Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

majek  hahahaha  😀  Niezła historia
Ale powiem Ci że w myślach też kombinowałam, że tak będę robić :P
Majek hahahha wszystko dobre co dobrze się kończy  🤣 Ja tam końsko dzieciowych wtop nie mam żadnych. Jak już brałam gremlina ze sobą do stajni to zawsze z obstawą nianiek. Za to mam kilka wpadek, które moje dziecko doświadczyło pod moim czujnym okiem a co gorsza przez moją ingerencję i zaćmienie mózgu  😵  😁
Scottie Dolacze sie z moim malym brzuchem ciazowym, tzn. przed ponad trzema laty 😉 Widac zaczelo byc ok 24-25 tygodnia, ale poniewaz potem byla zima i nosilo sie zimowe kurtki, to dla nieswiadomych sasiadow nie bylam w ogole w ciazy. Niektorzy malo kapci nie pogubili goniac za wozkiem i pytajac skad mamy dziecko  😎 😎 😂 😂
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
02 maja 2018 20:21
Klaudia777, piona. Kobyla mi sie zrebila jak blizniaki mialy kilka miesiecy ;-)
A konie to kwestia przemyslenia ligistyki. Moje maluchy spaly w wozku w stodole bez wzgledu na warunki (przy minus kilkunastu tez 😉),  bo ja musialam stajnie ogarnac.
majek   zwykle sobie żartuję
03 maja 2018 10:39
Jak Ala byla w wozku to tez ja bralam do stajni (na ogarnianie calej), tesciowa krew zalewala, ze dziecko powinno byc w domu, bo przeciez zima.
majek, hahah dobre 😀

Ja mam historię śmieszo-gorzką. Kto pamięta jaka była Sara (niezostawialna), ten wie, że wyjazd do stajni graniczył u mnie z cudem i wyglądał jak sprint na 100m 😉 Zostawiłam ją więc raz z tatą i popędziłam do stajni. Czyszczę byle jak, siodłam, szybko wsiadam, wszystko w pędzie żeby w 2h być w domu. Po 2 min stepa i 3 kłusa 😉 galoop! Galopuję, jest cudownie i... dzwoni komórka. Mąż. Nie odebrałam, bo galopowałam, ale oddzwaniam. Nie odbiera. Znów dzwonię. Nie odbiera. Myślę - Sara ryczy, jak to ona, z bezdechami, fioletowa itd. Prosto po galopie więc biedny koń do boksu, sprzęt wrzucam do paki i pędzę do domu. Dzwoni znów mąż - "aaaa dzwoniłem bo tak śmiesznie mówiła dadadada, ale miałem wyciszony telefon, więc już nie odebrałem jak oddzwaniałaś...." No żesz k... 😀
A ja mam bardzo nieśmieszną historię.
Jak Gabryś miał około 2,5 roku, teściowa poprosiła mnie, żebym poprowadziła jej i jej córce jazdę.
Przydomowa stajenka, 3 konie, maneż wygrodzony na pastwisku. Teściowa na jednym koniu, jej córka na kucu, na maneżu, a tuż obok, za ogrodzeniem maneżu luzem trzeci koń (kobyła, "papużka nierozłączka" z wałachem na którym siedziała teściowa). Gabryś był cały czas maksymalnie kilka metrów ode mnie, niby go bardzo pilnowałam... Ale akurat w momencie, w którym ja się zagadałam, on znalazł się poza maneżem na trawie, a kobyła stwierdziła, że jest za daleko od swej miłości i zerwała się galopem wzdłuż ogrodzenia maneżu w jego kierunku.
Prawie przegalopowała Gabrysiowi po głowie. Centymetry.

Wtedy postanowiłam, że nigdy, ale to przenigdy nie poprowadzę jazdy z dzieckiem u boku. Ani rodzinie, ani znajomym, never. I w ogóle nie wejdę z dzieckiem luzem nigdzie, gdzie są konie luzem. I tego się trzymam.

A! Jeszcze byłam raz świadkiem jak wbiegający do stajni dzikim galopem koń (który pozbył się jeźdźca) potrącił stojący w stajni wózek z dzieckiem.

I jeszcze kilka takich.

Wszystko jest śmieszne, dopóki nie jest śmieszne. 😎

(Nie obrażam się, jak ktoś mnie nazwie histeryczką, powie, że przesadzam... Za dużo widziałam i to są moje decyzje.) :kwiatek:
Julie, ja tam uważam, że myślisz teraz logicznie i bezpiecznie. Nie ma co kusić losu. Ja np. nie zostawiam Kubusia (6tyg.) samego z młodym 40kg psem.
No dokładnie. Zwierzę nigdy nie zrobi dziecku krzywdy celowo, ale kurde, to jest zwierzę.
Wybaczcie, że wam tu tak histeryzuję. Mam nadzieję, że rozumiecie. Rozpędzone kopyta kilka centymetrów od głowy swojego dziecka... Brrr... Dobre kilka minut nie mogłam się pozbierać.
Tym bardziej, że ta kobyła, (którą poza tym kocham) to jest dominującą, kopiąca franca. Kiedyś zabiła jednym kopem kucyka. Nawet założyłam wtedy wątek na forum, bo najpierw nie wiedzieliśmy czemu kucyk padł.
Jej zachowania stadne zupełnie nie przekładają się na jej zachowania pod siodłem. Do jazdy to dla mnie super koń.
W każdym razie...
Never again. 😉
Julie, miałaś kupę szczęścia. Ostatnio w radiu mówili o pogryzionym przez psa 1,5rocznym dziecku. Pogryzionym poprzez kraty.... Podeszło do psów z batonikiem wystającym z buzi. Dziecko wymknęło się samo z domu, rodzice trzeźwi.
No oczy dookoła głowy trzeba mieć.
Psa u teściowej też się boję. Znaczy nie ja się boję, tylko o dzieci. 😵
maleństwo   I'll love you till the end of time...
04 maja 2018 07:08
Julie, ja jestem tu naczelna matka helikopter i histeryczka, więc śmiało sobie pozwolę przybic Ci piątkę. Ja co prawda nie widziałam takich sytuacji, ale na tyle znam konie jako gatunek i dzieci, żeby to sobie wyobrazić. Potem się że mnie śmieją, że czyszczę i sprowadzam Losiayz prawie czteroletnia Kaliną w nosidlem na plecach, ale co tam.
BTW, Kalina dojrzała, dorosła i już lata sama w sali zabaw, byłyśmy w poniedziałek i tylko dwa razy z nią zjechalam, i to tylko dlatego, że poprosiła, nie ze strachu, a po prostu chciała ze mną zjeżdżać.
majek   zwykle sobie żartuję
04 maja 2018 08:16
Nie jestes histeryczka, jestes po prostu przewidujaca, Julie.
:kwiatek:

Ciesze sie, ze czasy, kiedy trzeba bylo ogarniac konie, a dzieci byly nie do ogarniecia mam za soba. Never again.

Wizja   Skąd wziąć siłę do dalszej walki...?
04 maja 2018 08:33
Ja tam uważam, że czas kiedy młoda była w wózku to był najłatwiejszy końsko czas. Wszystko mogłam zrobić, ktoś ewentualnie wózka popilnował. Z tym, że moje córka była  z tych śpiących / grzecznie siedzących w wózku. Dopiero teraz ( 3,5 roku ) powracamy do względnego komfortu. Jak sprowadzam konie z padoku, to ona wie gdzie ma być, albo jak robię coś z końmi. Z tym, że znów, pozwala nam na to fakt, że ona "rozsądna" i usłuchana jest w takich sytuacjach. Aktualnie uczy się obsługi konia na swoim kucyku ( takie maniunie, co to ma pewnie z 90 cm ). Ale też wyłącznie z którymś z nas u boku.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
04 maja 2018 08:51
Hej hej, jak tam majówki! Wątek umiera na rzecz facebooka, wrzucajcie też tutaj jakieś zdjęcia.

My przeżyliśmy odwiedziny mojej siostry, zaliczyliśmy ten nieszczęsny Legoland i inne place zabaw, dzieciaki raczej wybawione. Rozczula mnie totalnie relacja Hanki z kuzynką, jest w nią zapatrzona jak w obrazek. Mam nadzieję, że chociaż trochę takich uczuć będzie dzieliła z siostrą.


Ekipa przy pracy (kamienie do wody same się nie wrzucą 😉 ).

maleństwo   I'll love you till the end of time...
04 maja 2018 09:23
My lokalnie, ale też wymajowani, wycieczki, skansen, dużo lodów. Co prawda Kalina znowu ma kaszel, ale leczymy się intensywnie.

Lotnaa, ale się Hanka wyciągnęła! Ale ma nogi! Śmiesznie rosną dzieciaki i każde inaczej, np Sara wciąż taki ludzi Michelin z fałdkami, krótkimi nóżkami i moim ulubionym brakiem kostek <3, a Hania już się robi taka spaghetti girl. Kalina ostatnio szalała że swoim ukochanym Tomkiem, przerosła go nagle, a nogi ma dłuższe o dobrych parę centymetrów. Mam nadzieję że jej tak zostanie i nie będzie miała takich kurczaczych nóżek jak ja 😉
Hm... a ja nie lubię histeryczek. Uważam, że spora część strachów i traum u dzieci to efekt nadopiekuńczych albo i tchórzliwych mam i ojców. Moja mama jest typową miastową, więc przez jej fobie bałam się bardzo wielu zwierząt, stworków, brudu, wszystko mnie brzydziło. Już jako nastolatka dopiero zaczęłam rozpoznawać siebie, widzieć, że robota fizyczna mnie cieszy, ubrudzone ręce po ciężkim dniu satysfakcjonują itd. W tym roku po raz pierwszy dotknęłam żaby, tak mnie to cieszy, że teraz znam większość gatunków  🤣 Uważam, że bardzo wielu rzeczy nie odkryłam przez tę cholerną ostrożność. Myślę, że mogłam się o sobie wiele dowiedzieć dużo wcześniej, zbudować pewność siebie, której tak bardzo mi brakuje.
Są takie mamy, które przychodzą do nas na jazdy i gdy widzą moje psy, chowają dzieci za nogami, ciągle słyszę "uważaj, nie dotykaj, on może Cię ugryźć, lepiej odejdź, nie skacz, nie biegaj". No ja pierdzielę. Ja wiem, że wy takie nie jesteście, ale wobec tego nie jesteście histeryczkami 😉

Rozsądna edukacja - jak najbardziej tak. Ostrożność, wprowadzenie zasad, które mają zwiększyć bezpieczeństwo dziecka - jak najbardziej. Nie pozwalanie na samodzielność, odkrywanie świata i siebie, ciągła kontrola - nie. I warto krytycznie tu na siebie spojrzeć (nie celuję do nikogo osobiście, wręcz myślę o sobie 😉 ), bo człowiek będzie szczęśliwy, tylko jeśli odnajdzie siebie, a my jako rodzice mu na to pozwolimy.

Lotnaa   I'm lovin it! :)
04 maja 2018 10:52
maleństwo, noo! Jej się tłuszczyk kumuluje w policzkach i na brzuszku  🤣

Atea, trzeba znaleźć złoty środek. Zarówno konie jak i psy potrafią być niebezpieczne. Nie chodzi o to, żeby wiecznie łazić za dzieckiem z tym beznamiętnym "uważaj!", ale środki ostrożności trzeba zachować. Hania np idzie jak zła do każdego psa, nie ma ani odrobinę lęku. I kiedyś mieliśmy taką sytuację, że ludzie siedzący obok nas przy stoiku pozwolili nam psa pogłaskać, a ten chapnął ją ostrzegawczo zębami. Daleka jestem od paniki, ale na zwierzęta trzeba brać poprawkę.
A co do żab - niby jestem miejskim dzieckiem, ale wychowałam się częściowo na wsi poprzez wakacje u ciotek i wujków, i moją ulubioną zabawą było łapanie żab i wrzucanie ich mojej siostrze za koszulkę  🤔wirek: Teraz sobie myślę, że pewnie niejeden zwierzak ucierpiał w wyniku moich zabaw  😡 Nikt nie słyszał o kleszczach czy sprayach na komary, włóczyliśmy się zupełnie sami po lasach i polach, zero komórek, ehh, to były czasy.
Lotnaa, Ale rośnie Haneczka! Piękne fotki 😍

Atea, Nie nie, ja w ogóle nie jestem tego rodzaju histeryczką co masz na myśli! Wypraszam sobie! 😉
Takich co piszczą na widok robaczka i ich mantrą jest "uważaj"  (bo się pobrudzisz/przewrócisz/spadniesz) też nie lubię.
My się przyjaźnimy z pająkami, ślimakami, żabami i wszystkim co się rusza.
Z tym, że galopujący luzem koń, lub młody, wielki owczarek niemiecki, który jest niewychowany i nie panuje nad nim właścicielka... To zupełnie inna kategoria.
Ja uwielbiam psy, ale wychowane. Niewychowanych bardzo nie lubię. Latających samopas, skaczących, oblizujących, podgryzających radośnie wszystko i wszystkich...
A boję się tylko tego co naprawdę może zrobić dziecku krzywdę, a nie pająków. W Polsce nie ma jadowitych. 😉
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
04 maja 2018 11:24
Atea, sorry, ale akuraylt 'nie dotykaj' w stosunku do nieswoich psow, to i moje maja wpajane od malego (mimo dwoch wielkopsow 40pare i 50pare kilo w domu). Po pierwsze- obcy pies moze sie zawszw zachowac w sposob dla nas nieprzewidywalny, po drugie- moze sie tak zachowac dziecko. Nie wpajam strachu, bo zadne sie nie boi zwierzat, wpajam za to zadady wspolzycia ze zwierzetami tak, by bylo bezpiecznie i milo dla obu stron. Moje psy mi nie pomagaja, bo pozwalaja dzieciom na absolutnie wszystko i nawet gupole nie odejda. Wiec stoje i jak ta zrzeda 'do oczkow nie/piaskiem na psa nie sypiemy/zejdz z psa!/piesek tak nie lubi/oddaj psu jedzenie/wstaw dowolne co im przyjdzie akurat do glowy'.

Apropo zyjatek- wczoraj patrze, a maluchy robia "moja moja' dzdzownicy, ktora Jasiek trzymal na reku, nazwal Ala i chcial koniecznie zabrac do pokoju...
maleństwo   I'll love you till the end of time...
04 maja 2018 19:39
To żeby co i raz jakieś zdjęcie... Powtórka z grupy, ale nie każdy tam jest. Kijanka majówkowo, z watą:


Z mamą:


I z braciszkiem, miłość kwitnie, przytulasy, uśmiechy, ona go pilnuje, prowadza, dogląda, no jestem pod wrażeniem.
Scottie, ja, podobnie jak wypowiadające się dziewczyny, trochę zazdroszczę braku brzucha. 😀 Mój i przed ciążą nie należał do płaskich, ale teraz to rośnie z dnia na dzień! 😵 Nawet zaczęłam myśleć o kompletowaniu wyprawki, bo jak tak dalej pójdzie (czyli brzuch będzie róóóóósł, a upał nie odpuści), to niedługo przestanę wychodzić z domu, a zakupy nie sprawią mi ani odrobiny przyjemności. Ale póki co kompletnie nie wiem, od czego zacząć, więc tylko przeglądam listy zakupowe na różnych stronach. 😀
A jak ogólnie się czujesz? 🙂

ekhem, a co u Ciebie?

P.S. Chyba się tu nie chwaliłam - oficjalnie potwierdziliśmy Kubusia! 🏇 😍
Scottie   Cicha obserwatorka
05 maja 2018 18:00
mundialowa, ogólnie dobrze się czuję. Dokucza mi teraz średnio 2 razy w tygodniu ból głowy (przed ciążą głowa bolała mnie maksymalnie raz w roku...), ale jakoś sobie z nim radzę. Gorzej jest z emocjami, nioooooosą mnie tak, że aż siebie nie poznaję. Zrobiłam się wybuchowa, nie jestem w stanie się powstrzymać i ugryźć w język, podnoszę głos, łatwo mnie doprowadzić do płaczu itd. No masakra jednym słowem 😉

My już mamy wyprawkę skompletowaną, teraz tylko poluję na promocje ubrankowe 🙂 A Ty będziesz musiała całą wyprawkę skompletować czy dostaniesz coś w "spadku"? Najlepiej pojechać do sklepu i pooglądać asortyment, wybrać np. 2-3 wózki, poczytać opinie w internecie, a później gadać ze sprzedawcą. Ja się nie mogłam przemóc żeby kupić cokolwiek, dopóki nie kupiliśmy wózka. A później poszła lawina 😉
Scottie, ja też przed ciążą nie wiedziałam, co to ból głowy, a ostatnio miałam kilka takich dni, że myślałam, że umrę. Lekarz pozwolił mi na wzięcie apapu w stanach skrajnego bólu, ale póki co korzystałam z innych sposobów. Co do emocji, to Cię doskonale rozumiem! Mam bardzo wybuchowy charakter, ale teraz to jakaś masakra! Od stanu "trochę mnie to denerwuje" do pełnej histerii i płaczu przechodzę w setne sekundy. 🤔wirek:

Wyprawkę muszę skompletować całą (ciuszki po najmłodszej siostrzenicy M. poszły na zmarnowanie, gdy potwierdziliśmy płeć 😀). Zaczęliśmy od największego zakupu, czyli auta 😁. Wózek raczej będziemy kupować używany, ale chyba zaciągnę niedługo M. do sklepu, żebyśmy chociaż na żywo porównali kilka i zobaczyli, na co zwracać uwagę przy przeglądaniu ogłoszeń, bo ja totalnie niedzieciowa i nigdy wózka nawet nie prowadziłam. 😁
szafirowa Ja wolę wpajać, że o to czy psa można pogłaskać należy zapytać właściciela (!), do tego nauczyć dziecko kiedy pies ma ochotę na głaskanie i kontakt, a kiedy nie. Przecież podejście psa widać najczęściej już na pierwszy rzut oka 😉

Lotnaaa Piękne czasy 🙂 Ale też i dla zwierzaków trudne, bo było większe przyzwolenie na zabawy, które zwyczajnie męczyły zwierzaki. Ale wszystko miało swoje plusy i minusy.

Julie Tak myślałam, więc dla mnie osobiście się nie wpisujecie w obraz histeryczek :P
mundialowa,  :kwiatek:
u mnie tak ogólnie cud-miód i malinowa mamba 😉 Zazuś rusza się jak szalona, nareszcie na tyle mocno, że i mój Bartek mógł poczuć  😍
jedyne co dokucza to właśnie emocje, bo o ile radość czuje tak z dwa razy mocniej niż zwykle, to kryzysy łapią z jeszcze większą siłą. Wczoraj był dramat, zaczęło się rano od jakiejś głupoty, a skończyło się na rozdzierającym nie-dam-rady-być-matką-jak-nawet-siebie-nie-ogarniam. Chodziłam i wyłam co rusz przez cały dzień, dopiero porządny spacer wieczorem pomógł mi się wyciszyć.

Poza tym intensywnie szukamy fajnego mieszkania, ale nic się do nas nie klei  👀
ekhem, Od jakiego imienia zdrobnieniem jest Zazuś? 🙂
Mi pomagało powtarzanie sobie "Spokojnie, to tylko hormony". 😉
Od Zuzanny 🤣 Ogólnie od czasu kiedy sobie wymyśliliśmy tą Zuzię to prześcigamy się w wymyślaniu ksywek i zdrobnień, bo trochę się boimy, że do narodzin Zuzia nam się przeje 😉 to i tak już drugi pomysł na dziewczynkowe imię, pierwszy klapnął jeszcze przed ciążą :p
Moja siostra ma dla swojej córki wózek Baby Design i ze spacerówki korzysta do tej pory (w maju mała skończy 3 lata) i nie widzi w nim żadnych minusów. Czego nie może powiedzieć o spacerówkach parasolkach 😉


Scottie, a jaki model ma siostra?

Byliśmy w sklepie, coś tam wybraliśmy, ale po powrocie do domu i poczytaniu opinii wróciliśmy do punktu wyjścia. Naprawdę dobry wózek, który nie rozpadnie się po pół roku to wydatek od 2 tysi w górę?! 😵
Lotnaa   I'm lovin it! :)
07 maja 2018 15:31
mundialowa, nie ma co narzekać. Ten który ja bym chciała i potrzebowała kosztuje 1200 euro 🙁  😵

ekhem, śliczne imię! Też mi się bardzo podoba, ale Niemcy robiliby z nim dziwne rzeczy.
Kurcze, mam rozkminę w tym imieniem. Wciąż najbardziej podoba mi się Blanka (później długo długo nic), ale jak czytam o znaczeniu imienia to troszkę ręce opadają- trochę taka księżniczka artystka chadzająca całe życie w obłokach  🤣
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się