naturalna pielęgnacja kopyt

halo ale w naukach przyrodniczych nigdy nie powstanie żadna teoria, której nie da się obalić. Poczytaj Poppera choćby 😉 Przez 5lat studiów to wałkowałam i na forum nie planuję, bo to nie forum filozoficzne :kwiatek:
A na pytanie o to, dlaczego się nie pokłonię nad ścianą wystającą 3-5mm nad podeszwę- powiem tak: bo moje doświadczenie temu przeczy 😉 Tadadadam! obalone! Żaden z moich koni koni nie zgodzi się na takie ściany, po prostu se podeszwę zabetonuje, pogrubi ścianę klinem rogowym i heja. Ale na tej ścianie nijak nie stanie chcesz foto??
No i właśnie o to chodzi 😉 A jak zaklasyfikować takiego konia jak moja - woli mieć ściany równo z podeszwą, ale jak przerastają, to do jakichś 3-4 mm to akceptuje i nie odbija się to na jakości ruchu? Ani nie dzieją się cuda w kopytach z tego powodu? To na tej podstawie - mogą być takie ściany czy nie mogą? A gdyby chodziła po innych podłożach niż chodzi, to nadal miałaby taki "pogląd" na temat wysokości ścian czy może by się to zmieniło?
No nie da się tak prosto i jednoznacznie. To nie matematyka, że 2 + 2 zawsze jest 4.

Edit. A ponieważ Epikea napisała, że jej koń lubi mieć lekko wystające ściany i z takimi chodzi po wszystkim, a nasze konie są półrodzeństwem i jak wynika z powyższego opisu, moja taką sytuację też akceptuje, to można by teraz szukać innych koni po tym samym ojcu i robić badania nad przekazywaniem genetycznym skłonności do takiego, a nie innego kształtu kopyt... No ale pewnie by się okazało, że znalazłby się jakiś jeden o skrajnie odmiennym "zdaniu" na ten temat, i co... Teoria w krzaki.  😎

I, niestety, nie widzę statystycznych prawidłowości, jakoby te padokowane były zdrowsze. Jeśli ktoś dysponuje konkretnymi danymi na ten temat - proszę, niech udostępni. Np. procent koni z syndromem trzeszczkowym w populacji "boksowej" a w populacji "wolnej" (bez koni dzikich, tylko udomowione, z codziennym kontaktem z człowiekiem), długość życia w obu populacjach, występowanie kłopotów oddechowych itd. Populacje muszą być porównywalne, najlepiej w tysiącach sztuk różnych ras, płci i wieku. I jeszcze ważny czynnik: warunki odchowu za źrebaka/młodego. Pastwiska czy podwórko?
Dopóki nie ma takich danych, możemy sobie gdybać a moje "wrażenia i spekulacje" są równoważne czyimkolwiek "wrażeniom i spekulacjom", czy to jest tajnaa, czy dea, czy... Ramey 😀



Olaboga, halo, kłopoty oddechowe występujące w chowie stajennym to też kwestionujesz?

W sumie wszystko można zakwestionować na zasadzie własnego “wiem lepiej”.  Akurat parę dni temu miałam dyskusję na temat, dlaczego koń powinien mieć stały dostęp do siana (jak nie ma trawy) i że duuuuuużo siana na śniadanie, przed wyjściem na padok, nie jest zastępstwem. No i mówię o budowie układu pokarmowego, o braku woreczka żółciowego, o stałym wydzieleniu żółci, o wrzodach, itd. I co usłyszałam w odpowiedzi? To jest mit!  Twoje teorie są tego samego gatunku.

Gdyby to było to samo (padoki a wolnowybiegowo) - po cholerę ludzie budowaliby stajnie??? Przecież każdy woli nie wydawać kasy.

Chociażby po to, żeby koń nie zostawał na zewnątrz w nocy, bo mogą go ukraść. Pytając o możliwość zostawiania konia na noc na padoku taką odpowiedź zawsze słyszę.  Chociażby dlatego, że tak się przyjęło, ludzie się przyzwyczaili, że to jest normalność. Takie coś usłyszałam od znajomej: ładne są te konie pana X, ale biedne, nie dba o nie, stoją na łące, a nie w boksach.

leosky   im więcej wiem, tym bardziej wiem, że mało wiem.
18 września 2015 08:37
no i właśnie niestety takie jest podejście większości ludzi nie mających do czynienia z koniem. Koń na padoku 24h, koń wytarzany, to w ich oczach koń nieszczęśliwy.

halo czytam co piszesz ale pomału przestaje mi się chcieć. To jest wątek "naturalna pielęgnacja kopyt". Czego oczekujesz? Nie wierzę, że się nie denerwujesz pisząc swoje posty więc może odpuść. No chyba, że traktujesz to jako rozrywkę.

Jak na litość koń chodzący od palca amortyzuje wstrząsy? To tył kopyta wyposażony jest w najszerszą część strzałki, która je amortyzuje.

Kwestionowanie tego, że koń który ma do dyspozycji przestrzeń jest bardziej szczęśliwy i zdrowszy od tego zamkniętego w boksie jest dla mnie już całkowicie nie do przetrawienia.
epikea zapytała o rolę ściany. To napiszę jak to widzę (z doświadczenia i literatury wnioski wysnuwam). Przede wszystkim ściana pełni rolę ochronną, nośność ma raczej niewielką, bo i jej powierzchnia jest skromna w porównaniu z resztą podeszwy. Im większe obciążenie przyłożymy z góry (masa konia, masa jeźdźca i sprzętu) tym większa siła działa na listewki przy wystających ścianach. Możliwe, że nie będzie problemu przy naturalnie dużym koniu, i zmiennym podłożu bo jego kopyta naturalnie przystosowane są do pewnych obciążeń no i wiadomo, że pewien zakres "tolerancji" musi być. (naturalne wahania masy konia są przecież faktem). Ale wyobraźmy sobie, że jeździec ze sprzętem dobija do 20%masy konia. Sporo, prawda?? Jeśli taki stan będzie pojawiał się sporadycznie, to kopyta nie będą jakoś spektakularnie reagować. Ale jeśli utrzyma się dłużej, to nie wierzę, że zdrowe kopyto nie będzie się bronić zwiększając powierzchnię nośną. Uwaga! Ja mówię o tym, że kopyto będzie protestować przeciwko wystającym ścianom, a nie grubym ścianom. Różnica jest diametralna 😉
Pamiętacie zdjęcia kopyt moich koni po przejściu 800km rajdu?? Byłam przekonana, że ściany się pościerały i kopyt brakuje. Błąd! Tam był beton, który po odpuszczeniu pokazał, że ściany były przerośnięte  😉
halo, nie wszystkie konie z rao dostają leki. Zaczyna się od wywalenia konia na padok. Leki wprowadza się wtedy, gdy padok całodzienny i super warunki nie dają poprawy. Akurat wybitnie w tym siedzę dość nieszczęśliwie.
I tak, mojemu koniowi nie pomogły leki, pomogła zmiana warunków i wystawienie na całodzienny padok. Skąd wiem? Bo dostawał leki bez zmiany warunków - i nic to nie dawało.
Potem przestał je dostawać za to zmieniono warunki - dostał padok od rana do wieczora i ... kaszlu od miesiąca nie słyszałam.
To raz.
A dwa - ja nie wiem co ty masz za konie pod obserwacją, co to na padoku stoją za to w boksie łażą. Mój się porusza w boksie jak bardzo musi. Potrafi 2 godziny stać przysypiając. Za to na padoku łazi ciągle. Oczywiście nie jakoś intensywnie, ale łazi. I u nas tak wszystkie - na padoku łażą, w boksach przysypiają raczej.  Nie wiem nawet jak to porównać jedno do drugiego. I owszem, może se potem nastukać tych kroków na jeździe. Tylko to nawet nie ma szans być podobne w sensie całokształtu. Zresztą naoddychać powietrza czystego też ma się na zapas? Żeby potem nie oddychał zakurzonym w stajni? To tak dla RAO-wców super by było.
kasik, twoje konie są konkretnie użytkowane, tak? Formę kopyt wspólnie 🙂 dobieracie do funkcji, tak? To świetnie "bangla", tak?
Murat-Gazon, niewymuszony, swobodny, prawidłowy ruch na padoku zawsze jest dobry - ale NIEWYSTARCZAJĄCY, tak? Jest wystarczający tylko dla konia, który w ogóle nie jest użytkowany pod siodłem i już(!) ma poprawne kopyta, tak?

Kilka razy pisałam, że "w koniach" ważna jest empiria. Czy to znaczy, że w ogóle nie potrzebujemy niczego konkretnie dociekać? Nie potrzebujemy jakoś porównywać konkurencyjnych teorii? Nie chciałybyście wiedzieć kto ma rację "bardziej" - tzn. komu ją chętniej przyznać, np. Ramey'owi czy Strasser? W ogóle mieć dostęp do danych, które można uznać za bardziej lub mniej wiarygodne, ale ten dostęp mieć? Nie tylko do tego co potwierdza nasze przekonania, ale także do tego co przeczy? Żeby móc samodzielnie ocenić?

trusia, nie tworzę teorii! Stawiam pytania. Nie moja wina, że kiepsko idą odpowiedzi na te pytania.
Nie kwestionuję kłopotów oddechowych w chowie stajennym, tylko pytam, czy w bezstajennym też występują? I czy da się porównać zakres tych kłopotów.

Tak, co do siana też bym chciała dysponować konkretnymi danymi do samodzielnej oceny. I gdyby ludzie się tego nie domagali, do dziś nie wiedzielibyśmy, że np. praca na pusty żołądek jest "nie halo", i Dlaczego.

Bo to jest tak: Ty "na zdrowy rozum" możesz, tak? Że układ trawienny konia wygląda tak a tak, i z tego by wynikało, że... (chyba 😉) I to nie jest "teoria od czapy"? A ja "na zdrowy rozum" nie mogę??? Mnie nie wolno? Bo moje podejrzenia i supozycje nie zgadzają się z twoimi? Twoje doświadczenia (empiria) są słuszne? Moje są niesłuszne? Na jakiej podstawie?

Nieprawda, co piszesz o stajni. Zatrudnienie nocnego stróża nawet przez lata jest tańsze (dla dużej stajni) niż budowa stajni. Dla malutkiej nie, ale to właśnie ci 2-3 "konni" mają mniejsze opory, żeby konie zostawiać na noc najwyżej pod wiatą. Stajnie budujemy bo CHCĄ tego użytkownicy koni. Bo im Wygodniej. Gdyby było wygodniej "pod chmurką" - żadnych stajni by nie było. Skoro wszystkim byłoby lepiej, i taniej(!). Ludzie chcą stajni, bo chcą komfortu. I niby takie twierdzenie jest "od czapy"? I "bzdurne"? Bo próbujecie wywodzić, że nie ma różnicy w komforcie (dla użytkownika). Ja tam na okrągło widzę, że niemal każdy woli wziąć konia z boksu niż z padoku gdy pada.

Osobiście byłabym za "wolnowybiegowym". Pod następującymi warunkami: solidne bezpieczne ogrodzenia, dużo przestrzeni, żeby nie wymuszać "walki o terytorium",  i możliwość podziału na w miarę bezkonfliktowe grupy (nie - stada, bo jakoś wierzę materiałom podlinkowanym gdzieś przez brankę: że konie nie są zwierzętami stadnymi, tylko tabunowymi, czyli rodzinnymi), i granica tych pastwisk (nie padoków) najwyżej ze 100 m od "socjalu". A socjal "wypaśny". Miejsca do czyszczenia (w budynku), myjka z ciepłą wodą, solarium (!) - koniecznie, odkurzacz, ogrzewana, wentylowana siodlarnia. Na pastwiskach brak bagna, bezkonfliktowo rozwiązane zadawanie paszy i pojenie, jak trzeba obiad z treściwej to też, dobrze ulokowane i przemyślane wiaty, tak, żeby każdy(!) koń zawsze mógł znaleźć schronienie bez bójek. Dobre place do pracy z koniem. Duża karuzela boksowa, żeby oprócz pastwiska można było dodać ruch wymuszony, gdy koń nie jest w treningu lub gdy wynika to z treningu. Oczywiście nadzór nad końmi nocą. Kilka boksów na okoliczność "aresztu" zdrowotnego. Znasz taką stajnię? No, i żeby miała x pensjonariuszy, to ze 30 km maks od centrum wielkiego miasta  😀iabeł:

leosky, okrutnie nie lubię gry w bambuko. Gdy pisałam: tylna część kopyta jest od amortyzacji, (ale i napędu, odepchnięcia - bo tak to działa), to ona jest i ma być elastyczna - afera!  Teraz piszesz: przecież to tylna część kopyta amortyzuje. To jak to jest: jest podział na funkcje kopyta przód-tył, czy nie ma???

epk, o! To jest cenne info. Że sama zmiana warunków pomogła. O ile wykluczyć, że zadziałały leki (nie wiem, jaki miały "czas"😉. Tak, chyba każdy kto miał do czynienia z raowcem wie, że stajnia to nie jest dla niego dobro. Chciałabym jakiegoś "proof". Przecież decydując tak a nie inaczej nie patrzymy przecież w niebo i nie grzebiemy pacem w piasku, nie wróżymy z kurzych wnętrzności? Nie każdy musi zgadywać "na własną łapę"? Są rzeczy, które są sprawdzone? I udokumentowane?

Mam podobne obserwacje. Konie sprowadzane do boksów raczej w nich leżą, podsypiają stojąc, a na padoku łażą. Ale ktoś sobie zdał trud, żeby policzyć, ile to faktycznie konie przemieszczają się "samochcąc". I wynikło (a dane są zgodne, z różnych źródeł), że jeśli nie wymusić ruchu na koniu (do żarcia, do wody, do miejsca schronienia) to sam z siebie rusza się za mało, niefizjologicznie mało (tu też "normy" są zgodne z różnych źródeł, że do fizjologii trzeba tyle a tyle kroków, tyle a tyle kilometrów),

"Naturalna", piszesz? I że nie da się "na zapas", jak z oddechem? To faktycznie się nie dogadamy. Bo oddychanie jest odruchem, a ruch - nie. Nie da się nie chcieć oddychać. A nie chcieć się żywiej ruszać -można swobodnie. No i, głupia sprawa, okazało się, że w naturze konie wcale nie poruszają się równomiernie. Że mają "akcje" intensywnego ruchu. Intensywnością i częstością odpowiadające przeciętnemu sensownemu użytkowaniu konia. Konie bez ograniczonej przestrzeni! A konie w ogrodzeniach  - tego nie mają. nie mają ruchu w wystarczającej ilości, jeśli człowiek tego ruchu nie wymusi.

kasik, gdyby możliwa była normalna rozmowa, chętnie porozmawiałabym co to znaczy "powierzchnia podparcia" czy "nośna". Ale okazało się, że tutaj zwyczajnie porozmawiać się nie da. To, że np. z tobą się da - nie załatwia sprawy. Zamiast wymiany poglądów i argumentów mam furt wymuszanie  udowadniania, że nie jestem wielbłądem. Faktycznie mam tego dosyć. Skoro zwijanie sreberek satysfakcjonuje...
Chciałam porozmawiać, podyskutować. To podobno jest forum dyskusyjne. Nie chciałam "nawracać", ani "zbawiać". Tu doskonale wiem, że to jest niemożliwe. Że człowieka nic nie zmusi do zmiany poglądów, o ile nie... zmusi. Ale żeby nie można było zwyczajnie wymienić uwag, czy wątpliwości? Bo jedynym argumentem w rozmowie jest " Fuuu.. weź przestań, przecież JA tak mam, i przecież TAK JEST (bo ja tak mam, i właśnie w to wierzę)? Szkoda, ale faktycznie - nie moje małpy, nie mój cyrk.
niewymuszony, swobodny, prawidłowy ruch na padoku zawsze jest dobry - ale NIEWYSTARCZAJĄCY, tak? Jest wystarczający tylko dla konia, który w ogóle nie jest użytkowany pod siodłem i już(!) ma poprawne kopyta, tak?

Właściwie to pytanie jest częściowo nielogiczne  😉 Jeżeli koń jest użytkowany pod siodłem, to siłą rzeczy niewymuszony ruch na padoku nie jest jego jedyną formą ruchu - i finito, dalsze rozważania są nielogiczne.
Jeżeli mówimy o koniu nieużytkowanym pod siodłem - uważam, że nie musi już mieć zdrowych kopyt, aby taki ruch był z pożytkiem. W przypadku koni z niedziałającymi kopytami takie kopyta dochodzą do siebie proporcjonalnie szybciej w stosunku do ilości ruchu - przy założeniu oczywiście, że koń jest przy tym prawidłowo strugany i żywiony. Każda dodatkowa godzina ma znaczenie. Bodajże kinia podawała przykład rocznego konia, któremu kopyta rozbudowały się i polepszyły wręcz w oczach po zmianie trybu życia na wolnowybiegowy - a wcześniej pozostawiały sporo do życzenia.

A mnie się marzy stajnia wolnowybiegowa z halą, ot co  😜


Nieprawda, co piszesz o stajni. Zatrudnienie nocnego stróża nawet przez lata jest tańsze (dla dużej stajni) niż budowa stajni. Dla malutkiej nie, ale to właśnie ci 2-3 "konni" mają mniejsze opory, żeby konie zostawiać na noc najwyżej pod wiatą. Stajnie budujemy bo CHCĄ tego użytkownicy koni. Bo im Wygodniej. Gdyby było wygodniej "pod chmurką" - żadnych stajni by nie było. Skoro wszystkim byłoby lepiej, i taniej(!). Ludzie chcą stajni, bo chcą komfortu. I niby takie twierdzenie jest "od czapy"? I "bzdurne"? Bo próbujecie wywodzić, że nie ma różnicy w komforcie (dla użytkownika). Ja tam na okrągło widzę, że niemal każdy woli wziąć konia z boksu niż z padoku gdy pada.


Szkoda, że właściciele stajni tego nie wiedzą. Bo szukam, szukam, i wszyscy mówią, że tak się nie da, bo konie kradną.  Z nocnym stróżem to chyba żart? 
Poza tym proszę nie generalizuj. Moja „empiria” mi mówi, że są i tacy, którzy chcą konia w boksie i tacy, którzy nie chcą. Ja nie chcę, więc zaprzeczam twojej teorii, że chcą tego użytkownicy jako ogół. Poza tym ja nigdzie nie mówię, że ludzie nie chcą komfortu. Wręcz przeciwnie, uważam, że chcą i nawet dla poparcia tej chcicy tworzą teorie, że 22 h w boksie koniowi nie szkodzi. Zawsze fajniej jest, jeśli to, czego się chce, nikomu nie szkodzi, prawda?

Bo to jest tak: Ty "na zdrowy rozum" możesz, tak? Że układ trawienny konia wygląda tak a tak, i z tego by wynikało, że... (chyba wink) I to nie jest "teoria od czapy"? A ja "na zdrowy rozum" nie mogę??? Mnie nie wolno? Bo moje podejrzenia i supozycje nie zgadzają się z twoimi? Twoje doświadczenia (empiria) są słuszne? Moje są niesłuszne? Na jakiej podstawie?

Na jaki mój zdrowy rozum? Sugerujesz, że sama wymyśliłam, jak działa i czego potrzebuje układ trawienny konia? No, bardzo dziękuję za uznanie, ale jednak nie będę sobie przypisywać cudzych zasług. Poza tym nie uważam tego za teorię, a za fakt.   

Murat-Gazon, mnie by bez hali zadowoliła. Ale kicha, niestety. Ale na wakacje zabieram konie w miejsce z możliwością bezstajennego pobytu. 
Ja również nie chcę konia w boksie, odkąd mam porównanie, jak się zachowuje i wygląda w jednym i w drugim systemie utrzymania.
Mało tego, ponieważ chcę konia zdrowego fizycznie i psychicznie, zrezygnowałam z hali i z wielu wygód dla siebie. Może nie to, że bez żalu, ale na pewno bez specjalnego wahania nad tym, co jest bardziej istotne.
I pracuję z koniem w deszczu, w śniegu, w błocie, na mrozie, na wietrze i w upale. I żyję.  😉



kotbury, a że sobie nie radzisz, to jest takie komfortowe, tak?

Owszem, chów wolnowybiegowy najczęściej jest niewygodny. Bo a) konie mają grubą okrywę włosową (albo/i jest duży problem z derkowaniem) i bywa,  że ruch w hali, czyli w ogóle, gdy gruda - jest niemożliwy b) czyszczenie mokrego (czy nawet suchego)  konia z błota to tyle czasu, że czasem na tym czyszczeniu się kończy, na ruch pod siodłem nie ma już czasu c) obszerne (a wolny wybieg powinien mieć odpowiednią ilość "przestrzeni" na konia, choćby po to, żeby nie mnożyły się konflikty) pastwiska, bywa, są bardzo odległe od... siodlarni (i j.w.) d) nie wszyscy opiekunowie dbają o taką dystrybucję paszy (w tym siana), żeby minimalizować konflikty między zwierzętami e) jest problem z owadami i różnymi reakcjami alergicznymi
Bardzo fajna opcja na lato, czy czas wypoczynku konia, ale do codziennego(!) użytkowania pod siodłem to już nie, chyba, że ktoś ma wyjątkowe szczęście.



Nie, nie jest komfortowe, ale nie wynika bezpośrednio z nadmiaru dobra hodowlanego (padokowego) tylko z faktu, że jeżdżę jak pizda. Gdybym miała umiejętności to taki level energii byłby dobrze spożytkowany i w ogóle koniowi nie byłoby w głowie źle go wykorzystywać, bo byłby dobrze ujeżdżony. A nie jest i kombinuje. I ogólnie jak się przez kawał czasu klepało dupę na zamulonym ochwatowcu, którego futrowanie czymkolwiek owocowało tylko pogłębieniem ochwatu, a nie odbiciem się od ziemi, a tu nagle koń zamienił się w prawdziwego konia, którego refleksy są szybsze niż prędkość mojej myśli i, któremu włącza się tryb I believe I  can fly na widok sikorki na kłodzie (pewnie czyha aby pożreć, tak to z tymi sikorkami jest, pierze podstępne), to się nie ma co dziwić, że nie ogarniam. Myślę sobie co z tym zrobić i chyba czas wprowadzić regularny wycisk skokowy i drążkowy, wszak patrzenie pod giry oderwie oczy od sikorek, sikoreczek, mróweczek i innych mikroskopijnych nieistniejących strachów. A wygląda na to, że aktualnie kopyta (czyli koń) w końcu dadzą radę dupę od ziemi poderwać.

Co do trzymania 24h na dworze i pielęgnacji to:
a) nie zauważam większego obrośnięcia w porównaniu ze stajennymi (a już obrastają), wręcz przeciwnie - więcej słońca = mniej sierści. najbardziej mi konie zarastały jak derkowałam, od dwóch lat nie derkuję i jest z roku na rok lepiej.
b) błotko i tarzanko? Gdy boksowałam to każde wyjście na dwór musiało być rozpoczęte tarzaniem. Teraz tak jakby koń się pod tym względem oszczędza, nie tytła się jak świnia.
c) w zimie konie zawsze szły na dwór, moje nawet gdy był beton lodowy. Mój bosy, wrażliwy koń radził sobie świetnie - więc tu nie rozumiem/ does not apply -  to chyba kwestia po prostu kompetentnego bosego prowadzenia.
d) co do żarcia to konie sobie raz hierarchię ustawiły i co jakiś czas jest przypomnienie (głównie gdy kobyły mają ruję się trochę kotłują)  - nie zauważyłam nigdy aby przy żarciu było więcej kopania niż przy powrotach z jazdy. Owszem imho trzymanie całą dobe na dworze ma sens=przynosi efekt tylko gdy padok jest spory - konie mogą wędrować, pobiegać.
kotbury, bardzo fajne obserwacje!
Tylko zależy co rozumiemy przez grudę. I ile twardo-lodowo-równo to ok. (chociaż... mój koń zawsze jesień-zima bosy, a równowagę ma małpią, ale lubi taką rozrywkę: podskoczyć zadem, podskoczyć przodem - taka huśtawka w miejscu, i razu pewnego widzę jak podskakuje tym przodem, a wysoko, ląduje i noga jeeedzie - a on na łeb/szyję pod kątem 90 st, z wyskoku, z wysokości; od tego czasu nie jestem wyrywna z wyprowadzaniem na lód). Ale gruda-że-gruda - takie twarde dziury - to już można popytać właścicieli koni i ich wetów, czy na pewno tak spoko.

Murat-Gazon, czarno widzę pożytek z hali przy koniu "24". Golić takiego przecież nie ma... sensu? Racja taka se?Raz! byłam na zawodach w hali na niegolonym koniu, trenowanym bez hali, z otwartego boksu angielskiego - i dziękuję za powtórkę doświadczenia. Czasem zimą korzystamy z pobliskiej hali, i o ile mój (niegolony) jest specyficzny (xx, golić nie potrzebuję), to reszta po 2 treningach idzie "pod nóż".

Pytanie logiczne. Bo "użytkowany koń" to jeszcze znaczy różnie. I do tego piję. Ile i w jakim rytmie tego dodatkowego ruchu ma ten "użytkowany koń".

trusia, a nie wydaje ci się, że ilekroć jest sprzeczność interesów/poziomu komfortu to nie ma mowy o konsensusie tylko najwyżej o kompromisie? Że zawsze czyjś komfort będzie ograniczony? I jeśli chcę komuś zapewnić jego komfort to "spadnie" mój? Przy różnicy nt. komfortu jakoś nie widzę transakcji typu win-win. Raczej wyrzeczenie lub kompromis.
Owszem, często nawet nie zdajemy sobie sprawy, że wyrzekamy się komfortu. Bo kto by nie chciał przebywać w miłej temperaturze 18-21 st? A jednak bez mrugnięcia rozumiemy, że zimą konie w stajni takiej mieć nie mogą. Tak, jestem wygodnicka. O ile potrafią funkcjonować godzinami w temperaturze pootwieranej stajni, jeździć (czy chodzić z koniem) zimą bez hali, to "wolnywybieg" bez wspomnianych wyżej warunków jest dla mnie nie do przyjęcia.
Potrzebę komfortu (jakiś tam poziom) nazywasz chciejstwem. Ktoś może twoje poglądy nazwać chciejstwem.
dea   primum non nocere
18 września 2015 22:06
halo - niestety z mojej strony aktualnie wyłącznie empiria wchodzi w grę. Jak mam odrobinę sił i czasu to szperam pod kątem wege diety dzieciaków. Ot, przesunięcie priorytetów 😉 Może jeszcze za jakiś znajdę więcej czasu na kopytowe czytelnictwo, ale na tę dyskusję już się raczej nie załapię.
Twoja wizja stajni idealnej nienajgorsza. Może gdyby ludzie wyrażali takie chęci, to by coś takiego powstawało. Popyt rodzi podaż.
A refeksja, że byle jakie padoczki gorsze od stajni z masażem i karuzelą - cóż, to jednak oczywistość, chyba nie ma sensu o takich różnicach dyskutować. Gdzie jak gdzie, ale tu na pewno bywalcy nie rozumieją pod pojęciem "wybiegu" spłachetka prostokątnego błota. I to właśnie nazwałam katastrofalnym błędem chowu. Fakt, takie wietrzenie dupska nie za wiele zmienia w dobrostanie konia względem boksu, szczególnie jeśli to wietrzenie zastępuje ruch pod siodłem. Jeśli takie porównanie masz na myśli to, cóż, "nikt tu nie będzie się z Tobą nie zgadzał", jak mówią u mnie w robocie.
dea, może kiedy w przyszłości dziecię ci pozwoli, wrócimy sobie do teorii, tematy na pewno będą 🙂
Nigdy nie mam problemu ze zrozumieniem ciebie, ty też rozumiesz mnie niezgorzej.
Tak. "Katastrofalne błędy chowu" - w tym rzecz. Ale i "katastrofalne błędy użytkowania" (przy czym za użytkowanie tutaj akurat przyjmuję wszystko, co dotyczy kontaktu z człowiekiem na bieżąco i w przyszłości innego niż czysto wizualny).
Bywalcy kącika nie są jedynymi jego czytelnikami.
Nie chodzi mi o nic innego, tylko o apel, żeby w każdej sytuacji szukać możliwie optymalnego rozwiązania. Uczciwie optymalnego. Nawet gdy nie jest bardzo powszechne czy utarte. Mieć otwartą głowę, no.

Nie ukrywam, że rozglądając się wokół mam wrażenie jakiejś paranoi. Typu (przykład od czapy, ale chyba obrazowy): jest sobie x, udostępnia na fejsie akcję "klatki do muzeów"; ten sam x za chwilę chwali się swoją papugą, w klatce, rzecz jasna. Albo coś takiego, już "kopytne". Filmik na fejsie (nie umiem linkować z fejsa). Pokazujący lirycznymi rysunkami jakie to podkowy są złe, a jakie buty są super! Nie ma opcji, żeby przeciętny widz tego filmiku zorientował się w przekłamaniach, "fejkach" i dojrzał to czym ten filmik jest - zręczną reklamą Swojego produktu, huk z tym, jak to naprawdę wygląda. Czasy takie, że non stop podlegamy intensywnej propagandzie w jak najbardziej komercyjnych celach. Często po drodze gubi się zdrowy rozsądek. I otwartość głów.
halo to ja pomogę z tym linkiem  :kwiatek: https://www.facebook.com/video.php?v=1501173100203395&set=o.1604768256444387&type=2&theater. Zapewne o ten filmik chodziło. Jakie przekłamanie tu widzisz?? Bo dla mnie co najwyżej przemilczane są pewne kwestie. Każde rozwiązanie :czy to okucie, jazda na boso, jazda w butach ma jasne i ciemne strony. Nie ma rozwiązań doskonałych  😉 Zawsze są jakieś "koszty"
halo spokojnie mogłaby być "hala" budowana na wzór lonżowników - podłoże, dach na słupach i kawałek muru, żeby się woda do środka za bardzo nie lała. Wiatr sobie może hulać, nie przeszkadza mi 😉 W gruncie rzeczy chodzi o jezdne podłoże, a nie o temperaturę czy osłonę od wiatru. Bo to, co mnie osobiście najbardziej przeszkadza w sezonie jesienno-zimowym, to brak jakiegokolwiek sensownego kawałka ziemi nadającego się do choćby lekkiej pracy - w momentach, kiedy wszędzie albo błoto, albo gruda.
Murat-Gazon, niestety w takiej "hali" też nie będzie podłoża, zamarznie. Nas ratuje las - drogi grubo wysłane ściółką.

kasik, wystarczy ta świadomość: nie ma rozwiązań doskonałych. W tym filmie jest "doskonałe" a "straszne takie".
Przemilczane jest to, po jakim gruncie jeździmy. Faktycznie nieustępliwy grunt plus wystające kamienie to z podkowami słabo. Na twoim miejscu (tryb użytkowania koni) też w życiu bym konia nie okuła, chyba, że jakoś very, very specjal, nawet nie wiem jak. Przemilczane jest jakie wady mają buty.
Przekłamanie w filmie to wizerunek podkowy. W ujęciu z tyłu jako monolit. Bez tego, że podkowa jest sprężysta, bez tego, że tył kopyta nadal pracuje.

Fakt, że mam lekkie 🙂 odbicia na punkcie wszechobecnej "konsumenckiej" (i nie tylko) manipulacji. Aż chce się popełnić romantyczny i "duszoszczipatielny" filmik, jakim dobrem jest podkowa 😀
Zaczynałoby się tak: W tysiącleciach użytkowania koni bardzo szybko się okazało, że bosy koń napotyka liczne ograniczenia 🙂 Ludzkość od zawsze próbowała zwiększyć funkcjonalność końskich kopyt. To właśnie podkowa zdecydowała o postępie cywilizacyjnym 😀 A gdzieś tam byłoby: obecne technologie próbują znaleźć rozwiązanie problemów m.in. na drodze "butów dla koni" - z takim a takim skutkiem. Podkowa (w rozlicznych wariantach) nadal pozostaje najmniej kłopotliwym i zasadniczo tanim środkiem zabezpieczania krawędzi kopyt. Umożliwia też wiele korekt nieprawidłowej budowy i funkcjonowania gdy samo struganie kopyt tego nie gwarantuje (a funduje koniom rozliczne cierpienia - tu materiał video rehabilitowanych ochwatowców). Koń kuty to koń szczęśliwy! (tu materiał ilustracyjny + kwiatki, serduszka, gwiazdki i czterolistne koniczynki). Nie kombinuj! Zależy ci na koniu? Szukaj kowala profesjonalisty!
🤣
Nie mam czasu śledzić w pełni dyskusji i się wypowiedzieć, ale - halo, podkowa sprężysta? Rozumiem jeszcze wkładki pod podkową czy dyskusję o tym na ile kopyto jest w stanie pracować w podkowie. Ale sama podkowa? Zimny, przybity metal - sprężysty?


A tak poza dyskusją - hurra, wreszcie jest wilgotniej i kopyta nie takie twarde  🏇 miałam już tak dosyć tego lata (musiałam ćwiczyć i biegać, żeby mieć kondycję na struganie w tej suszy  😁 ), że jestem gotowa codziennie modlić się o deszcz  😎
branka, no taka sytuacja, że stal jest sprężysta - ma taką cechę jak sprężystość, mierzalną. Metale zasadniczo są sprężyste. Nie mylić z elastycznością, własnością np. gumy.

trusia, a nie wydaje ci się, że ilekroć jest sprzeczność interesów/poziomu komfortu to nie ma mowy o konsensusie tylko najwyżej o kompromisie? Że zawsze czyjś komfort będzie ograniczony? I jeśli chcę komuś zapewnić jego komfort to "spadnie" mój? Przy różnicy nt. komfortu jakoś nie widzę transakcji typu win-win. Raczej wyrzeczenie lub kompromis.
Owszem, często nawet nie zdajemy sobie sprawy, że wyrzekamy się komfortu. Bo kto by nie chciał przebywać w miłej temperaturze 18-21 st? A jednak bez mrugnięcia rozumiemy, że zimą konie w stajni takiej mieć nie mogą. Tak, jestem wygodnicka. O ile potrafią funkcjonować godzinami w temperaturze pootwieranej stajni, jeździć (czy chodzić z koniem) zimą bez hali, to "wolnywybieg" bez wspomnianych wyżej warunków jest dla mnie nie do przyjęcia.
Potrzebę komfortu (jakiś tam poziom) nazywasz chciejstwem. Ktoś może twoje poglądy nazwać chciejstwem.



Halo, nie krytykuję ani potrzeby komfortu, ani chciejstwa, ani niczyich potrzeb. I naturalnie (przepraszam za użycie słowa, którego tak nie lubisz) ja też mam chciejstwa, chyba jak każdy normalny człowiek: np. znalazłam stajnię wolnowybiegową, ale nie posiadającą żadnego placu do jazdy - czyli można tylko jeździć w teren. I nie zdecydowałam się, moje chciejstwo zwyciężyło. Jak najbardziej rozumiem, że są sytuacje, kiedy np. padokowanie konia czy wolny wybieg kłóci się z trenigiem sportowym do tego stopnia, że pozostaje wybór: sport albo padokowanie. Ale nie o tym pisałam, a ty po raz kolejny wykręcasz kota ogonem i rozmydlasz temat dywagacjami na temat komfortu. Pisałam o wciskaniu kitu (znowu przepraszam, tym razem za dosadne określenie), że 22 h w boksie nie szkodzi koniowi.
trusia, dobrze by było, gdybyś wykazała, że to kit. "O to się rozchodzi". Że w zasadzie... myślimy sobie, że to kit. I z empirii wiemy, że dla tego samego, tak samo użytkowanego konia ruch luzem, grunt "matki ziemi" pod kopytami, słońce, wiatr, trochę deszczu itd., miłe towarzystwo, swobodny relaks w ruchu - to są ogromne plusy.
Ale gdzie dowody, że te 22 h szkodzą? No tak, jeszcze definicja "szkodzenia" 🤔.
A gdyby chcieć zebrać takie dane, takie dowody, to w jaki sposób? Żeby były porównywalne?
Ktokolwiek podjął się np. kilkuletniego śledzenia określonych parametrów zdrowia koni w systemie 22 boks? Stawki różnych ras i wieku, z kopytami na wejściu dobrze rozwiniętymi, z podobną "rozpiską" ruchu "wymuszonego" (typu godzina intensywnej jazdy na dworze, zimą w nieogrzewanej hali, godzina karuzeli lub stępa pod siodłem, rozsądny rytm treningowy, konie bose (ew. kute - inna stawka) co 4 tyg. rozczyszczane, powiedzmy). I stawki kontrolnej, zbliżonej, (ten sam werkowacz?) ale w chowie "bez aberracji" z przeciętnym padokiem, powiedzmy 12 h?
Dobrze wiem co nam się wydaje (!). Chciałabym wiedzieć "for sure". Żeby można było np. pokazać palcem, czarno na białym: robisz "koniu" krzywdę, bo... a) b) c)  - konkretne parametry. Jak na razie (chyba, że się mylę, to poproszę o linki) nie ma czego pokazać palcem. Jeśli nie ma czego pokazać palcem, to kto tu komu wciska kit?
halo
Nie potrafię udowodnić że 22h w boksie szkodzą... ale wydaje mi się, że skoro natura stworzyła konia jako roślinożercę przemieszczającego się kilometrami za zielonką to taki tryb utrzymywania jest dla nich odpowiedni  i to jest dla nich zdrowe. Więc uważam, że skoro zamknięcie w boksie jest przeciwieństwem ruchu, to i taki tryb utrzymywania jest przeciwieństwem zdrowia :kwiatek:


No i o tym mówię. Że "wydaje mi się" i "uważam". Mi, jej, jemu może "wydawać się" inaczej i jest to równoprawne.
Definicja zdrowia też byłaby ciekawa. Wspomniane australijskie materiały wykazały, że dzikie konie wcale zdrowsze nie były (ta sama proporcja i rodzaj kontuzji, wiek śmierci, choroby itd.)
halo, ja znam kilka stajni, gdzie konie stoją większość czasu w boksach, maja treningi codzienne a kopyta, no cóż .. Zawężone, dziury w pietkach. Ja nie potrzebuje badań naukowych, mam oczy i widze jak wyglądają kopyta koni trzymanych w boksie, a takich które są padokowane 😉
halo czy spotkałaś się (przy założeniu oczywiście prawidłowego chowu wolnowybiegowego!), żeby ktoś przestawiwszy konia z boksu do wolnowybiegówki powiedział "mój koń czuje się teraz gorzej, bo ...."?
Ja się nie spotkałam. Za to każda znana mi wypowiedź tego rodzaju brzmi: "Mój koń czuje się teraz lepiej, bo ....".
I tu są rzeczy różne, od poprawy jakości oddychania koni mających problemy oddechowe, przez częściowe bądź całkowite ustąpienie narowów koni tkających/łykających, uspokojenie psychiczne koni zestresowanych/nerwowych, zmniejszenie płochliwości, mniej objawów od strony układu pokarmowego u koni wrzodowych i kolkujących, lepszą odporność i kondycję, przez poprawę stanu aparatu ruchu i kopyt.
Jeżeli Twoim zdaniem doświadczenia dziesiątek i setek właścicieli koni nie są dowodem na to, że bez boksu konie mają się lepiej - to ja nie wiem, co nim jest.
Większość ludzi nie potrzebuje poddawać swoich koni badaniom naukowym, żeby wiedzieć, kiedy koń czuje się i funkcjonuje lepiej, a kiedy gorzej. Do tego wystarczą własne oczy i prowadzący konia wet.
leosky   im więcej wiem, tym bardziej wiem, że mało wiem.
20 września 2015 07:50

A tak poza dyskusją - hurra, wreszcie jest wilgotniej i kopyta nie takie twarde  🏇 miałam już tak dosyć tego lata (musiałam ćwiczyć i biegać, żeby mieć kondycję na struganie w tej suszy  😁 ), że jestem gotowa codziennie modlić się o deszcz  😎


branka dokładnie 🙂 Machłam wczoraj dużego raz dwa 🙂 Przed deszczami była istna masakra a ja spocona i zasapana .)
halo czytałaś kiedyś książki dr Strasser? Ona często odwołuje się do badań i statystyk  😉
Odnośnie butów i podków...tak się składa, że mam doświadczenie w stosowaniu jednego i drugiego i to na tych samych osobnikach. Na podstawie własnych doświadczeń mogę śmiało stwierdzić, że podkowy szkodziły moim koniom a buty miały wady  😉 I to nie jest gra słów, to stwierdzenie zaobserwowanych faktów. Szkodliwości podków nie da się wyeliminować w tym wypadku a wady butów można zminimalizować przy odrobinie dobrej woli 😉
Kinia16322, a ja znam inne stajnie i inne kopyta - i co?

Murat-Gazon, raz, że hmm... w ogóle(!) nie znam ludzi, którzy przestawili konia do wolnowybiegowej, chyba że w huk chorego.
Nie twierdziłam, że konie + "wolność" nie czują się lepiej, cały czas twierdzę, że to istotna "wartość dodana". Tylko ciągle nie wiadomo Na Ile istotna. Jeszcze w połączeniu z rasą np.

kasik, nie wątpię, że w Twoim Przypadku podkowy miały same wady. Natomiast w Moim Przypadku więcej wad wykazują buty (nadal nie ma takich butów, które musiałby być, są z roku na rok coraz lepsze/ciekawsze, ale optymalnych nadal nie ma). Wszystkie buty zakupione do stajni (a trochę ich jest) raczej leżą, skończyło się na testach w skokach, a kto potrzebuje - kuje. Ok. butów, na przody, używa na folblucie jedna dziewczyna, czasem. Ona sama struga, a od ziemi się nie odrywa.
Nadal uważam, że podkowa ma jedną zasadniczą wadę: uniemożliwia częste korekty kopyt. I kto ma konia, kto tych częstych korekt potrzebuje, powinien tak kombinować, żeby nie kuł. Oczywiście podkowa ma też inne wady: nie sprawdza się na twardym, śliskim, błotnistym/wciagającym, na śniegu. Za to np. sprawdza się przy galopach w wodzie. A buty nie. Buty na 4 nie sprawdzają się też przy technicznej pracy na drążkach/cavaletti (czasem nie sprawdzają się w sposób grożący wypadkiem, dość spektakularnie).

Jakąś pracę Strasser czytałam. Mało, bo jakoś uwierzyłam w zawartość tego wątku (to nie jest wątek Strasser). A teraz niby to samo widzę inaczej. Te same dane - a wnioski... różnie uprawnione. Albo dane różne. Czasem mam wrażenie, że "to leci tak": bo X przeprowadził badania (tu link) i stąd JA wysnuwam takie wnioski... Tymczasem po przestudiowaniu zawartości linku, okazuje się, że wnioski można wyciągnąć zupełnie, zupełnie inne, wręcz sprzeczne, ba! - że sam autor wysnuwa inne wnioski niż "interpretator". A nie każdy ma czelność, jak Ramey, napisać: "Teraz tylko spekuluję..." I chyba mało kto zwraca na to uwagę. Co jest "proof", a co "widzimisię". I nie pojmuję, na jakiej zasadzie "widzimisię" jednych ma mieć większą wartość niż innych. Tzn. pojmuję, ale... "bo te oczka tak paczą..." a wolałabym jakąś inną zasadę.
halo oczywiście, że to nie jest wątek poświęcony dr Strasser ale ja bym jednak obu metod tak mocno nie oddzielała. Różne sposoby dochodzenia do wspólnego celu-tyle 😉 Proponuję abyś poczytała, może akurat zaskoczy.
Wiele rzeczy układa mi się obecnie inaczej niż na początku. Mam zdecydowanie mniej złudzeń  😉 ale też bardziej radykalną postawę. Wiem, że nie ma jednego, uniwersalnego podejścia do kopyt a każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie. Jednak pomimo tego, każde kopyto będzie wyglądać inaczej, to już proporcje, wzajemne stosunki będą mocno do siebie zbliżone, bo wynikają z anatomii  😉 Tym, co jest stałe i pewne jest właśnie anatomia i fizjologia.
kasik, ano właśnie. Anatomia, prawa fizjologii i... mechaniki. O tym chciałam porozmawiać. Ale się nie da.
Nie da się porozmawiać np. o tym, dlaczego podkowa przybita do przedniej części kopyta to zuo (podobno w sensie mechanicznym) a zabetonowana z przodu  podeszwa to już nie (a efekt mechaniczny podobny).
Dlaczego twarda podkowa to zuo, a twarda rogowa ściana to już nie. Dlaczego niby podkowa ma upośledzać ruchomość kopyta w tylnej części i szkodzić "sercu" konia, a kompletny brak ścian z tyłu - nie. W kontekście anatomii, fizjologii, mechaniki.

Dziękuję za twój trud, naprawdę doceniam twoją chęć rozmowy, ale już doszczętnie straciłam ochotę na rozmowy w tym wątku.

Wątek i tak ma ogromne zasługi. Bo nie da się ukryć, że 10+ lat temu to o kopytach wiedzieliśmy tyle, że... są. I podobno bardzo ważne. Że czasem gnije strzałka, a czasem dochodzi do ochwatu. Dziś wszyscy wiemy nieporównanie więcej.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się