Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

Śliczne są  😎
Tak. I nawet fajnie się w nich wygląda, ale dla mnie nieco za niskie w stanie. No i nogawki przykrótkie, ale u Stelli zawsze tak mam.
Uf, zrobiłam ponad 80km na rowerze w pt i sob. Niestety skończyło się to obżarstwem, pomimo braku głodu. Ale co spaliłam kalorii to moje.

W sobotę to w ogóle mieliśmy hardkorową jazdę, w pewnym momencie utknęliśmy w takim miejscu, że się poryczałam jak dzieciak i mało nie pozabijałam z moim tż i potem już do teściów wyłam jak bóbr jadąc na rowerze i wyrzucając z siebie najgorsze bluzgi na mojego niemęża  😁 na pewno spaliłam przy tym sporo dodatkowych kalorii...

Generalnie jest zajawka na rower, szkoda, że po jeździe nie potrafię opanować apetytu :/
Ale to normalne że nie możesz. Bo spalasz. I organizm się domaga. Ja już to wszystko przerabiałam. I wiem, że jeśli chce schudnąć to zbyt ciężki i długi wysiłek nie jest dobry. Bo za dużo spalę, nie umiem tego dobrze wyliczyć i potem nie ogarniam ile mam zjeść. I zwykle jem za późno, za mało a potem mam napad głodu i jem za dużo. Nauczyłam się podczas jazdy rowerem na siłę jeść batony!!! To zapobiega napadowi po kilku godzinach.
Najlepiej mi robić mały lub średni wysiłek. Jeśli bieganie to naprawdę 45-60 minut. Jeśli rowery, to te 4-5 godzin to jest za długo. Przy krótszym i mniejszym wysiłku łatwiej mi ogarnąć jedzenie by pozostać na minusie.
Ale ja zjadłam porządnie po rowerze. W trakcie jazdy opędzlowałam też batona proteinowego.

W sobotę wróciliśmy do domu koło 22. I stwierdziłam, że zrobię dwie pizze z pieca do pizzy. Zrobiłam, zjadłam jedną, a mój stary drugą. Zjadłam z totalnego łakomstwa. Nie czułam się głodna. Po prostu miałam taki napad, że chciałam pęknąć. Nie byłam głodna... ja naprawdę rzadko bywam głodna...
Szkoda, bo byłby piękny weekend.

Dalej jestem okrągła na buzi, utyłam 3kg i waga stanęła i ani drgnie w dół. A dowód mam nieważny i pasuje iść zrobić w końcu to zdjęcie 😀
Meise, czy Ty masz jakieś specjalne opony? jak Ty jeździsz w taką pogodę? 😀

ja po tygodniu leżenia w łóżku wróciłam do jakiejkolwiek aktywności. Jejku choroba to jednak rozwala system 🙁 dziś plan na jogę albo rozciąganie wieczorem + spacer. Na spokojnie.
Czyli... kompulsywne obrzeranie się. Witam w klubie. Nie ma cudownego sposobu. Każdy musi dla znaleźć przyczynę i sposób na zapobieganie.

Robię trening.wcisnelam miedzy pracę i ważne zajęcia na dziś.
Anaa, ja mam szosowe koła, 0 bieżnika, więc na lodzie/śniegu jest wesoło  😁
Ale ogólnie 80% trasy było po asfalcie, a mamy tu obecnie wiosnę, 0 śniegu, słońce i jakieś 10-12 stopni! Pogoda jak marzenie! Końcówka trasy była już niestety po lodzie i brei.
Wstawię dwie fotki, zwłaszcza ta nad zielonkawym stawem mnie urzekła 😍





tunrida, ano kompulsywne, inaczej tego nie nazwę. U mnie chyba nie ma ku temu powodu, to jest jakaś taka złość/frustracja, że jem jak najwięcej w jak najkrótszym czasie, żeby... pęknąć.

Anaa, zdrówka jeszcze  :kwiatek:
Averis   Czarny charakter
04 lutego 2019 11:53
A ja dla odmiany wrzucę Tatrzański biegowy posiłek regeneracyjny.

😍 😍 😍

Ej, Averis, mogę Cie dodać na fb?
Averis   Czarny charakter
04 lutego 2019 12:02
Meise, zapraszam! 😀
averis- strasznie szczupło wygladasz.  🙂
mundialowa szacun! Osobiście nie przepadam za bieganiem, dlatego tym bardziej podziwiam i trzymam kciuki za osiągnięcie celu! Muszę przyznać, że pies wysoko postawił Ci poprzeczkę  😀iabeł:


falletta, nooo... i ona po tych 12 km ma jeszcze siły na kolejne spacery! 😜 Dobrze, że mam dwa psy, to najwyżej będę biegać z Colą, bo w sumie mamy sporo wspólnego - niskie, grube i bez kondycji. 😁

Meise, o mamo! Ale cudne te zdjęcia! Przez Ciebie już męczę M. o rower! 😂

Averis, widziałam właśnie na fb i... dobrze, że miałam w lodówce pudding chia. 😁

Jako, że miałam dziś kolejną nieprzespaną noc (dzięki, synu! :cool🙂, to wymyśliłam, jak spożytkuję tych 8 wejść z multisporta. Czasowo jestem mocno ograniczona, bo ciągle siedzę z młodym, więc w dni robocze męża postaram się wpadać na siłkę z jakimś własnym planem treningowym (muszę pogrzebać po starych plikach i coś ułożyć, albo dogadać się z trenerem na siłowni), w weekendy za sprawą Cri i Meise chcę chodzić na spinning, a w międzyczasie ze dwa razy w tygodniu biegać na zewnątrz. Na początek musi wystarczyć. No i musiałam to sobie tu zapisać, żeby się trzymać postanowień. 😁
mundialowa, wow, ambitnie powiem Ci!
A rower polecam, sama przyjemność 🙂

Kocham aktywność na zewnątrz!
Anaa, jakbyś chciała jeździć zimo na rowerze to mój chłop jest źródłem wiedzy, on na szosie cały rok 🙂 Zmienia opony tylko, ja się na tym nie wyznaję, ale w razie czego doradzi.


Meise, piona, ja tak samo 🙂 Co prawda trochę jestem ostatnio zmęczona, bo co weekend góry i do końca marca tak ma być, ale jak już jestem na powietrzu, w pięknych okolicznościach przyrody to nawet droga powrotna do Wawki już tak nie ciąży 🙂
Niezmiennie podziwiam, że chce Ci się tak drzeć ze stolicy w te góry  👀

Tydzień temu wracałam zakopianką to w str Krk luz, a w stronę Zakopca... korek od Krakowa  😲

Kocham Tatry, co poradzę 😀 I kocham taternictwo, ciężko je uprawiać w Wawie. Ale dojazdy kasują motywację, faktycznie 😁 Wczoraj wróciłam, ale już jestem spakowana na piątek 😉 Za to widzę, że dobrze mi robią, bicek coraz twardszy i łyda rośnie (to akurat konkretnie od wspinania w lodzie się robi). To a propos rzeźbienia ciała 🥂

(ten korek to faktycznie, teraz było to samo, to chyba przez ferie..?)
Też mi się podobają Tatry. I góry...
Ale jakoś nie wiem jak to ugryźć. Jest tyle rzeczy, które chcę robić.

Na razie skupię się na bieganiu i rowerze. I podejściu do własnego ciała jak do świątyni. Muszę skończyć z truciem się przetworzonym żarciem.

Zrób jakąś napinkę do lustra, bo pod tymi górskimi ciuchami nie widać nic! 😀
Meise, nooo zobaczymy, na ile mi tej motywacji starczy, bo aktualnie to syn chce mnie wykończyć i bez siłowni. 😎
Meise, super ta pierwsza fota 🙂 zdrowieję na szczęście, uf, dzięki!

amnestria, no wlaśnie nie wiem czy bym chciała, moooże kiedyś. Ale raczej nie w warunkach total śnieżnych, więc pewnie mój góral by normalnie dał radę po chodniczkach 😀
Averis   Czarny charakter
04 lutego 2019 15:08
tunrida, fotka trochę przekłamuje. Faktem jest jednak, że górę zawsze miałam szczupłą. Jak typowa gruszka - masywniejszy mam dół 🙂

mundialowa, słusznie! 😀

Wczoraj trening, dziś pobiegane między pracami. Dietę trzymam. Coś spada powoli.
efeemeryda   no fate but what we make.
05 lutego 2019 09:55
W piątek otrzymam moja rzekomo super dietę! Jeśli mi się nie uda to umrę gruba  🙁

Jak tylko dostanę ja w łapki to chce być tu z Wami, żeby nie stracić motywacji, nie chce być dłużej potworem...
Ja jutro lecę do Tel Avivu i strasznie się stresuję i chodzę poddenerwowana, że wrócę utyta  😵 Bo aż żal nie spróbować tych wszystkich wspaniałości jak hummusy, falafele itd. ale to wszystko jest tak kaloryczne... To jest dla mnie ogromny minus wyjazdów, ciężko trzymać mi moje zwyczaje żywieniowe. Trzymajcie kciuki, żebym się względnie pilnowała.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
05 lutego 2019 10:16
ja od dwóch dni na redukcji. Kiedyś było łatwiej, muszę sobie znów dyscyplinę wyrobić. Na razie ścięłam 10% zapotrzebowania, od dziś insanity, po 4 tygodniach dwutygodniowy diet break i jeszcze jedna - dwie tury redukcji po 4 tygodnie. Taki jest plan. 10-15 kg do zrzucenia.
Martita   Martita & Orestes Company
05 lutego 2019 10:22
efeemeryda Nigdy nie mów sama o sobie, że jesteś potworem. Postrzegasz tak siebie tylko przez wygląd zewnętrzny? Czy to po prostu uproszczenie w nazewnictwie "jest mnie za dużo" = "potwór"?
efeemeryda   no fate but what we make.
05 lutego 2019 11:53
Martita
Uproszczenie i bura do samej siebie, za doprowadzenie się do stanu w którym ręce mi się nie mieszczą do płaszcza w rozmiarze 44  🤦
efeemeryda, trzymam kciuki żeby coś sie ruszyło. Waga na szczęście jest czymś, na co mamy wpływ. Niektórzy musza sie wprawdzie więcej nagimnastykować żeby schudnąć, czasem wymaga to bardzo dużo pracy ale zawsze sie da. Tobie z dobrze dobrana dieta i odrobina ruchu na pewno tez sie uda.

U mnie w sumie niezle. Z aktywnością bywa różnie ale trzymam dietę. Spadł mi kolejny kilogram, wiec od końca grudnia jest juz nieco ponad minus dwa. Te najgorsze, ostatnie kilogramy. Teraz w zasadzie powinnam juz zacząć ćwiczyć bez wymówek bo nie mam juz na celu chudnięcia, czas brać sie za mięśnie.
robakt   Liczy się jutro.
05 lutego 2019 12:01
Piona madmaddie, drugi dzień redukcji. 21 marca przymiarka sukni, teoretycznie 5 kg mam zrzucić, ale z 10 mniej byłoby czadowo. Dzisiaj o 7 wpadł squash, sobota i niedziela będzie bieżnia, a jak się ładnie będę cały tydzień trzymać to w niedzielę masaż  😍
efeemeryda, będziemy Cię kopać w tyłek 🙂

ja dziś też 2 dzień po chorobie pierwszej "fazy" mojej diety czyli - nie żryj cukru i syfu 😀 zeżarłam dziś naan niestety do obiadu i mój brzuch mówi mi, że pszenica to jest coś co powinnam zdecydowanie odstawić... no więc cóż, wincyj nie będzie...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się