Sąsiedzi- błogosławieństwo czy przekleństwo?

xequus   Miłość na dwa serca i sześć nóg...
23 czerwca 2010 13:49
Szaga nie obrażając nikogo oczywiście, ale zjedzą Cię ludzie silnie religijni  🤣 dzień święty święcić...
Ale tak na serio to od 6 do 22 możesz hałasować kosą ile chcesz 😉
dempsey   fiat voluntas Tua
23 czerwca 2010 13:57
koś, najwyzej jak komus bedzie przeszkadzac to poprosi zebys przestala
moj nowy sasiad tak zaatakowal swoj ugor ktorejs niedzieli, ale poniewaz u mnie w ogrodzie  byl akurat kinderbal, i glowy pekaly a matki nie slyszaly dzieci - to podeszlam, zapytalam czy by mogl dokonczyc w innym terminie, zaprosilam na kawke
i spoko
Szaga nie obrażając nikogo oczywiście, ale zjedzą Cię ludzie silnie religijni 


Tego się obawiam. Obok mieszka taki góral  "z dziada pradziada" który co Niedziela na piechotkę do kościoła z żonką pod ręką... No nic, nawet jak bedzie miał mi za złe to i tak co najwyżej mogą mi nasiusiać na ogrodzenie bo działka stoi pusta  😎
dempsey   fiat voluntas Tua
23 czerwca 2010 14:34
a to nie lepiej zacząć od "dzien dobry" przez płot i dalej opowiedziec jak to trawa zarasta, działki szkoda, kleszcze się mnoża a ty nie masz kiedy, niestety musisz dzisiaj, ale to nie potrwa dlugo blabla
przyjazny sasiad to bardzo ważna sprawa i warto inwestować
Odgrzebałam.
W moim niewielkim, pięcio mieszkaniowym domu powstała prawdziwa wojna o .... muzykę.
Zamieszkała z nami wnuczka jednej z sąsiadek. Wnuczka studiuje grę na fortepianie. Mieszkanie wyciszono, ale nieskutecznie. Podłogą muzyka wycieka do mieszkania drugiej niemuzycznej studentki i ta nie może się uczyć.
Awantura na całego z udziałem policji. Policja twierdzi,że od 6 rano do 22 wieczorem można wydawać dźwięki dowolne.
Zwaśnione strony dają upust emocjom całkiem niemuzycznie. Panny w obstawie rodzin kłócą się na schodach.
Lecą teksty:
- A ty tumanie nie masz talentu i żadne ćwiczenia ci nie pomogą!
Do mnie muzyka nie dobiega tak mocno, raczej klekotanie tych pedałów czy co tam fortepian ma klekoczącego.
Obie strony przywołują mnie na świadka i to mnie irytuje.
I tak sobie myślę: hałas to hałas. Czy Schubert czy wiercenie dziur w ścianie.
Jak to jest Waszym zdaniem?
Dla mnie hałas to hałąs a nie każdy musi lubić muzykę klasyczną... Poza tym każdy uczy się po swojemu - jedni lubią w kompletnej ciszy, inny przy dźwiekach muzyki... Moim zdaniem rzeczywiscie jeśli ćwiczy się godzinami na instrumencie - czy to na fortepianie, czy na skrzypcach, czy na nerwach ;-) powinno sieskutecznie wyciszyć pokój do gry... nie wiem co mówi o tym prawo - domyślam się że nic :-/ - ale ego wg mnie wymaga zwyczajna kultura i dobre sąsiedzkie stusunki...
Podobno muzyka łagodzi obyczaje. Tutaj wręcz przeciwnie.
Niemuzyczni twierdzą,że fortepian jest ogromny, koncertowy i do małego mieszkania niewłaściwy.
Ja się na tym nie znam. Ciekawe jak studenci mieszkający np. na stancji "odrabiają lekcje" grania ?
Korzystają z uczelnianego instrumentu? Wynajmują garaż?
Mnie się też wydaje,że wszelkie dźwięki zakłócające domowy mir są sobie równe.
Niemuzyczni twierdzą,że fortepian jest ogromny, koncertowy i do małego mieszkania niewłaściwy.

Mam mocno muzyczną rodzinę zwiazaną z grą i zawodowo i hobbystycznie. Wszyscy zgodnie twierdzą, że w bloku to max pianino - fortepian tylko na salony... chociaż ja też sie nie znam i umuzykalnić się nie dałam ;-) (mam 1 stopień wtajemniczenia muzycznego, tj. wiem kiedy gra muzyka a kiedy nie ;-)) Dodam, ze rodzinka mieszka w typowym bloku 10 (11?) piętrowym tylu Lenningrad - mają wyciszony pokój do gry z pianinem. Co prawda pokoik zrobił się maleńki, ale wyciszenie działa tak, że przy zamkniętych drzwiach nawet w mieszkaniu słabiutko słychać cokolwiek... Czyli da się...
A jak wyciszono ten pokój? Ci "moi" wełną mineralną - ściany . Czyli tak ocieplili bardziej chyba?
Podłogę -nie wiem czy w ogóle.
Nie było mnie przy wnoszeniu instrumentu-jakim cudem oni to wywlekli? W częściach czy jak?
Livia   ...z innego świata
19 listopada 2010 09:00
Jak dla mnie również nie ma różnicy co hałasuje - grunt, ze jest głośno i niekoniecznie musi mi to odpowiadać. Sama mam pianino w domu, uczyłam się kiedyś grać - ale ja grałam mało, bo tego nie lubiłam, no i sąsiedzi nie narzekali bo ściany u nas są dość dobre. Teraz też tyle co pobrzdąkam raz na miesiąc dla przyjemności. Generalnie zaproponowałabym wyciszenie pokoju.
Taniu wyciszali wełną + powietrze + specjlane panele - na ściany, podłogę i sufit... Robiła im to specjalistyczna firma -  wujek jest m.in. wykładowcą na Akademii Myzycznej we Wrocku i gra w Operze? czy gdzieśtam i gdzieś stamtąd ściągnął fachowców do takiej roboty - znaczy ze takich, co sie znają na akustyce, rozchodzeniu fal i takich tam ;-)
mój mąż grywa, mamy pianino - w bloku ale z grubymi ścianami. Grywa od przypadku, sąsiedzi nie narzekają.
Też uważam, że pokój powinien zostać wyciszony. W kc są przepisy o immisjach (zakłóceniach prawa własności nieruchomości przez sąsiadujące) - moim zdaniem jest to jedyny formalny sposób, o który można się zaczepić. Oczywiście sposoby nieformalne są o niebo lepsze, ale jeśli rozmowy i prośby zawiodły...
A ja już czuję przez skórę problemy z sąsiadką. Wczoraj przywieźliśmy psa. Dorosła i posłuszna suka. Ponieważ część ogrodzenia między nami z sąsiadką to barierka jej tarasu pies spokojnie może przejść. Jeszcze wczoraj "na szybko" zrobiliśmy prowizoryczne zabezpiecznie z drutu aby pies nie przechodził do niej. Dziś rano sąsiadka już zdążyła to zdemontować (bo brzydkie) nie zwarzając na tłumaczenie, że to chwilowo do opracowania lepszej metody ze wzg. na psa. Padło oburzenie (no tak, kolejny pies na ulicy!) U nas prawie każda rodzina ma psa, jakoś innym to nie przeszkadza. Oczywiście pies piersze co zrobił to pobiegł na jej podwórko i zrobił malowniczą kupę na środku trawnika. Już czuje co będzie jak wróce z pracy :/.
Co do psa - to niestety, jak trafisz na debila to będzie mu przeszkadzać, że się na nią z Twojego ogródka patrzy...

Co do instrumentu - był taki reportaż w Ekspresie reporterów - o biednej uciśnionej studentce, która grała chyba na flecie, czy skrzypcach. Reportaż oczywiście był stronniczy, że sąsiedzi są durni i prości, bo im przeszkadza gra. Mieszkanie też było wyciszone, ale i tak było słychać. Sprawy były w sądzie, werdykty różne.
O! Znalazłam - na klarnecie grała:
http://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/442663,precedensowy_wyrok_mozna_grac_w_domu_na_instrumencie.html
Dziękuję bardzo za rady 🙇
U nas też jest gadanie,że prostaki ze wsi /ta poszkodowana jest ze wsi/  nie szanują Wielkiej Sztuki.
I to mnie irytuje bardzo.
Dzięki Wam kompetentnie zabiorę głos zeznając na komisariacie.
:kwiatek:
A ja już czuję przez skórę problemy z sąsiadką. Wczoraj przywieźliśmy psa. Dorosła i posłuszna suka. Ponieważ część ogrodzenia między nami z sąsiadką to barierka jej tarasu pies spokojnie może przejść. Jeszcze wczoraj "na szybko" zrobiliśmy prowizoryczne zabezpiecznie z drutu aby pies nie przechodził do niej. Dziś rano sąsiadka już zdążyła to zdemontować (bo brzydkie) nie zwarzając na tłumaczenie, że to chwilowo do opracowania lepszej metody ze wzg. na psa. Padło oburzenie (no tak, kolejny pies na ulicy!) U nas prawie każda rodzina ma psa, jakoś innym to nie przeszkadza. Oczywiście pies piersze co zrobił to pobiegł na jej podwórko i zrobił malowniczą kupę na środku trawnika. Już czuje co będzie jak wróce z pracy :/.


sorry, ale je nie chciałabym żeby czyjś pies nasrał mi na posesji...
też zdemontowałabym jakieś druty z mojego balkonu,

metody nie-przechodzenia trzeba opracować przed przywiezieniem psa a nie zastanawiać sie co będzie jak pies bedzie
Dodofon, Kupa sprzątnięta była jak tylko sąsiadka otworzyła furtkę. Naprawdę nie zgodziłąbyś się na 1 dzień z drutem by na spokojnie wspólnie ustalić czym możemy zabezpieczyć podwórko? Ja myślę, że to kwestia dobrej woli. Pies nie był planowany, akcja adopcji na szybko.
Zresztą jak jej koty szczą mi pod oknem to awantur nie robię, nawet jak "znaczą" mi drzwi. Rozumiem, że zwierzak nie robi tego złośliwie a kota nie uwiąże na łańcuch.
Dodofon, Kupa sprzątnięta była jak tylko sąsiadka otworzyła furtkę. Naprawdę nie zgodziłąbyś się na 1 dzień z drutem by na spokojnie wspólnie ustalić czym możemy zabezpieczyć podwórko? Ja myślę, że to kwestia dobrej woli. Pies nie był planowany, akcja adopcji na szybko.
Zresztą jak jej koty szczą mi pod oknem to awantur nie robię, nawet jak "znaczą" mi drzwi. Rozumiem, że zwierzak nie robi tego złośliwie a kota nie uwiąże na łańcuch.


może nie mam dobrej woli po prostu,
rozumiem, ze poszliście do niej i powiedzieliście, ze na 1-2 dni robicie zabezpieczenie z drutu bo bedzie pies?
Tak w ogóle to jesteś Tania pewna, że to fortepian? Bo to bydle jednak jest. Do standardowego pokoju w bloku to to chyba nie wlezie, a jak wlezie to już nic poza tym.
Może sprawę rozwiązało by kupno pianina elektrycznego albo porządnego keyboardu. Bo można do tego słuchawki podłączyć i wtedy słyszy grę osoba, która gra a nie cały blok.
Dodofon, Wczoraj wóciliśmy po 22 a starsza pani już spała. Więc mój chłop widząc, że pies się przymierza do przejścia na jej podwórko szybko poleciał do garażu i kawałkiem miekkiego drutu przeplatankę zrobił na prętach od barierki tarasowej. Po 6-stej rano psa wypuścił na siku przekonany, że zabezpieczenie dalej jest. Już nie było. Rano (nie wiem o której) zdjeła. Chłop wyszedł na podwórko zobaczył, że drut zdjęty, zawołał sąsiadkę i próbuje wyjaśnić, że zamieszkał u nas psiak. Że w porozumieniu z nimi chcemy zabezpieczyć, ale na to potrzebujemy kilka godzin.

Wg relacji telefonicznej problem znikł. Syn sąsiadki z moim P założyli siatkę wzdłuż ich tarasu. Niemiła wymiana zdań z rana zupełnie niepotrzebna.
Tak w ogóle to jesteś Tania pewna, że to fortepian? Bo to bydle jednak jest.

No właśnie sama jestem zdumiona . Tak wszyscy mówią,że fortepian koncertowy.
A jak inna sąsiadka /drobna staruszka/ zmarła to ją wynosili w kocu bo z trumną się nie zmieścili.
Dziś obie strony oskarżycielsko do mnie wyskakują,że:
-Pani w KAŻDY weekend wyjeżdża! W KAŻDY!!! To pani może mówić,że pani to nie dotyczy! A my MUSIMY tu żyć!
Poradziłam obu stronom kupno konia i umieszczenie go w Roleski Ranch i sobie poszłam. Nucąc mazurka Chopina.
Ciekawe czy którykolwiek z tych sąsiadów widział ten fortepian koncertowy, który ponoć tam stoi 😉
Ciekawe czy którykolwiek z tych sąsiadów widział ten fortepian koncertowy, który ponoć tam stoi 😉

Słowa fortepian używają obie strony. Z naciskiem na tę grajacą.
Za nic w świecie nie pójdę sprawdzać.
BTW - mówi się "grać na fortepianie" nawet, jeśli grający w danym momencie używa pianina. Mąż mnie uświadomił  😉
Tak jak nie jeździ się na motorze, tylko na motocyklu, a koń stoi w stajni, a nie stadninie (zazwyczaj). Więc może jednak pianino, co nie zmianie faktu, że również głośno daje.

Życzę dużo spokoju  🙂
Aha.
Jeśli wprost powiedziała, że ma tam fortepian (a nie, że gra na fortepianie), to ok. Ale fakt, że zastanawiające jest jak go tam wtargali. Współczuję sąsiadów.
Mieszkałam przez 5 lat w bursie muzycznej, pod tzw. świetlicą. Znaczyło to, że idealnie nad głową miałam pianino. Świetlica nie była wyciszona w żaden sposób.
Do tego naprawdę można się przyzwyczaić. Poza tym co innego student a co innego uczeń szkoły średniej 😉 Zapewniam, że wolałabym studentkę.
Tania, zaproponuj im może ustalenie godzin grania. Dziewczyna przecież nie ćwiczy cały dzień. I niech się cieszą, że nie gra na perkusji 😀
Jeśli chodzi o studentów (i uczniów szkół średnich) mieszkających na stancjach, to mają zapewniony wstęp do szkoły zarówno przed, jak i po zajęciach.
Przypomniało mi się, jak mój bidny kolega - tubista, ćwiczył w... schowku na szczotki, jakoś tam wygłuszonym dodatkowo, z przemysłowymi stoperami w uszach... to dopiero hardcore.
a moi sąsiedzi przed swoim płotem jak i po drugiej stronie drogi trzymaja caly swoj sprzet rolniczy. a ostatnio nawet wylądował tam stary samochod  😵 moi rodzice przed domem trwniczki, krzaczki, drzewka i wszystko jak z gazety moj piekny ogrod ( uwazam ze maja troche na tym punkcie swira  😁 🤬 ) a wszystko to graniczy z tym ich ( sasiadow) syfem. nic sobie z tego nie robią. nie da sie nic powiedziec bo jak ich syn podpalił drzwi w domu ludowym i przyszedł do nich sołtys to go tylko K**** i ch**** zwyzywali. Sa to bardzo prości ludzie, wiec wpadłam na pomysl ze napisze pismo stawiajac sie na pozycji jakiegos wymyslonego urzednika z gminy postrasze ich jakąś karą grzywny. znajde jakis paragraf ( moze wiecie o jakims zakazie zastawiania swoimi rzeczami terenow wiejskich?). Bo naprawde jest mi juz najnormalniej w swiecie wstyd przed znajomymi ze jadac do mnie mijaja istny park maszyn rolniczych  😵 akbo wiecie moze gdzie mozna to zglosic zeby bylo to zgloszenie anonimowe?
O! O rety! Moja sąsiadka w TV! Ale GRA! Niech hałasuje wiecznie.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
20 listopada 2010 20:12
Małolat/Ajron feat Ero & Sokół - Sąsiedzi


Ja mieszkam w 6-7 piętrowym bloku. U mnie w bramie jest 6 pięter czyli 14 mieszkań, a przekrój sąsiadów ogromny. Oszuści, diler, imprezowicze, rodzinka z szaloną babcią itd. Nade mną mieszka facet, który od 19 lat remontuje mieszkanie, najchętniej o 8 rano w niedziele. Nikomu nie otworzy drzwi i nikomu on ani jego rodzina nie powie dzień dobry.

Drobny oszust i diler, którego chyba już wszyscy w mieście ścigali za kasę i przekręty.

Jakoś w lutym tego roku sąsiadka zaczepiła mnie i poprosiła żebym postała jej w drzwiach od piwnicy, bo ktoś jej światło gasi. Więc z kuzynem zeszliśmy z nią do suszarni i odegrał się taki oto dialog:
(S)ąsiadka: Wiesz, że ktoś ukradł mi stąd dywan i szafkę!
(J)a: No a kto ma do tego pomieszczenia klucz?
(Dodam, że z suszarni zrobiła się graciarnia i klucz ma każdy lokator z 28 mieszkań - 2 bramy)
S: Podejrzewam, że to ta pani, blondynka z 3 piętra..
J:Blondynka ?Tam nikt taki nie mieszka..
S:No wiesz.. ma męża hydraulika
J:Nie wiem
S😀zieckiem się opiekuje i takiego psa ma jak wilka..
J:Mówi pani o mojej mamie?! (mieszkamy na 5 piętrze)
S: No! Tak!

S: W wakacje ukradli mi stąd telewizor!
J: A co tu robił telewizor?
S: Ale ja myślę, że to ta blondynka z 3 piętra..
🤔 😵

Było to dla mnie dziwne, myślałam, że jest pijana, bo mieszkamy w jednej bramie 19lat i zachowywała się jakby mnie nie kojarzyła z moimi rodzicami.
Później okazało się, ze chodzi po rodzinie i opowiada, że jej syn, synowa i wnukowie (z którymi mieszka) torturują ją, głodzą, przetrzymują i wyrzucają z domu. Tak, tak. Przetrzymują i wyrzucają.

A jak kupiłam sobie nowego psa i spotkała mojego ojca wracającego ze spaceru to rzuciła "No tak! Kupili psa! Kolejny pies, znowu będzie zasrane pod oknami!". Zapomniała chyba, że sama w domu ma psa, który chyba w życiu nie opuścił podwórka wychodząc na spacer, a mój pies mimo że to szczeniak wypróżnia się z dala od miejsca zamieszkania. Poprzednia suka też nigdy nie załatwiła się na trawniku pod blokiem.


Jak chodziłam do gimnazjum to miałam zatarg z prezesem spółdzielni, bo oskarżył mnie o wybicie szyby w jego aucie. Do winy się nie przyznałam, bo tego nie zrobiłam. Podsłuchał moją rozmowę na korytarzu z ojcem koleżanki, która też była o to oskarżona. Zaczął na mnie wrzeszczeć i jak po tym incydencie nie powiedziałam mu dzień dobry to chciał odebrać nam kanciapę, w której trzymamy rowery. Mój ojciec od powstania tego bloku opiekował się charytatywnie hydrofornią, w piątki, świątki i niedziele. Powiedział, że jak mamy opróżnić kanciapę to on ma zapłacić za 10 lat konserwacji, napraw itd hydroforni. Wszystko wróciło do normy.

U mnie w bloku to wszyscy udają idealne rodziny, tu prawie jest jak Wisteria Lane. A każdy za drzwiami chowa dramat.

edit:
Co do wyprowadzek.
Pierwsze były moje koleżanki z rodzicami, ich wyrzucili za nie płacenie czynszu. Na ich miejsce wprowadziło się dwóch chłopaków i dziewczyna. Co weekend impreza.
Potem mieszkanie sprzedała kobieta z dwoma synami i wprowadziło się małżeństwo lekarzy. Naprawdę super, ale wybudowali dom z gabinetami i się wyprowadzili. Teraz tam podobno ktoś mieszka, ale sama nie wiem kto.
I na tym samym pietrze mieszkanie sprzedała moja podstawówkowo-gimnazjalna higienistka i wprowadziło się małżeństwo ok 60tki. Przysięgam męża to ja spotykam tylko jak wychodzi z piwnicy. 😀
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się