naturalna pielęgnacja kopyt

Ja bym szczerze mówiąc nie jeździła do konia, którego właściciele nie stosują się co do moich zaleceń


Rzecz w tym,  czy jesteś na 100 % pewna, że Twoje zalecenia są słuszne 🙂
Dawno temu zadałam pytanie , czy jakiś ochwacony koń został wyleczony tą akurat metodą , nawet jeśli ma restrykcyjną dietę i żyje sianem i powietrzem.
Zdaje się, że nie dostałam odpowiedzi .


(a tak przy okazji - bardzo niebezpieczne jest przekonanie, że tylko my jesteśmy w stanie pomóc danemu zwierzęciu 😉 )...



To jest ważne zdanie.

Mam wrażenie, że często szuka się w innych okolicznościach niepowodzeń strugających wg tej metody.
Moim zdaniem do strugania ochwatowców trzeba mieć znacznie większą wiedzę i doświadczenie.
I bez względu na żywienie ( oczywiście sensowne) nie wystarczą 2 😲 strugania , żeby nastapiła poprawa.
Mam wrażenie, że w tym miejscu popełniacie największy błąd.

I jeszcze jedna sprawa.
Macie pewnosc, że ciągle jest problem z ochwatem- czy może inne sprawy niekoniecznie z nim związane , albo wynikające z zmian ochwatowych.?
Co do pierwszego cytatu - dlatego uważam, że właściciel zawsze musi mieć prawo głosu, ma prawo do oceniania, wątpliwości, trudnych pytań - i nie można będąc strugaczem z góry zakładać, że on nie ma racji. Właściciele zazwyczaj wiedzą o swoich koniach najwięcej i ich uwagi moga być cenne. Ale mi chodzi o to, że jak się umawiamy np - ten koń ma mieć smarowane strzałki tym a tym i po 2 tyg okazuje się, że ani razu nie było to zrobione, albo właściciel pakował tam co innego bez konsultacji ze mną, to nie jest to w porządku. Oczywiście to jego zwierze i ma prawo robic co mu się podoba, ale jeśli robi to bez konsultacji, to ja po prostu mówię mu do widzenia 😉


PS A odnoście drugiej części Twojej wypowiedzi to ja już jakiś czas temu stwierdziłam, że ochwatowców nie będe brać wcale. M. in lektura tego wątku doprowadziła mnie do konkluzji, że mam za małą wiedzę by strugać takie konie. (nie oznacza to jednak, że w samą metode nie wierzę i uznaje za błędną, po prostu musiałabym sie mocniej wyedukować)
Natomiast mam pod opieką 7 trzeszczkowców 😎
dea   primum non nocere
11 października 2010 14:18
A ja robię ochwatowca - Migdała. Nigdy nie leżał, ale kulawizny mu się zdarzały. I tak, widzę poprawę. Poza tym nie mogę powiedzieć, że ochwatowców nie robię, bo mam kuca i konia prymitywnego "w rodzinie" i one mają tendencje ochwatowe. Nie sprzedam, nie zastrzelę, robie wszystko, żeby nie miały pełnoobjawowego ochwatu. Staram się uczyć ile się da w temacie i biorę się za takie konie (jeśli mam czas w ogóle), których właściciele współpracują i często za takie, których nikt inny nie chce - albo nie chce zmieniać ich stanu, "on tak ma". Jeśli ktoś mówi (np. kowal), że lepiej, szybciej, albo celniej wyleczy danego konia i właściciel się zgadza - wycofuję się bez dodatkowych dyskusji - mam dość roboty, nie proszę się o nią. Miałam jeden taki przypadek.

Wzięłam np. przykurczowca, nie wiedząc o temacie nic, szukałam po omacku, kierowałam się intuicją wybierając strategię leczenia, kucia i strugania. Wzięłam i czuję, że dałam mu drugie życie. Mogłam stchórzyć - przecież się nie znam, ale on już dosyć się nastał u dobrych ludzi, którzy pozwalali mu zyć. Nastał się, powoli osuwając się w jedyną słuszną stronę. Mam nadzieję, że kiedyś na nim gościnnie pojadę do lasu, bo konik jest coraz fajniejszy 🙂

guli - mówić o ochwacie uparcie "bez względu na żywienie" stoisz w otwartej sprzeczności z nauką. Nie da się z tym dyskutować. Przyjmij proszę do wiadomości, że cukier powoduje ochwat i wtedy przytaczaj celne spostrzeżenia na temat np. naszej zbyt małej wiedzy/doświadczenia, błędów w struganiu (o tym można podyskutować - nigdy nie mówiłam i chyba nikt tu nie mówił, że jest mistrzem i struga bezbłędnie!). Póki co jedyne co masz do powiedzenia, to że na pewno nie pomożemy żadnemu koniowi, bo... no własnie, bo co? Bo tylko wet może mu pomóc? Znam wetów, którzy bardziej szkodzą niż pomagają. Kowal? To samo. Bo człowiek bez papiera nie moze pomagać koniowi? Mogę Ci pokazać przypadki, które prowadzę, zresztą pokazuję je. Co najmniej dwa konie permanentnie kulawe w tej chwili bez bólu biegają po łąkach i jest perspektywa na siodło. Żaden z "moich" koni się nie pogarsza (odpukać) - nawet jeśli są chwilowe kryzysy, to generalnie tendencja jest w górę i wszystkie się poprawiają. Z tym że postępuję podobnie jak branka, bez chwili zastanowienia wycofuję się z układu, jeżeli właściciel nie stosuje się do zaleceń. Nie ma znaczenia czy one są trafione! - ja SZUKAM ROZWIĄZANIA i muszę coś sprawdzić, żeby wiedzieć czy w dobrą stronę szukam! Jeśli właściciel tego nie wykona, nie będę wiedzieć, CZY to by pomogło - rozumiesz? Jeśli NIE pomoże, to zmieniamy strategię, szukamy w inną stronę. Szukamy tak długo, aż znajdziemy. Ale właściciel MUSI współpracować. Mówię MY - ja i właściciel. Bez współpracy to nie ma sensu.
Mam wrażenie, że często szuka się w innych okolicznościach niepowodzeń strugających wg tej metody.
Moim zdaniem do strugania ochwatowców trzeba mieć znacznie większą wiedzę i doświadczenie.
I bez względu na żywienie ( oczywiście sensowne) nie wystarczą 2 😲 strugania , żeby nastapiła poprawa.
Mam wrażenie, że w tym miejscu popełniacie największy błąd.


Tu się nie zgodzę, w przypadku Tolka - po 2 struganiach była poprawa, nieznaczna ale widoczna /koń wstał i nie kładł się często/


Wiecie co mnie irytuje? to że pod koniec października będzie kowal - chyba Tolka podwieszę żeby nie widział jak leży - przecież nie uwierzy, że pogorszyło mu się bo skubie trawkę  🤔 😵
dea   primum non nocere
11 października 2010 15:20
tajnaa - będzie triumfował, nic na to nie poradzisz. Przecież mówił, że były lepsze i gorsze okresy. Postaraj się nie być wtedy w stajni i tyle.

EDIT: znalazłam IMHO bardzo ciekawy post na barefoothorsecare, wrzucam na razie w oryginale, żeby nie zgubić, przetłumaczę jak będę mieć chwilę. Najciekawszy dla mnie fragment z serii OBOP wytłuszczony - póki co "pożywienie dla myśli" znających język.
[quote="barefoothorsecare-Elva; Oct 9, 2010 11:11 pm"]Some of this is paraphrased from my notes from a training course I did and some
is from my own reading and observations.

The bars form the sides of the collateral grooves so if the CGS are deep but
the heels are correct height, the bars must be forming an arch up into the
hoof.

The bar corium extends to the halfway point of the frog. The bar horn can grow
forward of that sometimes even meeting in front of the frog. It can also grow
outwards towards the wall. In extreme cases it can almost cover the entire solar
surface.

P3 sits forward of the bar corium. The wall and bar wrap around the lateral
cartilages so the whole heel region is meant to be flexible. When the heels get
too long the bars can also get too long and they can make the back of the hoof
too rigid.

This means the heels cannot expand outwards when weighted so the bars don't get
worn. Unless they are trimmed they can be forced more and more upward into the
hoof. And sometimes they can also be deformed in other directions eg slanting
inwards towards the midline of the hoof.

I found it hard to visualise this until I watched a dissection of a pony's very
contracted feet. The inside heel was slanting inwards - and the other one was
vertical. She had toe walked and bucked her knees for years. The bars and frog
had fused because of the pressure from the heels and the actual top of the CG
was hidden. it sat almost a cm above what we thought was the top of the CG on
one side (which was the side she had consistently unloaded) and a bit less than
that on the other. They also almost met under the frog at one point.

The sole in the heel region was too thin to allow the heels to be taken down to
a normal height without thinning it too much. It was like the extreme heel
contraction had left the sole wedged between the vertical heels and bar which
had compressed the corium and reduced sole growth. So the heels would have had
to be trimmed above the sole or lowered over a period of time but to release the
pressure on the sole to regain sole depth, the heels had be able to expand. If
the heels can't function properly nor can the rest of the hoof and that applies
to the sole forward of the heels.

A big leap in my understanding was learning about the structure of the wall and
sole. The unpigmented horn of the bar (like the wall) has fewer tubules and more
moisture than the outer layers (just like the wall) . It can become fused with
sole horn. Sole horn also has fewer tubules and is softer and grows more slowly
than the wall and bar horn - so what you think is sole might actually be bar
lying over or fused with sole horn. This is much easier to see in a dark hoof.

Another lightbulb moment for me was being told to think about the top of the bar
as a continuation of the coronet. The line of the coronet should be smooth and
have no arches in it and the same applies to the top of the bars. We might trim
the wall above the sole to relieve an arched quarter for example so trimming the
bar to relieve an internal arch is no different.


Even when the bar at ground level is trimmed to be straight and passive to the
wall, if the horn above that is in an arch the back of the foot still can't
function properly.[/quote]

Ktoś powyżej pytał jak sie zapisać na barefoothorsecare bez znajomości angielskiego. Hmmm... no mogę Ci przetłumaczyć wstępniak, ale jak chcesz korzystać z tej angielskojęzycznej grupy nie znając jej języka?
po prostu mówi i czyta mi sie lepiej niż pisze ( jestem w tym noga kompletna i nie chciałam zrobić byka) a jak zaczne czytać (przez lekkie ksiażki po angielsku przeprne ) to w końcu zaczne cos rozumieć 🙂 ale już mi siostra pomogła
dea, już Cie kiedyś prosiłam, żebyś spróbowała wykazać, że "cukier powoduje ochwat". Nie zrobiłaś tego! (bo raczej to niemożliwe) Owszem, wskazałaś na jednoznaczny wpływ długotrwałego! utrzymywania się podwyższonego poziomu cukru we krwi! (co u zdrowo funkcjonującego konia nie zachodzi - choćby wpylał 1/2 kg sacharozy w postaci kostek, albo glukozę łyżkami). Opowiadasz... muszę to nazwać farmazonami. Że niby jak koń wpyla celulozę, to ona nie pojawia się we krwi rozłożona w glukozę?  🤔
Odnoszę wrażenie, że wiara pomyliła ci się z wiedzą. Silnie wierzysz w te cukry (możliwe, że nie ty jedna), ale dowody, dowody, please  🙇
Jestem na ciebie zła, bo tłumaczysz tak fajnie i walczysz o słuszne sprawy - ale na ten temat to ściemniasz? czy co? Bo sama nie wiem co zrobiłaś ze swoją żelazną logiką.
przyznam że też ostatnio szukałam informacji jak dokładnie działa ten mechanizm - cukier => insulinooporność => rozluźnienie połączeń listewkowych
najdokładniej opisany proces (ale niestety tylko do pewnego momentu, bez tej ostatniej najważniejszej części) znalazłam tu:
http://konie.rancho-stokrotka.com/index.php/2010/02/14/miliony-lat-ewolucji-i-co-z-tego-wynika/
"Ponieważ udział NSC w diecie koni od milionów lat był niski, niskie jest też stężenie glukozy we krwi, a co za tym idzie niski poziom insuliny. Dostarczenie dużej ilości NSC powoduje wzrost poziomu glukozy we krwi i wzost uwalniania insuliny. Wysoki poziom insuliny we krwi jest bardzo źle tolerowany przez konie, prowadząc szybko do insulinooporności i ochwatu."
[ (NSC) węglowodany niestrukturalne – cukry proste, fruktany i skrobia]
No tak - ale glukoza i insulina wzajemnie się znoszą. Nie ma takiej opcji, żeby u zdrowego organizmu jedno i drugie utrzymywało się przez długi czas. Żeby tak było to już "mechanizm" musi być walnięty.
No i jeszcze: że niby konie od milinów lat nie żarły trawy wiosną ani jesienią?  🤔 (bo poziom cukrów wysoki)  🙇
Przecież to zupełnie tak, jakby kto mi gadał, że jeśli będę słodziła herbatę, to cukrzyca murowana i jeszcze mi zaczną paznokcie się rozdwajać. Też nie jesteśmy od wieków przystosowani do wysokiego spożycia "białej trucizny", ale litości - to nie cukier sam w sobie jest przyczyną "chorób cywilizacyjnych".
Koń to zwierzę stepu - na stepie ponoć głownie występowały zwłókniałe roślinki. Ale to czy dzikie konie jadły czasem trawę trudno stwierdzić, same wykopaliska nie dadzą nam pełnego obrazu życia dzikich koni.
Bo mustangi dzikimi końmi nie są, może żyją  tak jak dzikie konie, ale mimo wszystko tereny ich aktywności sa już sztucznie ograniczone przez człowieka. Mustang amerykański nie jest odzwierciedleniem konia dzikiego w swoim naturalnym środowisku czy tego chcemy czy nie...mustang to odzwierciedlenie tego co może stać się z koniem domowym, kiedy ucieknie człowiekowi w siną dal  😎

Ciekawy był artykuł który czytałam jakiś czas temu, były tam opisy życia koni brumby w Australii i wynikało z nich, że potrafią one jeść trawę bogatą w cukry proste i byc zupełnie zdrowe, natomiast konie domowe jedzące tą samą trawę za płotem miały kopyta z flarą. Czyli albo ruch decydował, albo to że te konie brumby miały całodobowy dostęp do trawy i dawkowały sobie posiłki. Albo coś jeszcze innego. W każdym razie to że jadły trawę bogatą w cukry nie wpływało negatywnie na stan ich kopyt(poszukam jutro tego artykułu, bo teraz nie pamiętam kto go napisał).

PS Ponad połowa moich klientów karmi swoje konie paszami z wysoką zawartością skrobi a wszystkim tym koniom lepiej od czasu jak są strugane i zrasta im od góry zdrowa ściana, pomimo takiej diety. A naprawdę potrafią żreć po 2-3 miarki owsa na karmienie.

I co ciekawe(dla mnie prywatnie w sumie smutne)mój koń karmiony 'niskoskrobiowo' ma więcej pierścionków, niż wszystkie te konie razem wzięte. Szczerze mówiąc skłania mnie to do potężnej dawki myślenia  😎
Ciekawy był artykuł który czytałam jakiś czas temu, były tam opisy życia koni brumby w Australii i wynikało z nich, że potrafią one jeść trawę bogatą w cukry proste i byc zupełnie zdrowe, natomiast konie domowe jedzące tą samą trawę za płotem miały kopyta z flarą. Czyli albo ruch decydował, albo to że te konie brumby miały całodobowy dostęp do trawy i dawkowały sobie posiłki. Albo coś jeszcze innego. W każdym razie to że jadły trawę bogatą w cukry nie wpływało negatywnie na stan ich kopyt(poszukam jutro tego artykułu, bo teraz nie pamiętam kto go napisał).


eeee, zobacz co napisała piglet o badaniach koni brumby przeprowadzonych przez Braiana Hampsona i C.Pollitta  -  na 186 stronie tego wątku...

Akurat brumby mogą być tylko dowodem na to, że i nadmiar i brak trawy, i nadmiar i brak ruchu i że wogóle to ochwat może być od wszystkiego i u brumby ogromny procent koni w różnych środowiskach go ma...

Ja też nie jestem specjalnym zwolennikiem teori cukrowej - uważam, że do zdrowych, normalnych koni ma się tak, jak 'normalne' żywienie do cukrzycy występującej u całej populacji Indian Pima. Jednym słowem genetyki się nie przeskoczy.
A ja robię ochwatowca - Migdała. Nigdy nie leżał, ale kulawizny mu się zdarzały. I tak, widzę poprawę. Poza tym nie mogę powiedzieć, że ochwatowców nie robię, bo mam kuca i konia prymitywnego "w rodzinie" i one mają tendencje ochwatowe


Tendencje ochwatowe to w żaden sposób nie jest koń poochwatowy.
Co do Migdała - jak rozumiem nadal nie jest wyleczony i nie wiadomo kiedy i czy to uda się.

Jak długo go strugasz?
 
.
guli - mówić o ochwacie uparcie "bez względu na żywienie" stoisz w otwartej sprzeczności z nauką. Nie da się z tym dyskutować. Przyjmij proszę do wiadomości, że cukier powoduje ochwat i


Nigdy nie twierdziłam, że żywienie nie ma wpływu na stan zdrowia , czy powstanie ochwatu 😲

Nie manipuluj proszę.
Nie mam zwyczaju przyjmować też niczego na wiarę, w tym cukrowej teorii.

Od czasu do czasu nie zdzierżam 😡i zabieram głos w tym wątku.

Bo koncentrowanie się na jednym czynniku ( żywienie) jako przyczyny chorych kopyt może doprowadzić to tego, że zamiast  np leczyć wątrobę będziemy leczyć katar.
Przyczyn bolesności  kopyt może być sporo, zwłaszcza u kuca z bardzo zniekształconymi i ochwaconymi kopytami .
Gdyby przyczyną była trawa, to wystarczyłoby odstawić trawę i koń natychmiast ozdrowiałby- co jest  oczywistą nieprawdą.
Ten kuc może mieć zacieśnione kopyta i bolesne piętki.
Może tworzyć się ropa , bo zniszczone listewki .
Zmiana utrwalonego już układu ścięgien- też może być bolesna.
Problemy z trzeszczkami też mogą być.
  Jest tyle przyczyn, które powodują choroby i polegiwanie kuca .
Nie zauważenie w porę tych problemów, a raczej koncentrowanie się tylko na jedzeniu może doprowadzić faktycznie do katastrofy , skoro stan systematycznie od dłuższego czasu pogarsza się.

Nie rozumiem też, że laik może zrezygnować z pomocy lekarza, kowala w kryzysowych sytuacjach. 🤔
W imię czego - chorej ambicji???
Chory koń ogranicza sam jedzenie, bo jak nie może chodzić, to trawy zje bardzo niewiele, albo wcale.
Gdy leży , to nawet nie sięgnie po siano - nikt rozsądny nie podaje leżącemu koniowi jedzenia do pyska.
Co mu jeszcze ograniczać w takiej sytuacji?

Mój kuc od dawna nie miał ochwatu , choć w tym roku miał inne problemy.
Najpierw zacieśnione kopytka i bolesne piętki, a potem dwie powodzie , które przyniosły syf na wybieg i pastwisko.
Zwłaszcza druga , bodajże w sierpniu spowodowała duże szkody w kopytach, bo woda stała długo i do tej pory konie , żeby dojść do nieskażonej trawy muszą przejść przez spory obszar ziemi pokrytej śmierdzącym mułem.

U obydwu koni linia biała jest czarna od tego czasu.
Kuba ze zdrowymi kopytami pewnie poradzi sobie, ale przez zniszczone listewki kuca dostały się szkodliwe drobnoustroje i zaczął tworzyć ropień.
A przecież trawa dla nich przez długi czas nie była dostępna.


 

Dowodem jako takim mogą być wyniki przeprowadzanych badań -  ktoś tutaj umieszczał jakiś artykuł jak specjalnie ochwacano zdrowe kuce, usypiali i badali. Za nic nie mogę znaleźć tego  🍴
Mi się teoria ze zmrożoną/późno jesienną trawą zgadza.

W ubiegłym roku do ostatnich dni kiedy trawa byłą dostępna dokarmiałam nią konia. Konie po łące NIE chodziły od dawna. Ja jeździłam po okolicznych nieużytkach i zmarzniętą od przymrozków rano trawę zrywałam do wora. Prawie codziennie koń dostawał pół takiego wora. Byłam z siebie dumna, że "tak bardzo dbam o swojego konia".
I co?
I pojawiło się opuszczenie kości kopytowej. Na podeszwie wylazły piękne półksiężyce (czyli poluzowanie blaszek w linii białej), z którymi się woziłam kilka miesięcy.

W tym roku konie zeszły z łąki i NIE dokarmiam trawą. KONIEC.
Na razie półksiężyca nie ma.

A nic poza tym się nie zmieniło. Koń nadal je takie same pasze jak jadł, nadal chodzi tyle ile chodził, nadal dostaje tyle marchewek ile dostawał.

Ja na swoim przypadku widzę, że karmienie trawą "po sezonie" nie czyni mojemu koniowi niczego dobrego.
Mi się teoria ze zmrożoną/późno jesienną trawą zgadza.


I pojawiło się opuszczenie kości kopytowej. Na podeszwie wylazły piękne półksiężyce (czyli poluzowanie blaszek w linii białej), z którymi się woziłam kilka miesięcy.

 



To następna teoria , której nie rozumiem.

Kiedy pojawia się opuszczenie kości kopytowej?

Miałam wrażenie, że to wynik ochwatu - czy jeszcze wynik innej choroby?
Jeśli to ślad ochwatu, to pojawia się krwawy półksiężyc na pazurze , ale widoczny jest po kilku miesiącach od zdarzenia.

O jakim odbiciu poluzowanych listewek piszesz więc?
Skoro piszesz , że po tygodniu  , czy dwóch nic się nie dzieje .
Jakiej tezy w ten sposób dowodzisz?

A co do karmienia zrywaną zmarzniętą trawą.

Koń musi być przyzwyczajony od lat do samodzielnego pobierania zmarzniętej trawy, zebu mu nie zaszkodziła.
Dowodem jako takim mogą być wyniki przeprowadzanych badań -  ktoś tutaj umieszczał jakiś artykuł jak specjalnie ochwacano zdrowe kuce, usypiali i badali. Za nic nie mogę znaleźć tego  🍴


to chyba robił C.Pollitt. Australia.
dea   primum non nocere
12 października 2010 08:55
tajnaa - ja wrzucałam te artykuły.

halo - witki mi opadają. Przecież wtedy przyznałaś mi rację? Amnezja, narodowa polska, jak to Kazik śpiewa? Badanie polegało na podawaniu koniom dopaszcznie cukrów prostych. Wszystkie dostały od tego ochwatu. Badacze wyciągnęli wniosek, że pastwiskowanie na kalorycznym pastwisku powoduje ochwat. Nie wystarczy Ci to? Forumowicze mądrzejsi od naukowców? No to nie, cukier nie powoduje ochwatu. Czym się różni celuloza składająca się z glukozy od samej glukozy albo dwucukru glukoza+fruktoza? Ano tym, czym pączek od makaronu. Strawnością i kształtem krzywej poziomu glukozy we krwi. Po pączku/cukrze masz nagły wysoki PIK (bo jest łatwo strawna, właściwie to wystarczy tylko wchłonąć z roztworu w jelicie), po kaszy masz długotrwały niższy poziom (bo jest trawiona powoli spacerując sobie przez jelito). Energia wolnouwalnialna. Dlatego jak dasz owies albo wysokocukrową paszę, to koń ma power w dupie (wysoki chwilowy poziom cukru we krwi). Dlatego w górach jesz czekoladę i masz energię, żeby dylnąć na szczyt. Dlatego ma sens podanie owsa na godzinę-półtorej przed pracą konia (o tym uwaga TEŻ pisałam). Jak dasz siano, to koń raczej utyje niż będzie fruwał - a niby to samo, tu cukier i tam cukier. Glukoza dozuje się dłuższy czas i na niższym poziomie chwilowym. Jak się jeszcze doda spowalnianie jedzenia, to krzywa jest jeszcze bardziej wydłużona i płaska. Stąd zalecenia siatek i innych cudów. To też wiedza z liceum. Gdzie tu masz ściemnianie? Proszę, pokaż paluszkiem.

guli - czy Ty masz jakiś film? Gdzie ja jestem jednostronna w sugerowaniu strategii? Przecież rozmawiamy tu o werkowaniu - krótki pazur (odpowiedni punkt odbicia), niskie piętki (na ile się da), odpowiedni mechanizm kopyta (czyli "łuczek" na ścianach przedkątnych i wsporowych) - fragment wypowiedzi wklejony powyżej jest o werkowaniu, nie o cukrze, prawda? Znasz trudny język zza oceanu, albo bliżej, z wyspy? Rozmawiamy o żywieniu - cukier, minerały - nikomu nie sugerowałam, żeby obciął koniowi trawę, prawda? Piszę nie raz, że moje konie chodzą po trawie i trawa+siano jest bazą ich żywienia. Do siana paśniki spowalniające - były dyskutowane? A może szkodzą? Opowiedz nam o tym. Teraz dodajemy minerały - też nie twierdzę że to panaceum, nie wiem czy to pomoże, czy będzie efekt w ogóle - piszę, że sprawdzam, bo mi "śmierdziało nierównowagą" po objawach u koni sądząc. Jak będą efekty to o nich napiszę, póki co mówię tylko, że pochwały mam z drugiej ręki. Jeśli coś więcej co pominęłam konstruktywnie (uwaga, skupienie: to jest słowo klucz, miłe panie) chcecie dodać - np. opisać wpływ białka, pogadać o aminokwasach siarkowych i tym, że musi ich być odpowiednia ilość, jeśli któraś z was czytała cos w tym temacie albo ma doświadczenia - ależ piszcie, może coś zmodyfikuję w sposobie utrzymania koni! Proszę bardzo, na pewno nie mam monopolu na rozpoczynanie odgałęzień tego wątku. Zapraszam serdecznie! O ruchu też wspominałam, prawda? Moje konie są na dworze ile się da, jak na stajnię pensjonatową hiperdługo. Ostatnio nad tym "klockiem" też pracujemy, trochę wymagam roboty. Piszę tez o wspomagającym leczeniu zewnętrznym w przypadku gnicia (armexy, maści) i higienie + modyfikacji środowiska (wątek probiotykowy).

To jest jednostronne? To zaprezentuj wielostronność, gulinko. Czekam bardzo, bardzo niecierpliwie, o, wielka mistrzyni.

EDIT: Miałam wrażenie, że to wynik ochwatu - czy jeszcze wynik innej choroby?
Jeśli to ślad ochwatu, to pojawia się krwawy półksiężyc na pazurze , ale widoczny jest po kilku miesiącach od zdarzenia.


BIIIP! WRONG. Jeśli zajdzie ostre osłabienie listewek i one puszczą, to kość się opuszcza w ciągu kilku godzin bodajże. Najdalej jest to kwestia dni. Między kością a ścianą powstaje krwawy wysięk bądź nawet powietrzna jamka (czasem widoczne przy sekcji). Po czasie to ta jamka wypełnia się rogiem (klin rogowy). Podeszwa jest elastyczna więc się zwyczajnie ugina - im cieńsza jest, tym bardziej dramatyczne to w skutkach. Im dłuższa ściana wystająca nad podeszwę, tym dalej do "oparcia się o ziemię" i opuszczenie może być mocniejsze. Mocniejszy miejscowy ucisk na podeszwę powoduje stwardnienie materiału tam i powstanie półksiężyca - nie krwawego, tylko wystającego.

Postaraj się bardziej, bo znowu trafiłaś kulą w płot.

BTW. Migdał nie kuleje. Kopyto zrasta, pierwsze załamanie doszło już prawie do ziemi. A przede wszystkim - jest miska.
 
EDIT: [quote author=guli link=topic=1384.msg734084#msg734084 date=1286869801]
Miałam wrażenie, że to wynik ochwatu - czy jeszcze wynik innej choroby?
Jeśli to ślad ochwatu, to pojawia się krwawy półksiężyc na pazurze , ale widoczny jest po kilku miesiącach od zdarzenia.


BIIIP! WRONG. Jeśli zajdzie ostre osłabienie listewek i one puszczą, to kość się opuszcza w ciągu kilku godzin bodajże. Najdalej jest to kwestia dni. Między kością a ścianą powstaje krwawy wysięk bądź nawet powietrzna jamka (czasem widoczne przy sekcji). Po czasie to ta jamka wypełnia się rogiem (klin rogowy). Podeszwa jest elastyczna więc się zwyczajnie ugina - im cieńsza jest, tym bardziej dramatyczne to w skutkach. Im dłuższa ściana wystająca nad podeszwę, tym dalej do "oparcia się o ziemię" i opuszczenie może być mocniejsze. Mocniejszy miejscowy ucisk na podeszwę powoduje stwardnienie materiału tam i powstanie półksiężyca - nie krwawego, tylko wystającego.

[/quote]

To , że kość opuszcza się szybko, to nie oznacza, że ten ślad będzie widoczny w ciągu kilku dni.

Opuszczenie się jej w stronę podeszwy i ciężar konia powoduje ucisk nas podeszwę - jak  jak najbardziej.
Tylko, że podeszwa pod wpływem tego ucisku nie stwardnieje  😲
Za to pojawi się krwiak, jak zwykle w  takich przypadkach  i to jest krwawy półksiężyc widoczny po dłuższym czasie.

Trudno mi uwierzyć, że o tym nie wiesz.

Reszty złośliwości nie skomentuję, stwierdzę tylko, że nie jesteś w stanie rozmawiać rzeczowo.


Co do Migdała - nadal nie otrzymałam odpowiedzi - jak długo go strugasz?
To, że załamanie schodzi do ziemi ,nie wyrokuje o przyszłości.
Bo może pojawić się następne.
dea   primum non nocere
12 października 2010 09:21
Wystarczy jeden dzień, może kilka, z opuszczoną kościa, aby pojawił się ślad na podeszwie. Wystarczy jeden dzien, może kilka, żeby zobaczyć brak wysklepienia, kiedy kość opada. Wystarczy jeden dzień, może kilka, ze zmienioną mechaniką kopyta, by coś zaczęło się wykruszać albo zbetonowało. Trudno mi uwierzyć, że o tym nie wiesz. Musi, że celowo manipulujesz. Reszty agresji nie skomentuję. Agresja budzi agresję.

Migdał sobie radzi, dziekuje bardzo za troskę 🙂 Chodzi najlepiej w swoim dziesięcioletnim życiu. Strugam go zeszłej zimy. W tej chwili zrasta "drugie kopyto" - to najdłuższe nie wybiera się nigdzie wracać. Czyli: systematycznie się skraca i zaczyna mieć okragły kształt. Może to dlatego, że nie spytał mnie o papiery i nie wie, że nie mam szansy mu pomóc?..  👀

UWAGA: nie jest głodzony i OCH! je trawę. Siano też.

PS czekam niecierpliwie na Twoją wielostronność  😍

PPS. Na pewno nie zawsze pojawia się krwiak. Nie widziałam tego charakterystycznego półksiężycowatego krwiaka u żadnego z naszych koni - a opuszczenie kości i stwardniały półksiężyc miały. Może to kwestia grubej podeszwy? A może tego, że kość tylko nieco się opuszcza (w końcu ochwat "podkliniczny"😉, nie wali się całkowicie (to pewnie u tych leżących jest)?
guli po jakie licho w ogóle zaglądasz na ten wątek skoro uważasz że wszystko co tu jest pisane to bajki wyssane z palca? Wkurza już mnie to że co chwile w wątku jest taka bezsensowna dyskusja, która za każdym razem dotyczy tego samego i nic nowego nie wnosi. Wszyscy już wiedzą na całym forum że jesteś genialną i nieomylną osobą, a Twój kowal i weterynarz jest najlepszy na świecie... Nie wierzysz że cukier może być szkodliwy? Ok, kup 5 kg cukru, daj kucowi i sama się przekonasz czy będzie ok czy nie, z chęcią przeczytam o takim doświadczeniu, a jeżeli masz to w dupie to przynajmniej przestań najeżdżać na osoby które z własnego doświadczenia przekonały się że cukier może być szkodliwy (Dea, Branka, Tajna itp)...
Wszyscy się tutaj uczymy, nasza nauka polega na obserwacji, wymianie zdań i praktyce. Nie interesuje Cię to? Ok, masz do tego prawo, ale przestań zaśmiecać wątek!
Nikt tutaj (za wyjątkiem Ciebie) nie twierdzi że jest nieomylny, mało tego, każdy przyznaje się do sowich błędów aby na przyszłość ich nie popełniać i aby inny na nich się też uczyli. Jeżeli coś jest poparte tylko własnymi obserwacjami a nie naukowymi badaniami nie znaczy że jest błędne!
[quote author=A+A link=topic=1384.msg734034#msg734034 date=1286862420]
Ciekawy był artykuł który czytałam jakiś czas temu, były tam opisy życia koni brumby w Australii i wynikało z nich, że potrafią one jeść trawę bogatą w cukry proste i byc zupełnie zdrowe, natomiast konie domowe jedzące tą samą trawę za płotem miały kopyta z flarą. Czyli albo ruch decydował, albo to że te konie brumby miały całodobowy dostęp do trawy i dawkowały sobie posiłki. Albo coś jeszcze innego. W każdym razie to że jadły trawę bogatą w cukry nie wpływało negatywnie na stan ich kopyt(poszukam jutro tego artykułu, bo teraz nie pamiętam kto go napisał).


eeee, zobacz co napisała piglet o badaniach koni brumby przeprowadzonych przez Braiana Hampsona i C.Pollitta  -  na 186 stronie tego wątku...

Akurat brumby mogą być tylko dowodem na to, że i nadmiar i brak trawy, i nadmiar i brak ruchu i że wogóle to ochwat może być od wszystkiego i u brumby ogromny procent koni w różnych środowiskach go ma...

Ja też nie jestem specjalnym zwolennikiem teori cukrowej - uważam, że do zdrowych, normalnych koni ma się tak, jak 'normalne' żywienie do cukrzycy występującej u całej populacji Indian Pima. Jednym słowem genetyki się nie przeskoczy.
[/quote]

A rzeczywiście, teraz widzę o tych badaniach nie wiem jak je przeoczyłam. Bo ja czytałam artykuł, gdzie było o tym, że w jakimś rejonie żyły sobie konie dzikie i takie zwykłe hodowlane i brumby nie miały problemów z kopytami, a te domowe miały.

nie wiem, pewnie wpływ cukru na ludzki organizm trudno porównać do końskiego układu, ale jak ktoś czytał Montignaca i rozumie na jakiej podstawie zbudował on swoją dietę, ten nie będzie miał też najmniejszego kłopotu z pojęciem, dlaczego wprowadzanie ciągle cukrów i tzw. "złych węglowodanów" (te, które bardzo mocno podnoszą poziom glukozy a tym samym insuliny) prowadzi do różnych chorób. Swoją drogą ciekawa jestem jak wygląda indeks glikemiczny u koni i czy byłby pomocny w budowaniu diety ochwatowców. W przypadku ludzi płatki owsiane takie surowe nie podnoszą zbyt mocno poziomu glukozy ale juz ugotowane w mleku skaczą z indeksem w  górę. Podobnie jest z marchwią - surowa ok, ugotowana bardzo "słodka"; makaron aldente ok, ciut rozgotowany już nie bardzo.
halo, wiele chorób cywilizacyjnych jest między innymi wynikiem ciągłego spożywania produktów, które bardzo, za bardzo podnoszą poziom  glukozy. W tym jest między innymi cukier ale nie tylko. Co ciekawe fruktoza już takiego efektu nie daje (ona ma indeks 20 a cukier 80). Montignac utrzymuje, że ciągłe spożywanie produktów o wysokim indeksie (powyżej 50) może prowadzić do nadprodukcji insuliny, czyli sytuacji, że glukoza z insuliną nie zniosą się na zero, bo tej drugiej jest za wiele. Ot tak to pamiętam z jego książek.
To oczywiście nie jest żadnym dowodem, raczej tłem ale jeśli istnieje bardzo silne podejrzenie, że nadmiar cukru w diecie sprzyja zmianom ochwatowym, to co? ryzykować bo nie ma badań, które mnie szaraczka przekonają? Wszystko w życiu robi się na podstawie badań? A ten przykład koni z Australii, które żyły w pastwiskowym raju i 95% miało zmiany ochwatowe?  Nie wystarczy?
Z moich obserwacji cukrowych
Konie wypuszczane na sucha trawe, (czyli nie dojady suche badyle po kupkówce i inne chaberdzie) konie wszystkie chodza ładnie,nie macaja,.
Wypuszczone na drugioe pastwisko gdzie była lucerna(przerosnieta dosc mocno) i dobra jakosciowo trawa, wszystkie konie, normalnie nic im sie nie dzieje,moj kon,maca, laduje z palca, jest widocznie umeczony swoimi kopytami, strugane wszystkie ta sama metoda , pogorszenie nastapiło wraz ze zmiana na cukrowe(należy jeszcze dodac ze rownoczesnie ze zmiana,zaczeły sie przymrozki nocne).
zmienię na chwile temat 😉

otrzymalam takiego maila:

Hi,

Australian Brumby Research Unit (www.wildhorseresearch.com) is
organising Wild horses and wildlife expeditions in 2011 And would like
to invite anyone who is passionate about wild horses, Australian desert
wildlife and Aboriginal and desert culture.
This will be a perfect opportunity to mix science with travel,
experience the
Australian outback in one of the world's best tourist destinations in
central Australia.

Our team will run 4 type of tours, and each one will be loaded with
information on wild horse behavioural ecology, physiology and foot
morphology.

Have a look at our flyer and program (attached) and contact us if you
need more information.

Cheers,


Magdalena


Magdalena Zabek
Australian Brumby Research Unit
School of Veterinary Science
The University of Queensland
Australia
Email: m.zabek@uq.edu.au
Web: www.wildhorseresearch.com
Mobile: 0402 766 053


to jest info wlasnie od tych ludzi z Uniwersytetu w Australii(Brian Hampson) którzy badają życie brumby i ich kopyta, mozna odpłatnie wziąść udział w ich 4 ekspedycjach w 2011, przewidziane są: obserwacja życia brumby i innych zwierząt, badanie kopyt brumby lącznie z dysekcją czyli krojenie na kawalki, oswajanie brumby i praca z nimi oraz dodatkowo za 200 dolców australijskich można zabrać swojego wybranego brumby do domu  😍


może ktos z pasionatow kopytowych jest zainteresowany? szczególy mam w zalącznikach pdf ale sa za duże aby je tu zalaczyć a zmniejszac nie potrafię...mogę wysłac je na maila jesli ktoś będzie zainteresowany
Cejloniara a ja uważam że badania trzeba robić( i je replikować), bo sa potwornie ważne. Nie powinno się zakładać czegoś z góry na podstawie obserwacji. Bo nam się  może wydawac, że to jedzenie trawy wpłynęło negatywnie na te konie brumby, tak biorąc to na chłopski rozum, więc zalecimy ludziom - nie dawajcie koniom trawy, bo to powoduje ochwat, a mogło by się okazać, przy bardziej szczegółowych badaniach, że przyczyną był np jakiś minerał w wodzie, albo jakieś bakterie, albo coś jeszcze innego.  

Dlatego te badania ze wstrzykiwaniem glukozy, w których pokazywano że ma to bezpośredni wpływ na ochwat były czymś przełomowym, ze względu na klarowny wynik, pokazujący przyczynę i skutek. Tyle że potrzeba, żeby więcej badaczy uzyskało takie wyniki.  Bo nie można wykluczyć, że w tym badaniu był jakiś błąd, albo na ochwat wpłynął jeszcze jakiś czynnik(np specyfika koni badanych w tym laboratorium, specyfika samego laboratorium itp)
I to, że wstrzykiwanie glukozy doprowadziło te konie z badań do ochwatu, nie znaczy że tysiąc innych rzeczy nie doprowadzi koni do ochwatu.

Oczywiście nie chodzi o to, żeby jak nie ma jakichś tam badań dotyczących tego a tego czym się zajmujemy, to w ogóle należy się zamknąć w 4 ścianach. Ale trzeba brac pod uwagę, że nasze założenia na zasadzie obserwacji mogą być błędne. Jak sie zajmujemy leczeniem zwierzęcia, to nie można brać rzeczy na chłopski rozum.


piglet ja bardzo zainteresowana!! tylko jaka cena?
Co do brumby to za 200 dolców to takiego bym chciała  🥂 😜
dea   primum non nocere
12 października 2010 10:15
branka - gwoli ścisłości: nie wstrzykiwanie, a podawanie oralne. Istotne o tyle, że nikt w naturze koniowi nie wstrzykuje cukru, a już dopaszczowo przyjmują.

piglet - można zabrać brumby czy odciętą nogę brumby?  😲
dea sama noga to chyba ciut droga by była  😀
dea dzięki za zwrócenie uwagi, wydawało mi się, że tam było wstrzykiwanie. Ide poszukać ten artykuł, bo mam go gdzieś zakopanego w czeluściach komputera.

PS Ja bym tam chciała nogę brumby  🤣

PPS Patrzę na artykuły naukowe dot ochwatu i widze np takie tytuły:
Metabolic Syndrome in Healthy Ponies Facilitates Nutritional Countermeasures against Pasture Laminitis.
Insulin Resistance in Equids: Possible Role in Laminitis..
Pasture Nonstructural Carbohydrates and Equine Laminitis.
Pasture management to minimize the risk of equine laminitis.
Evaluation of genetic and metabolic predispositions and nutritional risk factors for pasture-associated laminitis in ponies.
Dietary fructan carbohydrate increases amine production in the equine large intestine: Implications for pasture-associated laminitis.

I wiele innych. Jak ktoś chcę to mogę powysyłać 😎
no ja zrozumiałam, że tego brumby co go sobie oswoisz  😁

pokazywali filmiki z tego oswajania i oczywiście używają do tego techniki NH  😁 nawet pan miał carotsticka z gałązki i konia nią błogosławił 😜 i jak przesadził to orał szczeką ziemię przez jakieś 50 m  🏇
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się