Dłuuuuga "kolka"

ms_konik   Две вечности сошлись в один короткий день...
29 stycznia 2009 12:32
Hanula, to jakaś wersja megapesymistyczna połączona z wyolbrzymioną...
Standartowo km kosztuje 1,5-2 zł, więc możesz sobie policzyć  600x4x2 zł(przy takich długich trasach stawka jest zazwyczaj niższa).
Trzymam kciuki!
Kobyłka pojechała?
myślę, że nie jest to megapesymistyczna wersja.
operacja-  5 000zl
transport-  2400zl

to już wychodzi 7,5tys. A dolicz do tego to, że każdy dzień w klinice kosztuje, specjalistyczna karma i ewentualne niespodzianki. Można mieć nadzieję, że zmieści się w granicach 10tys, ale nie sądzę aby to było pewne że koszty się nie zwiększą. Niestety wszyscy wiemy, ile kosztują leki.

Wieści z frontu- kobyłka nadal walczy. Robią jej płukanki, ma kroplówkę. Wszyscy trzymamy kciuki.
Jak już Hanula napisała kobyła nie pojechała.
Powtarzam tylko to co powiedzial jej wet, sama operacja 5 tys a jeszcze ponad 600km w jedną stronę.

no własnie tak liczyłam
sama zobacz 600 (bo 2 * 300 - jak sama pisałaś ) + 600 - bo konia tez trzeba przywiezć za jakiś czas
czyli 1200 *1,5 =1800 + 5000 za operacje
to nie wychodzi 15 tys
kate ale 15 tys to jest ogromna suma! kon ze stadniny mojego narzeczonego przeszedl operacje z resekcja i z neispodziankami po drodze i staniem ponad 2 tyg w klinice, dojazd 250km w 1 str i z zarciem i zatrudnieniem dodatkowej osoby do nocnych nadzorow i bez znajomosci wyszlo nas nie cale 10 tys
za taka sume to..wolalabym konia cisnac do Berlina czy wogole do niemcolandii
Hanula napisała, jak sama zacytowałaś, 600km w jedną stronę, czyli 1200km w obie.
Na pomorzu taniej niż 2zł nie znajdziesz transportu, poza tym pomyśleć trzeba o pustych przejazdach, czyli bez konia.


koszt operacji to raczej nie jest tylko transport i operacja!!! Zresztą jeśli przeczytasz mój poprzedni post do końca to może może...

Karla
tak jak napisałam, powinna zmieścić się w 10tys, ale pewności nie ma. Pewnie do 15tys by nie doszła, ale lepiej liczyć że wyda się więcej a wydać mniej.
Od nas z pomorza do najbliższej kliniki jest ponad 300km więc sama taka podróż jest bardzo ryzykowna. Trzymam cały czas kciuki za tą kobyłkę a miejscowego weta który ją prowadził to przeciągnęłabym po grudzie

zacytowałam bo nie widzę logiki
raz 600 raz 300 - nie ważne
ja gdybym miała zapłacić 15 tys tez bym sie wahała
dla tego staram sie uświadomić ze koszt nie musi wcale być taki duży ... 😉

600 do Gliwic ponad 300 Warszawa, też mi się wydaje że to 15 tys jest przesadzone ale tak jej powiedział wet że z takimi kosztami powinna się liczyć
Właśnie się dowiedziałam że nie udało im się uratować kobyłki..........
Po takim czasie to było chyba do przewidzenia, że tak to się skończy.....
Tylko jakiś cud mógłby pomóc.....
Tylko koni żal  🙁
[/quote]


jodzi, przepuchlina z tego co wiem jest powikłaniem na skutek złej opieki w okresie pooperacyjnym, np. zbyt szybkiego wypuszczenia konia na wybieg, czy wzięcia w trening.
No i z tego co wiem, to rokowania w przypadku leczenia przepuchliny są złe, więc tak ważne jest jak się zajmujemy koniem po operacji.


klaczka wyszła z kliniki z balonikiem tzn z przepuklina.Byc moze duzo mniejszą. Potem w stajni stała w boksie. Bardzo długo. Chyba nikt nie sądzi zeby własciciel który wpakował ponad 7 tys w operacje i leczenie wypuscił sobie klaczke na padok zdając sobie sprawe z zagrozenia.. Miało sie wchłonac... Taaa... Jak klaczka była u mnie , ogladalo ją kilku lekarzy. NIKT nie powiedział ze rokowania sa złe.Jeden sam do mnie mówił ze sie wchłonie. Nikt nie mówił zeby NIE operowac. Wręcz przeciwnie. Zeby operowac. Jakbym wiedziała wtedy to co wiem teraz... niestety czasu nie da sie cofnąć.

Dlatego nie wybiore tej kliniki nawet gdybym miała konia wieźć do innego miasta.

Dobrze ze mamy wybór i lekarzy i klinik.

Hanula..
Szkoda kobyłki... w takich sytuacjach tzw pierwsza pomoc jest najwazniejsza. Szybkie działanie i przede wszystkim obserwacja konia przez stajennego/ własciciela stajni czy kogokolwiek. Dostrzezenie pierwszych objawów. I bardzo dobry wet.

Karla🙂 pani Kasia, jego żona. Wiem że nie da się każdego kolkującego konia uratować, rozumiem,ale chyba każdy zrobiłby wszystko co w ich mocy, żeby uratować swoje zwierzę.
Hanula bardzo mi przykro  😕
jodzi co to za klinika ?
no i jak w końcu prawidłowo się pisze - przepuklina czy przepuchlina
mi sie wydaje ze przepuklina
777-dobrze Ci się zdaje.
no właśnie jodzi, co to za klinika?
Ja na temat przepukliny wiem tylko tyle, ile mi powiedział wet, na szczęście nie zetknęłam się z tym osobiście.
No ale nawet na chłopski rozum można przyjąć że skoro nawet po dużym wysiłku u zdrowego organizmu (także u ludzi) może dojść do przepukliny to po operacji tym bardziej. Ludziom też się zaleca żeby przed pełnym zrośnięciem się blizny pooperacyjnej nic nie dźwigać i ograniczać wysiłek fizyczny.
Tylko u ludzi to chyba nie jest tak groźne jak u koni?
Jeśli koń, tak jak piszesz, przyjechał z tym z kliniki, to musiało dojść do jakichś komplikacji bezpośrednio po operacji.
No a skąd szary człowiek ma wiedzieć czy to przepuklina czy obrzęk skoro wet mówi, że wszystko ok.
Ale niepoinformowanie o ryzyku reoperacji dziwi mnie jeszcze bardziej :/
Ech.... szkoda kobylki. No, ale coz. Mowiaz szczerze to dzieki tej kilkudniowej "opiece" weta miala bardzo niewielekie szanse.
Z tego co wiem to wczoraj wskazanie do operacji bylo 100% i to tez z raczej niewielka juz szansa.


Moze wyjasnie tu pare spraw, bo zrobilo sie zamieszanie. Mowa byla Gliwice/Berlin. Jak nie patrzec 600km. Tutaj nie przewieziesz za mniej niz 2zl za km a trzeba liczyc tez pusta przyczepe. W takij sytuacji nie bawimy sie przeciez zapelnianie tej pustej trasy.
Czyli wychodzi 1200zl transport w jedna strone. Zakladajac, ze sie uda to sam transposr ok 2400zl.
Operacja 5 tys. I juz mamy 7,5 tys.
Wychodzi na to, ze moze uda sie zmiescic w 10 tys., ale gwarancji nie ma. Liczac pelne koszty z zalozeniem, ze sie uda. Pobyt w klinice, karma, kontrole, leki i inne takie to sie suma latwo zbiera. Z tym, ze nie jest do wylozenia na juz, ale stanowi takie ogolne koszty leczenia i rekonwalescencji. Trzeba sie z takimi kwotami liczyc. A jak kon jest w marnym stanie to i jeszcze cos sie moze po drodze wydarzyc.

Transport jest strasznie drogi. W przypadku drobniejszych zabiegow jadac z koniem z pomorza to kwota za transport niejednokrotnie moze wyjsc wieksza niz za zabieg i pobyt w klinice.


777
zacytowałam bo nie widzę logiki
raz 600 raz 300 - nie ważne

Jak nie idzisz logiki. Do najblizszej ponad 300, ale niekoniecznie jedzie sie do najblizszej. My uderzamy te 600km do Gliwic. Ze wzgledu na polskie drogi i inne takie to jak nie ma czasu to czasami na zachod do Berlina.
sorki nie bede pisała co to za klinika... byc moze to była akurat ludzka ''wpadka''. Było mineło. Ja osobiscie nie bede oceniala kliniki jako całosci po tym jednym  znanym mi przypadku..


faktycznie- przepuklina- juz poprawiłam 😡
Do najblizszej ponad 300, ale niekoniecznie jedzie sie do najblizszej. My uderzamy te 600km do Gliwic. Ze wzgledu na polskie drogi i inne takie to jak nie ma czasu to czasami na zachod do Berlina.


Niekoniecznie do najbliższej i to powód dostateczny aby nie jechać wcale... Sorki, dla mnie bredzenie....
Dla mnie EOT.

Bardzo, bardzo współczuję...
A+A
Oczywiscie, ze nie jest to powod by nie jechac wcale. O co Ci teraz chodzi?? Musisz sie uczepic chociaz slowka??
Pisalam tylko skad prawdopodobnie wziela sie ta wzbudzajaca emocje suma, bo wiem co bylo rozwazane. 
A to, ze w koncu nie pojechali nigdzie to decyzja i sprawa wlascicieli.

My uderzamy te 600km do Gliwic. Ze wzgledu na polskie drogi i inne takie to jak nie ma czasu to czasami na zachod do Berlina.
A tu napisalam tylko jak robimy i nie ma to przeciez nic wspolnego z tym co decyduje dany wlasciciel. Dla mnie sa Gliwice/Berlin, ale to juz moja sprawa, ze transport moze kosztowac wicej niz sama klinika i moje pieniadze. I nie robi kiedy, za ile itp., jak trzeba to kon do przyczepy i w droge.
kalmi dopiero po jakims czasie tłumaczone było skad sie wzięly dwie rózne liczby 🙂
poza tym tematu jak dla mnie  juz nie ma - konia nie ma - przykre
sorry, ale mnie się wydaje, że jak chodzi o ratowanie życia, to się jedzie najbliżej, gdzie jest to możliwe, bo liczy się czas...
Zresztą podobnie jak u ludzi - jak jest zagrożenie życia to się wiezie do najbliższego szpitala, a nie leci się np do Stanów, bo tam są lepsi specjaliści :/
tylko że kobyła była pod opieką weta, który uważał, że z tego wyjdzie i nie przejmował się za mocno. W momencie gdy właścicielka zrozumiała, że ten wet nie jest godny zaufania, było już za późno.
Najprawdopodobniej koń nie przeżyłby transportu, a jeśli nawet, to miałaby małe szanse po operacji.

Klami wypowiada się we własnym imieniu, a nie właścicielki kobyłki, więc proszę nie naciągać jej wypowiedzi do sytuacji kobyłki.

a temat, moim zdaniem, powinien zostać. Ku przestrodze *
No wlasnie! Dzieki kate.

W sytuacji tej kobylki po pierwsze zawalil sprawe pierwszy wezwany wet. Przez co szanse kobylki nawet przy podjetej operacji byly niewielkie.

A moje wypowiedzi skladaja sie z dwoch odzielonych od siebie czesci:
a) drobne fakty w sprawie kobylki
b) w moim wlasnym imieniu
Do jasnej anielki. I bardzo prosze nie mieszac ich dowolnie ze soba jak komu pasuje zeby moc o cos zaczepic.

gosiaopti, mam troche inne zdanie w tej materii, ale to juz moja indywidualna sprawa co nie ma zwiazku z sytuacja opisanej kobylki.
Ja jednak zostanę przy swoim zdaniu, że lepiej gdziekolwiek, byle na czas, bo liczą się minuty.
Co innego przy operacjach tzw. planowych.

bardzo mi przykro z powodu kobyłki, niestety po raz kolejny słyszę o takiej sytuacji ;(
Kiedy byłam z moją klaczą na operacji na skręt przyjechał koń z sąsiedniego miasta, który kwalifikował się tylko do uśpienia. Właściciele "walczyli" z kolką 4 dni, aż w końcu na własną rękę zdecydowali się jechać w ciemno do kliniki, bo ich wet twierdził, że operacja nie jest konieczna i klinika to tylko ostateczność, a transport chorego konia tylko zaszkodzi.
Finanse, transport, rehabilitacja konia po operacji nie była dla nich problemem. Ale po raz pierwszy mieli styczność z kolką i nie wiedzieli co robić, a wet jedyny w okolicy...

Moja rada? W razie ciężkiej kolki starać się za wszelką cenę wzywać weta z kliniki lub takiego, którego klinika poleca. Rozumiem, że w niektórych rejonach kraju jest to trudne, ale na pewno w razie przedłużającej się kolki kontakt z kliniką w celu konsultacji wieźć czy nie wieźć będzie sensowniejszy niż poleganie na wetach nie mających pojęcia o schorzeniach koni.
... bo ich wet twierdził, że operacja nie jest konieczna i klinika to tylko ostateczność, a transport chorego konia tylko zaszkodzi.

taaa skąd ja to znam
kiedyś poruszałam na volcie temat odpowiedzialności weta
ale jak widać jesteśmy wciąż w lesie
nawet nie można takiego delikwenta pociągnąć do odpowiedzialności - za podanie złych leków , za to ze miał generalnie w d... i zbagatelizował sprawę, ze miał weekend i mu sie nie chciało przyjechac....

a dla podlasian takie małe info
jedynie B.O. był najbliższy prawdy i powiedział ze teraz to tylko operacja albo koniec

Ja jednak zostanę przy swoim zdaniu, że lepiej gdziekolwiek, byle na czas, bo liczą się minuty.


Zgadzam się
odpowiedzialnosc lekarzy wet to inna para kaloszy niestety. W zeszłym roku na koncu mojego pola klacz zimn. sie przewróciła. Wezwano weta . Najblizszego. Leczył klacz prawie dwie doby.. Dał zastrzyk, dwie/ sic!/ kroplówki zeby nawodnic klacz. Leczył ją na udar słoneczny. / pomijam wtedy brak upałów/. Kazał ludziom lac ją zimną / !!!!/ wodą .
Poszłam tam z ciekawosci bo ludzi nie znałam, patrze- klasyczny, ksiązkowy mięsniochwat. Wezwałam moją wet- próbowałysmy- było za późno. Koszmar...


DOBRY ZAUFANY WET to podstawa.
sznurka akurat lekarzy jest dwóch a klinika jest na wysokim poziomie




opinię ma u nas w wojewodztwie srednią
i ponoć w porownaniu z Wolicą to są wiek w tył...
ja gdybym musiala wieźć na pewno bym nie zdecydowala sie na Janów
ale to moja prywatna opinia
sznurka  każdy ma swoich zaufanych weterynarzy i ok.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
30 stycznia 2009 15:10
choć konkretnie w tym wypadku "zaufany weterynarz" nie pomógł zbytnio kobyle.
nie tylko nie pomógł- powiedziałabym, że wręcz zaszkodził.

Cieszę się, że naszym wetem jest kto inny, a ten to nawet szczepionki nam już nie będzie robił.

dla kobylastej [*]
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się