Zadziwiające, nietypowe ogłoszenia

anp, jeżeli dla ciebie sweet koniareczką jest osoba, która uważa, że koń powinien dostać na zrozumienie i zaakceptowanie wymagań człowieka tyle czasu, ile potrzebuje, a nie tyle, ile człowiek uznał, że musi mu wystarczyć - to ok, mogę być sweet koniareczką. To nawet komplement w tym ujęciu 😉
dea   primum non nocere
22 grudnia 2020 14:19
Też jestem sweet koniareczką, to nawet fajne w moim wieku 🤣 ale mój pies reaguje na delikatne sygnały 🙂
Cóż, mój koń chodzi na kontakcie, reaguje na pierwszą łydkę i zna sygnały przesuwające... Może jednak nie jestem sweet koniareczką?  😂
Murat-Gazon nie, dla mnie sweet koniareczką jest osoba która myśli że prawidłowa praca z koniem jest zła, przy czym swoją nieprawidłową rujnuje koniowi zdrowie fizyczne jak i psychiczne  😉
A ja sie czesciowo zgodze z anp, w rekreacji lesnej to w 90% przypadkow konie nie sa zajezdzone, a tylko przyjely jezdzca. I same wybieraja tempo*, tyle ze w miare pozwalaja nadawac jezdzcowi kierunek (tez pi razy oko, bo o kontroli w zakretach czy pomocach przesuwajacych nie slyszaly). Przyjac jezdzca jest koniowi latwiej, niz dac sie ujezdzic, to i ryzyko oporu mniejsze. No i do takiej "psiej" zajazdki z mysla o rekreacji trafiaja z definicji konie spokojne i bez temperamentu, glownie zimnokrwiste.

Za to jak ktos probuje takiego tuptka faktycznie ujezdzic, to jak najbardziej potrafi sie pojawic bardzo wyrazny sprzeciw 🤣

*co wiekszosci ludzi kojarzy sie z niekontrolowanymi galopami, a ja mam na mysli zjawisko dokladnie przeciwne 😉 te zastepy koni "do spacerow po lesie" ktore od jednej lydki w zyciu nie zmienily chodu na wyzszy a o przejsciach w obrebie chodu nawet nie zdarzylo im sie slyszec.

Z drugiej strony u tych strasznych 😉 Jazzow, Krackow C i innych Ferro zajazdki cztero- czy pieciolatkow do ambitnej rekreacji / malego sportu nie sa az tak rzadkie i nie sa bardziej dramatyczne niz zajazdki trzylatkow. Tylko ze te konie sa IMO w ogole dramatyczne w pracy dla amatora 😁 ale jak taki kon byl ogolnie wychowany i nie z jakiejs dziwnej sytuacji**, tylko np. kobyla po hodowli, ktorej nikt za mlodu nie wzial pod siodlo, to sprawuje sie normalnie. Tj. przy zajazdce, niezaleznie od wieku, a ja wymagania rosna, to bywa ciekawie.

Wiadomo, kon zajezdzany z duzym opoznieniem traci tez widoki na duzy sport, ale umowmy sie, wiekszosc koni i tak takich widokow nie ma.

Btw. u nas w koniarskiej mowie potocznej sie wyraznie oddziela zajezdzenie (inrijden) i ujezdzenie (doorrijden) konia, to pierwsze mlodziaki w 95% przypadkow znosza dobrze (bo nie maja rownowagi i sie boja pizgnac na glebe przy pierwszym wybryku 😁 ), z tym drugim bywa roznie rozniscie, bo taki kon juz jest starszy, silniejszy i lubi testowac nowe mozliwosci.

** jezdzilam chwile taka kobyle, pozno zajezdzona, ale glownie to nieodsadzona od matki do 8go roku zycia... no nie dalo sie z tym koniem NIC zrobic, zwichrowane toto bylo rowno.
Pewnie mała próbka, ale u nas 4 sztuki "psów" poszły do roboty późno i nie widać buntów żadnych. Robota co prawda też taka żadna, bo to głównie terenowe stwory, ale jednak zaakceptowały podstawy i zero problemów robią. Znałam wiele koni o podobnym poziomie wymagań, sfrustrowanych nawet takimi wymaganiami.
Gdybym jeszcze kiedyś konia szukała, to absolutnie wolę surowego i po psiemu traktować, niż zajeżdżonego na szybko i często negatywnie nastawionego do współpracy.


4 a 14 w sezonie plus inne już które są w treningu robi różnicę niebagatelną. I nadal uważam, że to nie jest tak, że takim koniom się krzywda dzieje.
Po prostu inny model pracy.
I tak jak napisała Kokosnuss- to konie potencjalnie do sportu - więc trzeba wiedzieć czy się do tego sportu nadają czy idą na sprzedaż w rekreację po zajazdce i wyuczeniu końskiego ABC.

Podziwiam, że macie do czynienia tylko z cudownymi spokojnymi końmi i nieelektrycznymi liniami, które sobie mogą zbijać bąki na pastwiskach do 5-6go roku życia. Ciekawa jestem jak to wygląda z ekonomicznego punktu widzenia.
kotbury no akurat jeżeli o mnie chodzi, to trochę jak kulą w płot z tymi "spokojnymi i nieelektrycznymi", bo spora część moich znajomych ma albo araby, którym raczej daleko do "spokojnych i nieelektrycznych", albo często konie po przejściach lub z kiepskich warunków, powyciągane od handlarzy, zaniedbane albo źle traktowane, z bogatą i nieciekawą historią już na starcie. Rzecz jasna miśków przytulasków od urodzenia też sporo, ale bynajmniej nie wszystkie.

kokosnuss chyba trochę inaczej rozumiemy "psią zajazdkę".
Dla mnie to zajazdka konia, który docelowo ma być koniem do rekreacji, dla jednego właściciela albo rodziny, koniem-przyjacielem. Widziałam w tej roli chyba niemal każdą rasę, jaką można sobie wyobrazić. Skąd pomysł, że głównie zimnokrwiste?
Murat-Gazon wiadomo, każdy jest zaklinaczem dzikich mustangów w internecie  🤣
A jak to wyglada w zderzeniu z rzeczywistością to wszyscy bardzo dobrze wiemy  😉
anp ale właśnie chodzi o to, że wcale nie musi być żadnych dzikich mustangów, jeśli się z koniem poprawnie pracuje i daje mu odpowiednią ilość czasu 😉
dea   primum non nocere
22 grudnia 2020 18:33
W internecie wszystkie konie są do wysokiego sportu albo nie powinny istnieć 😉 mowa była chyba ogólnie o niebezpieczeństwie zajeżdżania starszych koni, a nie o sporcie i ekonomii? Do tego się odnoszę. O sporcie i ekonomii nie ma sensu pisać, bo tu wiadomo jak wygląda sprawa i że zajeżdżanie będzie wcześniejsze. Tego chyba nikt nie kwestionuje.
Mialam się nie odzywać ale zmieniłam zdanie. Są niestety takie gnojki, nieważne czy niuniane z ziemi od urodzenia czy zostawione same sobie, że będą się stawiać na każde zwiększone wymagania i to w niebezpieczny sposób. Im większy skok w wymaganiach tym gorzej, wiec jest źle przy zajazdce, potem jak zaczyna się przesuwać od łydki, potem jak się zaczyna zginac, potem oczekujac natychmiast reakcjj, itd. Takiemu szkapowi naprawdę trzeba zapewnić mega solidne podstawy u kogoś kto się nie boi, bo dużo da się wysiedzieć przy brojeniu i wypracować, ale pomysły przy zajazdce bywają takie że klekajcie narody, od ponoszenia pełna parą na 2m płot (koń uj. więc może nie dolecieć) po "żadne baty mnie nie ruszą bo teraz mam chęć się wytarzać, wyjebane że ktoś na mnie siedzi". Jak są łatwe to super, można robić w domu, ale jak wychodzi z nich gnój to ja tam wolę szukać pomocy
karolina_ oczywiście, że są. Ale to nie jest 7 koni na 10.
A takiemu koniowi w szczególności dałabym czas, czas, dużo czasu i jeszcze raz czas. I pracowałabym przed zajazdką z ziemi nawet i dwa lata, gdyby było potrzeba, żeby ugruntować szacunek wobec człowieka i wyrobić w koniu chęć współpracy albo przynajmniej akceptację faktu, że od czasu do czasu współpracować musi.
Oczywiście tak sobie może robić prywatny właściciel, któremu się nigdzie nie spieszy i może poświęcić tyle czasu. Jak taki koń trafi do stajni handlowej czy do sportu, gdzie w określonym czasie ma być określony efekt, to wcale się nie dziwię, że dzieją się cyrki, bo taki koń im bardziej będzie zmuszany, tym bardziej będzie walczył. Ale w dalszym ciągu nie jest to wina konia, tylko tego, że człowiek ma wymagania, a nie ma czasu.

Ogólnie rzecz biorąc, mnóstwo problemów bierze się stąd, że ludziom wydaje się, że koń coś MUSI. Teraz, tutaj, na naszych zasadach, w określonym czasie, bo my tak chcemy. Bo my jesteśmy ludźmi, a on jest koniem.
I widzę tę postawę na każdym poziomie jeździectwa, od kompletnej zastodołowej rekreacji włącznie do chyba najwyższej półki. MUSI. Musi to, musi tamto, musi jeszcze coś. Bo człowiek tak chce. Musi nauczyć się podawać wszystkie nogi w ciągu jednego dnia, musi przyjąć właśnie to wędzidło, a nie inne, musi przestać się bać węża z wodą, musi dzisiaj zacząć wchodzić do przyczepy, musi za miesiąc galopować pod jeźdźcem, musi skakać na taką wysokość, musi przestać wypadać łopatką, musi, musi, musi, teraz natychmiast. A jak się okazuje, że nasze chcenie rozbiega się z możliwościami (fizycznymi, psychicznymi, emocjonalnymi) i charakterem konia, to jest problem, bo koń nie pasuje do założeń. To może należy zmienić założenia i uznać, że ten konkretny koń potrzebuje czegoś innego, a nie wtłaczać go na siłę w te założenia i wkurzać się, że się zwierzak buntuje.
(no, to już jest kompletny offtop)

Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
23 grudnia 2020 09:50
Murat-Gazon, sorki, ale Twój koń akurat nie jest najlepszym przykładem na dobrze ujeżdżonego zwierzaka. Zwłaszcza, że jego umięśnienie jest bardzo słabe. Po wielkiej dyskusji na temat drugiego Arabka, przestałam komentować, bo odporność na wiedze jest wielka, ale no Twój koń wyglada po prostu słabo.
Strzyga, ciekawe, że trenerka, weterynarz i fizjoterapeuta mają inne zdanie na ten temat. Sorry, ale są dla mnie większym autorytetem niż ty.
A co do stopnia ujeżdżenia - przyjedź, wsiądź, sprawdź i dopiero się wypowiadaj. Zapraszam 😉

(Dobrze, będę miła. Jakoś mam wrażenie, że cały czas masz obraz mojego konia sprzed jakichś pięciu-sześciu lat. Wiesz, od tego czasu sporo się zmieniło 😉 )
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
23 grudnia 2020 10:17
Murat-Gazon, nie wiem, obejrzałam zdjęcia z 12/12 i grzbiet zapadły, brzuch duży, siekierka za kłębem. Tak, jak mówię, nie komentuje Twoich zdjęć i skakania z mostów, ale już tu szafowanie poziomem ujeżdżenia i opowiadanie o zajeżdżaniu koni z pozycji eksperta to lekka przesada.
Jakiego eksperta? Chyba widzisz co innego, niż ja piszę  🙄 Wyraźnie napisałam, że opieram się na tym, co widziałam i przy czym pomagałam, a nie, że sama zajeżdżam.

Żeby nie było, że pomijam coś wybiórczo 😉 Ruda jest przebudowana zadem, a do tego bardzo mocno wykłębiona, co oznacza, że zawsze będzie wyglądać, jakby miała zapadnięty grzbiet. Cóż, chciałabym mieć konia o wzorcowym dla arabów grzbiecie "prostym jak stół", ale niestety nie mam, no co poradzę, operacji jej nie zrobię 😉 Ale zapewniam cię, że mięśni na tym grzbiecie nie brakuje. Brzuch owszem ma, i będzie mieć, ponieważ więcej pracy nie jestem w stanie jej zapewnić, zwłaszcza w sezonie zimowym, dlatego zimą zawsze ma więcej brzucha, a do tego - poczytaj sobie o wpływie chorób układu oddechowego na powięzi i mięśnie brzucha. Zanim alergia się odezwała, brzuch był o wiele mniejszy. To nie jest zdrowy koń i powyżej ograniczeń z tym związanych nie przeskoczę.
Strzyga, musze się z toba zgodzić. Najwięcej w temacie zajeżdżania młodych, sportowych koni maja do powiedzenia osoby nie zajmujące się tym. Ale juz robimy straszny OT.
karolina_, ja takie przypadki podpinam pod to, zwlaszcza drugie zdanie 😉

Z drugiej strony u tych strasznych  Jazzow, Krackow C i innych Ferro zajazdki cztero- czy pieciolatkow do ambitnej rekreacji / malego sportu nie sa az tak rzadkie i nie sa bardziej dramatyczne niz zajazdki trzylatkow. Tylko ze te konie sa IMO w ogole dramatyczne w pracy dla amatora

W stajni mamy pare takich pro dresazowych konikow, i praktycznie wszystkie a ktoryms etapie szkolenia wpadaja na pomysl, zeby moze jednak chodzic na 2 nogach zamiast 4, albo zrobic piruecik i w dluga na pastwisko, bo czemu nie?
Za to rozmowa zaczela sie od wczesnej vs poznej zajazdki i serio jest az taka roznica? Majac doswiadczenie z dosc jednostkowymi przypadkami to w sumie nie zauwazylam, bardziej roznice przyjecie jezdzca (bezproblemowo) vs uczciwa robota (oj, zaczynaja sie schody), czy kon mial 4 lata czy 8 (kobyly po hodowli, normalnie wychowane tylko ze dlugo surowe).

[quote author=Murat-Gazon link=topic=190.msg2957164#msg2957164 date=1608656551]
kotbury no akurat jeżeli o mnie chodzi, to trochę jak kulą w płot z tymi "spokojnymi i nieelektrycznymi", bo spora część moich znajomych ma albo araby, którym raczej daleko do "spokojnych i nieelektrycznych", albo często konie po przejściach lub z kiepskich warunków, powyciągane od handlarzy, zaniedbane albo źle traktowane, z bogatą i nieciekawą historią już na starcie. Rzecz jasna miśków przytulasków od urodzenia też sporo, ale bynajmniej nie wszystkie.

kokosnuss chyba trochę inaczej rozumiemy "psią zajazdkę".
Dla mnie to zajazdka konia, który docelowo ma być koniem do rekreacji, dla jednego właściciela albo rodziny, koniem-przyjacielem. Widziałam w tej roli chyba niemal każdą rasę, jaką można sobie wyobrazić. Skąd pomysł, że głównie zimnokrwiste?
[/quote]

Z zycia 😉 w lesnej rekreacji robia glownie coby, tinkery, hafki. Goracokrwiste o tyle, o ile sa mile i tuptajace - i tu raczej klusaki, araby i arabomixy, tuigpaardy etc. a nie KWPNY z bardziej wymagajacych linii. Goracakrwiste, co nie tuptaja, szybko koncza w handlu albo sa, tylko nikt na nich nie jezdzi za bardzo.

Pierwszego konia rekreacyjnego - rekreacyjnego (czyli bez startow czy jazdy z mysla o startach chocby i na poziomie LL), ktory realnie jest ujezdzony, a nie gdziestam sobie lazi po placu jako ten wolny elektron dopiero musze zobaczyc. Takie konie sa, ale glownie na forach, gdzie kazdy ma rekreacyjnego misia lesnego co taaaki zrobiony 😀 a na zywo tych koni jakos nigdzie nie widac.
Z zycia 😉 w lesnej rekreacji robia glownie coby, tinkery, hafki. Goracokrwiste o tyle, o ile sa mile i tuptajace - i tu raczej klusaki, araby i arabomixy, tuigpaardy etc. a nie KWPNY z bardziej wymagajacych linii. Goracakrwiste, co nie tuptaja, szybko koncza w handlu albo sa, tylko nikt na nich nie jezdzi za bardzo.

Ja widziałam jednego, to jeszcze źrebak był, według słów właścicieli z bardzo sportowym papierem i za bardzo duże pieniądze (okropnie się tym chwalili, stąd wiem). Tyle że niby po dorośnięciu miał startować, bo właścicielka chciała skakać.
Wydaje mi się, że to jest kwestia ceny po prostu. Pewnie wiele jest osób, które chciałoby sobie kupić takiego "szporta", nawet do jazdy zastodolnej, bo ładny i pięknie się rusza, ale one jednak kosztują. Ekonomiczniej kupić jakiegoś sp czy coś w tym stylu.

Pierwszego konia rekreacyjnego - rekreacyjnego (czyli bez startow czy jazdy z mysla o startach chocby i na poziomie LL), ktory realnie jest ujezdzony, a nie gdziestam sobie lazi po placu jako ten wolny elektron dopiero musze zobaczyc. Takie konie sa, ale glownie na forach, gdzie kazdy ma rekreacyjnego misia lesnego co taaaki zrobiony 😀 a na zywo tych koni jakos nigdzie nie widac.

No ale gdzie ma być je widać, jak nigdzie nie jeżdżą? 😉 Zakładam, że nie jeździsz po stajniach oglądać prywatne konie i patrzeć, co gdzie który koń umie, a to tak by trzeba robić.

Pierwszego konia rekreacyjnego - rekreacyjnego (czyli bez startow czy jazdy z mysla o startach chocby i na poziomie LL), ktory realnie jest ujezdzony, a nie gdziestam sobie lazi po placu jako ten wolny elektron dopiero musze zobaczyc. Takie konie sa, ale glownie na forach, gdzie kazdy ma rekreacyjnego misia lesnego co taaaki zrobiony 😀 a na zywo tych koni jakos nigdzie nie widac.


Mysle i mysle i probuje sobie przypomniec i musze przyznac racje 😉
Troche yeti 😀
[quote author=Murat-Gazon link=topic=190.msg2957233#msg2957233 date=1608723767]
Pierwszego konia rekreacyjnego - rekreacyjnego (czyli bez startow czy jazdy z mysla o startach chocby i na poziomie LL), ktory realnie jest ujezdzony, a nie gdziestam sobie lazi po placu jako ten wolny elektron dopiero musze zobaczyc. Takie konie sa, ale glownie na forach, gdzie kazdy ma rekreacyjnego misia lesnego co taaaki zrobiony 😀 a na zywo tych koni jakos nigdzie nie widac.

No ale gdzie ma być je widać, jak nigdzie nie jeżdżą? 😉 Zakładam, że nie jeździsz po stajniach oglądać prywatne konie i patrzeć, co gdzie który koń umie, a to tak by trzeba robić.
[/quote]
Ja jeżdżę. Taka praca. I niestety ni widu ni słychu. Mało tego - poziom wszechwiedzy właścicielek bywa odwrotnie proporcjonalny do umiejętności jeździeckich. Te, które osiągnęły poziom zen, często nie jeżdżą wcale  😎
Constantia   Adhibe rationem difficultatibus
23 grudnia 2020 22:54
Z tego co zauważyłam to często ludziom brak rozumu i umiaru. Właśnie zobaczyłam ogłoszenie tarancika który w w lutym skończy 3 lata i już jest zajeżdżony. I tu jest moje pytanie po co????? I dziewczyny słusznie zauważyły, pod handel. Niestety nie tak wiele osób podchodzi do młodych koni osobniczo. Każdy ma swój rytm. Mnie średnio samo zajeżdżenie zajmuje ok miesiąc od stanu totalnie surowego z biegalni do poruszania się na lonży z plecakiem stępem i kłusem (ok 2-3 min z obciążeniem). To jeśli nie ma problemów, ale miałam i takie konie, które musiałam przygotowywać z ziemi do pierwszego wsiadania i 4-6 miesięcy. Wszystko zależy od konia.
Jest tylu amatorów, którzy kupują konie i nie ważne ile on ma lat (zwłaszcza te dolne granice) jeśli wpadnie w oko. Teraz u mnie w stajni stoi koń KWPN a właściwie destrukt konia, który ktoś za grosze ściągnął do Polski. Koń wielki, z końcem czerwca skończył trzy lata, 175 cm, w klacie tak wąski, że nie jest w stanie iść każda noga swoim śladem, postawa francuska od nadgarstków w dół i do tego przyjechał w kondycji głodowej. Zonik na Jazz kupiony do skoków. Tak właśnie kupiono go dla nastolatki do skoków. Koń chodzi półtorej godziny dziennie a "super" pani treser stawia np skoki wyskoki na 2,5 metra, albo każe dziewczynce i temu koniowi skakać ze stępa stacjonatkę ok 50 cm. Ja widzę, że on na razie ma takie problemy ze swoim ciałem, że jest dość grzeczny, ale pomału się budzi. Na razie tylko podrzuca grzbiet a dziewczynkę i tak wywala na pół metra z siodła. Odpasł się już trochę i czekam, że coś się wydarzy. I za takiego konia ludzie płacą niemałe pieniądze. A jak ja sprzedawałam kasztana to ludzi się za głowę łapali, że to za duża cena za małopolaka. Ale przy takich destruktach i czubach jak widzę w ogłoszeniach, to mój kasztan powinien kosztować więcej. Sprzedał się za tyle ile chciałam, ale skoro ceny za SP tak poszły w górę to ja się tylko cieszę, bo i moje podskoczą.
Ja też jakoś nie wierzę w rekreacyjne koniki super zrobione. Pracuję jako instruktor, dojeżdżam do koni za stodołą. 90% ludzi, którzy mnie do siebie wołają przecenia umiejętności swoje i konia. Ciężko mi też sobie wyobrazić też, że ktoś rzetelnie pracuje ileś tam lat i nie korci go, żeby sobie coś na zawodach lub czworobokach szkoleniowych pocisnąć- tak z czystej ciekawości.
Swoją drogą bardzo pojemne pojęcie "koń sportowy" i "koń rekreacyjny". Wychodzi na to, że ja mam "konie sportowe" bo średnio raz w roku jadę na jakieś zawody, najczęściej te, które są organizowane najbliżej. Zawsze klasyfikowałam nas, jako "ambitniejszą rekreację" a tu proszę🙂
Constantia, ja chyba wiem co to za koń, oglądałam go na necie i znajomi też, bo po cenie i rodowodzie zapowiadało się że mozna będzie zrobić i sprzedać z zyskiem, ale jednak nie. Jak on się w skokach sprawdza?

Co do umiaru to ciśnienie jest na ogiery i konie handlowe, po co cisnąć resztę.
[quote author=Murat-Gazon link=topic=190.msg2957233#msg2957233 date=1608723767]
[quote author=kokosnuss link=topic=190.msg2957229#msg2957229 date=1608722880]
Pierwszego konia rekreacyjnego - rekreacyjnego (czyli bez startow czy jazdy z mysla o startach chocby i na poziomie LL), ktory realnie jest ujezdzony, a nie gdziestam sobie lazi po placu jako ten wolny elektron dopiero musze zobaczyc. Takie konie sa, ale glownie na forach, gdzie kazdy ma rekreacyjnego misia lesnego co taaaki zrobiony 😀 a na zywo tych koni jakos nigdzie nie widac.

No ale gdzie ma być je widać, jak nigdzie nie jeżdżą? 😉 Zakładam, że nie jeździsz po stajniach oglądać prywatne konie i patrzeć, co gdzie który koń umie, a to tak by trzeba robić.
[/quote]
Ja jeżdżę. Taka praca. I niestety ni widu ni słychu. Mało tego - poziom wszechwiedzy właścicielek bywa odwrotnie proporcjonalny do umiejętności jeździeckich. Te, które osiągnęły poziom zen, często nie jeżdżą wcale  😎
[/quote]

Nooooo dokladnie 😉 ja tez troche sie najezdzilam i powsiadalam i kurcze... Jeszcze mi sie nie zdarzylo zsiasc z mysla - jeju, jaki fajnie zrobiony i mily do jazdy kon 😀
karolina_, to nie jest ten kon, co nad nim pol r-v dywagowalo w tym watku?
Super papier i ruchowo chyba nieglupi, za to chudy, krzywy na spodzie okrutnie, klatka piersiowa szerokosci zeszytu szesnastokartkowego i jezdzila jakas bardzo nieumiejaca pani w bialych laczkach.

Ciekawa jestem TUVu, na oko to byl typowy szrocik niewypal puszczony z NL za grosze i juz w PL zaglodzony coby byl grzeczny.

lillid, nie no, takie wszechwiedzace poziomu zen to by wszystkie jezdzily, ale musza pierwiej przepracowac z ziemi, wzmocnic zaufanie, dac dojrzec, dostosowac wymagania, nafutrowac szkape suplami i homeo, poddac terapii falami, magnesami i masazowi, usunac blokady psychiczne i fizyczne, no i w koncu jezdzic nie ma komu 😂

Wydaje mi się, że to jest kwestia ceny po prostu. Pewnie wiele jest osób, które chciałoby sobie kupić takiego "szporta", nawet do jazdy zastodolnej, bo ładny i pięknie się rusza, ale one jednak kosztują. Ekonomiczniej kupić jakiegoś sp czy coś w tym stylu.

Murat-Gazon, akurat tanich szlachetnych koni jest u nas dostatek, glownie odpadow ze sportu 🙂 I nikt ich po psiemu nie zajezdza i nie uzytkuje w lesie, bo to dalej jest kon ze konkretnym charakterem (nawet jesli fizycznie sie nie udal). Tinker czy arabomix, ktory przyjal jezdzca jakos sie z tym pasywnym jezdzcem rekreacyjnym bedzie kulal po lesie, przecietny Jazz juz niekoniecznie.

No ale gdzie ma być je widać, jak nigdzie nie jeżdżą?  Zakładam, że nie jeździsz po stajniach oglądać prywatne konie i patrzeć, co gdzie który koń umie, a to tak by trzeba robić.

W stajni, przeciez swojego czy dzierzawionego konia tez nigdy na balkonie nie trzymalam tylko w pensjonacie 😉 i bujam sie sporo po stajniach rekreacyjnych, bo lubie, jak moj kon sportowy klasy L 😁 wychodzi na dwor. W moim poprzednim pensjo konie byly (poza moim) tylko takie lesno-lesne, co cala rodzina jezdzila na zmiane, i zaden nie umial wykonac przejscie w literze czy wyjechac przywoitego kola 20m. Za to w terenie mozna bylo w miare wybrac azymut i byloby. W jeszcze poporzednim pensjonacie byla klika NH i tam nawet nikt na konia nie wsiadal, tylko oganianie luzem i groundwork, a jak ktos raz na miesiac wsiadl to nie umial nawet na tej sztywnej szkapie zjechac ze sladu 🤔wirek: za to loza szydercow nie z tej ziemii, kazda jedna madrzejsza od drugiej 🙄

Zreszta nie ma cudow, jak kon nie pracuje 3-4-5-6 miesiecy w roku, to fizycznie nie ma opcji takiego zwierzaka wyszkolic. To samo odnosi sie do jezdzca, ktory jezdzi sporadycznie 🙂

faith, ale internet za to wszystko przyjmie :P

Na r-v mam czasem takie mindfucki, ktos pisze, ze robi lopatki, ustepowania, zagalopowania z cofania, no kon wyszkolony top, a potem wychodzi, ze ten sam kon nie chodzi jeszcze na kontakcie albo potrzebuje wypinacza do popregu w roli hamulca - no 1+1 = 3287456, syntax error i jakim, kuzwa, cudem?! 😉
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
24 grudnia 2020 08:59
Ja znam jednego, to Kucyk Książę Lusi. Wsiadasz i poezja. A po stajniach tez się najeździłam przy okazji zdjęć.

I wychodzi na to, że konie w szkółce w której jeżdżę są lepiej zrobione niż te 90% rekreantów-psów, bo można je wysłać na zawody bez problemu. I w skokach i w ujeżdżeniu.
karolina_, to nie jest ten kon, co nad nim pol r-v dywagowalo w tym watku?

Może, aż tak nie śledzę, ale pewnie ten bo takich odważnych hodowców żeby klacz po Jazz pokryć Zonikiem to raczej nie ma dużo  😉


Na r-v mam czasem takie mindfucki, ktos pisze, ze robi lopatki, ustepowania, zagalopowania z cofania, no kon wyszkolony top, a potem wychodzi, ze ten sam kon nie chodzi jeszcze na kontakcie albo potrzebuje wypinacza do popregu w roli hamulca - no 1+1 = 3287456, syntax error i jakim, kuzwa, cudem?! wink


Czasami zrobisz bardzo dużo zanim koń do końca przyjmie kontakt, typu łopatki w galopie zrobi a w zagalopowaniu ze stepa, cofania czy stój się wyryi bo nie chce przez zewnętrzna wodze przejść. Życie. Mój zaraz 6 latek ma takie dni ze jeżdżę w kółko robiąc przejścia i zmiany ustawienia i to mimo że kły już mu wyrosły i może go boleć tylko mózg.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
28 grudnia 2020 10:18
karolina_, chodzi myśle w ogóle o pojęcie kontaktu, a większość tych koni, nigdy nie była naprawdę na wędzidle. 

martrix, ŻEGNAM
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się