Aborcja - dyskusja

falettaMoze i masz racje, ze to tak brzmi. Dla mnie nie brzmi abstrahujac od wszystkiego. Z zupelnie neutralnej strony interpretuje coming out jako wolny wybor kazdej kobiety, czy chce podolac bycia matka, czy nie ma juz (jeszcze) na to ochoty. Wiaze sie to tez z moja wiara lub niewiara w swiadomosc zarodka do ktoregos tam tygodnia od poczecia (do ok 12 tc jest dla mnie akceptowalna granica). Chyba twoj i w ogole niesmak wzial sie stad, ze jako jedyna otwarcie Natalie bronilam i nie zhejtowalam. Staram sie zrozumiec jej polozenie, tak jak i polozenie tysiecy kobiet. Dla nas z zewnatrz pewne powody moga byc blahe i niegodne podjecia tej trudnej decyzji, a dla kobiet ja podejmujaca w duzej wiekszosci nie sa.

madmaddie Piekny artykul.
I wciaz z tych klotni i awantur o aborcje w Polsce mozna wyluskac, ze baby to rozpustne zdziry albo ze zapladniaja sie same osobiscie, bo za nic nigdzie ci, ktorzy zapladniaja i do tych niechcianych ciaz doprowadzaja- nie wystepuja. Takie typowe dla klatolickiego panstwa- panowie moga sobie robic co chca, a karze sie kobiety. 🤔
Pandurska ależ absolutnie nie  :kwiatek: to jest forum a nie łańcuszek wzajemnej adoracji, tu się dyskutuje wedle własnych przekonań. Ja szanuje Twoje wypowiedzi, nawet jeżeli były mi one nie po drodze. Odniosłam się do tego, że zwróciłaś mi uwagę na spłycenie treści artykułu bo nie znam Przybysz i gdybym znała ją tak jak Ty to bym zmieniła zdanie. Ale jej nie znam osobiście, odniosłam się do wywiadu w, którym nie poruszyła mnie głębia dramatu tej kobiety. Ja tam zauważyłam wielki dramat moralny (dla mnie). Ale ja miałam widać inne wartości wpajane przez rodzinę, dla której dzieci to cud i szczęście a nie kula u nogi i zbędny grat w domu.
Falletta, może i nie grat. Ale ileż razy, tu czytamy o dramatach, że koń, a tu kicha, dziecko na pełny etat, że męża ani widu, ani słychu. Ileż tu razy sie czyta, że kobieta rozpaczliwie chce zachować samą siebie, że walczy o odrobinę siebie. Kocha dziecko, ale się dusi. Nie daje się zbytnio prawa matce do bycia kimś jeszcze. U mnie w domu jazda konna uważana jest za absolutną fanaberię. Jestem matką i co za jakieś konie. Rozumiem, że Przybysz mogła poczuć, że po odchowaniu dwójki dzieci, chce wejść znowu do gry. Do swojego życia i nagle wpadka. Rozumiem, że skoro podjęła taką a nie inną decyzję z partnerem, to po zabiegu odetchnęła z ulgą. Tyle.
W wywiadzie nie czuć głębi, ale to jest kwestia tego co i jak ktoś napisał. Jednego poruszy i innego nie. Książki też każdy lubi różne i różnie głębokie.
.
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
26 października 2016 09:14
Ja mieszkałam z rodzicami i trójką rodzeństwa na niecałych 39m2. Dwa pokoje, łazienka, kuchnia, przedpokój. Mama opowiadała mi, że spałam w wózku, bo nie było gdzie wstawić łóżeczka. Później spałam z siostrą w jednym pokoju z rodzicami. Bracia mieli wspólne łóżko w mniejszym pokoju.
I rozumiem, że ktoś nie chce takiego życia zafundować swojemu dziecku (chociaż powód wydaje się absurdalny). Zero intymności, brak możliwości odpoczynku w samotności. Nie ma szans na wspólne posiłki, bo nie ma miejsca w kuchni...

Ale podkreślę, że decyzja urodzenia/nieurodzenia dziecka należy tylko do konkretnej rodziny, a nie narzucania swojego widzi-mi-się.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
26 października 2016 10:16
o, nika to pięknie ujęła. świat się zmienia, matki mają odwagę mówić o tym, ile ich macierzyństwo kosztuje. Mnie się bardzo podoba ten powolny zwrot w świadomości ogółu, że może niekoniecznie kobieta musi ukrywać, że nie bardzo tą matką chce być? że dziecko usuwa, bo nie chce, bo ma karierę, bo nie czuje potrzeby, bo chce mieć więcej przestrzeni w życiu. nie rozumiem też, co złego jest w wygodzie? że życie ma być niekomfortowe, pełne poświęceń w imię czego?
ja nie wierzę w żadną wyższą siłę. dla mnie pęknięta gumka, to pęknięta gumka, a nie dar rodzicielstwa od Boga. I nie twierdzę, że z każdej wpadki dziecko jest niekochane, wręcz przeciwnie. Ale niekoniecznie rodzice są na nie gotowi.

argument z emeryturami "jest inwalidą" 😉 większość moich koleżanek jednak planuje dzieci, ślubi się i w ogóle. Bardziej, w odniesieniu do tej całej dyskusji mnie interesuje to, żeby móc bez poczucia winy stwierdzić że się dziecka/dziecka chorego nie chce. planować rodzinę (lub nie) w sposób legalny i bezstresowy.

Wciąż mamy problem z postrzeganiem kobiet w Polsce i wciąż większość Polek oburza się "ja nie jestem żadną feministką" (!)
ano taki mamy model "matki polki wiecznie cierpiącej męczennicy" i wiele lat upłynie zanim to się zmieni.
.
Czytałam ten wywiad z Natalią Przybysz i kompletnie straciłam do niej sympatię.
Wcześniej bardzo lubiłam ją jako artystkę, uważałam za bardzo wrażliwą.
Nie potępiam samego faktu przerwania ciąży. Ani jej ciąży, ani żadnej innej kobiety. Ewentualnie nie rozumiem w niektórych przypadkach. W niektórych rozumiem i wiem, że to było "mniejsze zło".

Natomiast kompletnie nie kumam jak można, mając dwójkę dzieci, które się kocha (?) napisać:
"Ja naprawdę nie chciałam tego dziecka."
"Czuję wielką ulgę. Nagle cieszysz się wszystkim w swoim życiu, tym, co masz." (Po zabiegu)

Przecież można być pewnym, że one to kiedyś przeczytają.
Nawet jeśli uważałabym przerwanie tej ciąży za najbardziej słuszną decyzję na świecie, to bym się lepiej zastanowiła jak mogą to odebrać.
Mam wrażenie, że N.P. tego nie przemyślała.

.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
26 października 2016 15:53
ano taki mamy model "matki polki wiecznie cierpiącej męczennicy" i wiele lat upłynie zanim to się zmieni.

[img]https://scontent-frt3-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-0/s526x395/14671350_616376768524303_7974172817902404570_n.jpg?oh=d79848e9a6b2c4b423f34af9e6f9718b&oe=5886C395[/img]
BASZNIA   mleczna i deserowa
26 października 2016 16:00
Julie, ale nie rozumiesz, że napisała,  czy że nie chciała. 
Ja kocham moje córki, coraz mocniej z każdym dniem ,  a kolejna ciąża byłaby dla mnie katastrofą.  Zrobiłabym wszystko,  aby nie mieć kolejnego dziecka.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
26 października 2016 16:32
BASZNIA, ale żeby nie mieć kolejnego dziecka, to trzeba sobie z tego zdawać sprawę, to po pierwsze. Po drugie w związku z tym uważać po 1000 krotnie, zabezpieczać się na wiele sposobów. A nie - beztrosko sobie zajść, a potem 5 minut i po sprawie. Nie dość, że robi rzecz, która dla wielu osób jest zabijaniem, to jeszcze przedstawia to w sposób dziecinny, jakby to była błahostka, jakby nie zdawała sobie powagi sytuacji i tego, że dla wielu ludzi to haniebne. Przykład - ktoś z rodziny dostaje wylewu/demencji i musimy wziąć go do domu, całe nasze dotychczasowe życie legnie w gruzach. Opieka 24h/dobę, leki, pieluchy, padamy na pysk. W końcu decyzja -  oddajemy dziadka do zakładu (nie użyję adekwatnego przykładu, że załatwiamy Pavulon, bo nam się dziadek w metrażu nie mieści...). Pewnie nikt nie będzie oceniał, bo sytuacja ciężka, nie każdy ma siły i możliwości się z nią zmagać. Ale już publiczne wypowiadanie się w stylu "my na prawdę nie chcieliśmy tego dziadka w domu, 5 minut i po sprawie, jedno wielkie uff!" oczywiście wydaje się brakiem podstaw kultury i kręgosłupa moralnego, co nie? Tak odbierają wypowiedź Natalii Przybysz osoby, które uznają dziecko poczęte za dziecko, a nie za zarodek o nie wiadomo jakim statusie. Przez wzgląd na nich  chociażby można powstrzymać się od takich wynurzeń...
Dlaczego? Dlaczego ktoś przez wzgląd na innych (!) ma się powstrzymać od własnego głosu w dyskusji? Dlaczego ci "inni" przez wzgląd na innych nie umieją się już jednak powstrzymać przed wylewaniem pomyj? ...  😂
kenna- ale ona właśnie głośno i odważnie powiedziała to, co wiele osób myśli. Że dla wielu osób zarodek, to tylko zarodek. Powiedziała to, co ludzie I TAK CZUJĄ. Mają o tym nic nie mówić? Skrobać się po kryjomu, a jawnie ubolewać nad życiem zarodka, nad którym tak naprawdę nie ubolewają aż tak bardzo jak inni? Ja myślę, że skoro i tak się tak właśnie dzieje, bo się dzieje, to dlaczego o tym nie mówić? Skoro temat jest właśnie na tapecie. Być hipokrytą?
Naturalsi, tunrida   ja mówię o poczuciu taktu w obliczu dość poważnej i moralnie dyskusyjnej sytuacji. No tak - pewnych rzeczy się nie mówi, mimo że się je czuje. Nie ogłasza się wszem i wobec z radością, że się dziadzia posłało do piachu ani że się oddało zniedołężniałego ojca do domu starców wreszcie, choć takie sytuacje dość często się zdarzają.
No widzisz..dla mnie posłanie dziadzia do piachu, który jest świadomym bytem, miał marzenia, wspomnienia, świadomość życia, wobec którego mamy zobowiązania itd. itp. nie jest równoznaczne z aborcją 6-8 tygodniowego zarodka, który nie ma wykształconego mózgu nawet.
I tak można w nieskończoność, w kółko to samo.  😉
tunrida, Ja nie mówię o moich, czy Twoich poglądach względem aborcji. Ja mówię o poczuciu taktu i o tym, że pewnych rzeczy się nie mówi mimo, że się je czuje lub nie naigrywa się z czegoś, co jest dla innych ważne i bolesne. Ja nawet nie jestem tutaj i w tej chwili za lub przeciw aborcji. Ale wiem, że są osoby, które są bardzo przeciw, mają jakieś swoje ciężkie przeżycia z tym związane i głupio tak im robić przykrość. Nie można tak jakoś taktowniej o tym opowiadać? Z szacunkiem do ewentualnego przyszłego życia? Kulturalnie? To już o odrobinę wyczucia i kultury nawet nie można walczyć?
Być może "druga strona", o której pisze Naturalsi, też zachowuje się często poniżej poziomu, ale akurat trafiłam na wywiad ww. piosenkarki i akurat to aktualnie komentuję.
teraz rozumiem o co ci chodzi
kenna, a ja niestety trochę nie rozumiem. Natomiast domyślam się dlaczego w obliczu tego co się dzieje ktoś wreszcie powiedział to bardzo wyraźnie na głos. Bo kulturalne i wrażliwe, a przede wszystkim ciche działania doprowadziły do tego, że sytuacja wymknęła się spod kontroli. Głos mieli jedynie Ci, którzy głośno krzyczeli o obronie życia zarodków wyzywając przy tym każdego innego od puszczalskich i nieodpowiedzialnych. Więc pewnie, jak piszesz, bez zachowania kultury ale wreszcie wprost, ktoś wyraził swoje zdanie i poglądy. Widać dla niej jest to tylko zabieg i właśnie to chciała przekazać. A co otrzymała w zamian?  Kulturalne i pełne namaszczenia wiadro pomyj, inwektyw i wszystkiego co najgorsze. Druga strona nie wykazuje się żadnymi zasadami dobrego wychowania i nikt z tego nie robi problemu. Czy ktoś kto uznaje aborcje za dopuszczalną wyzywa prolife'owców od zacofanych oszołomów czy dewotów? Dlaczego to akurat Ci którzy mają zdanie jak NP mają wykazywać się poczuciem taktu, wiecznie uważać na słowa i tłumaczyć swoje stanowisko skoro to nie przynosi żadnego efektu i w zasadzie kończy się jedynie obelgami, a nie dyskusją? Ich już można dowolnie obrażać bo ich to nie dotknie?
a gdzie ta wypowiedź jest "nie kulturalna"?
xxagaxx, może lepiej brzmi nietaktownie? niekulturalnie = bez poszanowania wrażliwości osób o odmiennych poglądach?
Astra, no właśnie, bo serio ale nie kulturalnie = obraźliwe. Nigdzie nie zauważyłam tam jakiegokolwiek stwierdzenia, słowa które można byłoby tak odebrać. Już prędzej rozumiem nietaktowanie, ale z drugiej strony, powiedziała co myślała prosto, bez owijania w bawełnę. To ze komuś się to nie podoba to już zupełnie inna kwestia.
no i niech będzie, że brak mi empatii wobec ludzi traktujących aborcję jak zabieg wysysania tłuszczu (zdrową ciąże u zdrowych na ciele i umyśle ludzi). Trudno, jakoś będę musiała z tym żyć. kenna otóż to! 🙇 nie wiem co muszą czuć kobiety, które są bardzo nieszczęśliwe z powodu wieloletniej niemożności zajścia w ciążę/urodzenia dziecka czytając takie 'poruszające' wyznania. To jak wyrzucić z ulgą nadmiar jedzenia na oczach głodnego, beztrosko rozlać wodę na oczach spragnionego. To całe tabu można było przełamać w zupełnie inny sposób. A tak, to odnoszę wrażenie, że ten cały pomysł został tak samo źle przemyślany jak metoda antykoncepcji p. Przybysz...  🥂
falletta, ja Ci mogę powiedzieć co ja czuje, jako osoba starająca się o dziecko ponad 5 lat - jej sprawa.
Astra dziękuję za odpowiedź, ale komentarz mojej (...), która o dziecko stara się od lat 12stu wraz z X poronieniami na koncie był zgoła inny. Także, psychika psychice nie równa. I nie chodziło jej o decyzje p. Natalii. Chodziło o nietakt - sposób jej opisania. Jak o wrzodzie na tyłku.
falletta, a jak według ciebie należałoby opisać decyzję o aborcji z powodów jakie były wymienione w tym wywiadzie, wypowiedzi czy jakkolwiek to zwał?

Nie da się wszystkich zadowolić. Nieważne jak byłoby to napisane, zawsze byliby ludzie z "inną psychiką" co by byli bardzo zniesmaczeni. 
Zacznijmy od tego, że skoro już tak bardzo musiała podzielić się ze światem o historii swojej macicy... to cóż, można było sobie darować tekst o 5 minutach i największym oddechu tuż po - to zabrzmiało jak poklepanie po ramieniu - nie bójcie się, aborcja to nic strasznego! Jest jak inhalacja, tylko strasznie brzmi ale oddycha się po niej o niebo lepiej i wracasz do starego życia 🙄 Zamiast podawać za przykład za małego mieszkania i za dużą liczbę książek (w przypadku gwiazdy takie tłumaczenie jest co najmniej śmieszne, bo mieszkanie można kupić większe, no chyba że ma się do niego więcej serca niż do ''zlepka komórek'', z którego powstaje Buka, która chce nas pożreć), wystarczyło było napisać ''jestem za stara, nie czuje się już na siłach wychować kolejnego dziecka, odchowałam dwoje, którym poświęciłam x lat, czuję się zmęczona macierzyństwem i teraz chciałabym powrócić do realizacji swojego JA''. Dla mnie, zabrzmiałoby to inaczej. To by nakłoniło mnie do refleksji. I nie pomyślałabym sobie o tym artykule aż tak źle. Nie w takim stopniu. Tak sądzę...  👀
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się