Przedszkolaki i uczniaki - czyli voltowe dzieci też nam rosną

szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
24 października 2016 21:09
nika77, Jasiek metody rak na krzyz nie opanowal, za to bez problemu zdejmuje bluzki wyciagajac 'do srodka' po kolei rece i na koniec przeciskajac przez glowe.

Apropo duzych dziewczynek/bo Twoja kolezanka juz... to poczytajcie sobie o prokrastynacji. Ja mam (dzieki, mamo!) i nie polecam. Bardzo utrudnia zycie.
Od kilku tygodni pracuję i nie ma mnie 4 dni i 2 noce w tygodniu w domu. Nie pod rząd, z środy na czwartek i z piątku na sobotę. Gabryś żadnych pretensji, ani żalu z tego powodu nie zgłaszał.
Tylko, że zaczął się stopniowo coś w rodzaju jąkać. 😵 Przeciąga sylaby, wykrzywia twarz, w zasadzie przestał mówić normalnie. Przedszkolanki potwierdzają, że coś jest na rzeczy.
Jutro idziemy prywatnie do neurologopedy.
Czy oprócz tego powinniśmy do psychologa?
Jesteśmy tym dość mocno zmartwieni.
majek   zwykle sobie żartuję
24 października 2016 22:59
Dzięki Dzionka, teraz zaczynam kumac o co chodzi z tym przechodzenie z sukcesami.
Julie, oczywiście sprawdźcie u logopedy, ale ja bym się nie zamartwiala na zapas. Wprawdzie Milan to zupełnie inny typ, taki wrażliwiec, ale miał w okresie przed-przedszkolnym kilka kilkutygodniowych faz na takie jakby jąkanie, a raczej zacinania się na słowie. Pediatra mówiła nam, żeby nic z tym nie robić, nie popedzac, w żadnym wypadku nie pokazywać zniecierpliwienia. To była po prostu jakaś faza rozwoju mowy, przeszło bardzo szybko. Oczywiście skonsultować można zawsze, ale lepiej nie wywierac na małym żadnej presji ani nie okazywać przesadnego zainteresowania tym jakaniem, IMO
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
25 października 2016 08:32
Julie Raja jakieś pół roku temu zaczęła wszystko zdrabniać- co mnie setnie zdziwiło, bo ja w ogóle do niej nie zdrabniam 😉 I to takie "idę wynieść to do koszyniunia" "podaj mi szklaniunię" itd. W dodatku nabrała maniery mówienia z wciągniętymi policzkami, robi taki dziubek i mówi jakby była księżniczką 😵
Ale mówi też normalnie, więc niespecjalnie się tym przejmuję 😉 Ale dobrze, że idziecie, zawsze warto skonsultować takie rzeczy jak najszybciej, nawet jakby miało nic nie wyjść.

Dziś idę pogadać też z doradcą językowym do przedszkola, ciekawa jestem co mi powie. Ale panie mówią, że radzi sobie fantastycznie, wszystko rozumie(po miesiącu! a straszyli mnie że będzie wracać z płaczem bo nie będzie dzieci rozumieć 😉 ), gada z dzieciakami i normalnie rozmawia z nimi. Na ulicy też mi zagaduje absolutnie każdego człowieka... co już nie bardzo mi się podoba, ale na razie nie mam pomysłu jak to ukrócić.
majek   zwykle sobie żartuję
25 października 2016 08:35
Julie, Tomek tez mial taki okres, Trwalo to pol roku. don`t worry.

Teraz czasem sie zacina jak mowi po polsku, bo niestety juz widac, ze moje dzieci mysla po angielsku.
Czarownica, moja podkresla wszystkie `ę` i `ą`
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
25 października 2016 08:42
Majek znam polkę, która jest anglistką z wykształcenia i wyszła tutaj za Irlandczyka. Na początku rozmawiała z dziećmi także po polsku, ale jak zaczęły się mylić i mieć lekkie problemy- zrezygnowała całkowicie. Rozmawiają tylko i wyłącznie po angielsku, dzieci polskiego już w ogóle nie pamiętają. Jak jadą do dziadków do polski to mama jest tłumaczem.
Póki co mam plany takie, żeby młodą jednak tego polskiego uczyć, bo jak jej w szkole dojdzie 3-ci język to powinno być jej już tylko łatwiej. Póki co za każdym razem zwracam jej uwagę, jak powie coś inaczej- w stylu "mama, mam dwa łyżeczki!" "dwie łyżeczki" "tak, mam dwie łyżeczki!". Mam nadzieję, że da to jakiekolwiek efekty 😉
A jak się uda i zrobię wreszcie prawko to będę ją wozić na lekcje polskiego. Kiedyś uparcie twierdziłam, że nie będę jej uczyć bo po co, ale jednak zmądrzałam 😉 😁
majek   zwykle sobie żartuję
25 października 2016 08:49
moje chodza do polskiej szkoly co sobota. W domu rozmawiamy po polsku i poprawiam tak jak ty, np jak Ala pyta `Czy moge zalozyc szminke`  😍
I Tomek ma jeszcze hiszpanski w angielskiej szkole.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
25 października 2016 08:51
Ooo 😍 Moja ma fazę niezmiennie na kiecki, jak zobaczyła strój Kopcuszka na Halloween to nie było przebacz, matka musiała kupić 😵 😂
My mieszkamy niestety na zapupiu, najbliższą polską szkołę mam godzinę jazdy autobusem od domu... ale będziemy kombinować. Póki co prawo jazdy jest priorytetem, bo do najbliższej szkoły mam 30min piechotą :/
Oo, uwielbiam takie kalki jak "założyć szminkę" 🙂! Moja koleżanka wychowana w RPA mówi np. chodźmy do mojego miejsca (zamiast mieszkania) 🙂
CzarownicaSa, jak wam tam w Irlandii? Lepiej się żyje niż w PL?
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
25 października 2016 10:03
Zdecydowanie lepiej. Jeśli miałabym być tu tylko z Grubym to w życiu bym nie została, ale jeśli chodzi o dziecko- o niebo lepiej. Obecnie tylko on pracuje, a stać nas spokojnie na wynajęcie domu z ogrodem, zakupy, dojazdy do mojej mamy czy zabawki dla młodej. I nie trzepie nas to po kieszeni 😉 Natomiast w Polsce pracowaliśmy oboje po 10-12h dziennie, mieliśmy własny dom i w sumie żyliśmy na gorszej stopie niż teraz. Jak młoda pójdzie do szkoły i będę mogła pójść do pracy to już w ogóle powinno być super 😉 Bardzo fajne jest to, że nie płacę w ogóle za leki dla niej czy wyprawkę szkolną, jedyny koszt to jakieś wycieczki czy mundurek i tyle. Zero kupowania książek, zeszytów itd 😉 No i zdecydowanym plusem będzie dla niej w przyszłości dwujęzyczność.
Ale tak czy inaczej cały czas w planach mamy finalnie wylądowanie w Australii 😉 Jednak to wymaga czasu, ale mam nadzieję że w ciągu 10-15 lat się uda.
majek   zwykle sobie żartuję
25 października 2016 10:11
Podobno jak pojda do secondary, to sie zaczna wydatki. Im lepsza szkola tym drozsze wycieczki. Np za 3 dniowy wyjazd do Francji na narty znajomi zaplacili synowi ok 750 funtow.  👀
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
25 października 2016 10:14
To właśnie chyba zależy gdzie, moja siostra ma 4 z czego najstarszy ma 12 i poszedł już do High School(?). Jak na razie nie ma tragedii, w sumie i tak porównując jest póki co nieźle.
W sumie dlatego też mam jedno dziecko- żeby mnie było w razie czego stać na taki wyjazd do Francji 😉 Dwójka to już orka na ugorze jak dla mnie, a więcej... nie wyobrażam sobie tego.
majek   zwykle sobie żartuję
25 października 2016 10:37
12 to secondary.
Dla mnie taki koszt tez nie do przeskoczenia.

Eee, podobaloby ci sie z dwojka.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
25 października 2016 10:56
Wiesz... tak po szczerości to ja się czasem zastanawiam, czy w ogóle powinnam mieć jedno, a co dopiero dwójkę 😉
CzarownicaSa, wypluj te słowa, Rajka jest super ;P Chociaż też mam w sobie czasem takie pytania 😉
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
25 października 2016 11:08
Ale ja nie twierdzę, że nie jest 😉 Bo pomimo swojej jękliwości i "syndromu Rarity" jest zajebista 😜 😁 Kocham ją i kochać nigdy nie przestanę 😉
Tylko z każdym kolejnym rokiem utwierdzam się w przekonaniu, że macierzyństwo to jednak nie moja bajka 😁
heh, to moje Pachole odporne, bo ani na krzyż ani wyciągając ręce...no nie zdejmie bluzki i już 😤
Dobra, to pytanie od czapy, bo mój chłop twierdzi, że dręczę dziecko i oczekuję od niego czegoś ponad możliwości psychofizyczne dziecka 😀 Które dziecię w wieku 4-5 lat potrafi zapiąć bez problemu kurtkę lub bluzę na zamek?
Mój. Jak skończył 4 lata, to się szybko nauczył. Z tym, że jak skończył 3, to ja już go stopniowo uczyłam samemu się ubierać.
majek   zwykle sobie żartuję
25 października 2016 17:14
Moje oba umiały koło 4 roku  😅
kenna, mój jak miał 4 lata,  bliżej 5 rż zapisał guziki i napy.  Teraz uczymy wiązać się sznurówki ale ciężko to idzie
Czarownica, dwujezycznosc to fajna rzecz 😀
Moje dzieci smigaja w trzech i to jest fantastyczne. Bez problemu skacza z jezyka na jezyk- do mnie zwracaja sie po polsku, a do ojczyma po norwesku. Nie myla jezykow, ale robia kalki, lub tworza slowa -zawsze mam z czego sie posmiac 😀
Ja z nimi rozmawiam po polsku i mowia bardzo ladnie. Nie chodza do szkoly sobotniej, bo to szkoly katolickie, a z tym mi nie po drodze.

Rozmowa mojej corki z babcia:
babcia: jak poszlo na meczu? (pilki recznej)
Pola: bardzo dobrze!
babcia: oooo to wygralyscie!
Pola: nie..., przegralysmy
babcia: to chyba zle poszlo skoro przegralyscie.
Pola: babciu, to nie wazne, ze przegralysmy! dziewczyny z drugiej druzyny byly dzisiaj lepsze, ale najwazniejsze, ze my gramy CORAZ LEPIEJ!

Lubie taki sposob, w ktory uczy sie dzieci fajnej, zdrowej rywalizacji 🙂 To tak odnosnie chwalenia i krytykowania
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
25 października 2016 18:33
Moja dalej sobie z suwakiem nie radzi. Rozsunac umie, ale nie potrafi skoordynowac wsadzenia szlufki w suwak i przytrzymac żeby zapiać.
Emilka rok temu już sobie kurtki zapinała sama i z guzikami radziła, wiosną tamtego roku też większość ogarniała- czasem tylko problem z przycinającym się materiałem.
Jak poszła do przedszkola przed 3 urodzinami umiała się sama rozebrać i ubrać, wiem, że ze skarpetkami i rękawiczkami jej pomagali.
Natomiast do dziś kiepsko radzi sobie z rajstopami.
Dzięki za słowa otuchy. Nieźle się wczoraj zeschizowałam. 😵
Dziś po wizycie u neurologopedy już nam lepiej. Poświęciła Gabrysiowi bardzo dużo czasu, jego wywiad zabawkowo-obrazkowy przeplatane rozmową z nami trwały prawie godzinę.
Mimo, że Pani bardzo fachowa, to w sumie nie dowiedzieliśmy się niczego szczególnego. Nastąpiła niepłynność mowy. Super, ale wiedzieliśmy to po przeczytaniu internetów, zanim do niej przyszliśmy. Powód nieznany. Może być tak, że przeżywa moją nieobecność kilka dni/nocy w tygodniu... ale nie musi.
Potwierdziła, że "tak bywa" bez powodu, ale dla spokoju zaleciła konsultację z neurologiem, poleciła jednego z Kołobrzegu.
Od naszej przedszkolanki (która też ma wykształcenie logopedyczne) dowiedziałam się, że jeden chłopiec zaczął się nagle jąkać (i to tak typowo, a nie "dziwnie mówić" jak Gabryś) jak mu się urodził młodszy brat. Po niewielkiej pomocy logopedy przeszło.
W czwartek jedziemy więc do tego neurologa do Kołobrzegu. Aż byłam w szoku, że zapewnił telefonicznie, iż nas przyjmie.
Daruję sobie czekanie na umówioną wizytę z panią neurolog kilka ulic od naszego domu - na 14 grudnia. Ciekawe, że jedno i drugie prywatnie.
Tą grudniową wizytę odwołam, jak już będziemy po pojutrzejszej.
Majek znam polkę, która jest anglistką z wykształcenia i wyszła tutaj za Irlandczyka. Na początku rozmawiała z dziećmi także po polsku, ale jak zaczęły się mylić i mieć lekkie problemy- zrezygnowała całkowicie. Rozmawiają tylko i wyłącznie po angielsku, dzieci polskiego już w ogóle nie pamiętają. Jak jadą do dziadków do polski to mama jest tłumaczem.


Szkoda, że odpuściła naukę polskiego. Dwujęzyczność to jedna z lepszych rzeczy, które dzieciaki mogą w naturalny sposób przyswoić.
wielka szkoda, mam koleżankę w Irlandii i jej dzieci mówią w dwóch językach. Podstawowy jest angielski,na początku, gdy się uczyły mówić zdarzało się mieszanie języków,ale to minęło. Mają ogromną przewagę nad innymi mając możliwość posługiwania się dwoma językami. Teraz w tygodniu chodzą do szkoły w Irl a w weekend do polskiej. Nigdy, nikt nie robił uwag, że coś jest nie tak
partner mojej koleżanki jest francuskojęzyczny, między sobą rozmawiają po angielsku. Dziecko posługuje się 3 językami. Na początku mieli obawy w jakiej formie dziecko nauczy się angielskiego, bo żadne z nich nie jest nativem, ale teraz mieszkają w Walii, dziewczynka chodzi tam do przedszkola więc jest ok 🙂 jak dla mnie to ogromny atut z jakim dziecko, a później taki młody człowiek wchodzi w dorosłe życie
majek   zwykle sobie żartuję
26 października 2016 07:41
A w Walii uczy się pewnie w szkole walijskiego i angielskiego. Podobnie jak z naszym kaszubskim.  A oni tam mają świra na pu kcie swojej odrębnej tożsamości.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się