rozmowy o niczym

A we Wrocku bez śniegu tylko wieje, zimno, mokro... Ok dzis wyszlo słońce a dwa dni temu popadal śnieg który od razu się stopil - ale przez te wilgoć jest dużo zimniej niż przy -2. Czekam na prawdziwą zimeeee 🙂



jaka zima, jaka zima, jak pogoda długoterminowa pokazuje cały czas po kilka stopni na plusie aż do 27.12.
Wigilia 4 stopnie ciepła.

A najlepsze jest dziś wydane "ostrzeżenie przed mrozem". W dzień na plusie, ale w nocy -3'. No taki mróz, że jak chyba kożuch dziadka wyciągnę, w którym chodził jak było -40'
Ok tam.oj tam prognozy długoterminowe sie nie sprawdzają... (pewnie bedzie cieplej niż zapowiadają haha).
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
02 grudnia 2016 20:17
W Warszawie kupa śniegu  😍 Rano cały parking pod firmą zaśnieżony i oblodzony, ale była jazda!  😍 2 pełne obroty  😉
Teraz w Carrefour jest akcja na rzeczy z kolekcji Christiana Lacroix, mam pełno naklejek i zastanawiam się nad jakością tych rzeczy .Znalazłam tylko informację, że ludzie na ręczniki narzekają. Nie wiem czy kupić w jysk czy w właśnie te. Interesuje mnie również pościel. Po obniżce kosztuje 129zł z naklejkami,a bez niby 569. Nie wiem co myśleć o tej promocji. Może któraś mi pomoże? 🙂
Jak tam przygotowania świąteczne?ja wlasnie czekam aż wyrośnie mi ciasto drożdżowe na makowca i gotuje składniki na wagę pasztet 🙂 zostały mi jeszcze do posprzątania kuchnia i lazienka, ale tak mi się juz nie chce nic robic, ze włączyłam serial :P Popsrzatanie reszty mieszkania zajęło mi dwa dni, 😂 Ale też trzy lata nie robiłam aż takich porządków...  dalam nawet auto na myjnie, pan mi powiedzial ze dawno nie myl tak brudnego auta. Chyba trochę przesadzil, ale fakt ze jest zolte a od Wielkanocy myte nie bylo :P
Nienawidzę sprzatac, ale fajnie jak tak coraz bardziej mieszkanie sie świeci, przynajmniej widzę efekt 🙂
Takie przygotowania, że właśnie wstałam do pracy, a moja Mama już w niej jest. Akurat wrócimy na kolację do Babci. Trochę ogarnęłam w domu, dzisiaj jeszcze konie muszę. Wczoraj walka z sałatką. W międzyczasie jakieś pierniczki.
Muszę dziś:; popakować prezenty, rozwiesić lampki na chacie ( choinki nie mamy z powodu kota), zrobić sobie kompot z suszu. Przygotować, poskładać większą klatkę dla szynszyla, bo zasłużył i mu wymieniamy.
Nie sprzątaliśmy, bo nam się nie chciało. I tak siedzimy sami, tylko z teściami. Wpada jutro rodzina, ale do nas na górę nie będzie zaglądać, więc luzik.
Przed nami nicnierobienie i tyle.  🙂 Nie mamy ścisłych planów, pozajmujemy się sobą.
U nas choinka jest, mała w ciężkiej donicy. Ozdoby tylko nietłukące 🙂 ze względu na kota, oczywiście 🙂
Dziś zabieram teściową i jedziemy do moich rodziców, będzie jeszcze moja siostra ze szwagrem i jej teściowa. Zostajemy do rana w drugi dzień świąt. Teściowa wraca po kolacji wigilijnej do siebie. Jestem kierowcą jak co roku 😉 U mnie na Wigilię jest alkohol dla chętnych.
Jedną z dzisiejszych ryb będzie węgorz, którego szczerze uwielbiam. Czekały od września zamrożone na tę okoliczność. I zupa rybna 🙂 Na prezenty chyba mniej czekam 😉
Ja ubrałam choinkę już w czwartek wieczorem, po pracy znalazłam trochę siły 😉 Też mam plastikowe bombki, ze względu na kota i siebie, bo już sporo pozbijałam przy ubieraniu i rozbieraniu choinki. Chyba nawet więcej niż kot  🤣
Z jedzenia zrobiłam tylko bigos, bo drugie święto siedzimy w domu. Miały być paszteciki jeszcze, ale skapitulowaliśmy. Posprzątać jeszcze muszę, ale tylko tak pobieżnie. Prezenty spakowane, ale my tylko dzieciom robimy.
Na wigilię jedziemy do teściów, jutro do moich rodziców.
Szczerze mówiąc,magii świąt nie czuję w ogóle. I jakoś tak nie cieszę się na te święta. Tyle tylko, że wolne i do pracy nie trzeba iść. Dodatkowo się przeziębiłam i najchętniej święta spędziła bym w łóżku z kubkiem gorącej herbaty i świętym spokojem.
A ja nie zrobilam nic i nie zrobie, beda kanapki z serem, craftowe piwo i wino na umor, a co 😀 o, moze razowy chleb i kiszone, u nas nie ma. Sie zobaczy 🙂

Jade do Polski po raz drugi w tym roku, wiec sa emocje, czasem watpie czy potrafie jeszcze rozmawiac z ludzmi 🤣
Ja wyjątkowo w te święta mam dobry humor, ale jestem zmęczona tym całym sprzątaniem i gotowaniem. Nigdy tylu rzeczy na święta nie robiłam. Ale teraz dwa dni nic nie robienia i jedzenia smacznych rzeczy🙂 tylko do koni mam zamiar zajrzeć, może cos wsiądę na tłuścioszyce, chociaż nie wiem czy będę miała silę  😁
A u mnie nici z nicnierobienia  🙁
Dziś jedziemy do mojej mamy - 30 km w jedną stronę. A jutro mam dyżur w stajni - trzeba ogarnąć boksy, wypuścić ponad 20 koni, nakarmić kucyki, psy, koty, kozy i do tego alpaki. Rano i wieczorem...
Matulu, mam lęki... wzięłam urlop od jutra, wracam do pracy 10 stycznia dopiero. I... w tym momencie jestem totalnie zagubiona.
Mam jakieś plany na ten czas. Niewielkie, nie zbyt konkretne, ale mam. No ale jakoś tak dziwnie...
Jeszcze mi się plany towarzyskie na dzisiaj nagle posypały. Siedzę w domu, pod kocykiem i... jakoś strasznie. Nie wiem, co ze sobą począć w tym momencie. Jutro wpadnę na chwilę do pracy, bo muszę jeden podpis zdobyć, ale później... Strach się bać, tyle wolnego. 😉 Jeśli znajomi i pogoda nie dopiszą to nie wiem...


No i jak u Was początek 2017 roku?
Bo u mnie "bomba za bombą". JamNika ma kiepskie wyniki, wskazujące na zaawansowany proces nowotworowy i uszkodzenia wątroby. Do mnie zadzwonili z przychodni, że wyniki cytologii nienajlepsze i mam się zgłosić. Moja Mam ma znowu gorszy czas i wizje swojej ciężkiej choroby. I dodatkowo wykrzaczyło mi dzisiaj komórkę - straciłam kontakty, zapiski w kalendarzu i ważne ze względów sentymentalnych SMSy.
Ascaia ja dzisiaj zaczęłam swoje bezrobocie i nigdy nie byłam tak szczęśliwa  😍  chociaż oczywiście to taka gorzka radość, bo brak pracy = brak hajsu... 😉
Natomiast aktualnie upajam się wolnością, spokojem psychicznym i brakiem dołowania codziennie przez 8h, brr. Pojeżdżę sobie konia, odpocznę, mam dwie rozmowy umówione. Będzie dobrze!

Ty też sie trzymaj, chociaż wiem, że jak się pie*doli, to wszystko po kolei  :kwiatek:
Ja właśnie skończyłam mój 5 dzień w pracy. Na 11. 🤣 I postanowiłam odpuścić w tym tygodniu konia, bo do 15 muszę oddać pracę inżynierską, a nawet jej nie zaczęłam. 😵
Siedzę chora, jutro muszę jakimś cudem wytoczyć się do pracy i przetrwać 8h...W dodatku dziś dowiedziałam się, że przez najbliższe kilka miesięcy będę widzieć się ze swoim facetem max. raz w miesiącu. Niby od dawna wiedziałam, że tak to będzie przez jakiś czas wyglądało, ale dziś potwierdziło się na 100%. Wiem, że są pary które żyją tak latami i nie powinnam narzekać, ale jednak mnie to przybiło :/
Dziś dogadałam się ze znajomą w sprawie dodatkowej pracy. Coś co lubię, kilka godzin dziennie, kilka dni w tygodniu, akurat jak mój dzieć jest w przedszkolu. Wyjdzie jakieś 600 zł miesięcznie. Idealnie!

Ale również dziś okazało się, że boląca od wczoraj szczęka to tym razem nie wychodząca od dwóch lat na raty ósemka, tylko szóstka do leczenia kanałowego. Koszt leczenia wyniesie jakieś 600 zł.

😵
DeJotka, o, to tak jak ja. Tylko chyba dzisiaj będę musiała się do pracy wykopać, oby do mnie nikt nie dzwonił, potrzebuję tego wolnego by ogarnąć bolące gardło 👀
Z facetem też tak samo, choć my ciut częściej, dopóki się nie przeprowadzę. Co mnie już przeraża lekko, bo znowu szukanie pracy, a z koniem nie wiem co zrobię, bo on problemowy mocno w transporcie. Ech, zachciało się chłopa z daleka :/
Ja tez zmeczona... ciezko w robocie, duzo pracy, siedze po godzinach, potem jade do konia, godzina w jedna strone, w domu bywam kolo 21...
Musze sie przemeczyc jeszcze pare dni, potem mam nadzieje przeprowadze konia blizej pracy i czasu bedzie wiecej.
budyń tak, żeby było weselej, to gdy późnym wieczorem spojrzałam w grafik, zorientowałam sie, że mam nie 8 a 12h... Przeżyłam, ale bardzo doceniam to, że jutro na 100% wolne ^^

Karma mnie dopadła, sama rok temu śmiałam się z brata, by następnym razem poznając jakąś dziewczynę upewnił się, że mieszka ona w promieniu 100 km...No to teraz mam za swoje :P Na szczęście, coraz mocniej zza horyzontu wyłania mi się konkretny termin mojej możliwej przeprowadzki, co prawda dosyć odległy, ale jednak jakiś 😉
Muszę, muszę z siebie wyrzucić...

Matulu, jak się fatalnie czuję.  😕 Niech mnie ktoś przytuli!
Proszsz...  :przytul:  :grupa:
Lepiej 🙂

Na żywo to nie mam co prosić, bo szkoda ludzi zarażać. A samopoczucie żaby rozjechanej przez walec... i zabronowanej... i zdrapanej z jezdni i przepuszczonej przez maszynkę do mięsa...
Tez się czuje strasznie,w zeszlym tyg bylam lekko przeziębiona, w niedziele sie dobrze czułam to pojechalam do pracy, ale bardzo lekkiej. Wieczorem juz mialam 39 stopni i do teraz mam na zmianę 38-39, cement w płucach, nie moge leżeć bo sie dusze, nie mam juz sily kaszleć, z wysiłku od kaszlenia leci mi co chwila krew z nosa. Jakaś masakra. Pomimo leków jest gorzej jak lepiej 🙁 pójdę sie jutro osluchac do lekarza tak na wszelki wypadek. Paskudna choroba ta grypa, kilka lat nie mialam i juz zapomniałam jak to człowieka lamie w kazdej kości i jak gorączka nie chce odpuścić 🙁 jeden plus - od 3 dni nie paliłam, moze sie uda rzucić? Pierwsze dwa dni swirowalam ale dzisiaj juz nie mam ochoty na fajkę..

Uff pomarudziam sobie, nie mam komu pomarudzić poza kotami także marudzę tu 😉
branka, łączę się w bólu i marudzeniu. U mnie to marudzenie to takie przechodzące we wkurw. 😉 Nienawidzę czuć się nie-silna, nie-samodzielna, nie-pełnosprawna. Po prostu... a wrrrrrrr!!!
Grypy się mnie od lat na szczęście nie czepiają. Za to jestem ulubioną przyjaciółką zapaleń. Ogólnie to chyba dość lekceważąco podchodzę do swojego zdrowia. Na pewno mam wysoką wytrzymałość na ból (sprawdzone empirycznie przy różnych zabiegach) i w ogólnie taką wytrzymałość na niegodności fizyczne. A tutaj taka duperela w sumie jest tak dokuczliwa - boli mnie migdałek albo podniebienie gdzieś w tych okolicach. Ale daje tak silnym bólem, że przełykanie i głębszy oddech powoduje zaciskanie pięści, łzy, "wypływanie" prawego oka. Normalnie pół głowy mi "wybucha" co chwilę, od takiej durnoty. A jeszcze dodatkowo właśnie zaczęłam masaże na kręgosłup, na NFZ, wyczekane od września. Więc dodatkowo mam ruszone mięśnie szyi, barków. No szlag mnie zaraz trafi!
Ale... na własne życzenie tak mam. Nie ma co ściemniać. Tydzień temu wyszłam na spacer z psem od razu po kąpieli. Kompletny brak myślenia. Niby czapa na głowie, szaliki, rajstopki pod spodem, ale jednak na dworze -14, a ja tu taka rozgrzana. Dorobiłam się zapalenia uszu i niestety nie udało się wyleczyć domowymi sposobami. Zapaliło się gardło i krtań.
branka, jak tam?
U mnie tak nijak, że to aż wkurzające. Nie rozbiera mnie bardziej, ale żeby się poprawiało to nie powiem. Doszło osłabienie (pewnie po antybiotyku). Mogłabym przespać cały dzień. Miałam iść jutro do pracy, ale zaczynam się łamać czy nie wziąć jeszcze urlopu.
Dalej chora, wczoraj się czułam juz super to dzis znowu kaszle i mam lekka gorączkę. Diabelska ta grypa, niech juz idzie sobie won, bo chociaż milo troche posiedzieć w domu to jedtem bez kasy  (jak nie pracuje to nie zarabiam), mialam sie w tym miesiącu odkuc - to juz moge o tym zapomnieć 🙂

Za to tak leżąc w domu podjęłam decyzje zeby jednak skończyć studia i się obronić. Juz kilka lat minęło ale moja uczelnia na szczęście z tych co mają otwartą furtkę dla mocno spóźnionych😉
myśle, że warto mieć jakiś zawód inny niż fizyczna robota przy kopytach czy koniach. Przy koniach zawsze możesz robić, ale dobrze by było by nie był to jedyny sposób na zarobek.
Ja to lubię i mam zamiar tak pracować póki się da, ale chciałabym trochę bardziej się zagłębić w psychologię zwierząt, bo na długi czas to zarzuciłam, a teraz mi się włączyły głód wiedzy i ciekawość - brak dyplomu może mi odciąć jakieś opcje typu studia podyplomowe czy coś. No i zawsze jest kwestia co jak będę mieć jakiś poważny uraz (tfu tfu) albo siądą mi plecy, albo - coś czego nie planuję, ale nigdy nie wiadomo  😁 - jakbym miała rodzinę, dzieci... albo jak moja działalność splajtuje  😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się