kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy

rosi jeśli wykluczyliście kwestie fizycznego bólu to może został psychiczny dyskomfort. Po prostu siodło może kojarzyć mu się z ciężką bolesną pracą.
Jak napisalas w czasie tej miesięcznej przerwy, gdy nie widział siodła to nie wykazywał agresji.
Radziłabym powoli przyzwyczajać go do siodła, czasem przynieść powiesić tak żeby je widział, wyczyścić konia i odnieść siodło. Następnym razem założyć na chwile i zdjąć aż do ubrania go całego i rozebrania. Bez wsiadania i jakiejkolwiek pracy.
Małymi krokami, w końcu zrozumie, że siodło nie równa sie ból.

Kilka koni w podobny sposób oduczyłam agresji na podciąganie popręgu.
Rosi, postaraj się do niego poprzytulać, obejmując grzbiet i takie tam. Podrapać po kłębie, pogłaskać i w ogóle przelać miłość do konia na jego plecki. : P I bardzo delikatnie nie tylko zakładać siodło, ale też podciągać popręg. Podciąganie po 1 dziurze z każdej strony po kolei może być wkurzające, wiem, ale wtedy konie lepiej to znoszą. Mój na przykład długo odwracał się przy podciąganiu i w ogóle boczył i dopiero jak zaczęłam podciągać na raty, to się uspokoił. Powodzenia. : )
smartini   fb & insta: dokłaczone
05 listopada 2016 11:59
rosi, też bym na twoim miejscu zaczęła budowanie pozytywnych skojarzeń od zera. Najlepiej na pewien okres całkowicie rezygnując z jazdy. Wyczyścić, osiodłać, rozsiodłać, odstawić do boksu/na padok. Innym razem osiodłać i wziąć na spacer w ręku, żeby sobie w tym siodle pochodził. Konie szybko kojarzą fakty a w ten sposób stworzysz nowe skojarzenie: siodło = coś przyjemnego.
Jeśli jest coś, co koń e obejściu lubi (nie wiem, np. mizianie szczotką po klacie czy w pachwinach), rób to z siodłem na plecach.
To jazda w siodle sprawiała mu ból więc koń skojarzył siodło z bólem, teraz trzeba okręcić cały proces
A ja bym radziła - wymagania. Nie odmawiając racji przedmówcom. Bo Żaden koń nie zrobi tego, czego od nie niego wymagamy 🙁. Na moje - koń ma prawo Sygnalizować, że coś jest nie halo 😉, ale Nie Ma Prawa zachowywać się Nieuprzejmie.
halo możesz rozwinąć? :kwiatek: Co w takiej sytuacji rosi ma zrobić? Uparcie siodłać i karcić konia za niepożądane zachowania? Ignorować je?
Mogę sobie łatwo wyobrazić Twoją metodę w przypadku niesubordynacji na jeździe czy podczas lonży. Koń coś wymyśla, my każemy mu dalej iść i pracować (gorzej gdy np. nie podoba mu się złe siodło i odwala rodeo - jeździec nie ma szans i spada --> miałam kiedyś taką sytuację z Donią, wtedy oczywiście trzeba wymagać ruchu na przód itd. ale takie okazywanie dyskomfortu jest zwyczajnie niebezpieczne)
Co sie dzieje z sianem, jesli paruje?
Na padoku sa duze baloty. Jak popada zaczynaja parowac. Koniom wydaje sie to nie przeszkadzac...
A ja bym radziła - wymagania. Nie odmawiając racji przedmówcom. Bo Żaden koń nie zrobi tego, czego od nie niego wymagamy 🙁. Na moje - koń ma prawo Sygnalizować, że coś jest nie halo 😉, ale Nie Ma Prawa zachowywać się Nieuprzejmie.


W 100% się zgadzam!

halo możesz rozwinąć? :kwiatek: Co w takiej sytuacji rosi ma zrobić? Uparcie siodłać i karcić konia za niepożądane zachowania? Ignorować je?


W/g mnie zdecydowanie tak. Założyć siodło, skarcić za kopanie/gryzienie/inną agresję. Jak koń się uspokoi siodło zdjąć. I tak do skutku. Trochę jak z MonthyRobertsową łapką do dotykania nóg - koń przestaje kopać - zabieramy.

Jeśli Halo miałaś co innego na myśli to napisz.
julka177, jasno ustawić sobie w głowie jakie zachowanie konia jest dopuszczalne, a jakie nie. I oczywiste, że lepiej zapobiegać niż leczyć, czyli najlepiej tak prowadzić sprawy, żeby nie wystąpiło niepożądane zachowanie (stąd warto rozważyć wszelkie powyższe rady i zastosować wszystkie lub część). Ale jeśli wystąpi, trzeba poinformować konia, że takie zachowanie nie spotka się z aplauzem i wskazać, jakie może być zaakceptowane.
Konie mają własne interesy, my mamy własne. Te interesy, bywa, są rozbieżne.
Przykładowo - raczej żadnemu koniowi nie będzie się podobał zabieg kastracji na jego jądrach. Co nie znaczy, że koń ma prawo rzucać kastrującym o ścianę.
Jeśli możemy coś zrobić, żeby umniejszyć koniowi stresu i/lub desperacji - należy to zrobić. Ale nie po to, żeby konikowi było milej. Po to, żeby zapobiegać groźnym reakcjom.  Jeśli nie możemy zmniejszyć stresu, trzeba nauczyć konia, żeby mimo stresu zachowywał się dopuszczalnie. Tak to już jest, trzeba mieć w głowie priorytet własnego bezpieczeństwa. Jasne, to nie jest mus. Można mieć priorytet komfortu konia. Szczodrze opłacając siniakami i nie tylko i niejednokrotnie szykując zwierzowi smutny los, jako nieużytkowemu, a potężnemu i kosztownemu w utrzymaniu zwierzęciu.
Zawsze trzeba wyważyć czego ile. I właściwie - po co.

Szalona Bibi, ano. Można zacząć łagodniej - od czapraka, od obergurtu. Szczodrze nagradzać reakcje po naszej myśli, a raczej brak reakcji nie po naszej myśli.
Mamy tu do czynienia z sytuacją pozytywnego (aktywnego) lub negatywnego (biernego) wygaszenia. Trzeba wygasić "coś", co Nie Może być nawykiem konia wierzchowego. Można przemyśleć i wypróbować jak to robić, ale najpierw trzeba mieć świadomość, że "to" trzeba wygasić Koniecznie.
Znaczy dziewczyny tutaj troszkę komplikujecie sprawę.
Oczywiście nie pozwolić NIGDY na to żeby koń atakował człowieka, wszelkiego rodzaju próby kopnięcia, ugryzienia, broń boże przepychanki nie mogą miec miejsca i za to trzeba karać.
Ale często jest tak, że koń jest zdenerwowany i wyrzywa sie np na boksie podgryzając go lub kłapie zębami w powietrzu, bądź tupie. Wtedy to nie jest skierowane na człowieka, on tylko pokazuje, że coś jest nie tak i w swój sposób próbuję sie komunikować. Karac konia za to ?
Trzeba dużo obserwować i działać instynktownie.

Jak napisałam wcześniej, radziłabym spokojnie od nowa przyzwyczajać do siodła.
A jeszcze jak jest z reakcja na człowieka juz w siodle? Jakies bunty ?
Próbowaliście wsiadać na oklep ?
Też odnoszę wrażenie, że koń sygnalizuje zawczasu - pamiętając o bólu, co wg mnie nie można nazwać do końca niesubordynacją.

dea   primum non nocere
05 listopada 2016 20:51
Ja uczę, że kop, szczerzenie nie jest dopuszczalną reakcją, ALE uczciwy układ ma drugą stronę - pozwalam koniowi wypowiedzieć się usztywnieniem np. i w tym momencie zwalniam zwiększanie presji, zatrzymuję się i czekam aż odpuści, jak odpuści - całkiem się wycofuję i chwalę. Chwila przerwy i znów to samo - granica się przesuwa. Ile można w jednej sesji uzyskać, to już zależy - od konia, problemu, naszego czasu i wyczucia. Czasem jeden raz za dużo i cofamy się do punktu wyjścia.
Ta druga strona wymaga, żeby to usztywnienie uszanować, nie olać i gwałcić konia dalej - bo wtedy się prosi o "krzyk" w formie np. kopów.
Znaczy dziewczyny tutaj troszkę komplikujecie sprawę.
Oczywiście nie pozwolić NIGDY na to żeby koń atakował człowieka, wszelkiego rodzaju próby kopnięcia, ugryzienia, broń boże przepychanki nie mogą miec miejsca i za to trzeba karać.
Ale często jest tak, że koń jest zdenerwowany i wyrzywa sie np na boksie podgryzając go lub kłapie zębami w powietrzu, bądź tupie. Wtedy to nie jest skierowane na człowieka, on tylko pokazuje, że coś jest nie tak i w swój sposób próbuję sie komunikować. Karac konia za to ?
Trzeba dużo obserwować i działać instynktownie.


Wszystko zależy od tego gdzie w naszym odczuciu leży granica. Ja nie toleruję tupania, kręcenia się, obgryzania boksu (a uwiąz już pozwalam). To nie znaczy, że to jest z definicji złe ... Konieczna jest konsekwencja - nie wolno, znaczy zawsze nie wolno. Bez wyjątków. Zwykle konie dość szybko akceptują narzucony porządek.

Ja uczę, że kop, szczerzenie nie jest dopuszczalną reakcją, ALE uczciwy układ ma drugą stronę - pozwalam koniowi wypowiedzieć się usztywnieniem np. i w tym momencie zwalniam zwiększanie presji, zatrzymuję się i czekam aż odpuści, jak odpuści - całkiem się wycofuję i chwalę. Chwila przerwy i znów to samo - granica się przesuwa. Ile można w jednej sesji uzyskać, to już zależy - od konia, problemu, naszego czasu i wyczucia. Czasem jeden raz za dużo i cofamy się do punktu wyjścia.
Ta druga strona wymaga, żeby to usztywnienie uszanować, nie olać i gwałcić konia dalej - bo wtedy się prosi o "krzyk" w formie np. kopów.


No i o to chodzi, żeby nie przekroczyć granicy "wybuchnięcia" konia. Nie powodować bólu, ale ... Nie unikniemy dyskomfortu pracując z koniem. Nie da się i koń musi się przyzwyczaić.
A ja pozwalam na to, żeby koń pokazywał swoje uczucia, ale nie ma prawa robic tego w moją stronę. Nigdy, nie ważne czy się wystraszy, czy będzie uciekał od ugryzienia przez innego konia nie ma prawa na mnie wejść, nawet odrobinę.
I nie tylko z końmi tak postępuje, teraz mam kłopot z kotem i podobnie reaguje na próby zdominowania przez kota  😀 nie ma prawa mnie ugryźć i koniec.

Spotkałam, jak ja to nazywam, złamane konie. Ciche, przygnębione, ktorym nie wolno było ogonem na milimetr ruszyć bo dostawaly "za kręcenie sie". Nie mówię że wy tak robicie, tylko po prostu nie chce żeby zwierzak tak wyglądał w moim towarzystwie, to jednak nadal koń i ma prawo zachowywać sie po końsku.

Wiele rzeczy naprawde warto brać na intuicję, początkujący sobie ja wyrobią (choc niektórzy sie po prostu z tym rodzą). Trzeba tylko obserwować konie (najlepiej w stadzie).
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
05 listopada 2016 21:54

Mamy tu do czynienia z sytuacją pozytywnego (aktywnego) lub negatywnego (biernego) wygaszenia.


O jakim wygaszeniu pozytywnym i negatywnym mówisz?
Jeśli chcemy, żeby x czegoś Zaprzestał - mówimy o wygaszaniu. Jeśli chcemy, żeby coś kontynuował, rozwijał - o wzmacnianiu. Jedno i drugie może mieć charakter pozytywny lub negatywny. Nie mylić z "cacy" i "be". Pozytywny oznacza aktywny, negatywny oznacza bierny. Gdy mowa o wzmacnianiu i wygaszaniu.
Przykładowo: koń grzebie nogą. Chcemy, żeby kontynuował, coraz efektowniej. Wzmacniamy. Pozytywnie: smaczkami, mizianiem (w praktyce jest to tożsame z nagrodą) lub negatywnie - nie robiąc nic, co najwyżej zapobiegając znudzeniu akcją. Konie należą do istot mocno samo-motywujących się, a raczej samo wzmacniających swoje nawyki.
Przykładem wzmocnienia negatywnego jest np. gdy koń fajnie wejdzie na pomoce na kole - nie robimy NIC - pozwalamy tak sobie iść, w wygodzie.
Tak samo jest z wygaszaniem. Może być pozytywne (konkretne akcje) - i wtedy zasadniczo tożsame z karą, "stwarzanie niewygody" też jest wygaszaniem pozytywnym - de facto karą. A gdy koń "karze się sam", my nic nie robimy - ot, wspiął się i wyrżnął łbem - jest to wygaszanie negatywne, bez akcji wygaszającego. "Pozwolić ponieść konsekwencje" to działanie w kierunku wygaszenia negatywnego. Wygaszanie negatywne, to np. gdy nieuważny, "nieszanujący drągów" koń uderzy się w drąg przy skoku. Wygaszamy nawyk np. skakania z wiszącymi nogami. Konia skłonnego do trybu lama-lama możemy skutecznie wygasić negatywnie używając wypinaczy na lonży. A "plomba" za lamę 🙁 będzie wygaszeniem pozytywnym 🙂

Jasne, że to uproszczenie, to jest ciut bardziej skomplikowane. Ale masa ludzi to myli, choć idea prosta jak barszcz. Mamy WzP, WzN, WyP, WyN. I już.
halo skąd taka wiedza ?
Okazuje się, że stosowałam to od lat nie wiedząc, że ma jakąś nazwę.
Moja znajoma nazywa to metodą marchewki i kija.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
06 listopada 2016 09:45
halo, ale to teoria psychologiczna, czy Twoja własna?
Wygaszanie i wzmacnianie? To pojecia pedagogiki.
Tak samo stosowane w szkoleniu koni, trochę piszą o tym min w książce "inteligencja koni"

w ogóle wiedziałyście że są kucyki-przewodnicy dla niewidomych?  😜
Tak słyszałem o tym  programie , Podobno w ruchu miejskim sprawdzały się lepiej niż psy , jednak chyba jest to i będzie niszowe zastosowanie kucy .  Jednak ciężko trzymać  kuca nawet bardzo małego  w mieszkaniu w mieście .
Dokładnie dlatego psów na taką skale nie zastąpią

Słuchajcie koń dostaje już chyba trzeci mieisąc z rzędu przeciwzapalne (dwa miesiace temu seria, mieisac temu seria i teraz seria na różne kontuzje, wiadomo jest to bardzo obciążające - żołądek, wątroba? Koń dostaje teraz drożdże i probiotyk EM, powinnam podać coś jeszcze na wszelki wypadek? Mimo wszystko tak często dostaje.. na poczatku miało się obyć bez ale po konsultacji kolejnej z wet jednak dostaje, wet dojedzie dopiero po weekendzie.
Strzyga, a nie możesz sobie sprawdzić w wikipedii? 🙂
drabcio, moja klacz, jak mocno chorowała na początku roku - poza lekami dostawała cośtam osłonowo na żołądek
Początkowo ranigast bodaj, ale szło tego strasznie dużo (=drogo), więc wetka wynalazła coś w tańszego płynie (nijak nie pamiętam nazwy 🙁 
Jutro będę konsultowała z wetem, mozę dojedzie to jak będzie miał jeszcze dostać przeciwzap. to dostanie ranigast najwyżej.

Bardzo czysto hipotetycznie (wet jeszcze nie widział, ktoś sugerował) miał ktoś doczynienia z np zerwaniem kaletki w nadgarsku? Właściwie ma tylko krwiaka który się chyba teraz rozlał po nadgarstku, lekko znaczy na kole, obciąża normalnie  🙄
drabcio, nie jestem tego pewna, ale skoro bedzie Wet to zawsze możesz podpytać 😉 wydaje mi sie, ze siemię lniane dobrze wpływa na cały układ pokarmowy. Spotykałam sie z tym często u ludzi, a jak to sie ma do konia to niestety nie wiem 😉
Koń zapewne zakładanie siodła kojarzy z bólem i dyskomfortem. I tak jak koleżanka wyżej pisała trzeba oklepywać, masować, gadać do konia jak się zakłada sprzęt. Natomiast nie zdziwiłabym się, gdyby rekcje konia stopniowo się zmniejszały, ale nie ustąpiły do końca.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
06 listopada 2016 18:06
halo, wikipedia to średnie źródło.
smartini   fb & insta: dokłaczone
06 listopada 2016 18:52
Co do tego siodła - powolne przyzwyczajanie konia do faktu, że siodło 'nie boli' to jedna sprawa. Kontrolowanie, by zachowanie konia nie zagrażało człowiekowi to sprawa zupełnie inna.
Najważniejsze jest znaleźć 'złoty środek' w reakcjach i BARDZO DOBRZE wiedzieć, czy dane zachowanie jest reakcją lękową przed bólem (ucieczka) czy reakcją obronną próbującą skutecznie uniknąć potencjalnego bólu (agresja). I tu już internet nie pomoże, właścicielka (?) już sama z obserwacji musi zdecydować, czy dane zachowanie należy przeczekać i 'na spokojnie' przepracować czy należy za nie ukarać.
I tu wychodzimy poza przykład z siodłem i wychodzi nam jakże częsty problem w ogóle w jeździectwie. Często gęsto ludzie nie potrafią prawidłowo ocenić sytuacji i zachowania przez co albo pozwalają na zachowania agresywne wobec człowieka (bo on tak ma, bo on jest niecierpliwy, blablabla) albo w drugą stronę - karzą konia za zachowania lękowe i nie zagrażające człowiekowi przez co pogłębiają lęk i też pogarszają sytuację
Co do tego siodła - powolne przyzwyczajanie konia do faktu, że siodło 'nie boli' to jedna sprawa. Kontrolowanie, by zachowanie konia nie zagrażało człowiekowi to sprawa zupełnie inna.
Najważniejsze jest znaleźć 'złoty środek' w reakcjach i BARDZO DOBRZE wiedzieć, czy dane zachowanie jest reakcją lękową przed bólem (ucieczka) czy reakcją obronną próbującą skutecznie uniknąć potencjalnego bólu (agresja). I tu już internet nie pomoże, właścicielka (?) już sama z obserwacji musi zdecydować, czy dane zachowanie należy przeczekać i 'na spokojnie' przepracować czy należy za nie ukarać.
I tu wychodzimy poza przykład z siodłem i wychodzi nam jakże częsty problem w ogóle w jeździectwie. Często gęsto ludzie nie potrafią prawidłowo ocenić sytuacji i zachowania przez co albo pozwalają na zachowania agresywne wobec człowieka (bo on tak ma, bo on jest niecierpliwy, blablabla) albo w drugą stronę - karzą konia za zachowania lękowe i nie zagrażające człowiekowi przez co pogłębiają lęk i też pogarszają sytuację


Jeśli ma się problematycznego konia to nie mając dostatecznego doświadczenia warto poprosić kogoś "z okiem" o pomoc.
Tam gdzie zdarza mi się jeździć często oceniamy problemy wspólnie. Niby wszyscy ze sporym doświadczeniem a jednak może coś umknąć, albo nie wpadnie (proste) rozwiązanie do głowy.
Tylko to trzeba zobaczyć "na żywo" - na odległość można tylko rzucić ogólnikami.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się