Wkurzają mnie dzieci i presja macierzyństwa -wydzielony z "kto/co mnie wkurza.."

A.kajca   Immortality, victory and fame
11 czerwca 2016 05:36
Julie, Etam.  Ja w takim razie powinnam ryczeć cały czas, bo coś takiego jak dwuczęściowy kostium na mnie (góra) nie istnieje. 😎
Na szczęście w ogóle nie mam potrzeby posiadania takowego, bo tzw. "plażing" dla mnie nie istnieje. Nie kumam takiej formy spędzania wolnego czasu i konieczności przyodziania się w taki strój.

Z górą od kostiumu mam ten sam problem. Choć w moim przypadku przyczyną takiego stanu rzeczy jest fakt, że u mnie nie istnieją części ciała, które należałoby górą od kostiumu przyoblec... ba, zwykły stanik żeby na siebie znaleźć nałażę się zawsze po wszelkich okolicznych bieliźnianych  jak ksiądz po kolędzie bo rozmiaru 65A nie mają na stanie a nawet jak mają to z cholerną Myszką Miki... I czasem zdarzy mi się przez to poryczeć ale raczej nie w sklepie... nie z powodu utrudnionego przez niekompletny sprzęt "plażingu"gdyż tak jak ty nie ogarniam idei przyświecającej opalaniu się na leżaku a właśnie przez aparycję patyczaka (odziedziczoną po prababce, której podobno jestem kserokopią)...
Ale już nie offtopuję. Tak więc, odnosząc się do dalszej części twojego postu, również nie mam pretensji o to, że dwulatek wpadnie w histerię np. w sklepie czy poczekalni. Natomiast niepomiernie irytowałby mnie w tych miejscach ten sam dwulatek rzucający we mnie czymś tam, plujący, usiłujący wyrwać mi z ręki to co w niej trzymam, generalnie zachowujący się niegrzecznie i upierdliwie kiedy mamusia konsekwentnie i wytrwale by to olewała. Rzadko miewam podobne sytuacje ale miewam. I widzę różnicę między nawet daremnymi próbami uspokojenia płaczącego dziecka a nie wychowaniem dziecka i na dodatek sukcesywnym olewaniem tego efektów 😉
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
11 czerwca 2016 05:49
Jujkasek, ECCO to powinno mi płacić za reklamę.  🤣 Swego czasu miałam chyba całą kolekcję "sharków". Łatałam je na wszystkie sposoby, aż szewc odmówił dalszych napraw. Rozstawałam się z nimi z ogromnym smutkiem i baaardzo długo zajęło mi wrzucenie ich do śmietnika.

A.kajca, ja rozumiem akurat "olewanie" awantury o np. samochodzik, lizaka itp. Prawda jest taka, że delikwent bez wsparcia publiczności dość szybko ogarnia, że taki występ mu się nie opłaca. Gorzej, jak w tym momencie zjawiają się litościwi, którzy chcą buntownika pocieszać, bo to jest pożywka dla histerii. Tu chyba Julie opisywała, że brała latorośl pod pachę  i wynosiła ze sklepu. I to rozumiem. Dla innych nieuciążliwe, a jednocześnie skuteczne.
A.kacja... A kontri znasz?  Bo ja tam od lat kupuję z racji przegięcia w drugą stronę (micha wielkości czapki na męską głowę), ale kiedy moje dziecko oplakiwalo, że ma taki mikro biuścik, a koleżanki już uhuuuu... I że ona nawet ładnej bielizny nie może kupić... Właśnie tam ja zabrałam! Zaczynała od 60aa i to faktycznie było wyzwanie, ale teraz?  65A zawsze wybiera i przebiera. I to właśnie w koronkach i dodatkach 🙂 Zerknij sobie na stronę 🙂

Myślę, że wątek sobie oddryfował i tak. I że powinien mieć tytuł "wkurzają mnie bezmyślni rodzice". Presja też. Ale z wątku wynika, że jednak rodzice bardziej.

Kiedyś poszłam na urodziny synka Przyjaciółki. Przekroczyłam próg i nie zdążyłam zdjąć butów, jak w udo wgryzł mi się trzylatek  😲 Normalnie mnie ugryzł!  Kucnęłam i mówię "dlaczego gryziesz, to boli!  Pokazać Ci??". Dzieciak wybauszył na mnie oczy, a mamusia ze śmiechem rzuciła "on tak już ma". Odpowiedziałam "a ja już tak mam, że takie gryzace dzieci ubieram w kaganiec. Przynieść?".  Do dziś robię za stuknietą, a mamusia i synus trzymają się ode mnie z daleka 😀
A.kajca   Immortality, victory and fame
11 czerwca 2016 06:00
Lanka_Cathar, Ja osobiście małych dzieci nie lubię i ich nie zaczepiam. Nie mam pretensji gdy rodzic nie ustępuje mimo płaczu czy histerii, "litościwych" wpieprzających się w wychowywanie czyjegoś dziecka uważam za bezczelnych. Natomiast niepomiernie mnie wkurza gdy obce dziecko zaczepia mnie będąc w tym niegrzeczne i natrętne a mamusia albo ma to w pompie albo szachuje stwierdzeniem "to tylko dziecko"... 
jujkasek, dzięki wielkie 😀 teraz muszę już iść do koni ale wieczorem na pewno zajrzę na stronę 🙂
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
11 czerwca 2016 16:06
Natomiast niepomiernie mnie wkurza gdy obce dziecko zaczepia mnie będąc w tym niegrzeczne i natrętne a mamusia albo ma to w pompie albo szachuje stwierdzeniem "to tylko dziecko"... 



Całkowicie się zgadzam.
Mnie tez irytuja nieodpowiedzialne mamy, dla mnie takim przykladem sa mamusie przychodzace na zebrania klasowe ze swoimi maluchami. I maja w dupie, ze taki maluch potrafi sie rozedrzec w trakcie zebrania i tak sie drze a mamusia udaje, ze nie dotyczy, husta noga czy cos, nikt nic nie slyszy, ale co tam. Puscila ostatnio malucha na podloge, maluch przypelzl w okolice mojej nogi, zignorowalam, nie gugam ani nie slinie sie do dzieci. Maluch nie zrazony wlazl pod lawke i po chwili slysze ryk, otoz maluch zle wymierzyl obrot i walnal glowa w noge od lawki 😵 Mamusia przyleciala i poslala mi piorunujace spojrzenie 😲 Zupelnie jakby liczyla, ze skoro JEJ dziecko znalazlo sie w MOIM otoczeniu, to LOGICZNE jest, ze JA sie NIM zajme 😲

Tego nie rozumiem, wszystkich to wkurza, ale nikt nic nie powie. Ale ale ale, ku mojemu zdziwieniu, to bylam raz swiadkiem wyproszenia matki z dracym sie dzieckiem 😜 Bylo to w kosciele na mszy, ksiadz proboszcz uznal, ze to przesada i poprosil mame o wyjscie, bo przeszkadza w mszy, alez byl skandal 🥂 🥂
Nie widzę sensu zabierania małego dziecka na mszę. Niby po co?
Luna, pewnie zaraz rozpęta się kolejna burza 😉
Tak jak ja nie widzę sensu w udzielaniu mu chrztu kiedy nic nie kuma😉

No i kolejny dzieciowy wątek, super.
Dava   kiss kiss bang bang
11 czerwca 2016 19:56
Escada właśnie miałam napisać to samo  😎 😎 😎

Przez kilka ostatnich stron (co drugi wpis) to peany i bronienie dziecków itd. itp  😁
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
11 czerwca 2016 20:28
A ja w Polsce niestety nie widzę sensu w NIE UDZIELANIU mu chrztu. Serio, uważam, że to jest krzywdzące dla dziecka. Bo potem wszystkie dzieci idą do komunii a jedno nie i czuje się gorsze. Zechce być katolikiem i bez chrztu będzie miało problem ze ślubem kościelnym czy bierzmowaniem. A jak nie zechce być katolikiem, to przecież może brzydko mówiąc podetrzeć sobie pupę tym papierkiem od chrztu i nigdy więcej się nad tym nie zastanawiać.
smarcik, dzieci mojej siostry "nie poszły do komunii" i jakoś nie zauważyłam, żeby z tego powodu czuły się gorsze. Może dlatego, że komunię przyjmowały od chrztu właśnie.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
11 czerwca 2016 20:47
U mnie w podstawówce był jeden chłopiec -świadek Jehowy. Dużo dzieci się z niego śmiało, bo po prostu nikt nie rozumiał.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
11 czerwca 2016 20:54
Ze mnie jako świadka Jehowy nikt się nie śmiał, wręcz przeciwnie- zazdrościli mi, że nie muszę chodzić na religię 😉 A nie byłam wcale taką nie wiadomo jak lubianą osobą, miałam przez całą podstawówkę jedną przyjaciółkę. Komunia też mnie w ogóle nie obeszła.
Zechce być katolikiem i bez chrztu będzie miało problem ze ślubem kościelnym czy bierzmowaniem.

To najgorszy możliwy argument, bo dzisiaj kościoły reklamują się nie gorzej od biedro, wieszając bilbordy w stylu "Bierzesz ślub? U nas nadrobisz zaległosci w 2 tygodnie. Chrzest, bierzmowanie na życzenie"

CzarownicaSa, świadkowie mają o tyle łatwiej że to też chrześcijanie. Gorzej w Pollandzie gdy rodzice deklarują np ateizm. W najlepszym wypadku w małych mieścinach zostaną wzięci za Żydów, a ile się dzieciak nasłucha, to głowa mała.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
11 czerwca 2016 21:07
Fakt, z ateizmem gorzej.
Sama stoję w kropce- bo ani już nie jestem ŚJ, ani katolikiem, czy ateistą sama nie wiem... i co mam dziecku powiedzieć? 😉

No, ale w temacie- wpienia mnie słuchanie, że robię swojemu dziecku krzywdę, jestem samolubna i egoistyczna. Jezu 😵 już mam dosyć słuchania, jak to dwójka się fantastycznie rozwija i wychowuje 🙄 Wszystko super, ale ja etap babrania się w pieluchach mam za sobą i totalnie, ale to totalnie nie mam ochoty do tego wracać...
A to ty nie wiesz że najlepiej wychowuje się cudze? 😀 Cudze zawsze są rozpuszczone, niedopilnowane, gorzej zadbane, brzydsze, głupsze i bez "dobrej rady' ladaco z nich wyrośnie. Aż dziw bierze, że zwykle problem ze swoimi dziećmi mają ci, którzy najchętniej wbijają szpilę innym prorokując wychowawczą klęskę.
W ogóle cudownie nawraca się innych. Wspaniale mówi się "ona jest gruba".  A czemu?  Bo wtedy JA czuję się fajniejsza, bo przecież JA nie jestem 😀 To dość mocno ugruntowany mechanizm. Cudze dzieci lepiej się wychowuje. Cudzy związek lepiej się naprawia, wtedy uwaga polaryzuje siw nie na mnie, tylko gdzieś indziej. No i ja czuję się lepsza, bo przecież tak nie robię...

Za kogoś cudownie podejmuje się decyzję, BA!  Jeszcze doskonale wiedząc, jak te decyzje ocenić! Co idealnie widać w wątku o aborcji. Do świadomości, że wiemy o sobie tyle, na ile nas sprawdzono, potrzeba świadomości. A ta jest cholernie kosztowna i niestety trudna, bo burzy na zawsze poczucie bezpieczeństwa zawieszonego na sztywnych zasadach. Wydaje się, że jak będę robić to, co określono jako PRAWIDŁOWE... A guzik. "Wędrowcze, nie ma drogi. Wytyczasz ją idąc". Stąd taka ilość absolutnie zaszokowanych zachowaniem innych. Zdradzona żona nie może kompletnie zrozumieć zachowania męża. Bo przecież JAK to możliwe, żeby zrobić coś TAKIEGO. Ano, można. Kwestia optyki, granic i percepcji. To jest nam strasznie trudno zrozumieć. Strasznie trudno jest wyjść poza własny, maleńki świat. A tak naprawdę każdy z nas ten świat ma swój własny. Nikt nie postrzega tak, jak ja...
[quote author=Luna_s20 link=topic=35211.msg2556268#msg2556268 date=1465693250]
A to ty nie wiesz że najlepiej wychowuje się cudze? 😀 Cudze zawsze są rozpuszczone, niedopilnowane, gorzej zadbane, brzydsze, głupsze i bez "dobrej rady' ladaco z nich wyrośnie. Aż dziw bierze, że zwykle problem ze swoimi dziećmi mają ci, którzy najchętniej wbijają szpilę innym prorokując wychowawczą klęskę.
[/quote]

😁

I takie mundrości w wątku gdzie regularnie bezdzietni jeżdżą sobie po dzieciach, rodzicach i nawet kobietach w ciąży 🙂

😁
szd51, A czemu nie? Co ma w ogóle piernik do wiatraka? To żeby się nie wtryniać innym w decyzje, najpierw trzeba uwielbiać dzieci albo urodzić gromadkę własnych?
Żeby nie było, dzieciaci też tu jeżdzą po rodzicach, dzieciach i innych takich  👀
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
12 czerwca 2016 18:52
Dzieciatym mozna byc na rozne sposoby. Niektorym wali na glowe i uwazaja, ze ich dziecko to skarb narodowy i absolutnie kazdy ma sie zachwycac, z rozanielona mina znosic wybryki i psoty i jeszcze obowiazkowo zauwazyc jakie ladniutkie. Sa tez tacy wlasciciele psow. I koni. Dzwinym trafem ich dzieci i/lub zwierzatka sa z gatunku tych rozpuszczonych i wkurzajacych dla otoczenia.
Sa tez normalni, ktorzy wiedza kogo maja u boku i staraja sie, by swiat i ich dziecko/piesek/koniczek koegzystowali w jak najwiekszej symbiozie, nie dajac skrzywdzic 'swojego' i starajac sie by 'swoje' nie utrudnialo zycia innym. Ot, cala filozofia.
Ja np nie mam z kim zostawic dziecka, jesli maz jest w pracy, wiec zabieram ja wszedzie ze soba - no bo co mam zrobic? Co w tym nieodpowiedzialnego?
Co do kosciola moge to zrozumiec o tyle, ze idzie sie cala rodzina i np nikt nie chce zostac z dzieckiem. Mi to nie grozi, ale na wesele np - corka jest za mala zeby ja zostawic na 1,5 dnia, ba, nawet na 4 h bo karmie - mam nie isc? Na szczescie mojej rodzinie i przyjaciolom dziecko jakos nie przeszkadza, zawsze najbardziej przeszkadza osobom postronnym...
Tyle, ze mozna w trakcie mszy/zebrania/czegokolwiek po prostu wyjsc i uspokoic dziecko, nie wiem w czym problem. Jedynie w rodzicach, ktorym sie nie chce.
nerechta, a ja właśnie z tym kościołem nie mogę zrozumieć. Z założenia kościół to miejsce skupienia i modlitwy. Jeszcze nie widziałam by takie całkiem małe dziecko z wózka nie rozpłakało się gdzieś w połowie mszy (tak, kiedyś chodziłam do kościoła). I jeśli to mały osiedlowy kościółek, to te kilkadziesiąt znających się nawzajem osób może faktycznie zrozumie. Ale jeśli to katedra, to 1000 osób skupia się tylko i wyłącznie na płaczącym niemowlęciu.
Luna, msze DLA DZIECI są mszami DLA DZIECI. Dlatego jeśli się ktoś potrzebuje skupiać, wybiera msze dla dorosłych. Proste. Ja, żeby utrzymać syna w miejscu, musiałabym go ZWIĄZAĆ. Całkiem niedawno jeszcze. Dlatego, ponieważ w mojej parafii na mszach dziecięcych jechały głodne kawałki polityczne, zaczęliśmy jeździć do Dominikanów. Tam obok małych ludzi często w ławkach spoczywają klocki, pluszaki, a ostatnio nawet widzieliśmy Hello Kitty (jak wiadomo, przeklętą przez katoli)  😁 Wędrówka mikroludów nikogo nie oburza  🤣
madmaddie   Życie to jednak strata jest
13 czerwca 2016 13:48
Luna, ale z czym Ty masz problem?
przecież się rozmnażali i będą rozmnażać i to jest normalne. normalne jest też, że część społeczeństwa ma 0-6 lat i trudno ją ogarnąć.
przecież dzieci się nie szkoli. rodzic może być super rozsądny i fajny, a dziecko i tak będzie się "źle" zachowywać.

ja nie chcę mieć dzieci, nie przepadam, no w ogóle jestem na nie. ale nie przeszkadzają mi dzieci w autobusach, w sklepach, w kościołach, dopóki nie są rozpuszczone. przecież to normalne, że są i że będą rozrabiać. tak samo nie przeszkadzają mi karmiące cycki, źle ubrane pulchniutkie panie, nieogoleni panowie, czyjeś źle zafarbowane włosy czy kiepski makijaż. no na rany boskie, jesteśmy ludźmi. mamy być wszyscy gładcy, młodzi, piękni i spokojni?
Być może wywołam teraz burzę w szklance wody, ale... w sumie to wątek antydzieciowy, więc mogę  😁
Kiedyś w jakimś tekście dotyczącym ogólnie funkcjonowania dzieci w społeczeństwie dawniej i obecnie spotkałam stwierdzenie, które moim zdaniem jest słuszne i podsumowuje bardzo wiele współczesnych tendencji "okołodzieciowych".
Autor pisał otóż mniej więcej tak: "Niemal do końca II wojny światowej wychowanie dzieci podporządkowane było temu, aby młodego człowieka nauczyć funkcjonować w świecie ludzi dorosłych. Dopóki dziecko nie było na to gotowe z powodów wychowawczych, edukacyjnych i psychicznych, ograniczano jego kontakt ze światem dorosłych, aby nie absorbowało ich ono swoją obecnością i nie utrudniało dorosłym codziennego funkcjonowania. Współcześnie obserwuje się tendencję odwrotną - to świat dorosłych dostosowuje się do poszczególnych etapów rozwoju dzieci, zmuszając dorosłych do adaptacji do niego".
Rzecz jasna towarzyszyła temu dość dogłębna analiza funkcjonowania rodziny dawniej i dziś, która prowadziła do wniosku, że powyższe zostało niejako wymuszone zmianą realiów społecznych, tym niemniej spostrzeżenie ciekawe i niepozbawione słuszności.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
13 czerwca 2016 13:59
Murat o, już kiedyś o tym pisałaś i ja się z tym całkowicie zgadzam.
A to ja się nie zgadzam. Jak widzicie przedwojenną wizję wychowawczą w kontekście obecnych realiów życia? Ograniczyć kontakt z dzieckiem, żeby nie absorbowało dorosłych? No nie... Mnie znacznie bliżej jest do korczakowskiego podejścia do dzieci "Jeśli podzielić ludzkość na dorosłych i dzieci, a życie na dziecięctwo i dojrzałość, to tego dziecka na świecie i w życiu jest bardzo, bardzo dużo. Tylko że zapatrzeni we własną walkę, własną troskę nie dostrzegamy go, jak dawniej nie dostrzegaliśmy kobiety, chłopa, ujarzmionych warstw i narodów." Bardzo długo w dziecku nie dostrzegano... małego człowieka.Zasługującego na szacunek, posiadającego własne uczucia i odczucia, uprawnionego do ich wyrażania. Jak dla mnie, wciąż za mało nad tymi dziećmi myślimy, hodujemy zamiast wychowywać. Ugniatamy, zamiast kształtować. I wręczamy elektronikę, żeby "nie absorbowało".
jujkasek w kontekście obecnych realiów życia byłaby bardzo trudna do zrealizowania chociażby ze względu na bardzo ważny czynnik, już dzisiaj praktycznie niewystępujący. Jak wiele znasz rodzin, gdzie małe dziecko w jednym domu ma rodziców, dziadków, czasem pradziadków lub choć jedno z nich, często jeszcze jakieś niezamężne a dorosłe ciotki czy wujków, do tego kilkoro dzieci młodszych, starszych i w zbliżonym wieku? Ja żadnej. A to jest jedno z niezbędnych założeń tamtego modelu - rodziny wielopokoleniowe.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się