Kącik Rekreanta (część XIV) 2021

lusia zdrówka dla Księciunia 🌷
kokosnuss jak czytam Twoje historie, to jestem zafascynowana tym, co siedzi Ci w głowie 😀 Ja bym się z takiego konia już dziesięć razy wymiksowała, bo zdrowy rozsądek i troska o własne bezpieczeństwo by mi nie pozwoliły. Dla mnie totalna abstrakcja, że nadal masz motywację i chęci i radość z tego konia 😲
meise dzięki 💕
nie pomogę z kopytami, bo się nie znam, ale super się czyta, że Foluś teraz taki miły i współpracujący. 🙂 Niech ta passa trwa (tylko z zażegnanym kryzysem kopytowym).

fly, dairoxroxi dziękidzięki! 🌻

Zdjęcia dostałam i jestem zakochana 💕 Jantar jest piekielnie fotogeniczny, ta jego orientalna głowa zachwyca mnie na wszystkich zdjęciach.
Następnym razem muszę się z fotografką umówić też na zdjęcia treningowe, bo ostatnio mamy fajny czas, zaczęliśmy uczyć się łopatek, ustępowań (bo nie robił tego nigdy wcześniej), dużo roboty na drągach mamy. Jakoś to się skleja powoli w jedną całość, więc chciałabym mieć z tego jakąś pamiątkę. Mam mega frajdę z sesji z Johnnym, nie wiem dlaczego tak, ale świetnie się tym bawię 😀




9F2237F4-ED14-41D7-83B2-23B499518DC5.jpeg 9F2237F4-ED14-41D7-83B2-23B499518DC5.jpeg
48E6F006-2DBE-4F53-8B3E-9A5121824608.jpeg 48E6F006-2DBE-4F53-8B3E-9A5121824608.jpeg
762CA1BA-FE03-4353-9B13-95E0031F1AA9.jpeg 762CA1BA-FE03-4353-9B13-95E0031F1AA9.jpeg
63D1E618-1DEC-4BEC-8303-9C92484873FD.jpeg 63D1E618-1DEC-4BEC-8303-9C92484873FD.jpeg
5BE98495-D724-4C63-B1DE-E4FA1868B083.jpeg 5BE98495-D724-4C63-B1DE-E4FA1868B083.jpeg
D3408037-25C9-41AB-9279-530B905142CC.jpeg D3408037-25C9-41AB-9279-530B905142CC.jpeg
8F66F5EF-30F0-416E-972E-1DE313EF5A23.jpeg 8F66F5EF-30F0-416E-972E-1DE313EF5A23.jpeg
A7F370D1-0903-471A-A6F2-536D7F49CA6F.jpeg A7F370D1-0903-471A-A6F2-536D7F49CA6F.jpeg
wątek zamknięty
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
20 października 2021 14:07
[quote]Ja zamelduję, że zrobiłam sobie rezonans (500 zł poszło w dym) i oczywiście nic nie wyszło oprócz pogłębionej lordozy i jakichś drobnostek. <br>
.
Meise,

Meise ja Ci już kiedyś pisałam, że pogłębiona lordoza lędźwiowa potrafi tak dać w kość, że się można zesrać z bólu. Tym bardziej jak się z tym nic nie robi to w siodle odejmuje całą przyjemność z jazdy. Poczytaj o tym, co to w ogóle jest. W necie jest sporo prostych ćwiczeń, które można robić samemu żeby sobie pomóc. Zajmie Ci to z 10 minut każdego dnia, ale pomoże. Problem w tym, że trzeba wejść w nawyk je robić 🙂 .
wątek zamknięty
kokos, Dreamy ma coś wspólnego z moim, jak jest soczysta prosta w terenie to mój na kontakcie też wali barany 😉
infantil, peterda foty, aż słów mi brak.... 😍😍😍

Aleks, znajomy fizjo już mi zadał 2 ćwiczenia, jedno na rozciąganie mięśnia lędźwiowo-biodrowego a drugie na wzmocnienie pośladków - ćwiczę już od dwóch dni 😇

Pewnie jazda konna zajebiście mi dorabia na to...
W niedzielę byłam 1,5h w terenie i na końcowym stępie po prostu zsiadłam, każdy koński krok to przeszywający ból w plecach. Nikt nie powinien mi się dziwić, że przestałam jeździć stępem 😕
wątek zamknięty
Ja zamelduję, że zrobiłam sobie rezonans (500 zł poszło w dym) i oczywiście nic nie wyszło oprócz pogłębionej lordozy i jakichś drobnostek. <br>
<br>
<b>kocie</b>, wiem gdzie mam iść, tylko czekam na zastrzyk finansowy, bo nie wyrabiam na zakrętach, tak po prostu. Jeżeli te bóle są faktycznie od borelki to będę bardzo zaskoczona tak naprawdę. Ja myślę, że to jednak somatyczne... <br>


Meise, bóle od borelki, toxoplazmowy, toksokarozy, bartonelli, kiły także i min. amebozy i infekcji pasożytniczych dają objawy jak bóle somatyczne - ponieważ np. krętki borelki atakują system nerwowy.
Potrafią także w późniejszym etapie infekcji pokonywać barierę krew-mózg, dlatego wielu chorych od pewnego etapu infekcji skarży się na migreny. I ma je np. przez pół roku, rok, nawracające co 3 tygodnie, dlatego są brane za migreny. Potem niektórym mijają i się zaczyna jazda z bólami kręgosłupa, bioder, stawów innych, oraz drętwieniem kończyn.

500 pln to jest cena za mniej więcej 2/4 terapii całej...


Wow dziewczyny- jakie progresy tutaj. To za chwilę nie będzie kącik rekreanta.
Kokoss ja myślę, że twój koń po prostu musi dojrzeć. Są takie konie i nic nie poradzisz, że samoogarnięcie przychodzi z wiekiem.

U mnie za to jeździecki regres. Musiałam sobie zrobić spowiedź i ... well - problemem mojego konia jestem ja! No kto by się spodziewał😂
Więc postanowiłam zacząć "od zera" ale takiego totalnego zera. Jestem więc na etapie rytm i rozluźnienie.
To jest spore wyzwanie wbrew pozorom (przynajmniej dla mnie), bo dopiero teraz wychodzi mi, jak mało niezależny mam ten dosiad.
W sumie to moja jazda wygląda tak jakbym jeździła na lonży na wypinaczach... tyle tylko,że nie ma lonży, nie ma wypinaczy. I to jest trochę "scary" na tym koniu.
Nie pozwalam sobie w zasadzie dotykać wewnętrznej wodzy, tylko sporadyczne półparady zewnętrzną - jedynie w celu wzmocnienia działania pomocy ograniczającej,nigdy jako "pozycjonowanie głowy". Przewaga łydki zewnętrznej nad wewnętrzną... I także w ćwiczebnym tak aby maksymalnie wesprzeć samoniesienie konia.

I na elektryku taka jazda po kołach w ćwiczebnym, gównie z pomocami ograniczającymi i tylko z zaoferowanym przez konia kontaktem okazał się być trudniusieńka bo żeby prawidłowo usiąść to ten koń naprawdę musi zaangażować grzbiet i unieść się w kłębie i łopatkach. Jak wychodzi uczucie cudowne - po prostu wszystko pode mną się "wypełnia koniem" i nie ma w zasadzie tej trudnej do wysiedzenia fazy "ruchu w dół". Tzn. jest sama faza ale, że ma się tyle konia pod sobą w samoniesieniu to nie ma odczucia, że coś trzeba zamortyzować jakoś szczególnie.
I podobno teraz tak jeszcze ze dwa lata zanim ta równowaga i rozluźnienie się ugruntują na tyle, że koń będzie w stanie sam oferować kontakt i samoniesienie stale.
Nie wiem czy mam tyle cierpliwości. W sumie nie wiem czy mój koń ma tyle cierpliwości.

Jeżdżę tak od 5 dni - i co się zmieniło?
-Linia grzbietu - serio. W 5 dni. Nie wierzyłam, że można. Dupa okrąglejsza, lędźwie ładniejsze.
- Reaktywność na pomoce - nie tylko, że większa ale taka bez zgaduj zgadula i bez spalania się i gotowania. Wczoraj robiłyśmy tak petardaśne zagalopowania ze stępa i nawet na koniec wyszły nam w równowadze przejścia z galopu do stępa.
- Przejścia do stój. Koń sam angażuje zadek bardziej ale i jak zostaje to sam się po chwilce poprawia.
- I galop. W sumie to całe autobiczowanie, które mnie zmusiło do tej zmiany to przez ten galop. Kazałam się mężowi nagrać. Pokazuje mi te filmy i jego komentarz (gościa, który na koniach jak gajowy na okręcie się zna): "No galop to ona ma beznadzejny, nic już z tym nie zrobisz..." a mi normalnie ślina jak u wściekłego psa wyskoczyła. I cały czas sobie tłumaczyłam, że ten galop taki "nieczysty" w odczuciu,płaski na jedną str. bardziej to przez ta nogę. Więc cisnęłam, "gimnastykowałam", dojężdałam łydą, wyjeżdżałam itd.. I guzik nam to dało poza tym, że koń mi się gotował na zagalopowania, a w przejściach z galopu w dół zawisał mi na dwa, trzy kroki w takim niby pasażu.
A tu proszę - się okazało, że mam konia, który ma piękny galop i dodania to są dodania, a nie przyspieszenia.

I przedwczoraj pojechałam na kros - jak wyjeżdżałam to było już nieźle szaro. I złapała nas ciemność. Ciemność taka, że nic nie widać. I mój koń był na mnie tak skoncentrowany, że szok. I całą jazdę zrobiłyśmy sobie total po ciemku na tym krosie - i całą na takim koniu na dłuugiej wodzy, bez przytrzymywania itd. I przeżyłam 🙂
wątek zamknięty
Meise, hmm, a tak z innej beczki, nie negując oczywiście problemów zdrowotnych, które gdzieś tam siedzą, ale czy na innych koniach/w innych siodłach też Ci aż tak to doskwiera? Mnie nigdy przenigdy nie bolał kręgosłup po jeździe konnej, ale pamiętam jak kiedyś wsiadłam pierwszy raz na jednego konia i pierwszy raz w tym konkretnym siodle, to było takie kombo, że pod koniec terenu już w stępie miałam łzy w oczach z bólu (mimo że siodło pod tyłkiem było wygodne). Następnego dnia na tym koniu miałam skakać, wzięłam inne siodło i było ciut lepiej, ale dalej bolało. Myślałam, że coś mi tam strzeliło w plecach, ale kolejnego dnia wsiadłam na swojego konia i swoje siodło i w ogóle nic. Ewidentnie byłyśmy niezgrane z tą kucynką i siodłem 😉 Znajoma potem na niej jeździła regularnie i nic się nie działo. Może u Ciebie to np. samo siodło potęguje problem?
wątek zamknięty
kocie, pójdę na pewno, uwierz mi, że ja też chce wyjść na prostą... 🙂
Gratuluję objawienia jeździeckiego, też miewam co jakiś czas i potem unoszę się nad ziemią bite dwa tygodnie 😉 ja zawsze coś modyfikuję w swojej jeździe i testuję różne rzeczy, np. oddech. I czasem przychodzi objawienie, alleluja. A kobyła się cywilizuje, pewnie nowe synapsy w łebku. Fajnie, bo czasem jak opisywałaś niektóre akcje to się włos na głowie jeżył.

maiiaF, siodło mam przecudowne, mięciutkie Pessoa. Prędzej koń jest problemem. Jak moja trenerka jeszcze na nim jeździła, to też ją plecy bolały (tylko na moim koniu). On ma taki stęp, że ja mam ochotę wyć z bólu.
wątek zamknięty
lusia722   poskramiacz dzikich mustangów i jednorożców
20 października 2021 16:43
Dziękujemy jak zawsze. Kucyk czuje się mimo wszystko świetnie.
Możemy powoli wracać do pracy pomalutku.
wątek zamknięty
Muchozol2   Nie rzuca się pereł przed wieprze ;)
20 października 2021 17:13
kokossnuss pewnie wywołam burzę, ale trudno, może komuś pomoże 🙂.
Moja wetka uważa, że bunty biorą się z bólu, stresu (nieprzygotowania psychicznego), i nie spotkała konia, który "tak ma". Hipotetycznie - może Twój koń potrzebuje bardzo stopniowego wzmacniania "harmidru" w swojej okolicy? A może i czego innego. Teoretyzuję tylko.

U nas z Tadzikiem był "głupi" problem - wzięty na lonżę najchętniej by galopował. Przy mężu się powstrzymywał, ale widać było że chce biegać. Był sprawdzany przez weta fei, z wieloletnim doświadczeniem, ciągle się szkolącego. Energiczny i tyle, co tu szukać.
Przez naszego obecnego weta sprawdzony i wyszło dużo napięć. Tadzik został wymasowany, miał "zabieg kamertonem" (nie wiem czy jest na to inna nazwa), dostał wolne i po kilku dniach nowy koń.
Może brzmi jak bajki, ale widziałam efekt. No i niby nic nie znaczący objaw - młodemu koniowi chce się biegać, okazał się objawem mocnych spięć.
wątek zamknięty
infantil, pstro mam w glowie i tyle 😉 A tak serio to szczerze jara mnie praca ze "skreslonymi konmi", projektami, IMO najfajniejsza czesc jezdziectwa to odrabianie koni i patrzenie, ze jednak sie da i ze to nie konie sa temu winne ze w danym momencie sa takie, jakie sa 🙂 I ogolnie wyzwania, jakbym miala zrobionego konia jezdzic to by mi az przykro bylo, ze nic nie umiem i moje sukcesy to tylko wynik cudzej pracy (moja glowa to dziwne miejsce, lepiej nie wnikac :P )
I jak patrze jak daleko juz zaszlysmy z Dreamy w stosunku do punktu wyjscia to mi serduszko rosnie 💗 o wlasne bezpieczenstwo sie w sumie nie boje, IMO nic az tak dramatycznego sie nie dzieje, ze czasem sie nie udaje... no jakby sie wszystko od razu udawalo to by nie bylo zabawy 🙃

Zdjecia boskie! Fotogeniczni jestescie oboje bardzo!

Muchozol2, ale czemu burze? 🙂

W zadnym jednym miejscu nie napisalam, ze kon "tak ma". Znaczy sie w pewnym stopniu kon tak ma, ze jest hiperreaktywny, wrazliwy, goracy i zepsuty w cholere przez bycie jezdzonym wczesniej przez niepewnego jezdzca. Od ktorego to kon nauczyl sie, ze musi sobie radzic sam. I ten kon sie nie buntuje sensu stricto, ten kon rozwiazuje samodzielnie problemy, a problemem jest to, ze sie boi. Boi sie - wiec ucieka, no bo jest koniem. Jak nie moze uciec przed siebie to robi w tyl zwrot w podskokach albo debuje, a jak mu jezdziec stoi na drodze do szczescia to wylamuje pomoce. Nie robi niczego zlosliwie i nie probuje mnie zrzucic, probuje po prostu radzic sobie ze strachem w jedyny sposob, jaki rozumie 🙂

I oczywiscie, ze presje otoczenia zwiekszamy stopniowo! na starcie to ten kon debowal jak opetany przy probie wyjechania poza 1/4 placu w domu i zwiewal na kazdego czlowieka przechodzacego obok i na byle listek ruszajacy sie na wietrze 😉 bo u poprzednich ludzi NIGDY nie wychodzil poza hale, totez i wymagania na poczatku byly minimalne, de facto jedynie utrzymywanie kierunku nadanego przez jezdzca i wydluzanie ramy, ile razy trenerka kazala mi sterowac a nie probowac hamowac to ja jedna wiem 😅 Pracujemy glownie na drazkach i cavaletti, z bardzo podstawowymi cwiczeniami ktore przenosimy w coraz bardziej wymagajace otoczenia z coraz wieksza iloscia rozproszen w zaleznosci od tego, na ile kon progresuje. Skoki z reguly sa z zucia z reki albo wrecz najazdy ze stepa (!) na gimnastyke. To jest praca krok po kroku i na podstawie 100% pozytywnych wzmocnien, bata nawet nie posiadam 😉 a najbardziej hardkorowa korekta w procesie szkoleniowym jest E! + natychmiastowe skrecanie i powrot na ziemie przy debowaniu bo od wywalenia sie na plecy to nikomu szczescia nie przybedzie.

Na ten moment poza ostatnim fakapem na krosie podczas zawodow (a to jest serio dosc wymagajacy setting, jak ktos nie wierzy to polecam sprawdzic samemu ze swoim grzecznym koniem) ten kon jest spokojny jak najmilszy mis. Znaczy sie energiczny mis na ciezkich prochach :P ale mis. I jakby mnie satysfakcjonowalo krecenie sie po placu w domu i spacery po lesie to by nie bylo na ten moment zadnych horror stories do opisywania 😉

Do tego mowie od razu, ze jestem zla tylko i wylacznie na siebie! no bo nie na konia przeciez, bo niby za co? To ja wrzucam go w trudne otoczenie a nie umiem ogarnac jego emocji na tyle, zeby bylo dobrze. Tylko z reka na sercu, zanim mnie ktos zbutuje - z ziemi to sie duzo rzeczy latwo mowi 🙂 a jak sie siedzi na kilkusetkilowym zwierzaku, ktory w panice odstawia ostre akrobacje to naprawde momentami trudno o optymalny timing i niewzruszony spokoj. Im trudniejsze konie jezdze tym mniej mnie kusi, zeby krytykowac ludzi za betonowe lapy i inne malo subtelne rozwiazania, kto nie siedzial na koniu, ktorego de facto nie da sie kontrolowac i ktory stwarza zagrozenie dla siebie, ciebie i innych ten IMO nie zrozumie. A kazdy kon emocje przetwarza inaczej, nie kazdy kon reaguje tak samo gwaltownie na stres, strach, dyskomfort etc. nie bez powodu niektore konie same z siebie toleruja poczatkujacych a inne sa stworzone do wyzszych celow powiedzmy 😉

Na deser traumatycznie zestresowany kon wsrod przerastajacej go presji 😉 jak widac cierpi na zawodach za miliony 😉
Screenshot_20211020-173801~2 (002).png Screenshot_20211020-173801~2 (002).png
wątek zamknięty
Post został usunięty przez autora
Muchozol2   Nie rzuca się pereł przed wieprze ;)
20 października 2021 19:15
Ja tam lubię dużo rzeczy z ziemi mówić - można się dużo dowiedzieć, nauczyć, zobaczyć inne podejście. Właśnie po takim drążeniu i pytaniu zmieniałam weta i podejście np. do masaży, do emocji Tadzika. Wszystkim nam na dobre wyszło.
Co do "wybitnych" koni to już na pewno będzie skrajnie niepopularna i zjedzona opinia, ale to tylko moje zdanie, świata nie zmienię itp. 😉
Jak wiadomo stres koniom nie służy. Jak czytam sobie ogłoszenie "wybitny, nie dla amatora, bardzo reaktywny", to się zastanawiam pod jakim kątem ten koń jest wybitny? Przez to, że się boi cieni na ujeżdżalni?
Tyle artykułów o stresie i wrzodach i nie ogarniam po co produkować tak dysfunkcyjne konie?
Ludzie z taka hiper wrażliwością otrzymują pomoc od lekarzy i terapeutów. Jest to traktowane jako hmmm utrudnienie w życiu. Jakby ktoś tu chciał mówić, że przesadzam, to dobrze byłoby to powtórzyć też tym cierpiącym na to osobom i ich lekarzom/terapeutom.
wątek zamknięty
Meise, jak chcesz to się umów tu u mnie do tej babki przynajmniej na diagnozę i sobie zrób u nas nocleg. Zapraszamy. Może się umówisz tak, że ona ci rozpisze program terapii, który potem u kogoś sobie już u siebie zrealizujesz wg. wskazań. Nie naciskam, ale wiedz, że jest też taka opcja jakbyś potrzebowała.

Meise- imho twój koń zacznie mieć przytulny stęp jak wyleczysz kopyta. My own story z poprzednim koniem.

Co do kobyły to dziś było suuuper. Po czym jak zsiadłam i wracałyśmy moim spacerkiem z buta to musiała kwiczeć i zadem pizgać w wyimaginowanego wroga.🤣 Ale jej wybaczam bo przez tą falę ciepła dostała turbo rui.

Takie ładne tu wstawiacie zdjęcia, że mnie żal zadka ściska, że takich nie mam 😜.
Ale lista zakupów planowanych końskich taaaaka długa, że na żadne seszyn już nie mam hajsów.

wątek zamknięty
Kocie, bardzo to miłe, ale mam do Ciebie taki kawał drogi, że na razie postaram się znaleźć coś na miejscu, w sumie to sporo tych gabinetów, pytanie który wybrać. Ale bardzo dziękuję za zaproszenie, zapamiętam sobie na przyszłość 🌷

Co do stępa, to mnie one bolały jak jeszcze był okuty i problemów nie miał. Mi się tak bardzo marzy jechać na spacer do lasu i po prostu bujać się bez bólu, założyć słuchawki, albo kontemplować ciszę. Ze mnie się wszyscy podśmiechują, że wyciągam ludzi na "spokojne tereny", a potem przy każdej okazji grzeje galopem. Tylko oprócz tego, że ja uwielbiam grzać galopem, to mam też inny powód niechęci do snucia się stępem.

Wstawiłabyś czasem zdjęcia Królowej, pod siodłem czy luzem. Strasznie jej nam szczędzisz 🙂


Słuchajcie, co Wy byście zrobili w mojej sytuacji. Koń znowu obtarty i "rozbutowany". Palcuje, nie jakoś dramatycznie, ale jest to nie do przeoczenia. Galop lepszy - wiadomo, zachowawczy (mój koń normalnie ma ogromne wyjście z łopatki i bardzo efektowny galop). Lonżować, wsiadać? Jeździć kłusem, czy tylko pogalopować trochę? Czy przez niepoprawną motorykę tylko złego narobię. Jak z nim pracować...?
On znowu się opiernicza i zamienia w kulę. Póki co efektów zasiatkowania i zaderkowania nie widzę za bardzo 😒
wątek zamknięty
Meise mi się niestety wydaje, że wy mieliście problemy z kopytami już jak go kupowałaś. Pamiętasz jak pisałaś kiedyś, kiedyś, że go testowałaś, ale źle szedł bo tam tylko twarde było a potem szalał na lonży itd. Ja chyba nawet wtedy właśnie komentarz co do czerwonej lampki w nogach puściłam.
Takie subkliniczne ochwaty to się "wyprodukowują" przez lata czasami.

Jak dla mnie jak się obtarł to go bolało i łaził "krzywo", więc mięśnie i plecy dostały w dupę. Trzeba dać czasu ale ruszać. Pod siodłem. Robota. Może nie jakaś za ambitna dla nóg. Ale po przyjaznym podłoży to go pokłusować i przegalopować. I niestety właśnie dużo pracy stępem. Jak ci się gotuje już przy rozprężeniu to go zajmij chodami bocznymi już od samego początku.
wątek zamknięty
Tzn on jak go kupowałam był rozkuty (rozkuł się sam na dziko). Ja poprosiłam o niepodkuwanie go i wtedy też macał i chodził no mocno średnio (bez porównania do tego co było w podkowach). 3 mce po zakupie robiłam RTG kopyt, bo mi się podbił na 4 po rozczyszczeniu... I wyszła cienka podeszwa.

Ogólnie teraz (2 tyg temu?) był rozczyszczany przez dziewczynę, która uczyła się u Gołębia i często konsultuje się z Adą M. Widzę, że ma super wiedzę, bardzo podobało mi się co nam zrobiła z kopytami i że będzie przyjeżdżać co 4 tygodnie, a jak będzie potrzeba to i co 2. Ściągnęła nam kawał dźwigni z kopyt (w związku z tym, że mamy buty mogła "zaszaleć"). Koń nie kuleje po zabiegu, tylko maca trochę (tak jak maca od końca czerwca, czyli rozkucia).
W piątek postawiłam go w butach na 24/7. Piątek/sobota/niedziela - wszystko git. Jeździłam i było ok, 0 obtarć. W poniedzialek mnie nie było, we wtorek przyjeżdżam a piętki spuchnięte i jedna dodatkowo obdarta 🤦
No i w butach chodził już zajebiście, a teraz mu ściągnęłam i znowu maca. No ale niestety, to się musi wygoić na 0 (co najmniej 1,5-2 tyg to zajmie). I teraz pytanie co robić, jeździć na palcującym koniu czy go tylko oprowadzać stępem.
Bo dłuższe jazda stępem u mnie na ten moment odpada (z powodu moich pleców). Mogę go lonżować w stępie.
wątek zamknięty
Post został usunięty przez autora
Post został usunięty przez autora
Jak dla mnie ruszac na takim podlozu i tylko w takich chodach, w jakich rusza sie najbardziej komfortowo. Czyli miekko, malo obciazen, lepiej lonza niz pod siodlem. Ale macanie/palcowanie to oznaka bolu/dyskomfortu/jak zwal tak zwal i lepiej byc ostroznym... mowie jako madry Polak po szkodzie 😅😉 Btw. przy symetrycznym dyskomforcie kon czesto jest kulawy na dwie albo i na cztery nogi i wtedy nie widac nieregularnosci, wszystko jedno czy boli cienka podeszwa czy np. syndrom trzeszczkowy.

A tak ogolnie jako ten Polak po szkodzie - no hooves no horse, kupowac tylko konie radzace sobie dobrze boso! kon problematyczny kopytowo to jest tyle stresu, ryzyka i zawracania d*py ze sie czasem zyc odechciewa. Jak sobie porownuje z druga kobyla bezproblemowa kopytowo to no niebo a ziemia 😉
wątek zamknięty
Meise, - ja bym pracowała z ziemi lub poprosiła kogoś o wsiadanie. Ruch jest ważny dla konia, kopyt, stawów, wszystkiego.
Z tym odchudzaniem to wdech i wydech, odchudzanie jest cięższe niż odpas. Zrób sobie foto w postawie zootechnicznej teraz i za miesiąc, potem za kolejny. Nie oczekuj rezultatów po tygodniu, bo ich nie będzie 😉
dairoxroxi, - wielbię Wasze stylówki, fotki i tła 😍 Zazdro!
flygirl, - widziałam filmik ze skoku na insta, respekt za wysiedzenie 😂 Mega fajne masz te koniska do pracy, super się patrzy na ich i Twój progres.
kokosnuss, - nie zawsze może być tęczowo, grunt to wyciągnąć wnioski i iść dalej 😀 I tak zrobiłaś kupę dobrej roboty z Młodą. Czasem każdy koń ma gorszy dzień, a kobyliska to niestety pokazują to bardzo dosadnie.
Nie myślałaś o miksie tuigpaarda z xx? Widziałam trochę takich koni, jeśli oba to bardziej Twoje typy, to może w tą stronę? Zawsze to mniej karecianego ruchu mniej kanciasty koń i ciut wincyj prądu.
lusia722, - zdrowia dla Księcia, jesteście oboje mega dzielni z walką o niego 🌻
wątek zamknięty
infantil, a jednak miałaś rację, dwie gleby dzisiaj i trafiony bark. Mój bark znaczy się 😫

Koń idzie na sprzedaż a ja się modlić żeby mieć sprawne lewe ramię 🙏😨

Zachciało mi się być zaklinaczem mustangów kurwa mać 😭
wątek zamknięty
Omg Kokosnuss strasznie współczuję!!!

Walłaś, aż tak poważnie? Oby nic do składania.
Kiedy masz rtg?
wątek zamknięty
Na szczęście dzisiaj już jest dużo lepiej, na moje tylko
popsute tkanki miękkie. Takie mam wiszące zombie-ramie do podnoszenia druga ręką 🤣
Szkoda mi wspinu 😩 bo była fajna cyfra a tu taki fakap.

Później wstawię screena może, udało mi się zrobić epickie debowanie do pionu #tylewygrac i raz walnąc w okser . Tylko ja debil jestem, po obu glebach wsiadłam i skakałam dalej, aż się rozpłakałam z bólu bo lewa ręką nie mogłam zrobić już literalnie nic 🤷 konia zatrzymałam na prawej wodzy do łopatki 😅 a potem chłop musiał mnie ogarnąć

Odkryłam, ze da się rozsiodlac konia jedna ręką 😉
Zresztą jeździć z jedną ręką też się da, jeszcze dzisiaj pojeździłam kobyłę🤐 bo innych chętnych brak. Dlatego muszę ci ją sprzedać imo, bo tak to nic mnie nie powstrzyma w tej autodestrukcji 😅
wątek zamknięty
kokosnuss, - dbaj o siebie 🌻 Z tym kończeniem skoków to znam ten stan, ja wsiadłam po połamaniu żeber i dokończyłam skakać... tylko na drugi dzień i przez kolejne 4 tygodnie nie mogłam nic zrobić i bolało mnie jak siedziałam, leżałam i stałam 😂 Adrenalina robi z ludźmi głupie rzeczy.
wątek zamknięty
kokosnuss, zdrowia życzę 🌷 a tak na marginesie to cię szczerze podziwiam 😅 ja to bym już pewnie dawno leżała 6 stóp pod ziemią...
wątek zamknięty
kokosnuss, Dalej jestem włascicielka dwóch koni z których jeden zlamał mi kość ogonową i biodrową a drugi . kregosłup.
wątek zamknięty
Ja bym się pozbyła konia, który zrzuca celowo. Nie wiem jak jest w przypadku kobyły kokos, ale jakoś nie wydaje mi się, że te wszystkie akcje są, bo konik wrażliwy/strachliwy tylko są wycelowane w pozbycie się jeźdźca.
Ja się spierniczyłam z mojego konia już kilkakrotnie, ale nigdy nie było to spowodowane jego chęcią pozbycia się jeźdźca, tylko brakami w wyszkoleniu moim lub jego + moim.
Najgorszy wypadek miałam na kobyle, która miała taki "uroczy" charakter, że brykała od początku jazdy, ale niestety nie spadałam... Więc jak odpaliła wroty i zaczęła walić z grzbietu poprawiając w powietrzu zadem tak wylądowałam w szpitalu na wiele miesięcy. Nigdy w życiu nie chcę już przeżywać czegoś takiego. W moim odczuciu upadki spowodowane chęcią pozbycia się jeźdźca są dużo, dużo groźniejsze i często bardzo niefortunne.

Ja szanuję już swoje zdrowie i życie i kaleką zostać nie chcę. Ale to chyba trzeba przeżyć taki ból i szpital jak ja, żeby dojść do tego wniosku, gdzie nie pomagała mi pompowana w kręgosłup morfina, kroplówka z ketanolu i zastrzyki z dolarganu. Bo kwiczałam z bólu jak zarzynana świnia.
wątek zamknięty
Na szczęście dzisiaj już jest dużo lepiej, na moje tylko <br>
popsute tkanki miękkie. Takie mam wiszące zombie-ramie do podnoszenia druga ręką 🤣<br>
Szkoda mi wspinu 😩 bo była fajna cyfra a tu taki fakap. <br>
<br>

kokosnuss, ooh... piona 😉 tylko że u mnie wspinaczkowy wypadek i już prawie miesiąc minął więc jestem w stanie rękę do poziomu podnieść! A z konia kiedyś walnęłam na beton i miednica mi pękła - wsiadłam, pojeździłam (półsiad my love), zsiadłam i już nie mogłam chodzić... a miałam dwie kobyły na weekend pod opiekę i oczywiście już w sobotę z pierwszej gleba była. To był jeden jedyny raz kiedy koń pod moją opieką nie wyszedł z boksu, bo nie udało się nam znaleźć nikogo na zastępstwo 🙄
wątek zamknięty
Meise, wiesz co, tylko moj problem jest taki, ze uzasadnienie " braki w moim wyszkoleniu lub konia" potrafie ciagnac w nieskonczonosc 😅😜 w sensie dla mnie spadanie z brykajacego konia to tez ewidentny brak w moim wyszkoleniu, no bo to nie moje pierwsze rodeo a jakos z reguly nie spadam 😉 Za to pozwolenie koniowi na wejscie na tak silne emocje, ze w ogole musi odreagowac brykaniem/debowaniem/whatever to tez IMO brak w moim wyszkoleniu (i w mojej zdolnosci szkolenia konia).

No niewazne, koniowi nie mam nic za zle, dalej gotowa go jestem jezdzic i mnie ta perspektywa nie przeraza, kon jak kon. Bardziej mi zle na psychike robi, ze widocznie dupa jestem nie jezdziec 😒 i mi sie odechcialo koni tak po calosci, no bo po co w ogole robic cos w czym nie jest sie minimalnie dobrym...?


magda, miednica brzmi juz calkiem hardkorowo 😱

Z ramieniem mam bardzo podobny problem, nawet o ten poziom ciezko, ale i tak juz dzisiaj medzilam chlopu, ze moze pojdzmy na panel, to porobie chociaz polog i piateczki jedna reka czy cos 🙈 😉 ale dobra, koncze offtop 🙊
wątek zamknięty
Dla mnie niespadanie z dębującego/brykającego konia nie jest żadnym wyznacznikiem moich umiejętności. Ile ludzi siedzi jak pokurcze, tworzy brzydki obrazek z koniem pod sobą i nie spada.


A my czekamy na weta, mój koń ma spuchnięte ścięgno 🤦 schodzi po stępie i chłodzeniu w stawie, ale potem opuchlizna wraca. Już nie mam siły dla tego zwierza. Ostatnio rozwalił pastucha, połączył się ze swoim największym rywalem... wcześniej coś zrobił sobie w zad, bo cały poraniony (nie chce mi się wierzyć, że to inny koń go pogryzł, kobyła jest mu w 100% podległa, rywal by nie dał rady przez derkę i pastucha). Jeżeli wyjdzie coś, co będzie wymagać aresztu boksowego to będę w najczarniejszej dupie 🤦 mega się boję...
wątek zamknięty
Kokossnuss ale czy ty byłaś u lekarza na rtg?!

... bo z opisu wygląda to na coś w obrębie kości ramieniowej. Ono daje opuchniecie i dziwne kształty w stawie wyżej, blokadę barku (bo uszkadza się nerw promieniowy) takie obwisanie barku, za to nie daje opuchnięcia i wyraźnego bólu w miejscu np. złamania/pęknięcia.

Jeżeli nie masz (oby) nic z kością to na 99% coś masz z nerwem promieniowym- on tak włąśnie blokuje bark, że czasem dynda ramię.

Jeżeli nie masz złamania ani torebek stawowych rozwalonych to sam nerw regeneruje się długo - ale regeneruje. Jeżeli masz blokadę ruchu (nie masz pełnego zakresu koła w stawie i np. nie możesz podnieść sama całej ręki od boku do góry - taki ruch jak przy robieniu pajacyków), to niestety ... no konieczne szybkie rtg.
wątek zamknięty
Ten wątek jest zamknięty Nie można w nim odpowiedzieć.