraj fiordkę, ze 130-140 w kłębie. Jeszcze jej nie widziałam, zaraz jadę do pracy to zobaczę. 🙂
Fajnie, bo brakowało czegoś pomiędzy kucami które wstawiłam na poprzedniej stronie, a najniższą w kłębie klaczą.
Przesadzacie z tymi maluchami  🤣 🤣 🤣





Z dziećmi tez mozna pracować , tylko trzeba chcieć . 😉
pewnie, że można i że trzeba chcieć  😉 to nie ulega wątpliwości.

I niewątpliwie jest prawdą, że z dziećmi zwłaszcza takimi młodszymi pracuje się inaczej niż z trochę starszym. I że trzeba mieć do tego dobrego (dla dziecka) konia-to tez bezdyskusyjne. I że miejsc gdzie to wszystko do kupy można znaleźć jest mało...

Tak jak ogólnie mało jest miejsc gdzie można znaleźć dobrze prowadzoną rekreację, niestety.

Ale jednak takie maluchy dają mnóstwo satysfakcji. Tyle że trzeba nauczyć się JAK z nimi pracować, jak do nich podejść.
A ja bezskutecznie próbuję przekonać mojego konia aby wpuścił na swój grzbiet naszego syna- na oprowadzankę, choć na 5 metrów i przysłowiowa dupa. Jak tylko biorę małego na ręce i podnoszę i on zaczyna konia choćby głaskać to koś szytwnieje, łeb do góry ... i najczesciej jak nie trzymany z sił całych nawiewa w popłochu... I tyle z konia "rodzinnego" mamy.
A mój były koń to chętnie by powoził Hancika, ale Hancik jak na razie tchórzy 🙂 Podejść to chciała, ale na grzbiet to już nie.
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
29 października 2014 13:58
kotbury ale co, koń się boi dziecka?  😲
a ja nawet lubie z dzieciakami pracowac.
ale wlasnie - malo jest takich, które w wieku lat kilku mają zacięcie do nauki i mozliwosci psycho-fizyczne.
część lubi i jest dla nich pożyteczne jak tylko posiedzą oprowadzane czy porobią cwiczenia (a one- rozwijanie równowagi i koordynacji jest ważne dla ich rozwoju - przez fizyczny po nauke pisania kończąc...

problem, jest gdy dzieciak na nauke konkretów jest jeszcze niedojrzały, a rodzice chcą... albo dzieciak jest nadpobudliwy, agresywny czy roszczeniowy, a trzeba (czy ktos wymaga) go w normalne  ramy wpisać jak inne dzieci...

i problemem sa nauczyciele, którzy na sile te dzieci próbują nauczyć (pseudo-nauczyć) dawania komend i kończy się na kopaniu i szarpaniu...  a ko i tak i tak słucha instruktora, a nie dziecka...

do tej pory (a dzieciaków 6/7-12 mam przez cale wakacje po przynamniej 10 tygodniowo) byla 1 sześciolatka, która byla wystarczająco "ogarieta" zeby się w te pare dni nauczyć powodowac koniem w sposób zamierzony i (w miare - w zalozeiu przynajmniej) prawidlowy.

a tak...wiekszosc i starszych nie może ogarnąć "przycisnij" (a nie kop) noga w tył, reka w bok (a nie do gory za glowe, do tylu za plecy) itd... a starsze nie mogą nawet pieszo zrobić wolty - bo nie oragniają jak zrobic taki ksztalt....

to nawet jak koń jest mega i instruktor to... no nie urzeźbisz ... nie w czasie w którym by rodzice chcieli...
(szczegolnie, ze oczekują, ze jak dzieciak pojezdzi 5 dni w ciagu wakacji (i potem ew. w kolejne) to bedzie jezdzil jak stary zawodnik GP i ze w ogole juz umie... (kto takiego glupoty opowiada? przywoza dzieci - 7 lat... - ta! umie juz sama jezdzic! a dzieciak na pytanie jak sie rusza odpowiada ze się pociąga... albo  podskakuje... albo kopie i pociąga (nad czoło oczywiscie) cokolwiek innego w tym klimacie..
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
29 października 2014 14:16
Do mnie kiedyś przyjeżdżała na jazdę 10-latka. "Kumata" bardzo, rozumiała co do niej mówię i na prawdę ogarnięta, poważnie podchodziła do sprawy. Trzymała pion i mogłoby się wydawać, że jeździ już jakiś czas (a na koniu siedziała tylko 2 razy). W porównaniu do 28 letniego kolegi mojego narzeczonego, który przyjechał z nastawieniem "kupiłem sobie kask, ale nie ten tańszy co mi mówiłaś tylko ładniejszy, zamszowy. A poza tym to wcale mi się nie uśmiecha jeździć w kasku, zobacz jak ja wyglądam (...) A w tych bryczesach chyba mi nie będzie dobrze (...) a buty jakie mam kupić, skórzane pewnie najlepsze?"
Pewnie, niech kupi od razu konia i stajnię  😂
Poza tym jego teksty mnie rozwalały "a to się rusza koniem tak jak na filmach, szarpnie wodzami i koń leci galopem?" 😀
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
29 października 2014 14:37
A ja bezskutecznie próbuję przekonać mojego konia aby wpuścił na swój grzbiet naszego syna- na oprowadzankę, choć na 5 metrów i przysłowiowa dupa. Jak tylko biorę małego na ręce i podnoszę i on zaczyna konia choćby głaskać to koś szytwnieje, łeb do góry ... i najczesciej jak nie trzymany z sił całych nawiewa w popłochu... I tyle z konia "rodzinnego" mamy.


Może z czasem koń się oswoi. Znajoma też miała taki problem z jednym z koni- bał się małych dzieci. Po oprowadzaniu większych dzieci dało się oprowadzać małe dzieci (na początku na koniu siedziała również osoba dorosła- ja lub znajoma), potem dla konia już nie było problemu. Ale trochę to trwało.


Ja na jazdy mam dzieci 8-12 lat, ale i trafiła mi się 6-latka. Najgorzej, jak trafi się dziecko, które niby jeździ kilka lat, a ledwie konia ruszy i ręce latają (i łapią równowagę na wodzy), bo nikt im na to uwagi nie zwracał. I dzieci, którym wystarczy jazda w stępie i kłusie, bo po prostu jeszcze boją się zagalopować, ale rodzice mają na ten temat inne zdanie i chcą dziecko do tego zmusić.
Nie rozumiem cie strzeniączko. Człowiek który ma 28 lat jest już na tyle stateczny , że czerpie nie tylko fun z jazdy konnej ale też i z całej otoczki. Chce mieć ładny strój, kupowqać sobie fajne rzeczy  i z przyjemnością wydawać swoje ciężko zarobione pieniądze .  Nie każdy chce jeździć z garnkiem na głowie. 😉

A co do dzieci i kucyków ,to jest taki głód że szok. W sumie to się dziwię , bo jest to nisza na której brak konkurencji .Najfajniej zarabia się pieniądze jak masz monopol.  🤣
kotbury ale co, koń się boi dziecka?  😲


Si...
ale dziwnie się boi bo na ziemi jak młody stoi to się już nie boi. Ba! Nawet sobie go pomizia. Młody daje sobie ściągnąć czapkę i koń go po głowie mizia i włosy mu miętoli i oboje są wniebowzięci. Jak biorę młodego na ręce i ma w ręku szczotkę i szczotką go szoruje to jest luz.
Ale niech no się tylko tak przybliży jak do wsiadania.... konia nie ma. Pełna para w przód.

Będę "odczulać" bo co mam robić...
Smok10, może to zależy od rejou kraju...
ale ja to widze tylko teoretyczne wielkie zainteresowanie. z praktyką gorzej.
i dalej jakoś tak pokutuje, ze wieksz ekoie to lepsze i na kucykach to tylko maluchy po parku a taka 10 latka to jesli ie jezdzi juz a duzym to zaniedbana, iedouczona i olana... (i dzieci tez takie przekonanie mają ... poejzdze 3 dni a kucach to juz chca na tym największym - bo to jest "coś!"...  zreszta bedac dizeckiem tez tak mialam - a i nie bylo madrych, ktorzy wytłumaczyli, ze to nie tak... a potem matka mi koie ograiczala bo sie bala, ze na takich wielkich (=niebezpiecznych mordercach) jezdze...
;/
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się