Laicy o koniach

-----
quantanamera, to żeś przykłady wybrała 🤣 - puch i jedwab to jedne z najtrudniejszych do mechanicznego zniszczenia materiałów, a chyba nie o to chodziło.
Ale całość tekstu - bardzo potrzebna.
Luna_s20, tak, poważnie twierdzę, że koń będzie niepełnosprawny, z rozlicznymi dolegliwościami, ledwo tylko osłabną potężne siły naprawcze i rozwojowe dzieciństwa.
Nic nie zastąpi źrebakowi ganianiny z rówieśnikami po pastwiskach.
-------
Luna_s20, może dopuścisz do siebie, że te wszystkie niechciane rady płyną nie z wrogości, tylko z życzliwości. My sobie tutaj jedynie pogadać możemy. Ty jesteś władna we wszystkich decyzjach. I ty poniesiesz ich konsekwencje.

Na moje - zafiksowałaś się. We własnych wyobrażeniach. A że mocna zmiana takich wyobrażeń, w tym wypadku "ja i konik, konik i ja" to proces bolesny, to będziesz uprawiać racjonalizację.
Na tym chyba właśnie polega "być laikiem".
A konie jadają mięso. Nie chcesz sprawdzać w praktyce (bo i po co) to poczytaj fachową literaturę.
rati88   Jedź tak, by móc żyć ... żyj tak, by móc jeździć
04 października 2014 05:00
ludzie przesadzacie  😲
Znam konie które stały samotnie i po przyłączeniu do stada zachowują się normalnie, a znam też takie które żyją w stadzie od zawsze i w ogóle nie umieją w takim stadzie żyć...
są tak porąbane że wręcz muszą być odizolowane od innych...

Przesadą jest też że od razu kręgosłup mu padnie potem kopyta i na koniec kolka... 🤔wirek:
Czy Wasze konie "żyjące w stadzie" nie chorują, nie mają problemów ze zdrowiem?
Mogę się założyć że niejeden właściciel konia z tego forum ma o wiele więcej problemów zdrowotnych (także tych na tle psychicznym) ze swoim zwierzakiem niż ta dziewczyna może(?!) a nie musi mieć w przyszłości.

Dajcie se luzu  🙇  bo ogierek od razu na łeb nie dostanie. Jeśli przez cały czas był sam to i teraz wytrzyma dopóki drugiego nie kupią albo jakiegoś Waszego pomysłu nie zrealizują.

A Ty Luno napisz że kupiłaś konia, wstawiłaś go do pensjonatu albo coś wymyśl bo Ci revolta nie da żyć 😁
Wiem że to nieszczere i w ogóle be ale takie to forum jest.
Wszyscy niby chcą Ci dać dobrą radę,  ale przeważnie jest taki najazd na "nową" osobę że odechciewa się tu wchodzić i czytać tych mądrych rad.
Nie byłam tu od kilku, kilkunastu miesięcy i widzę że nic się nie zmieniło.

Nie pamięta wół jak cielęciem był...
Każdy inaczej zaczynał swoją przygodę z kupnem konia i każdy wie że początki nie są łatwe w ogarnięciu. Nikt od razu nie jest alfą i omegą.



[quote author=Luna_s20 link=topic=1046.msg2194863#msg2194863 date=1412380472]
dopóki koń będzie zdrowy i szczęśliwy, raczej nie będę zaprzątać sobie głowy czy to, co robi, jak chodzi itd,
[/quote]
Ja przepraszam, ale ja muszę.
Chcesz na tym koniu w przyszłości jeździć?
W takim razie bardzo ważne jest dla ciebie, "jak chodzi". Potrzebujesz silnego, sprawnego fizycznie konia z mocnymi, zdrowymi nogami, który będzie w stanie cię nosić i nie zmęczyć się po kilometrze. Podstawą do tego jest zapewnienie mu RUCHU - ale ty mu tego nie zapewnisz, bo nie jesteś koniem. No chyba że potrafisz biegać z prędkością 30 km/h i ścigać się przez godzinę z młodziakiem pędzącym pełnym galopem, i tak kilka do kilkunastu razy dziennie, plus "drobniejsze bieganiny". Wtedy proszę bardzo, ruch z tobą wystarczy.
No i jeszcze jedno. Poczytaj sobie o tym, jak rozwijają się końskie kopyta i co jest potrzebne, by były mocne i zdrowe. Jedyną rzeczą stymulującą prawidłowy rozwój struktur w kopytach jest ruch. Do tego ruch w młodym wieku jest krytyczny, jeżeli go brakuje, potem nigdy już tego nie nadrobisz. Zaś jest naukowo udowodnione i wyliczone, że koń będący sam, nawet 24 h/d na pastwisku, rusza się do kilkunastu razy mniej niż koń w stadzie. Wniosek z tego jest prosty - twój koń będzie miał kopyta duuuużo słabsze niż konie wychowane w stadzie. A słabe kopyta = kiepska jakość ruchu, napięcia, usztywnienia, problemy pod siodłem itp.
Naprawdę ludzie ci tu dobrze radzą. Puść młodego do stada młodzieży, gdziekolwiek najbliżej takie znajdziesz. Zaręczam ci, że fakt, iż spędzi najbliższe parę miesięcy nie z tobą, ale z kumplami, nie sprawi, że będzie w przyszłości z Tobą mniej związany. A dla jego zdrowia będzie to naprawdę nieoceniona przysługa.
Od kilku miesięcy mówimy mojej 5 letniej siostrze ze nasza klacz bedzie miała dziecko,  ale cos kie wyszło i w zamian za to dostaniemy źrebaka. Siostra jest zawiedziona, ze to bedzie jednak źrebak a nie prawdziwe dziecko 🙂
nikinga nie ogarniam... a dlaczego nie mówicie siostrze, że konie mają źrebaki, a nie dzieci???
Bo nie pomyśleliśmy ze ona to tak zrozumie. Oczywiście wie, ze konie rodzą źrebaki, ale miała nadziej ze nasz urodzi dziecko. To jest na tej samej zasadzie jak mowię do mojego konia "mama przyszła " czyli bez większego zastanowienia.
Aaaa, chyba że tak.  😀
nie czytając całej dyskusji (jak wroce z rajdu to pewnie poczytam..., wiec odp na post 29 wiadomosci temu jak to mi sie pokazuje): ja słyszałam o takim przypadku (sam kilka mieś mlody ogierek). i posiadam takiego (już ex)ogierka. z fajnego konika ze stada szybko zrobił się potwór. zestresowany, zagubiony i znarowiony..  do tego bez opcji ustawienia - bo nie znał (zapomnial, za malo się nauczył) zasad w stadzie (czyli i tego co my - alfa mozemy chciec, wymagać, nie pozwalać). zeby go wyprowadzić - kilka miesięcy w stadzie, a potem ...lata... zeby osiągąć to co by było zwykłe, oczywiste... a i tak są odczuwalne skutki nadal...
rati88, weź się dziewczyno lepiej nie kompromituj 😵 Serio 'jakoś wytrzyma' jest dla Ciebie definicja zapewnienia swojemu zwierzęciu dobrostanu?

Luna_s20, żeby było czytelniej, to wypunktuję:

1. Dlaczego tak kategorycznie odmawiasz wstawienia konia do penjsonatu?

2. Gdybyś przestała rżnąć głupa to może byś zauważyła, że właśnie hodujesz sobie konika, który może zacząć zabijać i zrobić z Ciebie warzywo 🙄

3. Powinnaś się zastanowić nad tym, czy faktycznie lubisz swojego konie czy może raczej siebie mającą konika, bo nie potrafisz zrezygnować ze swojego widzimisię na rzecz dobra konia
Chce wam sie jeszcze?🙂
Ona chce miec maskoteczke, nie konia. Bedzie sie tu maskowac pseudointeligencja, wyszukanym szykiem zdania i bogatym slownictwem, zeby zrobic na samej sobie wrazenie i moc sobie potem przyklasnac.
Uratowala ze zlego, bedzie sama dbala, no karma rosnie pod same cumulusy, jak i wlasne ego.
Tyle ode mnie, enjoy.
Dajcie spokój. Obrażanie nic nie da. Dziewczyna poczyta,przemyśli, zorganizuje kasę i coś zrobi. Na razie tylko broni sie przed atakami. Nie zawsze sie da zareagować natychmiast. Widać że zależy jej na zwierzaku. Wiele osób kupuje pod wpływem chwili,emocje biorą górę , życie weryfikuje a wujek czas uczy.
---------
Orzeszkowa,  ja osobiście, też bym nie bardzo chciała wstawiać źrebola ogierka do pensjonatu. Dlaczego? Dlatego że w takich normalnych  pensjonatach młodzieży jak na lekarstwo, zdarza  się gdzieniegdzie jeden źrebak i tyle. To jest ogierek, czyli musi chodzić z wałachami. Tak jak piszecie, musi być stado, czyli z jednym spokojnym wałachem chodzić by nie mógł, bo to za mało, a dopuszczenie takiego młodziaka do kilku już ustawnych w hierarchii  dorosłych koni, ja osobiście bym się bała. Piszę to nie dlatego że mi się tak wydaje, ale z własnych ponad 30 letnich obserwacji. Oczywiście że dla młodego najlepsza byłaby stajnia hodowlano młodzieżowa ale chyba gdzieś w okolicy Luny nie ma, a zawieźć konia gdzieś 300 km od domu, to chyba dziewczyna nie chce.  Nie ma sensu jej obrażać, Kupiła konia pod wpływem emocji, niech dokupi jeszcze jednego ( już bez tych emocji) tylko z głową i będzie ok. Zwierzak będzie miał towarzysza, nie będzie się stresował, i tez się będzie uczył zachowania.
Tak sobie czytam właśnie i przypomniała mi sie historia mojego sasiada i jego kobyły. Sąsiad laik, marzył całe życie o koniu i będąc na emeryturze postanowił spełnić owe marzenie. Kupił sobie źrebice, piekną gniadą (  😂 z resztą nazwał gniady i tak też się do niej zwracał ) Oczywiście przydomowa stajenka i wybieg dla konia były. Sasiad chodził dogladał, czyścił, chlebki nosił, wyprowadzał na wybieg, na którym z tym koniem przebywał i co rusz podkarmiał i miział. Nic od niej nie chciał, niczego nie uczył, nie wymagał, tylko kochał miłoscia wielka a i koń dostawał szału jak go nie widział na horyzoncie (tak sie ze soba zżyli) . Tak minęły im wspólnie 3 lata no i czas zeby może ujeździć kobyłę. Dogadał sie Pan sąsiad z włascicielem pobliskiej stajni i zawiózł konia na szkolenie do owej stajni. Nooo i tu się zaczeły schody bo juz na wstepie koń zgłupiał na widok innych koni. Ale zeby tylko chodziło o to, że zgłupiał to pikuś, bo kobyła po chwili prawie dostała zawału tak sie zaczeła bać innych koni. Do boksu wejsć nie umie, boi sie staje dęba, kopie, rzuca się na osobe która ja wprowadza jakis agresor sie jej nagle włączył. Po wielkich trudach jakoś weszła z włascicielem ale kiedy własciciel wyszedł z boksu to znowu szał, ze ją zostawia. Zaczeła kopać w drzwi z dwóch nóg, musieli pozakrywać ścianki działowe derkami żeby nie widziała innych koni bo rzucała się na kraty. Spędziła trzy tygodnie w tej stajni i do samego końca taka była, że nie tolerowała innych koni a i do ludzi startowała. Więc dla bezpieczeństwa nikt poza włascicielem (trenerem) nie mógł do niej wchodzić. Jako tako udało sie ją podjeździć, bo o dziwo nawet spokojnie przyjeła to, że ktoś na nia wsiada (chyba bezpieczniej było być na niej niż obok niej  😉 ) W kazdym razie wróciła do swojego Pana i miało byc jak w bajce, Pan osiodła i pojedzie sobie na spacer do lasu. Pan nie umiał jeździć konno wcale ale co tam, przecież to nic skomplikowanego, wsiadł na Gniedego i ruszyli. Ale, że cos z równowaga było u Pana nie ten teges no to mu sie spadło, choć o dziwo koń żadnego numeru nie wywinął. Pan po tej przygodzie zraził się troche do jazdy konnej i postanowił, że na razie da spokój i bedzie tylko kochał i chyścił i karmił i karmił i karmił i duuuuzo owsa bo Gniady może chwilowo nie bedzie chodził pod siodłem ale przeciez głodować nie bedzie. Tak mineło kolejne 3 lata i w Panu znowu odżyły uczucia do jazdy konnej ale stwierdził, że moze tak nie bedzie od razu wskakiwał na grzbiet tylko skoro ma taka piekną nieuzywana od 6 lat bryczke to moze by ja w końcu przewietrzyć i zaprządz Gniadego. Jak pomyslał tak zrobił. Skonczyło się rozwalona bryczka, zniszczonym samochodem bo kon juz bez bryczki wskoczył sobie w szale na jedno autko (w którym jechali ludzie - na szczescie nic im sie nie stało) i Panem W który dzięki Bogu przezył ale pare szwów na pogotowiu musieli mu założyć. Koń poobijany trzeba wezwać weta, hmmm... ale przeciez on na widok weta kwiczy kopie i sie przewraca  😵 No nic mus to mus wyprowadzimy konia ze stajni i przywiażemy do poreczy od schodów bo solidna metalowa. Upsss jednak nie taka solidna  🙄 kto by pomyslał, ze widok weta wywoła "nadkońskie" siły i trzeba bedzie zainwestowac w nowa porecz i czesc schodów. Niestety przy kowalu było podobnie i po jakims czasie juz nie było chetnych do strugania. Ja osobiscie sie tego konia naprawde bałam on miał tak zryta psychikę, że niestety ale nadawał sie tylko na rzeź bo strach było komukolwiek sprzedać żeby nie zabił.  Nawet karmienie jej było bardzo niebezpieczne, trzeba było rzucać z daleka bo atakowała. Akceptowała tylko własciciela do monentu w którym czegos od niej nie chciał, jak zaczynał wymagac to atakowała i to tak żeby zabic. Raz widziałam akcje jak wział ja na lonzę a ona nie chciała isć, pogonił batem i wtedy staneła dęba i ruszyła na niego, on się przewrócił a ta franca mierzyła w niego kopytem bo wpadł pod nia, trafiła go w głowe. Na szczęscie skończyło sie znowu tylko szwami. Wiele było jeszcze takich akcji z jej udziałem ale nie bede opisywać bo by strony zabrakło. W kazdym razie skończyła na haku bo po kilku akcjach dotarło do niego, ze nie poradzi i w sumie tylko konia szkoda. Luna_s20 ja nie twierdze że tak jest zawsze i że tak bedzie u Ciebie tylko chciałam przekazać, że takie rzeczy sie zdarzaja niestety.
---------
Luna_s20  "Jak mówiłam, nie będzie sam." No i super, że planujesz dla niego towarzysza  :kwiatek: Martwi mnie tylko to, ze to młodziak. Mysle, że jakbyś kupiła sobie dorosłego ułozonego konia byłoby Ci łatwiej  :kwiatek:
Dajcie dziewczynie spokój. Ma zamknięty umysł na Wasze rady i NIC tego nie zmieni.
Może za kilka lat pojawi się refleksja, jak odkryje że "koniku nóżka odpada" albo, że daje buziaczki ząbkami.

Co do zdrowia, cóż ja mam podejrzenie, że mój czarny nie miał prawidłowych warunków odchowu (na jakimś etapie młodzieńczego życia). Poczytaj sobie moje stare posty, zobacz ile razem przeszliśmy, ile urazów, ile klinik, ile łez. I dramatycznych decyzji. Bo nóżki nie te...
wiera

Jednoroczny źrebol, który był trzymany sam, weta i kowala nie widział na oczy i jeszcze trzeba było mu zaleczyć jakieś rany kosztuje dużo mniej niż odchowany, wyszkolony, dorosły koń z dobrej hodowli, prawda?

amnestria ma rację. Szkoda czasu.
Luna_s20  "Jak mówiłam, nie będzie sam." No i super, że planujesz dla niego towarzysza  :kwiatek: Martwi mnie tylko to, ze to młodziak. Mysle, że jakbyś kupiła sobie dorosłego ułozonego konia byłoby Ci łatwiej  :kwiatek:
ja w życiu bym nie kupiła młodziaka. Trzeba mieć duże doświadczenie i kasę aby sie zabierać za odchów źrebola. Nie wspomnę o zajezdce ( 3 tygodnie to śmiech na sali ) trzeba zapłacić spore pieniądze zanim ktoś młodzika dobrze ułoży. Taniej( wbrew pozorom) i bezpieczniej kupić zrobionego konia. I zdecydowanie wygodniej  😍 no i jeszcze dużo czasu upłynie zanim się na takiego zacznie wsiadać.
Majowa ja tez bym nigdy nie kupiła młodziaka i mimo, że juz troche z tymi końmi i jeździectwem jestem zwiazana to mojego pierwszego konia kupiłam jako ułozonego 7-latka 😉 Jezeli chodzi o zajazdke w te 3 tygodnie to była decyzja własciciela, że juz wystarczy bo juz jest doskonale  😵 Trener konia mówił, że to za krótko ale Pan było mocno stęskniony za swoim rumakiem  😉
Luna_s20, Ale koń nie będzie czekał. On już jest, żyje, oddycha, rozwija się. Nabiera dobrych i złych nawyków, jego ciało się kształtuje.
U ludzi mówi się, że pierwszych 6 lat rozwoju nie da się już nigdy nadgonić, dlatego w tej chwili jest ogromny trend na diagnozowanie i rehabilitowanie dzieciaków, żeby w przypadku wykrycia jakichkolwiek opóźnień i nieprawidłowości jak najszybciej je eliminować. Bo pierwsze 6 lat życia i rozwoju dziecka ma wpływ na całe życie.

Moja klacz ma lat 10 i zdecydowanie wolałabym żeby stała u mnie. Lepiej bym ją mogła karmić, obserwować, trenować. Ale nie mogę sobie dzisiaj pozwolić na drugiego konia, więc klacz stoi u znajomego na pensjonacie. Bo tak jest dla niej lepiej. Nigdy w życiu nie naraziłabym jej na stanie samotnie, albo z kozą, psem.

Nie wiem kogo Ty się wypytywałaś o konie, ale po tym co mówisz można sądzić, że są to osoby od których lepiej trzymać się z daleka i nie dysponujący zbyt dużą wiedzą. Ja mieszkam na zabitej deskami wsi, rolników mam tu dużo bardzo ubogich intelektualnie 😉 Żaden nie trzyma konia samego, żaden nie poleciłby czegoś takiego.

Młody ogier z problemami jako pierwszy koń? Zdecydowanie nie przemyślałaś tej decyzji tylko podjęłaś ją pod wpływem emocji. Być może proces decyzyjny trwał długo, ale zabrakło rozsądku. Zdecydowanie.

Poza tym piszesz, że tak bardzo chcesz się uczyć, dowiadywać, rozwijać żeby koń miał dobrze. Ja widzę, że na forum jesteś już od dość dawna, Twój nick gdzieś się przebija to tu, to tam. I naprawdę nie mogłaś poczytać tego co tu wszyscy piszą? Zapoznać się choćby z wątkiem żółtodziobów, w którym co 10 stron przewija się temat, że koń nie może stać sam? (wiem, bo ja go przeczytałam od deski do deski przed zakupem swojego pierwszego konia). Forum jest kopalnią wiedzy i wiadomo, czasem ktoś coś głupiego napisze. Ale jeśli 20 osób pisze, że A, a 3 że jednak B, to można założyć, że jednak A jest prawdą.

Koło mnie stoi jeden koń, kupiony przez takiego miłośnika koni jak Ty. Klacz, od źrebaka u tego Pana, za towarzystwo ma tylko leniwą kuckę za płotem- nie biegają razem. W tej chwili klacz ma 4 lata, nie zajeżdżona, nie uczona nic, biega bez kantara (no bo przecież może kantarem się zahaczyć o coś). Pan chce dobrze, każdą swoją decyzję potrafi logicznie uzasadnić i wyjaśnić. No ale. W tym roku był już 4 razy w szpitalu. Za każdym razem z powodu klaczy. Bo go kopnęła, popchnęła, zerwała się itp. Jest rozpuszczona, nieświadoma swojej siły i bardzo niebezpieczna.

Drugi przykład- mój znajomy. Zawsze chciał źrebaka, zawsze chciał być "Tatusiem", wychować malca, mieć w 100% swojego konia. Klaczkę trzymał w stajni z krowami, jakieś 30 sztuk, żeby sama nie była i żeby była blisko domu. W wieku 3,5 lat oddał do mojej stajni na zajeżdżanie. Tak nerwowego i nieprzewidywalnego konia w życiu nie widziałam. Po roku zmagań, walki i oczywiście wizyt w szpitalu znajomy podjął decyzję- klacz sprzedał. ;

Przykładów na niebezpieczne zachowania koni, które były same są tysiące. Przykładów na to, że koń stojący samotnie jest niewiele- ja osobiście takiego konia nie poznałam. Jeśli ktoś zna taki przykład, niech opisze dokładnie, konkretnie.
A nie tylko- ooo przecież tyle osób trzyma konie samotnie. Ale jakich osób, jakie konie? Gdzie? Ja nie widzę.
Jedyny najbliższy przykład to rolnicy, którzy mają zimne klacze na źrebaki. Ale zwykle to wygląda tak, że klacz jest ze źrebakiem, a jak źrebaka się sprzedaje to rodzi się następny. Więc fizycznie nigdy nie stoi sama. A źrebaki idą na mięso, więc nikogo nie interesuje co z ich psychiką.
-----------
Jakiej rzekomej? To, co zrobiłaś, to JEST głupota.
Nie masz pojęcia o pojęciu, co udowadniasz każdym swoim postem i każdym nietrafionym argumentem. Moim zdaniem nie powinnaś mieć żadnego konia. Bo to nie jest pies, co jakoś często przywołujesz.

I jak dla mnie jesteś najgorszym przykładem laika. Całkowicie pozbawionego pokory. Na (nie)szczęście konie tej pokory bardzo szybko i boleśnie uczą.

Wylogowuję się z tej dyskusji, bo mam wrażenie, że rozmawiam z dzieckiem albo wariatką
----------
rati88, tylko jedno w twoim poście jest prawdą: że kłopoty nie muszą wystąpić. Przy ogromnym(!) szczęściu. Na zasadzie, że od każdej reguły są wyjątki. Ślepym trafem.
Gdy starannie przyjrzeć się historii problematycznych koni, praktycznie zawsze można znaleźć coś mocno "nie tak" w okresie źrebięcym i młodzieńczym.

Watrusia, Luna ma blisko (Pojezierze Drawskie) kilka miejsc, gdzie właśnie odchowuje się konie na pastwiskach. Do PL gromadnie przyjeżdża końska młodzież z DE - właśnie na odchowanie "w przestrzeni".
Luna_s20, a na pierwsze pytanie odpowiedzieć nie raczysz? 🙄

Jesteś idiotką bo dalej nie rozumiesz, dlaczego kupienie akurat tego konia było głupotą, a trzymanie go NADAL samego u siebie to głupota jeszcze większa. Ludzie piszą, tłumaczą na spokojnie już nie a Ty nadal nie ogarniasz. Obejrzyj sobie film pt. Buck (z 2011 r bodajże), naprawdę gorąco polecam, może jak zobaczysz to na własne oczy to cokolwiek zrozumiesz.

Watrusia, a czy ja mówię że to ma być zwykły pensjonat? Mam na myśli oddanie do pensjonatu gdzie będzie wychodził w grupie rówieśniczej, najlepiej 24/7. Wystarczy chcieć, mnie szukanie miejsca do odsadzenia zajęło może godzinę - łącznie z napisaniem ogłoszenia.
------
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się