"Nie ogarniam jak..."

Tak, też ciekawe zjawisko to uciekanie w popłochu z kończącego się pasa, jakby kierowca miał tam utknąć na zawsze  🙂
mysle ze po prostu jak widzi sie wolne miejsce bo ktos rusza przez godzine to się po prostu wciska, ja tak robię bo droga czteropasmowa zmniejsza się do trzech a trzeci - skrajny prawy się w połowie wiaduktu kończy, a mnie interesuje skrajny lewy, jako że skrajny prawy jest zawsze pusty a lewy i srodkowy stoją to rchu ciachu i 15 min zaoszczędzone. A wiecie dlaczego wszyscy stoją? Bo nie potrafią kawałek dalej zjeżdżać jedni w kierunku centrum a reszta na autostrade (z prawej dojazdówki wjeżdżają na lewe pasy, a ci z lewych na prawe) no inie potrafią się wyminąć..
Sonkowa czy nie myślałaś o tym, żeby pójść do pracy, albo jeśli już ją masz to żeby wziąć więcej godzin? Ogarnąć drugą? Żeby móc wynająć osobny pokój w normalnym miejscu, nie w akademiku.
Bardzo mi przykro czytać, jak się męczysz. Zwłaszcza, że ja bym w Twojej sytuacji była tak samo podenerwowana, rozgoryczona i zapewne skończyła rok z wrzodami żołądka. Nigdy nie rozumiałam moich znajomych, którzy mieszkali po akademikach, dla mnie takie warunki to jest kosmos nie do ogarnięcia. Mój pokój w ładnym, czystym, spokojnym mieszkaniu w Toruniu nie kosztował więcej niż 200 zł ponad to, co ludzie płacili za koczowanie po parę osób w pokojach o wątpliwym standarcie.
drabcio ale czym innym jest wjechanie na wolne miejsce, a czym innym panikowanie 200 metrów przed zwężeniem i np. zatrzymanie się z włączonym kierunkowskazem i oczekiwanie aż dobra dusza wpuści, lub wpychanie się. To niech tak stoi na końcu zwężenia, a waściwie nie powinien, bo raczej zostanie od razu wpuszczony 🙂 Jeździłam głównie po Warszawie i okolicach i jeszcze nigdy nie miałam takiej sytuacji. Prawie zawsze widzę elegancki suwaczek, że nawet inna opcja nie przychodzi mi do głowy. Ale w Wawie jest armagedon na ulicach i ludzie nauczyli się jakoś sobie radzić. Bo jak ktoś ma dwa ronda i jedno skrzyżowanie ze światłami w swoim mieście to jak on ma się nauczyć jeździć w miejskiej gęstwinie? 😉

Ale najbardziej przeraża mnie, jak szeryfują zawodowi kierowcy  😲
feno mieszkanie w akademiku to nie kwestia kasy. Poruszałam ten temat kilka razy. 🙂 Taka lekcja życia, no kuźwa udała im się. Na nowy rok szukam mieszkania. Po prostu nie ogarniam jak można nie trzymać  tak podstawowych zasad higieny... jeny, fuuuuu! I to nie są osoby jakieś niezadbane, brudne. Myślę, że jakbym kilka foteczek popstrykała i pokazała im znajomym to byliby baaaaaardzo zdziwieni...
A ja z kolei nie lubię tego pchania się, kiedy wszyscy stoją w kolejce. Ja z tych pokornych, stojących. I cieszę się jak ktoś zablokuje cwaniaków co się pchają.

właśnie cały problem w tym, że to nie jest żadne pchanie się. to normalne korzystanie z drogi. ba! WSKAZANE właśnie po to, żebyś i ty krócej stała.
a stoisz... bo wielu myśli jak ty.
[quote author=Tania link=topic=95120.msg2372221#msg2372221 date=1433765237]
A ja z kolei nie lubię tego pchania się, kiedy wszyscy stoją w kolejce. Ja z tych pokornych, stojących. I cieszę się jak ktoś zablokuje cwaniaków co się pchają.

właśnie cały problem w tym, że to nie jest żadne pchanie się. to normalne korzystanie z drogi. ba! WSKAZANE właśnie po to, żebyś i ty krócej stała.
a stoisz... bo wielu myśli jak ty.
[/quote]
Ale ja zawsze wpuszczam "na zamek". Tylko jak wpuszczę jedno auto to jeszcze wpycha się z pięć.
Idealna jazda na suwak wygląda tak, że nie ma potrzeby ani nawet za bardzo możliwości nigdzie się pchać bo przecież wszyscy jadą w tym samym korku z ta samą prędkością. A po drugie to ty decydujesz ile samochodów wpuszczasz przed siebie. Jak ci się pięć samochodów wpycha, to może za dużo miejsca zostawiasz? Ja zawsze pilnuję tylnego zderzaka samochodu który wpuszczam. Wtedy ten co chce wjechać za mnie ma więcej miejsca. I wszystkim się lepiej żyje 🙂
to ich nie wpuszczaj 😉
ostatnio wpuściłam z pięć, bo burak za mną zaczął blokować. no to sobie postał jeszcze dłużej. na światłach jak koło mnie stanął to mu wyjaśniłam o co chodzi.
A zrozumiał, czy to typowy Janusz co to 30 lat "za kierownico" siedzi to żadna baba mu nie będzie mówiła jak ma jeździć? 😉
Widzialam ostatnio filmik jak motocyklista zwrócił uwagę burakowi w bmw zeby nie rozmawiał przez telefon jak prowadzi.  Po czym kierowca go potrącił. ... takze czasami nie wiadomo na jakiego Janusza się trafi. A juz w krakowie to w ogóle ostrożnie hihi
Też widziałam ten film, ale tam chyba trafił swój na swego. Motocyklista zwyzywał kierowcę a przecież stali na czerwonym świetle. Równie dobrze kierowca mógł mówić właśnie do telefonu "Jestem w samochodzie, oddzwonię za 20 minut" 😉
Do faktu potrącenia się nawet nie odnoszę, bo to jest poza jakimikolwiek zdolnościami mojego pojmowania świata  😀
bardzo dziękuję  za epitety i dobre rady.
Nadal uważam, że naukę trzeba umieć prowadzić. Jak ktoś się uczy jeździć konno, to go nikt nie wsadza na konia i hajda na przeszkody...jak na nartach, to jeździ na oślej łączce...tylko tyle. Wystarczające korki panują w centrum, pchać tam L, to jest podwójny bezsens- korki wzrastają, kursant traci jazdę....zamiast się uczyć, to tkwi w korku.
Co do zamka i rycia się, to są specjaliści i nawet pilnując zderzaka, można się "przestraszyć". To jest taka próba sił, kto ma mocniejsze nerwy. Większość niestety "zamka" nie stosuje.

Jak czytam takie rzeczy to dopiero doceniam to że żyłam i żyję w cywilizowanych miastach  😲
wpuszczasz jedno auto, a pięć się ryje. Ryje, i ryje, i na mm aż, albo go objedziesz, albo puścisz
nika 4 godziny są na placu, 2 na wioskach i potem 24 na mieście.. I właśnie celowo jeździ się jak jest ruch, bo też o takiej porze najczęściej się zdaje egzamin, no i najwięcej się uczysz. Bo to w korku najczęściej gaśnie samochód, musisz wyczuć odległość w jakiej możesz przed kogoś wjechać, zaparkować jak jest tłok, czy jeździć na zapchanych skrzyżowaniach. Wtedy się uczysz, a nie jadąc jak jest puste miasto, albo turlasz się wokół pachołków..
nika77 sory bardzo, ale mieszkając w dużym mieście nie wyobrażam sobie NIE mieć jazd w centrum. No litości, po to płaci się za kurs i za dobrego instruktora, żeby nauczyć się jeździć w każdych warunkach. KAŻDYCH. I jazda w korku też bardzo dużo uczy - np. ruszania. A centrum, gdzie generalnie 'dużo sie dzieje' to świetna szkoła. Lka, która nie ogarnia w centrum stwarza mniejsze zagrożenie, niż kierowca z prawkiem, który nie ogarnia w centrum.
I sory, ale dobry instruktor to nie taki, który wydrze morde jak ci samochód zgaśnie w centrum i za karę nigdy więcej cie do niego nie zabierze  🤔wirek:
nigdy nie widziałam egzaminu w ścisłym centrum Krakowa. Ja wiem, że trzeba się uczyć w realnych warunkach, ale to instruktor powinien umieć ocenić czy pchać w ciasną ulice, już czy za 4 godziny.
Na jakich wioskach ?🙂 Zdarza mi się, dumna nie jestem, ale czasem po 30 minutach jazdy bez wyjścia, nerwy mi puszczają, jak już, już widać światełko w tunelu i nic z tego, stoi i się waha, a instruktor leży i przysypia... Mam na myśli ulice Krakowa w ścisłym centrum. Krupnicza, Czysta, Podzamcze...pierwsza obwodnica. Chcą pokazać ciasną ulicę, to niech wjadą w osiedlową, tam się też jedzie na lusterka między parkującymi autami.
Infantil, sęk w tym instruktorze chyba. Ja nie mam nic do gasnącej milion razy L i jadącej 20 jeśli widzę akcję w aucie, a nie opisana sytuację powyżej.
Ja wyjeżdżałam z LOK na Zwierzynieckiej, pierwsze nieogarnięte jazdy miałam byle szybko do Alei i wio z centrum, pomału wjeżdżałam w centrum i owszem pamiętam jak mi gasło auto. Instruktor mówił, radził, pomagał, a nie przysypiał.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
08 czerwca 2015 16:08
TheWunia przecież to instruktor wybiera ile gdzie się jeździ..  😉
U nas jest generalnie taki system w większości szkół, aczkolwiek są i tacy co po 15 minutach na placu heja na miasto  😉 jednak to są wyjątki zazwyczaj każdy ma te 4 godziny na placu wyjeździć, trochę na wioskach i potem w miasto.
To ja na drugiej jeździe zostałam wrzucona na głęboka wodę bo od razu w ścisłe centrum w godzinach szczytu  😎 Oczywiście spanikowałam, jednak ruch odbywał się w takim tempie, że chyba nikt nie zwrócił na to uwagi i po chwili uspokojenia na pobliskim parkingu pojechałam dalej. Co prawda zrobiłam jakieś maleńkie kółko naokoło osiedla ale następne jazdy już szły lepiej (do ostatniej przed egzaminem, która za to była najgorszą ever  😁 ) A plac miałam dopiero jakoś w połowie jak potrafiłam płynnie ruszać i jakoś auto ogarniać. Więc reguły nie ma. I nadal staram się patrzeć na Lki łagodniej bo po pierwsze stres, po drugie jeszcze kiepskie umiejętności no i mają obowiązek jeździć przepisowo  😉
Ja wyjechałam na drugiej jeździe, niestety auto mi zgasło na światłach (może 10 ruszenie w życiu) oczywiście znalazł się taki baran co musiał po prostu musiał zatrąbić, potem mi już ani razu na kursie nie zgasło, ale debila pamiętam do tej pory.
No ja też 'plac' miałam po paru godzinach dopiero i to na zasadzie, że wpadałam na plac na 20 minut, robiłam kilka łuków, kila górek i na miasto. I tak kilka razy na tym placu byłam, ale nie miałam żadnych 4h.
Ale zdecydowanie nie ma reguły, co instruktor to inne metody. Moją drugą jazdą było wyprzedzanie na autostradzie, bo stwierdziliśmy jednogłośnie z instruktorem, że muszę się zrelaksować przez semestralnym zaliczeniem z matmy  😁

Całe szczęście nigdy nie miałam sytuacji, że jakiś burak mnie obtrąbił czy coś, bo chyba bym się zestresowała na maksa i na dłuugo zapadłoby mi to w pamięci. Ale zauważyłam, że w Warszawie ogólnie Lki są traktowane z należytym szacunkiem  🙂
Raz tylko jak robiłam zawracanie na ulicy (na pradze  😁 ) i łysy łeb w bmw musiał chwilę poczekać, to zaczął swoją napakowaną łapą machać zza szyby i rzucał jakimiś kurw*mi. Ale niespecjalnie mnie to ruszyło, mieliśmy z tego niezły ubaw  😁 No, ale tego zachowania do dziś nie ogarnęłam.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
08 czerwca 2015 16:37
nika77, w Gdańsku egzamin odbywa się w samym centrum, na najbardziej hardkorowych skrzyżowaniach. Często w godzinach szczytu. Nie wyobrażam sobie tam nie jeździć, bo jaśnie pani to przeszkadza.
nigdy nie widziałam egzaminu w ścisłym centrum Krakowa.

Starowiślna, Dietla, Grzegórzeckie i Mogilskie wystarczą? Bo to właśnie tamtędy jechałam na egzaminie.
Nie ogarniam siebie. Zamówiłam zaprojektowane przez siebie etui. Dzisiaj doszło. Tylko, że ani do mnie w Lublinie ani do mojego domu w Szczecinie, bo wpisałam ulicę, na której mieszkam w Lublinie i miasto Szczecin. 😵 😵
Murat- Gazon każda z wymienionych ulic jest szeeeroooka i da się wyprzedzić.
Nie ogarniam siebie. Zamówiłam zaprojektowane przez siebie etui. Dzisiaj doszło. Tylko, że ani do mnie w Lublinie ani do mojego domu w Szczecinie, bo wpisałam ulicę, na której mieszkam w Lublinie i miasto Szczecin. 😵 😵

To jakim cudem doszło?  🤔
Jakbyś dała ulicę i kod pocztowy z Lublina i miasto Szczecin to doszłoby do Lublina. Jaki dałaś kod?
Jadę rano rowerem na uczelnię. Grzecznie ścieżką rowerową. Obok przyzwoity, równy, szeroki, wyłożony kostką chodnik oddzielony od ścieżki trawnikiem (także doskonale widać która część jest dla kogo - dla zobrazowania wyglada to mniej wiecej tak: KLIK). A na ścieżce dwie gwiazdy - mamusie z wózkami, idą obok siebie zajmując całą szerokość. Grzecznie zwróciłam uwagę, że miejscem do chodzenia jest chodnik a nie ścieżka. Takiej wiązanki jaką puściły dawno nie słyszałam. Za mną ktoś też im powiedział, że po ścieżce się nie spaceruje- k*wy i c**je poleciały od nowa. Przebiły mamusie, która bujała wózkiem stojąc na chodniku i wpychała go na ścieżkę podczas plotek. No nie ogarniam.  😵
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się