kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
zembria, ja ostatnio trafiłam na artykuł o tasiemczycy i wymyśliłam sobie że koniecznie chcę sprawdzić czy żaden z koni u mnie ich nie posiada.
Okazuje się że większość labów robi badania standardowe w których szansa na wykrycie tasiemca są jak wygrana w lotto.
Temat jest o tyle ciekawy, że jeśli mamy łąki skażone tasiemcem to de facto mamy dwa lata solidnego odrobaczania i kontrolowania.
Zdjęcie rtg kręgów szyjnych, czy ktoś mial/ma do czynienia z taka wada u konia? Jak można pomoc? Wet robiący zdjęcia kazał suplementować, plus ultradźwięki. Kon porusza głowa swobodnie w każda stronę, nie stwierdzono oznak bólowych
901CFE2D-3B62-483B-8BE0-F668DFA97867.jpeg
Post został usunięty przez autora
Mam nadzieję że to dobry wątek.
Czy ktoś tutaj jeździł do stajni z rana, a później bezpośrednio do pracy i mógłby podzielić się jakimiś poradami jak nie śmierdzieć końmi? Czy jest to w ogóle możliwe bez wzięcia prysznica w międzyczasie?
To zależy co robisz rano przy koniu.
Ja funkcjonuje od trzech miesięcy tak, że codziennie rano jeżdżę do stajni bo muszę koniowi leki podać. Przy okazji jeszcze sprzątam boks, pakuje siano do siatek, gotuje mesz, przygotowuje leki na obiad. Konia nie czyszczę i nie wsiadam.
Rano wychodząc z domu zakładam ciuchy do stajni, a w siatkę biorę te do pracy. Jak kończę w stajni, to myje ręce, i twarz i wyjeżdżam do pracy. Przebieram się na miejscu w ciuchy do pracy (pracuje w biurze). W firmie tez się trochę ogarnę, ale bez kąpieli. Jeszcze nikt mi nie mówił, ze smierdze stajnią i sama tez nie czuje nic takiego.
x.zkg.x, ja jeżdżę rano do konia normalnie na treningi, lonże, tereny itd. Do pracy nie jeżdżę bezpośrednio, ale mam mało czasu między stajnią a robotą i wpadam do domu tylko na prysznic. Włosów już nie mogę umyć, a moje BARDZO przejmują zapach i na to polecam serdecznie suchy szampon 😁 Może nie pomogę w kwestii braku prysznica, ale chociaż na te włosy mam patent.
Ja co prawda pracuje zdalnie i jeżdżę po pracy ale mój partner nigdy nie wspomniał żeby pachniało koniem. A poza jazdą, czyszczeniem etc. sprzątam stajnię i zbieram kupy na pastwisku, wcześniej jeszcze robiłam siatki... czyli pełen serwis łącznie z tym pachnącym że tak powiem.
Kluczowe dla mnie to dobre kalosze a w cieplejsze dni używam osobnych "stajennych" trampek. Ale musi być naprawdę gorąco bo zwykle wolę ciurać kalosze bo jak w coś wdepne to na myjce zmyje raz dwa i co ważne skarpetki nie przejmują zapachu (w przeciwieństwie do trampek).
No i ciuchy też ważne, myślę że jakbym szła do biura to bym zmieniła na 100% dla pewności. Co do włosów to polecam zakup kasku z linerem który można prać, taki mój "hack"
x.zkg.x, Pracuje w stajni więc niejednokrotnie musiałam wyskoczyć gdzieś bez prysznica. Do stajni nie zakładać wtedy nic co "łąpie" zapach( żadnych polarów itd, najlepiej śliskie materiały), koniecznie rzeczy na przebranie, najlepiej takie dopiero co prane( i najlepiej dosłownie wszystko przebrać).
Umyć dokładnie co się da- ręce, twarz resztę przetrzeć mokrymi chusteczkami. Na włosy odżywka w sprayu o mocnym i utrzymującym się zapachu i najlepiej jak włosy wcześniej ( jak najpóźniej przed planowaniem takiej "akcji" )były też umyte i potraktowane odżywką ( taką do spłukiwania ), która też pozostawia zapach na włosach.
Na pewno dużo mniej pachną konie wolnowybiegowe i te z dobrze wentylowanych i sprzatanych stajni 😉
Marcelina, wysłałam ci PW
Pati2012, dokladnie! Jak w stajni czysto i przewiewnie, konie nie leżą w sikach to i człowiek potem nie śmierdzi stajnią.
Najbardziej trzeba uważać na siuski, to najbardziej czuć. Czy to na podeszwach butów, czy też po czyszczeniu konia, który leżał na sikach.
Ja mam juz dość tego smrodu. Wiata jest przy siodlarni. Przychodzą do wiaty sikać. Ubrania musze trzymac w kuchni.
Planuję postawic wiate ok 40 m od siodlarni. Materiał prawie mam. Najwięcej pracy i pieniędzy pochłonie doprowadzenie wody i prądu. Bo wodę trzeba wkopać półtorej metra w ziemię. I kabel teraz drogi.
Konie po kąpieli nie śmierdzą przez kilka tygodni. Jadę i smrodu nie czuję.
W stajni gdzie trzymam konia to jednak zawsze ubrania przechodzą tym zapachem mimo że na prawdę starają się trzymać porządek i boksy są sprzątane codziennie itd... jak jeżdżę do stajni to mam nawet osobne trampki, które od razu po przyjściu do stajni przebieram na oficerki i kładę na szafie, a i tak po jednym dniu przechodzą zapachem stajni. Dlatego zawsze przebieram wszystkie ciuchy, buty a i tak nie mam pewności czy nie czuć bo jednak my koniarze jesteśmy przyzwyczajeni i tak jak palacze nie czują że walą szlugami tak sądzę, że sama mogę nie czuć że jednak trochę stajnią czuć.
Regularnie, codziennie czyszczone też śmierdzą zdecydowanie mniej lub prawie wcale 😉 Jeśli sierść jest długa, czasu mało i są do tego warunki to polecam również ogolić, to bardzo usprawnia życie. Jeśli stajnia nie zapewnią codziennego wybierania z boksów to można samemu choć kupki wybierać, parę minut, a robi różnicę znaczną.
Jak biegałam praca/stajnia/uczelnia nie zawsze mając czas i warunki na prysznic, to ciuchy na przebranie, mokre chusteczki, dezodorant, perfumy lub mgiełka zapachowa. Tak jak już ktoś wspominał kask z wkładką, którą można prać i regularne pranie, tak samo pranie rękawiczek. Dodałabym, że dobrze wentylowany kask 😉 Częsta zmiana i pranie bryczesów/ciuchów stajennych, nie ubieranie takich już przesiąkniętych zapaszkiem. I spokojnie dało się żyć. Włosy myję co dwa/trzy dni, jeżdżę codziennie, nigdy nikt nie narzekał.
Dziękuję wszystkim za odpowiedzi! Trochę mnie uspokoiłyście, bałam się, że bez prysznica będzie to niewykonalne.
Od siebie dodam, że warto zapleść włosy w warkocz i nosić w stajni czapkę. Wtedy włosy mniej przesiąkają zapaszkiem.
Co do odczuć zapachowych koniarza: często wydaje mi się, że czuć ode mnie konia, a znajomi niekońscy mi mówią, że wcale nie, więc to chyba nie zawsze jest tak, że się znieczulamy na zapachy.
To co mnie zadziwia, to to, że ludzie bardzo rzadko piorą rękawiczki- dla mnie przepocone kilkanaście razy rękawiczki śmierdzą jak stare skarpety. FUJ!
To co mnie zadziwia, to to, że ludzie bardzo rzadko piorą rękawiczki- dla mnie przepocone kilkanaście razy rękawiczki śmierdzą jak stare skarpety. FUJ!
rudziczek, 😱😱😱 Piorę po każdej jeździe. Rozumiem, że można jeszcze po całym dniu jak się jeździ kilka koni. Ale rzadziej??? 🤢
To ja dodam swój plan jak nie śmierdzieć koniem w pracy, testuje go codziennie.
1. Związujesz włosy w ciasny kok jak się da.
2. Suchy szampon to twój najlepszy przyjaciel, jeśli np jeździsz
3. Staram się zawsze umyć w pracy w zlewie to co mogę, czyli twarz, ręce.
4. Czasem całe ciało przecieram mokrymi chusteczkami, to mi daje poczucie świeżości
5. Psikam się dezodorantem i perfumom
6. I wersja letnia: jak wracam autem otwieram okna i się wietrze.
Wydaje mi się, że podstawą jest też przebrać wszystko, włącznie z bielizną. 🙂
Rude dwie, - no mi się jakoś wybitnie łapy nie pocą, wsiadam sobie jednego, czasem dwa koniki, więc piorę z raz na dwa/trzy tygodnie razem z wkładką w kasku. Przed założeniem rękawiczek myję ręce, jedyne co w nich robię to jeżdżę. Nie wyobrażam sobie prać codziennie i w sumie nie widzę w tym sensu 😅
Bielizny nigdy nie zmieniałam (gaci/stanika), jedynie skarpety, a i te zdarzało się zostawić, bo zapomniałam na zmianę wrzucić. Jak to nie jest jakiś turbo hardcorowy trening w upale i kilku koni to bez przesady.
Z czapką też się nie zgodzę do końca, w zimie jeszcze spoko, ale w lecie wyglądam po noszeniu czapki 10x gorzej (już pomijając to, że zwyczajnie wyglądam w czapkach z daszkiem jak debil). Znacznie szybciej też przy czapkowaniu przetłuszczają mi się włosy. Im więcej wiatru we włosach tym lepiej w moim przypadku 😉
A ja Was wszystkie podziwiam - ja to po każdej jeździe, a juz zwłaszcza latem wyglądam jak pół dupy zza krzaka. Do sklepu to wchodze na luzie trudno, ale do pracy nigdy w życiu. Prędzej myłabym włosy na myjce 😅 I zawsze zazdrościłam jak ktoś ściąga kask i jego włosy nie lepią mu się do głowy 😀
Post został usunięty przez autora
aaga84, nie wyglądam niczym Angelina Jolie, ale trochę mniej niż troll 😂 a na oklapnięte włosy zawsze mam rozwiązanie na przykład warkocze😁🍼
aaga84, mam to samo. Ba, pojechałam kiedyś w sylwestra do stajni bez przebierania się - kiecka i szpilki, tak tylko posiedzieć z końmi w trakcie kumulacji fajerwerków, bez choćby dotykania itepe, wróciłam na sylwestra i podobno strasznie ode mnie jechało stajnią 😂 nie wyobrażam sobie pójść do pracy po wizycie w stajni bez prysznica, szczególnie po sprzątaniu boksów… żadne metody typu mokre chusteczki i suchy szampon nie są skuteczne, zawsze czuję - zwłaszcza na włosach.
Facella, ja mam tak samo i czuję choćby skórę, ale włosy to przechodzą zapachem masakrycznie.
aaga84, - to czas na kask z lepszą wentylacją i środkiem, który można wyprać 😉 Robi gigantyczną różnicę. Ja wręcz czuję, kiedy przychodzi czas na pranie szmatki z kasku, właśnie po włosach. Nie wiem jak mogłam kiedyś jeździć w takim bez możliwości prania 😅
W hardcorowym upale też mi się zdarza zapocić, ale ta generalnie to nie jest źle. Zdarzyło mi się nawet na jedną pierwszych randek iść bez mycia włosów i chłop mi nie uciekł 😝
Facella, - może kwestia wentylacji. Jakiś czas stałam w stajni, gdzie była tragiczna, w dodatku ze sprzątaniem było tam średnio, no i rzeczy śmierdziały okropnie. Tak śmierdziały, że jak ja swojego konia przestawiłam, a mojej mamy jeszcze tam stał, to czułam ten smród przewożąc rzeczy z jednej stajni na drugą 🙃 Jakby jak tam stałam cały czas to nie było takie wyraźne, no śmierdziały, bo śmierdziały, ale jak odwykłam i tam zajechałam po jakieś rzeczy przed zawodami, to aż mnie cofnęło.
No i wiecie, to nie jest szczyt komfortu, ale czasem się kurka nie da inaczej 🤷 Chyba, że rezygnując z koni lub pracy.
W upały zwykle rezygnowałam z ciężkich treningów i brałam konia na spacer lub na lonże. Lepiej tak, niż wcale, trening planowałam sobie tak, żeby móc się ubrudzić i umyć.
keirashara, u mnie to nie kwestia kasku, mam lekki z wyjmowanym środkiem. Ale ja jestem z tych ludzi co się pocą jak szczur jak siedzą kiedy jest gorąco, a włosy myje codziennie rano xd także zależy pewno też od predyspozycji
Jeśli jest wątek dotyczący psychologii w jeździectwie to proszę o skierowanie. A tymczasem mam pytanie jak radzicie sobie psychicznie gdy macie już przysłowiowe dość? Gdy macie dość waszego konia, problemów itd itp?
mindgame, oddajemy w trening 😉
Ja wywiozlam na łąki na prawie rok w krytycznym momencie 🙂