Sprawy sercowe...

Trzeba rozmawiać szczerze i otwarcie 😉 Mój facet miał taki okres w naszym związku, że cokolwiek złego się u mnie nie zadziało (a naprawdę miałam hardkorowe dwa ostatnie lata, zresztą kolejny też nie szykuje się lepszy), to on miał też źle, też parszywie, też do de i w ogóle kiła i mogiła. Więc zamiast wsparcia dostawałam kolejny kamień do koszyczka 😉 W końcu pogadaliśmy długo, otwarcie i on po prostu uważał, że właśnie to mnie pocieszy 😲 Bo przecież ja twarda jestem i na pewno przytulenie mi nie pomoże 😉 Teraz nauczyliśmy się czego oczekujemy w danej sytuacji od siebie i właściwie jest spokój. No, poza ostatnią akcją, ale to też już mamy przegadane. Rany, prawie jak na kozetce 😁
Dziekuje Wam wszystkim za przedstawienie waszego punktu widzenia. Musze sobie to wszystko mocno przemyslec, ale to prawda jestem z tych teskniacych bardzo, potrzebujacych rozmow czulosci itd. Jednak nie jestem totalna pesymistka nasze rozmowy sa rowniez mile i fajne, ale w pewnym momencie byc moze ja nakrecam taka malo przyjemna atmosfere. Chociaz jak mi mowi, ze mu jest super, cieszy sie z wyjazdu i za mna nie teskni to tez jest dla mnie srednie. Wydaje mi sie, ze kazde z nas przesadza w zla strone. Napisalam mu wiadomosc z wyjasnieniem mojego punktu widzenia, taka spokojna. Zobaczymy czy w ogole odpisze..
Kleik a faktycznie padło w rozmowie z jego strony stwierdzenie, że jest mu super i nie tęskni za Tobą? Powiedział tak dosłownie? Czy po prostu Ty dorobiłaś ideologię do jego słów, a on chciał przekazać inny sens? Bo jeśli to pierwsze, to nie rozumiem. Nawet jeśli byś mu nie wiem jak marudziła, nie rozumiem, jak można tak powiedzieć.
Padlo takie zdanie, pozniej twierdzil, ze nie to mial na mysli, ale nie potrafil za bardzo powiedziec o co mu chodzilo.
Strzyga, oczywiście, że porównuję. Z rozpaczą po śmierci bliskiej osoby też porównam. Bo i tak zawsze chodzi o emocje. I o zarządzanie nimi. Czas i trudność procesu dochodzenia do ładu różnią się zależnie od skali problemu. Sam mechanizm - nie. I w każdym przypadku w gruncie rzeczy chodzi o to, czy ktoś lubuje się w silnych emocjach, czy woli umiejętnie na nie wpływać. Kiedyś nie wyobrażałam sobie życia bez burzy emocji, dziś pojmuję, ile takie podejście wyrządziło mi szkody 🙁
Emocje powinny nam służyć, a nie my - im.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
11 czerwca 2014 16:43
halo, absolutnie nie. Jeśli porównujesz śmierć bliskiej osoby do buca na drodze, to jest coś mocno nie tak.
Oj, Strzyga 🙁
Jak nie chcesz zrozumieć to nie zrozumiesz, po co ja się staram 🤔
Miłej zabawy w morzu twoich emocji, "sympatycznych" i "wiele dających" terapii. Itd.
Tylko innym nie wmawiaj, że każdy musi się bujać tak jak ty.
Jeszcze są ludzie, którym całkiem dobrze wychodzą proporcje serca do rozumu. I wszystko z nimi "tak".
Natura emocji jest ta sama - niezależnie od przyczyny. Nasilenie - może mieć związek z przyczyną, choć życie uczy, że wcale nie taki bezpośredni ani oczywisty, a często - paradoksalny.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
11 czerwca 2014 17:08
halo, o i się pojawił argument ad personam. Nie umiesz dyskutować, nie dyskutuj.
Strzyga, rozmawiamy personalnie. Ty w ogóle nie odnosisz się do argumentów. W każdym poście używasz drugiej osoby liczby pojedynczej. A ja mam rozmawiać w oderwaniu od twoich, publicznie tu prezentowanych, poglądów?
Widzisz - ja ciebie rozumiem, bo BYŁAM młoda (i emocjonalna 🙂😉 I dobrze to pamiętam. Ty mnie nie zrozumiesz (na razie) bo masz jeszcze mało życia za sobą. Twoje prawo patrzeć na świat jak patrzysz. Ja tylko mówię, że można inaczej, i że to "inaczej" jest ludzkie i zdrowe.  Że zarządzanie emocjami jest umiejętnością, której zwyczajnie można się nauczyć (w czym lata życia i doświadczeń pomagają, jeśli ktoś zmieniać się chce). Jeśli ktoś chce wszystko przeżywać jak stonka wykopki - nikt mu nie zabroni.
Nie wiem, może niektórzy mają tabelki - co warto przeżywać, a co nie? Osobiście uważam, że takich tabelek nie ma. Każdy ze swoimi emocjami konfrontuje się sam.
Zbyt wielu ludzi widziałam w kompletnej rozsypce od byle głupstwa (patrząc z boku). I tych, którzy brali na klatę niewyobrażalne dramaty - i szli dalej w życie. PO jakimś czasie całkiem pogodni. Tak, czasem to ci sami ludzie 🤔 I nawet nie zawsze kolejność jest taka, że po tragicznych wydarzeniach to już "głupstwa" nie będą ruszały. Ale człowiek ma taką moc, że dystans (zdrowy) może osiągnąć zawsze. O ile zada sobie trud świadomego pozbycia się "fascynujących poruszeń emocji". Emocji, które dyktuje życie (i śmierć) i tak każdemu wystarczy.
Strzyga ma zawsze racje 😉

halo, bardzo cenie Twoje przemyslenia. Im dalej piszesz, tym trudniej sie z Toba nie zgodzic.

kleik a Ty bys chciala, zeby Twoj facet nie chcial zebys sie cieszyla np z weekendu z kolezankami? Albo zebys w pracy myslala tylko o nim i nie mogla sie skupic na pracy bo to takie fajne i romantyczne i pokazuje jak go kochasz i swiata poza nim nie widzisz? To jest NIEZYCIOWE! 😀 Tak sie na dluzsza mete po prostu, zwyczajnie nie da. Predzej czy pozniej obluszczony partner bedzie mial dosc.
Z tego co piszesz przypominasz mi troche mnie sama z poczatku zwiazku - uczepiona, zalezna, nieszczesliwa jak tylko wychodzil z domu. I tu dochodzimy do momentu polaczenia watkow 😀 PO CO sie umartwiac? Wykorzystaj czas bez niego na to, zeby zrobic cos dla siebie. Zrob cos, zeby miec o czym z nim gadac, zeby cos wnosic ciekawego do zwiazku. Nie mozesz zyc nim i jego zyciem przeciez. A on zaraz wroci.
Ja tam rozumiem co ma na mysli ze jest fajnie i ze nie teskni - bo niby czemu ma sie umartwiac. Poczekaj, za pare lat bedziesz wiedziala co ma na mysli i gwarantuje Ci ze to nie jest nic zlego i ze bedziesz sie cieszyc, ze jest zadowolony. Poki co myslisz o sobie, nie o nim.
nerechta, dzieki po raz kolejny. Jeśli chodzi o mnie ja jestem cały czas w biegu i cały czas coś robię (dwie prace, uczelnia, znajomi). To nie jest tak, że cały dzień siedzę w domu i płaczę. Ani również nie ma miejsca coś takiego, że nie mam o czym mu opowiedzieć. To zupełnie nie o to chodzi. Ja jestem spokojna, jak jest regularny bezproblemowy kontakt. Na tą chwilę sytuacja przedstawia się tak, że on jest daleko- kontakt jest jedynie internetowy w związku z czym on może idealnie go dozować (nie odpisując, nie robiąc się dostępnym - co aktualnie robi). Brak kontaktu i brak możliwości wyjaśnienia konfliktu stresuje mnie tak mocno, że będąc i robiąc cokolwiek ja nie jestem w stanie tego stresu zwalczyć. Znam go bardzo dobrze, wiem jakie były problemy z komunikacją na początku naszego związku. Mieszkanie razem praktycznie je wyeliminowało. Teraz jak wyjechał to niestety wszystko wróciło, rozmowa bardzo szybko go z jakiś względów wkurza, w związku z tym ciągle słyszę od niego to samo, że on ma dość, że marudzę, że zrzędzę. W tej sytuacji 3 tygodnie wydają mi się ogromem czasu.
Kleik, 3 tygodnie?? Przeciez to jest chwila! A w miedzyczasie Ty też się zrób na trochę niedostępna, nie odpisuj, a co. Zajmij myśli czymś innym, nie analizuj aż tak.
busch   Mad god's blessing.
11 czerwca 2014 19:36
Kleik, doskonale Cię rozumiem 😉. Mam wrażenie, że problemem może być niezrozumienie przez Twojego chłopaka, o co Ci tak naprawdę chodzi w tym "marudzeniu". Ja też jestem osobą mocno tęskniącą, co gorsza jak jest mi naprawdę ciężko z czymś, to mam tylko dwa tryby - całkowite milczenie na ten temat i radzenie sobie samej, albo - jeśli jednak słowem się odezwę - to po prostu nie umiem powstrzymać fontanny  😉. Nie umiem jakoś tego wypośrodkować i spokojnie powiedzieć, co mnie boli - chyba już łatwiej byłoby powstrzymać się przed kichnięciem, niż przed rozbeczeniem się, jeśli zacznę mówić na trudny dla mnie temat.

A jak to wygląda z drugiej strony słuchawki? Tam siedzi mój chłopak, oddalony ode mnie kilkaset kilometrów, który słucha jak jego dziewczyna beczy wiedząc, że nie może nic z tym zrobić. Bo mam wrażenie, że dla facetów takie kryzysy postrzegane są jako problem do niezwłocznego rozwiązania, a nie sytuacje gdzie można powiedzieć "będzie dobrze". Może Twój chłopak, słysząc jak mu się żalisz, czuje się pod presją z Twojej strony? Że oczekujesz od niego na przykład powrotu do Polski i TO go wkurza, bo wie że to dla niego szansa/jest to dla niego ważne/wie, że nie może teraz wrócić? Wiem, że kompletnie możesz nie mieć intencji wymuszania czegokolwiek, ale z jego strony może to być tak odbierane - że oto jesteś smutna i oczekujesz od niego rozwiązania tego problemu, a on widzi tylko rozwiązania godzące w jego plany na najbliższą przyszłość.

Ja na przykład nie oczekuję, że z dnia na dzień wszystko się jakoś poukłada, bo znam realia otaczającej mnie rzeczywistości. I ewentualnie rozklejki to po prostu wyrażenie rozdźwięku pomiędzy moim "chciejstwem" a tym, co wiem, że jest możliwe. Dam upust emocjom, pojęczę sobie, a potem wstaję, otrzepuję się i idę dalej, bo generalnie ze mnie twarda baba jest podobno 😁 .

halo, uważam, że nie można nabrać zdrowego dystansu do własnych emocji, jeśli się je całkowicie odrzuca, czy neguje. Bo jesteśmy tak skonstruowani, że nie jesteśmy w stanie po prostu zignorować swoich emocji - one zawsze w ten czy inny sposób się ujawniają. Oczywiście przeciwległym krańcem jest zatapianie się bez opamiętania w swoim cierpieniu, co również uważam za niezdrowe, bo - tak jak mówisz - tych prawdziwych problemów jest dość, żeby sobie jeszcze dodatkowe wymyślać.
busch, nie pisałam o ignorowaniu, odrzucaniu czy negowaniu, tylko o obserwowaniu 🙂 O świadomości, że miedzy przyczyną a emocją istnieje przestrzeń, i między emocją a reakcją też istnieje przestrzeń. Jednak głęboki smutek "przepływający" to co innego niż smutek "zalewający".
busch   Mad god's blessing.
11 czerwca 2014 19:48
halo, tylko problem jest z tymi zalewającymi emocjami właśnie taki, że zalewają - czyli jak na moje rozumowanie, to piszesz o takich emocjach, których kontrola chwilowo nie jest możliwa. Ja mogę naprawdę bardzo chcieć się nie rozbeczeć, ale mam wrażenie, że nikt w mojej głowie mnie w tamtej chwili nie pyta o zdanie 😉. Dystans (przynajmniej u mnie) to jest coś, co zyskuję po etapie pierwszego zapowietrzenia własnymi silnymi emocjami. I wtedy mogę je sobie poobserwować, znaleźć ich przyczynę i skutek, ocenić co z tego jest moim własnym powiększaniem istniejącego problemu itd. Ale w pierwszej chwili po prostu potrzebuję poleżeć w pozycji embriona i poużalać się nad sobą 😉. To oczyszcza równie dobrze, jak burza oczyszcza skisłe powietrze 😉.
kleik a moze on zwyczajnie taki staly kontakt odbiera jako rodzaj kontroli? Wiem ze to wszystko jest cholernie trudne, bo tez przepraktykowalam na sobie, ale zrelaksuj sie i daj jemu zatesknic... 🙂 Teraz na pewno jest zajety tym czy owym, i wiem ze niefajne jest ze sie przez caly dzien nie odezwie - ale nie umrzesz od tego ani nie rozwali to waszego zwiazku 🙂 Kiedys go nie bylo i zylas 🙂
Moze pojdzcie na uklad i ustalcie, ze gadacie np co 2gi dzien o 20. Ty bedziesz miala jasna sytuacje, nie bedziesz musiala sie do niego dobijac a on na spokojnie zajmie sie swoimi sprawami. To tez bedzie proba oswojenia sie z sytuacja braku kontaktu dla Ciebie - bo musisz koniec koncow przyjac do wiadomosci, ze on nie zawsze bedzie dla Ciebie dostepny.
A, jeszcze jedno apropo's dawkowania kontaktu z jego strony - myslisz ze to celowe, a tak w wiekszosci przypadkow nie jest. Moze po klotni, kiedy faktycznie sie wkurzy i chce odpoczac - ale tak, to faceci po prostu nie maja glowy, jesli sa czyms zajeci 🙂

busch, tak jest bo tak wybierasz 🙂 Nie pytasz SIĘ o zdanie. Kontrola wszelkich emocji jest możliwa i we wszystkich okolicznościach. Piszesz, jakby TWOJE emocje były czymś niezależnym od ciebie. A one TOBIE podlegają. Kwestia treningu. Jasne, nie wszystkie obszary wszystkim idą równie dobrze.
Gdyby kontrola emocji była niemożliwa - nie byłoby pokerzystów 🙂 (ani polityków, ani skutecznych biznesmenów, ani... dobrych rodziców 🙂, obawiam się, że i wiernych małżonków 🤔)
Ciekawe czy użalałbyś się nad sobą w pozycji embrionalnej gdybyś... nie mogła sobie na to pozwolić 🙂
Smutna(?) prawda jest taka, że ludzie świetnie sobie radzą z emocjami, jeżeli... mają solidną motywację (interes, obawę przed konsekwencjami).
Gdy "wolni" "odbijają sobie" ile wlezie.

Ale naprawdę można inaczej. Można nauczyć się(!) wytwarzać dystans instant. Wrażenie zbliżone do "zwolnienia czasu" w sytuacjach zagrożenia życia.
Owszem, trudne bardzo. Ale tacy ludzie istnieją. Wręcz... święci 🙂 I wcale nie jest ich mało. Trzeba przestać postrzegać spotykające nas sytuacje jak... bezpośrednie ciosy bokserskie.
Sytuacja - przestrzeń - emocja - przestrzeń - reakcja. Im więcej wie się o sobie i o "przyjemnościach" życia - tym sprawniej można operować w "przestrzeni".
Odczucie np. ogromnej bezsilności i żalu - pojawi się. Ale niekoniecznie musi przerodzić się w rozpacz.
I każdy musi sam znaleźć sposoby. Pewnie "w początkach treningu" - takie jak piszesz. Ale chyba każdy z nas zna też sporo innych. Kiedyś uwielbiałam iść plażą  nocą, w wietrzną pogodę. Iść, aż wszystko przepłynie i "osadzi się" w lekko ćmiących obszarach. Znam ludzi, którzy sięgają po specjalną herbatę, siadają przy stole, przecierają czoło i oczy, siedzą dość długo, aż nadejdzie westchnienie. Taki "filmowy": siąść przy fortepianie i grać.
Sposobów może być wiele. Istotne jest czy CHCEMY dać przepłynąć emocjom. Czy wolimy, żeby waliły w nas jak w bęben 🙁
Bo wiele osób (pamiętam) postrzega emocje jak... treść życia. Namiętnie szuka poruszeń, wszelkiego rodzaju. Pamiętam jak pojęcie "nirwana" jawiło mi się przerażająco.
A jednak - to co niesie życie, to jakie wypełniają nas emocje - to jest MAJA 🙂 Emocje są TEŻ kwestią percepcji - jak cały obraz świata. Percepcję można rozwijać.

Przypomnę, że nie chodzi o zagłuszanie emocji, typu "jak solidnie pobiegam, że ze mnie spłynie/rzucę się w wir pracy/imprez - to mi "przejdzie"". Nie chodzi o to, żeby emocji nie odczuwać. Chodzi o to, żeby pozwolić im być, ewoluować, działać dla naszego rozwoju. Pilnie unikając reakcji autodestrukcyjnych.

Owszem, w pewnym sensie to kwestia wiary (nie mylić z religią). Nie - wiary w Boga czy ekologię, czy naukę 🙂 Głęboko wierzę, że człowiek nie składa się z samego ciała: doznań, emocji, reakcji, intelektu. Że jest w nas właśnie "przestrzeń". Mało poznana, ale przedziwnie skuteczna. Siły, o jakie byśmy się nie podejrzewali. To "coś" niesie człowieka przez wszelkie turbulencje. Niektórzy mogą to nazwać... wiarą w siebie 🙂
ooo kontrola emocji to mocno o mnie  😁  😁 zawsze jak coś się złego stanie to użalam się nad sobą max dzień-dwa, potem oddech, uświadomienie sobie, że zamartwiając się czy wściekając nic nie zmienię więc trzeba oczyścić łeb i żyć z nową sytuacją. żadne 'dlaczego ja? dlaczego mnie to spotyka?'' 😉

ale przyszło mi to dopiero dwa lata temu przy kumulacji złych, mooocno złych wydarzeń. Położyłam się na chodniku pod szpitalem o 3 w nocy i zaczełam ryczeć, na cały głos i pytać dlaczego ja. i coś do mnie dotarło, na zasadzie odpowiedzi ' bo tak i juz, od dziś z tym żyjesz'. no i żyje - z lżejszą głową niż kiedykolwiek w życiu 😉
Muszę się pożalić...
Dopadła mnie, a w sumie nas proza życia "dorosłego". Mieszkam z moim partnerem, a go nie widuję. Jak kończę pracę o 1 w nocy, to widzę go przez moment jak smacznie śpi. Kładę się, a on świtem wstaje i jedzie do swojej pracy. I tak mieszkając pod jednym dachem nie widzimy się praktycznie wcale. Mimo, że codziennie kładę się ok. 2 w nocy to ostatnio zdzieram się na siłę o 7 z łóżka, żeby chociaż kilka chwil z nim pobyć, zamienić kilka słów (tak jak dzisiaj). Ale męczy mnie to strasznie i jego też.
Dupa  🙁
Już się nie mogę doczekać, kiedy w końcu będę mieć pierwszą zmianę i skończę pracę, jak większość ludzi...
ash   Sukces jest koloru blond....
12 czerwca 2014 08:15
Meise, no takie to życie jest :/
U nas było tak 2 lata temu, mój mąż wracał jak ja już spałam, rano tylko w biegu się widzieliśmy i tyle.
ash, ale to po pewnym czasie jest gwóźdź do trumny dla związku... Ja nawet w Boże Ciało pracuję  🤔 On ma wolne.. suuucks.
halo, piszesz to samo co mówi moja mama! Ja jej nie chce wierzyć, ale powoli zaczynam. Ile sporów o to miałyśmy, bo ja uważałam tak jak Strzyga, a moja mama tak jak Ty... I ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu moja mama ma chyba racje a ja może kiedyś dorosnę do tego, ale chyba jeszcze długa droga przed mną 😉
ash   Sukces jest koloru blond....
12 czerwca 2014 08:21
ash, ale to po pewnym czasie jest gwóźdź do trumny dla związku... Ja nawet w Boże Ciało pracuję  🤔 On ma wolne.. suuucks.


nie masz możliwości zmiany ? tak, żeby chociaż kilka dni razem po pracy spędzić?
Ostatni tydzień czerwca mam cały na pierwszą zmianę, no i zostaje sobota i niedziela  🙂 Ale i tak ciężko, jak w Niemczech spędzaliśmy 24/h razem  👀
Dajemy radę, ale np. teraz siedzę nieprzytomna, bo nie odespałam swojej pracy, a nie mam już czasu się kłaść...
A u Was się to zmieniło już? Zmiana pracy, czy zmiany w starej pracy?
ash   Sukces jest koloru blond....
12 czerwca 2014 08:43
Meise, Mój mąż najpierw zakończył projekt, więc nocne wracanie do domu się skończyło, a teraz zmienił pracę więc też wraca o przyzwoitej porze 🙂
Trzymam kciuki za Was.
ash, dziękuję Ci bardzo  :kwiatek: Mam nadzieję, że i u nas się to jakoś lepiej ułoży, chociaż widoki są średnie, bo od lipca dojdą mi nocki i weekendy.. No nic, mam nadzieję, że jakoś to będzie  😉 z naciskiem na jakoś...
Moja przyjaciółka odeszła od swojego już-EX-narzeczonego  😅 po 6 latach użerania się, płakania, wątpliwości i jednocześnie nadziei, że kiedyś się zmieni...
N A R E S Z C I E 🏇 Ale się cieszę  😀 Ten dupek zdecydowanie na nią nie zasługiwał.


P. zrobila dzisiaj rano 2 testy ciazowe i oba wyszly pozytywnie 😵
Teraz jest w drodze do lekarza. Zupelnie nie wiem jak sie mam zachowac. Pocieszac? Mowic, ze wszystko bedzie dobrze? Moim zdaniem najgorsza rzecza jaka moglaby zrobic to do niego wrocic. Ja pierdziele... 🙁

ash   Sukces jest koloru blond....
12 czerwca 2014 09:24
Martuha, o szit!jaki niefart!
Martuha, no ale pomijając wszystko inne, to co? Nie ma przymusu bycia z ojcem dziecka. Nie chce, nikt jej nie każe.
Na twoim miejscu tłumaczyłabym jej, że to nie jest powód, by do niego wracała, bo skoro nie chciała, by był jej partnerem, to nie chce także, by był tatą jej dziecka. Bo istnieje spora szansa, że jeśli ją traktował źle, to dziecko będzie traktował tak samo.
ash   Sukces jest koloru blond....
12 czerwca 2014 09:34
Murat-Gazon, dobrze mówi!!!
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się