Problemy z kopytami- choroby, pekniecia, ropnie

Ruda_H   Istanbul elinden öper
07 czerwca 2010 13:31
darolga, ja się przemogłam do nie smarowania kopyt codziennie i naprawdę widze różnice.

Rudemu też kruszyły się kopyta po bokach, przeważnie od wew. strony. Czasami miał tak wielkie dziury, że ciężko było przybić gwoździa.

Bardzo pomogła nam zima na bosaka, w tym sezonie był już kuty 3 razy i kopyto ma się rewelacyjnie.

Inna sprawa, że kopyta robi nam teraz zupełnie inna osoba, może to też miało wpływ ( tego nie jestem w stanie ocenić ) wiem tyle, że koń ma zdrowe kopyta ( nie widać śladu po starym ochwacie ) i rusza się bardzo fajnie
Ja też kiedyś codziennie smarowałam. I kopyta zaczęły sie kruszyć, pomimo że po posmarowaniu niby wydawały się takie elastyczne i fajne. U Dermotta np spotkałam się z tym, że kazał nam smarować mokre kopyta - by zatrzymać wilgoć, tak mu wet polecił. Ale tak jak o tym myslę, to też chyba nie ejst do końca dobre rozwiązanie. Jak jest sucho to najlepsze jest pomoczyć kopyta w jakimś rowie czy bajorku przez 10 min. Dobra jest też poranna rosa, ale latem jest o bardzo wczesnych godzinach, mało kto wtedy konie puszcza.
Zresztą Kaczor z tego co pamiętam też nie zaleca smarowania(chociaż może cos pokićkałam, ale któryś z tych bardziej doświadczonych kowali w naszym regionie).

Co do cukrów - badania pokazują, że cukry proste mają wpływ na poluźnienie połączenia listewkowego kosci kopytowej ze ścianą. Ich zbyt duża ilośc w diecie może bezpośrednio prowadzić do ochwatu. Niemniej wiele zależy od samego konia. Są takie co będą pobierać w paszy duże ilosci cukrów prostych i nic im nie będzie - a są takie, które sa bardzo wrażliwe(ja tak mam np z Branką - dlatego jest mi ciężko dobrać jej dietę - bo w owsie jest dużo cukrów prostych, w innych zbożach też, w trawie nawet czy np we wczesno zbieranym sianie - ale coś jeśc musi to raz, siły do pracy pod siodłem też musi mieć to dwa i wyglądac jak koń a nie koza to trzy - niestety kopyta mamy pokryte pierścionkami w efekcie). Ale na poluźnienie połączenie listewkowego może mieć wpływ więcej rzeczy - brak minerałów, czy ich żle zbilansowanie, zatrucia, leki, ciąża, kolki itp. Strach sie bać 😉

PS To tak w skrócie, a widzę, że tajnaa podlinkowała artykuł 🙂
darolga   L'amore è cieco
07 czerwca 2010 13:47
tajnaa - dziękuję! Właśnie widzę, jak mała jest moja wiedza  😵
Ruda_H - jak często teraz smarujesz? Na zimę rozkuję na pewno... ale do zimy jeszcze hoho 🙁
branka - raczej masz rację z D.Kaczorem jeśli chodzi o jego podjeście do smarowania, bo zwrócił mi uwagę, żeby dobrze zmyć starą warstwę smaru i bardzo to podkreślał, kiedyś napomniał też, żeby nie przesadzać ze smarowaniem, a najlepiej raz na jakiś czas, o ile w ogóle - ale przesadziłam, no mój błąd, teraz muszę naprawić co popsułam...
Z tymi cukrami teraz się zaniepokoiłam, muszę sobie wszystko przeanalizować raz jeszcze, bo być może gdzieś popełniłam błąd.
Dziękuję za oświecenie. Kopyta będę moczyć, mamy fajny stawik, głęboki na 30 cm, można po nim postępować, zawsze tam wjeżdżam po treningu na chwilę. Ze smarowania codziennego zrezygnuję. Jak często mam zatem smarować i czy w ogóle? Maść tranową wcierać nadal w koronkę?
Jak masz dostep do bajorka po którym można sobie dreptać to bym całkowicie zrezygnowała ze smarów, oszczędność kopyt czasu i pieniędzy 🙂
darolga   L'amore è cieco
07 czerwca 2010 13:51
tajnaa - dziękuję! Wjeżdżać codziennie na te 10 minutek? Mogę mimo to opłukiwać kopyta z błota po padoku np.?
No jasne że możesz, a nawet powinnaś. Przed pójściem konia do boksu umyć porządnie kopyta z góry, od spodu, wyczyścić rowki przystrzałkowe. I to samo należałoby robić rano, po wyjściu konia z boksu na padok. Tak by gnój nie zalegał w rowkach przystrzałkowych. Myć tak. Smarować nie. Odkąd strugam naturalnie sama, nie smaruję niczym. Wszystkie smary oddałam znajomym.  😉
darolga   L'amore è cieco
07 czerwca 2010 14:01
tunrida - tak robię, dokładnie zawsze myję. Rano przed pójściem na padok ma niestety tylko czyszczone kopystką, ale po zejściu dokładnie myję. To samo po treningu. Dziękuję Ci za rady. Od dzisiaj nie smaruję.
Ruda_H   Istanbul elinden öper
07 czerwca 2010 14:05
darolga, przez zimę i wiosne to szczerze mówiąc jak mi się przypomniało, może parę razy w miesiącu

teraz 1-2 w tygodniu choć nie zawsze
darolga   L'amore è cieco
07 czerwca 2010 22:41
Ruda - danke za odpowiedź!

Obiecane fotki - dużo, wiem, przepraszam, ale wrzucam mimo to. Przepraszam też, że kopyta nie są w 100% czyste, ale było ciemno, koń się wściekał na komary i ciężko mi było dokładnie umyć. Kopyta są w 5 tygodniu kucia, termin przekucia mamy 19-tego.

LEWY PRZÓD:











PRAWY PRZÓD:












Chyba widzę lekką flarę?
darolga, nie obraź się, ale z rozpędu/przejęcia zdarzyło Ci się nieźle bredzić  😕 Zastanów się: w jaki sposób przekucie! konia może wpłynąć na wzmocnienie! kopyta?  🤔wirek: Każde! kucie osłabia kopyto - dziurawi ścianę. W miarę upływu czasu gwoździe poruszają się w ścianie, robiąc coraz większe otwory...
Nie po to się kuje, żeby kopyto było mocniejsze, ale np. żeby podeszwa i strzałka nie odczuwała tak kontaktu z podłożem etc. + żeby wkręcić hacele. "Płaci" się osłabieniem (dziurami) za "korzyści". A skąd wytrzasnęłaś pomysł, że kuty koń bez haceli! "bezpieczniej" bryka?  🤔
Przeczytaj sobie na spokojnie, co napisałaś w swoim elaboracie. Zrozumiesz, o co mi chodzi.
Każdy koń kuty od źrebaka ma słabiutkie! kopyta - nie ma co się dziwić. Ale - masz konia już ho, ho... a dlaczego te strzałki są jakieś z kosmosu? On w ogóle ma jakąś część przyzwoitej strzałki? Czy jak w serze - więcej dziur?
darolga   L'amore è cieco
07 czerwca 2010 23:14
A gdzie ja napisałam, że kucie wzmocniło kopyto?  🤔 Może dopiero zaczynam zgłębiać tajniki motoryki kopyta i wszystkiego z tym związanego, no ale proszę mnie nie uważać za idiotkę...
I gdzie ja napisałam, że bez haceli bezpieczniej? 🤔 Po to kuję, żeby te hacele móc właśnie wkręcić...  Przecież to chyba oczywiste...

Strzałki nie są miękkie, zgnite, nie śmierdzą, są twarde, ale elastyczne. Rozwiń proszę zatem, nie mam o tym pojęcia większego niż małe, przyznaję.
darolga, z elaboratu wynika, że myślisz, że kucie wzmocni. Przed zawodami  🤔. Ty konia na padok wypuszczasz w hacelach? Bo pisałaś, że może się ślizgać (jakoś tak) gdy sobie poszaleje - zrozumiałam, że chodzi o szaleństwa luzem.
Może coś zdjęcia przekłamują - ale na moim monitorze widzę za mało strzałki w strzałce - za to dużo powycinanego. Niech inni potwierdzą albo zaprzeczą. To wygląda na koronkę (+ jakieś dziwne pęknięcie do piętki w jednym) a nie na podstawowy motor kopyta.
Darolga- odpisałam jak umiałam na priva. Nie chcę pisać na forum, bo jeśli jednak źle myślę w kilku kwestiach, to nie chcę tu robić zamieszania i mącić komuś kto się tym co powiem zasugeruje.
Chętnie poczekam co powiedzą mądrzejsi na temat tych kopyt.  🙂
Mam następujący problem,koń miał niedawno zrobione kopyta-werkowane,ma je jak mniemam bardzo suche i odłamują mu się kawałki kopyta w miejscu ,które na tym obrazku jest podpisane glazura,te kawałki są tak twarde,że nie można ich usunąc,po wyjeździe w teren kopyta jeszcze bardziej się zniszczyły.W związku z tym mam pytanie czy powodem może byc właśnie ta suchośc kopyt?Nawilżanie ich smarami powinno pomóc?


olej hypona (taka niebieska pucha), umyc kopyto, smarowac tym olejem. zadne smary, cmoje boje. szkoda czasu i pieniedzy.
darolga   L'amore è cieco
07 czerwca 2010 23:37
halo -  😲 cóż, widać źle odczytałaś elaborat i doprawdy nie wiem na podstawie którego fragmentu wysnuwasz takie wnioski...  🤔 To chyba oczywiste, że kucie osłabia. To raz. Dwa - gdybym uważała, że wzmacnia, to chyba nie dążyłabym do rozkucia konia i nie chciałabym go rozkuwać z tyłów już teraz. Trzy - przed zawodami wyraźnie napisałam, że boję się, że PODKOWY NIE PRZETRZYMAJĄ...  🙄  I to chyba oczywiste, że konia nie puszczam na padok w hacelach, chodzi mi o robotę. Primo, to napisałam, że mokra trawa, secondo na padoku nie odprawia bóg wie jakich cyrków, a jak się poślizgnie to trudno - pod siodłem mógłby mnie przygnieść naprzykład.

Możliwe, że kowal wycina za dużo. Też mi się te kopyta nie podobają, ale nie wiem co jest źle. Na którym zdjęciu widzisz to pęknięcie?

tunrida - dostałam, dziękuję, biorę się za lekturę i zaraz Ci napiszę!  :kwiatek:
Darolga - tak pokrótce:
- kopyta są porozciągane na boki, patrząc od przodu mają kształt dzwonów (większy rozm. podków jest bardziej wynikiem rozciągnięcia/rozrywania ścian niż rzeczywistego rozcieśniania kopyta);
- kąty wsporowe (piętki) - położone i zbyt długie - szczególnie brzydko wygląda prawy przód;
- pazur zbyt długi;
- strzałki w złym stanie (zacieśnione, z widocznym problemem w okolicy rowka centralnego).

Na koniec - rozmiar kopyta nie ma znaczenia, kopyto ma być funkcjonalne i pasujące do budowy/formy kości kopytowej ... widocznie Twój koń chce mieć (powinien mieć) małe kopytka.
darolga   L'amore è cieco
08 czerwca 2010 00:03
królik - dziękuję za odpowiedź, zaczyna mi się wszystko rozjaśniać... i dopiero teraz niektóre rzeczy dostrzegam... pazur zbyt długi? Nie widzę tego, muszę się jeszcze podszkolić. Strzałka wydawała mi się dość szeroka i poprawna, kurczę. Możesz rozwinąć pojęcie "problemu w okolicy rowka centralnego"? Co powinnam zrobić, jak ten koń powinien być prowadzony?
I skoro, jak mówisz, mój koń chce mieć małe kopytka, to może problem ze zrywaniem pojawił się właśnie w efekcie poszerzania na siłę, nie tylko jako skutek osłabienia kopyta i rozrywania ścian, ale też motoryki konia, przyzwyczajonej do małych kopytek, która nie może sobie poradzić z nagłym zwiększeniem rozmiaru "stopy"? Dobrze kombinuję, czy przeginam?
Darolga- odpisałam jak umiałam na priva. Nie chcę pisać na forum, bo jeśli jednak źle myślę w kilku kwestiach, to nie chcę tu robić zamieszania i mącić komuś kto się tym co powiem zasugeruje.
Chętnie poczekam co powiedzą mądrzejsi na temat tych kopyt.  🙂


A moim zdaniem lepiej, żebyś napisała na forum nawet jakbyś miała się w czymś pomylić, bo przynajmniej można to jakkolwiek zweryfikować 😉 a zawsze dobrze otrzymać informację zwrotną. Inaczej człowiek się nie uczy.

Co do kopyt to jestem zbyt zmęczona teraz, jutro się im lepiej przyjrzę. Ale na pierwszy rzut oka mają za wysokie i rosnące zbyt wprzód pod kopyto kąty wsporowe i ogólnie te kopyta są za długie. Flary owszem są. Widać je szczególnie na scianach przedkątnych - zobacz, że od koronki rośnie prosta ściana i nagle zaczyna się rozłazic i jest tam taka jakby bulwa. Jak przybijasz w takie osłabione ściany gwoździe, to będa się szybko luzowały. W takie poluzowane dziury z podkowiakami lubią włazić różne bakterie. Dobrze, że macie tam czysto w boksach, choć to nie załatwi całkiem sprawy.
Jestem ciekawa jak są zrobione sciany wsporowe, bo tak na 100% tego nie widac w okutym kopycie. Ale w ich okolicach widać mocno wycięte podeszwy - jakbyś go teraz rozkuła, pewnie po twardym by mu się komfortowo nie chodziło...
Dziur w strzałkach, tak jak pisze halo,  być nie powinno rzeczywiście. I nie powinny być tak wycinane, bo że są, to też widać.
Generalnie strzałka powinna być szersza (aczkolwiek widuję gorsze...) tak czy tak te kopyta są za wąskie. Jak będziecie przekuwać zrób fotki rozkutych kopyt jak możesz, bo więcej by pokazały(podkowa przesłania trochę strategicznych miejsc i daje złudne wrażenie okrągłości kopyta.

Jakbyś go teraz rozkuła, to te kopyta by sie zregenerowały, ale raz, że nie będziesz miała do czego wkręcić haceli(chyba, że nie ma problemu w jeździe bez nich, ale z tego co pisałś to jest), dwa nie będzie mu wygodnie przy tak wyciętych podeszwach. Musiałabyś na jazdę mieć buty, albo unikać twardych nawierzchni, ale z doświadczenia wiem, że bywa to nie łatwe, po latem zwykłe ziemiste ścieżki są twarde, a poza tym stajnie i korytarze są wybetonowane - koniowi z powycinanymi podeszwami każdy krok po takim betonie sprawia dyskomfort. I podeszwy potrzebują czasu aż odrosną. Ja bym zwróciła uwage kowalowi by ich tak nie wycinał przy następnym przekuciu...

nawet mi spory post wyszedł koniec końców. ale zmykam bo nie widze już na oczy i zaraz zacznę bredzić 😉  i jak widze to napisałam właściwie to samo co królik tylko w swoim stylu rozwleczonym tekstem 🤣

darolga, może jest późno - bo jest. Na pewno też mam gorączkę (bo mam). Ale ze wszystkiego co piszesz wynika, że najważniejsza dla Ciebie jest podkowa. Nie - kopyta. Podkowy.
Jeśli nie chcesz być źle rozumiana, to nie pisz takich rzeczy, że tylne są niestety zdrowe.
Napisałaś m.in., że "mimo szybkiej interwencji kowala kopyto się osłabiło". Tak, jakby ta interwencja mogła coś pomóc po urwaniu podkowy z kawałkiem ściany.
I, sory - na młodym koniu nadal brykającym pod siodłem - śliskich parkurów się nie jeździ. Bo - w rezultacie - prezentujesz taką logikę: jeśli połamie sobie nogi na padoku - nie ma sprawy (może się ślizgać na błocie, na gołych podkowach), natomiast na parkurze - mógłby mnie przygnieść. OK. W porządku. Ale zdecyduj się o co planujesz dbać. Bo wygląda na to, że chciałabyś mieć wszystko: i trzymające się podkowy na słabych (póki co) kopytach i konia-łosia... i leczące się kopyta...
Kopyta cudem w zdrowe się nie zmienią.
Ale myślę, że dziewczyny wytłumaczą Ci co i jak.
darolga   L'amore è cieco
08 czerwca 2010 00:50
branka - na Twoją wypowiedź odpiszę jutro, bo jestem w trakcie pisania kolejnego elaboratu. Mam jeszcze trochę pytań.

halo - przecież to oczywiste, że najważniejsze są dla mnie kopyta.. a urwanie podkowy jest równoznaczne z kolejnym osłabieniem kopyta, czego chcę uniknąć... I gdzie ja napisałam, że tylne są NIESTETY zdrowe?! Halo, czemu wpierasz mi słowa, których nie napisałam? Czytaj proszę ze zrozumieniem, bo to już jest.. o zgrozo... no pardon, ale za kogo mnie masz? Za kogoś, kto się smuci, bo kopyto jest zdrowe?
"Mimo szybkiej interwencji kopyto się osłabiło" - jest to w sensie, że mimo, że kowal zatarnikował i przybił szybko nową podkowę, to już poszły kolejne pęknięcia - bo były zadziorki po urwaniu, które się ułamały i tak dalej.
Co do jeżdżenia parkurów - po pierwsze nie róbmy z niego psychicznego potwora, to wesoły koń i wesołym pozostanie, idąc tym tokiem myślenia nigdy nie pojadę na nim żadnego parkuru, bo lubi sobie bryknąć. No i chyba oczywiste, że jak będzie bóg wie jak ślisko, to nie pojadę. Ale może się zdarzyć tak, że deszczyk złapie mnie w trakcie przejazdu albo że będzie bardziej śliskie miejsce, gdzie sobie akurat bryknie. Może być tak, no nie? Co do padoku. Na padoku zawsze może się coś stać czy jest kuty czy nie. Kiedy koń jest w pracy - dbam o jego i swoje bezpieczeństwo. Co w tym dziwnego? Mam go rozkuwać na padok i kuć na każde zawody? Widziałaś, żeby ludzie nie puszczali koni na padok, bo mają podkowy? Jak się na padoku poślizgnie to też jest inaczej - nie ma na grzbiecie zbędnego balastu.
Kopyta są słabe, chcę to naprawić, dlatego tu poprosiłam o rady. Przecież to oczywiste, że nie chcę mieć wszystkiego. Chcę wiedzieć, jak ten problem rozwiązać. To oczywiste, że jeżeli nie będzie innego wyjścia, to zrezygnuję z sezonu, konia rozkuję i poczekam.
Dlaczego kreujesz mnie na bezmyślnego, wręcz głupiego właściciela z sadystycznymi skłonnościami? I wpierasz mi szereg stwierdzeń, które nie wyleciały spod mojej klawiatury? Najpierw o tym, że kucie wzmacnia kopyta, potem, że bez haceli na gołej podkowie na śliskim bezpieczniej, a teraz jeszcze, że jestem niezadowolona, bo tylne kopyta są zdrowe...  😲  😵
darolga, wiesz, mam gorączkę - ale bez przesady (cytat): "ale niestety tyły są bez zarzutu, piękne i idealne" - to mi się nie przyśniło?
Ja tylko czytałam to co napisałaś i wyciągnęłam pewne wnioski.
A podstawowe wnioski ujęłabym tak:
a) nie wiesz co faktycznie piszesz
b) nie masz pojęcia o swoich wyrażanych! intencjach
I chyba lepiej byłoby, żeby te wnioski były słuszne, niż odwrotnie tzn. że wiesz co napisałaś i właśnie takie są Twoje intencje.
Halo - ja proponuję przestań się czepiać darolgi. Właśnie poszukałam sobie tego fragmentu - i z kontekstu zdania (pomimo niefortunnego dobrania słówka niestety) jasno wynika, że właśnie tyły są dobre i można je rozkuć, a przody nie bardzo. Naskoczyłaś tu na nią jakby bóg wie jaką krzywdę robiła koniowi - Koraba kuje kowal uznawany za jednego z najlepszych w okolicy - mnóstwo koni wyprowadził z bardzo ciężkiego stanu. Miała prawo wierzyć, że tak jest ok. Szczególnie, że wg większości ludzi nie interesujących się kopytami to one są jak najbardziej ok. Śmiem twierdzić, że większość z osób tu teraz rzucających gromy to rok - dwa temu uznałaby to za bardzo dobre kopyta.

Darolga - ja bym go rozkuła, serio i spróbowała na boso prowadzić. Jeśli chodzi o parkury - z trawiastych dookoła Wrocka zostały Ci już tylko Partynice i Jaroszówka. Na Partynice nie wybrałabym się koniem z 10 hacelami w jednym kopycie nawet, bo podłoże na rozprężalni to masakra dla końskich nóg. Zawsze da się znaleźć miejsce, gdzie podłoże jest piaskowe.
Dobra Branka- to pisze co uważam.

- flary mogą być i raczej są, choć na moje oko są tylko 2 zdjęcia na których je widać. Na jednym są duże, na drugim małe. Więc ciężko byłoby mi jednoznacznie powiedzieć jakie one są tak naprawdę. Ja osobiście potrzebowałabym więcej dobrych ujęć by to ocenić.

- Piętki się troszkę podwijają i pazur za długi, całe kopyto wyjeżdża do przodu, ale jak na kute kopyta to nie jest to jakaś tragedia. O wiele gorsze widuję. Choć z drugiej strony widać, że balans tego kopyta nie jest taki jaki byśmy chcieli widzieć. Warto by środek ciężkości cofnąć trochę w tył, nie?

- Oberwała koronka na wysokości ścian przedkątnych i tak jak Dea pisała są podobno kowale , którzy zostawiają malutkie łuczki nawet pod podkowę. Pisała o tym na stronie 29 w wątku "kuć czy nie kuć"

- Strzałka też tragicznie nie wygląda. Idealna oczywiście nie jest i wymaga bardziej leczenia niż tak mocnego wycinania, ale jak na kute kopyto nie jest moim zdaniem tragiczna. Całkiem szeroka. I nawet ma chyba szansę dotykać kopnego podłoża mimo podkowy?

- ściana poszatkowana przez gwoździe. Nie dziwię się, że w kółko podkowa odpada. Tu już nawet nie musi być wielkiej flary, żeby odpadała, skoro tam dziura na dziurze w tej ścianie

- czy ja dobrze widzę i czy na podeszwie są "podpórki" dla ochrony żywej podeszwy? Jeśli tak, to kowal wybiera zdecydowanie za mocno. Ja bym to próbowała podważyć, skruszyć. jeśliby jednak twardo się trzymało, broniłabym tego przed kowalem ręcami i nogami. ( zwłaszcza, że w wywiadzie koń maca po kowalu- co by pasowało)

-linii białej nie widać z powodu podkowy, więc nie potrafię się o niej wypowiedzieć, ale jeśli są flary, takie jak na jednym ze zdjęć, to linia biała nie ma prawa być prawidłowa, nie? 😉

- mówicie zawężone kopyto? Hm...szczerze mówiąc to ja znów takiej tragedii nie widzę. Owszem...mogłoby być szersze i dobrze by było zobaczyć ten spód kopyta bez podkowy, żeby to ocenić, ale widywałam bardziej zawężone kopyta.

Co bym zrobiła?  Podhodowałabym podeszwę troszkę i rozkułabym prosząc kowala by do tego przestawienia na bose kopyta NIE WYBIERAŁ PODESZWY. Ale jeśli to dobry kowal, to sam powinien o tym wiedzieć, nie? Nie jest to jakaś wiedza tajemna w końcu.
Dałabym kopytom odetchnąć, odbudować się, prawidłowo je werkując.

W ogóle mając konia skaczącego kułabym go TYLKO na sezon sportowy (gdybym musiała, bo są konie chodzące niższe konkursy bez podków przecież, nie?), rozkuwając od razu po sezonie.


Ja bym rozkuła i dała chociaż na jakiś czas kopytu odetchnąć od metalu, jeżeli nie jeździsz jakiś wysokich zawodów to wcale bym nie kuła. Na moje oko tragedii nie ma, strzałka do leczenia ale niezła, szeroka i chyba jak się rozkuje nawet sięgnie ziemi, całe kopyto wygląda jak częściowo zdjęta skarpeta z nogi - za długie, skróciłabym i cofnęła kąty wsporowe.
Mimo, że kute wygląda jak prostowane na siłę - noga krzywa a kopyto proste, nienaturalnie troche wygląda.
dempsey   fiat voluntas Tua
08 czerwca 2010 08:50
pazur zbyt długi?

no to się rzuca w oczy
może pomogę rysunkiem poglądowym: uwaga, nie ma on na celu pokazania jak konia należy prowadzić (to byłoby bzdurą, zwłaszcza przy mojej niewielkiej wiedzy i oglądu na podstawie kilku fot) ale tylko zasadę
uwaga: możliwe że przejaskrawiam, nie bierz tego dosłownie

Dempsey- aja bym raczej dążyła do takiego kształtu jak zaznaczyłam na niebiesko.



Jak to zrobić? Ano cofając kładące się kąty wsporowe i skracając systematycznie pazur. Po kilku miesiącach powinno być lepiej.
- mówicie zawężone kopyto? Hm...szczerze mówiąc to ja znów takiej tragedii nie widzę. Owszem...mogłoby być szersze i dobrze by było zobaczyć ten spód kopyta bez podkowy, żeby to ocenić, ale widywałam bardziej zawężone kopyta.


Myślę, że każdy widywał dużo węższe kopyta. Nie znaczy to jednak, że te są dobre. Tu rzeczywiście trochę przesłania sytuację podkowa, dlatego fajnie jakby darolga zrobiła zdjęcia w trakcie przekuwania.
Mimo wszystko dla mnie w sumie też tragedii nie ma, ale ja mówię przez perspektywę strugania i oglądania dziwnych, mocno zniszczonych kopyt 😉 a to siada na łeb i potem człowiek ma wrażenie, że jak kopyto nie jest strasznie wąskie ze zgniłą strzałką szerokości patyka od lodów, to jest w porządku.

darolga Trzeba trzeba uważac teraz, żeby się te kopyta mocniej nie posypały i przydałoby się korygować to co jest.
Podkuc też można różnie, o czym wcześniej pisałam - ma być kuty, to może pogadać z kowalem o obniżeniu kątów wsporowych(nie za dużo na raz, ale chociaż trochę) i o mocniejszym skróceniu kopyta w pazurze.

A jeśli miałby być rozkuty, koniecznie trzeba by pogadać o wybieraniu podeszw(tzn o tym by żywej podeszwy nie dotykał), ale i wtedy będzie trzeba skrócić to kopyto.

tunrida - Co do robienia łuczków na ścianach przedkątnych - gadałam ostatnio z jakimś kowalem i mówił, że jakby takie łuczki zrobić, to kopyto by za mocno pracowało i podkowa by się szybko luzowała i odpadła... aczkolwiek jest kowal który delikatne łuczki robi, chyba Ciołek czy który tam i koniom podkowy nie odpadają.
a to siada na łeb i potem człowiek ma wrażenie, że jak kopyto nie jest strasznie wąskie ze zgniłą strzałką szerokości patyka od lodów, to jest w porządku.


Masz rację. Zamiast porównywać do tych strasznych należało by dążyć do ideału. Ale oglądanie tych potworności siada na mózg, to fakt.
Tu kopyto zawężone, z kładącymi się kątami wsporowymi, przesunięte do przodu, ze zgniłą strzałką szerokości patyka do lodów(  😀), kopyto długie lata kute.

Obecnie takie strugam.
Przeżyłam szok jak po mocnym skróceniu pazura, nawet do linii białej - koń od razu poszedł 4 kopytami od piętki! Koń, którego znam parę lat i zawsze wszystkimi palcował.
To i tak nie jest jeszcze najgorsze  😁
Najgorsze są jak ściany nie rosną tak, że od linii koronki rozszerzają sie na zewnątrz do ziemii, tylko rosną 'inside the verticle', czyli się zwężają(choć i takie da się rozszerzyć, ale z puszczeniem konia na całą dobę na wybieg i cięciami otwierającymi Strasser).

Koni z takimi kopytami jak to powyżej na zdjęciu jest zdecydowanie za dużo 🙁 to powinien byc jakiś maleńki procent, a nie jest.

PS Trochę trudno mi sobie wyobrazić, by kopyto z takimi kątami wsporowymi było stawiane od piętki. To jest fizycznie właściwie niemożliwe...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się