Lonżowanie
Mamy temat o pracy z młodym koniem, mamy także o patentach, ale w każdym z nich robią się oftopy na temat lonżowania i wiele osób one złoszczą...
Więc może załóżmy nowy temat o lonżowaniu.
Jak lonzujecie? Jak często? W jakim celu?
My najczęściej lonzujemy młodziaki w celu nauczenia chodzenia na głos (3-latki). Często bez siodła, bez patentów. Dopiero w końcowej fazie przychodzi siodło... Chodzą 4-5 razy w tyg, po 10-15 min. Potem sezon na łące i zajeżdżane na jesień, w wieku 3,5 roku - wówczas praca wygląda już inaczej.
Konie już chodzące w siodle, ale młode lonżujemy najczęściej raz w tyg dla urozmaicenia treningu oraz rozbudowy mięśni. Chodzą w siodle i na gumach (czasami wypinacze, ale bardzo nisko wypięte)
Nigdy nie stosujemy lonży celem "spuszczenia pary" z konia - zbut łatwo o kontuzję, a uważam za bardziej szkoleniowe rozprężenie go z siodła, nawet jeśli czasami zbyt mocno bryka...
Zapraszam do dyskusji i wstawiania fot 🙂
Ja mojego ogiera lonżuję tylko wtedy, gdy muszę. Ma już prawie 16 lat i lonżowanie nie służy jego łopatkom.
Ale mam drugiego konia, praktycznie surowego dziewięciolatka. Jego na razie lonżuję (chciałam już wsiadać, ale to trochę wypłosz a ja jeżdżę po nocy przy dwóch lampach), zbudowałam lonżownik ze stojaków i drągów, bo bardzo uciekał w stronę stajni. Teraz wiele problemów jak ręką odjął. Lonżuję go na tranzelce, zakładam siodło lub pas i czarną wodzę - jak wypinacze trójkątne. Nie za czesto i niezbyt mocno, tak, aby uczyl się ustawienia. Bardzo fajny, "giętki" konik. Zaufał mi już i stał się bardzo luźny.
moj walach tez ma 16 lat i lonzuje go po dluzszej przerwie, zeby zbic z niego troche pary... a w jaki sposob moze to zaszkodzic jego lopatkom?
Freddie - generalnie lonzowanie nie jest dobre dla nog, bo kon chodzi caly czas w zakrecie, mocno obciazajac wewnetrzna pare
ja mam akurat "na tapecie" 2,5 letniego arabka
i od razu pytanie - jakie pomysly na wygiecie go? bo sam z siebie jest w porzadku, normalnie sie "sklada", a na lonzy idzie jak dyszel prosty 🙄
probowalam na dwoch, ale uznal ze jest za bardzo oplatany i on tak chodzic nie bedzie w ogole 😉
Eh, ja czasami mam odwrotny problem - koń idzie w lewo, a patrzy w prawo... 🙄
ściągam go do siebie, wypycham batem łopatkę, ale nie wiele pomaga... skraca koło i tyle :/
Osobiście nie znajduję w lonżowaniu nic złego 🙂.Wszystko zależy jak się do tego podejdzie.
Ja lonżuję na bardzo długiej lonży( 10 m) i jeszcze łażę, wtedy obciążenie stawów jest niewielkie
(identyczne jak pod siodłem koło 20m i każdy narożnik na czworoboku 😉 ), zazwyczaj nie pracuję dłużej niż 30 minut, razem ze stępami przed i po.
Dodatkowo wyznaję teorię, że czego koń nie potrafi na lonży to pod siodłem też będzie ciężko,
mówię tutaj o równowadze np. a z tym wiąże się mnóstwo rzeczy.Owszem, jeździec może działać
ciężarem, łydkami, ręką ale koń musi sam poradzić sobie ze sobą zanim będzie zmagał się z dodatkowymi problemami związanymi z czymś(kimś) na plecach...
Lonżuję tyle czasu ile mi potrzeba, żeby osiągnąć określony cel, nie określam czy to 2 czy 5 razy w tygodniu.
Zastosowanie konkretnych pomocy dostosowane jest ściśle do konia, żeby np. nie wyszło, że koń z nisko osadzoną szyją i tendencją do uwalania się na przód chodzi na chambonie z nosem przy ziemi 😉.
Freddie - generalnie lonzowanie nie jest dobre dla nog, bo kon chodzi caly czas w zakrecie, mocno obciazajac wewnetrzna pare
ja mam akurat "na tapecie" 2,5 letniego arabka
i od razu pytanie - jakie pomysly na wygiecie go? bo sam z siebie jest w porzadku, normalnie sie "sklada", a na lonzy idzie jak dyszel prosty 🙄
probowalam na dwoch, ale uznal ze jest za bardzo oplatany i on tak chodzic nie bedzie w ogole 😉
A nie myślałaś o wygięciu na kole tzn. wewnętrzny wypinacz krótszy niż zewnętrzny. Nam to pomogło. Drapidło długo uciekał łopatką i wypadał z koła w tej chwili nie ma problemu.
Ja lonżuję konia dość często - na ogół raz, czasem dwa razy w tygodniu. Szczególnie teraz w zimę, w lato trochę rzadziej. Wszystko zależy od tego czy mam dużo czasu aby wsiąć, czy mi się chce 😉
Często na wypięciu, czasem jednak tylko na ogłowiu, tak poprostu aby pobiegał. Najczęściej 30, no góra 40 minut. Ze stępami i robiąc przerwy z trakcie (czyli np odpinając wypinacze na chwilkę).
I też jak tylko warunki na to pozwalają to na dłuuugiej lonży.
Jedno co mnie samą w sobie denerwuje to to, że nie potrafię ustać w miejscu z lonżą 😉Tylko chodzę za tym koniem jak wariatka 😉No ale przez to ma jeszcze większe koło.
Z ciekawości: jak zapinacie lonże? 🙂
Ja swojego lonżuję max 3-4 minuty nieregularnie..... max dwa-trzy razy w tygodniu. Lonżowanie ogranicza się do przypomnienia koniowi reakcji na głos i jest elementem wypracowania szacunku do mnie. No i też chodzę za koniem zamiast stać w miejscu. 😁 Z tym, że młody pół koła przejdzie przepięknie, nawet i wygięty a drugie pół.... zetnie, nie zmieniając tempa chodu i nie włażąc na mnie, a jak jednak ja sama za nim łażę po mniejszym kole, koń "zakrętów nie ścina".
Jednego konia lonżowałam przed jazdą w celu "spuszczenia pary" i też po części odbudowania szacunku na linii koń-człowiek. Koń zastany, na jeźdźca reagował takim heeeeeejaaaaaa.... 😁 a mnie wtedy zależało na uspokojeniu konia i takim powożeniu się i stopniowym wprowadzaniu większej pracy. Nie wezmę przecież zastanego konia w ciężki teren żeby "spuścił parę".
Jak to 3-4 minuty??
Ja przypinam lonżę przez wewnętrzne kółko wędzidła do zewnętrznego...nie wiem czy dobrze ale tak mnie kiedyś nauczono i tak jakoś robię.
Ja u konia, który chodzi zapinam zawsze za nachrapnik by nie działać bezpośrednio na pysk, na który ma działać co innego, np gumy.
Jeśli koń chodzi słabo i boję się o nachrapnik to zakładam mu kantar i do bocznego kółka... kawecam mam, ale nie lubię... 🙄
jeśli koń chodzi wygięty w odwrotną stronę wówczas zapinam za wędzidło, choć staram się tego unikać. Zapinam zawsze za jedno kółko (wewnętrzne rzecz jasna) z tym, że staram się mieć wędzidło z wąsami lub gumeczkami, jeśli nie wówczas nachrapnik krzyżowy zapięty przez kółka wędzidłowe i działa jak wąsy.
Jak to 3-4 minuty??
Ja przypinam lonżę przez wewnętrzne kółko wędzidła do zewnętrznego...nie wiem czy dobrze ale tak mnie kiedyś nauczono i tak jakoś robię.
Raczej nie dobrze. W Zasadach lonżowania Pruchniewicza jest napisane, że powoduje to efekt dziadka do orzechów i jest bardzo nieprzyjemne dla konia. Lepiej po prostu do wewnętrznego kółka.
Mnie też tak ktoś kiedyś poradził, ale spytałam o radę bardziej doświadczonych i powiedzieli, ze jeśli już do zewnętrznego, to lonża przez potylicę.
moj walach tez ma 16 lat i lonzuje go po dluzszej przerwie, zeby zbic z niego troche pary... a w jaki sposob moze to zaszkodzic jego lopatkom?
Mój trener powiedział mi, że dla starszych koni lonża nie jest wskazane właśnie ze względu na nogi, łopatki i stawy. Lepiej jechać na pół godziny spaceru lub pochodzić w ręku niż lonżować. Nie znam się na tym na tyle, ale jego argumentacja wydała mi się logiczna, więc staram się nie lonżować, jeśli nie muszę i podczas jazdy też nie kręcić ciasnych wolt w nieskończoność 🙂
Naturalnie, bez wpadania w jakieś skrajności.
Skoro nie dobrze, to zmienię.
Lonżowałam tak ponieważ kiedyś tak mnie ktoś nauczył jak mój koń miał problem z chodzeniem na lonży. Nie dość że atakował podczas lonżowania to jeszcze strasznie się szarpał i ciekał na boki - znaczy na zewnątrz.
Wtedy lonża przypięta do wewnętrznego kółka prawie "przeciągała" mu wędzidło w pysku na drugą stronę.
Dlatego zaczęłąm przypinać do zewnętrznego kółka.
Teraz koń chodzi na lonży spokojnie, bez awantur - więc mogę spróbować inaczej.
Nie dobrze, jak niedobrze. Przypięcie do wewnętrznego kółka przy wędzidle bez wąsów albo przy wędzidle bez założonych gumek powoduje w razie jakiegoś niekontrolowanego silniejszego zadziałania przeciągnięcie wędzidła przez pysk, poza tym, siła ręki "ciągnie" za jedną stronę. Przypinanie przez potylicę jest lepsze o ile ma się bardziej doświadczonego konia i lekką rękę, bo to też powoduje "dziadka do orzechów. Wyjątkiem jest stosowanie w tym momencie wędzidła niełamanego, pod warunkiem, że koń się na to wędzidło niełamane godzi.
[quote="xx_0_xx"]wówczas nachrapnik krzyżowy zapięty przez kółka wędzidłowe i działa jak wąsy.[/quote]
O, tego sposobu nie znałam.🙂
[quote="Muffinka"]Jak to 3-4 minuty??[/quote]
normalnie 🙂 Postępowaliśmy, dwa kółka kłusa na jedną stronę z naciskiem na samo zareagowanie na głos, stęp, zmiana strony, dwa kółka kłusa na drugą stronę, stęp i do domu. 😉 Z zegarkiem w ręku nie liczyłam ile to "lonżowanie" może trwać. Oczywiście to nie jest tak, że konia biorę ze stajni, przegonię i do stajni, w międzyczasie więcej pracujemy w stępie. Spracerujeeemy sobie... przez jakiegoś drąga przejdziemy..... Dla niespełna 3 letniego konia tyle zajęć starczy. Cięższej pracy jeszcze nie chcę zaczynać.
Ok, jak ma 3 lata i tak to właśnie jak opisujesz wygląda to dobrze. Jakoś to inaczej sobie wyobrażałam, że cała praca na lonży trwa 3 minuty.
Ja w tyle to czasem nie zdążę ustawić wypinaczy 😉
Mój trener powiedział mi, że dla starszych koni lonża nie jest wskazane właśnie ze względu na nogi, łopatki i stawy. Lepiej jechać na pół godziny spaceru lub pochodzić w ręku niż lonżować. Nie znam się na tym na tyle, ale jego argumentacja wydała mi się logiczna, więc staram się nie lonżować, jeśli nie muszę i podczas jazdy też nie kręcić ciasnych wolt w nieskończoność 🙂
Naturalnie, bez wpadania w jakieś skrajności.
ja uwazam podobnie, moja trenerka i wet tez. znajoma majaca starszego konia tym bardziej. po prostu szkoda nóg.
To ja mam pytanie w takim razie...bez złośliwości, poprostu czysto mnie to zainteresowało.
W jakim wieku konia uważamy za "starszego" któremu lonżowanie nie będzie wychodziło na dobre?
Pytam bo Rudy jest 11-latkiem.
O, właśnie, dołączam się do pytania Muffinki.
To ja mam pytanie w takim razie...bez złośliwości, poprostu czysto mnie to zainteresowało.
W jakim wieku konia uważamy za "starszego" któremu lonżowanie nie będzie wychodziło na dobre?
Pytam bo Rudy jest 11-latkiem.
Mi się osobiście wydaję, że jest to indywidualna sprawa. Nie da określić się jednego wieku dla wszystkich koni. Zależy jak wcześnie był zajeżdżony, w jaki sposób użytkowany, jakie przeszedł kontuzje, dopiero potem wchodzi sprawa wieku.
Możesz mieć 5 letniego emeryta i 18 letniego konia z nogami młodzieniaszka, jeżeli były odpowiednio zadbane w ciągu jego życia.
Mam to samo podejście.
Mój koń w lutym skończy 16 lat. Nie ma żadnych problemów z nogami, stawami etc. W tym wypadku jest w 100% zdrowy. Jednak w swoim życiu chodził sporo dużych konkursów, więc ze względu na ewentualne "zużycie", nie chcę prowokowac do powstawania kontuzji.
to jak lepiej zapinać do wewnętrznego czy do zewnętrznego przez potylicę?
poniewaz jestem w ciązy, to tej zimy mój 14letni xx chodzi głownie na lonzy 2-3 razy w tyg (i czasem pod kims pod siodłem, ale nieregularnie). szkoda mi strasznie że nie moge sama wsiąść i chociaz w stępie coś popracować no ale cóż.
lonżowanie tego egzemplarza nie jest przyjemnie, większość osób nie znosi go lonżować. jak ma zły dzień to pół lonży polega na popędzaniu go do właściwego tempa tylko po to aby w drugiej połowie kółka go przytrzymywac bo przyspiesza ponad potrzebę. taka zabawa śmieszna 🍴 ma przykry narów sam z siebie zagalopowywac w jednym wybranym miejscu, robi to sprytnie zręcznie i wyraźnie umyślnie, a potem przez trzy kółka się nie daje uspokoić. albo włazi do środka, lub tylko łeb odwraca, prowokując do podniesienia bata = zagalopowanie.. ciężki jest, ale ja go przez lata rozpracowałam i jestem w stanie po pierwszych 15 minutach mieć właściwe tempo i chód.
na ustawiczne wpadanie łopatką pomagają mi jedynie dwie lonże - koń się normalnie ustawia do środka i rozluźnia. do pasji doprowadza go zewnętrzna lonza wisząca za zadem, jako spec od brykania do góry walczy z nią często. więc zamiast tego prowadzę zewn. lonżę nie za zadem ale zaraz od pasa przez grzbiet do ręki. wtedy naprawdę pracuje.
staram się pracować z ziemi z nim nad tym, co kiedyś osiągał pod siodłem - przepuszczalność, rozluźnienie, dobre przejścia w góre i w dół, zwroty na przodzie, ustępowania. ma wrodzony balans i łatwość w galopie, zagalopowanie ze stój w równowadze to dla niego fajna zabawa.
lonża ok 40 min, zapięcie zewnętrznej lonży (lub chambonu bo czasem też) po min. 15 min, na max 10 min. stęp na początku np. w ręku w lasku obok, po górkach. stęp końcowy - na długich wodzach z ziemi, po całym placu (jest to dla nas wciąz niełatwe)
unikam małych kółek, chociaż on je uwielbia. często zupełnie rezygnuję z galopu i pracuje w stępokłusie.
nie zauwazyłam złego wpływu na łopatki/kręgosłup/ogólny dobrostan... ale on jest wyjątkowo krótki i wygimnastykowany na boki
W takim razie nie powinno się tutaj użyć słowa "starszy koń" tylko raczej "wyeksploatowany koń"...
Bell, to zależy od Twojej ręki i o tego, jakiego masz konia. 😉 Ja swojemu raz założyłam ogłowie do chwilowego lonżowania i zapięłam lonżę do nachrapnika, żeby nie czynić niepotrzebnych spustoszeń w pysku w momencie kiedy koń rzuciłby głową, bryknąłby czy stwierdził, że on postanawia z lonży uciec.😉 [już mu się to nie zdarza, ale zdarzyło się i wolę dmuchać na zimne 😉]
[quote="dempsey"]lonżę nie za zadem ale zaraz od pasa przez grzbiet do ręki. wtedy naprawdę pracuje.[/quote]
Hym.... masz może jakieś zdjęcie, jak to powinno wyglądać? Jak przypinasz zewnętrzną lonżę?
[quote="dempsey"]lonżę nie za zadem ale zaraz od pasa przez grzbiet do ręki. wtedy naprawdę pracuje.
Hym.... masz może jakieś zdjęcie, jak to powinno wyglądać? Jak przypinasz zewnętrzną lonżę?
[/quote]
obstawiam, ze: wedzilo - kolko pasa - gorą przez grzbiet (zamiast za zad) (czyli lonza lezy na grzbiecie obok pasa) - reka 😉
Czyli drążąc temat, mogę rozumieć że skoro mój koń nie miał/nie ma żadnych kontuzji (odpukać!!!), jest zdrowy (odpukać!!!), nic mu się z nogami nie dzieje (odpukać!!!), nie chodził w sporcie a jedynie ( z tego co wiem) był koniem prywatnym jeżdżonym rekreacyjnie, to mimo wieku lonża raz na tydzień na dużych kołach chyba nie powinna mu zaszkodzić?
Muffinka nie rozumiem sformułowania "mimo wieku" - 11 lat to nie jest podeszły wiek.
Można powiedzieć, że masz konia w kwiecie wieku 😉
wiek 11 lat przy racjonalnym uzytkowaniu konia to pelnia mozliwosci i lata startow przed koniem a nie emerytura.
tylko w Polsce kon powyzej 10 lat to staroc.
w normalnych krajach... szkoda gadac, w kazdym razie - taka Blue Hors Matine miala TYLKO 9 lat kiedy pokazala sie na MS - i to byl szok, ze taki mlody kon juz jest tak wyszkolony.
powiedzcie mi, ze jak bedzie miala ponad 10 lat to emerytura, to padne...
obstawiam, ze: wedzilo - kolko pasa - gorą przez grzbiet (zamiast za zad) (czyli lonza lezy na grzbiecie obok pasa) - reka wink
tak tak, caroline lepiej to wyraziła :kwiatek:, przepraszam za skrót myślowy.
wewnętrzna od wędzidła przez kółko do ręki, zewnętrzna od wędzidła przez kółko i nad grzbietem do drugiej ręki. próbowałam tym drugim patentem czyli lonża zapięta do pasa , idzie do wędzidła i dopiero do ręki ale jakos mi się fatalnie pracowało, koń się uszytwniał i już tego nie próbuję. może popełniałam gdzieś błąd?
wadą tego przekładania nad grzbietem jest tylko moim zdaniem to, że przy płynnej zmianie kierunku (która nam na razie wychodzi tylko w stępie) lonza spada za zad i wtedy przeważnie zatrzymuję i ją przekładam nad grzbiet. może jest inny sposób ale nie potrafię
ogólnie lonżowanie na dwóch jest moim zdaniem b. wymagającym zadaniem dla prowadzącego. ja się muszę strsznie skupić żeby koniowi nie namieszać i utrzymać rozluźnienie. pomaga że mój kon reaguje na same gesty: bat w góre, bat poziomo.
dobra to chyba oftopic..
to jak lepiej zapinać do wewnętrznego czy do zewnętrznego przez potylicę?
Do wewnętrznego, bo tak działasz łagodniej na pysk. Przez potylicę, jeśli koń się buntuje. Tak przynajmniej u Pruchniewicza i tak też radzi moja doświadczona znajoma instruktorka. Ja mam doświadczenie tylko z jednym koniem i dopiero od kilku miesięcy, ale widzę, że koń z lonżą przypiętą do wewnętrznego kółka szybciej się rozluźnia. Nie mamy już też problemów z próbami ucieczki i włażeniem do środka, choć początkowo różnie bywało.