Koronawirus

Nowe informacje przesuwają możliwy szczyt zachorowań u nas na połowę czerwca. Wcześniej mówiło się o końcu kwietnia, potem o połowie maja. Ja wiem, że chronimy służbę zdrowia bo inaczej wszystko pier...nie ale zaraz zaczną się cyrki. Ponieważ rząd usilnie do wyborów stara się utrzymać wrażenie małej ilości zachorowań i śmierci to zmęczeni ludzie zaczną za chwilę olewać wszystko. Po czym pierdyknie faktycznie dość ostro, ale moim zdaniem tuż po wyborach rząd wprowadzi stan wyjątkowy i zacznie się prawdziwy armagedon. Tak długie rozciąganie niestety przełoży się bardzo silnie na gospodarkę. Na chwilę obecną słyszałam już głosy o 6 miesiącach ograniczeń. Jakie firmy to wytrzymają? Co więcej tego nie wytrzyma także budżet państwa więc nie tylko ludzie pracujący zostaną bez środków do życia ale i emeryci / renciści.
Ja mam czasem wrażenie, że niektórzy mylą kwarantannę z żałobą. Można wyjść do ogrodu, można jechać na działkę, można zrobić grilla, można zjeść torta i świętować urodziny. Ba, nawet trzeba, bo od tego umartwiania się dostaniemy pierdolca. Tylko nie można się spotykać z innymi ludźmi, z którymi się nie mieszka, nie można korzystać z miejsc publicznych jak parki, płace zabaw - wszędzie tam gdzie wszyscy ciapają swoimi zarazkami. Kompletnie nie ogarniam zakazu wejścia do lasu, ale to chyba po to, że lasów jest za dużo, żeby ogarnąć debile, którzy się muszą z psiapsi na piwko i ploteczki spotkać, więc zakazali wszystkim.

Stan naszej gospodarki to coś, co przeraża mnie szczerze mówiąc bardziej niż choroba.
epk, myślę, że to jest niemożliwe. W krajach o sytuacji krytycznej już powoli nie przyrasta. Dodatkowo już zaczyna prażyć słońce,zero deszczu, co zmniejszy na pewno zakażalność ( przynajmniej to co "unosi" się w powietrzu w słońcu wyschnie i nie będzie aktywne).
Ja obstawiam, że do końca mają będa obostrzenia i powoli zaczną je znosić.
Zresztą też zależy jak rozwinie się sytuacja w Szwecji, gdzie na razie nic nie przyrasta inaczej niż w innnych krajach, a tylo nie ma eventów.
Nawet Pis nie jest tak głupi, żeby zabić gospodarkę, bo nie będę mieli kasy dla siebie, z czego zabierać i z czego rozdawać.
Są na tyle głupi, żeby dodrukowywać pieniądze. Po nas choćby potop.
Moon   #kulistyzajebisty
07 kwietnia 2020 09:31
keirashara, amen. Szczerze? Ja już naprawdę zaczynam chodzić po ścianach od tego siedzenia w domu. Wizyty w stajni mnie jeszcze jako tako trzymają przy życiu  😫 Ale obstawiam, że jak tak dalej pójdzie to zacznę skakać po żyrandolach  😵
I przestałam oglądać tv zupełnie, bo to nie dość że pierdolec to jeszcze depresja murowana. Jak jeszcze widzę co pislam odpie*ala to naprawdę mam ochotę skakać z balkonu  😤  😤  😤
A tu proszę, pomysł na zabicie nudy:

klik

Szanuję  🤣
espana, to samo powiedział  mój mąż 😂
Na forum historycznym, na którym znacznie więcej się udzielam niż tutaj, miałem dłuższy spór z kolegami, którzy doszukiwali się racjonalizmu w działaniach rządów. Takiego, czy innego - to już, poniekąd, wszystko jedno, czy chodzi o "ratowanie przed epidemią", czy też o "spiskowanie pod pozorem ratowania przed epidemią", obie odpowiedzi zakładają celowość, planowość i racjonalizm.

Tymczasem, moim zdaniem - żadnego planu i żadnej racjonalności tu nie ma i nigdy nie było. Tej epidemii jeszcze kilkanaście lat W OGÓLE NIE DAŁOBY SIĘ WYKRYĆ. No dobra - może kilkanaście lat temu by się już dało, ale na pewno - dużo później niż obecnie. A 30 lat temu - to nie ma o czym mówić: ot - trochę starszych i schorowanych ludzi by poumierało, co nikogo przecież nie dziwi. Normalna, sezonowa grypa byłaby wyjątkowo złośliwa w tym roku. I wszystko.

Diagnostyka na tyle poszła do przodu, że epidemię dało się wykryć - i to, w sumie, bardzo wcześnie. No i coś z tym trzeba było zrobić. Kij, że umiera od 02, do 0,8% zarażonych. Kij, że ekonomiczne i społeczne skutki całej tej izolacji JUŻ o kilka rzędów wielkości przekraczają wszystkie straty spowodowane samą epidemią. Coś trzeba było zrobić - no bo jest epidemia. Jak jest epidemia, to się wprowadza kwarantannę, zamyka wstęp do lasów, czy co tam kto wymyśli - grunt, żeby nieustannie demonstrować iż:
1. Władza wie co robi (nieważne, czy NAPRAWDĘ wie! Ważne, że robi wrażenie, że WIE...).
2. Władza nieustannie dba o swoich poddanych (czyli - cały czas COŚ robi - zupełnie nie ma znaczenia, co konkretnie, tego się i tak nie sprawdzi przecież: podkrążone oczy ministra Szumowskiego, którego skądinąd naprawdę mi żal w tej sytuacji - najlepszą są tego paradygmatu ilustracją...).
3. Władza ma plan (nieważne, że żadnego planu nie ma i nigdy nie miała - liczy się tylko pijar!).

Zauważcie, że nie ma żadnego znaczenia, jaka to władza. Jak na razie stoickim spokojem wykazują się demokratyczne, a nawet socjaldemokratyczne władze Królestwa Szwecji - a w czołówce paniki i "Ideologii Czynu" jest krwawy reżim Kim Dzong Ila, który apeluje o międzynarodową pomoc (inna rzecz, że on w sumie  - zawsze apeluje o pomoc, wszystko jedno z jakiego powodu...). Odwrotne przykłady oczywiście też są.

Sądzę, że większość zaangażowanych w tę tragikomedię dostrzegła już, że to poszło za daleko. Problem polega na tym - jak się z tego wycofać nie tracąc twarzy i pijarowych punktów..? To może być, skądinąd, dużo trudniejsze go zrobienia od samego "zwalczania epidemii". Ja, bynajmniej, żadnego sensownego pomysłu nie mam...
Nie rozumiem Was.
Chcielibyście, żeby wszystko było po staremu, żeby życie toczyło się zupełnie normalnie. Żadnych zaleceń, zakazów, nakazów?
I na zasadzie "jakoś to będzie"?


Abstrahując od kwestii typowo politycznych.
Oczywiście, u nas w kraju jest sporo przegięć i nieprzemyślanych w pełni decyzji. Ale to jest spójne z tym jak się zachowujemu indywidualnie - przeginamy i działamy bezmyślnie. Widać po prostu ogólnie całościowo jesteśmy mało inteligentnym narodem, który nie umie patrzeć szerszym spojrzeniem. I który nie umie chodzić na kompromisy, tylko działa w trybie "albo tak, albo nie, foch".
I niestety to powoduje, że trzeba równać w dół i te zakazy-nakazy dostosować pod tych niemyślących i przeginających. 
Epk, Gowin mówił ostatnio, że głosowanie inne niż korespondencyjne nie będzie możliwe szybciej niż za dwa lata, więc widać, że nasz rząd planuje długą epidemię. Takie "chronienie" ochrony zdrowia też jest bez sensu, bo teraz oprócz jej utrzymania, dochodzą koszty utrzymania większości ludzi, którzy zostali bez środków do życia. A przecież oni w tym momencie nie płacą składek.  I w tym momencie jedyne co oni mogą zrobić, to jak najszybsze ratowanie gospodarki, bo jak to wszystko runie, to już nawet fodruk pieniędzy nie pomoże.
Jkobus, o tym mówią już od dobrych dwóch tygodni, że teraz trudno się z tego wycofać. Dlatego np. Niemcy poza 2 tygodniową kwarantanną nie daly nowych ograniczeń. I dlatego włoskie miasta na nowo zaczęły tętnić życiem. Zdali sobie sprawę, że ich własny rząd zrobił ich w balona.
Ascaia patrząc przez pryzmat czasu chyba skłaniam się ku modelowi szwedzkiemu. Mniej zakazów i ograniczeń, mniej oberwie gospodarka, umiarkowana liczba zachorowań.
Ja też. W przeciwnym razie za kilka miesięcy ci emeryci, o których teraz tak się wszyscy boją zaczną umierać na wszelkie inne choroby, bo nie będą mieli za co wykupić leków ratujących im życie na co dzień albo z głodu - jak ustaną wypłaty emerytur i rent.
Państwa moim zdaniem po kolei będą się wycofywać z dużych restrykcji, ewentualnie na rzecz obowiązkowego stosowania maseczek / rękawiczek.
Ascaia patrząc przez pryzmat czasu chyba skłaniam się ku modelowi szwedzkiemu. Mniej zakazów i ograniczeń, mniej oberwie gospodarka, umiarkowana liczba zachorowań.


To samo napisalam kilka dni temu. Chociaż może dodalabym nakaz przebywania w masecce w miejscach publicznych.
U nas juz ktorys dzien z kolei maleje liczba nowych zachorowan (z 30% sprzed 2 tygodni do 5%) i zgonow, o wiele mniej pacjentow na OIOMach  😅 Rezultaty wprowadzenia restrykcyjnej kwarantanny widac golym okiem.
Pedro mowi, ze po 26 kwietnia mozna juz zaczac myslec o stopniowym wypuszczaniu ludzi z domow. Poki co, za tydzien zostanie zniesiony dekret dotyczacy pozwolenia na wykonywanie jedynie tych prac ktore sa niezbedne. Bardzo jestem ciekawa jak to wymysla zeby nas bezpiecznie przywrocic do normalnego funkcjonowania, zapewne rozciagnie sie to do maja/czerwca.
Martwie sie o sytuacje rodziny i znajomych w Polsce, zwlaszcza ze jak widac rzad nie ma zamiaru zajac sie organizacja konkretnej pomocy finansowej dla obywateli (nihil novi)  😵  ja nie wiem jak wy macie sobie poradzic, ten rzad tylko was zdziera i zdziera a jak przyjdzie co do czego to nie ma komu pomoc.
marysia550 zgadzam się, sama chodzę w maseczce!
Mówię to od początku ale mam wrażenie, że ludzie nakręceni medialnie na panikę musieli przejść pierwszy etap. Jak ruszyły w niektórych firmach masowe zwolnienia i obniżki pensji to zaczęli ciut inaczej myśleć. Wirus kontra brak możliwości zapłaty za kredyt za mieszkanie, którego się ma jeszcze 20 lat do spłaty ostudza emocje.
U mojego męża w firmie podeszli w miarę racjonalnie. Podzielili wszystkich z dwóch zmian na cztery i pracują co dwa tygodnie. Do firmy wchodzą pojedynczo, mierzoną mają temperaturę, a na hali nie pracują koło siebie. Kończą wcześniej, żeby się nie mijać w bramie z kolejną zmianą.

Pytanie: gmina zaczęła kolejno dezynfekowac wsie. Przystanki, przed sklepami, chodniki itp. Mam chodnik przy ogrodzeniu i mam psy, z którymi chodzę na spacery. Jeśli będzie ta dezynfekcja u mnie to oczywiście wstrzymam sie ze spacerami, zamknę psy na czas dezynfekcji i potem będę pilnowac żeby kolo tej części ogrodzenia przy chodniku nie przebywaly. Tylko ile czasu muszę tak postepowac?
Ja bym tam nic nie wprowadzała, poza pracą z domu ewentualnie, bo jak ktoś chce się kwarantannować, bo jest w grupie ryzyka to żeby mógł. No i oczywiście dla potwierdzonych też kwarantanna.
Teraz jak tak gadamy z ludźmi z pracy ( international R&D, więc miliony podróży po całym świecie, visitors w naszym centrum) to już wiemy, że u nas w office covid był w styczniu, bo ludzie chorowali, dopiero po czasie skojrzaliśmy, że były to dziwne objawy ( nagły suchy kaszel bez przechodzenia w mokry, ucisk na płuca itp). Ja sama jestem teraz pewna, że miałam covida w marcu, a zarazić nie mogłam się w pracy bo byłam na L4 żołądkowym i potem cały czas pracowałam z domu, nigdzie nie wychodziłam i nigdzie nie jeździłam ( u weta 2 razy ale z odstępem), ale byłam 8h na SOR ( to było jeszcze przed paniką), a 12 dni po SOR miałam objawy już. Teraz została mi lekka trudność oddechowa, u mnie mierzona wchodzeniem do kibla na piętro, ale po moim krzuścu wcześniejszym to zrozumiałe. Jak się skończy szaleństwo to idę na TK i zobaczymy co tam jest.
Gwoli informacji na krztusiec zmarło w tym roku więcej ludzi na świecie niż na covid.
espana, nie wiem czy aż model szwedzki, ale coś pomiędzy moim zdaniem byłoby dobre. Gdyby...
gdyby można było liczyć na myślenie ludzi. A tego nie ma. Nie wierzę już, że jesteśmy w stanie być racjonalnym społeczeństwem.
Dla mnie w tej chwili nie ma dobrego wyjścia z sytuacji. Tak czy siak będzie d...upa...
Odblokować lasy, odblokować rowery miejskie, odblokować miejsca pracy, w których zwiększyć obostrzenia związane z higieną, dezynfekcją, maseczkami, mierzeniem temperatury. Objąć izolacją/kwarantanną osoby starsze i przewlekle chore. Dać ludziom pracować!
Nie znam szczegolow modelu skandynawskiego, ale nasz "intelligent lockdown" tez daje gospodarce rowno po dupie. Prognozy wahaja sie od recesji rzedu 1,2% (hiperoptymizm) po 7,7%. I to pomimo tego, ze rzad laduje w pakiet pomocowy dziesiatki miljardow euro (szacowane koszty utrzymania pakietu to 10-20 miljardow euro na kwartal, tylko dzisiaj rzad zainwestowal 12 miljardow w gwarancje bankowe dla firm, zeby odsunac fale upadlosci), m.in. w ramach przejecia kosztow pracownikow/pensji od malych i srednich firm. A nieczynny jest "tylko" sektor gastro, kluby sportowe i salony fryzjerskie etc., jak najbardziej mozna wychodzic z domu.

Moon, same here! Jakby nie kon, u ktorego jestem codziennie, to bym chyba skakala z balkonu. W ogole timing roku, koronowe szalenstwo wybuchlo rowno tydzien po tym, jak kupilam konia :P 

Tak to nie chce narzekac, bo gowno mamy nie problemy :kwiatek: ja w banku, moj facet w sektorze publicznym, takze kryzys raczej nas nie ruszy jesli o finanse chodzi. Pracy raczej przybywa, ledwo sie wyrabiam z home office.

Jakie jest myślenie ludzi to ja wam napiszę. Serio większość nie zdaje sobie sprawy, że to nie są dodatkowe dni urlopu. Firma sprzątająca, zatrudnia głównie na umowy zlecenie - jak ma więcej zleceń to okresowo więcej zleca. Ale jest część osób, które biorą praktycznie cały czas zlecenia tam. No i nagle ponad 2 tygodnie temu panika, oni nie będą sprzątać bo przez te pomieszczenia przechodzi dużo ludzi, zarażą się itp. Z w miarę stałej ekipy odmówiło pracy 3/4 osób. Właścicielka firmy w panice, bo ma umowy z niektórymi obiektami długie no i.. co tu zrobić. Poinformowała oczywiście, że zdają sobie sprawę, że ze względu na to, że mają płacone za wykonane zlecenie to po prostu nie dostaną kasy. Pokiwali głowami, powiedzieli,że zdrowie ważniejsze. Dotrudniła na szybko ludzi dodatkowych, część ekipy, która została wzięła dodatkowe obiekty. Jakoś ogarnęli, choć z trudem - część biur sprzątali zamiast koło 22 to o 2 w nocy. I to sprzątali wszyscy, łącznie z właścicielką firmy i kierowcami. Od piątku odbiera telefony, dlaczego zleceniobiorcy dostali tak mało kasy za marzec. Awantury, że nie mają za co żyć.
Odblokować lasy, odblokować rowery miejskie, odblokować miejsca pracy, w których zwiększyć obostrzenia związane z higieną, dezynfekcją, maseczkami, mierzeniem temperatury. Objąć izolacją/kwarantanną osoby starsze i przewlekle chore. Dać ludziom pracować!


100% racji  🏇 :kwiatek:  uważam, że to z osoby z grupy ryzyka powinny się izolować, a nie całe społeczeństwo bo jeszcze chwila i będzie na etapie rozwoju z epoki kamienia łupanego.
a ja uważam, że w tej chwili nie ma idealnego wyjścia z sytuacji. Gdyby chorowały tylko osoby starsze może i pomysł z ich izolacją miał sens, ale tak nie jest.
Ale nie, wypuśćmy wszystkich na spacery, w odwiedziny (bo ja przecież tylko na chwilę i jestem zdrowy). Tylko nikt nie wie czy nie ma jakichś (jeszcze) ukrytych chorób przewlekłych, czy na pewno nie jest zarażony, czy jego organizm na pewno jest tak silny jak mu się wydaje.
Wiecie równie dobrze jak ja, że jeśli pozwolą ludziom wyjść na ulice, to nie ma szans na to, żeby ich z powrotem zamknąć w domach. Jak wygląda sytuacja w szpitalach też chyba nie muszę nikomu przypominać. A  drugich Włoch czy Hiszpanii to akurat też nie potrzebujemy  🙄
Dlatego testy, testy, testy! Wyłapywać zakażonych i ich też izolować. Obligatoryjne testy dla służby zdrowia jak najczęściej. Musimy to przechorować tak czy siak.

Na Białorusi czy w Szwecji wychodzą i nie ma tam drugich Włoch czy Hiszpanii.
kolebka skoro większość re-voltowiczek uważa że nie mozna dyscyplinować staruszków nawet w zakresie ,,zakupy,, bo... to przecież staruszki, to jak ty chcesz zeby ich odizolować w pełnym zakresie ? żeby była jasność, zgadzam sie z tobą.
Tak chętnie jest przywoływany procent śmiertelności korony. Bierzecie pod uwagę to, że ludzie otrzymują w tej chwili pomoc lekarską? Mniejszą czy większą, ale jednak otrzymują. No i to, że jest jakaś tam izolacja, ograniczenie kontaktów itd. Czy w jakimś kraju nie wprowadzono żadnej izolacji? W takim przypadku dane jeśli chodzi o śmiertelność bardziej by do mnie przemówiły.
No i jeszcze jedno - spójrzcie na te DPSy i szpitale, gdzie jedna osoba z wirusem zaraża po kilkadziesiąt innych. A jakby to się rozlało po wszystkich?
Żadnej izolacji nie ma na Białorusi. Podejrzewam też kraje trzeciego świata, ale raczej nie ma co porównywać.
espana,

Jestem z Białorusi i wierzyć oficjalnym liczbom od Lukaszenki to trochę niemądre przepraszam. Ukrywają wszystko jak mogą.
Nie ma tam jeszcze większego szalu, ale u nich się później zaczęło.

Co do Szwecji, juz pojawiają się głosy ze niekoniecznie mądrze robią - porównując śmiertelność z krajami dosłownie obok.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się