kącik pomocy medycznej, czyli: czy to coś powaznego i jak temu zaradzić

Olga- musiałabyś zobaczyć kogo się czasami ratuje. Nie są to piękni, czyści chłopcy.
Czasami jest to pijak, który zwymiotuje, zachłyśnie się swoimi rzygowinami i zatrzyma oddechowo. Miłego usta-usta.  😉 Uważasz, że ratownik ma ratować narażając swoje zdrowie i życie?
Nie ma takiego obowiązku. ( nie musi wchodzić pod samochód by ratować, jeśli istniej realne zagrożenie, że samochód się zarwie i przygniecie i ratownika i poszkodowanego)
A jeśli ktoś ma zakrwawione usta, może zarażać chorobami wirusowymi ( HIV, HCV)- nie wiem czy przyłożyłabym usta i podjęła reanimację. Mogę mieć uszkodzoną śluzówkę, nie? Cholera ..miałabym wielki problem. Dobrze, że odkryli, że nie trzeba robić tego usta-usta. Bo to faktycznie obrzydliwe.

ALEŻ ABSOLUTNIE NIE uważam tak i wiem jak mogą wygladac nieraz ludzie potrzebujący pomocy  🙂 Z resztą rtk już rozwiała moje wątpliwosci - ma jakies 'urządzenia' do tego
Brałam dwa razy udział w tzw. zawodach pierwszej pomocy ze scenkami pozorowanymi, w przypadku zatrzymania oddechu trzeba było zrobić usta-usta na fantomie i,  nie wiem czy dobrze pamiętam,  ale nie można było założyć maseczki. Nie wiem  sumie dlaczego.  Ale to było jakoś 3, 4 lata temu.
Pomijając ten fakt, takie zawody to chyba niezła sprawa, człowiek wiele się uczy poprzez same przygotowania. No i w końcu scenki, mimo że upozorowane, to biorą w nich udział obcy ludzie i wcale nie jest łatwo dobrze wypaść.
Zawsze jest to jakieś przygotowanie do sceny live, kiedy w grę wchodzą duuuże emocje i strach.

Kiedyś robiłam za poszkodowanego na zawodach pierwszej pomocy. Byliśmy porozkłądani po krzakach i każdy miał jakąś silikonową ranę naklejoną na ciało. Były różne. Szarpane, cięte, złamania. Ktoś miał naklejone na twarz wypadnięte oko.

I co odważniejsi przeklejali sobie rany z rąk na nogi, jak się zorientowaliśmy, że ci z ranami na nogach byli noszeni na noszach, a ci z ranami na rękach prowadzeni pod pachę.  😀iabeł:
zawody są super🙂
Nigdy nie zapomnę, jak mój A. kiedyś był pozorantem na zawodach dla ratowników medycznych. Na takich zawodach każdy zespół ma karetkę. Jedni byli tak zaaferowany udzielaniem pomocy tylko jednemu człowiekowi, że mój A. wsiadł w ich karetkę i nią odjechał  😂 Połapali się dopiero po dłuższym czasie 😉
czytam, że pojawił się wątek o udzielaniu pierwszej pomocy 🙂 jestem ratownikiem medycznym i wg najnowższych wytycznych nie sprawdza się tętna u poszkodowanego bo szkoda czasu jak również odchodzi się od sztucznego oddychania usta-usta, po stwierdzeniu że poszkodowany nie oddycha wykonuję się uciskanie środka klatki piersiowej, jakie to proste 🙂
Czy są dostępne jakieś środki uspokajające bez recepty, ale nie na bazie ziół?
Niestety, ziółka na mnie nie działają, przetestowałam w swoim życiu sensilaby, valusedy, neospazminy, perseny etc. i efekt zerowy.
Od kilku dni mam silny stres z napadami dołków i płaczu...
Na chwilę obecną nie mam możliwości iść do lekarza po silniejsze środki, a muszę sobie jakoś poradzić, bo z dnia na dzień jest coraz gorzej 🙁
Nie. Wszystkie środki dostępne bez recepty, są na bazie ziół. Więc jeśli faktycznie nie działają, to czeka Cię wycieczka do lekarza.
Mistral, a kielicha w dobrym towarzystwie nie możesz sobie walnąć? A potem dobrze się wyspać? Sposób praktykowany przez mężczyzn jak świat światem 🙂
Nie mam aktualnego dowodu ubezpieczenia, więc mnie nie przyjmą.
Myślałąm nad kielonem ale ni ma z kim 🙁
Możesz iść do NPL-u. Tam przyjmą nieubezpieczonych, tylko po prostu leki dostaniesz na 100%.
Tyle, że zależy na jakiego lekarza trafisz, bo jednak przepisywanie leków uspokajających do leczenia długofalowego niekoniecznie jest zajęciem dla NPl-u. Jeden doktor złapie nerwa i ochrzani, a drugi normalnie przyjmie i napisze jakiś lek.  🙂

Możesz od razu poprosić sama o coś delikatnego, nie uzależniającego ( npHydroxyzynę)  to nie padnie podejrzenie, że jesteś jakąś, przepraszam, ćpunką nieubezpieczoną, która przyszła wyłudzić uzależniające benzodiazepiny.
Hmm no ja jestem na utrzymaniu pracujących rodziców, więc ubezpieczenie mam, tylko nie mam na to dowodu...
Zawsze mozna powiedzieć że to nagły napad nerwowy, to może się nie będą boczyć.
Przemyślę to...
Tyle, że na nagły napad nerwowy, mogą dać doraźnie ampułkę Relanium domięśniowo i odesłąć na jutro do rodzinnego- i nie byłoby to błędem. Więc wiesz....naprawdę zależy od lekarza. Jest to jakiś pomysł i tyle.  🙂
Nie wiem czy w dobrym wątku ale potrzebuję kogoś kto pracuje lub zna lekarzy ze Szpitala Neurologicznego w Warszawie przy ul Sobieskiego 8 na wszystkie pytania odpowiem na PW, nie chodzi o konsultacje tylko o informacje o pacjencie po udarze🙁 bardzo to dla mnie ważne 🙁 nie jestem rodziną i nie chcą mnie o niczym informować.
Prosisz o złamanie prawa, które może się dla lekarza skończyć sądem. Naprawdę.  😉
Proponuję jednak a) spytać rodziny o stan chorego, b) jeśli pacjent jest przytomny, może przy lekarzu wyrazić zgodę ( kiwnąć głową), by poinformować cię o jego stanie zdrowia
Prawo o tajemnicy lekarskiej, jest coraz bardziej przestrzegane, jako, że nie przestrzeganie go naprawdę ostatnio potrafi skończyć się w sądzie. I w takim przypadku, jak opisujesz ( jeśli jest rodzina informowana o wszystkim na bieżąco) lekarz w sądzie nie ma szans.
tunrida dzięki. Nie wiedziałam, że to aż tak wygląda. Po prostu pojadę i spróbuję wejść do niego. Z rodziną nie mam kontaktu niestety 🙁
Wejdź ( powiedz, że jesteś z rodziny, gdyby nie chcieli wpuścić, ale nikt nie powinien Ci bronić odwiedzin) pogadaj z samym chorym ( jeśli może mówić po tym udarze) i albo sam Ci powie, jak się czuje i jakie są rokowania, albo możesz go spytać, czy zgadza się, żeby lekarze poinformowali cię o jego stanie zdrowia. Jeśli powie, że tak, zawołaj lekarza i niech przy nim to powie.  🙂

Ostatnio w szpitalach przestrzega się coraz bardziej wszelkich procedur i praw. Jako, że coraz częściej są kary, za ich nieprzestrzeganie.  😉 Tak więc nie jest to złośliwość ze strony lekarzy, ale ochrona swoich 4 liter.
Czy tabletki przeciwkaszlowe to dobry pomysł? To znaczy czy zablokowanie odruchu kaszlowego (bo tak to chyba działa) nie będzie miało jakichś nieprzyjemnych skutków ubocznych?
Przeziębiłam się lekko i w tym momencie został tylko kaszel, ale taki, że aż mnie klatka piersiowa boli (zawsze tak paskudnie kaszlę i zawsze mam dylemat związany z tymi tabletkami).
Bierz, po to przecież są🙂

Bardzo fajnie działa Thiocodin. Póki bierze się zgodnie z ulotką jest ok, wszystko jest dla ludzi 🙂
Pewnie masz rację, nie wiem czemu akurat w tym przypadku mam takie wątpliwości.
jestemzlasu, skoro to długo trwa - to odradzam przeciwkaszlowe. Doradzam wizytę u specjalisty, pulmonologa np. - u lekarza, który dobrze się orientuje w środkach wziewnych.
To mi wygląda na problem, który powinien rozwiązać dobrany inhalator.
busch   Mad god's blessing.
25 stycznia 2012 00:49
Zadam głupie pytanie: co może boleć wewnątrz nosa? Tylko po jednej stronie, boli przy 'ruszaniu nosem' w jakikolwiek sposób - np. naciągnięciu skóry przy ruchach mimicznych, dotykaniu nosa, zwłaszcza wysmarkiwaniu się.
Piekielnie bolało przez kilka dni, teraz przeszło, chcę wiedzieć czy umieram, a nie wiem nawet, co wpisywać w google 😀
Obstawiam pryszczyk wewnątrz, mini-wyprysk, lub coś w tym stylu. Tym bardziej jeśli przeszło.
Myślę, że nie umrzesz  😉
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
25 stycznia 2012 08:20
Od soboty biorę Amoksiklav ( 625mg), Mycosyst (Fluconazolum) i żel do nosa Oxalin. Do tego łykam również Biotyk (osłona).
Wczoraj w bardzo szybkim tempie zjadłam bułkę, nie za bardzo pogryzłam i od tamtej pory po każdym posiłku muli mnie w żołądku, czułam chwilowo nawet pieczenie w żołądku, odbija mi się. I teraz mam tak po każdym posiłku. Jem powoli, dokładnie przeżuwam.
Do tego wróciło okropne uczucie jakbym miała całe gardło czymś oblepione. Antybiotyk przepisał mi lekarza na ostrym dyżurze z powodu zalegającej wydzieliny w nosie. Osłabienia, stanu podgorączkowego. Nie bolało mnie gardło, nie miałam kaszlu, ale właśnie oblepione czymś gardło (albo wrażenie bardzo gęstej śliny), przy połykaniu śliny gdzieś mnie łaskotało i czasem rwało na wymioty. Przy próbach odkaszlnięcia nic się z gardła nie odrywa.

Teraz zastanawiam się czy te dolegliwości żołądkowe to przez antybiotyk?



Czy świnką można się zarazić drogą kropelkową?
Antybiotyk może dawać takie objawy żołądkowe. Dobrze brać go w czasie posiłku.
Pytanie- czy musisz go brać? Bo może był przepisany na wyrost i niepotrzebnie się męczysz? Może podejdź do rodzinnego i niech zbierze z tobą porządny wywiad, obejrzy to gardło- może odstawi lek?

Tak, świnka to choroba wirusowa dróg oddechowych i można zarazić się drogą kropelkową.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
25 stycznia 2012 08:55
Wcale lepiej mi po tym antybiotyku nie jest. Potrzebowałam antybiotyku, bo objawy ciągnęły się długo. Najpierw 2 tygodnie zwykłego kataru (albo i więcej), a następnie dwa tygodnie właśnie zalegającej wydzieliny, oblepionego gardła i łaskotania. Tak jakby coś mi "wisiało" i łaskotało, dlatego miałam takie wrażenie jakbym miała zwymiotować. Najgorzej było jak wstałam rano, jakby wszystko spływało do gardła. Przez tydzień brałam Sinupret, który faktycznie odrobinę rozrzedzał mi katar i wtedy wylatywały mi z nosa naprawdę różne "rzeczy". Po nocy atar był gęsty i zielony jak budyń pistacjowy, bardzo dużo skrzepów krwi. W ciągu dnia robił się żółty, aż do przezroczystego. Ciągłe osłabienie, okropne uczycie w gardle, czasem mdłości. Temperatura raz 36,2, raz 37,1. Do tego wczoraj mi ciągle było gorąco, a dziś znów mi zimno.

Antybiotyk biorę po posiłku, co 12h. Fakt, faktem babka na ostrym dyżurze obadała mnie porządnie, jeszcze żaden lekarz tak mnie nie osłuchał i nie opukał.. ale właśnie myślałam czy by jednak nie wybrać się do rodzinnego. Niestety nie leżę w łóżku, a chodzę do pracy.

A czy takie objawy mogą być np po przyniesionym ze szpitala jakimś nie wiem.. wirusie, gronkowcu? Od połowy grudnia do końca roku byłam ciągle w szpitalu u babci. Tak kojarzę, że tam zaczęło się to. Szpital przesiąknięty gronkowcem.
Albo już sama sobie teorię wymyślam.
Mnie też boli brzuch po tym antybiotyku. Popijam ogromną ilością wody. Troche pomaga.
Mam problem, w grudniu w wyniku upadku zlamalam blaszke kregu C4.
Poza bolem nic nie bylo, po usztywnieniu kolnierzem bol niemal calkowicie ustapil.
Az do wczoraj bylo super. Nagle zdretwiala mi lewa dlon i rozeszlo sie na cala reke. Nie bylo to totalne zdretwienie, ze np nie moglam utrzymac szklanki ale takie mrowy i dyskomfort.
Dzis jest nieco lepiej ale nadal czuje, ze nie do konca jest ok, wszystko sie kumuluje w malym palcu.
Chwilami mam tez wrazenie, ze z noga lewa dzieje sie podobnie.
Czy to moze byc objaw poupadkowy?
Co robic?
Troche sie denerwuje przyznam szczerze ;(
ash   Sukces jest koloru blond....
25 stycznia 2012 09:24
Jakiś czas temu na treningu strasznie zaczęło mnie piec między łopatkami podczas napinania mięśni. Przy jakichkolwiek ruchach, podnoszeniou czy pociągnięciu ręką lewą piekło mnie znowu. Było, minęło.
Niestety w piątek ból pojawił się znowu. Piecze podczas jazdy, gdy niosę zakupy itp. Co to może być?
[quote author=marta__sz link=topic=2915.msg1273927#msg1273927 date=1327483320]
Mam problem, w grudniu w wyniku upadku zlamalam blaszke kregu C4.
Poza bolem nic nie bylo, po usztywnieniu kolnierzem bol niemal calkowicie ustapil.
Az do wczoraj bylo super. Nagle zdretwiala mi lewa dlon i rozeszlo sie na cala reke. Nie bylo to totalne zdretwienie, ze np nie moglam utrzymac szklanki ale takie mrowy i dyskomfort.
Dzis jest nieco lepiej ale nadal czuje, ze nie do konca jest ok, wszystko sie kumuluje w malym palcu.
Chwilami mam tez wrazenie, ze z noga lewa dzieje sie podobnie.
Czy to moze byc objaw poupadkowy?
Co robic?
Troche sie denerwuje przyznam szczerze ;(
[/quote]

Do lekarza!
Po wypadkach takie rzeczy mogą wychodzić jeszcze w ciągu wielu lat. Drętwienie rąk dosyć często występuje po urazach szyi. Idź do lekarza, pewnie dostaniesz skierowanie na rezonans 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się