Nasze dziwne nawyki żywieniowe

madmaddie   Życie to jednak strata jest
22 sierpnia 2010 11:49
u mnie je się placki ziemniaczane z solą🙂

a kanapka z masłem orzechowym/ nuttelą musi być najpierw posmarowana masłem 😁 co tam kalorie 😜

bitą śmietanę bez odruchu wymiotnego zjem tylko na gorącej czekoladzie/lodach
Drugie danie zjadam po kolei. Najpierw obrzydliwa surówka ( bo czyż ja królik jestem? No nic...jakoś zjem) Potem ziemniaki ( lub w ogóle je zostawię) a na samym końcu mięsko (żeby można się było na spokojnie nadelektować jego smakiem)

Jedząc cokolwiek NIGDY nie popijam, bo mi się przez picie psuje smak jedzenia. Najpierw jedzenie, picie na sam koniec. (lub na początek), ale na pewno nie w trakcie. I jeszcze nigdy się z tego powodu "nie zapchałam", czym mnie straszono.  😉

Mieszanki robię różne, ale chyba nie mocno drastyczne.

W Delicjach obowiązkowo najpierw obgryzam denny biszkopt, by na koniec mieć super galaretkę. Którą też zresztą se kładę na języku i tak trzymam jakiś czas, zanim nie pogryzę 🤔wirek:
W Delicjach obowiązkowo najpierw obgryzam denny biszkopt, by na koniec mieć super galaretkę. Którą też zresztą se kładę na języku i tak trzymam jakiś czas, zanim nie pogryzę 🤔wirek:

Ja jeszcze ją obieram z resztek biszkoptu w ustach  😁 ale to obrzydliwie brzmi...
Z całego biszkoptu obgryzam zanim położę na język. Z czekolady również albo najpierw, albo już po położeniu na języku.
Resztekk biszkoptu również się pozbywam, ale ja je rozpuszczam śliną (to dopiero brzmi  😉)
I zostaje nam golusieńka galaretka.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
22 sierpnia 2010 15:02
ja zawsze rozładam takie "poskładane" ciastka na części pierwsze, nawet wafelki
😜
Najpierw jedzenie, picie na sam koniec.

i prawidłowo, powinno się pić ok 30 minut po jedzonku aby brzuszka nie rozpychać dodatowo i nie 'rozpuszczać' soków trawiennych bo gorzej sie trawi i składniki mineralne są rozpuszczane bardziej niz powinny
wlasnie z tego powodu, powinno sie pic przed jedzeniem.
Może to nie żadne dziwactwo ale UWIELBIAM wręcz kapapkę z serkiem chrzanowym a na to cienkie plasterki surowego selera  😍 spróbujcie, zdrowe i smaczne.
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
23 sierpnia 2010 09:04
Moja ulubiona kanapka: (najlepiej świeży) chleb z masłem, na to gruba warstwa mięsa na mielone (surowe, ale już doprawione z cebulą), a na to grube plastry surowych pieczarek. Posolić, poczekać chwilkę aż pieczarki puszczą sok i potem już tylko szamać... hm hm pycha. Jak dla mnie mięso na mielone po usmażeniu naprawdę dużo traci.  😁


Na surówkę - cykoria z truskawkami i jogurtem truskawkowym  😜
Jak ktoś wspomniał paluszki + czekolada to jest to  😁 Albo zwykła postna bułka + popijać pepsi. Już mam za sobą te specjały  😉
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
23 sierpnia 2010 09:40
ElMadziarra, Wiesz, że surowego się naprawdę nie powinno jeść?
ash   Sukces jest koloru blond....
23 sierpnia 2010 09:46
frytki ze śmietaną
zawsze masło na chleb a potem nutella albo jakiś serek
nie zjem żadnego ciasta, które ma w środku rodzynki (same rodzynki bardzo lubię)
obieram ptasie mleczko z czekolady🙂
Eeej, a myślałam, że to tylko ja mam jakieś dziwne pomysły na spożywanie delicji. 😁 A tu proszę - pół użytkowników wypowiadających się w temacie też ogryza biszkopt, czekoladę i zostawia galaretkę na koniec. 😁 Mam tak od dziecka i odczuwałam wręcz "wewnętrzny ból", gdy będąc z rodzicami "w gościach", podano delicje a ja musiałam je jeść "normalnie", jak przystało na kulturalnego człowieka - całe ciastko razem. Katastrofa!

Żadnych dzikich połączeń nie robiłam. Jedynie naśladując koleżankę zjadłam czasem żółty ser z dżemem, ale naprawdę sporadycznie. Z kolei.... drugie danie przy obiedzie muszę mieć dokładnie poukładane, żeby nic się nie wymieszało i było na swoim miejscu 😁 Mięso najniżej na talerzu widzianym "od strony jedzącego", na "dole", ziemniaki na górze, surówka z prawej.
Happiowa   córka grabarza
23 sierpnia 2010 11:40
tez obieram delicje  😁 no, chyba że jestem głodna, to łykam w całości  😂

nie lubię śmietany, czy to normalnej, czy bitej, nie lubię masła, tłuszczu, wędlin, mięsa. Był czas, że nie mogłam patrzeć na zółty ser, teraz moge go wcinać bez niczego  😍

nie lubię kiwi, bo mi się jakoś zakodowało, że szczypie w język. Ale jak już zacznę jeść to mi smakuje, ten pierwszy gryz jest najgorszy :P

Teraz jakoś nie mogę się przemóc do mieszania smaków, ale kiedyś:

-mogłam wcinać sam miód bez ograniczeń :P
-jadłam lody z keczupem
-zjadłam śledzia, popiłam kakaem i sokiem z banana, źle to się skończyło...

Jak się zmiesza chrzan z dżemem morelowym to wychodzi dobry sos do pasztetu (podobno, ja pasztetu nie tknę!)


Pozatym rzeczy których nie uznaję za dziwactwa i są pyszne:

-grzana cola  🏇
-ogórek z miodem
-jajecznica z serem żółtym
-naleśniki z rozpuszczonym serem żółtym
-słodkie, drożdżowe bułki mojej mamy z sojowym, paptykowym pasztetem
-żółty ser z dżemem
-mieszałam jogurty o różnych smakach
-jabłka polane miodem

Póki co tyle, jak sobie coś jeszcze przypomnę to dopiszę.
frytki ze śmietaną
zawsze masło na chleb a potem nutella albo jakiś serek
nie zjem żadnego ciasta, które ma w środku rodzynki (same rodzynki bardzo lubię)


Ja mam tak z orzechami, same - owszem, w cieście w życiu nie zjem.
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
23 sierpnia 2010 11:53
ElMadziarra, Wiesz, że surowego się naprawdę nie powinno jeść?


No niby wiem  🙄 , ale co ja poradzę, że uwielbiam  😜

Uwielbiam tatar, mniami, mniami w każdych ilościach, byle dużo 😁
Metkę tatarską, wszystko surowe wędzone - boczek, polędwica, szynka, kiełbasy.

A pieczone/smażone mięso to krwiste, oprócz drobiu i schabu 😉

Ryby na surowo, czyli sushi też uwielbiam  😍
Ryby surowe wędzone na zimno  😜

No lubam takie i już  🥂
madmaddie   Życie to jednak strata jest
23 sierpnia 2010 11:55
pomijając kwestię tego że mięsa z bardzo nie lubię bałabym się jeść surowe, żeby nie złapać pasożytów.
Placki ziemniaczane - jak najbardziej z cukrem, śmietaną i cynamon do tego.
Delicje jem jak każdy chyba - najpierw brzegi, potem czekolada itd.


Ja tez tak mam 🙂
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
23 sierpnia 2010 12:08
ElMadziarra, Tatar to ja na kilogramy mogę jeść, ale tylko wtedy jak mam świadomość, ze został zrobiony ze świeżej wołowiny więc za często go nie jem (tylko wtedy jak ojciec kupi połówkę prosiaka, ale staram się unikać jak mogę). A mielone to nie wiadomo jak długo leżało. Niby w lodówce albo zamrożone, no ale jednak...
Osobiście uwielbiam:
Chipsy z możliwie ostrą papryką + marynowany imbir + czekolana na zagryzkę, co tam kalorie  😀. Popijam wodą.
Chleb maczany w jajku, smażony na patelni, grubo posmarowany keczapem
Ser pleśniowy + suszone morele (ostatecznie mogą być suszone żurawiny)
Delicje jem rozbierając je na części, ale w innej kolejności niż większość: najpierw czekolada, potem galaretka, a na deser biszkopcik. Ptasie mleczko też obgryzam z czekolady. Podobno Wedel kiedyś wydał taką limitowaną serię ptasiego mleczka bez czekolady... Mniam...
madmaddie   Życie to jednak strata jest
23 sierpnia 2010 12:32
zjem wszystko, jeśli jest z czekoladą
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
23 sierpnia 2010 12:35
ElMadziarra, Tatar to ja na kilogramy mogę jeść, ale tylko wtedy jak mam świadomość, ze został zrobiony ze świeżej wołowiny więc za często go nie jem (tylko wtedy jak ojciec kupi połówkę prosiaka, ale staram się unikać jak mogę). A mielone to nie wiadomo jak długo leżało. Niby w lodówce albo zamrożone, no ale jednak...


Ha, ale ja nigdy nie kupuję mielonego zmielonego. Od mojej Wandzi tak się nauczyłam. Idę do rzeźnika, wybieram sobie kawałek mięcha i mówię - proszę zmielić. No to mielą, ale ja wiem jak to mięcho wyglądało wcześniej  😁

A ja tam wiem, co w tym mielonym jest zmielone 🤔
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
23 sierpnia 2010 12:39
ElMadziarra, No właśnie. Nigdy nie wiadomo czy odpadów będzie więcej niż mięsa 😁
My robimy w domu to samo. Jednak nie mogę się przemóc (i chyba nigdy nie polubię) by zjeść mielone. Jak miałam fazy to potrafiłam pół kilo wątróbki sama zjeść, bo uwielbiam jej smak. Ale teraz mięso zaczęłam ograniczać, nawet dziwactwo na kurczakomanię w każdej postaci mi przeszło definitywnie.
ElMadziarra, Tatar to ja na kilogramy mogę jeść, ale tylko wtedy jak mam świadomość, ze został zrobiony ze świeżej wołowiny więc za często go nie jem (tylko wtedy jak ojciec kupi połówkę prosiaka, ale staram się unikać jak mogę).

masz wolowine z prosiaka???  🤔
a ja nie tkne sledzia pod zadna postacia, chrzanu i musztardy.
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
23 sierpnia 2010 12:50
😂

katija, Tak to jest, jak się pisze i myśli co innego. Miałam na myśli, ze jak kupujemy prosiaka to i polędwicę (?) wołową kupujemy od razu 😂
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
23 sierpnia 2010 12:52
Wątróbkę toleruję tylko i wyłącznie drobiową, choć wolę indyczą niż kurzą, czy kaczą. Nigdy nie firlom jej w mące i zawsze robię z dużą ilością cebuli i ... jabłek, podduszoną w winie i dobrze doprawioną maryjankiem (majerankiem). Nakładam sobie jeden, w porywach do dwóch jak mniejsze kawałków wątróbki i całą furę "paści". Bo tak naprawdę ja w ogóle nie lubię wątróbki, kiedyś jej wręcz nie znosiłam, ale te paści są takie dobre 😜 😍

Próbowałam robić same pasci jabłkowo-cebulowo-majerankowe, ale już nie są takie dobre  🙄 . Żeby nabrały smaku muszą przejść wątróbką. 😀




katija ja uwielbiam śledzie praktycznie w każdej postaci 😜 Jeden z moich ulubionych obiadów: młode ziemniaki z koperkiem, zielone śledzie lub lekko solone zrobione w śmietanie z młodą cebulką i jabłkiem. Miodzio  😁 😜

I chrzan i chrzan i chrzan też kocham miłością wielką  😍
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
23 sierpnia 2010 12:53
ElMadziarra, To moja kuzynka jeszcze do ziemniaków robi zupę śledziowa z cebulą. 🤔wirek:
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
23 sierpnia 2010 12:57
Ja ostatnio słyszałam o prażonych/pieczonych ze śledziem  😲
Wafle ryżowe+ser żółty+ketchup+musztarda  😜  moje idealne śniadanie!
Moja siostra będąc w ciąży wsuwała lody zagryzając rosołkami w kostkach, tonami to szamała  😁 i to bez żadnych rewolucji.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się