Stajnie w Warszawie i okolicach

Zgadzam się z lostak - kurde, właściciel stajni ma święte prawo iść spać - to nie jego OBOWIĄZEK chodzić po nocy z czyimś koniem. Nie wyobrażam sobie też, że ja, jako właściciel konia, pozwoliłabym na to - najwzyczajniej głupio by mi było komuś zwalać na głowę takie coś. Chyba każdy porządny właściciel zwierzaka ma w zanadrzu kogoś, kto w razie czego za niego do konia pojedzie. Ja sobie nie wyobrażam jechać na wakacje na 2 tygodnie i zostawić konia pod opieka właściciela pensjonatu tylko - zawsze, ale to zawsze, angażuję kogoś do pomocy i nadzoru.

Co innego mnie razi we właścicielach pensjonatu - oglądanie ich stosunku do własnych koni. Jeśli ich koń choruje kilka dni i nie wstaje, najzwyczajniej w świecie umiera na ich oczach, a oni nie pakują go w przyczepę i nie wiozą do kliniki - dla mnie to o czymś świadczy i już. Mój koń to co innego - nie ich sprawa, tak naprawdę.
lostak   raagaguję tylko na Domi
02 listopada 2010 10:08
Dzionka, to dla mnie bylaby juz totalna znieczulica. Jak jest cos niepokojacego, trzeba dzialac.  caly czas mamy na oku wszystkie konie pensjonariuszy, jesli zobaczymy cos innego w zachowaniu niz zwykle, natychmiast robimy alarm. mysle, ze nawet pensjonariusze nie zdaja sobie sprawy, ze tak bardzo dogladamy ich koni na codzien, ze znamy ich nawyki,  zachowania.  mamy takie jednego pacjenta, ktory symuluje kolke, na poczatku niezle nas straszyl, wyciagalismy, z boksu, osluchiwalismy, spacerowalismy.  a ten dran tak raaguje jak sie nikt nim nie zajmuje, z zazdrosci, zaczyna grzebac, tarzac sie, jesli widzi ze ta sama luzaczka, która opiekuje sie nim zajmuje sie jego sasiadem.  ciezki przypadek...
Hehe, no jasne 🙂 Czujnym trzeba być. Ale co innego być WDZIĘCZNYM właścicielowi za alarm a co innego WYMAGAĆ od niego, że nie dość, że poinformuje to jeszcze będzie pół nocy z naszym koniem siedział. A jak nie chce siedzieć, to drań i trzeba go obsmarować na forum. Właściciele pensjonatów często wiedzą o koniu więcej niż my sami - warto, żeby się czasem z nami tym podzielili 🙂
To wymaganie i pewna roszczeniowość właścicieli koni w stosunku do właścicieli pensjonatów tudzież pracowników tychże to jakaś plaga.
Zauważyłam to po niedawnej w sumie zmianie stajni. Pracownicy, chcąc dobrze oczywiście (i przyzwyczajeni, że tak to funkcjonuje), próbowali podejmować za mnie decyzje dotyczące moich koni. Trochę to trwało, zanim ustaliliśmy warunki współpracy, czyli: to ja daję maximum od siebie.
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
02 listopada 2010 17:33
Lostak, już odpisuję, bo dopiero dotarłam do domu. Otóż syn właściciela stajni dzwonił do mnie z pytaniem, czy mam telefon do właściciela konia, bo on nie posiada kontaktu do niego. Do właściciela nie miałam, miałam do opiekuna konia (przypadkiem!) i po moim telefonie opiekun zawiadomił właściciela i pojechali do konia. Tylko, że kolka trwała w najlepsze od kilku godzin, a koń leżał. Leczony był standardowaą metodą: wódka w dużej ilości. Hipiatra został wezwany dopiero przez właściciela konia. Dodam od razu, że jak z koniem było już bardzo źle, to dopiero postanowiono zawiadomić właściciela. Najpierw przyjechał wet od małych zwierząt o koniach nie mający żadnego pojęcia.
lostak   raagaguję tylko na Domi
02 listopada 2010 19:50
a jak to sie ma do tego co napisalas ze wlasciciel poszedl spac, a jak przyjechal wet to bylo za pozno.... cos mi sie ta cala historia nie klei, sory

edit.  wlasciciel konia wezwal weta od malych zwierzat 😲?
Dlatego właśnie wiesza się na boksach tabliczki - nie po to, żeby się "powozić" papierami konia, tylko po to, żeby między innymi wpisać tam telefon do siebie i ewentualnie do opiekuna 🙂
lostak   raagaguję tylko na Domi
02 listopada 2010 19:54
przpraszam, a jeszcze jedno, jak sie leczy konia wodka? 😲 daje mu sie setke?  nigdy nie slyszalam o takiej metodzie.  o co chodzi?
lostak, pół litra a nie setke 😁
Też pierwsze słyszę..ale ja raczej myślałam, ze się wódki używa jako wcierki? Bo że denaturatu tak używają niektórzy, to niestety wiem..

Ja telefonu nie rozwieszam przez moją manię prześladowczą- po prostu nie mam ochoty żeby mój numer sobie widniał i był dostępny dla każdego, kto przechodzi. Kontakt do mnie ma stajenny, właścicielka pensjonatu i jej mąż. Wystarczy.
przpraszam, a jeszcze jedno, jak sie leczy konia wodka? 😲 daje mu sie setke?  nigdy nie slyszalam o takiej metodzie.  o co chodzi?



Lostak,

Nie znaszej metody?  🤣

http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,1847.msg718762.html#msg718762

w innym temacie sporo o tym było...

dramat  😵
lostak   raagaguję tylko na Domi
02 listopada 2010 20:00
lostak, pół litra a nie setke 😁

ale co? prosisz zeby wypil?  ja prosta baba jestem i niech mi to ktos wytlumaczy, bo moza ja niepotrzebnie kase na wetow wydaje, pol litra zawsze tansze😉
Edytka   era Turbo-Seniora | Musicalowa Mafia
02 listopada 2010 20:01
lostak, zen serio nie słyszałyście? metoda stosowana na wsiach od lat: wlewa się pół litra i teoretycznie to ma wyleczyć każdą kolkę  🤔wirek:
najlepsze, że jest stosowana również przez weterynarzy- widziałam coś takiego rok temu na mazurach  🙄

edit. o, Foka mnie ubiegla

edit 2. Lostak, wlewają przez sondę
Metoda może i wiejska, ale po 6 godzinach walki z kolką jedyna która uratowała jednego z moich koni 😉
taak...o tej metodzie słyszałam i koń nawet żyje! a zawsze można od konia lekarstwa pożyczyc...  😉 tylko...jestem staroświecka. nie chciałabym, żeby mi tak konia ktoś leczył... ale powstał OT, przepraszam!
[quote author=EiO]
ps: Kamykokrowko - nie wyobrażasz sobie sytuacji, gdzie stajnia Cię nie informuje, co się z koniem dzieje...a niestety na Bródnie tak było, dziś nie wiem, jak jest, tamta sytuacja miała miejsce 7 lat temu. wstawiłam tam konia, bo było blisko, a koń był po zerwaniu ścięgna. koń miał zakaz opuszczania boksu, wyjechałam na zieloną szkołę, pomijam normalne karmienie konia uziemnionego w boksie (mimo informacji na boksie i osobiscie do osoby za karmienie odpowiedzialnej), to jeszcze konia puszczono na padok i wrócił z masakrą na nodze! kiedy moja Mama pojechała do konia, nikt jej nic nie powiedział! z wetem za łby się złapali - koń zaczynał chodzic stępem w ręku, a tu okazuje się, że on na nodze stawac nie chce w boksie! ja, po powrocie, dowiedziałam sie przypadkiem od jakiejś dyżurnej, której się wyrwało! i nikt mi nie wmówi, że przy zganianiu nie było widac, ze koń kuleje!
[/quote]



No właśnie nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Wiem, że się zdarzają ale grubą kasę za pensjonat płaci się chyba za zapewnienie koniowi szeroko rozumianego bezpieczeństwa.

Co do tej umowy, o której pisałam. Jasne, że nie "każden jeden" przypadek da się opisać w umowie. Ale np. punkt mówiący o tym, że pensjonat zapewnia opiekę weterynaryjną tylko w zakresie pierwszej pomocy a koszt wszelkich zabiegów pokrywa właściciel konia nie jest trudny do sporządzenia.
metoda z wódką jest stosowana bodajże w wypadku kiedy koń ma zagazowane jelita... jeśli płukanie nic nie daje, bo wszystko "wraca" zdarza się że alkohol zadziała...
nie chcę tutaj wprowadzać nikogo w błąd ale na własne uszy od szanowanego warszawskiego weta słyszałam o tej metodzie jako o "ostatniej desce ratunku"...

lostak - ad. właścicieli - nie raz nie dwa się zdarza, że koniowi się coś stanie a właściciel jest: w pracy/za granicą/za miastem itp i po prostu NIE MOŻE przyjechać jak coś się dzieje... wtedy docenia się (albo nie) swoją stajnię... 🙂
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
02 listopada 2010 21:37
a jak to sie ma do tego co napisalas ze wlasciciel poszedl spac, a jak przyjechal wet to bylo za pozno.... cos mi sie ta cala historia nie klei, sory

edit.  wlasciciel konia wezwal weta od malych zwierzat 😲?


1. koń zakolkował
2. krok pierwszy: poganiać na lonży (nie poskutkowało, poganiać = do momentu, jak już nie mamy siły konia ganiać dalej, bo się pokłada)
3. krok drugi: telefon do mnie (koń już się pokłada konkretnie)
4. mój telefon do opiekuna konia
5. w tzw. międzyczasie: wlewamy w konia wódkę na polecenie speca od małych zwierząt (wezwanego przez właściciela stajni), jest ciut lepiej, czyli koń stoi = idziemy spać, dodam, że wódki nie wlewamy przez żadną sondę, tylko konia na dutkę i heja do gardła
6. przyjeżdża właściciel i opiekun konia, koń leży
7. właściciel dzwoni po hipiatrę
8. hipatra przyjeżdża, a ja dostaję niedługo potem smsa, że konia już nie ma.
lostak   raagaguję tylko na Domi
02 listopada 2010 22:10
lostak - ad. właścicieli - nie raz nie dwa się zdarza, że koniowi się coś stanie a właściciel jest: w pracy/za granicą/za miastem itp i po prostu NIE MOŻE przyjechać jak coś się dzieje... wtedy docenia się (albo nie) swoją stajnię... 🙂


zgadzam sie, pisałam o tym w moim porannym wywodzie na temat obowiazków obu stron.  wtedy trzeba dzialac.

lanka_kathar, dziwna sprawa, ale w koncu ma jakis logiczny zwiazek

Lanka_Cathar   Farewell to the King...
03 listopada 2010 21:12
W stajni, w której stoję z Rudą chyba większość pensjonariuszy ma telefony do siebie nawzajem, a na pewno szef ma telefony do nas wszystkich. Wiemy, że bez opieki zwierzak nie zostanie.
U nas od czasu do czasu zdarza się kolka i jeszcze nigdy nie stosowaliśmy wódki  😲

Jak zastrzyki nie pomagają to pukanie..

majeczka   Galopem przez życie!
03 listopada 2010 22:52
U nas od czasu do czasu zdarza się kolka i jeszcze nigdy nie stosowaliśmy wódki  😲

Jak zastrzyki nie pomagają to pukanie..



Dramka uwielbiam Twoje literówki 😁
Green Grass   Beczkowy Trójkąt Bermudzki
04 listopada 2010 08:01
U nas od czasu do czasu zdarza się kolka i jeszcze nigdy nie stosowaliśmy wódki  😲

Jak zastrzyki nie pomagają to pukanie..




A jak płukanie nie pomoże, a jest za mało czasu żeby zoorganizować transport i przewieźć konia do kliniki? Tutaj ktoś już wspomniał, że traktowane jest to jako ostatnia deska ratunku.
jak w piątkowe południe najszybciej dojechać ze Strykowa do Aromeru?
majek   zwykle sobie żartuję
05 listopada 2010 15:38
ja bym pojechała tak

[url=[[a]]http://maps.google.com/maps?f=d&source=s_d&saddr=stryk%C3%B3w&daddr=51.77063,20.23542[[a]]+to:51.77063,20.23542+to:51.9894,21.19864+to:J%C3%B3zefin,+Mi%C5%84ski,+Mazowieckie,+Polska&geocode=FeT2FwMdBigrASkBTkd8pMgbRzEk0lUH4Xv4ew;FQb1FQMdnMQ0ASm9TiHNZ3AZRzGNI69y7S-ePA;FQb1FQMdnMQ0ASm9TiHNZ3AZRzGNI69y7S-ePA;FZhLGQMdMHdDASktj8Sf_dcYRzGMAbmPjUWe7g;FSvoHAMdXGZFASnlMFHiftYeRzGqzbLC29b81Q&hl=pl&mra=dvme&mrcr=0&mrsp=2&sz=9&via=1,2,3&sll=52.06916,20.465455&sspn=1.424985,3.389282&ie=UTF8&z=9]klik[/url]


edit: sorry, ale nie umiem zrobić krótkiego linka, a ponieważ jak mniemam sprawa jest nie cierpiąca zwłoki to wrzuciłam taki długi
To proszę się nauczyć!
Czy  ktos moze cos powiedziec na temat ASJ Karoliny Wajdy? tzn czy prowadza  tam pensjonat?(slyszalam ze tak) maja padoki, malutka choc hale?za info :kwiatek:
Rudzia   Dwie Złośnice:)
05 listopada 2010 17:05
Czy  ktos moze cos powiedziec na temat ASJ Karoliny Wajdy? tzn czy prowadza  tam pensjonat?(slyszalam ze tak) maja padoki, malutka choc hale?za info :kwiatek:


bella Lazienki to pensjonat ASJ. Dokladnie Stajnia Belvedere🙂
Z ciekawości - ktoś wie, co się teraz dzieje na Hołubcowej? Działa tam jeszcze stajnia czy już orają pod autostradę?
Mam taką sprawę: szukam stajni w Warszawie lub jej okolicach, ważny dojazd komunikacją miejską (z Centrum i Bielan/Białołęki, najlepiej w ogóle w tamtych okolicach). Nie szukam luksusów, bardzo mile widziana hala lub coś w ten patent, koniecznie padoki. Cena do 900zł. Wiem, że temat już był, ale przeglądać 158 stron...
cieciorka   kocioł bałkański
09 listopada 2010 21:27
fioukova, przejrzeć te 158 stron, lub skorzystać z katalogu, to na prawdę nie jest wielki problem.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się