Co mnie wkurza w jeździectwie?

Fokusowa, tylko pytanie czy w krajach gdzie leczenie takich koni (w ogóle zwierząt) jest astronomicznie drogie - wielokrotnie droższe niż w PL i wszyscy funkcjonują jedynie dzięki ubezpieczeniom - nie ma potem problemu z ubezpieczeniem takiego konia po kontuzji co powodowałoby niemożliwość i tak leczenia go potem.
Fokusowa, ja nie mówię o koniach które mogą być kosiarkami. Kosiarka nadal może się rozchorować, nadal musi mieć robione kopyta, być odrobaczana - czyli musi być obsługiwalna. Są przypadki tak jeb*iete że nawet to jest niebezpieczne. A jakiekolwiek próby wsiadania to już masakra, bo jeden dzień jest ok, a innego odlot z dupy.
Fokusowa, nie odnosiłam się do całej dyskusji a do wypowiedzi _Gaga,
Dla mnie zabrzmiało to niefortunnie.

Co do usypiania na żądanie... obleśne lecz legalne w wielu krajach, dotyczy wielu gatunków zwierząt.
Iskra de Baleron, masz rację. Trzeba mieć jaja, aby pozwolić zwierzakowi odejść i nie ratować za wszelką cenę... mi ich czasem brakuje 🙁
Ja od 16 lat utrzymuję taką kosiarkę. Wykupiłam dwa dni przed transportem na rzeź. Moje jeździectwo umarło lata temu, całe moje życie i ważniejsze wybory zostały podporządkowane utrzymaniu, diagnozowaniu i utrzymaniu konia w komforcie. Od lat wiem, że nie da się mu pomóc, będzie tylko gorzej. Weci łapią się za głowę, że on jeszcze chodzi. To są tak koszmarnie trudne kwestie, że nie podjęłabym się oceny czyichś decyzji w niejednoznacznych przypadkach. Sama cholernie się boję, czy będę w stanie podjąć tę ostatnią decyzję we właściwym momencie. Kocham go przeogromnie, jest sensem mojego życia i wiele mnie nauczył. Siedziałam na nim ledwie kilkanaście razy... nie wiem czy podjęłabym taką samą decyzję, wiedząc to, co wiem dziś. Ale jest jak jest i dopóki mnie stać, żeby miał wszystko co trzeba i żeby nie bolało bardziej niż boli, to dajemy radę.
Ja mam klacz, A Capellę. Ma zaawansowaną lizę kości w stawie skokowym, szpata i generalnie rtg jej stawu skokowego wygląda jak gruzowisko. Oprócz ostrzykiwania jej nic nie da się zrobić - (z tego co zrozumiałam i pamiętam) to operacyjnie można byłoby oczyścić staw, ale nie zapobiec dalszej lizie kości i dodatkowo istnieje ogromne ryzyko, że przy wstawaniu po narkozie się po prostu połamie. Staw jest sztywny, słabo się zgina. Od odciążania nogi miała raz naderwane któreś ścięgno w lewym przodzie, później poszło w prawym przodzie. Mimo to chodzi, biega, bryka. Ba - nawet potrafi się wspiąć. Tylko następnego dnia bardzo słabo wychodzi z boksu. Póki się tarza, kładzie i jako tako sprawnie wstaje (choć przy gabarycie wielkiej kobyły chyba ponad 175cm wzrostu i sztywnawego stawu skokowego odbiega zdecydowanie normom wstawania zdrowego konia) to żyje, ma królewską porodówkę, suplementy i ostrzykanie tym co wet zaleca co kilka miesięcy. Z weterynarzem ustaliłyśmy, że ma czas na takie żyćko emerytki póki wstaje - jak zaczną się schody, pomaganie jej we wstawaniu to znaczy, że trzeba jej pomóc poprzez uśpienie jej. I mam ogromną nadzieję, że wyłapię to chociaż chwilę wcześniej niż zastanę ją leżącą w boksie, nie mogącą poradzić sobie z dźwignięciem się… a najbardziej się boję, że podejmę decyzje o uśpieniu jej o jeden dzień za późno i każdorazowo wchodząc rano do stajni boję się, że się spóźniłam. Oczywiście życzę jej, żeby jak najdłużej dawała radę i żyła w możliwie największym komforcie. Natomiast nie życzę nikomu takiej sytuacji, bo to trochę „zabawa w Pana Boga” ile jeszcze ma „pociągnąć” dany koń i obawa, że jednak się spóźnię.

A filmiki na instagramie/tiktoku ocenia się super łatwo, a jednak nie dają nam pełnego obrazu sytuacji. Jak wrzucę na insta „pożegnalny filmik” z Acą, ze zdjęciami i filmikami z czasów jej świetlności i z dopiskiem, że uśpiona ze względu na chorą nogę i przewlekłą kulawiznę (bo właściwie po krótce to będzie powód) to też tak zostanę osądzona, jako zły człowiek któremu nie chciało się kulawego konia utrzymywać, prawda? Prawda. Ale nikt nie widzi całej sytuacji która rozgrywa się na codzień…
Nirv, ale mówisz o koniu, który potencjalnie będzie więcej cierpiał niż miał komfortu. To jest zupełnie inny temat niż usypianie konia, bo nie może jeździć sportowo.
A skąd u niej w ogóle liza kości? Po jakimś urazie?


Generalnie dziewczyny możemy się tak przerzucać argumentami w nieskończoność. Wątek nazywa się „co MNIE wkurza w jeździectwie” i MNIE wkurza usypianie sprawnych koni, bo nie można już sadzać na nie dupy. Tak samo jak MNIE wkurza jeżdżenie na kulejących koniach, nie zapewnianie podstawowych potrzeb konia (trzymanie sportowych koni w boksie 23/7) itp. Nie przekonacie mnie, żeby mnie to nie wkurzało 😂
(Z tym, że ja już kilka razy pisałam - chodzi mi o konie, które są wykluczone ze sportu, ale mogą chodzić na przykład pod jakimś rekreantem czy spokojnie sobie w komforcie żyć na pastwisku, a nie o konie, które cierpią i jedyną pomocą jest uśpienie.)
Fokusowa, co do trzymania koni w boksie. Mój wałach aktualnie wyskakuje z padoku, jeśli stwierdzi, że stoi tam za długo. Wkurzają go muchy i upał. Wyskakuje i najczęściej grzeczniutko idzie do boksu (jak go muchy mocno wkurzą, to leci galopem)...
Dodam, że koń część życia przestał od wiosny do jesieni wolnowybiegowo. Nie jest sportowcem, nigdy nie stał długo w boksie (poza kontuzjami, gdy musiał). Nigdy też wcześniej nie miał pomysłów zwiewania z padoku. Jak go wezmę na najładniejszą trawę koło stajni - też poje chwilę i lezie do boksu. W związku z tym, że ogrodzenia wysokie, a on starszy już (18 l) i kulawy - jeśli sam nie wyskoczy - zabierany jest na obiad i już nie wychodzi... i chociaż przykro mi, że stoi w stajni - ciężko mu wytłumaczyć, że na zewnątrz jest fajniej... i co z takim zrobisz? Żaden padok, pastwisko z drzewami, najpiękniejsza trawa mu na długo aktualnie nie odpowiadają...
Stajnia jest kamienna. Jest tam chłodno i nie ma much. Dodam, że koń chodzi w derce siatkowej.
Wkurza mnie to, ale nie specjalnie mam na to pomysł. A z punktu widzenia kogoś z boku - mój koń większość doby stoi w boksie jednak... to tak a propos oceniania bez poznania całej historii 🙁
_Gaga, oesu, naprawdę się odechciewa jak czytacie co chcecie. Napisałam bardzo wyraźnie TRZYMANIE SPORTOWYCH KONI W BOKSIE 23/7 - wszyscy doskonale rozumiecie co to znaczy, ze koń sportowy wychodzi na trening z boksu i to tyle.
Nie mówię o kontuzjach, nie mówię o upałach i chowaniu się konia przed słońcem czy owadami. Tak samo jak nie mówię, że głodówka przed badaniem czy operacją to znęcanie.
No błagam, tak się nie da rozmawiać, traktujmy się jak inteligentnych ludzi, a nie jak debili łapiąc za słówka, chociaż wyraźnie jest napisane o co chodzi..
To, że Twój koń nie chce wychodzić nijak się ma do mojego posta….
chyba nie chodziło o jednego konia emeryta. Tylko o całe stajnie młodych koni które nie widzą nieba. I będzie coraz gorzej. Ziemia coraz droższa. Naród coraz wygodniejszy. Nie chce jeździć 100 km do konisia. Woli mieć zamkniętego w boksie w podmiejskiej stajni.
Na każdych zawodach, na rozprężalni widzę trupy ledwo wlokące nogi pod małymi dziewczynkami. W wyższych klasach konie są bardziej "sportowe".
Nawet mając wybiegi nie jest łatwo zapewnić koniom ruch. Z natury są leniwe. Ja odsuwam paśnik jak najdalej od wiaty, (zrobiłem mu płozy ze starych nart), żeby w zimie musiały chodzić do siana. Ma to taki sens, że idą stępem a wracają galopem. I tak kilkanaście razy dziennie. Brzuszki podciągnięte, kondycja super. Tygodniami stoją nieruszane, wsiadamy i jedziemy 30-60 km bez obawy o jakieś kontuzje, czy o kondycje.Trzymanie koni na małym padoku nie zapewnia im galopów. Ale i tak mają lepiej niż trzymane w stajni.
Jest wiele sposobów na zapewnienie ruchu koniom na ograniczonej przezstrzeni.W Gawsworth Track Livery zrobili 6-8 metrowej szerokości drogę wokół łąki. Co kilkadziesiąt kilkaset metrów wiszą siatki z sianem i konie muszą łazić. Minusem jest codzienne sprzątanie dużego terenu i wieszanie siatek z sianem. Ale w ten sposób można trzymac nawet 20 koni na 2 ha. Gdybym myślał o prowadzeniu pensjonatu to właśnie w ten sposób.

wszystkie konie uciekają przed robactwem w czasie upałów.
No a ja znam więcej prywatnych „sportowych” koni jeżdżących L klasę w skokach zaboksowanych na amen niż tych prawdziwych sportowców. W tym koń zakwalifikowany na igrzyska chodzi sobie na trawę na pare godzin codziennie. Wiadomo że nie porównuje tego do padokowania cały dzień, w stadzie na wielkiej łące, ale jeśli miałabym policzyć ile sportowych koni jest padokowanych codziennie pare godzin to wyszłoby mi ich więcej niż tych w pensjonatach, gdzie wlasciciel tak się boi kontuzji, że koń wychodzi tylko do roboty.

Edit, oczywiście nie uogólniam na skale światowa, to na podstawie tych koni i stajni, które osobiście znam. Ale nie pierwszy raz pracuje w sportowej stajni i nie pierwszy raz jestem w szoku, na jakie padoki potrafią te konie chodzić, w porównaniu do amatorskiego tuptusia.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
31 lipca 2023 09:12
LSW, są paddock paradise w Polsce tyle że nie są w ogóle popularne i trzeba ich poszukać. A szkoda bo tak jak mówisz na 2 ha można sprawnie utrzymać dużo więcej koni. Phi, nie tylko że utrzymać ale jest to zdrowsze dla koni po ochwacie, emsowców itd. Sama o tym myślę jeśli chciałabym stajnie przydomowa z jakimś małym pensjo, bo nie mam kasy na naście hektarów ziemi.

Czego jednak nie zmienisz to to że są już wybudowane stajnie z infrastrukturą, kilkudziesięcioma stajniami i małymi kwaterami. Które już są zabudowane dookoła bądź ceny za działki sąsiednie widnieją w milionach (więc nie ma szans dokupić łąki np.). Ciężko od nich wymagać żeby nagle wyczarowali pastwiska niestety. Więc albo takie stajnie będą dalej istnieć albo upadną jeśli ludzie stwierdza że kwaterka nie wystarcza i przestaną tam wstawiać konie, w co wątpię.

flygirl to co opisujesz to klasyczny przypadek owijania folia bąbelkowa konia, przesadzona zapobiegliwość. Jak nie wyjdzie to sobie nie zrobi kuku, zdejmie podkowę, urwie kawał kopyta, etc. Problem w tym że jak będzie stał 23/7 w boksie i wyjdzie od wielkiego dzwonu to też specjalnie bezpieczne ani zdrowe to nie jest, ale tego ludzie zdają się nie zauważać. Konie też psychicznie na tym cierpią i wiele koni ma zupełnie inny charakter będąc na wybiegu a inny będąc w areszcie w stajni. I o tym też ludzie zapominają.
Dokładnie. Sama znam osobiście konia, który był sfrustrowany w takim typowym pensjonacie. Oczywiście szukane były problemy zdrowotne, wrzody itp. Wystarczyło przestawić konia w chów na zasadzie od świtu do zmierzchu na łące z dostępem do siana, na noc boks również ze stałym dostępem do siana. Koń nagle nie dość, ze przytył bardzo szybko, to wlasnie przestał być zły na wszystko bez powodu. Ale też jakby rozumiem, że nie każdy właściciel może pójść aż na takie kompromisy już pomijając sama kwestie tego, czy chce się dopasować do konia.
Kolega kupuje młode konie i wpuszcza je do stada na wolny wybieg. Niektóre to dziki. Po kilku miesiącach robia sie spokojne misie. Stado wychowuje.
Moon   #kulistyzajebisty
31 lipca 2023 09:38
Sama doświadczyłam Kulistego stojącego na hipodromie w Sopocie (padok kwaterka na max 3h) gdzie trzeba było mieć refleks, żeby założyć kurtkę/derkę na stojak i nie zostać katapultowanym... Po czym, zmieniliśmy stajnię i padokowanie na pół dnia z kumplem/kumplami i nagle dało się nawet stępować przy koniach, które obok skakały parkury... 😜😎
flygirl, o to, to. Najwiecej w boksie stoją właśnie konie pseudo sportowe.
Te "trupy pod małymi dziewczynkami" to też nie zawsze niepadokowane konie, tylko konie najzwyczajniej w świecie nie nakarmione... To mnie chyba jeszcze bardziej wkurza niż miejska stajnia + kwatera.
Owszem, są na padokach, no i fajnie, mają boksy na noc - no i fajnie... ale co z tego jak konie dostają garstkę siana i garść otrębów. Bo owies energetyczny, a fu.
Dzizas, jak tak teraz o tym myślę, to mam z tyłu głowy przynajmniej 4 stajnie, które tak funkcjonują (a przynajmniej funkcjonowały jakiś czas temu....).
anetakajper   Dolata i spółka
01 sierpnia 2023 09:15
Sankaritarina, też mnie to strasznie wkurza. Znam parę takich stajni :/ I konie pensjonatowe wyglądają podobnie, rekreacyjne to norma. Ludzie przyjeżdżają i nie reagują, pensjonariusze chyba ślepi 🤷
Na placu pylica, w boksie gnój, wiadra bez wody, na padoku kasty puste. Na pastwisku bez trawy pasą się od rana do nocy- to jest najważniejsze :/
Raz sąsiedzi kupili z takiej stajni konia i mnie zawołali z zapytaniem czy ten koń nie jest czasem chudy (laicy z pierwszym koniem). Ponad pół roku odkarmiali. A padok ponoć nie był potrzebny wg. sprzedającego bo ona nie umie chodzić po padoku 😲 Znana stajnia handlowa z okolicy. no ręce opadają !!
BUCK   buttermilk buckskin
01 sierpnia 2023 09:19
dodajcie jeszcze wszechobecny brud, sprzęt brudny, czapraki stojące samodzielnie, brudne wiadra, brudne poidła, brudne żłoby i mówimy o zwierzętach które od byle czego się ocierają i od byle czego dostają kolki.....
Znajoma, swego czasu, zaczęła jeździć w szkółce. Konie chude nie były. Na padok wychodziły. Siano miały. W teorii, nie było do czego się przyczepić. Pewnego razu dostała konia, na którego nie chciała wsiąść. Zgłosiła trenerce, że zwierzak ma dziurę pod siodłem. Nie znam genezy rany. Skończyło się na tym, że się obie pokłóciły i zakończyły współpracę. Bo trenerka problemu nie widziała. Kurtyna.
Na placu pylica, w boksie gnój, wiadra bez wody, na padoku kasty puste. Na pastwisku bez trawy pasą się od rana do nocy- to jest najważniejsze :/
anetakajper,
Jeżdżę do klienta do stajni z certyfikatem pzj i takim obrazkiem. Trener-wlasciciel na miejscu, jak zapytałam o możliwość podlania placu to usłyszałam, że nie ma sensu, bo wyschnie 🙂 aktualnie 2 Konie szkolkowe na sterydach, w związku z problemami oddechowymi, jeden kucyk że wszawicą, 2 prywatne też oddechowe, od tego ciągłego kurzu i syfu w boksach. Klient się stamtąd zabiera, jak tylko skończy się sezon pastwiskowy (wydzierżawił sam łąkę obok stajni, ogrodził, wyczyścił i tam puszcza swoje konie na cały dzień).
... Wkurza mnie urazowość tych zwierząt😒 a jeszcze czym bardziej dbasz, s*asz i nieba uchylisz dla ich dobra i komfortu, to odbija się większym echem😦 Jak widzę na stajniach jak ludzie traktują i o swoje konie dbają to nóż się w kieszeni otwiera, ale nawet zadraśnięć nie mają...
Mam dość wzywania w kółko coraz to bardziej specjalistycznych weterynarzy, bo nikt nie wie o co chodzi tym razem i przydałoby się zamieszkać w klinice 🙈
Skończyłam marudzić🙈
Piaffallo, - tylko pytanie czy na prawdę nie mają, czy po prostu właściciele mają to w dupie? 😉

Mój już miał dwukrotnie kontuzję/uraz, gdzie raz jedynym objawem była utrata jakości kłusa, a drugi raz to sama byłam przekonana, że wet mnie od nadopiekuńczych madek obśmieje. Dam se łapę odciąć, że jakby koń chodził w "typowej rekreacji" czy pod kimś mniej zwracającym uwagę to weta by nie zobaczył w żadnym z tych przypadków.
A mnie wkurza że te zwierzęta tak świetnie się maskują.
Wcześnie rano prowadzę zaspanego Balerona kowalowi, tupta od niechcenia, wlecze się ale JEST CZYSTA. Kowal robi zady, potem jeden przód, bierze drugi w górę a kobyła robi coś pomiędzy szpagatem a siadem na zadzie 😱
Mówię: coś chyba zacięte w pierwszym przodzie.
Kowal że podeszwy nie dotykał…
Koń tym razem felerny przód stawia mocno przed siebie i odciąża.
Czułki, termometr, zero reakcji, jedna (sic!) ryska na przodzie kopyta, kowal grzebie, ryska rośnie aż wypływa czarna maź…

Ok, koń nie chodzi pod siodłem, tylko snuje się po łące… zero kulawizny! 🙄
keirashara, a to ja miałam trzepniety miedzykostny objawiający się niechęcią to ruchu naprzód i ciasnych dla 4 latka łuków w lewo. Takie rzeczy na granicy problemu treningowego i weterynaryjnego są chyba najgorsze do diagnozy. Akurat po paru ładnych latach w obecnej lokalizacji udało mi się mieć i przytomnego weta i trenera i koń dziala, a to nie jest proste bo ten sam egzemplarz od miedzykostnego lubi być kulawy od ręki jak mu nie pasuje że trzeba się nieść samemu na dwóch równych wodzach i w skorceniu zamiata jedna nóżka bardziej (prawy zad jest do tego stopnia słabszy od lewego że podejście do polkrokow jest najlepsze prostując od razu z łopatki albo jak jest mega chamski I trzeba wygiąć to z renwersu). Jakby coś to to jest mój prywatny koń, nie mam zwyczaju wsadzania ludzi na miny 😉
karolina_, - w pełni rozumiem, bo mój też z tego typu, że cholera wie czy mu coś faktycznie jest, czy czaprak jest 1cm krzywo, czy stanął krzywo trzy dni temu i być może dalej go w głowie boli, a może zwyczajnie ma focha na robotę 😉

No, ale sama wiesz, że to jest rodzaj nierówności, który łatwo może być zignorowany. Jeśli ktoś nie dba o konia, nie przykłada większej uwagi, no to nie ma szans, że coś takiego wyłapie 🤷 więc często to nie jest tak, że te konie "nie chorują/nie kontuzjują się", tylko o ile nie wychodzi z boksu na trzech nogach to jest "zdrowy".
No ja właśnie jeżdżąc pięciolatka, który stał bo zrobił sobie dziurę w miedzykostnym i w ogóle na ta nogę nie kulał mam do tej pory schizę, że kuleje albo go coś boli, bo jest lekko nierówny przez chwilę. A niby od stycznia wrócił do roboty, jest sierpień, a ja nadal co wyjazd na zawody wysyłam filmy i dostaje opieprz, że mam jechać do przodu równo a nie się zastanawiać.🙈 Koń młody, teraz ma 5 lat, więc siła rzeczy chodził mało, ma prawo do bycia krzywym, nieumiesnionym albo po prostu zakwaszonym czasami. Ale naprawdę po nim mi się taka schiza włączyła, że ja wszędzie widzę kulawizny albo właśnie czuje coś innego i już mam obsesje, że pewnie nie pokazuje poważnej kontuzji i że jeśli nic nie powiem a potem się okaże, że to jednak coś poważnego to sobie będę wyrzucać jak nienormalna.
keirashara, tymczasem właśnie jak wychodzi na trzech nogach to jest alleluja, bo to zwykle ropa w kopycie - gorzej jakby pobiegl, bryknal czy na coś wpadł i nagle stanął na 3 nogach, a I takie akcje mieliśmy, na szczęście nie złamanie tylko dużo strachu o nic.

flygirl, wyczucie kiedy cisnąć a kiedy odpuścić (bo konia coś boli albo bo zwyczajnie jeszcze nie daje rady) to jest to co robi dobrego jeźdźca, niestety stan którego mało kto doświadczy, bo trzeba się raz nauczyć co można pociągnąć w domu a dwa co na zawodach, gdzie dużo mniej da się odkręcić. Zobacz ile ludzi nawet na dużych zawodach zwali coś i zwala dalej bo nie może konia ogarnąć, a ile a la Isabell Werth po błędach robi kolejny element na 9. Dobrze jak ktoś z boku patrzy bardziej doświadczony i proponuje kiedy cisnąć a kiedy odwrotnie, odpuścić, bo samemu jeszcze nie mając w domu luster albo ogarniętej osoby na ziemi to się łatwo pomylić.
No właśnie dziewczyny mam to samo, wszyscy dookoła patrzą na mnie jak na wariatkę bo się doszukuje, a ja sobie nie wyobrażam użytkować zwierzę, które odczuwa choć minimalny dyskomfort... No i chyba przez to jakoś zero przyjemności z tego mam 🙁 co rusz to coś nowego lub ciężkiego do diagnozy, że kończy się na klinice i szukaniu tam na miejscu
Piaffallo, no to jeździć nigdy nie będziesz, bo koń po kontuzji który stał ma prawo odczuwać dyskomfort i jest to normalne, choćby z powodu słabszego umięśnienia.

Jak jeździmy konia codziennie , takiego po kontuzji , to nawet jak pierwsze dni jest źle to kolejne jest coraz lepiej, o ile jeździmy prawidłowo. Jak nie jest lepiej, a coraz gorzej to albo jeździć nie umiemy albo wet nie trafił.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się